Nie ma złej pogody na spacer. Tajemnica szwedzkiego wychowania dzieci

Okładka książki Nie ma złej pogody na spacer. Tajemnica szwedzkiego wychowania dzieci Linda Åkeson McGurk
Okładka książki Nie ma złej pogody na spacer. Tajemnica szwedzkiego wychowania dzieci
Linda Åkeson McGurk Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie poradniki dla rodziców
368 str. 6 godz. 8 min.
Kategoria:
poradniki dla rodziców
Tytuł oryginału:
There's No Such Thing as Bad Weather: A Scandinavian Mom's Secrets for Raising Healthy, Resilient, and Confident Kids
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Literackie
Data wydania:
2018-08-22
Data 1. wyd. pol.:
2018-08-22
Liczba stron:
368
Czas czytania
6 godz. 8 min.
Język:
polski
ISBN:
9788308065464
Tłumacz:
Izabella Mazurek
Tagi:
Izabella Mazurek wychowanie dzieci
Średnia ocen

7,2 7,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Czy prawdziwe ptaki mogą dorównać Angry Birds?



181 2 48

Oceny

Średnia ocen
7,2 / 10
244 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
303
65

Na półkach: ,

Ciekawe porównanie USA i Szwecji w podejściu do spędzaniu czasu na dworze i wychowywaniu dzieci, ale mam wrażenie, że powtarza się w wielu miejscach.
(Szwecja tez nie jest ideałem w podejściu do natury, można porównać z reportażem Macieja Zaremby-Bielawskiego "Leśna mafia. Szwedzki thriller ekologiczny")

Ciekawe porównanie USA i Szwecji w podejściu do spędzaniu czasu na dworze i wychowywaniu dzieci, ale mam wrażenie, że powtarza się w wielu miejscach.
(Szwecja tez nie jest ideałem w podejściu do natury, można porównać z reportażem Macieja Zaremby-Bielawskiego "Leśna mafia. Szwedzki thriller ekologiczny")

Pokaż mimo to

avatar
450
398

Na półkach: ,

Książka byłaby dużo lepsza, gdyby była krótsza i mniej się powtarzała. W pewnym momencie niektóre rzeczy były tłuczone 4-5 razy.

Tak czy inaczej, warto przeczytać i poznać ten sposób podejścia do wychowania dzieci.

Książka byłaby dużo lepsza, gdyby była krótsza i mniej się powtarzała. W pewnym momencie niektóre rzeczy były tłuczone 4-5 razy.

Tak czy inaczej, warto przeczytać i poznać ten sposób podejścia do wychowania dzieci.

Pokaż mimo to

avatar
6142
3443

Na półkach:

