Nadchodzi chłopiec
- Kategoria:
- literatura piękna
- Tytuł oryginału:
- Human Acts
- Wydawnictwo:
- W.A.B.
- Data wydania:
- 2020-09-30
- Data 1. wyd. pol.:
- 2016-11-03
- Liczba stron:
- 256
- Czas czytania
- 4 godz. 16 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788328061552
- Tłumacz:
- Justyna Najbar-Miller
- Tagi:
- chłopiec Korea Południowa masakra przemoc dyktatura literatura koreańska
- Inne
Tongho, nastoletni chłopiec, ginie od żołnierskich kul mimo podniesionych rąk. Od niego rozpoczyna się opowieść o dziesięciodniowej masakrze z 1980 roku w południowokoreańskim Kwangju. Han Kang w swojej wyciszonej, bardzo poetyckiej powieści maluje uniwersalny i ponadczasowy obraz przemocy, która – pozornie epizodyczna – już na zawsze odciska w ludziach swoje piętno.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Jak zło się rodzi
Nie wiem, drodzy Państwo, czy dla kogokolwiek jeszcze tajemnicą jest, że literatura to rzeczy wybitnie eksploatująca - nie tylko twórcę, ale i odbiorcę; jak napisał całkiem niedawno Wojciech Szot nawet na arcydzieło reaguje się wzruszeniem ramion, gdy czyta się za dużo. Niżej podpisany zdał sobie sprawę z tego przykrego faktu dawno temu i przykrością napawa go to, jak rzadko oko rosi łza. Mądry lud ukuł jednak pojęcie szczęścia w nieszczęściu, które niesie pocieszenie także dotkniętym tak tragiczną dolegliwością jak obojętność, bo gdy takich coś dotknie – mamy rzecz szczególnie wartą uwagi.
I tyle właściwie chciałem Państwu w tej recenzji przekazać: że „Nadchodzi chłopiec” to rzecz, która potrafi dotknąć. Nie tylko ze względu na dziecięcą krzywdę znajdująca się w centrum tej historii – to nie zawsze działa, szczególnie gdy jest nadużywane, jak to miało miejsce choćby w „Duchach Jeremiego” Rienta. Powieść Han Kang jest znacznie subtelniejsza: zdarzają się w niej sceny absolutnie straszne, ba, zdarzają się w niej sceny tortur i bezpośredniej przemocy skierowanej wobec niewinnych, ale stanowią one tylko część (niekoniecznie nawet największą) emocjonalnych obciążeń, jakich pisarka przysparza czytelnikowi. Bardziej oryginalny i dla mnie osobiście bardziej poruszający okazał się opis cierpienia zbiorowego, cierpienia historycznego i społecznego. I, co szczególnie ciekawe, zdaje się on idealną pożywką dla obiorcy polskiego.
Łatwo naśmiewać się z naszej rodzimej martyrologii, która, niestety, tak często prowadzi do kompensacji i śnienia o husarzach podbijających cały znany świat (w kreowaniu podobnych wizji przodowali kilkanaście lat temu pisarze zrzeszeni pod sztandarem Fabryki Słów, tacy jak Dariusz Spychalski czy Andrzej Pilipiuk). Ciężko od tej polaryzacji uciec, przez co zapomina się, że historii nie tworzą losy nazwisk z podręczników, lecz prawdziwych ludzi od najgłębszych dołów do najwyższych szczytów społecznej drabiny. Han Kang skupia się raczej na tych pierwszych, ale udaje jej się wywołać wrażenie, że dotknięci byli rzeczywiście wszyscy – nie tylko ci, którzy umarli, lecz i ci, którzy po nich pozostali. Pod jej piórem pojęcie „straconego pokolenia” nabiera rzadko spotykanej w literaturze namacalności, staje się prawdą samą w sobie, obrazem niepodlegającym dyskusji. A jeśli posłużyć się definicją Susan Sontag, według której dzieło sztuki jest próbą udowodnienia bezsporności przedstawionych wydarzeń, to “Nadchodzi chłopiec” w istocie stanowi dzieło sztuki - ciężko kłócić się z tym, jak autorka pokazała skutki masakry w Gwangju. Nie pod względem historycznym czy reporterskim, oczywiście, lecz artystycznym, bo to ten jest w fikcji najważniejszy. Chciałbym, żeby straszne, ale ważne wydarzenia z dziejów naszego kraju znajdowały tak piękną reprezentację literacką - co zapewne przysłużyłoby się nie tylko książkom, ale i wiedzy patriotycznej.
