Powerless

Okładka książki Powerless Lauren Roberts
Okładka książki Powerless
Lauren Roberts Wydawnictwo: Simon & Schuster Cykl: The Powerless Trilogy (tom 1) fantasy, science fiction
495 str. 8 godz. 15 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
The Powerless Trilogy (tom 1)
Tytuł oryginału:
Powerless
Wydawnictwo:
Simon & Schuster
Data wydania:
2023-01-31
Data 1. wydania:
2023-01-31
Liczba stron:
495
Czas czytania
8 godz. 15 min.
Język:
angielski
Tagi:
fantastyka young adult romans
Średnia ocen

6,0 6,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,0 / 10
8 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
114
15

Na półkach:

DNF 50%

DNF 50%

Pokaż mimo to

avatar
5
1

Na półkach:

Bardzooo polecam jak ktoś nie zacząć czytać fantastyki to ta książka jest dobra na początek.

Bardzooo polecam jak ktoś nie zacząć czytać fantastyki to ta książka jest dobra na początek.

Pokaż mimo to

avatar
418
299

Na półkach: ,

„Bezsilna” Lauren Roberts to książka, która inspiruje się (aż za bardzo) znanymi i lubianymi powieściami dla młodzieży. Dla niektórych może być to zaletą, dla mnie było to zdecydowana wadą. Zwłaszcza, że nie wszystkie pomysły miały przysłowiowe ręce i nogi. Przykład? Turniej, który został zainspirowany „Igrzyskami Śmierci”, ale do dziś nie mam pojęcia po co został zorganizowany.

Główni bohaterowie prowadzą sztuczne dialogi, przy których wielokrotnie czułam zażenowanie. Lub jak to ujęli inni recenzenci (pozwolę sobie użyć tych słów, bo w 100% oddają vibe tych rozmów) - dialogi były pisane pod dźwięki na Tiktoka. Przyznaje, jeden dialog mnie kupił. Jednak cała reszta była wpleciona w bardzo nienaturalny sposób do fabuły.

Książkę oceniłam na 2.5⭐️. Nie polubiłam ani bohaterów ani fabuły. Dla mnie to przegadany miks najpopularniejszych książek fantastycznych dla młodzieży (Igrzyska Śmierci, Czerwona Królowa czy Szklany Tron),z dialogami które w nadmiarze wywołują ciarki żenady.

„Bezsilna” Lauren Roberts to książka, która inspiruje się (aż za bardzo) znanymi i lubianymi powieściami dla młodzieży. Dla niektórych może być to zaletą, dla mnie było to zdecydowana wadą. Zwłaszcza, że nie wszystkie pomysły miały przysłowiowe ręce i nogi. Przykład? Turniej, który został zainspirowany „Igrzyskami Śmierci”, ale do dziś nie mam pojęcia po co został...

więcej Pokaż mimo to

avatar
589
196

Na półkach: , ,

Kolejne badziewie, które wybiło się na BookToku, let’s act surprised…
Bardzo mocno polecam wam nie marnować czasu i sięgnąć po coś innego.

Uwaga, będą spojlery. Jak zawsze przy tego typu opinii, jeśli ktoś, kto polubił tę historię, będzie chciał się zapoznać z moim zdaniem, uwaga, to jest RANT. Staram się nie hejtować, ale leci dużo mocnych stwierdzeń także… enjoy? Albo, jeśli wiesz, że nie lubisz czytać złych opinii o swoich ulubionych książkach, po prostu zignoruj i pomiń… I like that you like ii! It’s just my opinion!

To kolejne romantasy, które mnie rozczarowało, kolejne, które zostało napisane na odpierdol, bez widocznego zaangażowania w historię. Po raz kolejny mamy jedno i to samo, bez jednej oryginalnej myśli, tylko zapakowane w inną, ładną okładkę. To dzIeuŁO pisane specjalnie dla TikToka, bo autorka i wydawnictwo wiedzą, że większość czytelników z tego medium łyknie wszystko co ma w sobie najpopularniejsze motywy, ignorują to, jak bardzo okropnie napisana jest książka. Tym razem mamy jednak jeszcze bardziej paskudne zagranie w stosunku do czytelników, bo książka jest promowana jako „enemies to lovers” i „slow burn” co jest jednym wielkim kłamstwem.

