Męczyłem to "dzieło" jak garbaty Beduin kulawego wielbłąda. Wyszedłem z założenia że skoro przemęczyłem dwie poprzednie części cyklu to przemęczę i tą. Cieszyłem się jak cholera jak doszedłem do końca.
Autor kompletnie nie potrafi w ciekawy sposób zawiązać akcji. Jak już, już, prawie mu się udaje to wali jakiś nic nie znaczący wtręt i opisuje jakieś mało interesujące bzdury albo daje się uzewnętrzniać bohaterom. Masę niepotrzebny wątków pobocznych. No i tak obsesja na punkcie gwałtów. Masakra. Kobieta nie może doznać innej krzywdy jak tylko takiej w której kluczowym elementem jest gwałt. Dziwne i nie chciałbym takiego sąsiada jak nasz dzielny autor. Coś musi być na rzeczy:)
Poza tym oczywiście banał jak ch**. Super komandos i super wszyscy od żony po pociotka przez wszystkich znajomych królika. Rzyg normalnie na 1/4 mili. I standard - zbiegi okoliczności i dopust nieszczęść na osobę taka że obdzieliłby całą Ukrainę.
Myślę że póki nie najdą mnie czarne myśli i będę chciał sobie zrobić jakąś krzywdę, puty nie sięgnę już po cokolwiek tego autora.

Męczyłem to "dzieło" jak garbaty Beduin kulawego wielbłąda. Wyszedłem z założenia że skoro przemęczyłem dwie poprzednie części cyklu to przemęczę i tą. Cieszyłem się jak cholera jak doszedłem do końca.
Autor kompletnie nie potrafi w ciekawy sposób zawiązać akcji. Jak już, już, prawie mu się udaje to wali jakiś nic nie znaczący wtręt i opisuje jakieś mało interesujące...