„Nadchodzi chłopiec” to książka rzeczywiście poruszająca - od nieskończenie licznych dziełek, które, jak to klasyk określił, mają wzruszać a nie wzruszają, odróżnia ją tylko jedna, aczkolwiek nieodzowna rzecz - autentyczność. Jakimi dokładnie sposobami Han Kang udało się ją uzyskać? Cóż, gdybyśmy byli w stanie to powiedzieć, znaleźlibyśmy klucz do świetnej literatury. Póki co musimy zadowolić się tą głęboko liryczną, a przecież tak prostą opowieścią - opowieścią o fizycznej śmierci jednostek, która niesie filozoficzną śmierć społeczeństw.
Bartosz Szczyżański
Oceny
Książka na półkach
- 636
- 303
- 62
- 34
- 13
- 13
- 12
- 10
- 8
- 7
OPINIE i DYSKUSJE
Poezja turpistyczna pisana prozą...
Aż brak mi słów do opisania moich odczuć odnośnie tej książki.
Czytającym dam tylko jedną wskazówkę.
Jeśli tak jak ja będziecie czytać tą książkę przez kilka tygodni, dawkując sobie tak piękno jak i brzydotę, heroizm i okrucieństwo, to zapamiętajcie (lub zapiszcie) wszystkie nazwiska z pierwszego rozdziału, gdyż żywi czy martwi, tamci bohaterowie wciąż będą powracać na kolejnych stronach.
I nie jest ważne czy minęło kilka dni, dziesięć czy dwadzieścia lat od wydarzeń w Kwangju, rana w duszy zostaje na zawsze.
Najwspanialsze jest to, że każdy rozdział pisany jest tak samo pięknie jednak w całkiem inny sposób. Nic się nie powtarza, pomimo, że wszystko wyrasta z jednego punktu.
Wstrząsająca i piękna jednocześnie, a do tego oparta na faktach opowieść, czy raczej opowieści. Zdecydowanie polecam.
Poezja turpistyczna pisana prozą...
więcej Pokaż mimo toAż brak mi słów do opisania moich odczuć odnośnie tej książki.
Czytającym dam tylko jedną wskazówkę.
Jeśli tak jak ja będziecie czytać tą książkę przez kilka tygodni, dawkując sobie tak piękno jak i brzydotę, heroizm i okrucieństwo, to zapamiętajcie (lub zapiszcie) wszystkie nazwiska z pierwszego rozdziału, gdyż żywi czy martwi, tamci...
Piękna, do głębi poruszająca książka (szczególnie jej dwa pierwsze rozdziały). Dawno nie czytałam książki, która w tak wrażliwy, a zarazem trafny sposób opisywałaby życie i śmierć. Chwilami aż boli.
Piękna, do głębi poruszająca książka (szczególnie jej dwa pierwsze rozdziały). Dawno nie czytałam książki, która w tak wrażliwy, a zarazem trafny sposób opisywałaby życie i śmierć. Chwilami aż boli.
Pokaż mimo toTo nie jest książka o pełnym radości oczekiwaniu na męskiego potomka. Wręcz przeciwnie. To opowieść o tym, co się dzieje, gdy się go traci.
W zrozumieniu przekazu na pewno bardzo pomocna jest znajomość faktów z historii Korei XX wieku. Autorka bowiem nie wgłębia się zanadto w sytuację polityczną będącą tłem przedstawionych wydarzeń. Bardziej koncentruje się na bólu, który dotyka uczestników tychże wydarzeń, na ich odczuciach, na przemyśleniach a także na długofalowych skutkach masakry, którą swoim obywatelom "zorganizowała" władza.
To nie jest książka o pełnym radości oczekiwaniu na męskiego potomka. Wręcz przeciwnie. To opowieść o tym, co się dzieje, gdy się go traci.
więcej Pokaż mimo toW zrozumieniu przekazu na pewno bardzo pomocna jest znajomość faktów z historii Korei XX wieku. Autorka bowiem nie wgłębia się zanadto w sytuację polityczną będącą tłem przedstawionych wydarzeń. Bardziej koncentruje się na bólu, który...
porażająco piękna, dojmująco smutna i bardzo poetycka opowieść o przemocy i opresji władzy. zmiana rodzaju narracji w poszczególnych rozdziałach delikatnie drażni, ale nie jest w stanie przyćmić oszczędnej, a jednocześnie pełnej mocy formy.
porażająco piękna, dojmująco smutna i bardzo poetycka opowieść o przemocy i opresji władzy. zmiana rodzaju narracji w poszczególnych rozdziałach delikatnie drażni, ale nie jest w stanie przyćmić oszczędnej, a jednocześnie pełnej mocy formy.
