Rzeczy niekształtne

Okładka książki Rzeczy niekształtne
Mark Del Franco Wydawnictwo: Fabryka Słów Cykl: Dualna Rzeczywistość/Connor Grey (tom 1) Seria: Obca Krew fantasy, science fiction
384 str. 6 godz. 24 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
Dualna Rzeczywistość/Connor Grey (tom 1)
Seria:
Obca Krew
Tytuł oryginału:
Unshapely things
Wydawnictwo:
Fabryka Słów
Data wydania:
2011-03-11
Data 1. wyd. pol.:
2011-03-11
Data 1. wydania:
2007-01-30
Liczba stron:
384
Czas czytania
6 godz. 24 min.
Język:
polski
ISBN:
9788375743463
Tłumacz:
Jarosław Grzędowicz
Tagi:
urban fantasy fantasy
Średnia ocen

                6,1 6,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,1 / 10
156 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
2739
619

Na półkach: ,

Ciągle nie jestem pewny, czy uznać tę książkę za tylko niezłą, czy aż niezłą. Z pewnością została napisana w sposób "modny", jest to bowiem kryminał w kostiumie urban fantasy, mieszany z mitologią celtycką, zagrywkami rodem z kina noir i niewielką dawką humoru. W teorii melanż ten powinien zapewnić interesującą rozrywkę, jednak w praktyce… Cóż… Coś poszło nie tak.

Fabuła - przynajmniej w głównych zrębach - jest skonstruowana całkiem zgrabnie i potrafi wzbudzić zainteresowanie. W zaułkach jednej z podlejszych dzielnic Bostonu dochodzi do paskudnych morderstw, których ofiarami padają prostytuujące się męskie wróżki (tu słowo wyjaśnienia: wyposażone w skrzydła wróżki są tu ludzkich rozmiarów, zaś to, co zwykło się normalnie zwać wróżkami – czyli małe skrzydlate ludziki - tu nosi miano chochlików, co jest nieszczególnie szczęśliwym przekładem słowa "flit"). Mordercę próbuje wytropić druid, który po wypadku podczas jednego ze śledztw i utracie większości swoich mocy zdany jest głównie na pomoc zaprzyjaźnionego komisarza policji oraz szeregu fata, czyli posługujących się magią nie-ludzi, głównie wróżek i chochlików.

Sęk w tym, że przez dłuższy czas książkę czyta się jak po grudzie. Niby akcja posuwa się do przodu, niby pogłębiane są portrety psychologiczne postaci, niby świat dostaje coraz barwniejsze, gęstsze tło - ale to wszystko jest w pewien sposób tępe, pozbawione polotu i lekkości. Za mało też tutaj humoru, który mógłby rozładować niektóre zbyt długie czy nieprzesadnie porywające sekwencje. Po części wina w tym tłumacza, który nie umiał nadać przekładowi płynności, koncentrując się zamiast na potoczystości zdań - na niemal dosłownym przełożeniu ich zawartości (pomijam kiksy w rodzaju "skajlajt"). Po części natomiast wynika to z braków warsztatowych autora.

Te mniej poważne braki to między innymi przeciętna kreacja postaci, prowadząca do tego, że jedyne porządnie opisane i z łatwością wzbudzające sympatię osoby to przewijające się gdzieś na dalszym planie chochliki, zapominanie o umiejętnościach głównego bohatera owocujące tym, że żyjący w normalnym świecie czytelnik potrafi szybciej wpadać na rozwiązania pewnych zagadek niż postać, dla której magia jest naturalnym żywiołem, a także nieumiejętność wiarygodnego odmalowania przedstawionego świata. Bo podczas lektury nieodparcie odnosi się wrażenie, że akcja dzieje się gdzieś w zapyziałych latach 1950., a nie w pełnych nowoczesności początkach wieku XXI. Owszem, można trafić na komputer, ale z kolei na przykład nikt nie ogląda telewizji. Więc nie wiadomo - czy telewizji nie ma, bo nie pasowała do koncepcji, czy też nie ma dlatego, że autorowi nie chciało się opisywać nikogo, kto by ją oglądał. Oprócz tego mało kto posługuje się bronią palną, mimo że najwyraźniej jest nadzwyczaj skuteczna w starciu z magią. Brakuje też tła, które w naturalny sposób pokazywałoby, że magia „weszła” między ludzi. Na ogół jedynymi osobami używającymi zaklęć czy magicznych amuletów są postaci biorące udział w toczonym śledztwie. Wszystko to powoduje, że nie do końca wiadomo, jak konkretnie wygląda opisywana rzeczywistość.

