rozwińzwiń

Kaputt

Okładka książki Kaputt Curzio Malaparte
Okładka książki Kaputt
Curzio Malaparte Wydawnictwo: W.A.B. reportaż
576 str. 9 godz. 36 min.
Kategoria:
reportaż
Tytuł oryginału:
Kaputt
Wydawnictwo:
W.A.B.
Data wydania:
2021-03-10
Data 1. wyd. pol.:
1983-01-01
Liczba stron:
576
Czas czytania
9 godz. 36 min.
Język:
polski
ISBN:
9788328072503
Tłumacz:
Barbara Sieroszewska, Joanna Ugniewska
Tagi:
reportaż Europa totalitaryzm antysemityzm faszyzm II wojna światowa ludobójstwo okrucieństwo okupacja hitlerowska
Średnia ocen

7,6 7,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

II wojna światowa w apokryfie



1956 14 299

Oceny

Średnia ocen
7,6 / 10
198 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
511
40

Na półkach: , , , , , , , ,

Przecudowna książka. Nigdy nie widziałem aby ktoś tak pisze o wojnie. Tu makabra łączy się z poezją. Autor pisze niezwykle też o innych ludziach.

Przecudowna książka. Nigdy nie widziałem aby ktoś tak pisze o wojnie. Tu makabra łączy się z poezją. Autor pisze niezwykle też o innych ludziach.

Pokaż mimo to

avatar
225
140

Na półkach:

Książka Curzio Malaparte była dla mnie ciekawą propozycją z kilku powodów. Po pierwsze została napisana jeszcze w trakcie II wojny światowej, po drugie autor to Włoch i zadeklarowany faszysta, korespondent wojenny oraz postać znana w świecie dziennikarskim lat 40stych. Mamy, więc opowieść o wojnie, z perspektywy sprzymierzeńca III rzeszy, który dzięki swoim przywilejom ma dostęp do miejsc i ludzi, do których trudno byłoby dostać się niezależnemu dziennikarzowi.

Autor pokazuje nam, więc z bliska okrucieństwo wojny, miejsca takie jak: Bałkany, warszawskie getto, okupowana polska, Ukraina czy Rumunia, ale też sporo relacji ze Skandynawii w czasie wojny. Malaparte zna się z wieloma dyplomatami, dowódcami wojskowymi i politykami, dlatego znaczna część opowieści toczy się w trakcie rautów, dyskusji i przyjęć a autor opowiada o tym, co widział na froncie i w okupowanej Europie uczestnikom tych przyjęć/spotkań.

Warto podkreślić, że autor nie jest entuzjastą tego, co robią naziści i ich sojusznicy. Nie szczędzi im zgryźliwych uwag i krytyki. Widać, że porusza go okrucieństwo i bezsens wojny a jego celem jest pokazanie tego w książce. Z drugiej strony w jego tekstach jest sporo chłodnego realizmu i pogodzenia się z tym, na co patrzy i w czym uczestniczy. To sprawia, że to lektura wyjątkowa, bo pisana z innej niż zazwyczaj perspektywy. Pokazuje dekadencję i wyprucie z uczuć Niemców i ich sojuszników. Przypomina czytelnikowi o tym, że to nie byli tylko Niemcy i tylko naziści, widzimy tu rolę sojuszników: Rumunów, Włochów, Hiszpanów, Słowaków, Węgrów czy Finów i innych kolaborantów. To często temat pomijany, który mamy tu podany z pierwszej ręki.

Sam autor ma niezwykle wybujałe ego, lubi mówić o sobie i stawiać się w świetle kogoś, kto jest tym sprawiedliwym i uczciwym obserwatorem i świadkiem. Część wątków i zdarzeń z książki jest trudna do weryfikacji, dlatego część czytelników uważa, że Malaparte pisał bardziej w nurcie literackiego „non fiction”, czyli książki nie ściśle reportażowej, ale dzieła literackiego opartego w dużej mierze na prawdziwych wydarzeniach, ubarwionego na potrzeby opowieści. Moim zdaniem to nie odbiera lekturze mocy. Jako pozycja antywojenna i pokazująca jej bezsens, okrucieństwo i zezwierzęcenie, jest bardzo dobra a do tego to dzieło literackie.

