Przepowiednia Reinkaanyiuki. Więź Płomienia

Okładka książki Przepowiednia Reinkaanyiuki. Więź Płomienia Kalina Bobras
Okładka książki Przepowiednia Reinkaanyiuki. Więź Płomienia
Kalina Bobras Wydawnictwo: Novae Res fantasy, science fiction
460 str. 7 godz. 40 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Wydawnictwo:
Novae Res
Data wydania:
2018-03-01
Data 1. wyd. pol.:
2018-03-01
Liczba stron:
460
Czas czytania
7 godz. 40 min.
Język:
polski
ISBN:
9788380838420
Średnia ocen

5,8 5,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,8 / 10
12 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
36
2

Na półkach:

Książka jest po prostu świetna.Nie mam co do niej dużo uwag.Fabuła jest oryginalna. Bohaterowie czasami mnie irytowali, lecz poza tym świat wykreowany przez autorkę zachwyca, a cała historia jest wciągająca i nie mogłam przestać o niej myśleć, dopóki nie przeczytałam ostatniego rozdziału. Momentami było zabawnie, a napięcie cały czas rosło. Cieszę się, że polscy autorzy także próbują tworzyć coś nowego.Na szczęście nie była to głupia bajeczka o jednorożcach, elfach i smokach. Coś nowego, oryginalnego. Nareszcie!

Książka jest po prostu świetna.Nie mam co do niej dużo uwag.Fabuła jest oryginalna. Bohaterowie czasami mnie irytowali, lecz poza tym świat wykreowany przez autorkę zachwyca, a cała historia jest wciągająca i nie mogłam przestać o niej myśleć, dopóki nie przeczytałam ostatniego rozdziału. Momentami było zabawnie, a napięcie cały czas rosło. Cieszę się, że polscy autorzy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
637
221

Na półkach: ,

https://wiewiorkawokularach.blogspot.com/2019/08/debiuty-to-jednak-zo-recenzja.html

