Piekło Italii

Okładka książki Piekło Italii James Holland
Okładka książki Piekło Italii
James Holland Wydawnictwo: Amber powieść historyczna
472 str. 7 godz. 52 min.
Kategoria:
powieść historyczna
Tytuł oryginału:
Italy's sorrow
Wydawnictwo:
Amber
Data wydania:
2008-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2008-01-01
Liczba stron:
472
Czas czytania
7 godz. 52 min.
Język:
polski
ISBN:
9788324130764
Średnia ocen

6,8 6,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,8 / 10
28 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
4369
741

Na półkach:

Co przeciętny polski Czytelnik wie o kampanii włoskiej lat 1943-1945? Oczywiście, kojarzy ją z bitwą o Monte Cassino i udziałem wojsk polskich, przedstawianym zresztą w duchu bohatersko-martyrologiczo-triumfalistycznym (wielkie zwycięstwo Polaków, okupione olbrzymią daniną krwi, niedocenione i wręcz tuszowane przez cały świat, a ulegających Stalinowi zachodnich aliantów w szczególności, zakłamanie to powielały następnie polskie władze komunistyczne, w odpowiedzi na co Monte Cassino stało się symbolem niezłomnego patriotyzmu i poświęcenia, ostatecznie, po latach, zwycięskiego). Oczywiście, Monte Cassino zajmuje poczesne miejsce w książce J. Hollanda. Autor oddaje też honor wojskom polskim, przedstawiając udział Polaków w kampanii włoskiej w barwach nader pozytywnych. Podkreśla bohaterstwo i niezwykle wysoki procent strat osobowych, pisze nawet o nie dotrzymaniu w Jałcie alianckich zobowiązań i słusznym poczuciu opuszczenia, jeśli nie zdrady, odczuwanym przez żołnierzy polskich, którzy pomimo to odważnie walczyli do końca kampanii. Zarazem jednak nie powiela naszych narodowych mitów o zdobywcach klasztoru Monte Cassino, szturmowanego uprzednio kilkukrotnie i bezskutecznie w ciągu pół roku przez armie z połowy świata. Pisze wprost, że natarcie polskie zakończyło się kolejną, krwawą łaźnią, a pozycje niemieckiej Lini Gustawa (której element stanowiło wzgórze Monte Cassino) przełamali tak naprawdę... kolonialni żołnierze marokańscy, walczący pod flagą Wolnej Francji. Mieli zresztą do tego predyspozycje, jako wychowani w górach i wyszkoleni do walki w podobnym terenie. Przełamanie to nastąpiło na innym odcinku, spowodowało jednak generalny odwrót wojsk przeciwnika, zagrożonych okrążeniem. To wtedy Polacy zajęli opuszczony już de facto przez niemieckich spadochroniarzy klasztor. Dla wielu rodaków to herezja, angielski Autor (chociaż bardzo przychylny Polakom i sprawie polskiej) nie musi jednak powielać naszych wyobrażeń. A nam samym przyda się spojrzenie bardziej obiektywne.
Podobny obiektywizm (możliwy ze względu na upływ czasu i brak spowodowanych powojennymi losami własnego narodu kompleksów) J. Holland okazuje w wielu innych kwestiach i stanowi on jedną z głównych wartości książki. Ukazuje jasne i ciemne strony postępowania właściwie wszystkich stron zaangażowanych w wojnę we Włoszech. Żołnierze niemieccy walczyli mężnie i skutecznie do samego końca, pomimo trudnej, a ostatecznie wręcz beznadziejnej sytuacji. W wielu wypadkach wykazywali się większym zdyscyplinowaniem i oszczędzaniem ludności cywilnej niż alianci (zdecydowanie mniejsza liczba indywidualnych gwałtów i rabunków). Z drugiej strony, potrafili bez mrugnięcia okiem dokonywać masowych zbrodni na tejże ludności w ramach nakazanych przez dowództwo