Jeśli chcecie poczytać o wojnie z perspektywy Niemców i ich wyrachowanych sojuszników, to na pewno jest to książka warta uwagi.  

Książka Curzio Malaparte była dla mnie ciekawą propozycją z kilku powodów. Po pierwsze została napisana jeszcze w trakcie II wojny światowej, po drugie autor to Włoch i zadeklarowany faszysta, korespondent wojenny oraz postać znana w świecie dziennikarskim lat 40stych. Mamy, więc opowieść o wojnie, z perspektywy sprzymierzeńca III rzeszy, który dzięki swoim przywilejom ma...

więcej Pokaż mimo to

avatar
467
272

Na półkach: ,

Trudno pisać o „Kaputt” Malapartego. Bo to reportaż-pułapka, w którą dajemy się wciągnąć, porwać akcji i abstrakcyjnym scenom, stracić zdolność racjonalnej oceny tego, co czytamy po to, by po chwili przystanąć i zapytać siebie, co tu się właściwie wydarzyło? Malaparte kręci, proszę Państwa, wodzi nas za nasze nieuświadomione noski, bo Malaparte, proszę Państwa, wiedział, jak składać literki.
Reportaż barokowy, gdzie złoto i przepojone niemal boskim natchnieniem opisy nieba i gwiazd zestawiono z błotem (żeby nie użyć bardziej dosadnego słowa) i konaniem. Malaparte powtarza ten chwyt, szokuje czytelników, wyzwala w nas sprzeczne emocje, a jednocześnie niemal niezauważalnie chwyta nas za dłoń i prowadzi przez europejskie kraje skąpane w wojennej pożodze sobie tylko znaną drogą. Z wystawnych przyjęć na Wawelu przenosi na warszawskie uliczki getta. Znad suto zastawionych stołów, z salonowo-pałacowych rozmów o literaturze i filozofii trafiamy nad skute lodem skandynawskie jezioro, pełne zamarzniętych na kamień wierzchowców. Koni, które stały się rzeźbą, cudacznie i pokrętnie przepiękną pamiątką po krwawej jatce, oszronionym wspomnieniem naturalnej dzikości i utraconej wolności.
Malaparte drwi z notabli i władzy, która napędza wojenną machinę, z ideologii, którą wyśmiewa, punktując jej absurdalność – stosuje kontrast, gdzie obsceniczne okrucieństwo i tryskająca krew spotyka spokojną śmierć w samotności. Majstersztykiem są sarkastyczne dialogi prowadzone z hitlerowskimi panami życia.
Jest też tu pewien haczyk, który dodaje książce pikanterii – część tego, co Malaparte powypisywał, to bujdy na resorach. Sam był faszystą; człowiekiem, który kradł cudze pomysły. Zmyślał? Przeinaczał? Zmieniał fakty? Czym zatem jest „Kaputt”? O czym jest ten „reportaż”? O upadku człowieka? O wojnie czy o mężczyźnie, który pod przykrywką zapisanych kartek papieru pragnie wybielić swą przeszłość i powiedzieć: to nie ja! Dzięki wstępowi pióra Jarosława Mikołajewskiego i posłowiu Jerzego W. Borejszy możemy spojrzeć na Malapartego i jego twórczość co najmniej w dwójnasób. „Kaputt” staje się wówczas książką o Malapartem, a może to znów tylko literacki zabieg, ułuda i żart?
Nie chcę odbierać Wam przyjemności doznań – to naprawdę świetna literatura. Polecam.

