Teoria ruchów Vorbla

Okładka książki Teoria ruchów Vorbla Tomasz Białkowski
Okładka książki Teoria ruchów Vorbla
Tomasz Białkowski Wydawnictwo: Saga Egmont literatura piękna
217 str. 3 godz. 37 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Saga Egmont
Data wydania:
2023-07-07
Data 1. wyd. pol.:
2023-07-07
Liczba stron:
217
Czas czytania
3 godz. 37 min.
Język:
polski
ISBN:
9788727048604
Średnia ocen

0,0 0,0 / 10
Ta książka nie została jeszcze oceniona NIE MA JESZCZE DYSKUSJI

Bądź pierwszy - oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
0,0 / 10
0 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
2113
1375

Na półkach: , ,

"Teoria ruchów Vorbla" to wyjątkowa pozycja literacka, na kartach której autor opowiada nam historię wykładowcy fizyki Uniwersytetu Warszawskiego oraz jego bliższej i dalszej rodziny. Ale ta opowieść tylko pozornie opowiada o losach Vorbla, bowiem tak naprawdę jest to złożona historia ludzkiego życia, jego wzlotów i upadków, sukcesów i niepowodzeń, ciężkich chwil okraszonych samotnością, poczuciem przegranej, nudą, czy wreszcie swoistym sarkazmem bądź ironią, które wypełniają przeżyte dni.

Wszyscy bohaterowie powieści, wszystkie jej główne postaci poruszają się w życiu jak cząsteczki materii w jakimś roztworze; zderzają się ze sobą, ich tory się przecinają, zbliżają się i znów oddalają, aby w końcu spotkać się w jednym miejscu, we wsi Serdeczna gdzieś na Suwalszczyźnie. Ludzie i ich losy są jak te fizyczne cząsteczki, które w pewnym momencie życia obierają jednakowy kierunek i odtąd "ich trajektorie będą wycelowane w ten sam punkt. Losy pojedynczej cząsteczki stają się zbiorowym losem wszystkich."

Ta książka jest wyjątkowa z wielu względów; po pierwsze to to doskonały obraz prozy życia nie tylko jej bohaterów, ale każdego z nas, życia nie pozbawionego smutku, humoru, pragnień, pasji, namiętności, czy pewnej stagnacji i strachu przed życiem, odchodzenia od pewnych wartości, które budują rodzinne więzi. Białkowski bardzo odważnie, w sposób mocno krytyczny i sarkastyczny pokazuje czytelnikowi jak ludzie w rodzinach oddalają się od siebie, jak uciekają od problemów i samych siebie topiąc swe problemy czy frustracje w alkoholu, wyuzdaniu, religii czy zwykłej hipokryzji.
Po drugie - "Teoria ruchów Vorbla" napisana jest ciekawym, specyficznym słowem, jego bohaterowie mówią językiem potocznym czy gwarą charakterystyczną dla danej społeczności, dzięki czemu wszystkie postaci oraz sytuacje stają się bardzo prawdziwe i realne.
Kolejną zaletą powieści, nadającą jej autentyczności jest fakt, że bohaterowie to zwykli ludzie, jakich jest mnóstwo wokół nas, w każdej, także w naszej rodzinie. Bo jak pisze jeden z recenzentów powieści "nikt z nas nie wie na pewno, czy nie było wśród naszych krewnych takiego dziadka, wujka czy brata, o jakim opowiada Białkowski."

"Teoria ruchów Vorbla" to wyjątkowa pozycja literacka, na kartach której autor opowiada nam historię wykładowcy fizyki Uniwersytetu Warszawskiego oraz jego bliższej i dalszej rodziny. Ale ta opowieść tylko pozornie opowiada o losach Vorbla, bowiem tak naprawdę jest to złożona historia ludzkiego życia, jego wzlotów i upadków, sukcesów i niepowodzeń, ciężkich chwil...

więcej Pokaż mimo to

avatar
80
24

Na półkach:

"Teoria ruchów Vorbla" to "literatura z życia wzięta". Przyznam, że wahałam się trochę, czy podjąć się czytania i recenzji. Sam tytuł jakoś nie zachęcał, okładka ciemna i smutna. Na początku zamieszczony jest cytat z Myśliwskiego: "Każdy sen jest znakiem śmierci, nawet gdy śni ci się błogość ukwieconej łąki, słońce na przejrzystym niebie. Śniąc się sam sobie, śnisz się zawsze śmierci swojej. To do jej niepodzielnego świata należy każdy twój sen. Ona tylko pozwala na chwilkę bezwolności w nim. A pycha każe mówić, śniło mi się. Powinno się mówić, śniło się śmierci mojej".
Tytułowy Vorbl to fizyk. Powieść przedstawia losy jego rodziny. Zagmatwane, ponure i smutne, "bez owijania w bawełnę". Niespełnione ambicje ojca, pogrążanie się w szaleństwo bez snów, nieudane małżeństwo rodziców. Nieumiejętność nawiązania kontaktu Vorbla z własną żoną i dziećmi. Niedopowiedziane słowa, myśli.... Nie-, nie-, nie-...
Dużo tych "nie" się nazbierało. Ale taka właśnie jest ta książka. Smutna, ale jakże prawdziwa. Są takie rodziny, gdzie brak nawiązania porozumienia jest podstawowym problemem. Pomimo tych wielu "nie", akcja jest spójna. Nie gubimy się w rodzinnych koligacjach, w znajomych i kochankach. Od początku czytania ma się świadomość przegranego życia bohaterów. Nie posiadają (a może nie chcą posiadać?) umiejętności porozumienia się, rozmowy, tzw. "dogadania się". Uciekają od siebie, żyją w zdradzie i zakłamaniu. Odniosłam wrażenie, że pasuje, odpowiada im to nieszczęście własne. Każdy z nich jest na jakiś sposób przegrany. Niespełniony pływak, nauczycielka, naukowiec. Złe zachowania, poglądy, sposoby na życie przekazywane są z pokolenia na pokolenie. Nikt z bohaterów nie wyraża choćby cienia nadziei, żeby to "błędne koło" jakoś przerwać.
Uważam, że potrzebne są takie książki jak "Teoria ruchów Vorbla". Pokręcony świat opisany w powieści po prostu istnieje obok tego dobrego, "lepszego" świata. Potrzebna jest literatura , która nakierowuje czytelnika na drugie dno w życiu. Na problemy, nieszczęścia. Tomasz Białkowski pisze językiem spójnym, takim życiowym. To nie są bohaterowie, których można lubić. Jednakże warto sobie uświadomić, że istnieją. Zarówno w literaturze, jak i w życiu.

www.lectorium.blogspot.com

"Teoria ruchów Vorbla" to "literatura z życia wzięta". Przyznam, że wahałam się trochę, czy podjąć się czytania i recenzji. Sam tytuł jakoś nie zachęcał, okładka ciemna i smutna. Na początku zamieszczony jest cytat z Myśliwskiego: "Każdy sen jest znakiem śmierci, nawet gdy śni ci się błogość ukwieconej łąki, słońce na przejrzystym niebie. Śniąc się sam sobie, śnisz się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
566
236

Na półkach: ,

Nie lubię czytać poradników ani też książek psychologicznych – nie przemawiają do mnie autorzy, którzy najczęściej zjawiska, powiązane z ludzkimi problemami, przypisują całemu społeczeństwu. Zawsze, gdy czytam długie monologi oraz porady, jak jednostka powinna funkcjonować wśród ludzi, odnoszę wrażenie, że dany pisarz próbuje mnie ocenić i zmienić na siłę moje życie. Mam natomiast słabość do autorów, którzy tworzą książkę, z jasno zarysowaną fabułą, w której występują bohaterowie, swoim postępowaniem ukazujący rzeczy złe i dobre. Taką powieścią jest „Teoria ruchów Vorbla” Tomasza Białkowskiego.

Głównym bohaterem wyżej wskazanej książki jest Vorbl – mężczyzna w średnim wieku, którego poznajemy w trakcie badań lekarskich. Na co dzień Sebastian, bowiem tak brzmi jego imię, pracuje jako fizyk i wiedzie dosyć spokojne życie, u boku swojej żony i kochanki, traktującej go przedmiotowo. Wizyta w szpitalu sprawia, że zaczyna reasumować swoją dotychczasową egzystencję, ujawniając tajemnice oraz wariacje, które wystąpiły podczas ostatnich pięćdziesięciu lat. Zwierzając się, wspomina wydarzenia z przeszłości, będące powiązane z jego rodziną – żoną, rodzicami i teściami. Jak się okazuje – niespełnione ambicje ojca oraz nie do końca udane małżeństwo miały decydujący wpływ na światopogląd Vorbla, który uporczywie poszukuje sensu życia w codziennych sprawach. Poniewierana przyjaźń, miłość i inne ważne wartości, uświadamiają mu, że tak naprawdę jest samotny – nawet, gdy znajduje się w centrum społeczeństwa.