Czy ta książka przeszła przez ręce beta czytelników, redakcji? Czy ktokolwiek oprócz autorki miał w ręce to coś? Czy w proces wydawniczy zaangażowani byli ludzie inni niż autorka i projektanci okładki? Dalej nie dowierzam, że większość scen przeszła do druku. Naładowany po brzegi wóz przejechał Pae po stopie i nic się jej nie stało? Nikt nie poszedł do autorki i nie powiedział jej: Laska to nie ma sensu? Wygląda na to, że wszyscy w wydawnictwie przymknęli oko na to, na brak nawet jednego oryginalnego pomysłu, plagiaty z innych popularnych serii i BRAK LOGIKI.

Kreacja świata nie istnieje. Autorka nie potrafi opisywać miejsc, jakby nie była w stanie ich sobie wyobrazić. Nie ma opisu królestwa, innych państw/królestw/imperiów w tym świecie (o ile istnieją, nie wiemy),czy są jakieś morza, oceany, góry. Jeśli była mapa (o czym nie wiem, bo słuchałam audio) to i tak gówno daje, jeśli w tekście ten świat nie ma zbudowanej duszy! Nie znamy zwyczajów, obyczajów, codziennego ubioru, etykieta dworska istnieje, kiedy jest potrzebna, innym razem już jej nie ma, bo np. nie pasuje w trakcie (nie)błyskotliwych odzywek naszej Mary Sue… oh, przepraszam, Paedyn (skąd Lauren wytrzasnęła to imię i z jakiej beczki lektorzy czytali to p-a-e-d-y-n? Nie miało być Pejdyn? IDK IDC). Cała książka jest zlepkiem najpopularniejszych tiktokowych motywów: „kto ci to zrobił”, "nóż do gardła” I ILE KURWA MOŻNA! Uwzględnienie tych motywów, aby zadowolić booktoka, było ważniejsze niż zbudowanie spójnej, logicznej, interesującej, angażującej fabuły. Jest to w chuj przykre, bo pokazuje, jak leniwi zaczynają być autorzy romantasy. Lenistwo widać też w tym, jak coraz częściej postanawiają WYJAŚNIAĆ NAM WSZYSTKO CO SIĘ DZIEJE, zamiast OPISYWAĆ WYDARZENIA! Czytelnik jest w stanie dodać jeden do jednego, połączyć fakty, zrozumieć podteksty i nakreślić własne teorie!

Jeśli świat nie jest dobrze wykreowany, możemy się spodziewać, że w książce nie będzie żadnej logiki i sensu. Scenę z wozem już wspomniałam, a teraz chwila, aby omówić Elitarnych i Zwyczajnych. Sam pomysł to zrzynka z Czerwonej Królowej, plus autorka wymyśliła jedną z najbardziej creepy mocy, o jakich czytałam… Naoczni? Ludzie z „kamerami w oczach”? Ludzie, którzy nagrywają wszystko oczami? Co? No i jakim cudem obraz z ich oczu przenoszony jest na ekrany? I skąd nimi jakieś ekrany w fantastyce? Czy to nie jest świat wzorowany na erach sprzed technologii? Piszę tę opinię i nie jestem w stanie zachować powagi, przypominając sobie te wszystkie idiotyzmy. Autorka postanowiła też ignorować zasady mocy, tak aby „fabuła” (której praktycznie nie było) mogła iść do przodu i mamy np. taką piękną scenę, kiedy nasz Kai jest pod wpływem mocy Reduktora (osoby, która blokuje moce innym, uniemożliwiając im ich używanie),więc to jest jasne, że nie może kopiować żadnej innej zdolności ze swojego otoczenia (bo kopiowanie to jego specjalność). Więc jakim kurwa cudem kopiuje moc Reduktora i używa mocy Reduktora, aby zablokować jego zdolność XDDDDDD. Gość nie mógł używać swojego kopiowania, WIĘC JAK?