Trudno pisać o „Kaputt” Malapartego. Bo to reportaż-pułapka, w którą dajemy się wciągnąć, porwać akcji i abstrakcyjnym scenom, stracić zdolność racjonalnej oceny tego, co czytamy po to, by po chwili przystanąć i zapytać siebie, co tu się właściwie wydarzyło? Malaparte kręci, proszę Państwa, wodzi nas za nasze nieuświadomione noski, bo Malaparte, proszę Państwa, wiedział,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
526
363

Na półkach: , , ,

Wydana przeszło osiemdziesiąt lat temu „Kaputt” Curzia Malaparte, włoskiego dyplomaty, dziennikarza, pisarza, korespondenta wojennego, w latach 20-tych faszysty, w 30-tych „krytycznego faszysty” wymyka się wszelkim próbom formalnej klasyfikacji literackiej. Reportaż? Literatura piękna? Fikcja literacka? Próba ukazania swojej narcystycznej postaci w nieco innym, lepszym świetle? Opowieść o końcu świata? Jest po trosze tym wszystkim a na dodatek jest niemal arcydziełem.

Jeśli „Kaputt” nie będziemy oceniać przez pryzmat życia i osobistych przekonań autora a jedynie jako dzieło literackie otrzymamy powieść niezwykłą, która powstawała w latach 1941 – 1943. Kapitan armii włoskiej Mussoliniego, Curzio Malaparte przemierzał rejony walczącej Europy, pojawiając się w Finlandii, Rumunii, okupowanej Polsce, Ukrainie, Jugosławii. Jego pozycja korespondenta wojennego dziennika „Corriere della Sera” umożliwiała mu wstęp na salony i obracanie się w kręgach dyplomatycznych. Konwersuje w Szwecji z członkiem szwedzkiej rodziny królewskiej, w okupowanej Polsce generalnym gubernatorem Hansem Frankiem, w Chorwacji z poglavnikiem Ante Pavelicem a w Finlandii spotyka Heinricha Himmlera.

Spotkania dyplomatyczne, rauty, wytworne kolacje i rozmowy prowadzone przy stole a w tle wojna z jej niewyobrażalnym okrucieństwem. Bo wojna u Malapartego jest jedynie tłem dla ukazania upadku Europy, końca pewnego porządku i świata. Zachwycająca miejscami formą, potrafiąca nieco dalej odrzucić niemal ze wstrętem. Szokująca a jednocześnie zachwycająca. To niezwykłe, jak autorowi udało się z niemal dziecinną łatwością pogodzić te dwie sprzeczności.

Znakomita, szokująca. Powieść, która miała wstrząsnąć sumieniem Europy. Szkoda, że trochę zapomniana.

Wydana przeszło osiemdziesiąt lat temu „Kaputt” Curzia Malaparte, włoskiego dyplomaty, dziennikarza, pisarza, korespondenta wojennego, w latach 20-tych faszysty, w 30-tych „krytycznego faszysty” wymyka się wszelkim próbom formalnej klasyfikacji literackiej. Reportaż? Literatura piękna? Fikcja literacka? Próba ukazania swojej narcystycznej postaci w nieco innym, lepszym...

więcej Pokaż mimo to

avatar
144
118

Na półkach:

Jeśli ktoś czytał Łaskawe, to zauważy, że Littell dostarcza więcej grozy niż Malaparte.... Ale nie uważam czytania Kaputt za stratę czasu. Ot, sceny dantejskie z końmi w zamarzniętym jeziorze, jedzenie trupów jeńców wojennych, a także (nie wiadomo jak prawdziwe: czytaj posłowie) rozmowy z nazistami oraz miska z wydłubanymi oczami gdzieś w Jugosławii... a przede wszystkim, ciekawa i wielka przed/wojenna Rumunia z książętami, arystokracją i domem publicznym dla hitlerowców.... Daję 7 czyli "bardzo dobra" bo raczej nie "rewelacyjna". O książce rozmawiała Katarzyna Kasia gdzieś na podkaście K2 - podążyłem.