Pokaż mimo toFragment:
[...] dzieła twórczości Han Kang ostatnio bardzo często wpadają w moje żądne lektury czytelnicze łapki, ale w przypadku tej książki byłam ogromnie ciekawa, w jaki sposób autorka zrealizuje poruszany tam wątek dziesięciodniowej masakry w 1980 roku w południowokoreańskim Kwangju. Kang poraziła sobie z tym zadaniem rewelacyjnie i tak jak wspominałam, po lekturze, Wegetarianki, o której pisałam w poprzednim poście poświęconym stosikom książkowym, byłam ogromnie ciekawa porównania ze sobą tych dwóch pozycji. Nadchodzi chłopiec jednak definitywnie okazał się być jeszcze lepszą pozycją niż Wegetarianka, co sprawiło, że chętnie skuszę się na inne pozycje autorstwa Han Kang.
NA CAŁOŚĆ RECENZJI ZAPRASZAM TUTAJ :)
https://shiracoffeebook.blogspot.com/2023/05/o-kilku-azjatyckich-ksiazkach-jakie.html
Fragment:
więcej Pokaż mimo to[...] dzieła twórczości Han Kang ostatnio bardzo często wpadają w moje żądne lektury czytelnicze łapki, ale w przypadku tej książki byłam ogromnie ciekawa, w jaki sposób autorka zrealizuje poruszany tam wątek dziesięciodniowej masakry w 1980 roku w południowokoreańskim Kwangju. Kang poraziła sobie z tym zadaniem rewelacyjnie i tak jak wspominałam, po lekturze,...
Proza oszczędna i lekko powściągliwa w formie, a jednak poruszająca. Warto przeczytać.
Proza oszczędna i lekko powściągliwa w formie, a jednak poruszająca. Warto przeczytać.
Pokaż mimo toPrzerażająco piękna powieść. Z tragedią w tle. Zagłębiłam się w Masakrze w Gwanju po obejrzeniu koreańskiego Taxi Driver. Dzięki tej wiedze mogłam bardziej zrozumieć treść książki. I do głębi mnie wzruszyła ta lektura. Życie martwych i względnie żywych się wzajemnie przeplatają przez tragedię. Gdy ludzie chcąc normalności, nie są w stanie pojąć jak druga osoba może się posunąć do takich okrucieństw... Organy państwa, rzucają się na obywatela z pałkami, ostrą amunicją. A ofiary żyją z makabrycznymi wspomnieniami, zniszczeni wewnętrznie, nie będąc w stanie prowadzić normalnego życia, nawiązać zdrowych relacji międzyludzkich. Tak jak w książce była mowa, parafrazując, wyniszcza ich choroba "popromienna". Powieść przeplata historie różnych osób, które niczym niewidoczną nicią, są ze sobą połączeni. Chociaż pewnie nie chcieliby w ten akurat sposób. Jest to książka, którą każdy powinien przeczytać. By się zastanowić, ogarnąć to umysłem i uczuciami. Uczyć się historii, by uniknąć podobnych tragedii.
Przerażająco piękna powieść. Z tragedią w tle. Zagłębiłam się w Masakrze w Gwanju po obejrzeniu koreańskiego Taxi Driver. Dzięki tej wiedze mogłam bardziej zrozumieć treść książki. I do głębi mnie wzruszyła ta lektura. Życie martwych i względnie żywych się wzajemnie przeplatają przez tragedię. Gdy ludzie chcąc normalności, nie są w stanie pojąć jak druga osoba może się...
więcej Pokaż mimo toJeśli chodzi o mnie i tę książkę to odnoszę wrażenie, że po prostu z złym nastawieniem podeszłam do niej, ponieważ sięgając po nią chciałam przeczytać jakąś krótką książkę, ktora jest w formie ebooka.
Jeśli chodzi o mnie i tę książkę to odnoszę wrażenie, że po prostu z złym nastawieniem podeszłam do niej, ponieważ sięgając po nią chciałam przeczytać jakąś krótką książkę, ktora jest w formie ebooka.