W książce jest Turniej, który jest, bo jest i nie ma sensownego powody istnieć. Po co on jest? Jakie wydarzenia sprawiły, aby rozpoczęto Turniej, w którym Elitarni mogą zginąć? I dlaczego Elitarni, a Nie Zwyczajni? Jak już tak bezwstydnie „inspirujemy się” Igrzyskami Śmierci, to czemu Zwyczajni nie są zmuszani do walk na śmierć i życie za „roznoszenie zarazy” w królestwie? I w ogóle w jaki sposób są wybierani zawodnicy? Co decyduje o wybraniu właśnie tych konkretnych bohaterów, a nie innych? Trzecia próba, tak w ogóle, muszę o tym wspomnieć, bo się porządnie wkurwiłam, słuchając tego, to jeden do jednego labirynt z Harry’ego Pottera. Nawet funkcjonował tutaj tak samo. Cały Turniej był tak bardzo zły! O ludzie! Dobrze, że słuchałam na przyspieszeniu 2x, bo gdybym to czytała, to bym odkładała książkę co zdanie, żeby uspokoić nerwy. Bohaterom nic nie groziło. To, że zginęła trzecioplanowa bohaterka naprawdę gówno dało, bo who cared? Someone cried? I don’t think so. Pod koniec trzeciej próby wkroczyła Rebelia, podobno zabiła kilkadziesiąt osób, którymi jak mam się przejąć, skoro NIE OPISANO TEGO? Żadna scena w tej książce nie została zbudowana tak, aby wywołać w czytelniku jakiekolwiek emocje. Rebelia powiedziała co chciała i zniknęli.

Cofnijmy się jeszcze na moment do sceny przed próbami w Turnieju i szybko wspomnijmy wywiady (do rozkochania w sobie widowni jak w Igrzyskach Śmierci). Dlaczeg, dlaczego, DLACZEGO zawodnicy zostali zrzuceni do jakiegoś dołu pod sceną, czy ki chuj, wszyscy w sukniach i garniakach i aby dostać się z powrotem na scenę musieli wspiąć się przez małe okienko w suficie? Bez drabiny, schodów? Mieli podskoczyć i się podciągnąć yall, a wiecie czemu? Żeby Kai mógł złapać Paedyn za biodra i rozegrać z nią kolejny żenujący dialog, który będzie mógł być cytowany w tiktokach, no bo jaki inny cel był w tej scenie? Tak samo nagły atak paniki Paedyn. Scena napisana tylko po to, aby Kai mógł rozwiązać jej sukienkę…

Główna bohaterka jest Mary Sue, a cała reszta populacji jest wykreowana na kompletnych idiotów, aby Paedyn mogła wyglądać na najsprytniejszą, najinteligentniejszą i najmądrzejszą. Chcecie mi powiedzieć, że laska dokona najbardziej basic oglądu osoby, zauważając np. brak obrączki, powie najbardziej oczywiste przypuszczenie na temat ich życia i każdy wierzy, że to dzięki jej mocy Medium (którą zmyśliła, bo jest Zwyczajną). Kai nie wyczuł braku jej mocy, a powinien. Nikt nigdy nie spotkał Medium? W całym królestwie nie ma nikogo o tej mocy, aby można było porównać zgadywanki Paedyn z prawdziwym darem? How covenient! Jest nieznośna! Nie byłam w stanie w pewnych momentach słuchać jej rozdziałów, bo laska przez większość tej ZADŁUGIEJ książki powtarzała jedno i to samo: TAK WIEM, ŻE ZAMORDOWANO CI OJCA, STFU! WIEM, ŻE TO JEDYNE CO MOŻNA POWIEDZIEĆ O TWOJEJ POSTACI, BO JESTEŚ KARTONEM NO ALE GIRLL! No i nie można zapomnieć o tym, że potrafi strzelać z łuku, jakby… skąd? Skąd ty to umiesz? Kiedy się nauczyłaś? Nigdy nie było o tym wzmianki. Katni… sorry, Paedyn, kiedy?

Autorka nie potrafi kreować postaci, bo oprócz różnych kolorów włosów i oczu to nic innego ich od siebie nie odróżnia. Kai ma niby być takim wielkim, złym Egzekutorem, trenowanym przez całe życie na bezwzględnego wojownika, a zachowuje się jak ciepła klucha. Jego relacja z Paedyn to już w ogóle śmiech na sali, bo są horny af od pierwszego spotkania, każda rozmowa między nimi jest flirciarska i pełna dogryzek, z żenującymi dialogami idealnymi do stworzenia najbardziej cliche tiktoków od początku istnienia booktoka. To już bardziej uwierzyłam w relację między nią a Kitem, drugim księciem, bo między nimi przynajmniej było więcej normalnych rozmów i jakiejś intrygi przez to, że Kit pozostaje dość tajemniczy/skryty do samego końca, jakbyśmy nie wiedzieli o nim wszystkiego (zignoruje już kolejne podobieństwo do Czerwonej Królowej). Między Paedyn i Kaiem nie ma chemii, są dwoma najbardziej randomowymi postaciami do wejścia w związek. Interakcje między nimi były tak bardzo wymuszone. Ich cały romans jest tak bardzo sztuczny i nienaturalnie poprowdzony. Na żadnym etapie się nawet dobrze nienawidzili, żeby jakkolwiek można było podciągnąć to pod enemies to lovers. Ugh…

