rozwińzwiń

Miasto niebieskich tramwajów

Okładka książki Miasto niebieskich tramwajów Henryk Waniek
Okładka książki Miasto niebieskich tramwajów
Henryk Waniek Wydawnictwo: FORMA, Dom Kultury 13 Muz Seria: Kwadrat literatura piękna
123 str. 2 godz. 3 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Kwadrat
Wydawnictwo:
FORMA, Dom Kultury 13 Muz
Data wydania:
2017-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2017-01-01
Liczba stron:
123
Czas czytania
2 godz. 3 min.
Język:
polski
ISBN:
9788365778406
Tagi:
literatura polska cykl opowiadań Wrocław
Średnia ocen

7,2 7,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,2 / 10
5 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
11
11

Na półkach:

„Miasto niebieskich tramwajów” to zbiór kilkunastu opowiadań, którego tytuł zwodniczo może sugerować, iż wszystkie one bez wyjątku dotyczą, czy też w jakiś sposób odnoszą się do Wrocławia. Wszak mianem „miasta niebieskich tramwajów”, przynajmniej od czasu wypromowania przez nieodżałowaną Marię Koterbską niezapomnianej „Wrocławskiej piosenki”, właśnie stolicę Dolnego Śląska się określa. Tak jednak nie jest. Owszem, Wrocław występuje na kartach tego zbioru, pojawia się w kilku miejscach, niekiedy w ujęciu bardzo realistycznym, innym razem bardziej chyba metaforycznym; czasem gra główną rolę, niekiedy zaś staje się raczej tylko tłem, czy też pretekstem dla rozmyślań Autora. Ale zasięg przestrzeni zarówno geograficznej, historycznej jak i literackiej, w której umiejscowiona jest tematyka tych opowieści nie ogranicza się tylko do granic i obszaru tak czy inaczej rozumianego „Wrocławia”. Jeśliby już próbować znaleźć jakiś wspólny mianownik dla tych małych form literackich zgromadzonych w tomie, umiejscowić je w jakichś ramach, to tym wspólnym dla nich obszarem, tym wymiarem literackiej podróży organizowanej przez Autora będzie przestrzeń Dolnego Śląska. To, że Wrocław pozostaje jego centrum, raz - z faktu posiadania przezeń wspomnianego statusu stolicy tego historycznego, geograficznego i kulturalnego regionu, dwa – z powodu osobistych doświadczeń Autora związanych z tym Miastem - znajduje swoje uwypuklenie właśnie w tytule niniejszego zbioru opowiadań.
W istocie swej opowiadania niniejszego tomu wprowadzają nas do krainy nie tyle rodem z przewodników turystycznych, co metaforycznej, a nawet metafizycznej, pełnej symboli, ale również anegdot i niuansów, czasem ewidentnie, jawnie zaskakujących. Waniek otwierając kufer własnych wspomnień i doświadczeń, niekiedy bardzo odległych w czasie, sięgających dzieciństwa i młodości, dokonuje swoistej lustracji – w jak najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu – regionu, bogactwo którego tak dziejowe, jak i kulturalne pozostaje wręcz przytłaczającym, a jednocześnie jest albo było marnotrawione, niwelowane, celowo przemilczane bądź rugowane ze świadomości kolejnych pokoleń Rodaków (obraz architektonicznej degrengolady przedstawiony w „Pomniku psa”). Szczególny stosunek, szczególne nastawienie emocjonalne i psychiczne Autora do tej krainy emanuje zwłaszcza z nostalgii, której tu pełno (krajobraz okolic dworca głównego PKP w Wałbrzychu zakreślony w opowiadaniu „Puste trzy godziny ze Stachurą w tle”). Sporo jest tu też żalu, pewnego wyrzutu, czynionego wobec czegoś, co niektórzy nazywają „obiektywnym biegiem zdarzeń”, czy „obiektywną historią”. Świat Henryka Wańka nie jest obiektywny, jest zbiorem subiektywnych spostrzeżeń i odniesień. Niekiedy zasadzających się na faktach, czystym realizmie, dokumentowanym niemal wedle kanonów historycznej metodologii, niekiedy zaś na zaszłościach poddanych literackiej kreacji, na wyobrażeniach i artystycznej fantazji. Tym samym autentyczność, niekiedy porażająca swym naturalizmem (drastyczna historia opowiedziana w „Dwóch zdjęciach”) miesza się tu z fikcją, z jakąś interpretacją, nadinterpretacją czy dopowiedzeniem (kreacje XVIII-wiecznego Breslau i postaci Casanovy ujęte w „Kawaler Giacomo gra w ombre!”). A wszystko to podane w splocie, warkoczu zdarzeń, który utrudnia czytelnikowi, a raczej skłania go do tego, by zarzucił próby weryfikacji prawdziwości obrazów serwowanych mu w toku narracji czynionej przez Autora. Bo w istocie szkice czynione przez Wańka to swoiste baśnie, może nawet mity („Pudor rusticus”). Baśnie niekiedy brutalnie korodowane przez rzeczywistość post-baśniową, częstokroć nakładającą się na tę określaną mianem post-industrialnej (smutne losy Wałbrzycha skonkludowane w „Napisane w zastępstwie”).