Ja się nigdy nie nauczę. Mówiłam tyle razy, że po debiuty więcej nie sięgnę, a potem robię to samo. I co? I znowu zostałam brutalnie sprowadzona na ziemię. A tak poważnie mówiąc, to po książkę Kaliny Bobras sięgnęłam w ramach akcji Zew Zajdla (o, tu możecie o niej poczytać),bo była na szerokiej liście propozycji do nominacji – stwierdziłam, że na chybił trafił coś z niej wybiorę i przeczytam, to może akurat zgłoszę, bo mi się spodoba. A jak wyszło, to już się pewnie sami domyślacie...
Główny bohater, Heaylden, to nastolatek, który dowiaduje się dość niespodziewanie od Mędrca o swoim przeznaczeniu. Jest powiernikiem mocy Duszy Słońca, który wieki temu, będąc władcą wszystkich Dusz Natury, unicestwił i uwięził swego brata, Duszę Mroku. Chłopak musi pokonać Duszę Mroku, by uwolnić świat od zagrożenia. W swojej podróży zbiera drużynę, która ma mu w tym pomóc, a każdy jej członek jest powiernikiem mocy jednej z Dusz Natury. By otrzymać odpowiedni kryształ, muszą pokonywać kolejnych Strażników. Po drodze spotykają nie tylko sprzymierzeńców, ale też wrogów, którzy chcą im utrudnić ich misję. Czy świat pogrąży się w chaosie, czy uda się Wybrańcowi uratować go przed Duszą Mroku?
Uwierzycie, że tę książkę czytałam cztery miesiące temu, a już nie pamiętam nawet imion głównych bohaterów? Dzięki borowi norweskiemu za moje notatki, bo nie miałabym jak napisać tej recenzji... Taka to była interesująca i zapadająca w pamięć lektura.
W Przepowiedni Reinkaanyiuki schemat goni schemat. Nastolatek musi zbawić świat. Dowiaduje się o swoim nieziemskim pochodzeniu. Musi zebrać drużynę podobnych mu, nadzwyczajnych nastolatków, którzy też nie wiedzą, że są wybrani do uratowania świata. Jeszcze Was zęby od czegoś takiego nie bolą? Bo mnie bolą, i to nawet mleczaki, które wieki temu mi wypadły. Sztandarowa w gatunku fantasy walka Dobra ze Złem tu jest podana w takiej formie, że nawet nic tej historii nie ratuje. Brak tu napięcia, akcji, jakichkolwiek punktów kulminacyjnych. Dzieciaki idą sobie po prostu na spacer w lesie, od czasu do czasu przenoszą się w wymiar Duchów, gdzie Strażnicy mają im zrobić test, czy są godni zdobycia kryształów Dusz Natury. Oczywiście, w 95% wszystko udaje im się jak po maśle, nawet specjalnie nie muszą się wysilać. Pozostałe 5% to jakieś tam komplikacje, które po dwóch stronach zostają usunięte z drogi naszej dzielnej drużyny. I to w dodatku w taki sposób, że bohaterowie nie zdążą się spocić, a czytelnik zmartwić o nich, a już jest po wszystkim. Nudy! A finalna bitwa... Wybaczcie słownictwo, ale to była totalna porażka. Miałam wrażenie, że autorka nie potrafiła sobie poradzić z ilością postaci, jakie wprowadziła i z rozbiciem walki na poszczególne pary bohaterów dobrych i złych. Całość została napisana bez jakiegokolwiek napięcia i momentu kulminacyjnego, w którym bym obgryzała paznokcie z nerwów...
Jeśli chodzi o postaci, to są po prostu papierowe. Nie mają żadnego charakteru, zachowują się głupio i bezmyślnie. Można by to było zrzucić na karb ich wieku, ale przecież bohaterowie powinni się rozwijać w trakcie fabuły, a tu nic takiego nie ma. Postaci jakie były na początku książki, takie same są na końcu. Drugoplanowi bohaterowie pojawiają się i znikają, kiedy są potrzebni autorce do jakichś drobnych komplikacji. Boli też brak logiki w postępowaniu bohaterów – kiedy księżniczka Vaylleany wyrusza wraz z Heayldenem na misję, jej rodzice nawet się tym nie martwią. Trochę to wygląda tak, jakby oznajmiła, że idzie do sklepu po drugiej stronie ulicy, a matka z ojcem tylko pokiwali głowami, nie przywiązując do tego większej uwagi. A, zapomniałam o gadającym mieczu, w którym była zaklęta Dusza Nieba, który to podpowiada zagadkami kolejne cele misji drużynie.
Od strony technicznej mam ogromne ALE do języka, jakim to było napisane. Szczerze? Dziecko w gimnazjum też by tak to napisało. Nie mam zielonego pojęcia, ile lat miała autorka, pisząc tę książkę, bo nigdzie tego nie mogłam znaleźć. Przedstawiony świat jest trochę wzorowany na średniowieczu (miecze, zbroje, rycerze i te sprawy),a pośród tego Kalina Bobras wyskakuje ze słowami w rodzaju restauracja, kelner czy kawiarnia. Gryzło się to z całością klimatu i wprowadzało straszny dysonans. Ponadto same nazwy własne mi przeszkadzały, jak chociażby imiona: część była całkiem zwyczajna (np. Dylan czy Bastet),a część miała napchane do środka mnóstwo samogłosek (np. Shaaenaci czy Reinkaanyiuki) – nie wiem, czym kierowała się autorka w doborze nazw, ale według mnie mogła zostać albo przy tych udziwnionych, albo przy zwykłych. A tak to wyszedł z tego eksperymentu ni pies, ni wydra.
Debiuty to dość trudna w ocenie sprawa. Zdarzają się prawdziwe perełki, które człowiek czyta z wypiekami na twarzy, jednak ich spora ilość to bolesna dawka słabej jakości pisaniny, którą ciężko przełknąć czytelnikowi. Niestety, Przepowiednia Reinkaanyiuki plasuje się według mnie stanowczo w tej drugiej kategorii. Autorka miała pomysł na fabułę, ale chaos, który wkradł się w jej historię, brak konsekwencji i niedopracowany warsztat sprawiły, że całość to naprawdę ciężkostrawne danie. Może po dobrej korekcie, redakcji i kilku przeczytaniach przez kogoś innego tej powieści, udałoby się coś z niej uratować, jednak w takim wydaniu, jak teraz, szczerze Wam ją odradzam.

https://wiewiorkawokularach.blogspot.com/2019/08/debiuty-to-jednak-zo-recenzja.html

Ja się nigdy nie nauczę. Mówiłam tyle razy, że po debiuty więcej nie sięgnę, a potem robię to samo. I co? I znowu zostałam brutalnie sprowadzona na ziemię. A tak poważnie mówiąc, to po książkę Kaliny Bobras sięgnęłam w ramach akcji Zew Zajdla (o, tu możecie o niej poczytać),bo była na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
358
94

Na półkach: , , , , , , ,

Legendy opowiadane z ust do ust tworzą nowe historie, czasem pomagają straszyć, innym razem pobudzają nadzieję. A co jeśli legenda okaże się prawdą?