Naszą dewizą jest hasło „Dzień bez spaceru to dzień zmarnowany”. Należę do grona tych matek, które wietrzą dziecko, ile tylko się da. Od urodzenia wychodziłam z córką na bardzo długie spacery. Pobliski las zachęca do przebywania i mogę śmiało stwierdzić, że to tam wychowuje się moje dziecko i dzięki kontaktowi z naturą bardzo wiele osiągnęliśmy, ponieważ bardzo długo tylko tam córka była aktywna, chciała chodzić, biegać. W mieście wyłączała się, odpływała w wózku z powodu nadmiaru bodźców. Późniejsze wyjście z domu zawsze kończyło się krzykami. To było jeszcze przed zdiagnozowaniem padaczki i dobraniem lekarstw. Spacery dotleniały, relaksowały i sprawiały, że ataków było mniej, były łagodniejsze, dlatego zawsze będę wielką orędowniczką zabierania dziecka na spacery do lasów. Często jednak spotykałam się z murem niechęci i przekonywania mnie, że wówczas można się przeziębić. O dziwo u nas infekcji było mało. A jeśli się pojawiły w czasie uczęszczania do placówek oświatowych to w czasie spacerów w sosnowym lesie szybko znikały. Trudno było mi wyjaśnić innym jak takie dziecko ubrać. Dla mnie było to intuicyjne i wiedziałam, że muszę mieć ubrania na zmianę, ciepłe i jednocześnie wygodne rzeczy oraz bardzo ciepły kokon w wózku zimą, aby umęczone marszem dziecko przywieź do domu. Kiedy zobaczyłam publikację „Nie ma złej pogody na spacer. Tajemnica szwedzkiego wychowania dzieci” Lindy Åkeson McGurk wiedziałam, że to strzał w dziesiątkę, bo zawiera bliskie mi podejście. Do tego na pewno znajdziemy tam niezbędną instrukcję, co i jak robić. I się nie zawiodłam.
Autorka jest mieszkającą od dwudziestu lat w Stanach Zjednoczonych Szwedką. To właśnie wychowanie dzieci oraz obserwacja ich reakcji na kontakt z naturą zainspirowały ją do napisania poradnika dla rodziców oraz nauczycieli. Linda Åkeson McGurkwprowadza nas do książki, kiedy Maya ma siedem lat, a Nora cztery. Zaskakuje ją bunt córek, które nie chcą wyjść na spacer, bo jest zimno, a później są zachwycone kontaktem ze śniegiem i dostrzegają, że w parku nie ma innych dzieci. Gdzie one są? Siedzą przed telewizorami. Później cofniemy się w czasie, zobaczymy jak bardzo odmienne od Norweskiego jest podejście Amerykanów do zabaw na świeżym powietrzu. Ku zaskoczeniu autorki dzieci zwykle nawet nie mają ciepłych ubrań, ponieważ przewożone są w ciepłych środkach transportu do ciepłych pomieszczeń. Zobaczymy świat, w którym wszystko (nawet wizytę w banku) da się załatwić z samochodu. To sprawia, że coraz mniej osób spaceruje po parkach, lasach i rezerwatach. Do tego przepisy często nie sprzyjają takiej aktywności, wymagane jest trzymanie się szlaków, zakazuje kąpieli w potokach i wiele innych rzeczy w imię pozornej dbałości o środowisko. Sytuacja rodzinna sprawiła, że Linda musiała wrócić w rodzinne strony w rodzinne strony na pół roku, gdzie może przypomnieć sobie to wszystko, co było bliskie jej dzieciństwu. Zmiana otoczenia obwarowana jest też wieloma wyzwaniami. Zwłaszcza tymi dotyczącymi edukacji. Odmienne podejście Amerykanów do nauki sprawia, że dzieci muszą wiele materiału przepracować. Opuszczenie w wieku siedmiu lat niektórych materiałów może zaprzepaścić przyszłość i zamknąć drzwi na Harwardzie. Autorka wyjeżdża w swoje rodzinne strony z takimi lękami. Zastanawia się, czy szwedzkie leśne szkoły i przedszkola, w których dziecko kilka godzin dziennie przebywa na placu zabaw, są w stanie czegoś nauczyć i przygotować do planowanych studiów.
Śledząc życie Lindy widzimy, że Szwedzi od pierwszych dni życia są przyzwyczajani do przebywania na świeżym powietrzu, chociaż temperatury nie wydają się zachęcające. Spacerujące z wózkami matki to widok powszechny i nie budzi tu takiej sensacji jak w Stanach Zjednoczonych, gdzie uważano, że Linda przemieszcza się na piechotę, bo nie stać jej na samochód. Do tego innym powszechnym widokiem są wózki stojące przy oknie restauracji, kiedy rodzice spotykają się ze znajomymi w środku. Pisarka zabiera nas do świata, który jest mi bardzo bliski: spacery z dzieckiem w czasie deszczu. Pokazuje innym, że nie ma złej pogody. Wystarczy dobrze dobrane ubranie: na deszcze wodoodporne, ma mróz ciepłe, a w letnie dni lżejsze.
W osobistą opowieść o doświadczaniu macierzyństwa wpleciono cenne rady, w jaki sposób ubierać dziecko, dlaczego drzemki na świeżym powietrzu są tak ważne, dla najmłodszych, dlaczego warto pozwolić dzieciom na brudzenie się i doświadczenie otoczenia, jak zorganizować piesze wycieczki, dlaczego ważne jest nastawienie oraz brak pośpiechu, a także pozwolenie dzieciom na swobodę oraz wskazywanie dokąd chcą podążać. Wyjaśni jak zainteresować pociechy otoczeniem, dobrać dla nich szlaki, zachęcić do wędrówki dzięki obecności pupili oraz dlaczego warto zabierać na spacery przekąski i picie. Wszystko wyjaśnione w bardzo prosty, przejrzysty sposób.
„Nie ma złej pogody na spacer. Tajemnica szwedzkiego wychowania dzieci” to publikacja podzielona na osiem części. Wszystkie pozwalają nam na przyjrzenie się kontaktowi z przyrodą, osobistym doświadczeniom autorki z różnych stron. Dowiemy się jak obcowanie z naturą w tym wieku wpływa na postawy ekologiczne, dlaczego osoby dużo przebywające na świeżym powietrzu w otoczeniu roślin i zwierząt lepiej dbają o to otoczenie w wieku dorosłym. Podkreśla też terapeutyczne znaczenie takiej aktywności, zauważa jak ruch sprzyja zdrowym nawykom żywieniowym oraz pomaga regulować emocje. Znajdziemy w tej książce zderzenie dwóch światów, innego podejścia do wychowania i wskazania jak to przekłada się na zmiany w zakresie zdrowia. Widzimy też odmienne priorytety w dwóch kulturach.
Autorka nie idealizuje życia w Szwecji. Pisze o wyzwaniach, jakim musi stawić czoło. Po długim pobycie w USA musi przywyknąć do tego, że ciepła woda jest limitowana (starcza na kilka minut),w pomieszczeniach jest zimno i zimne są też podłogi, trzeba ciągle ciepło się ubierać. Do tego sam dom, w którym musi zamieszkać jest jak na amerykańskie standardy bardzo mały, a wszystko przez to, że życie toczy się głównie poza nim, że ludzie nastawieni są do spędzania większości czasu na świeżym powietrzu. Wyzwaniem okaże się też niewypełnianie dzieciom czasu po szkole zajęciami pozalekcyjnymi, które tu są przeznaczone na odpoczynek i zabawę.
„Nie ma złej pogody na spacer” nie jest poradnikiem tylko czymś w rodzaju osobistej opowieści z radami oraz odwołaniami do publikacji naukowych i popularnonaukowych. Czyta się tę książkę jak powieść o wychowywaniu dzieci w określonych warunkach i nastawieniu.