Pokaż mimo toTo opowieść o zapomnianych i straconych, których Han Kang przywołuje ze świata umarłych, aby oddać im głos w nadziei, że zechcą przekazać potomnym świadectwo o prawdzie skrywanej w ponurych wydarzeniach w południowokoreańskiej miejscowości Gwangju, w której rok 1980 na zawsze zapisze się w historii jako krwawe stłumienie masowych wystąpień przeciwko wojskowej dyktaturze generała Chun Doo-hwana. „Nadchodzi chłopiec” to pozycja napisana z myślą o każdym czytelniku, rezygnująca z żonglowania szczegółami, co do genezy oraz przebiegu krwawych wydarzeń na rzecz pozostawionych przez nie skutków, możliwych do odtworzenia i przeżywania z dowolnie wybranym bohaterem pozycji ze zdjęcia. Proza Han Kang ma charakter interwencyjny, silnie skoncentrowany na ujawnieniu przed światem tego, co inni najchętniej zamietliby pod dywan lub zakopali głęboko pod ziemią. „Nadchodzi Chłopiec” to przejaw aktywnego uczestnictwa literatury pięknej w szerzeniu prawdy o wydarzeniach z roku 1980. Zamknięte książką historie traktują o okrucieństwach wojskowej dyktatury, zdolnej do wszystkiego, byleby złamać i podporządkować sobie niewygodne dla reżimu jednostki. Aby nie zbaczać z obranego tematu Han Kang sięga po intuicyjność, nie tylko sprzyjającą koncentracji na tragedii minionych dni, lecz również mającą na celu wydobycie z odbiorcy szczególnie wysokiego ładunku emocjonalnego, bez czego przeżywanie losów bohaterów książki okazałoby się niemożliwe. Autorka nie pozostawia miejsca na analizę i wyciąganie wniosków. Dyktatura wojskowa była zła w każdym znaczeniu tego słowa, a jakiekolwiek podważanie zawartych w książce prawd świadczyłoby o wyjątkowej zuchwałości oraz bezczelności każdego, kto starałby się usprawiedliwiać działania ówczesnego reżimu. „Nadchodzi Chłopiec” to pozycja społecznie zaangażowana, sprzeciwiająca się milczeniu i zmuszająca do poszukiwania odpowiedzialnych za całe zło, jakie po raz kolejny ludzie zgotowali ludziom.
To opowieść o zapomnianych i straconych, których Han Kang przywołuje ze świata umarłych, aby oddać im głos w nadziei, że zechcą przekazać potomnym świadectwo o prawdzie skrywanej w ponurych wydarzeniach w południowokoreańskiej miejscowości Gwangju, w której rok 1980 na zawsze zapisze się w historii jako krwawe stłumienie masowych wystąpień przeciwko wojskowej dyktaturze...
więcej Pokaż mimo toWspaniała a zarazem przerażająca, psychologicznie bardzo wiele kosztująca książka – wszak inna być nie mogła - o jednej z największych masakr ludności cywilnej własnego kraju w najnowszej historii świata: zbrodni południowokoreańskiego reżymu na mieszkańcach Kwangju w maju 1980 r.
Pamiętam doniesienia o tym powstaniu. Akurat zdawałem wówczas maturę. Układało mi się to w długi łańcuch utopionych we krwi zrywów wolnościowych ludzkości, z tymi peerelowskimi włącznie (a na horyzoncie dziejowym już wszak czaił się stan wojenny Jaruzela, ze swymi ofiarami śmiertelnymi).
Ale książka o wiele mocniejsza od tego, co wtedy było w mediach. To rzecz o absolutnie granicznych doświadczeniach także tych, którzy przeżyli tortury i więzienie, choć zapewne mogli czasem pozazdrościć zabitym. Dlatego lekturę polecam tylko najbardziej odpornym na szokujące opisy ludobójstwa żołdaków dyktatora Czon Doo Hwana (o czym w wikipedii ot tak zdawkowo, niczym w peerelowskim podręczniku o ”rzezi Pragi”: „Suworow wziął szturmem Pragę, przy czym ucierpiało sporo ludności cywilnej”).
W hołdzie ofiarom Autorka zwraca się do nich w drugiej osobie liczby pojedynczej - skoro zamordowani trwają w pamięci żywych. Centrum narracji stanowi tytułowy kilkunastolatek, delikatny, kruchy i wrażliwy, zastrzelony gdy wychodził do żołnierzy-morderców z podniesionymi rekami.
