Siła rzeczy
- Kategoria:
- literatura piękna
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Literackie
- Data wydania:
- 2021-06-16
- Data 1. wyd. pol.:
- 2021-06-16
- Liczba stron:
- 296
- Czas czytania
- 4 godz. 56 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788308073766
- Tagi:
- literatura polska
Poruszająca opowieść o tym, jak wiele siły czerpiemy z rzeczy zwykłych i prostych uczuć, ile radości daje nam nasza codzienność – ale także o tym, jak to wszystko może szybko zostać nam odebrane.
Roma Ligocka, autorka bestsellerowych książek, wraca do historii swojej rodziny i świata, który zaginął. Wraca jednak w niezwykły i niekonwencjonalny sposób.
Rok 1938. Anna Abrahamer zajmuje się domem, ogrodem, wyczekuje narodzin swojej wnuczki Romy. Latem wyrusza w pierwszą w życiu podróż na Lazurowe Wybrzeże. Jeszcze cieszy się codziennością, urokami świata, jeszcze wierzy w przyszłość swoją i swoich bliskich. Jednocześnie czuje już narastającą wokół niepewność, zbliżającą się katastrofę…
Rok 2020. Roma Ligocka, wnuczka Anny, wyrusza w podróż do Nicei. Zamierza wrócić do opowieści o swojej rodzinie, dopisać do niej ostatnie karty. Chce pójść śladami babci, napisać za nią pamiętnik, przywrócić czas, który przeminął, piękny, tajemniczy, przedwojenny…
Tam właśnie, w Nicei, zaskakuje ją pandemia i nagle jej los i losy Anny Abrahamer w zdumiewający i nieoczekiwany sposób splatają się ze sobą.
Autorka zabiera nas w przeszłość, do roku 1938. To tu, w Krakowie, spokojnie i szczęśliwie żyje jej żydowska rodzina, a ona sama właśnie przychodzi na świat. Roma Ligocka całe życie nosiła w sobie wyobrażenie domu pełnego ciepła, zapachu smakowitych potraw i ciast, domu, którego sama nie miała... Teraz pokazuje nam jego urok, pokazuje krakowskie ulice i ogrody, zapomniane zwyczaje, modę, kolory czasów minionych. Ale autorka nie odwraca też wzroku od teraźniejszości, od naszego codziennego wysiłku, i konieczności radzenia sobie z nią.
Powieść niosąca przesłanie: jesteśmy, dopóki pamiętamy, a najważniejsze, co mamy, jest teraz.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Opowieść pachnąca lawendą
„Czuję, jakby nadchodziło coś, co jest od nas silniejsze. W nocy śniłam, że nad morzem stoję, a tu fala wielka przychodzi i nagle widzę, że zalewa nasz ogród i naraz wszystko wodą pokryte. Takie mnie dziwne uczucia nadchodzą, a podzielić się nimi z nikim nie potrafię”.
Kiedy odebrałem przesyłkę z kolejną książką do recenzji, nieco zdziwiłem się jej wymiarami. Dlaczego książka została zapakowana w takie duże pudełko? Tajemnica wyjaśniła się po rozpakowaniu. Oprócz książki w pudełku znajdowała się wiązka lawendy, która swoim zapachem natychmiast wypełniła całe mieszkanie. Ową książką zaś była najnowsza powieść Romy Ligockiej pod tytułem „Siła rzeczy”.