Jeśli ktoś czytał Łaskawe, to zauważy, że Littell dostarcza więcej grozy niż Malaparte.... Ale nie uważam czytania Kaputt za stratę czasu. Ot, sceny dantejskie z końmi w zamarzniętym jeziorze, jedzenie trupów jeńców wojennych, a także (nie wiadomo jak prawdziwe: czytaj posłowie) rozmowy z nazistami oraz miska z wydłubanymi oczami gdzieś w Jugosławii... a przede wszystkim,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
130
42

Na półkach:

Z początku miałem autorowi za złe, że tak się rozpisuje w szczegółach wg mnie zbytecznych, sprawiając na mnie wrażenie, że koloryzuje. Ale wystarczyło spojrzeć jeszcze raz na biografię autora i stwierdzić: No tak, taaak, Malaparte obracał się w towarzystwie wyższych sfer, mógł się natknąć na Himmlera w windzie (jest taki wątek tutaj) chociażby... To co opisał w Kaputt nabrało więc dla mnie ponownie wiarygodności.

Z początku miałem autorowi za złe, że tak się rozpisuje w szczegółach wg mnie zbytecznych, sprawiając na mnie wrażenie, że koloryzuje. Ale wystarczyło spojrzeć jeszcze raz na biografię autora i stwierdzić: No tak, taaak, Malaparte obracał się w towarzystwie wyższych sfer, mógł się natknąć na Himmlera w windzie (jest taki wątek tutaj) chociażby... To co opisał w Kaputt...

więcej Pokaż mimo to

avatar
82
62

Na półkach:

„W poszukiwaniu straconego czasu drugiej wojny światowej”

„W poszukiwaniu straconego czasu drugiej wojny światowej”

Pokaż mimo to

avatar
88
14

Na półkach: ,

nie o okrucieństwie wojny, a skupiona na postaci Malaparte, który wydaje się być niesamowitą boską postacią

nie o okrucieństwie wojny, a skupiona na postaci Malaparte, który wydaje się być niesamowitą boską postacią

Pokaż mimo to

avatar
2713
1805

Na półkach: ,

Książka to niezwykła. I zgadzam się, że nie wiadomo, czy to krytyka, czy też apoteoza wojny. Malaparte wiele scen wymyślił. Sam podobno lubił przyglądać się okrucieństwu, a później manipulował faktami, datami, żeby postawić się w sytuacji męczennika i zyskać większą sławę. Mam mieszane odczucia.

Książka to niezwykła. I zgadzam się, że nie wiadomo, czy to krytyka, czy też apoteoza wojny. Malaparte wiele scen wymyślił. Sam podobno lubił przyglądać się okrucieństwu, a później manipulował faktami, datami, żeby postawić się w sytuacji męczennika i zyskać większą sławę. Mam mieszane odczucia.

Pokaż mimo to

avatar
508
508

Na półkach:

Curzio Malaparte, włoski korespondent wojenny, w czasie drugiej wojny światowej spisywał swoje wspomnienia na bieżąco. Rozpoczął w czerwcu 1941 roku, siedząc pod ukraińską jabłonią w ogrodzie muzyka Romana Sukieny, który udzielił mu gościny. Pracę nad książką ukończył we wrześniu 1943 roku, już we Włoszech, dokąd powrócił na wieść o upadku Mussoliniego. A miał o czym pisać. Widział działania na wielu frontach II wojny światowej. Uczestniczył też w życiu towarzyskim wysoko postawionej okupacyjnej socjety na Ukrainie, w Rumunii, w Polsce, na Bałkanach.