antypartyzanckich pacyfikacji, w trakcie których mordowano z zimną krwią tysiące mieszkańców całych wsi i miasteczek. Alianci bez skrupułów bombardowali cele cywilne w okupowanej przez Niemców części Włoch, na zajętych przez siebie obszarach ograniczali możliwości działania nowo powołanych władz włoskich, tolerowali korupcję i przestępczość gospodarczą, nie troszczyli się o podstawowe potrzeby bytowe Włochów. Z kolei partyzantów włoskich traktowali instrumentalnie, wzywając do walki z Niemcami, często jednak ograniczając następnie obiecane zrzuty broni i zaopatrzenia, zwłaszcza gdy partyzantka ta nabierała zabarwienia komunistycznego. Ogólnie zresztą front włoski stawał się zakładnikiem szerszych sporów strategicznych i geopolitycznych pomiędzy USA a Wielką Brytanią. Dodajmy, iż to żołnierze alianccy znacznie częściej niż Niemcy dokonywali indywidualnych grabieży oraz gwałtów na ludności włoskiej. Wsławili się tu zwłaszcza wspomniani Marokańczycy. Walczyli wspaniale, ale pozostawiali po sobie ślady masowych gwałtów (w okolicach Monte Cassino mieli dokonać ich przynajmniej 3 tys.),rabunków i morderstw. Dowództwo alianckie patrzyło na to przez palce, gdyż nieoficjalnie obiecano im to przy ochotniczym werbunku w szeregi wysyłanego do Włoch Francuskiego Korpusu Ekspedycyjnego. Nawet żołnierze kanadyjscy często szabrowali, co tłumaczono odreagowywaniem bitewnego stresu. Pewien cień pada tu również na Polaków, którzy spalili szereg domostw na obszarach intensywnej działalności komunistycznej partyzantki włoskiej, nie kryli się bowiem z tym, że komunistów nienawidzili bardziej nawet niż Niemców. Można to zrozumieć, biorąc pod uwagę, iż prawie wszyscy przeszli po 1939 r. przez radzieckie łagry, a wieści o upadku powstania warszawskiego i stosunku Stalina wobec tego zrywu, a następnie o układzie w Jałcie nie poprawiały nastrojów, trudno jednak usprawiedliwić. Także sami Włosi nie byli bez winy, głęboko podzielony stosunkiem wobec faszyzmu naród pogrążył się bowiem na domiar wszystkiego w bratobójczej wojnie domowej, często bardziej jeszcze okrutnej niż działania obcych wojsk. Partyzanci wykazywali nadto zbytnia pewność siebie, prowokując wręcz władze okupacyjne oraz lokalnych faszystów i ściągając represje na ludność cywilną. Wszystko to Autor przedstawia bez żadnego retuszu, ukazując cierpienia i tragedie wszystkich zaangażowanych w tę wojnę. Tytuł książki wydaje się jak najbardziej usprawiedliwiony. Warto też zauważyć, że jakkolwiek wielkie byłyby cierpienia i ofiary żołnierzy (po obydwu zresztą stronach frontu),największe tragedie i tak przeżywała ludność cywilna zamieszkująca obszar walk. Prawda ta objawia się również w naszych czasach i należy o tym pamiętać.
Wielkim atutem książki jest szerokość spojrzenia Autora, obejmującego zarówno zagadnienia wielkiej polityki i strategii, rozstrzygane na najwyższych szczeblach sztabów i gabinetów, jaki i osobiste przeżycia szeregowych żołnierzy oraz cywilów, po obydwu stronach frontu. Żonglowanie tymi elementami prowadzi jednak do pewnego chaosu, który utrudnia śledzenie klasycznych aspektów militarnych kampanii włoskiej. To z kolei zauważalny minus opracowania, wskazywany w poprzednich komentarzach. Tym niemniej, praca J. Hollanda warta jest przeczytania, przedstawia bowiem wydarzenia z wielu perspektyw i bez czarno-białego schematu.