Naszą dewizą jest hasło „Dzień bez spaceru to dzień zmarnowany”. Należę do grona tych matek, które wietrzą dziecko, ile tylko się da. Od urodzenia wychodziłam z córką na bardzo długie spacery. Pobliski las zachęca do przebywania i mogę śmiało stwierdzić, że to tam wychowuje się moje dziecko i dzięki kontaktowi z naturą bardzo wiele osiągnęliśmy, ponieważ bardzo długo tylko...

więcej Pokaż mimo tovideo - opinia

avatar
583
314

Na półkach: , ,

Uwielbiam takie książki, ponieważ sprawiają, że jako matka czuję się spokojniejsza. Utwierdzają mnie one w przekonaniu o słuszności tego co robię. Moje dziecko nie uczy się stu języków, nie jest członkiem klubu szachowego czy gimnastycznego, ale codziennie wraca do domu wymęczone, brudne i szczęśliwe. Czasami chciałabym, aby taki stan rzeczy trwał wiecznie i dlatego bardzo bliskie jest mi szwedzkie podejście do rodzicielstwa. Nie ma tu zacięcia i rywalizacji za to jest duuuużo zabawy i to zabawy na świeżym powietrzu oraz obcowania z naturą. W ten sposób wspierany jest samodzielny rozwój i budowana więź z otaczającą nas przyrodą, co w dorosłym życiu procentuje większą dbałością o otoczenie i świadomością ekologiczną. Myślę, że nasze polskie przedszkola mogłyby wprowadzić kilka zmian w swojej organizacji i dać maluchom więcej swobody. Naprawdę nie trzeba zapełniać im każdej chwili zorganizowanymi zajęciami. Swobodna zabawa jest często dużo bardziej konstruktywna niż nawet najlepsze animacje prowadzone przez dorosłych.