Ktoś może zapytać, dlaczego zdecydowałem się na recenzję tej pozycji. Otóż przekonały mnie do niej okładka i opis wydawcy. Autorka jest znaną malarką i pisarką, jednak do tej pory nie czytałem żadnej jej książki. „Siła rzeczy” rozpoczyna się na początku marca dwa tysiące dwudziestego roku w Nicei na Lazurowym Wybrzeżu. Pisarka wyruszyła tam śladami swoich dziadków. Chciała spacerować uliczkami, którymi kiedyś oni spacerowali, patrzeć na morze, na które oni patrzyli i chłonąć atmosferę Nicei. Na swój pobyt tam miała pewien plan i nie była przygotowana na to, co miało nadejść. Właściwie nikt z nas nie był przygotowany. Oto bowiem pojawiło się złowrogie słowo: koronawirus. Z dnia na dzień nasze życie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Z dnia na dzień kolorowa i gwarna Nicea niemal całkowicie opustoszała. To wspaniałe turystyczne miasto stało się – podobnie jak tysiące innych miast – niemal wymarłe. Nikt nie mógł tego przewidzieć. Ani tego, że restauracje i kawiarnie zamkną się szczelnie przed swoimi gośćmi. Ani tego, że z domu będzie można wyjść jedynie na odległość pięciuset metrów – jedynie do najbliższego sklepu.
Jednak ta część książki niezbyt do mnie przemówiła. Momentami wydała mi się zbyt infantylna, a rozmowy z foką – kamieniem również mnie nie przekonała.
Sytuacja uległa zmianie, gdy dotarłem do pamiętnika Anny Abrahamerowej, pisanego w Krakowie w latach 1938-1939. Jest to naprawdę poruszająca lektura. Pamiętnik dosłownie przenosi nas w czasie i przestrzeni. Zanurzamy się w świat, którego już nie ma. W świat przedwojennego Krakowa, a precyzyjnej w świat jednej dość zamożnej żydowskiej rodziny. Anna opisuje zwykłą codzienność – zakupy, sprawunki, zajmowanie się domem. Sporo miejsca poświęca kuchni, możemy dowiedzieć się, jakie potrawy jadano okazji świąt, jakie pieczono ciasta. Pięknie brzmią opisy przyjęć, towarzyskich spotkań przy kawie i ciastku.
Jednak w tle pamiętnika wybrzmiewa już pewna nienazwana jeszcze groza. Strach wypełza ze swojej kryjówki. Anna przeczuwa, że zbliża się coś złego. Coś, co na zawsze zmieni świat, który znała. Nawet ona, stroniąca od polityki, wymawia to złowrogie nazwisko: Hitler. Zapisy kończą się we wrześniu 1939 roku. Świat już płonie. Czy autorka odnalazła ślady dziadków w Nicei? Czy poznała lepiej historię swoich przodków? Co wreszcie oznacza tytuł książki?
„Siła rzeczy” to niezwykła podróż, w którą zaprasza nas Roma Ligocka. Nicea – ta współczesna i ta sprzed wielu lat. Kraków przed II wojną światową. Groza wojny i niepewność czasu epidemii. Wszystko to splatają losy pewnej rodziny. Powieść jest nastrojowa, klimatyczna, zaś pamiętnik Anny naprawdę porusza serce, zwłaszcza że znamy okrutną historię. Zachęcam do lektury.
Wojciech Sobański
Oceny
Książka na półkach
- 130
- 108
- 15
- 11
- 4
- 3
- 3
- 3
- 2
- 2
OPINIE i DYSKUSJE
Z wielką przyjemnością czytałam pamiętniczek Babci, z którym podzieliła się z nami Pani Roma. Co za wspaniała osoba to była: kobieta pełna uroku, matka pełna ciepłą, żona pełna rozsądku, gospodyni pełna pomysłów i Żydówka ...pełna obaw o przyszłość swoich bliskich. Dzięki jej zapiskom czułam się jakbym chodziła po przedwojennym Krakowie z parasolką, siadała do stołu z domownikami i smakowała doprawione przez Babcię potrawy. Miód na serce i jedwab na duszę.
Niestety nie mogę powiedzieć, że sytuacja babci, której wojna zabrała wszystkich i wnuczki, której pandemia zabrała czas na przyjemności, jest do porównania.