Dawno temu dwaj bracia stoczyli bój. Jeden z nich był Duszą Słońca, drugi Duszą Mroku. Dusza Słońca został zmuszony zapieczętować swego brata, aby nie zagrażał ludziom, sam poświęcił na to swe życie. Legenda głosi, że gdy pieczęć osłabnie, urodzi się osoba o podwójnej naturze, która będzie w stanie korzystać z mocy Duszy Słońca i raz na zawsze powstrzyma Duszę Mroku.

Heaylden skrywa tajemnicę swojego pochodzenia, ponieważ wie, jakie ryzykowne byłoby dla jego rodziny oraz przyjaciół wyjawienie jej. Kiedy zostaje wezwany do Mędrca Akenora nie spodziewa się, że ten zna jego sekret, a przy okazji wyjawia mu prawdę o jego przeznaczeniu. Legenda ma się wypełnić, a dziewiętnastolatek musi wybrać się na długą wyprawę, od której będzie zależeć wolność wszystkich Wymiarów. Czy chłopak podoła swojemu zadaniu?


„Przepowiednia Reinkaanyiuki. Więź Płomienia” to bardzo specyficzna historia. Zebranie się do napisania tej recenzji zajęło mi miesiąc, ponieważ to, co o niej sądzę, często jest ze sobą sprzeczne.

W kwestii fantasy jestem bardzo wybredna. Bo choć na pytanie, czy lubię fantasy, moja odpowiedź niezaprzeczalnie brzmi „tak”, to są takie książki, które należą do tej odmiany gatunkowej fantasy, do której mam mieszane uczucia i tylko dobre historie umieją mnie w sobie rozkochać. No niestety — między mną a historią Heayldena nie pojawiła się chemia. Ot po prostu czytałam, a gdy skończyłam, po prostu przeszłam do mojego życia codziennego.

Jak na mnie, bardzo wolno czytało mi się tę powieść. Bardzo wiele rzeczy miało na to wpływ.
W „Przepowiedni Reinkaanyiuki. Więzi Płomienia” jest nagromadzonych milion nazw, które, jak ktoś trafnie porównał, przypominają język fiński. Nagromadzenie samogłosek sprawiało, że nie byłam w stanie przebrnąć przez daną nazwę, dopóki w głowie nie przeczytałam jej względnie poprawnie. I żeby chociaż to były tylko imiona głównych bohaterów, do których można się przyzwyczaić, bo pojawiają się dość często. Jednak były też sytuacje, w których pojawiał się ktoś, czyim zadaniem w całej historii było wypowiedzenie może 4 kwestii, między innymi właśnie przedstawienie się. Przyznaję, że do takich postaci już w pewnym momencie nie miałam siły i nawet nie próbowałam się brać za próbę przeczytania ich imion.
Kolejną sprawą była, o dziwo, czcionka. A konkretniej chodzi o nazwy rozdziałów. Bardzo lubię je czytać, bo dzięki temu mogę się dowiedzieć, na czym chciała się skupić autorka. Zrozumiałe jest, że do rozdziałów ktoś wykorzystał trochę bardziej wyszukaną czcionkę, bo jest to jakaś forma dekoracji. Jednak ta czcionka jest tak pozawijana, że nie byłam w stanie nawet przeczytać niektórych słów. A to jest zawsze czynnikiem spowalniającym.

Należy zwrócić uwagę na styl wykorzystany do pisania powieści. W pewnym momencie miałam wrażenie, że bohaterowie są sztywniejsi od kłody. Ich zaskoczenie w niektórych sytuacjach przypominało mi jakby opisywanie emotikony „:o". A jak już o tym mowa, to przypomniała mi się też sytuacja, w której czarny charakter rozmawia z jednym z bohaterów i nagle mówi, że jeszcze nie wyjawił mu jego niecnego planu. Naprawdę użył słowa „niecny". I jeszcze, żeby chociaż go nie wyjawił! Ale nie! On naprawdę to zrobił. I nie pamiętam już, czy to było przy okazji tej postaci, czy jednak ktoś inny to powiedział, ale pojawiły się słowa, że to wszystko wina tych wścibskich dzieciaków. Czy tylko mi to kojarzy się to z pewną kreskówką dla dzieci?