Przyznam, że napisanie recenzji „Teorii ruchów Vorbla”, w sumie to opisanie samej fabuły, jest nie lada wyzwaniem, gdyż ciężko ten utwór zdefiniować i opisać w kilku zdaniach. Nigdy dotąd nie czytałam takiej książki – zarazem rozumiem wszystko, co autor chciał przekazać, ale też i mam wrażenie, że coś pominęłam i nie do końca wyciągnęłam wszelkie możliwe wnioski z tejże lektury. Tomasz Białkowski stworzył powieść, która intryguje już od pierwszej strony – dramat połączony z przewrotną komedią i wiecznym przypadkiem sprawia, że czytelnik nie ma pojęcia, kiedy powinien ubolewać nad losem bohaterów, a kiedy też przejmować się ich rozterkami i banalnymi problemami. Autor posiada lekkie pióro i widać, że doskonale orientuje się w kwestiach, ukazanych w „Teorii ruchów Vorbla”. Utrzymana w zaskakującym stylu lektura sprawia, że ciężko oderwać się od dalszych wyznań głównego bohatera, któremu wytrwale towarzyszyło uczucie pustki. Imponuje mi fakt, że owa książka jest jednym z tych dzieł, które potrafią wnieść ważne wartości do życia odbiorcy. Nie jest to kolejna powieść, mająca na celu jedynie ukazanie ludzkiej historii, a tekst, który otwiera przed nami pewne drzwi, wskazujące początek czegoś nowego. Po przeczytaniu tego utworu warto choć na chwilę zatrzymać się w miejscu i zastanowić się nad egzystencją popadającego w skrajność Vorbla, który – jak większość ludzi – poszukiwał jedynie spokoju i szczęścia, które ciągle go omijało. W powieści można natknąć się na wiele wspomnień postaci odnośnie wydarzeń z przeszłości, które miały większy, ale też i mniejszy, wpływ na teraźniejszość. Pan Białkowski jest prawdziwym mistrzem w mieszaniu życia stworzonych przez siebie bohaterów oraz łączeniu ich życiorysów ze sobą, dzięki czemu, pomimo, iż nie widują się praktycznie w ogóle, są ze sobą powiązani, nie tylko więzami krwi, ale też i decyzjami.

Tomasz Białkowski stworzył wyraźnie zarysowanych bohaterów, z których każdy jest wyjątkowy i niepowtarzalny. Sądzę, że za sprawą tych fikcyjnych osób, autor ukazał niekiedy zachowania ludzi, których mijamy codziennie. Mogłoby się wydawać, że ich życie należy do ustabilizowanych, a oni sami – do szczęśliwych, jednak wewnętrznie tkwi ciężka do wykrycia drzazga, która jest niewidoczna dla ludzkich oczu. Stopniowy rozpad więzi, nieumiejętność panowania nad własnymi emocjami, strata miłości i przyjaźni pokazuje, jak wiele błędów popełniamy każdego dnia, zapominając o rzeczach istotnych lub też świadomie akceptując kolejną wariację, której konsekwencje poznajemy dopiero w przyszłości. Jednak od tego utworu bije również przede wszystkim samotność głównego bohatera, który starannie ukrywał wszelkie swoje żale i niepowodzenia. Smutna historia o prawdziwie trudnych wyborach.

„Teoria ruchów Vorbla” to lektura niezwykła, która potrafi wstrząsnąć, ale też i wywołać pozytywne odczucia. Tomasz Białkowski niebanalnym pomysłem i intrygującym stylem całkowicie zainteresował mnie swoją twórczością, wprowadzając innowacje, o których dotychczas nie słyszałam. Polecam książkę tym, którzy potrafią czytać między wierszami, mając wiecznie otwarty umysł.;)

Nie lubię czytać poradników ani też książek psychologicznych – nie przemawiają do mnie autorzy, którzy najczęściej zjawiska, powiązane z ludzkimi problemami, przypisują całemu społeczeństwu. Zawsze, gdy czytam długie monologi oraz porady, jak jednostka powinna funkcjonować wśród ludzi, odnoszę wrażenie, że dany pisarz próbuje mnie ocenić i zmienić na siłę moje życie. Mam...