Wracając do książki. Napisała ją Szwedka, mieszkająca w USA, która na skutek zdarzeń losowych wróciła ze swoimi córkami na pół roku do ojczyzny. Dzieci poszły do szwedzkiego przedszkola i szkoły a ich matka miała okazję porównać oba systemy opieki. Muszę przyznać, że o ile szwedzkie rozwiązania bardzo mnie ciekawią o tyle organizacja systemu szkolnictwa w Stanach Zjednoczonych mniej mnie interesowała a miejscami nawet znudziła. Amerykańskie podejście jest mi zupełnie obce i chyba nie chcę się w nie zagłębiać. Autorce zdarzają się również powtórzenia, ale nie są one męczące, dlatego uważam, że pozycja ta warta jest przeczytania.

Uwielbiam takie książki, ponieważ sprawiają, że jako matka czuję się spokojniejsza. Utwierdzają mnie one w przekonaniu o słuszności tego co robię. Moje dziecko nie uczy się stu języków, nie jest członkiem klubu szachowego czy gimnastycznego, ale codziennie wraca do domu wymęczone, brudne i szczęśliwe. Czasami chciałabym, aby taki stan rzeczy trwał wiecznie i dlatego bardzo...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
117
56

Na półkach:

Zgadzam się z wieloma opiniami poprzedników. Książka porusza ciekawy i ważny problem jakim jest spędzanie czasu na świeżym powietrzu. Niestety pozycja ta jest również nieco rozciągnięta jak stare rajstopy i można byłoby ją skrócić i streścić do najważniejszych zagadnień.
Rozumiem jednak nostalgię autorki. Sama podczas wakacji w USA byłam w szoku i zastanawiałam się, gdzie podziali się wszyscy piesi?
Kontrast między Polską a USA jest olbrzymi pod tym względem, więc potrafię sobie wyobrazić jaka przepaść jest między USA a Skandynawią.

Zgadzam się z wieloma opiniami poprzedników. Książka porusza ciekawy i ważny problem jakim jest spędzanie czasu na świeżym powietrzu. Niestety pozycja ta jest również nieco rozciągnięta jak stare rajstopy i można byłoby ją skrócić i streścić do najważniejszych zagadnień.
Rozumiem jednak nostalgię autorki. Sama podczas wakacji w USA byłam w szoku i zastanawiałam się, gdzie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1853
1505

Na półkach: , , ,

Ten poradnik dla rodziców jak zdrowo wychowywać swoje dzieci okazuje się czymś więcej. Autorka pochodząca ze Szwecji wyszła za mąż za Amerykanina i wychowała swoje córki w Ameryce, w stanie Indiana, ale gdy były wciąż małe, wyjechała z nimi na pół roku do Szwecji, by opiekować się sędziwymi rodzicami. Miała więc pani Åkeson Mc Gurk znakomite   porównanie metod wychowawczych w obu krajach, ale też podejścia do natury, do codziennego życia. To przepaść kulturowa i mentalna. 

Wymieńmy kilka  różnic, oto w USA można wszystko załatwić bez wyściubiania nosa z samochodu, więc Amerykanie (w przeciwieństwie do Skandynawów) nie ruszają się, według autorki większość z nich pokonuje pieszo najwyżej 300 metrów dziennie. Co więcej: „niektórzy przychodzą do supermarketów tylko po to, żeby poćwiczyć, pospacerować albo pobiegać długimi korytarzami. Jest to na tyle popularne zjawisko, że takich ludzi nazywa się mall walkers.” Jakoś więc nie dziwi, że w Ameryce w 2012 r. osiemnaście procent dzieci w wieku 6-11 lat było otyłych. 

W przeciwieństwie do Ameryki, gdzie prawo własności prywatnej jest świętością, w Szwecji: „wolno przejść, przejechać rowerem, konno lub na nartach przez teren prywatny, a także zbierać na nim jagody lub biwakować, o ile nie robi się tego w miejscu bezpośrednio przylegającym do miejsca zamieszkania.” To prawo opiera się: „na zasadzie honoru, którą pokrótce można podsumować stwierdzeniem: „Nie przeszkadzaj i nie niszcz”, oraz na wierze w zdrowy rozsądek.”

