Tygrysy w błocie
- Kategoria:
- powieść historyczna
- Tytuł oryginału:
- Tiger im Schlamm
- Wydawnictwo:
- Maszoperia Literacka
- Data wydania:
- 2010-04-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2010-04-01
- Liczba stron:
- 384
- Czas czytania
- 6 godz. 24 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788362129409
- Tłumacz:
- Tomasz Kazimierczak
- Tagi:
- czołgi II wojna światowa front wschodni
Otto Carius zaczął karierę czołgisty jako osiemnastoletni szeregowiec, potem był dowódcą Tygrysa, a zakończył wojenne losy w stopniu porucznika na stanowisku dowódcy kompanii Tygrysów. Brał udział w ponad 50 bojach pancernych, zniszczył ponad 150 czołgów przeciwnika. Pięciokrotnie ranny. Odznaczony Krzyżem Żelaznym II i I klasy i Krzyżem Rycerskim z Liśćmi Dębowymi.
Na froncie wschodnim znalazł się w czerwcu 1941 roku. Po zdobyciu Wilna Litwini entuzjastycznie witali niemieckich żołnierzy. Carius ze zgorszeniem obserwuje, jak Litwini rabują miejscowych Żydów.
Wydawało się wówczas, że to rzeczywiście będzie Blitzkrieg. Ale już wkrótce zaczęły się krwawe, uporczywe walki na Froncie Leningradzkim, nad Narwą, udział w operacji "Strachwitz" i "Lew Morski".
I na koniec odwrót w lipcu 1944 roku, gdy walczono już tylko o to, by nie zmienił się on w paniczną ucieczkę.
TYGRYSY W BŁOCIE to wspomnienia z frontu wschodniego, gdzie Carius musiał walczyć nie tylko z nieprzyjacielem i jego czołgami, ale także z wszechobecnym błotem, bagnami, mrozem. Opisuje bohaterstwo żołnierzy z pierwszej linii frontu, ale nie stroni od krytycznych ocen wielu dowódców różnego szczebla, ich braku wiedzy i asekuranctwa, a czasem nawet tchórzostwa.
Wspomnienia te pisał jednak przede wszystkim "Ku chwale Tygrysa", bo to ten ciężki czołg, uzbrojony w potężną armatę 88 mm, jest prawdziwym bohaterem książki.. Choć nie "grzeszył urodą", to jednak jego siła budziła podziw.
Najgroźniejszym przeciwnikiem Tygrysów były rosyjskie czołgi T-34 i T-43. Otto Carius pisze o nich z profesjonalnym uznaniem.
To czołgi zdecydowały o wyniku wojny na froncie wschodnim
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oceny
Książka na półkach
- 147
- 115
- 44
- 10
- 5
- 5
- 3
- 3
- 2
- 2
OPINIE i DYSKUSJE
Interesuję się II wojną światową oraz pojazdami pancernymi, zatem z chęcią sięgnąłem po tę pozycję i ... nie zawiodłem się. Przeczytałem jednym tchem - w mojej opinii warto! Polecam :)
Interesuję się II wojną światową oraz pojazdami pancernymi, zatem z chęcią sięgnąłem po tę pozycję i ... nie zawiodłem się. Przeczytałem jednym tchem - w mojej opinii warto! Polecam :)
Pokaż mimo toBez większych zastrzeżeń. Tak jak każdy tekst źródłowy (zwłaszcza o charakterze pamiętnikarskim, stworzony po wojnie) należy podchodzić do niego krytycznie. Należy jednak pamiętać, że druga część to dokumenty-raporty z akcji bojowych.
Większość uwag zawarto w innych komentarzach.
Otto Carius był frontowcem i z takiej perspektywy poznajemy konflikt. Walki pod Leningradem, Narwą, w Kurlandii (Tygrys) i bałagan ostatnich miesięcy wojny na froncie zachodnim (Jagdtiger). Nie ma tu dużo o jego stosunku do nazizmu. Ten człowiek przede wszystkim nie cierpiał dekowników, SS raczej nie lubiał ( za wyjątkiem jednostek - po prostu te formacje miały nieco inny etos wg. Cariusa). Rosjan szanował za waleczność i odwagę, a jednocześnie bał się tego co ze sobą niosą. Gardził Amerykanami - trudno mu się dziwić gdy nie powalczył z nimi "na poważnie", a widział głównie ruiny miast.