Nikt inny z zawodników w Turnieju nie jest na tyle interesujący, aby można było ich zapamiętać, oprócz jednej kobiecej postaci wśród nich (której imienia nie pamiętam). Została stworzona tylko i wyłącznie po to, aby Paedyn miała sukowatą rywalkę, od tak, bez powodu, dla zasady, bo po co stworzyć jakiś logiczny konflikt między tymi dwiema, który nie kręciłby się wokół faceta? Jej antypatia do Pae z powodu jej pochodzenia by wystarczyła, a i tak nie musiałaby być stereotypową mean girl. Poza uczestnikami Turnieju mamy jeszcze najlepszą przyjaciółkę Paedyn, o której mogłabym zapomnieć tak samo, jak zapomniała o niej autorka, ale postanowiłam o niej wspomnieć, bo została potraktowana paskudnie. Adena (jeśli tak zapisuje się jej imię) była w tej książce tylko po to, aby na koniec można było ja zabić. Scena w ogóle niełamiąca serca przez to, jak słabo została napisana. Przez całą historię ta postać nie miała żadnego znaczenia, dopóki nie musiała uszyć sukni naszej Mary Sue i pod koniec, umierając w jej ramionach, powiedzieć jej, żeby nosiła zieloną kamizelkę, którą jej uszyła XDDD. Nie jestem w stanie brać tej książki na poważnie, przepraszam!

Zakończenie… chcecie mi powiedzieć, że Paedyn, taka wielce spostrzegawcza itd., pomyliła dorosłego faceta z dzieckiem!? To jest ten wielki plot twist, którym tyle ludzi się ekscytuje? Czy autorka wracała do tego, co napisała? Czy miała jakiekolwiek notatki do tej książki, aby móc sobie przypominać o różnych zabiegach fabularnych? Jak można kurwa zrobić takiego logicznego byka we własnym dziele, którego żadna redakcja nie wykryła? I am done…

Nie marnujcie pieniędzy, nie marnujcie czasu, nie marnujcie nerwów.

Sięgnijcie po coś lepszego niż to.

Kolejne badziewie, które wybiło się na BookToku, let’s act surprised…
Bardzo mocno polecam wam nie marnować czasu i sięgnąć po coś innego.

Uwaga, będą spojlery. Jak zawsze przy tego typu opinii, jeśli ktoś, kto polubił tę historię, będzie chciał się zapoznać z moim zdaniem, uwaga, to jest RANT. Staram się nie hejtować, ale leci dużo mocnych stwierdzeń także… enjoy? Albo,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
38
25

Na półkach:

przez dlugi czas bylam ta ksiazka zirytowana. przeszkadzaly mi abstrakcyjne kliszowe sceny i motywy. szczegolnie jednak moja dezaprobate wywolal brak odczuwalnej chemi pomoedzy postaciami. mialam wrazenie, autorka choc chciala i naprawde miala ku temu dziala, nie mogla. doslownie przewracalam oczami na praktycznie kazdej scenie. paedyn - glowna bohaterka w zadnym stopniu nie przypadka mi do gustu, nie czulam z nia wiezi, nie kibicowalam jej. nie rozumialam w zasadzie, dlaczego ona tak bardzo sie mu opierala. chciala kaia i "nie mogla", bo faktycznie, zabijal przeciez ludzi takich jak ona, bez mocy, w jakis sposob bezsilnych, na rzecz elitarnych. przeciez ona moglaby byc przesiaknieta nienawiscia do szpiku kosci, ale jednak... w ogole nie bylo nam to pokazane. mam wrazenie, ze gdyby jej wewnetrzny konflikt, watek spierania sie jej pogladow, przekonan, a uczuciu byl by wiekszy, cala ksiazka byla by o wiele bardziej interesująca. a tak, dostalismy jedynie zdawkowe "serce chce, a mozg nie pozwala", moim zdaniem nie uzasadnione. relacja z adena tez jest dla mnie zagadka. dostalismuy kilka lakonicznych " tak, super przyjaciolka, mam tylko ja, kocham ja niczym siostre" TO CZEMU NAM TEGI NIE POKAZALAS?! mam wrazenie, ze jej postac byla tam tylko dla wielkiego bum na koncu. tylko tam moglismy dostrzec jaka kolwiek faktyczna troske o ad. czy powtarzane bylo, iz sa nierozlaczne i maj tylko siebie? tak. czy nam to pokazano? czy mielismy przeblyski, wspomnienia z ich jakze zazylej relacji? nie, a gdy cos sie pojawilo, wydawalo mi sie takie suche i bez wiekszych emocji. fakt tego ze kai doslownie zakochuje sie w niej bez pamieci BEZ ABSOLUTNIE ZEDNEGO POWODU tez jest watpliwy. oczywiscie nie mam zamiaru umniejszac pae, nie to mam na mysli, tylko to, jak bardzo jest to nienaturalne, biorac pod uwage jak zostal nam przedstawiony kai. egzekutor, nieznajacy litosci, krwawy morderca, "potwor" o kamiennym sercu, nagle, niespodziewanie uznaje, ze w mniej niz dwa tygodnie popadnie bez pamietnie w tak glebokie uczucie. rozumiem, ze gdy kocha sie osobe, mysli sie o niej jako o kims absolutnie niepowtarzalnym, wyjatkowym. i nie mowie tu o tym, ze paedyn keat nie do kochania, czy jest w jakis sposob gorsza, bo im dalej w czytalam, tym wieksza sympatnie sobie u mnie zaskarbiala. tylko o to, iz kloci mi sie to z wykreowana przez pania lauren postacia.
pozniej jednak troche moje postrzeganie tej lektury zmienilo sie na lepsze. a to za sprawa wiekszego poznania uczuc bohaterow, ich przezyc i przemyslen. rowniesz wtedy relacja wydala mi sie mniej szablonowa i (i have to say) some scenes had my toes curling. zdarzylo sie rowniez pare plottwistow ktorych, z reka na sercu nie spodziewalam sie. koniec, koniec byl dla mnie naprawde zaskakujacy i powiem szczerze podobal mi sie. zdecydowanie im dalej w ksiazke szlam, tym bardziej mi sie podobala. daje on duze pole do popisu dla autorki w kolejnych czesciach. mam nadzieje, ze tym razem zobaczymy faktyczne "enemies to lovers" czego odmowic tej ksiazce nie moge, to to, iz pomimo dlugosci, bardzo szybko sie ja czyta. nawet jesli mialam jakies swoje obiekcje, czesto wracalam myslami do tego swiata i chcialam czytac dalej. ksiazka bardzo dobra jako lekka rozrywka.

przez dlugi czas bylam ta ksiazka zirytowana. przeszkadzaly mi abstrakcyjne kliszowe sceny i motywy. szczegolnie jednak moja dezaprobate wywolal brak odczuwalnej chemi pomoedzy postaciami. mialam wrazenie, autorka choc chciala i naprawde miala ku temu dziala, nie mogla. doslownie przewracalam oczami na praktycznie kazdej scenie. paedyn - glowna bohaterka w zadnym stopniu...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
97
5

Na półkach:

Bardzo przyjemna historia, trudno się od niej oderwać, więc skończyłam ją w 2 dni. Na duży plus: mamy perpekstywy dwóch głownych bohaterów. Jest to całkiem odświezające pośród wielu książek pisanych często tylko z kobiecej perspektywy. Autorka w ciekawy sposób rozwija relację pomiędzy głównymi bohaterami, choć slow burn to dla mnie nie jest. Historia to bardziej romans niż fantasy, choć świat jest nieźle zarysowany, brakuje w nim szczegółów. Turniej, problemy świata wokół są na drugim miejscu. Więc jeśli potrzebujesz dobrzego napisanegi romansu w świecie fantasy - warto przeczytać :) Dla mnie książka dość mocno inspirowana cyklem Czerwona Królowa, tylko właśnie z większą dozą romansu niż w Królowej.
Zdecydowanie czekam do premiery drugiej cześć i szkoda, że od razu nie będzie premiery tomu 3 ;))

Bardzo przyjemna historia, trudno się od niej oderwać, więc skończyłam ją w 2 dni. Na duży plus: mamy perpekstywy dwóch głownych bohaterów. Jest to całkiem odświezające pośród wielu książek pisanych często tylko z kobiecej perspektywy. Autorka w ciekawy sposób rozwija relację pomiędzy głównymi bohaterami, choć slow burn to dla mnie nie jest. Historia to bardziej romans niż...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1747
1707

Na półkach:

„Bezsilna” to pierwszy tom trylogii The Powerless Trilogy autorstwa Lauren Roberts. Świat, który wykreowała autorka bardzo mnie ciekawił, a szata graficzna i barwione brzegi ujmują, cieszą każdą przerzuconą stroną. Autorka zdecydowała się podzielić społeczeństwo, w skrócie można powiedzieć na lepszych i gorszych, tylko, że za tym poszły w ruch także czyny. Człowiek niejednokrotnie pokazał, że potrafi się adaptować, a kiedy trzeba oszukiwać, aby przetrwać. Najgorsze jest uczucie niemocy, kiedy każdy wybór z góry skazany jest na porażkę. Zaraza nie tylko zabrała ze sobą wiele istnień, ale także pozostawiła coś po sobie, coś, co podzieliło społeczeństwo i sprawiło, że ludzie stali się zwierzyną, którą trzeba było zlikwidować, aby tylko, ci silni i wyjątkowi mogli żyć. Skądś to znamy prawda? Dobry i sprawdzony motyw daje silny fundament historii, jak poszło autorce pod kątem fabularnym?
Główną bohaterką książki autorstwa Lauren Roberts pod tytułem „Bezsilna” jest Paedyn, zamieszkuje ona królestwo Ilya i należy do Zwyczajnych, za co grozi jej wygnanie, bądź śmierć. W tym świecie liczą się tylko Elitarni, czyli ludzie, którzy otrzymali moce. Tylko dla nich świat był dobrym miejscem, natomiast dla ludzi takich jak Pae, niekoniecznie. Dziewczyna zamieszkuje ubogą dzielnicę królestwa i robi wszystko, aby nie rzucać się w oczy Udaje kogoś, kim nie jest, jednak nie można wiecznie żyć w kłamstwie. Książę Kai jest szkolony na egzekutora, jego zadaniem jest łapanie ludzi takich jak Paedyn. Podczas jednej z przeprowadzanych akcji zostaje uratowany przez Pae, co sprowadza na nią niebezpieczeństwo. On egzekutor, syn króla, ona bezdomna nieposiadająca mocy dziewczyna, która chce jedynie przetrwać. Ojciec przed śmiercią nauczył ją wielu umiejętności, jak wtopić się w otoczenie, udaje jasnowidza mając nadzieję, że nikt nie odkryje jej tajemnicy. Niestety ma być jedną a uczestników Turnieju dla niezwykle wybitnych jednostek Elitarnych,, jak sobie tam poradzi? Czy jej fortel wyjdzie na jaw? Czy król i Kai zobaczą, że jest Zwyczajna?
„Bezsilna” to książka, która sprawiła mi wiele przyjemności podczas jej czytania. Zdaje sobie sprawę z tego, że recenzje są różne, jednak ja nie zamierzałam się nastawiać w żadną ze stron. Takie historie są po to by dać czytelnikowi odetchnąć, zabrać w zupełnie inne miejsce i wywołać emocje związane z bohaterami. Nie powinno się oczekiwać od książek czegoś ogromnego, zwłaszcza, że jest to debiut literacki. Pae jest niesamowitą bohaterką, jej ostry język i jeszcze bystrzejszy umysł sprawiły, że mocno trzymałam za nią kciuki. Wartym uwagi był fakt, że główna bohaterka nie posiadała magii ani specjalnych mocy i musiała polegać na swoim sprycie, determinacji, aby przeżyć. Była dziewczyną, która nieustannie musiała walczyć o to, co ma, była silna, dowcipna i wytrwała, po prostu godna podziwu. Przyjemnie było czytać o jej rozwoju i pokonywaniu tak wielu przeszkód. Kai książę Ilyi i przyszły egzekutor króla poluje na takich jak Paedyn, zabija ich. Dziewczynie udaje się go przekonać, że należy do Elity, jednak posiada mniejszą moc. Kreacja świata nie była najlepsza i czegoś tutaj brakowało, przypuszczam, że dlatego, ponieważ nie było zbyt wiele opisów. W książce można było dostrzec wiele powtarzających się zwrotów, „Bezsilna” to debiutancka powieść, nie przeszkadzało mi to i nie spodziewałam się, że ta lektura będzie idealna. Z przyjemnością oddałam się lekturze, podziwiałam bohaterów i zastanawiałam się, co ja bym zrobiła znajdując się w takiej sytuacji. Powieść wywołuje w czytelniku wiele emocji i sprawia, że zależy mu na bezpieczeństwie bohaterów.