Autor niejednokrotnie koncentruje się na określonych detalach, pojedynczych zaszłościach bądź jednostkowych aktach imaginacji, by na ich podwalinie przejść na pułap konkluzji czynionych w odniesieniu do kwestii ogólnych, w centrum których pozostaje pytanie o kondycję człowieka, najczęściej konkretyzowanego do miana Polaka (kapitalnie sportretowane postaci stałych bywalców dworca głównego PKP we Wrocławiu w „Mieście niebieskich tramwajów”). To nadaje niekiedy tym szkicom prowadzonym przez krajobraz czasów przeszłych i współczesnych, albo niedawno minionych, walor refleksji otwarcie filozoficznej, ale nie moralizatorskiej. Refleksja ta okraszona jest tęsknotą za „rajem utraconym”, a raczej zniszczonym, najczęściej w sposób głupi a co najmniej nieodpowiedzialny. Ten raj, ten literacki i mentalny „eden” ogniskuje się właśnie - w przypadku Wańka - w wymiarze Dolnego Śląska. Wymiarze, który poddany został destrukcji; który wystawiany był na próbę historycznych zawirowań, stając się kaprysem wielkich ale także i małych tego świata (świetnie poprowadzony szkic zdarzeń rozgrywających się w powojennej Kotlinie Kłodzkiej umiejscowiony w opowiadaniu „Odzyskane”).
Postaci tych opowiadań to istny konglomerat – jednostki ze wszech miar autentyczne, historyczne wręcz (Casanova, Hłasko, Stachura) dzielą przestrzeń literacką z tymi, co do których autentyczności możemy się zastanawiać, a co najmniej w odniesieniu do których to możemy dostrzegać odcisk artystycznego ich uplastycznienia (tytułowy bohater opowiadania „Wiktor”). Nie brak tu również bohaterów - wytworów czystej fikcji literackiej, aktorów występujących w spektaklach wyreżyserowanych przez narratora („Psia krew”),zwykle przybierających kształt anegdoty, humoreski, czy groteski nawet (opowiadania „Bitwa” i „Schwarz”).
Sporo tu bowiem – w tych opowiadaniach – również humoru, także tego mocno wysublimowanego, niekiedy bardzo specyficznego („Córka pułku”). Sporo także sarkazmu dawkowanego dla osłodzenia smutku bijącego z niektórych konkluzji, czy choćby obserwacji czynionych przez Autora (tytułowe „Miasto niebieskich tramwajów”). Asumptem dla poprowadzenia narracji staje się niekiedy historia zasłyszana, jakaś luźna anegdota („Dwa zdjęcia”) twórczo rozwinięta przez Wańka. Innym razem inspiracją dlań staje się historia mniej lub bardziej „formalnie” udokumentowana („Podwójny skarb”). W innym jeszcze przypadku własne przeżycie staje się katalizatorem swoistej gry skojarzeń, uświadomień i wniosków albo ledwie przypuszczeń czynionych w oparciu o fakty niejednokrotnie błahe, czy ulotne, pochłonięte jednak oraz rozwinięte przez twórczą wrażliwość pisarza („Odbycie szczepienia”). Z tych wszystkich narracji bije ciekawość świata i człowieka, emanuje próba dotarcia do miejsc, postaci i zdarzeń, które w realnym, czysto fizykalnym świecie są nieosiągalne z racji praw rządzących czasoprzestrzenią. Tę może przezwyciężyć jedynie literacka eskapada, a że Waniek doskonale jest do niej przygotowany, kończy się ona zwykle pełnym powodzeniem, z pozytywnym zresztą dla czytającego skutkiem.
Z tekstów zgromadzonych w tomie uderza literacka dojrzałość, znamienna zwłaszcza plastyką
i swobodą narracji („Huk”). Język opowiadań jest klarowny, niekiedy wyrafinowany, nigdy jednak nie wpadający w tony sztuczności, czy stylistycznego efekciarstwa. Czyta się ten tomik przyjemnie, niejednokrotnie z uczuciem rozbawienia, częściej jednak z odczuciem pewnego delikatnego niepokoju. Niepokoju, że oto coś, co jest nam miłym, co darzymy estymą, co traktujemy jako wyznacznik naszego poczucia szczęścia, azylu czy ukojenia - jakaś przestrzeń, miejsce bądź historia - osuwa się bezpowrotnie w nicość przemijania, a my nie mamy tego świadomości, beztrosko nie dostrzegamy tego procesu erozji rzeczywistości - z takiego czy innego względu - ważnej dla nas. Dla Henryka Wańka taką ważną przestrzenią pozostaje Dolny Śląsk, no i Wrocław oczywiście. To bez dwóch zdań emanuje, wprost wypływa szerokim nurtem ze zbioru pt.: „Miasto niebieskich tramwajów”. Jeśliby chcieć zatem zwerbalizować swoiste przesłanie tej z pozoru niepozornej książeczki to można by je wyrazić słowami: „Spieszny się kochać swoje małe edeny – tak szybko zmieniają swoje oblicza, tak szybko przemijają, tak szybko tracimy je bezpowrotnie!” Polecam wszystkim, niekoniecznie miłośnikom Dolnego Śląska i wielbicielom Wrocławia, do którego to grona piszący niniejsze słowa nieskromnie pozwala się zaliczać.