Z wielką przyjemnością czytałam pamiętniczek Babci, z którym podzieliła się z nami Pani Roma. Co za wspaniała osoba to była: kobieta pełna uroku, matka pełna ciepłą, żona pełna rozsądku, gospodyni pełna pomysłów i Żydówka ...pełna obaw o przyszłość swoich bliskich. Dzięki jej zapiskom czułam się jakbym chodziła po przedwojennym Krakowie z parasolką, siadała do stołu z...
więcej Pokaż mimo toSmutna
Smutna
Pokaż mimo toOpowieść biegnie dwutorowo, choć dotyczy różnych czasów. 2020 – Nicea, chęć poznania przez wnuczkę turystycznego regionu, w którym niegdyś jej babcia wyruszyła z mężem na jedyne w życiu wakacje. Leniwie płynący czas pozwala zanurzyć się w biegnącej chwili, rozkoszować się doznanymi wrażeniami, każe wchłonąć feerię barw, smaków i zapachów. Za moment wirus covid pozbawi węchu i uwięzi ludzi w pomieszczeniu, dając złudną nadzieję ucieczki przed śmiercią. Czas się zatrzymuje, by przywrócić rangę zapomnianym rzeczom. Obejmują nad kobietą władzę– beztrosko zdmuchnięta przez wiatr góra od kostiumu kąpielowego ląduje piętro niżej, stając się przyczyną rozpaczy właścicielki, ale tylko na chwilę. Umiejętność gotowania przestaje mieć sens, bo nie ma z kim dzielić się jedzeniem i radością ze wspólnego świętowania. Mimo wszystko bez rzeczy byłoby smutniej I zimniej, jednak nawet one nie potrafią powstrzymać lęku, tego uśpionego potwora, który dał o sobie znać w czasach przeżytej II wojny światowej. Dwutygodniową kwarantannę umila pamiętnik babki, która pisała go w latach 1938-39. Oddanie głosu protoplastce przywołującej klimat XIX-wiecznego Krakowa czyni rzeczywistość znośną, bo przecież nie można porównać grozy nadchodzącej wojny z panującą epidemią. Wuj Szymon w czasie niemieckiej okupacji przeżył dwa lata ukryty w 45centymetrowej wnęce o półtora metra szerokości. Tego świata już nie ma – melancholia przebija przez każdą stronę powieści. Kto by się martwił, że zanurzanie się w świecie rzeczy, ich wybieranie nie jest rozsądne. Przecież nie tylko rozsądek daje nam prawo do życia. Pozwólmy ludziom karmić duszę tym, co czyni ich wolnymi, radosnymi. Rzeczy są nośnikiem ciepłych uczuć. Książka ta jest monumentem miłości zbudowanym z okruchów wspomnień o babci i dziadku – ich niezłomnej wiary w dobro i piękno ludzi, przekonaniu, że warto uformować swoje życie w poszanowaniu własnej godności. Bo tylko w ten sposób pokocha się innych. Uda się uciszyć płacz nie do uciszenia. Radość czerpiemy z codzienności, którą wypełniają rzeczy. Odebrać można prawie wszystko.
Opowieść biegnie dwutorowo, choć dotyczy różnych czasów. 2020 – Nicea, chęć poznania przez wnuczkę turystycznego regionu, w którym niegdyś jej babcia wyruszyła z mężem na jedyne w życiu wakacje. Leniwie płynący czas pozwala zanurzyć się w biegnącej chwili, rozkoszować się doznanymi wrażeniami, każe wchłonąć feerię barw, smaków i zapachów. Za moment wirus covid pozbawi węchu...
więcej Pokaż mimo toKsiążka napisana tak obrazowo, że momentami czułam zapach i smak smakowitości przygotowywanych przez babcię autorki. Jej dziennik jest cudowny, prosty, uroczy i książka powinna ograniczyć się tylko do niego. Niepotrzebna jest jej druga część-ta współczesna. No ale każdy autor ma swoją wizję i widocznie Roma Ligocka uznała, że to zestawienie jest na miejscu...