więcej Pokaż mimo to

avatar
264
3

Na półkach: ,

Wszyscy jesteśmy cząsteczkami

Książka autorstwa Tomasza Białkowskiego, nosząca tytuł Teoria ruchów Vorbla pozornie opowiada o losie warszawskiego wykładowcy fizyki, który nosi nazwisko Vorbl. Jest to jednak tylko płaszczyk, pod którym kryje się złożona historia ludzkiego życia, jego wzlotów i upadków, ciężkich chwil czy swoistej ironii, która wypełnia dni przeżyte przed każdego.
Głównym bohaterem książki jest los – przychylam się do tezy postawionej przez Włodzimierza Kowalewskiego, jednego z krytyków literackich. Białkowski w swojej książce ukazuje to, jak perypetie wielu ludzi, splecionych ze sobą różnymi wydarzeniami, czynami czy kontekstami oddziałują na siebie i się krzyżują. Profesor fizyki, kochanka będąca zarazem przyjaciółką, młody doktorant zakochany w Beksińskim, dorabiający rogi, różne poziomy szaleństwa. Jednak najważniejszym, moim zdaniem, motywem całego dzieła jest motyw niespełnienia. Większość z bohaterów, których obserwujemy na kartach książki, czuje że nie doszło do tego, do czego chcieli dojść. Niezależnie, czy jest to kariera sportowa, kariera akademicka czy bycie po prostu poważanym i znanym – wszędzie panuje niespełnienie. A przecież to niespełnienie jest wyraźnie odczuwalne także w nas samych, którzy czytamy książkę Białkowskiego. Zaryzykuję więc stwierdzenie, że po głębszym przemyśleniu i porównaniu siebie samego z książką, mogę stwierdzić, że jest to książka również o mnie. I zapewne o wielu innych ludziach, których znam. Wydźwięk wysoce uniwersalny.
Ogromną zaletą Teorii ruchów Vorbla jest język, który zastosował autor. Dostosowuje on sposób wypowiedzi do bohaterów, nie stroniąc od potocyzmów czy gwary charakterystycznej dla danej społeczności. Dzięki temu bohaterowie oraz sytuacje nabierają ogromnej autentyczności. Drugą cechą, dzięki której budowana jest autentyczność jest to, że bohaterowie są bardzo zwykli. Każdy z nas mógł mieć takiego dziadka, wujka czy brata. Nie są to postaci z piedestału, które wyróżniają się wśród społeczeństwa. Prości ludzie, proste historie. Jednak stworzone z wyczuciem, smakiem i humorem.
Humor Białkowskiego, który prezentuje na kartach swej książki ogromnie przypadł mi do gustu. Nie można traktować dzieła jako wywodu filozoficznego, gdzie autor duma nad losem i tragizmem jednostki. Ta książka to doskonały obraz prozy życia, a więc smutku, humoru, swoistego „zagmatwania” wśród pragnień, pasji, namiętności, czy pewnej stagnacji i strachu przed życiem. I odejścia od pewnych wartości, które budują komórki społeczne, jakimi są rodziny.
Białkowski nie boi się popatrzeć w sposób krytyczny na to, jak ludzie w rodzinach oddalają się od siebie. Jak topią smutki w alkoholu, wyuzdaniu, religii czy pełnych hipokryzji zachowaniach. Po raz kolejny stwierdzam, że każdy z czytelników może odnaleźć siebie w książce. Jakiś element, który pasuje do niego i który mówi o nim.
Prawie zawsze narzekam na warstwę graficzną książek, które przychodzi mi recenzować. Tym razem jednak, z delikatnym zdziwieniem przyznam, że obecność ilustracji by mi przeszkadzała. Ciekawa graficznie okładka absolutnie wystarcza. Obrazki na kolejnych stronach jedynie przeszkadzałyby w odbiorze treści.
Reasumując Teoria ruchów Vorbla jest jedną z ciekawszych książek, jakie przyszło mi czytać w ostatnim czasie. Polecam ją każdemu, kto lubi zastanowić się nad życiem i nad tym, co tak naprawdę da się z nim zrobić, a co faktycznie robimy. Mieszanka filozofii, humoru, momentami nawet groteski oraz analitycznego i refleksyjnego podejścia do życia i losu jednostek i rodzin – to wszystko dało w efekcie książkę, która nie raz jeszcze zagości w moich dłoniach.

Wszyscy jesteśmy cząsteczkami

Książka autorstwa Tomasza Białkowskiego, nosząca tytuł Teoria ruchów Vorbla pozornie opowiada o losie warszawskiego wykładowcy fizyki, który nosi nazwisko Vorbl. Jest to jednak tylko płaszczyk, pod którym kryje się złożona historia ludzkiego życia, jego wzlotów i upadków, ciężkich chwil czy swoistej ironii, która wypełnia dni przeżyte przed...

więcej Pokaż mimo to

avatar
46
2

Na półkach: , ,

Zdecydowanie jedna z moich ulubionych książek.