Ta książka w gruncie rzeczy jest hołdem dla Tygrysa i batalionu Cariusa.
Dla mnie niewątpliwym plusem jest to iż Carius spotkał takie postacie jak Model, von Strachwitz czy wreszcie Himmlera. Opisy tych spotkań są dość ciekawe i przypominają nam iż powierzchowność i obycie nie zawsze definiuje moralność, nie warunkuje nikczemności.
Największym minusem jest to iż Carius bardzo skrótowo opisuje swą służbę w latach 1941-1942. Pomijając ranę z pewnością chciałoby się usłyszeć więcej historii związanych ze służbą w Panzer 38(t),z marszem na wschód (walczył pod Smoleńskiem). Rozdział z czasów stacjonowania pod Orłem jest bardzo ciekawy (Dywizja Polowa Luftwaffe w boju, stan uzbrojenia 20 Dywizji Pancernej). Zgaduję, że po prostu Otto Carius nie miał się czym pochwalić w tym okresie - był jednym z wielu żołnierzy. Tutaj Kosschorrek, zwykły strzelec mg-42, jest o wiele bardziej ciekawy (ale on nie tworzył po wojnie lecz w jej trakcie).
Książka, którą warto znać.
Bez większych zastrzeżeń. Tak jak każdy tekst źródłowy (zwłaszcza o charakterze pamiętnikarskim, stworzony po wojnie) należy podchodzić do niego krytycznie. Należy jednak pamiętać, że druga część to dokumenty-raporty z akcji bojowych.
więcej Pokaż mimo toWiększość uwag zawarto w innych komentarzach.
Otto Carius był frontowcem i z takiej perspektywy poznajemy konflikt. Walki pod Leningradem,...
Wspomnienie spisane w 1960 r., których głównym bohaterem jest "Tygrys". Autor nie jest fanatycznym nazistą jest oburzony traktowaniem Żydów, ale w sumie tylko jedna wzmianka o tym. Nadto jest oburzony wydaniem przez Szwecję żołnierzy SS walczących w Kurlandii, (w końcu przecież walczyli z komunizmem). Sam opis jest walk jest jakby tylko dla wskazania statystyk jakby pozbawiony emocji.
Wspomnienie spisane w 1960 r., których głównym bohaterem jest "Tygrys". Autor nie jest fanatycznym nazistą jest oburzony traktowaniem Żydów, ale w sumie tylko jedna wzmianka o tym. Nadto jest oburzony wydaniem przez Szwecję żołnierzy SS walczących w Kurlandii, (w końcu przecież walczyli z komunizmem). Sam opis jest walk jest jakby tylko dla wskazania statystyk jakby...
więcej Pokaż mimo toKsiążka taka sobie, bardzo sucho jest to wszystko opisane. Spodziewałem się więcej. Ciekawie sie czyta wspomnienia kogoś kto miał głowę wypraną przez nazistowską machinę propagandową
Książka taka sobie, bardzo sucho jest to wszystko opisane. Spodziewałem się więcej. Ciekawie sie czyta wspomnienia kogoś kto miał głowę wypraną przez nazistowską machinę propagandową
Pokaż mimo toJak zbrodniarzy wybielać, problemy ignorować, niewygodne fakty pomijać.