"Siła rzeczy"...
otaczamy się różnymi rzeczami i faktycznie niektórym do szczęścia jest potrzebna cieniutka porcelana i kaszmirowy sweterek, ale to trochę przewrotny tytuł, bo choć rzeczy są dla babci i samej Romy ważne, to właśnie te rzeczy i ludzie z nich korzystający tworzą dom. Budynek bez tych dwóch elementów nie jest już domem. W tym przypadku dom babci bez babci, jej rzeczy i jej rodziny, stał się cmentarzem Rakowickim...
Kiedy zdajemy sobie z tego sprawę, wszystko aż boli i "już nic nie uciszy tego płaczu w nas"...
Książka napisana tak obrazowo, że momentami czułam zapach i smak smakowitości przygotowywanych przez babcię autorki. Jej dziennik jest cudowny, prosty, uroczy i książka powinna ograniczyć się tylko do niego. Niepotrzebna jest jej druga część-ta współczesna. No ale każdy autor ma swoją wizję i widocznie Roma Ligocka uznała, że to zestawienie jest na miejscu...
więcej Pokaż mimo to"Siła...
Z tej kontaminacji Siła Rzeczy cisną się znaczenia, jedno przed drugim:
siła rzeczy, które wczoraj były w zasięgu, dzisiaj w obliczu zagrożenia są niedosiężne, stają się marzeniem, tęsknotą, żądzą, wołaniem o zawrót;
siła rzeczy, które w restrykcji życia w pandemii, one tylko wierne zostały i są ostoją, źródłem retrospekcji, sentymentu, wspomnieniem smaku życia, które lada chwila może umknąć tak sobie…;
siła rzeczy w codzienności, ogrodzie, rodzinie, tradycji, pamiętniku, aby tylko odepchnąć złe narracje, nie myśleć kiedy zło totalitaryzmu się zbliża i echem bije zewsząd;
siła rzeczy które powiązały życie, nawyki, są jego smakiem i dumą, jakże je zostawić tak sobie nagle, porzucić je i uciekać gdy bisko śmierć, a one nie chcą puścić, trzymając nas chciwie i błagalnie przerażone…
Znakomita kompilacja światów, codzienności kiedy nagle nieoczekiwanie zbliża się poczucie lęku i paniki przed odejściem, nie tym normatywnym, biologicznie uzasadnionym ale masowym i jakże niesłusznym wobec całej ludzkiej bezradności. Światy w każdym ich aspekcie nagle się zamykają, zakleszczają każdego, wyznaczają zasady, restrykcje, samotność, niepewność i…pokorną śmierć.
Bardzo udanie i zbieżnie autorka wprowadza nas epizodem pandemii, jakby epizodem adekwatnym w aspekcie ekspresji emocji w dawny, miniony czas życia krakowskiej rodziny, jej antenatu tuż przed aneksją zła. Jak w pandemii tak i wtedy ten sam niepokój, ta sama silna osobnicza nadzieja przeżycia, chciwość życia za wszelką cenę, i świadomość że niewiele się może w tym fatum.
Zapewne autorkę od dawna niosło w imię pamięci i miłości, przemówić głosem swojej babci Anny Abrahamerowej, nawet zapuściła się w tym celu do Nicei, aby iść w iluzji śladem, w te same zakamarki Promenady Angielskiej, jakimi jej babcia łaziła w czasie jedynych zagranicznych wakacji w swoim życiu, dekady wstecz.
Czy jest to dzieło przypadku, a jeżeli jest to w zasłonie symboliki, aby wakacje autorki zbiegły się z wybuchem pandemii, a wakacje jej babci w 1938 roku z nadchodzącym wybuchem wojny.
Jest różnica incydentalna: pandemia spadla jak grom z nieba, wojna była sygnalizowana, szły symptomy: aneksja Austrii, Czech, nieludzka awersja żydowska; pandemia łapała loterią kogokolwiek, gdy trafiła na podatny organizm, przedwojnie było czasem na analizę, decyzję szybkiej emigracji a ta podjęta zmyślnie i odważnie ratowała życie żydowskie. Aczkolwiek w jednym i w drugim przypadku, zmysł intuicji, zapobiegawcza aktywność: izolacja w pierwszym przypadku i wczesna ucieczka w drugim były gwarancją przeżycia.