W amerykańskich przedszkolach zwraca się (pod naciskiem rodziców) dużą uwagę na naukę i zdobywanie nowych kompetencji, wyścig szczurów rozpoczyna się w bardzo młodym wieku... W szwedzkich przedszkolach zaś główny nacisk położony jest na zabawę: „Niekontrolowana zabawa, podczas której można się ubrudzić, to zupełnie naturalny, a wręcz wysoko ceniony element dzieciństwa w Skandynawii.”

Bardzo ciekawie pisze autorka o różnym podejściu do przyrody, oto w wielu krajach (Ameryka!) dominuje antropocentryczny stosunek do natury, postrzega się ją jako coś odrębnego, co przede wszystkim ma służyć człowiekowi, od razu przypomina się biblijny cytat: „czyńcie sobie ziemię poddaną.” W Skandynawii przeważa podejście inne, kładące nacisk na nierozerwalny związek człowieka z naturą, na życie w harmonii z przyrodą. Dla wielu Szwedów natura staje się wręcz świętością, zastępując im religię. 

Książka przynosi więcej różnic i porównań, ale od pewnego momentu niestety staje się powtarzalna, oto wspaniałą Skandynawię przeciwstawia się kiepskiej Ameryce, w gruncie rzeczy kiepskiej reszcie świata, jest w tym sporo przesady. Z drugiej strony znajdziemy w niej wiele ciekawych porad pozwalających zdrowo i szczęśliwie wychowywać dzieci. 

W czasie lektury wciąż miałem z tyłu głowy pytanie: a jak to jest u nas? Czy Polska jest bliżej Ameryki, czy Skandynawii? Mam na ten temat swoje zdanie, ale każdy może odpowiedzieć wedle uznania.

Ten poradnik dla rodziców jak zdrowo wychowywać swoje dzieci okazuje się czymś więcej. Autorka pochodząca ze Szwecji wyszła za mąż za Amerykanina i wychowała swoje córki w Ameryce, w stanie Indiana, ale gdy były wciąż małe, wyjechała z nimi na pół roku do Szwecji, by opiekować się sędziwymi rodzicami. Miała więc pani Åkeson Mc Gurk znakomite   porównanie metod wychowawczych...

więcej Pokaż mimo to

avatar
210
120

Na półkach:

Tego mi trzeba było i tego od niej wymagałam - ciepła opowieść o tym jak było i o tym jak jest w tej „magicznej” Skandynawii w pierwsze jesiennie i deszczowe dni w Polsce. Super perspektywa rodowitej Szwedki, która porzuciła bycie blisko natury dla auta w USA i w wyniku splotu wydarzeń ponownie wylądowała w kraju urodzenia. Bez podniosłości, mądrych i trudnych słów można napisać książkę o tym jak warto być blisko natury i o tym ile to daje dzieciom i dorosłym. Uprzedzam nie mam dzieci, jestem od nich jak najdalej, ale czytało mi się to świetnie.

Tego mi trzeba było i tego od niej wymagałam - ciepła opowieść o tym jak było i o tym jak jest w tej „magicznej” Skandynawii w pierwsze jesiennie i deszczowe dni w Polsce. Super perspektywa rodowitej Szwedki, która porzuciła bycie blisko natury dla auta w USA i w wyniku splotu wydarzeń ponownie wylądowała w kraju urodzenia. Bez podniosłości, mądrych i trudnych słów można...

więcej Pokaż mimo to

avatar
138
66

Na półkach: ,

Trochę taka tęsknota autorki za swoją młodością. Mam wrażenie, że lubimy podkoloryzować swoje czasy, jako te jedynie właściwe. Sam jestem z pokolenia wojen na patyki i też dobrze wspominam te czasy. Każde pokolenie ma swoje pięć minut, i swoje realia. Nie da się zawrócić kijem Wisły. Niektóre rzeczy po prostu się zmieniają bezpowrotnie. Truizmy, że trzeba wychodzić na dwór z dziećmi i że technologia je nam zawłaszcza, nie są odkrywcze. Każdy normalny rodzic to zauważa i z tym walczy. Książka mieli w kółko, powinna być krótsza i to dużo. Ogólnie ciekawa ale zbyt wodnista, nie będąca panaceum.