Zdecydowanie jedna z moich ulubionych książek.

Pokaż mimo to

avatar
185
79

Na półkach: ,

Kto sen ten śni? Nieco przewrotna historia o samotności wśród bliskich osób, wśród innych ludzi. To opowieść o chłodzie i poczuciu beznadziejności. O zwykłym, szarym, ponurym życiu. Bez optymistycznych akcentów. Ale i tak warto

Kto sen ten śni? Nieco przewrotna historia o samotności wśród bliskich osób, wśród innych ludzi. To opowieść o chłodzie i poczuciu beznadziejności. O zwykłym, szarym, ponurym życiu. Bez optymistycznych akcentów. Ale i tak warto

Pokaż mimo to

avatar
160
102

Na półkach: ,

„Teorię ruchów Vorbla” Tomasza Białkowskiego zgłębiłam w sobotni wieczór. Owo nazwisko to moje wielkie grudniowe odkrycie (dlaczego tak późno przeczytałam „Zmarzlinę”?!). Kiedy się do książki włączyłam, ciężko było mnie od niej oderwać. O jak mi się ona podobała! To lektura dla mnie idealna! Genialne pióro, potoczysty język, fantastyczna konstrukcja, intrygująca fabuła, bezkompromisowe stwierdzenia, błyskotliwy - nieco czarny - humor i wnikliwe obserwacje (bez znieczulenia i cienia zażenowania). Jednym słowem doskonałe proporcje i moje niezliczone ochy i achy. Czytałam i myślałam sobie, że taka to mała, niepozorna książeczka, a takie rzeczy się w niej dzieją… Że taka jest… do delektowania. I cieszyłam się, bo jeszcze sporo Białkowskiego przede mną. Na koniec zostało we mnie wrażenie, jakie pozostawiają we mnie spotkania z Wiesławem Myśliwskim i Olgą Tokarczuk – to było dla mnie takie dwa w jednym.

„Teorię ruchów Vorbla” Tomasza Białkowskiego zgłębiłam w sobotni wieczór. Owo nazwisko to moje wielkie grudniowe odkrycie (dlaczego tak późno przeczytałam „Zmarzlinę”?!). Kiedy się do książki włączyłam, ciężko było mnie od niej oderwać. O jak mi się ona podobała! To lektura dla mnie idealna! Genialne pióro, potoczysty język, fantastyczna konstrukcja, intrygująca fabuła,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
6142
3443

Na półkach:

O mężczyznach w wieku średnim i po kryzysie tego wieku było wiele książek i filmów. Nawet nie muszę daleko szukać pamięcią, ponieważ niedawno czytałam Grzegorza Kozery "Drogę do Tarvisio", a z filmów idealnie w ten klimat wpisuje się „Dzień świra” reż. Marka Konrada. Wszystkie one pokazują mężczyzn, jako istoty aspołeczne, cierpiące na różnorodne kompleksy i mające przykre doświadczenia ze służbami zdrowia. Łączy je też płeć autorów: mężczyźni i to mężczyźni po lub w trakcie kryzysu. „Teoria ruchów Vorbla” Tomasza Białkowskiego nie odbiega od tych schematów. Ach, ten biedny, prześladowany i upokarzany przez ponętne, a do tego ciągle gotowe do łóżkowych figlów kobiet, które z powodu braku zaspokojenia ze strony mężczyzn zatrudniają prostytutki, rozbijają rodziny, bo męski romans jest naturalny, a kobiecy to szczyt bezczelności nawet, jeśli ogranicza się do przyjaźni, jak w „Innej kobiecie” reż. Nicka Cassavertesa. Severyna Vorbla nic od tych bohaterów nie różni. Jest przewidywalnym dużym dzieckiem, które potrzebuje ciągle kobiecej opieki, a jednocześnie – z powodu braku umiejętności społecznych – odcina się od żony, by być bliżej kochanego psa, po śmierci, którego jego życie traci sens i pogrąża się w rozpaczy.
Jednocześnie przy całej tej banalności jest to powieść nietypowa, ponieważ autor przekonuje nas, że ludzie kiedyś się spotykają i dochodzi do zbiorowej konfrontacji bliskich. W normalnych rodzinach przewiduje się takie wydarzenia regularnie w święta, ale przecież nie wszystkie są takie. Czasami bliscy żyją obok siebie jak obcy ludzie, a później los rzuca ich w różna zakątki świata, by jeszcze od siebie oddalić: „Pomyślałem sobie, że jesteśmy – my, ludzie – jak te cząstki. Zderzamy się ze sobą, wpadamy na innych, znowu odbijamy, nasze ruchy są zygzakowate, niby wiemy czego chcemy, ale odpijamy się bezsensownie od siebie”.
Ten sam los bawiąc się człowiekiem zmusza go do wędrówek, które prowadzą wiele osób w jedno miejsce. Przypadkowe tory poruszania się – jak w przypadku bakterii – mogą ostatecznie spotkać się: „W tym miejscu pojedyncze ludzkie cząstki, dotychczas wykonujące dziwaczne zygzakowate ruchy, przekierunkowują się. Przez lata beznamiętnie zderzały się ze sobą, teraz obierają jednakowy zwrot. Odtąd ich trajektorie będą wycelowane w ten sam punkt. Losy pojedynczej cząsteczki stają się zbiorowym losem wszystkich”.
Książka została napisana nietypowo, ponieważ mamy w niej ciągle do czynienia z różnymi kadrami, spojrzeniami na bohaterów, którzy ze sobą się spotykają. Nie jesteśmy pewni dokąd owe relacje i przypadkowe zbiegi okoliczności mogą prowadzić. Nie zachowano tu ani chronologii, ani też wspólnego miejsca. Czytelnik jest rzucany – tak jak bohaterowie, którzy mogą symbolizować każdego – z miejsca do miejsca, a te wydarzenia nie mają żadnej logiki. Gdyby nie ten wymiar symboliczny książki, a fabułę poukładano by pięknie to całość straciłaby nie tylko urok, ale stałaby się łatwym czytadłem, które przez liczne zabiegi zostało zmienione w powieść dla czytelnika z bardzo podzielną uwagą i potrafiącego śledzić kilka wątków. Książka posiada kompozycję klamrową, która czytelnika zbija z tropu. To, co my oczekujemy, jako koniec tu jest tylko punktem, który wprowadza elementy w kolejny ruch. Nawet dramatyczne spotkanie członków pod stołem, na który leci sufit z przedwojenną trumną niewiele zmienią w ich relacjach. Jeśli komuś spodobały się „Kuzyneczki” Teresy Rudzkiej i ma ochotę na mniejszą plątaninę to „Teoria ruchów Vorbla” spełni oczekiwania. Mnie troszkę ten labirynt wydarzeń przypominał „Początek” czy „Grę z ogniem” Andrzeja Szczypiorskiego.
Zastanawiające jest motto na początku książki. Gdybyśmy czytali całość przez ten pryzmat, który sugeruje też zakończenie to całość nabiera zupełnie innej wartości. Staje się jawą umierającego, który marzy o spotkaniu się ludzkich cząstek, ale przez swoje bezsensowne działanie tylko odbija (oddala) ludzi od siebie.

O mężczyznach w wieku średnim i po kryzysie tego wieku było wiele książek i filmów. Nawet nie muszę daleko szukać pamięcią, ponieważ niedawno czytałam Grzegorza Kozery "Drogę do Tarvisio", a z filmów idealnie w ten klimat wpisuje się „Dzień świra” reż. Marka Konrada. Wszystkie one pokazują mężczyzn, jako istoty aspołeczne, cierpiące na różnorodne kompleksy i mające przykre...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1856
137

Na półkach:

Trochę dziwne zakończenie. Poza tym sposób pisania bardzo podobny do Myśliwskiego, co akurat jest komplementem.

Trochę dziwne zakończenie. Poza tym sposób pisania bardzo podobny do Myśliwskiego, co akurat jest komplementem.

Pokaż mimo to

avatar
138
32

Na półkach:

Zniechęcona Drzewem morwowym długo nie sięgnęłam po Białkowskiego. Ale to zupełnie inna książka, Kojarzyła mi się z Małeckim, którego bardzo lubię.

Zniechęcona Drzewem morwowym długo nie sięgnęłam po Białkowskiego. Ale to zupełnie inna książka, Kojarzyła mi się z Małeckim, którego bardzo lubię.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    55
  • Przeczytane
    27
  • Posiadam
    8
  • Ebook
    2
  • Ulubione
    1
  • Eb.
    1
  • Nie ma w bibliotece
    1
  • Chcę mieć
    1
  • Mam!
    1
  • Powieść obyczajowa
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Teoria ruchów Vorbla


Podobne książki

Przeczytaj także