Pandemia wyznacza inne zachowania ludzkie, życie zmienia się w wieczną tęsknotę za smakiem, barwą, zapachem tamtych dni, za beztroską, za nieostrożnością, „za czasem bez rozwagi”, za „dymem kawiarnianym”, krzątaniną, tłumem…W izolacji człowiek patrzy na przedmioty jakby „uczył się ich na pamięć”, stwarza iluzję obecności kogoś, aby w jego oczach przeglądać się jak w lustrze, robić dla niego wszystko, wyglądać, udowadniać jak jest się silnym…Muzyka nie hipnotyzuje jak dawniej, czytanie nie oswaja z rzeczywistością. Obsesja chłodnego czoła i zdrowego oddechu, w myślach rytmika nakazów: nie wychodź, unikaj, trzymaj dystans… ciągłe poczucie winy że się wyszło bo w końcu ma „ma się dość rozsądku”…
Ale czy eksterminacja ma podobne inklinacje, czy gettowska izolacja jest jak ta pandemiczna, wszak stokroć gorsza gdzie głód, odór, wynaturzenia i widmo śmierci po obudzeniu, która i tak jest kwestią czasu, o ironio i zależna tyko od decyzji drugiego człowieka, nie od patogenu.
Jednakże nie jest to esencją epiki.
Zamysłem jest pokazanie barwności i autentyzmu życia żydowskiej rodziny Abrahamerów na krakowskim Prądniku w przededniu wojny, rodziny zamożnej, zasymilowanej, dalekiej od ortodoksji aczkolwiek praktykującej tradycje i celebracje, szczęśliwej i radosnej, żyjącej nienagannie i ambitnie. W tej rodzinie upór i aspiracje, wielu pnie się po drabinie przedsiębiorczości i nobliwych zawodów, jakby oddalanie się od stygmatu nicnieznaczenia i naznaczenia z racji genotypu nacji. Życie w dostatku i innym standardzie: jest i radio, gramofon i płyty, bale w hotelu Grand, dancingi, herbatki, konkursy kulinarne pań, męskie polemiki polityczne, gra w Makkabi, gry w karty, brydż, pikniki w Lasku Wolskim, wypady do Krynicy i Zakopanego lukstorpedą, nawet wycieczki statkiem w obce kraje…
Dom urządzony meblami wiedeńskimi, na 2-wu hektarowej posesji z ogrodem i inwentarzem, hodowlą koni, piekarnią, gdzie kierat pracy codziennej rozdziela się miedzy służbę i Annę i Dawida Abrahamerów. Dzień jest tak dopięty, że nie ma czasu na ekskluzywne wakacje, które w końcu w ekscesie zaimponowania rodzinie Elsnerów, stają się urzeczywistnieniem.
Pasja Anny ogród i kulinaria. Co więcej jej rola matki zatroskanej, posłusznej żony, odgrywane w codzienności trywialnych problemów bez zarzutu. Ile w niej kreacji empatii, ciepła, rodzinności, gościnności?. Nie może przeoczyć żadnej tradycji świątecznej: święto Chanuka, święto Pesy i Sedery, post żydowski Jom Kippur, rok Haszana… a ile innych okoliczności celebracji oby tylko pod jej nadzorem. Każde święta to rytuały kulinarne: czulent, na kolacje rosoły z knedlami macowymi, kura pieczona z ferwelkami, pieczona gęś, kaczka; desery: latkes, charoset, ciasta, strudle…
W niczym to życie nie zbacza ze stereotypu, w centrum uwagi dzieci, ich adolescencyjny bunt, ich dziwne marzenia, ich własne decyzje nieraz łamiące konwenanse, a dom zawsze przesiąknięty aromatami: to nowego wypieku, to sezonowej konfitury, kwiatu, majowego bzu… ile radości z narodzin chociażby źrebaka…ile dumy z pierwszej sukcesorki…
Żaden dysonans nie zakłóci tej idylli spokoju i szczęścia, nawet retoryka o wojnie, w kontekście zawsze naiwna argumentacja, że pieniądze przemówią do Hitlera, że świat i Ameryka nie pozwolą, że świat rozumny, że są jeszcze pertraktacje, a jeśli nawet to jak się zacznie ta wojna tak szybko się skończy.