Co przeciętny polski Czytelnik wie o kampanii włoskiej lat 1943-1945? Oczywiście, kojarzy ją z bitwą o Monte Cassino i udziałem wojsk polskich, przedstawianym zresztą w duchu bohatersko-martyrologiczo-triumfalistycznym (wielkie zwycięstwo Polaków, okupione olbrzymią daniną krwi, niedocenione i wręcz tuszowane przez cały świat, a ulegających Stalinowi zachodnich aliantów w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
402
383

Na półkach: , ,

Niestety książka nie zachwyca. Niby fajnie, bo porusza kwestie takiego "zapomnianego" frontu - Autor jest tu niezwykle celny, gdyż zaczyna od Monte Cassino czyli maja 1944 r. i idzie do końca, czyli opisuje dlaczego aliantom poszło tam tak przeciętnie i przez circa 10 miesięcy doszli raptem do Bolonii, a potem nastąpił colaps generalny i w zasadzie dlatego dopiero alianci mogli przyśpieszyć.

Jest oczywiście trochę dobrych smaczków, jak korpus brazylijski na froncie, jak rozterki korpusu polskiego (Autor poświęca trochę miejsca tragedii żołnierzom Andersa),są sił włoskie po obu stronach barykady, są partyzanci... niby wszystko jest, ale jednocześnie brakuje tam jakieś spójnej narracji. To może niesprawiedliwe bo Autor przeplata umiejętnie "wielką" politykę osobistymi historiami (czy raczej dramatami),ale brakuje mi tam poczucia że Autor właściwie odnajduje się zwłaszcza w wątkach militarnych. Widać, że to bardziej reportaż historyczny, niż pełnowartościowa monografia. Oczywiście co kto szuka i potrzebuje ;),niemniej mnie nie zachwyciła.
Być może to problem nie książki co materii, trzeciorzędny front, trzeciorzędne jednostki, powolne starcia w górach przeciętych licznymi strumieniami...

Niestety książka nie zachwyca. Niby fajnie, bo porusza kwestie takiego "zapomnianego" frontu - Autor jest tu niezwykle celny, gdyż zaczyna od Monte Cassino czyli maja 1944 r. i idzie do końca, czyli opisuje dlaczego aliantom poszło tam tak przeciętnie i przez circa 10 miesięcy doszli raptem do Bolonii, a potem nastąpił colaps generalny i w zasadzie dlatego dopiero alianci...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1149
252

Na półkach:

Przeciętne to najlepsze co mogę powiedzieć. Generalnie o ile dziennikarze trzymają się form typowych dla ich zawodu jak np reportaż to wychodzą całkiem fajne prace ale jak starają się zając historią zaczyna się robić słabo.
Jest kilka miłych akcentów - autor wykorzystał źródła polskie, ba cała książka zaczyna się właściwie od opisu przygotować Armii Andersa do szturmu na Monte Cassino. Nie ma ich wiele (dosłownie dwa),mniej niż źródeł kanadyjskich, nowozelandzkich etc ale za to są. innym miłym akcentem jest to, ze autor wspomina też o mniej przyjemnej stronie tej kampanii tj gwałtach wojsk alianckich na miejscowej ludności. Sporo tekstu jest też dość solidne ale mamy i duże braki.
Moim zdaniem braki tej książki można podzielić na te wywodzące się z zawodu autora i jego pochodzenia.
Te pierwsze to np skoncentrowanie się na głównych postaciach dramatu - Hitler, Churchill, generałowie etc po czym przeskakujemy do pozycji pojedynczego żołnierza często sierżanta, porucznika. Brakuje zupełnie szczebla pośredniego - batalionu, pułku.
Zabawa w charakteryzowanie głównych dowódców tez jest typowo dziennikarskie i słabe fajne są te orle nosy, małe brzuszki i monokle w oku ale nie przesadzajmy z tym. Brakuje też dat.
Te wynikające z pochodzenia to niesamowita ochota z jaką autor wbija szpile w Amerykanów, zazwyczaj zresztą niesłusznie. Niedoświadczenia Amerykanie (co autor podkreśla non stop) pokazali "wielkiemu" Montgomeremu i innym doświadczonym brytyjskim generałom, ze w sumie to radzą sobie nawet lepiej niż oni, bo warto pamiętać, że w Afryce północnej aż do samego niemal końca kampanii wojska amerykańskie były dowodzone przez Brytyjczyków.
Inna sprawa to brytyjski system dowodzenia polegający nieco zbyt mocno na dogadywaniu się dowódców a nie na wydawaniu rozkazów, F. Skibiński czy inni d-cy polscy niejednokrotnie o tym wspominali. US Army była pod tym względem znacznie bardziej podobna do polskiej i gdy autor dziwi się, że niektóre rozmowy wysokich dowódców brytyjskich z młodszymi generałami amerykańskimi przełożeni Amerykanów interpretowali jako łamanie dyscypliny to wykazuje jedynie ignorancje problemu.
Gdy autor dziwi się, że gen. Clark zamiast pchać swoje siły w "lukę" Pontecorvo - Pico woli iść w kierunku via Appia to znowu chyba jakiś uraz do wszystkiego co amerykańskie. Droga przez Fondi - Terracina mimo, że nadmorska to jednak lepsza niż w rejonie Pico bo to jest właśnie środek gór Ausoni z Pontecorvo leżących ma ich wschodnim skraju. Pierwsza sensowna droga, możliwa do wykorzystania otwierała się dopiero po zdobyciu Piedimonte czego dokonał korpus Andersa dopiero 25 maja. Pomysł pchnięcia rezerw w góry wokół Pico 22 maja jest mocno chybiony. Dalej Alexander dostał 2 dywizje do tego zadania - generalnie DP w DWSie broniła pasa 7-10 km a atakowała w pasie 3-4 km. Odległośc między Pico i Pontecorvo to z grubsza 10 km, 2 DP powinny starczyć zważywszy, ze mówimy o rejonie "górskim" a więc standardowe pasy natarcia nie wchodzą w rachubę. No i nie można zapominać, ze dla Amerykanów udzielenia wsparcia dla desantu pod Anzio też miało spore znaczenia. Inna sprawa, ze Amerykanie na swoim kierunku posuwali się szybko a Brytyjczycy nie znowu za sprawą Piedimonte które było bastionem wokół którego zasadzała się możliwość utrzymania linii Sengera/Hitlera.
Oczywiście Clark nie jest święty partykularnie gdy zapalił się do "wyścigu o Rzym" niemniej aż tak słaby jak przedstawia go nieraz autor to nie był.
Całość jest - w mojej opinii najwyżej przeciętna.

Przeciętne to najlepsze co mogę powiedzieć. Generalnie o ile dziennikarze trzymają się form typowych dla ich zawodu jak np reportaż to wychodzą całkiem fajne prace ale jak starają się zając historią zaczyna się robić słabo.
Jest kilka miłych akcentów - autor wykorzystał źródła polskie, ba cała książka zaczyna się właściwie od opisu przygotować Armii Andersa do szturmu na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
123
94

Na półkach: ,

Według mnie jest to przeciętna książka historyczna. Nie zgadzam się z kilkoma elementarnymi tezami w niej zawartymi. Nie czytało mi się jej dobrze. Czytałem o wiele lepsze książki historyczne.

Według mnie jest to przeciętna książka historyczna. Nie zgadzam się z kilkoma elementarnymi tezami w niej zawartymi. Nie czytało mi się jej dobrze. Czytałem o wiele lepsze książki historyczne.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    38
  • Chcę przeczytać
    30
  • Posiadam
    26
  • historia
    2
  • II Wojna Światowa
    2
  • II wojna światowa
    2
  • Poszukuję (głównie e-book n/k)
    1
  • Historia i inne
    1
  • Lista priorytetowa
    1
  • Historia
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Piekło Italii


Podobne książki

Przeczytaj także