Balladyny i romanse
- Kategoria:
- literatura piękna
- Seria:
- Proza
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Literackie
- Data wydania:
- 2010-10-21
- Data 1. wyd. pol.:
- 2010-10-21
- Liczba stron:
- 526
- Czas czytania
- 8 godz. 46 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788308044940
- Tagi:
- literatura polska satyra
- Inne
Sprawy na Ziemi nie idą najlepiej.
Starych, potężnych bogów wyparli trywialni, ale i bezwzględni bożkowie popkultury. Świat globalnej wioski nie daje poczucia stabilności i bezpieczeństwa. Osamotnieni ludzie już dawno stracili nadzieję na odmianę losu, żyją z dnia na dzień, apatyczni i znudzeni… na domiar złego zaczyna brakować kawy. W niewyjaśnionych okolicznościach znikają też żelazka.
Pewnego dnia bogowie postanawiają działać. Dużą grupą zstępują wśród ludzi. Czy Nike, Afrodycie, Jezusowi, Ozyrysowi, Lucyferowi i innym uda się przywrócić właściwe hierarchie? Czy ludzkość jeszcze raz uwierzy? I dlaczego bogowie, mając tak wiele możliwości, na miejsce swego „zniebozstąpienia” wybrali akurat „kraj w promocji”, czyli Polskę?
Najnowsza powieść Ignacego Karpowicza, nominowanego do Nagrody Nike za Gesty, to świetnie skonstruowany, ironiczny traktat o współczesności. Zabawny i przerażający zarazem. Prowokacyjny i obrazoburczy. Jednym się spodoba. Drugim nie. I tak ma być.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Bogowie schodzą z Olimpu
Ignacemu Karpowiczowi w nominowanej do nagrody Nike powieści „Balladyny i romanse” przyświecał ambitny plan – stworzyć mega-powieść, ukazać syntezę świata przez pryzmat polskiej rzeczywistości, odpowiedzieć na podstawowe pytania o sens życia. Aluzja do „Ballad i romansów” Adama Mickiewicza zawarta w tytule sugeruje przełomowy charakter tej powieści. Z drugiej strony jest to próba przeniesienia klasycznego eposu do realiów XXI wieku. Świadczy też o owej przełomowości bogaty, 600-stronicowy rozmiar, bo to unikalny przypadek w twórczości Ignacego Karpowicza, dotychczas jego książki były nieco skromniejsze. Zresztą, w ostatnim czasie polska proza oscyluje w okolicach trzystu stron („Lód” Dukaja jest chlubnym wyjątkiem). Wiele obiecuje także intrygująca okładka, rozciągnięta między klasycznym, greckim pięknem a sztuką współczesną.
Nie mam wątpliwości, że Ignacy Karpowicz dużo wie o filozofii i o kulturze. Problem chyba leży w tym, że nie potrafi z tego należycie skorzystać – niestety wykładnia tej wiedzy jest w książce, mówiąc delikatnie, mało oryginalna pod względem formy. Porównałbym to do wytartego konceptu dużego rozpędu, by wyważyć otwarte drzwi. Z jednej strony miałem, czytając „Balladyny...”, wiele razy wrażenie, że sam myślę podobnie, że autor ma rację, ale wcale mi to nie pomagało w przekonaniu się do tego dzieła. Jestem niemal pewien, że gdyby Karpowicz napisał religioznawczy esej, to udałoby mu się wszystko ładnie i przekonująco podsumować. Niestety rozczarowała mnie forma.
W takich magicznych obrazkach przoduje u nas Mariusz Sieniewicz – jego „Czwarte niebo” i „Rebelia” to dobre przykłady wielkich zamiarów i marnego skutku, chociaż zdaję sobie sprawę, że książki te mają swoich zwolenników. Wszystkie wyżej wymienione pozycje z „Balladynami i romansami” na czele łączy wspólny mianownik językowej nieporadności, który tworzy nieprzyjemny zgrzyt między dużym tematem a „prozaiczną” formą. Mój główny zarzut to językowa monotonia, która nie pozwala rozróżnić języka bogów od języka ludzi, a pracownik naukowy posługuje się taką samą składnią jak kasjerka w markecie. Wszyscy mówią do siebie kolesiowatym slangiem, co miało chyba odcinać się od pompatyczności stylu Coelho, a wyszło jak luzacki Coehlo.
Bogowie zstąpili na Ziemię. I tyle. Ta gruba księga rozłazi się na poszczególne epizody, narracja jest naiwna i może ktoś znajdzie tu mądrości, ale dla mnie to tania wyprzedaż, a nie świeży towar. Bogowie ztąpili na ziemię. No i co z tego. Wyszło pretensjonalnie, a mogło być zwiewnie, lekko i wesoło jak na przykład w „Niehalo”.