Powiedzieć, że to dobra literatura, to nie powiedzieć zgoła nic. To literatura totalna, wymykająca się łatwej klasyfikacji. Mówi się, że to arcydzieło reportażu. Ale przecież obok reportażu, wspomnień, zatrzymanych w kadrze obrazów, mamy tu również barwne, wręcz poetyckie opisy przyrody, rozważania na temat malarstwa, literatury, cudne literackie charakterystyki postaci. Ponoć autor uruchomił też wyobraźnię i nie wszystkie wydarzenia opisał tak, jak one rzeczywiście wyglądały. Przyprawił szczyptą własnej fantazji, zapożyczył odrobinę tego, co usłyszał od innych. Ale czy to nam przeszkadza? Skądże znowu. Zanurzamy się płynnie w ten tekst, z każdym akapitem głębiej, i głębiej, i wcale nie mamy ochoty wynurzyć się na powierzchnię. Nurkujemy w zmierzch wieczoru, gdy „Noc rodziła się po trochu, noc czuła i delikatna; nad lasami i nad jeziorami niebo płonęło, skręcając się w ogniu zachodu jak liść dębowy w jesiennym ognisku”. „Kiedy go dotykać, krajobraz szwedzki zostawia swoją barwę na koniuszkach palców tak właśnie jak skrzydełka motyli”. Malaparte chciałby oddać wszystkie odcienie oglądanych pejzaży. Ma się przy tym wrażenie, jakby malował też nastrój, jakby chciał zatrzymać jego wspomnienie pociągnięciem pióra niczym pędzlem, oddać je w kilku wymiarach, w wymiarach odpowiadających naszym pięciu zmysłom. I tak też odbieramy te fragmenty, poprzez wszystkie nasze zmysły, są rozpięte na nich niczym na pięciolinii wrażeń.

Malaparte używa przy tym właśnie poetyckich środków wyrazu. Opisywana przez niego przyroda ożywa, czuje, wyraża emocje: „Widziałem jak niebo oddycha” jak „Wzdęte, puste, olbrzymie płuco”, a skute lodem jezioro Ładoga, poddając się odwilży, wydaje „raz po raz ostre krzyki bólu”. Malaparte to nie tylko znakomity kolorysta. On przekazuje nam gotowe, niemal filmowe obrazy. Sprawia, że przed oczyma przewijają się nam migawki scen, jak w kinie bądź jak z ram obrazu, z tym że wzbogacone o zapachy, smaki, dźwięki. Taka namiastka 5 D. Raz paryski Montmartre, gdyż Paryż upodobał sobie autor szczególnie. To znów chagallowskie żydowskie sztetle albo straszne, nierzeczywiste sceny z rumuńskich Jassów, demoniczne niczym halucynacje Boscha.

Świadomie wprowadza też element zaskoczenia, dysonansu, drastycznego zderzenia piękna i brzydoty, łagodności zmierzchu i scen śmierci. W jednej chwili podziwia piękno błękitnego nieba, gdzie leniwie przesuwające się obłoki tworzą fantazyjne kształty do złudzenia przypominające korowód postaci poruszających się „po krawędziach burzy”. W następnej zaś słyszymy już odgłosy pogromu w Jassach, gdzie „stopy ślizgały się we krwi, wszędzie rozpasana furia pogromu napełniała ulice i domy strzelaniną, płaczem, wrzaskiem grozy i okrutnym śmiechem”. Samo potworne wydarzenie Malaparte przespał na cmentarzu. Uśpił go tam „zupełnie chagallowski pejzaż: żydowskie niebo Chagalla, pełne żydowskich aniołów, żydowskich chmur, żydowskich psów i koni bujających w powietrzu nad miastem”.

Autor nie oszczędza czytelnika. Był przecież świadkiem niejednej masakry i sceny wzbudzającej dreszcz. Wstrząsa nami nie tylko opis jeńców radzieckich jedzących zwłoki swoich towarzyszy, czy ciał tysięcy martwych Żydów wysypujących się z otwartych wagonów pociągu. Gwałtowny sprzeciw wywołuje w nas zachowanie ludzi tuż po pogromie w rumuńskich Jassach: „żołnierze i żandarmi, grupki ludności cywilnej, mężczyzn i kobiet, a także bandy Cyganów o długich kędzierzawych włosach – wszyscy obdzierali trupy”. W obliczu takiej tragedii tylko psy „które obwąchiwały trupy; miały przy tym zalękniony i pokorny wygląd, jaki miewa pies, który szuka swego pana. Pełne były szacunku i litości, snuły się pośród żałosnych zwłok delikatnie, jakby się bały nadepnąć na którąś z tych skrwawionych twarzy czy kurczowo zaciśniętych rąk”. Gdy ludzie tracą człowieczeństwo, ludzkie odruchy przejmują zwierzęta.