„Miasto niebieskich tramwajów” to zbiór kilkunastu opowiadań, którego tytuł zwodniczo może sugerować, iż wszystkie one bez wyjątku dotyczą, czy też w jakiś sposób odnoszą się do Wrocławia. Wszak mianem „miasta niebieskich tramwajów”, przynajmniej od czasu wypromowania przez nieodżałowaną Marię Koterbską niezapomnianej „Wrocławskiej piosenki”, właśnie stolicę Dolnego Śląska...

więcej Pokaż mimo to

avatar
6131
3433

Na półkach:

Niebieskie tramwaje mknące po szynach. Stukot. Podzwanianie. Kołysanie. W tle Wrocław z jego specyficzną urodą miasta z wieloma mostami i dużą ilością odnóg rzeki, podwórzy poprzecinanych ocalałymi kamienicami. Specyficzny klimat przyciąga wielu ludzi, wbija się w pamięć odwiedzających i mieszkających. Henryk Waniek razem z tramwajami przenosi nas do przeszłości. „Miasto niebieskich tramwajów” staje się pretekstem do snucia zadziwiających i czasami surrealistycznych i jednocześnie bardzo prawdopodobnych historii. Wrocław z wieloma swoimi tajemnicami wciąga narratora-bohatera i zachęca do sentymentalnej podróży po pełnym zawirowań dolnym śląsku, na którym swoje piętno odcisnęły Niemcy i tymczasowość oraz napływ nowej ludności ze wschodu. Dla narratora-dziecka był to świat zmian, odkrywania nowego. Dla dorosłych utraty wszystkiego, na co pracowały pokolenia i otrzymania czegoś, co miało zastąpić tę wielopokoleniową nić łącząca ludzi z określoną ziemią. Tom opowiadań staje się w pewien sposób badaniem młodzieńczej pamięci, utrwalaniem minionych wrażeń, zasłyszanych opowieści, przeczytanych ciekawostek i informacji.
„Na mapie moich zrządzeń i przypadków (powiedzmy, że raczej wypadków) Wrocław znalazł się jakby wbrew wszystkiemu, trochę nielegalnie. Stanął mi poniekąd na drodze i nijak nie mogłem go ominąć. Miałem cztery lata i ojciec mocno mnie trzymał za rękę. Wrocław nie dał się ominąć, podobnie jak Breslau, którego nie mogła obejść waleczna Armia Czerwona. Nie potrafiła sobie jeszcze z nim poradzić, kiedy inni pokonali już Berlin i w ogóle Trzecia Rzesza leżała na łopatkach. Osiem tysięcy radzieckich bojowników na sześć tysięcy niemieckich, bawiło się w kotka i myszkę długo, o przeszło miesiąc dłużej niż trwało Powstanie Warszawskie. Aż siedemdziesiąt procent zabudowań stało się ruiną. Czyli zostało zaledwie trzydzieści procent Wrocławia, gdy na ratuszu (cudownie ocalał) zawieszono polską flagę”.
W pierwszych opowiadaniach pisarz wprowadza nas w swój spójny świat fascynacji urokami ziem odzyskanych i zawiłych losów, ludzi żyjących, działających i robiących interesy. Siedemnaście historii krąży wokół tętniącego życiem i pełnego tajemnic Wrocławia. Nieodkryty teren osnuty aurą zaginionych lub ukrytych skarbów, opowieściami o prześladowaniach, antysemityzmie, wysiedleniach, izolacji. Portret wychodzi barwny, zadziwiający, nęcący, zaczarowany okiem dziecka, a później człowieka dorastającego, dającego porywać się niezwykłym legendom i pijackim opowieściom ludzi ze sporą fantazją.