„Bezsilna” to pierwszy tom trylogii The Powerless Trilogy autorstwa Lauren Roberts. Świat, który wykreowała autorka bardzo mnie ciekawił, a szata graficzna i barwione brzegi ujmują, cieszą każdą przerzuconą stroną. Autorka zdecydowała się podzielić społeczeństwo, w skrócie można powiedzieć na lepszych i gorszych, tylko, że za tym poszły w ruch także czyny. Człowiek...

więcej Pokaż mimo to

avatar
232
10

Na półkach: , , , ,

Głównym wątkiem w Bezsilnej było właśnie enemies to lovers i bardzo bardzo długi “slow burn”. Przynajmniej ja to tak odczułam. Domyślam się, że w centrum uwagi miał być Turniej, kwestia Rebelii, oraz mocy, jakimi władają obywatele królestwa. Jednakże wydaje mi się, że te wątki przez pierwszą część książki były na drugim planie i na przód wychodziła relacja Paedyn i Kaia (bardzo możliwe, że po prostu ja tylko tak to odbierałam, bo akurat na takim wątku mi zależało w tym momencie😁).
Widziałam, że wiele osób zarzuca autorce to, że za mocno inspirowała się Igrzyskami Śmierci, Szklanym Tronem i innymi książkami dystopijnymi, czy fantasy. Fakt, da się zauważyć, w niektórych momentach mocną inspirację, ale dla mnie to nie stanowiło żadnego problemu. Bardzo dobrze się bawiłam🫶🏼
Chciałam przeczytać fajną, wciągającą książkę romantasy z wątkiem enemies to lovers, gdzie aż widać i czuć iskry napięcia między bohaterami i taką książką była dla mnie Bezsilna. Co prawda myślę, że tutaj w kwestii Kaia nie był to wątek enemies to lovers 😉

Przez pierwszą połowę książki zachwycałam się napięciem między Paedyn a Kaiem. Jest on bezwstydnym flirciarzem i kupił mnie swoimi tekstami. Uwielbiam ich relację i to jak się ona rozwija. Podobało mi się, że książka pokazuje nam perspektywy obojgu bohaterów. 🖤Dodatkowo sam wątek posiadanych mocy przez bohaterów, lub właśnie ich brak również uważam za ciekawy i bardzo podobało mi się tutaj odwrócenie ról u głównej bohaterki, gdzie nie była wszechpotężną boginią, tylko zwyczajnym człowiekiem, który polega na swoim sprycie i treningu.

Bardzo jestem ciekawa następnej części. Końcówka zostawiła mnie w olbrzymim napięciu i już odliczam do premiery Reckless, bo zamówię od razu jak pojawi się na zagranicznych półkach (nie wytrzymam do polskiego wydania).

Chcecie wątku slow burn w romantasy? Albo chcecie poczytać pełne napięcia enemies to lovers, w którym pada to cudowne zdanie “Kto ci to zrobił”? Oto książka dla was 🫶🏼

Głównym wątkiem w Bezsilnej było właśnie enemies to lovers i bardzo bardzo długi “slow burn”. Przynajmniej ja to tak odczułam. Domyślam się, że w centrum uwagi miał być Turniej, kwestia Rebelii, oraz mocy, jakimi władają obywatele królestwa. Jednakże wydaje mi się, że te wątki przez pierwszą część książki były na drugim planie i na przód wychodziła relacja Paedyn i Kaia...

więcej Pokaż mimo to

avatar
130
130

Na półkach:

„Bezsilna” to najlepsza książka tego miesiąca, jeśli nie roku. Skończyłam i nie potrafię się po niej pozbierać. Była ona zaskakująca, dopracowana, wzruszająca i pełna brutalności. Nie dało się od niej oderwać. Świat stworzony przez autorkę był wykreowany tak idealnie, że sama nie mogę wyjść z podziwu. Nie sądziłam, że ten tytuł tak mną zawładnie. Historia Kaia i Paedyn to coś zupełnie dla mnie nowego. Nie mogę przestać o nich myśleć. Oni mnie pochłonęli, zaczarowali i wprowadzili w tak dziwny stan, że naprawdę nie wiem co napisać. Nie będziecie w stanie się oderwać od tej książki. Nie będzie to możliwe.