Żeby nie było, że też cały czas marudzę — była pewna postać, którą bardzo polubiłam. Występuje ona od początku i już wtedy polubiłam ją za jej charakter. Księżniczka Vaylleany jest taką kochaną postacią, a przy tym ma bardzo cięty język i ceni sobie takie wartości jak przyjaźń i zaufanie, zawsze robi wszystko, co tylko może dla przyjaciół. Autorka przedstawia też wiele jej rozterek związanych z tym, że przy pozostałych wybrańcach wypada ona dość blado pod względem swoich umiejętności. Przy okazji tej postaci mam wrażenie, że autorka na siłę próbowała wcisnąć wątek miłosny. I bez niego Vaylleany była ciekawą postacią i to jej zauroczenie trochę psuło ten efekt, tym bardziej że powieść miała pokazywać przede wszystkim siłę przyjaźni.

Uważam, że „Przepowiednia Reinkaanyiuki. Więź Płomienia” ma bardzo duży potencjał i mam też świadomość, że gdybym czytała tę historię w wieku 13 lat, to pewnie byłabym oczarowana i rozpływałabym się nad nią. Widząc otwarte zakończenie powieści, podejrzewam, że autorka szykuje już dalsze losy bohaterów i mam wrażenie, że dzięki swojemu debiutowi każda kolejna jej powieść będzie lepsza. Tym bardziej że już pod koniec historii znacznie lepiej mi się ją czytało — czemu pewnie służyło to, że nareszcie skończył się schemat, który można by przedstawić tak:
ruszają — kogoś porywają — uciekają — mają, co chcieli — ruszają...

Gdybym miała komuś polecać tę powieść, a właściwie określić do kogo jest ona przede wszystkim kierowana, powiedziałabym, że jest to fantastyka dla dzieci i młodzieży do lat 14, może ewentualnie do lat 16, jeżeli ktoś rzeczywiście lubi typowe high fantasy. Nie mówię, że starszym czytelnikom to się nie spodoba, aczkolwiek uważam, że powieść może im wydawać się już zbyt infantylna.

Moje stanowisko wobec tej powieści jest pośrodku. Wiele rzeczy można by poprawić, ale do tego może służyć napisanie kolejnego tomu, który byłby po prostu lepszy.

Legendy opowiadane z ust do ust tworzą nowe historie, czasem pomagają straszyć, innym razem pobudzają nadzieję. A co jeśli legenda okaże się prawdą?

Dawno temu dwaj bracia stoczyli bój. Jeden z nich był Duszą Słońca, drugi Duszą Mroku. Dusza Słońca został zmuszony zapieczętować swego brata, aby nie zagrażał ludziom, sam poświęcił na to swe życie. Legenda głosi, że gdy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
888
174

Na półkach: , , ,

Tym, co męczyło mnie w książce najbardziej, był styl autorki. Momentami używa ona takich określeń, że musiałam je czytać po kilka razy, aby upewnić się, że rzeczywiście zostały one użyte w powieści, skoro wcześniej dany styl nie był wykorzystywany. Na przykład pół książki mamy do czynienia raczej z przeciętnym, współczesnym językiem z pewną nieudolną stylizacją, a nagle wkraczają słowa ze slangu. Dodatkowo męczą powtórzenia i dziwne konstrukcje zdań. Czasem nie mogłam się połapać, o kim mowa, jeśli chodzi o wykonywanie czynności.



Sam pomysł na fabułę jest naprawdę ciekawy i oryginalny. Czasem autorka potrafi nas także zaskoczyć bądź rozśmieszyć. Niestety, całą książkę miałam wrażenie, że gramy w grę komputerową - misja po misji. Na 450 stronach mamy opisany cały rok, a czasem dwa tygodnie są po prostu wspomniane jako minęły dwa tygodnie. W książce panuje też mała niekonsekwencja. W jednym momencie najbardziej rzuciło mi się to w oczy: kiedy jeden z bohaterów zostaje ranny, jest zmiana rozdziału i nagle przez (chyba) pięć stron jego wątek zostaje pominięty, choć nadal znajdujemy się w tym samym miejscu i z bohaterami, którzy mu towarzyszyli. Miłym rozwiązaniem była narracja kilkutorowa, przez co mogliśmy spojrzeć na pewne wydarzenia z kilku perspektyw.