Wspomnienia Cariusa mają nikłą wartość literacką (suchy styl szkolnego wypracowania) i kontrowersyjną wartość faktograficzną, jako że polski wydawca nie zdobył się na to, by dołączyć do książki jakieś rzetelne uwagi na temat prawdziwości danych liczbowych podawanych podawanych przez autora albo komentarz do jego butnych hasełek. A przecież wiadomo, jak to bywało z zestrzeleniami raportowanymi przez pilotów myśliwców. Np. w rozdziale 26. z opisu starcia wynika, że Carius zniszczył 1 czołg IS i kilka T-34. W chwilę później czytamy "podałem rezultat ostatniego starcia (zniszczenie siedemnastu IS i pięciu T-34). Autor usiłuje sprawić wrażenie, jakby Niemcy mogli wygrać tę wojnę, gdyby tylko ich armia była lepiej dowodzona - a przy tym nie wspomina ani razu faceta, który był pierwszym odpowiedzialnym za gówniane dowodzenie! Tak, nie ma ani słowa o roli Hitlera w tym, że Niemcy wycofujący się w latach 1944-45 nie budowali żadnych umocnień, żeby zwiększyć swój potencjał obronny (bo Adolf uznał, że doprowadziłoby to do upadku morale, a przecież uciekający żołnierz jest w znacznie lepszym nastroju, gdy wie, że istnieją umocnione pozycje, na których będzie mógł się schronić i odpocząć). Carius stwierdza, że nie czuje się winny temu, że walczył po stronie hitlerowskiego państwa, bo go jedynie bronił - ale rację miałby tylko wtedy, gdyby to owo hitlerowskie państwo zostało zaatakowane. Jakoś wyleciało mu z pamięci, że najpierw to Niemcy właśnie napadli na całą masę mniejszych i słabszych krajów, a gdy przez własną głupotę zaatakowali silniejszych przeciwników, zaczęli przegrywać. Carius wykazuje typowy dla żołdaka brak zrozumienia dla strachu cywila, który pierwszy raz znalazł się w ogniu walki, oraz brak szacunku dla przeciwnika, którego raz po raz nazywa Iwanem albo Ruskimi, zupełnie jakby w dziecinny sposób odreagowywał przegranie wojny. No to wyobraźmy sobie publikację jakichś wspomnień wojennych, których autor będzie nazywać Niemców szkopami, Francuzów żabojadami, Włochów makaroniarzami... Edytorsko książka jest nierówna - papier dobrej jakości, bogaty materiał ilustracyjny, ale przełożono ją z wydania angielskiego, zamiast z niemieckiego oryginału! To wydanie ma jeszcze zabawne posłowie Cariusa, w którym stwierdził on, że doświadczenia II wojny światowej są nadal cenne dla wojskowych, co było nieprawdą już wtedy, gdy to pisał, a dzisiaj - gdy rolę żołnierzy zaczynają przejmować drony, a w starciu z równorzędnym przeciwnikiem czołgi nie zapewniają żadnego bezpieczeństwa, jest nieprawdą podwójnie (patrz np. samolot A10 Thunderbolt). Tłumaczowi i korekcie należą się ponadto baty za pewne błędy przekładu/językowe, zwłaszcza za "niemieckiego psa pasterskiego", w oryginale "German shepherd". To jest owczarek niemiecki.
Jak zbrodniarzy wybielać, problemy ignorować, niewygodne fakty pomijać.
więcej Pokaż mimo toWspomnienia Cariusa mają nikłą wartość literacką (suchy styl szkolnego wypracowania) i kontrowersyjną wartość faktograficzną, jako że polski wydawca nie zdobył się na to, by dołączyć do książki jakieś rzetelne uwagi na temat prawdziwości danych liczbowych podawanych podawanych przez autora albo...
Wszelkiego rodzaju wspomnienia, pamiętniki lub autobiografie posiadają cenny ładunek emocji, przeżyć, czy też uwag, które dopełniają obraz suchych faktów. Wiem, że Tygrys był ciężki, a tu Carius zdaje relacje jak jeździć po bagnie. Jego zdaniem tylko Rosjanie potrafili walczyć, gdyż Amerykanie jak zaraz na coś trafili to wzywali lotnictwo (ale nie od razu tylko następnego dnia). Trochę wybiórczo podchodzi do dokładnego opisu swojej wojennej ścieżki, czyżby chciałby się przedstawić w pozytywnym świetle?
Wszelkiego rodzaju wspomnienia, pamiętniki lub autobiografie posiadają cenny ładunek emocji, przeżyć, czy też uwag, które dopełniają obraz suchych faktów. Wiem, że Tygrys był ciężki, a tu Carius zdaje relacje jak jeździć po bagnie. Jego zdaniem tylko Rosjanie potrafili walczyć, gdyż Amerykanie jak zaraz na coś trafili to wzywali lotnictwo (ale nie od razu tylko następnego...
więcej Pokaż mimo toChoć jestem wielkim fanem historii i przede wszystkim broni pancernej, to "Tygrysy w błocie" czytało mi się tak sobie.