Trochę taka tęsknota autorki za swoją młodością. Mam wrażenie, że lubimy podkoloryzować swoje czasy, jako te jedynie właściwe. Sam jestem z pokolenia wojen na patyki i też dobrze wspominam te czasy. Każde pokolenie ma swoje pięć minut, i swoje realia. Nie da się zawrócić kijem Wisły. Niektóre rzeczy po prostu się zmieniają bezpowrotnie. Truizmy, że trzeba wychodzić na dwór...

więcej Pokaż mimo to

avatar
195
87

Na półkach:

Zabawne, że musimy czytać o czymś tak oczywistym jak zabawa i przebywanie świeżym powietrzu.

Autorka, z pochodzenia Szwedka, przez 20 lat mieszkała w USA. Sytuacja życiowa zmusza ją do powrotu do Szwecji na pół roku. Razem z nią wyjeżdżają jej 2 córki.
Kobieta ma okazje porównać sposób wychowania w obu krajach, podejście do ekologii, do życia i do natury.

Zatrważające i mało zadziwiające, wręcz oczywiste powiedziałabym, jest podejście amerykańskie. Szwedzi cenią sobie kontakt z naturą i świeżym powietrzem od najmłodszych lat. Czytając jednak o ich sposobie wychowywania dzieci czasem miałam ciarki na plecach. Nie ze wszystkim się zgadza, a część zachowań jest nieodpowiedzialna dla mnie. Książka jednak pozwala spojrzeć z innej perspektywy na wychowanie dzieci i podejście do czasu wolnego.

Zabawne, że musimy czytać o czymś tak oczywistym jak zabawa i przebywanie świeżym powietrzu.

Autorka, z pochodzenia Szwedka, przez 20 lat mieszkała w USA. Sytuacja życiowa zmusza ją do powrotu do Szwecji na pół roku. Razem z nią wyjeżdżają jej 2 córki.
Kobieta ma okazje porównać sposób wychowania w obu krajach, podejście do ekologii, do życia i do natury.

Zatrważające...

więcej Pokaż mimo to

avatar
381
149

Na półkach: ,

Przymierzałam się do tej książki od dłuższego czasu. Zaintrygował mnie tytuł, choć spodziewałam się, że książka jest mniej obszerna. Niemniej jednak czyta się ją dobrze. Autorka szczegółowo opisuje różnice w podejściu do wychowania małych dzieci między Skandynawią a USA. Podobał mi się opis szwedzkiego podejścia do uczenia dzieci korzystania z dobrodziejstw przyrody od najmłodszych lat, a także zamiłowania do niej. Jak podkreśla autorka, rola przyrody zajmuje ważne miejsce w życiu Skandynawów. Możemy się od nich uczyć szacunku i odpowiedzialności wobec przyrody. W dzieciństwie również doświadczałam bliskiego kontaktu z przyrodą, dlatego zainteresowania autorki są mi bliskie, a także chęć przekazania tego dalej.

Przymierzałam się do tej książki od dłuższego czasu. Zaintrygował mnie tytuł, choć spodziewałam się, że książka jest mniej obszerna. Niemniej jednak czyta się ją dobrze. Autorka szczegółowo opisuje różnice w podejściu do wychowania małych dzieci między Skandynawią a USA. Podobał mi się opis szwedzkiego podejścia do uczenia dzieci korzystania z dobrodziejstw przyrody od...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    357
  • Przeczytane
    288
  • Posiadam
    38
  • Teraz czytam
    12
  • 2019
    11
  • Poradniki
    9
  • Ulubione
    8
  • 2018
    6
  • 2020
    6
  • 2022
    5

Cytaty

Więcej
Linda Åkeson McGurk Nie ma złej pogody na spacer. Tajemnica szwedzkiego wychowania dzieci Zobacz więcej
Linda Åkeson McGurk Nie ma złej pogody na spacer. Tajemnica szwedzkiego wychowania dzieci Zobacz więcej
Linda Åkeson McGurk Nie ma złej pogody na spacer. Tajemnica szwedzkiego wychowania dzieci Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także