Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Ależ to było fajne i komfortowe! Jestem ogromną fanką książek z hokeistami, a jeśli występuje w nich motyw grumpy x sunshine to już w ogóle jestem zachwycona. W "Desire or defence" zagrało mi wszystko, od hokejowego klimatu i sporej dawki poczucia humoru po uroczy wątek romantyczny, który co prawda rozwija się subtelnie, ale te wszystkie drobne gesty robią wspaniałą robotę. Andie i Mitcha nie da się nie polubić, podobnie z resztą jak większości bohaterów drugoplanowych. Ona jest pielęgniarką, która po stracie rodziców opiekuje się młodszym bratem. On z kolei jako zawodowy hokeista ma problem z powstrzymaniem agresji, której konsekwencje sprowadzają go do roli asystenta młodzieżowej drużyny hokeja. W ich relacji nie ma pośpiechu, za to rodzące się między nimi uczucie widać w każdym najmniejszym geście czy spojrzeniu. Uwielbiam to, jak jego serce reagowało na jej widok. To, jak szukał jej wzrokiem na trybunach. To, jak dzięki niej odkrywał w sobie emocje, których nie czuł nigdy wcześniej i których tak bardzo się bał. Ten gburek totalnie skradł moje serce. Poza tym rozczuliła mnie też relacja Mitcha z młodszym bratem Andie. Cudownie było odkrywać, jak bardzo są z Noah do siebie podobni i odnajdują wspólny język. Uczyli się od siebie nawzajem, a ich relacja stała się naprawdę wyjątkowa i bezcenna dla nich obu. Co prawda wolałabym, żeby ta historia była trochę dłuższa, autorka jednak świetnie rozplanowała akcję, która nie gna jak szalona i wszystkie wątki zostają zamknięte. Nie pozostaje mi więc nic innego, jak tylko polecić Wam "Desire or defence", bo jestem przekonana, że też będziecie się przy niej świetnie bawić.