Sławomir Domański
Oceny
Książka na półkach
- 2 111
- 1 223
- 547
- 106
- 72
- 21
- 20
- 20
- 16
- 16
Opinia
Balladyny i romanse to powieść o zwyczajnych ludziach, powiedziałbym nawet, że to apoteoza zwyczajności. Wszelkie istoty boskie pełne chwały i lśnienia z czasem upodabniają się do istot ludzkich. Bogowie greccy schodzą z Olimpu, bogowie chrześcijańscy „schodzą z krzyża”. Tylko staruszek bóg prowincji chrześcijańskiej zostaje na „górze gór i chmurze chmur” dręcząc się wyrzutami i milcząc niewymownie w ostatniej podniebnej knajpie sącząc ambrozję.
Karpowicz obnaża bogów, wyśmiewa się z bogów umiejętne w powieści nawiązując do mitów, wszelakich podań, Biblii i Koranu. Miesza to wszystko w powieściowym kotle i podaje na mistycznej tacy podważając smak i jakość potrawy. Oto Olga, Karpowiczowska bohaterka ludu kupująca w Biedronce, oto Janek „Luj podwórkowy” jakby nazwał go Michał Witkowski. Janek, który pod wpływem niewidzialnej boskiej ręki staje się dobrym i pomocnym chłopcem. Oto Rafał onanista, który na kanapie w swym domu w jednej ręce trzyma piwo, a w drugiej biodra nagiej bogini. Całą szlachetność bóstw mąci seks i wyuzdanie i chociaż niepoprawnością byłoby powiedzieć, że na tym osadza się ta powieść, to tak w istocie trochę jest.
Pisarz przedstawia w swej powieści niezwykły koniec świata. Ale nie tego ziemskiego, a boskiego. Kto mógł przypuszczać, że taka będzie kolej rzeczy. Ziemianie wygrali, boskość poszła „do piachu”. I jak tu mieć szacunek do boga, obojętnie jakiego, bo wszyscy byli tacy sami, pełni cech ludzkich, irytacji, zażenowania, wściekłości. Karpowiczowska boskość nie wiąże się w żaden sposób ze wszechwiedzą i wszechmocą. Jest podatna na zakazy i obostrzenia. Poznajemy Jezusa, pięknego boga chrześcijańskiego, który od czasów „krzyża” jest w delikatnym i milczącym konflikcie ze swoim Ojcem. Jest też Ramzes, który szuka w wodach Nilu swego przyrodzenia, jest Eros, który razem ze swymi „tatami” Aresem i Hermesem przybywa do Polski – kraju z promocji i stara się radzić sobie w mieszkanku z jednym pokojem, za to z łazienką z wielkim basenem.
Co ciekawe w powieści, Karpowicz z precyzją miesza wydarzenia religijne z literackimi, bo oto pojawia się Balladyna morderczyni swej siostry, która zakłada w „mieście miast” firmę cateringową służąc bogom i spełniając ich wszelkie zachcianki. Albo należy podejść do tematu inaczej i stwierdzić, że pisarz wszystkie postacie traktuje fikcyjnie, jak bohaterów literackich. Buduje on tutaj nową Biblię, zmienia historię, zamyka piekło, a później i niebo na trzy spusty. Brata bóstwa z ludźmi, nie ma tu różnicy między boskością a człowieczeństwem. Wszyscy są sobie równi, tak samo cierpią, tak samo kochają i finalnie tak samo umierają.
To powieść o wielu bohaterach, o zatarciu granic między jednam światem a drugim. Bohaterowie są w ciągłym ruchu, w ciągłej wędrówce. Tyczy się to zarówno bogów, jak i ludzi. Jezus wędruje ze świątyni do świątyni, rodzi się i umiera, Kama i Artur również są w podróży szukając swych przyjaciół. Losy bogów i ludzi wzajemnie się przenikają na początku, a z czasem stają się jednym. Nie wiadomo co będzie dalej, nie wiadomo jakie przyniesie to konsekwencje, jedno wiadomo, że zejście bogów na ziemię było nieuniknione. Karpowicz podważa tym samym stosunek do wszelakich religii i prowokuje do dyskusji. To powrót do mitologii greckiej, której znajomość nie raz przydaje się w trakcie czytania. To dobra powieść, nawet bardzo dobra i powinno się ją przeczytać.
Balladyny i romanse to powieść o zwyczajnych ludziach, powiedziałbym nawet, że to apoteoza zwyczajności. Wszelkie istoty boskie pełne chwały i lśnienia z czasem upodabniają się do istot ludzkich. Bogowie greccy schodzą z Olimpu, bogowie chrześcijańscy „schodzą z krzyża”. Tylko staruszek bóg prowincji chrześcijańskiej zostaje na „górze gór i chmurze chmur” dręcząc się...
więcej Pokaż mimo to