I tu pojawia się ta poważniejsza z wpadek, czyli pobieżna konstrukcja świata. Podstawowe założenie mówi, że gdzieś na początku XX wieku nastąpiła Konwergencja, czyli przeniesienie kawałka rzeczywistości magicznej w naszą. Odtąd ludzie żyli wspólnie z zassanymi spoza wymiaru elfami, krasnoludami, wróżkami i chochlikami. Jak ich obecność wpłynęła na nasz świat? Ano… nijak. Była sobie druga wojna światowa (zakończona w znany nam sposób), technologia też biegła zwyczajnym torem (są komputery, telefony komórkowe i wszelkie pozostałe udogodnienia), co więc się stało z magią, ponoć tak popularną i powszechnie stosowaną? Dlaczego nie wpłynęła na kształt naszej rzeczywistości (nie licząc ożywienia kamiennych gargulców)? Dlaczego nie zastąpiła niektórych wynalazków? No i co z druidami, którzy bynajmniej nie przybyli z magicznego świata, a są rodzimego pochodzenia? Czyżby przez całe tysiąclecia istniała na Ziemi najprawdziwsza magia? A jeśli tak – to w końcu opisywany świat to nasza Ziemia, zmieniona na początku XX wieku Konwergencją, czy też jakaś alternatywna rzeczywistość, w której magia zawsze była i Konwergencja jedynie dorzuciła do tygla trochę nowych ras?

W miarę lektury "Rzeczy niekształtnych" nabiera się coraz silniejszego wrażenia, że autora interesowało wyłącznie doplątanie magii do naszego świata, natomiast genezę zjawiska sobie odpuścił, uważając, że precyzyjna konstrukcja jest zbyt męczącą mordęgą i czytelnik powinien być zadowolony z tego, co dostał. No więc nie, nie każdy czytelnik będzie zadowolony z dziurawego jak sito świata, którego funkcjonowanie nie poddaje się podstawowym prawidłom logiki. Na szczęście będzie to bodło tylko co bardziej dociekliwe osoby, całej reszcie dostarczając w miarę interesującej rozrywki, bywają bowiem w tej książce sceny ładne, wzruszające czy lekko stawiające włosy na głowie. Nie ma co jednak się łudzić, że będzie to lektura niezapomniana, zwłaszcza że dalsze tomy – być może lepiej napisane i uszczelniające stworzony przez Del Franco świat – najwyraźniej nigdy już w Polsce nie wyjdą…

(Esensja.pl)

Ciągle nie jestem pewny, czy uznać tę książkę za tylko niezłą, czy aż niezłą. Z pewnością została napisana w sposób "modny", jest to bowiem kryminał w kostiumie urban fantasy, mieszany z mitologią celtycką, zagrywkami rodem z kina noir i niewielką dawką humoru. W teorii melanż ten powinien zapewnić interesującą rozrywkę, jednak w praktyce… Cóż… Coś poszło nie tak.

Fabuła -...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    212
  • Chcę przeczytać
    179
  • Posiadam
    114
  • Fantastyka
    9
  • Fabryka Słów
    5
  • Teraz czytam
    5
  • Ulubione
    3
  • Fantasy
    3
  • 2013
    3
  • 2014
    3

Cytaty

Więcej
Mark Del Franco Rzeczy niekształtne Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także