Pierwszym powodem jest język. Ja wiem, że Carius był żołnierzem i nie ma co wymagać niewiadomo jakiego poziomu, ale jest to po prostu słabo napisane, bardzo prosto.
No ale mniejsza z tym, większe zastrzeżenia miałem do tego, jak Carius wybiela siebie, swoich towarzyszy broni i ogólnie Niemców. "Naziści? No byli jacyś, słyszało się o nich, ale to nie był żaden z naszych kolegów. Jacyś fanatycy z SS, może oni, my tylko wykonywaliśmy rozkazy".
Carius był wybitnym czolgistą, to nie ulega wątpliwości, ale z innych przekazów można się dowiedzieć, że nie był bezbłędny - pewnego razu, zanim jeszcze służył na Tygrysie, jego błędna decyzja mogła kosztować życie wielu żołnierzy, szczęśliwie dla niego tak się nie stało. W książce nie ma słowa o tym. Tylko ciężkie walki, świetny czołg i zwycięstwa praktycznie do samego końca.
Nie można zatem traktować tej książki jako źródła historycznego, zresztą żadnego pamiętnika czy wspomnień żaden szanujący się historyk nie uzna za źródło sensu stricte. Literatura pomocnicza owszem, jako źródło dotyczące historii codzienności żołnierzy też, ale nie jako źródło historyczne.
Trzeba pamiętać, że to relacja jednego człowieka, a ta zawsze będzie ograniczona i spaczona ułomnością ludzkiej pamięci, poglądami czy chęcią wybielenie się...
Choć jestem wielkim fanem historii i przede wszystkim broni pancernej, to "Tygrysy w błocie" czytało mi się tak sobie.
więcej Pokaż mimo toPierwszym powodem jest język. Ja wiem, że Carius był żołnierzem i nie ma co wymagać niewiadomo jakiego poziomu, ale jest to po prostu słabo napisane, bardzo prosto.
No ale mniejsza z tym, większe zastrzeżenia miałem do tego, jak Carius wybiela siebie,...
Bardzo ciekawa, choć raczej wstrzemięźliwie napisana relacja z walk toczonych głównie na wschodnim froncie II wojny światowej. Autor, niemiecki czołgista, relacjonuje swoje wrażenia, przemyślenia i doświadczenia nabyte podczas działań oddziału ciężkich czołgów Tygrys. W książce nie ma ani kwiecistych opisów ani mrożących krew w żyłach zwrotów akcji. Choć relacje dotyczą krwawych walk i śmiertelnych zmagań toczonych w błocie, mrozie czy upale, częściej można odnieść wrażenie, że czytany tekst to raport pobitewny skierowany do dowództwa niż opowieść mająca bawić czytelnika. Nie umniejsza to specjalnie wartości historycznej książki. Choć nie jest też tak, że autor nie zauważa czytelnika. Ku niemu kierowane są uwagi wartościujące udział niemieckich żołnierzy w II wojnie światowej.
Przystępując do lektury, trzeba zdawać sobie sprawę z podejścia do historii w zależności od strony, po której się stoi. Autor książki pisząc o niemieckiej armii używa zwykle stwierdzeń w rodzaju: braterstwo broni, koleżeńskość, obrona niemieckich kobiet i dzieci, walka o obronę cywilizacji, spełnianie obronnego obowiązku żołnierskiego, niesłuszne oskarżenia o niemieckie zbrodnie wojenne i szkalowanie honoru niemieckiego żołnierza. Wychodzi na to, że zarówno SS-manni jak i żołnierze Wehrmachtu ochoczo i powszechnie zaciągali się by z entuzjazmem bronić ojczyzny. Rola aparatu partyjnego III Rzeszy polegała tylko na tym, aby nie dopuścić do poboru tych, którzy np. ze względów zdrowotnych na froncie znaleźć się nie powinni. Można odnieść wrażenie, że Niemcy tylko po to przeprowadzali planowo eksterminację obywateli Polski, aby podjąć krucjatę przeciwko rosyjskim barbarzyńcom, stanowiącym podstawowe zagrożenie dla świata. A że po drodze do pokojowego ładu stała im np. Polska, to trudno. Autor jednak tego nie zauważa i w sumie po lekturze książki "Tygrysy w ogniu" wychodzi na to, że II wojna światowa to była jedna wielka wojna obronna przed alianckimi agresorami.