Malaparte lubi ironizować, jego sarkastyczne, przewrotne spojrzenie wprawia nas często w zdumienie i konsternację. Czasami wydaje się, że wojna i okupacja była dla najeźdźców jednym wielką party; uroczyste kolacje, uginające się pod wyszukanymi potrawami stoły, wieczorowe kreacje, przednie trunki i aromatyczne cygara. A gdy już brzuchy pełne, a w głowie pięknie szumi, czas na wycieczkę do getta, żeby zapolować na Żyda. I nie da się ukryć, że Malaparte był uczestnikiem tych rozrywek. Wiedząc co dzieje się za murami getta, na rosyjskiej wsi czy w rumuńskich miasteczkach, spokojnie, przy brzęku noży i widelców, toastach wznoszonych za Hitlera i Mussoliniego, dyskutował o kulturze i sztuce z Frankiem, Fischerem czy Ciano. Później zaś siadał i opisywał, jak wędrując brudnymi ulicami getta spoglądał na wyniszczonych, zalęknionych ludzi. Ludzi milknących gwałtownie na widok towarzyszącego mu esesmana, wtulających się w ścianę budynku, jakby chcieli się w nią wtopić, zniknąć – „zapadała cisza mącona tylko zdyszanym oddechem – milczenie zwierząt zrezygnowanych już, gotowych na śmierć”.

Niejednoznaczna i intrygująca to postać – ten Curzio Malaparte. Faszysta od lat 20-tych, lubiący błyszczeć na salonach, cieszący się przyjaźnią nazistowskich dygnitarzy, zakochany w sztuce i literaturze, w Paryżu z czasów bohemy, ponoć lubiący Polaków. Z nonszalancją i kunsztem żonglujący groteską, szalonym okrucieństwem i niezrównaną poetyką. Zderzający ze sobą z lubością krańcowe przeciwieństwa. Tak różnorodny i niedefiniowalny jak jego dzieło, w którym tyle samo piękna, co brzydoty, brutalnej, fotograficznej prawdy, co romantycznej, rozbuchanej poezji. To co zdawałoby się nie do pogodzenia, wydaje się jednak całkowicie na miejscu. Tak bardzo, że nie dopuszczamy do siebie myśli, że mogłoby być inaczej. Malaparte stworzył nową jakość, niedościgniony wzorzec literatury, który będzie starzeć się jak dobre wino. To już klasyka.
Książkę mogłam przeczytać dzięki portalowi: https://moznaprzeczytac.pl/

Curzio Malaparte, włoski korespondent wojenny, w czasie drugiej wojny światowej spisywał swoje wspomnienia na bieżąco. Rozpoczął w czerwcu 1941 roku, siedząc pod ukraińską jabłonią w ogrodzie muzyka Romana Sukieny, który udzielił mu gościny. Pracę nad książką ukończył we wrześniu 1943 roku, już we Włoszech, dokąd powrócił na wieść o upadku Mussoliniego. A miał o czym pisać....

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    843
  • Przeczytane
    237
  • Posiadam
    95
  • Teraz czytam
    20
  • 2021
    10
  • Historia
    9
  • Reportaż
    6
  • II wojna światowa
    5
  • Ulubione
    4
  • Chcę w prezencie
    4

Cytaty

Więcej
Curzio Malaparte Kaputt Zobacz więcej
Curzio Malaparte Kaputt Zobacz więcej
Curzio Malaparte Kaputt Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także