Chwile Andrew O'Hagan 6,4
ocenił(a) na 82 tyg. temu “Każdy ma kogoś takiego jak Tully. Wiemy, że wskaźnik śmiertelności wśród ludzi wynosi sto procent. Wszyscy umieramy. Ale fakty nie mają znaczenia: nie potrafimy znieść utraty osób, które kochamy, i nie dociera do nas, że umierają miliardy innych, ani nawet to, że my sami też nieuchronnie umrzemy. Nie doświadczamy własnej śmierci tak, jak przeżywamy śmierć bliskich.”
Jest w tym jakaś poezja, jest i mnóstwo naturalizmu. Z jednej strony; dylematy, rozliczenia z życiem, przygotowanie do śmierci. Z drugiej - opowieść o bliskiej przyjaźni, pełnej pięknych wspomnień, zaufania i wsparcia.
Historia niby zwyczajna, a jednak o ogromnym kalibrze emocji. Nie obawiam się napisać, że będzie lekturą wyjątkowej wagi dla czytelnika dojrzałego.
O’Hagan podzielił powieść na dwie części.
Pierwsza z nich była sprawdzianem mojej czytelniczej cierpliwości. Nie, nie była zła, raczej specyficzna, bez wątpienia bardzo prawdziwa.
Grupa przyjaciół wybiera się na festiwal muzyczny. Choć mają naście lat, ten weekend odłoży się dobrymi wspomnieniami na resztę ich życia.
“Mówi się, że w wieku osiemnastu lat człowiek nic nie wie. Ale pewne rzeczy wiesz tylko, kiedy masz osiemnaście lat, a później już nigdy.” Pełno tu luzu, beztroski, zamkniętych kadrów młodości. To czas, w którym “była tylko kupa śmiechu i muzyki. Plus kilka filmów”. Trudno zatem przewidzieć, że w dalszej części, w której przyjaciele spotkają się po dwudziestu latach, będzie “tylko cisza i śmierć”.
To właśnie ta część zaważyła na moim odbiorze całości. Czułam, że dając szansę pierwszym stronom, doświadczę magii tej powieści. Doświadczyłam. Jestem totalnie zauroczona.
Autor pięknie pisze o sztuce umierania, o godności umierania. Nieuniknione są pojawiające się pretensje, nie każda ze stron akceptuje podjęte decyzje. Powieść bardzo przejmująca, pełna emocji. Smutna, także filozoficzna. Pozostawiająca czytelnika z wieloma pytaniami, nie na każde z nich znam odpowiedź...