I tą ignorancję zaburzają echa krwiożerczej dyskryminacji wobec nacji żydowskiej, idące pełną parą z Niemiec, najpierw represje bojówkarzy, bojkoty, podpalanie domów opieki, rytualne palenia ksiąg Tory, potem sukcesywne pozbawiania wykonywania nobliwych zawodów, wprowadzenie kenkarty z dużym J, zamykania sklepów żydowskich, łapanki na ulicach, obozy…I cóż z tego że zasiany niepokój, lęk, myślowe tarcia, jak brak konkluzji, jak niewiara, nadzieja, cicho poparte codziennym życiem, zajęciem, radością są ustawicznie górą.
Można posunąć się do śmielszej konstatacji, wszakże siła rzeczy w przyzwyczajeniach do niezakłóconego życia, w miłości do integracji rodzinnej, w miłości do zbytków, jakże zgubna, jakże sekretna i podstępna doprowadzi do zostawienie wszystkiego na żer i niepewność losu, eksterminacji i śmierci Abrahamerów.
Przy tej sposobności odsłania się Kraków: z plantami gdzie i sadzawka z łabędziami i krzesła płatne i ściągający haracz plantowy z trzcinką, z targiem na Placu Szczepańskim, z cukiernią Parysa Maurizio, sklepem Płonki na Szewskiej z zegarkami Tisso i innymi precjozami, sklepem Meinla ze wspaniałą kawą i owocami kandyzowanymi, antykwariatem Taffeta na Szpitalnej, z punktem cenionej modystki Schreiberowej, z kinami Apollo i Wanda… tu i tam powozy z fiakrami a na ulicach modę wyznacza para windsorska.
Autorka w epice nie szuka wysublimowanej stylizacji, parafrazy, prowokacji językowej, sam język swoją potocznością zasysa odbiorcę, jest subtelny, czytelny, emocjonalny. Czyta się łatwo i szybko, nieraz zadziwi świeżość refleksji, inna percepcja, maksyma autorska, aforyzm.
W tej epice zobowiązanie i misja, wypełnienie kart historii integralnie związanej z Krakowem. To kuriozum aby z nacji liczącej 60-siat tysięcy w Krakowie, pozostała garstka kilkusetna, o ile nie mniej. Gdzie ich dziedzictwo, wkład kulturowy, posiadłości; zostały cmentarze, które i tak nikt nie odwiedza a one prawem czasu stają się kawałkami skruszonej steli. Niech przynajmniej literatura będzie służebna w odświeżaniu pamięci i ocalaniu zatartej przeszłości.
Z tej kontaminacji Siła Rzeczy cisną się znaczenia, jedno przed drugim:
więcej Pokaż mimo tosiła rzeczy, które wczoraj były w zasięgu, dzisiaj w obliczu zagrożenia są niedosiężne, stają się marzeniem, tęsknotą, żądzą, wołaniem o zawrót;
siła rzeczy, które w restrykcji życia w pandemii, one tylko wierne zostały i są ostoją, źródłem retrospekcji, sentymentu, wspomnieniem smaku życia, które...
Akcja książki przebiega dwutorowo. Autorka opisuje swoją podróż do Nicei, w której spotyka ją lockdown. Jest to podróż sentymentalna, śladami babci autorki. To właśnie Annie Abrahamer poświęcona jest zdecydowanie większa część książki. Ma ona formę pamiętnika Anny. Poznajemy w nim przedwojenny Kraków chwilę przed wybuchem II wojny światowej. Dziennik Anny, choć pisany językiem prostym, płynącym z serca, doskonale oddaje ducha tamtych czasów. Z każdym kolejnym dniem czuć zbliżającą się nieuchronnie wojnę. Współczesny czytelnik wie, co ze sobą przyniosła i dlatego nie na miejscu wydaje mi się zestawienie wydarzeń przedwojennych z pandemią i osobistymi doświadczeniami autorki.