Nie potrafię zebrać sensownych słów, aby opisać wam jak ta książka była wspaniała. „Bezsilna” bezlitośnie trzymała w napięciu. Emocje aż wrzały. Ja wrzałam. Bohaterowie totalnie mnie zauroczyli i rzucili na mnie jakiś urok, bo nadal siedzą mi w głowie. Wow. Lauren Roberts kłaniam się. Odwaliła kawał porządnej roboty. Czekam, ale to tak czekam na kolejny tom i pierwsze co zrobię, to rzucę wszystko i będę czytała bez przerw dalszą część tej wyjątkowej historii.

„Bezsilna” to najlepsza książka tego miesiąca, jeśli nie roku. Skończyłam i nie potrafię się po niej pozbierać. Była ona zaskakująca, dopracowana, wzruszająca i pełna brutalności. Nie dało się od niej oderwać. Świat stworzony przez autorkę był wykreowany tak idealnie, że sama nie mogę wyjść z podziwu. Nie sądziłam, że ten tytuł tak mną zawładnie. Historia Kaia i Paedyn to...

więcej Pokaż mimo to

avatar
921
611

Na półkach:

Przychodzę do Was z opinią o „Bezsilnej”, pierwszym tomie cyklu The Powerless Trilogy autorstwa Lauren Roberts.
Trafiamy do świata, w którym rządzą obdarzeni mocami Elitarni. W tym świecie przyszło żyć głównej bohaterce – Zwyczajnej bezdomnej – dla której każdy dzień jest walką o przetrwanie. Zwyczajni – czyli istoty pozbawione mocy – są w tym królestwie ścigani przez Kaia, brata następcy tronu. Egzekutorzy odpowiadają za to, by pozbyć się ludzi pozbawionych magii.
Kai podczas jednej ze swoich akcji trafia na problem, z którego ratuje go Paedyn.- dziewczyna ze slumsów. Przez to wydarzenie jej życie się zmienia, dziewczyna trafia do Turnieju organizowanego przez króla, w którym udział biorą wybitni Elitarni.
W trakcie turnieju Paedyn będzie musiała walczyć o swoje życie, przekonania, a także o serce, które rwie się w stronę pewnego mężczyzny o niebezpiecznym spojrzeniu.
Książka ma dużo przewidywalnych momentów, aczkolwiek jest wciągająca. Nie jestem fanką turniejów, a tutaj był to jeden z głównych motywów. Może dzięki temu, że wpleciono wiele pobocznych wątków, w tym wątek miłosny, to turniej zupełnie mi nie przeszkadzał, a po czasie zaczął się podobać.
Autorka podzieliła ludzi na Zwykłych i Elitarnych – często spotykamy się z podziałami na dwie grupy w fantastyce, więc to nie było niczym odkrywczym. Aczkolwiek fakt, ile różnych mocy zostało wplecionych w gatunek Elitarnych, to było ciekawe. Ciekawi mnie, czy w kolejnych tomach poznamy jeszcze inne umiejętności bohaterów i czy będzie więcej postaci drugoplanowych, bo w tym tomie zrobili oni kawał niezłej roboty.
Dużym plusem tej historii są bohaterowie, których historie są naprawdę ciekawe. Chciałabym więcej dowiedzieć się o księciu i jego bracie, bo czuję, że tu się jeszcze coś wydarzy.
Książka mnie nie zachwyciła, aczkolwiek podobała mi się. Mam nadzieję, że kolejne tomy trochę się rozkręcą, bo tu poza turniejem i relacjami było dużo wprowadzenia do świata, a ja chciałabym więcej dynamiki, bo tego oczekiwałam po tej historii. Jestem zaintrygowana i z pewnością sięgnę po kontynuację.
Warto również wspomnieć, że książka jest przepięknie wydana!

Przychodzę do Was z opinią o „Bezsilnej”, pierwszym tomie cyklu The Powerless Trilogy autorstwa Lauren Roberts.
Trafiamy do świata, w którym rządzą obdarzeni mocami Elitarni. W tym świecie przyszło żyć głównej bohaterce – Zwyczajnej bezdomnej – dla której każdy dzień jest walką o przetrwanie. Zwyczajni – czyli istoty pozbawione mocy – są w tym królestwie ścigani przez Kaia,...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    1 274
  • Przeczytane
    427
  • Posiadam
    153
  • Teraz czytam
    51
  • Chcę w prezencie
    40
  • 2024
    38
  • Fantasy
    18
  • Ulubione
    17
  • Audiobook
    16
  • Fantastyka
    14

Cytaty

Więcej
Lauren Roberts Bezsilna Zobacz więcej
Lauren Roberts Bezsilna Zobacz więcej
Lauren Roberts Bezsilna Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także