To piękno-smutne zdania typu: „Nie miałeś pojęcia, dokąd uleciało to, co było niczym młody ptak”.
Czasami jest tez relacja pierwszoosobowa: „Wiedzieliśmy, że możemy zginąć, ale myśleliśmy, że być może uda nam się przeżyć. Spodziewaliśmy się, że przegramy, ale mieliśmy nadzieję, że stawimy opór”.
„Byłem świadomy, że wojsko ma nad nami przygniatająca przewagę. Może to dziwne, ale dręczyło mnie jednak coś, co było o wiele potężniejsze. Sumienie. Tak, sumienie. Najpotężniejsza rzecz na świecie”.
(a propos stanu wojennego z PRL: bardzo mi to współbrzmi ze słynnym listem do oberpolicmajstra tow. Kiszczaka Czesława, napisanym w 1983 r. z więzienia przez Adama Michnika, bohatera mojego pokolenia: „Można być potężnym ministrem spraw wewnętrznych, można mieć za sobą potężne mocarstwo rozciągające swą władzę od Łaby po Władywostok, a pod sobą całą policję kraju, miliony szpiclów i miliony złotych na pistolety, armaty wodne i urządzenia podsłuchowe, płaszczących się służalców, pełzających donosicieli i żurnalistów; a tu ktoś niewidzialny, w ciemności, przechodzień, nieznajomy wyrasta przed Panem i mówi: +Nie zrobisz tego!+. Oto sumienie”.)
Albo: „Chciałem jeszcze urosnąć., Chciałem zrobić 40 pompek z rzędu. Chciałem kiedyś przytulic dziewczynę”.
Niezapomniane wrażenie wywiera opis zwłok gromadzonych do spalenia gdzieś na poligonie. One tez mówią. O swych ranach, skarżą się na rozkład, na robaki, a na koniec – na oblanie benzyną i podpalenie przez reżymowych oprawców. A wtedy: „Wystrzeliliśmy w niebo z kłębami czarnego dymu (…) W końcu byliśmy wolni, mogliśmy się udać w dowolne miejsce”.
Wiele jest o traumatycznym losie, tych, którzy przeżyli, ale trafili do wiezienia. Na liście tortur, którym ich podawano, figuruje np. gaszenie papierosów na powiekach uwięzionych czy wkładanie dziewczętom kilkunastocentymetrowych linijek…
„Wodnisty wysięk i lepka ropa, cuchnąca ślina, krew i łzy, płynący z nosa śluz, bielizna przesiąknięta moczem i kałem. To wszystko, co miałem. Choć może i nie. To było wszystko, czym byłem”. ..
Po takich doświadczeniach już nigdy nikt nie będzie sobą (tylko w holyłudzkich filmach jest to możliwe). „Walcząc z bezsennością i koszmarami sennymi, bezustannie na proszkach przeciwbólowych i nasennych, utrąciliśmy bezpowrotnie nasza młodość. Nikt już się o nas nie martwił i nie płakał z naszego powodu. Nawet my sami gardziliśmy sobą. W nasze ciała były wpisane doświadczenia tamtego lata”.
Mimo wszystkiego, co napisałem, uważam że dla każdego kto wolność - tą najtrudniejszą, bo wewnętrzną - ukochał ponad wszystko, jest to lektura obowiązkowa. Choć boli i to nawet bardzo, to trzeba ją znać.
Bo jak mówi Poeta (Tomasz Gluziński w wierszu wydrukowanym w „Tygodniku Powszechnym” z okazji odsłonięcia pomnika Poległych Stoczniowców Trójmiasta w grudniu 1980 r. - a natychmiast i na zawsze wtedy przeze mnie zapamiętanym): „Skąd przybywasz/z jakiej ziemi/wiedz, że przemoc nie zna miary/i nikt w wolność jej nie zmieni/ kto się zlęknie krwi ofiary”.
Dziś los ten jest udziałem Braci Ukraińców, którzy będą pisać książki takie jak ta, a pewnie już to czynią…
Wspaniała a zarazem przerażająca, psychologicznie bardzo wiele kosztująca książka – wszak inna być nie mogła - o jednej z największych masakr ludności cywilnej własnego kraju w najnowszej historii świata: zbrodni południowokoreańskiego reżymu na mieszkańcach Kwangju w maju 1980 r.
więcej Pokaż mimo toPamiętam doniesienia o tym powstaniu. Akurat zdawałem wówczas maturę. Układało mi się to w...