Warto przeczytać dla atmosfery przedwojennego Krakowa.
Akcja książki przebiega dwutorowo. Autorka opisuje swoją podróż do Nicei, w której spotyka ją lockdown. Jest to podróż sentymentalna, śladami babci autorki. To właśnie Annie Abrahamer poświęcona jest zdecydowanie większa część książki. Ma ona formę pamiętnika Anny. Poznajemy w nim przedwojenny Kraków chwilę przed wybuchem II wojny światowej. Dziennik Anny, choć pisany...
więcej Pokaż mimo toGdy szukam wytchnienia, wyciszenia i zadumy książki Romy Ligockiej okazują się niezawodne. Klimat jej książek jest niezwykły. Nie ma w nich wydumanych historii. Każde słowo ma cel. Nieodłączne w twórczości autorki jest łączenie teraźniejszości z przeszłością. Zawsze odkrywam w kolejnej książce nowy obraz dziewczynki, nastolatki, kobiety, podróżniczki, artystki. Osoby z wielką historią w sercu.
Gdy szukam wytchnienia, wyciszenia i zadumy książki Romy Ligockiej okazują się niezawodne. Klimat jej książek jest niezwykły. Nie ma w nich wydumanych historii. Każde słowo ma cel. Nieodłączne w twórczości autorki jest łączenie teraźniejszości z przeszłością. Zawsze odkrywam w kolejnej książce nowy obraz dziewczynki, nastolatki, kobiety, podróżniczki, artystki. Osoby z...
więcej Pokaż mimo toAutorka ma niesamowity talent do wzbudzania w nas refleksji nad życiem (za co jestem przeogromnie jej wdzięczna).
Nieśpiesznym tempem, melancholijnym stylem, urzeka.
W tej książce zabiera nas do Nicei, rozbudza smaki, zapachy, zmysły,by nagle, po zaledwie paru stronach zderzyć nas z rzeczywistością, z pojawieniem się pandemii (co, dla mnie, było dużym zaskoczeniem). Jeszcze dobrze nie ochłoniemy a już jesteśmy w przedwojennym Krakowie, z rodziną Autorki. Słowami dzienniczka jej babci doznajemy kolejnych wzruszeń, smaków, zapachów, codzienności tamtych dni...
Zobaczymy jak losy ludzkie potrafią być przewrotne...jak potrafią się łączyć...i zrozumiemy tytuł...
Autorka ma niesamowity talent do wzbudzania w nas refleksji nad życiem (za co jestem przeogromnie jej wdzięczna).
więcej Pokaż mimo toNieśpiesznym tempem, melancholijnym stylem, urzeka.
W tej książce zabiera nas do Nicei, rozbudza smaki, zapachy, zmysły,by nagle, po zaledwie paru stronach zderzyć nas z rzeczywistością, z pojawieniem się pandemii (co, dla mnie, było dużym zaskoczeniem). Jeszcze...
119/2022 (E),DKK (X 2022)
119/2022 (E),DKK (X 2022)
Pokaż mimo toHistoria rodziny jest niezwykła. Bolesna. Niewyobrażalnie bolesna.
Książka warta przeczytania. Zasmakowania przedwojennego krakowskiego klimatu. Autorka trafiła także na marzec 2020 roku, gdy w Nicei powstwał pamiętnik jej babci. To też niezwykły czas. Niezwykle trudny.
Historia rodziny jest niezwykła. Bolesna. Niewyobrażalnie bolesna.
Pokaż mimo toKsiążka warta przeczytania. Zasmakowania przedwojennego krakowskiego klimatu. Autorka trafiła także na marzec 2020 roku, gdy w Nicei powstwał pamiętnik jej babci. To też niezwykły czas. Niezwykle trudny.