„Ale miałem dopiero cztery lata. W tym wieku świat jest piękną baśnią, w której słowo ‘krzywda’ jest w ogóle nie znane. Piękna jest przestrzeń podwórka, kamienicy, ulic i miejsc bardziej odległych. Życie dorosłych pozostaje czymś obojętnym, niewidzialnym, niezrozumiałym. Tak zresztą jest dobrze i dzięki temu mamy w swym życiu przynajmniej krótki okres prawdziwego raju, zanim go nie unieważni bezwzględna interwencja szkoły i równie bezwzględna biologia”.
Mimo upływu czasu, dorastania bohatera-narratora magia nie znika. Czasami wręcz się nasila. Próba przedostania się na dworzec kolejowy i wyjazdu z miasta w czasie epidemii przypomina Oran z „Dżumy” Alberta Camusa, wędrówki zabezpieczonymi tunelami są niemal jak schodzenie do innego świata, w którym wszystko staje się możliwe. Podziemne miasto niesie ślady dawnych mieszkańców, zadziwia niepoznanymi odnogami, zaczarowuje przestrzeń, przybierającą pozory zbójeckich jam z niezwykłymi skarbami ukrytymi przez nazistów.
„Miasto niebieskich tramwajów” to także opowieści o płynności i zmienności nazw. Zwłaszcza w czasach zawirowań, przemian społecznych miejscowości i ich ulice stroiły się w nowe zlepki liter z nowym znaczeniem, odmiennymi władzami. To dawało szansę ludziom potrafiącym wykorzystać chwilę i przywłaszczyć dorobek wielu pokoleń. Nowe elity, wątpliwi specjaliści pokazani w nieco krzywym zwierciadle mogą stać się wizerunkiem przemian, w których najważniejsza jest zmiana, a nie jej efekty.
Henryk Waniek wykorzystuje Wrocław, by snuć opowieści o zmianach w relacjach między ludźmi, ich wędrówkach, skandalach, moralności i zachęca do pochylenia się nad własnym życie oraz teraźniejszością, o której bez przeszłości trudno mówić. Książka obfituje w wiele informacji, sporo informacji kulturowych, ciekawostek historycznych. Czasami wszystko okraszone magię niepewności pamięci, ludowym zmyślaniem i moralizowaniem, a nawet zabobonnością każącą wierzyć w konieczność rozliczenia się z obietnic także ze zmarłymi.
Zbiór opowiadań czyta się bardzo przyjemnie. Pisarz pięknie kreśli obrazy znanego na świata nadając im nieco egzotyczny wymiar. Zamieszczone w tomie opowieści są wyraziste i zapadają w pamięć. Polecam osobom lubiącym dobrą, nieschematyczną literaturę zmuszającą do refleksji.

Niebieskie tramwaje mknące po szynach. Stukot. Podzwanianie. Kołysanie. W tle Wrocław z jego specyficzną urodą miasta z wieloma mostami i dużą ilością odnóg rzeki, podwórzy poprzecinanych ocalałymi kamienicami. Specyficzny klimat przyciąga wielu ludzi, wbija się w pamięć odwiedzających i mieszkających. Henryk Waniek razem z tramwajami przenosi nas do przeszłości. „Miasto...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    10
  • Przeczytane
    6
  • Posiadam
    1
  • Wrocław
    1
  • 01. Epub+
    1
  • E-book
    1

Cytaty

Więcej
Henryk Waniek Miasto niebieskich tramwajów Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także