Z tych między innymi powodów (literackich i ideologicznych),książkę polecam raczej oczytanym miłośnikom historii, którzy docenią relację frontowego żołnierza bez ekscytacji kolejną "cudowną bronią" czy bez zauroczenia przemiłymi osobami w postaci przywódców III Rzeszy.
Bardzo ciekawa, choć raczej wstrzemięźliwie napisana relacja z walk toczonych głównie na wschodnim froncie II wojny światowej. Autor, niemiecki czołgista, relacjonuje swoje wrażenia, przemyślenia i doświadczenia nabyte podczas działań oddziału ciężkich czołgów Tygrys. W książce nie ma ani kwiecistych opisów ani mrożących krew w żyłach zwrotów akcji. Choć relacje dotyczą...
więcej Pokaż mimo toKsiążka z jednej strony ukazująca silne przekonanie byłego Asa Pancernego (zmarł niedawno) o słuszności tego co czynił, z drugiej zaś ukazuje trudy życia na froncie wschodnim, oraz zestawia je z działaniami w ramach frontu zachodniego. Jedna z tych książek, które zdejmują klapki z oczu na temat tego jak wyglądało życie jednostek pancernych, nałożone przez hollywood i propagandę.
Książka z jednej strony ukazująca silne przekonanie byłego Asa Pancernego (zmarł niedawno) o słuszności tego co czynił, z drugiej zaś ukazuje trudy życia na froncie wschodnim, oraz zestawia je z działaniami w ramach frontu zachodniego. Jedna z tych książek, które zdejmują klapki z oczu na temat tego jak wyglądało życie jednostek pancernych, nałożone przez hollywood i...
więcej Pokaż mimo toPierwsze, co rzuca się w oczy, to główny bohater walczący po stronie Wehrmachtu - tak usilnie krytykowanego przez propagandę amerykańską. Historię piszą zwycięzcy, dlatego świadectwa niemieckich żołnierzy są osłonięte mgłą. Nie wiele wiemy o ich bohaterstwie, o ich codziennym życiu w jednostce, o ich przyjaźniach i o tym, że byli zwykłymi ludźmi, tyle że w mundurach innego koloru, bo czym innym różnił się żołnierz aliancki od niemieckiego? przecież oboje tylko wypełniali rozkazy i walczyli za swój kraj, jaki by nie był.
Książki nie napisał profesjonalny pisarz, to widać, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Historia jest przedstawiona nadzwyczaj szczerze, niekiedy żartobliwie, niekiedy wstrząsająco, idealnie pokazując życie wojenne, tak różne od naszego.
Książka potrafi przełamać niejeden stereotyp. Czytając ją nie ma się świadomości, że jest ona o zaprawionych w boju żołnierzach, ratujących świat, walczących z przeważającym nieprzyjacielem, nie jest o ich nadludzkim heroizmie oraz oddawaniu życia za sprawę przy pierwszej sposobności. Natomiast jest to historia prawdziwa, bohaterowie zaś autentyczni. Gdy widziałem wnętrze tego czołgu oczami wyobraźni nie znalazłem w nich napakowanych żołdaków, lecz zwykłych, brudnych, niekiedy przerażonych ludzi, takich jak my wszyscy - bo właśnie o tym jest ta książka, broniąca się tym co ma najlepsze, czyli prawdziwą historią oraz swoistym, dobrze wyważonym dystansem oraz stwierdzeniem, że nie wszyscy Niemcy byli nazistami.
Wartościowa pozycja nie tylko dla fanów militariów. Zdecydowanie polecam nawet tym, którzy nie potrafią odróżnić Panzerkampfwagen VI Tiger od T 34-85.
Pierwsze, co rzuca się w oczy, to główny bohater walczący po stronie Wehrmachtu - tak usilnie krytykowanego przez propagandę amerykańską. Historię piszą zwycięzcy, dlatego świadectwa niemieckich żołnierzy są osłonięte mgłą. Nie wiele wiemy o ich bohaterstwie, o ich codziennym życiu w jednostce, o ich przyjaźniach i o tym, że byli zwykłymi ludźmi, tyle że w mundurach innego...
więcej Pokaż mimo to