Bohaterów mogę raczej określić zestawem cech niż całym charakterem. Autorka też średnio poradziła sobie z budowaniem relacji między nimi i czasami naprawdę ich zachowania strasznie kłóciły się z wcześniejszą kreacją. Najbardziej polubiłam małą piratkę, ponieważ wnosiła najwięcej humoru do powieści.



Przyznam, że po stu stronach chciałam odpuścić, ale postanowiłam czytać dalej. Gdyby poprawić styl i kreację bohaterów, przeżyłabym nawet prędkość akcji. W tej chwili uważam, że Więź Płomienia to książka przeciętna - z bardzo fajnym i rozpracowanym pomysłem na fabułę, ale niestety z gorszym wykonaniem.

Tym, co męczyło mnie w książce najbardziej, był styl autorki. Momentami używa ona takich określeń, że musiałam je czytać po kilka razy, aby upewnić się, że rzeczywiście zostały one użyte w powieści, skoro wcześniej dany styl nie był wykorzystywany. Na przykład pół książki mamy do czynienia raczej z przeciętnym, współczesnym językiem z pewną nieudolną stylizacją, a nagle...

więcej Pokaż mimo to

avatar
117
92

Na półkach:

Recenzja z bloga: zatraceni w kartkach
Pisanie tytułu książki stanowi dla mnie niemały wyczyn, nie wspominając już o wymowie, dlatego też uproszczę go do „Przepowiedni”. Mam nadzieję, że wydawnictwo i autorka nie będą mi mieli tego za złe.
Wiele miliardów lat temu, na początku świata, władca wszystkich Dusz Natury zwany Duszą Słońca zapieczętował swojego brata Duszę Mroku, by uratować oba światy. Według legendy Wybraniec o mieszanej krwi- powiernik mocy Duszy Słońca- pewnego dnia stanie do walki o wolność wszystkich Wymiarów. Żaden z mieszkańców Ybrezmaru nie spodziewa się, że przepowiednia właśnie się wypełnia.

Ja wiem, może brzmi to skomplikowanie, ale w rzeczywistości takie nie jest. Imiona bohaterów obco brzmią, ale to nie powinno robić problemu, zwłaszcza, że bardzo często sięgamy po zagraniczne książki. Heaylden musi odnaleźć wybrańców, by stworzyć z nimi drużynę, która zawalczy o przetrwanie świata. Oczywiście żaden z nich nie był przygotowany do takiej misji i wszyscy często wpakowują się w tarapaty, z których nie wyciągają wniosków na przyszłość.

Autorka miała świetny pomysł na książkę. Nie spotkałem się z podobnym (nie wiem, może za krótko żyję). W świecie stworzonym przez panią Kalinę każdy człowiek posiada określone moce/zdolności. Wszystko było naprawdę obiecujące. Przez pierwsze strony było mi naprawdę trudno się oderwać, ale później…

Powiem wprost. Wybrańcy powinni być bardziej dojrzali. Gdybym wiedział, że na moich barkach spoczywają losy świata, to wylałbym sobie na głowę kubeł zimnej wody tylko po to, by go uratować. Nie uczyli się na błędach i to trochę mnie denerwowało. Jednak autorka podkreśliła ważną wartość- przyjaźń. Bohaterowie mogą zawsze na siebie liczyć a nawet są gotowi poświęcić życie za resztę drużyny.

Książka napisana jest w taki sposób, że czyta się ją przyjemnie i łatwo. Jednak brakowało mi dokładniejszych opisów świata. Trudno było mi go sobie wyobrazić, ponieważ dostałem mało tego świata.

Okładka jest… hmmm. Intrygująca. Jest mroczna i nie zdradza wiele o książce, ale jednak coś w niej przyciąga moje spojrzenie. Może to oko patrzące spod kaptura albo smok unoszący się na szczycie okładki?

Przepowiednia to książka, która jest dość gruba, ale nie zanudza. Widać schematy, które każdy zna, ale sposób w jaki autorka opisuje wydarzenia sprawia, że mimo wszystko chce się czytać dalej. Była to porywająca lektura i bardzo się cieszę, że zagości na mojej półeczce.
Recenzja z bloga: zatraceni w kartkach

Recenzja z bloga: zatraceni w kartkach
Pisanie tytułu książki stanowi dla mnie niemały wyczyn, nie wspominając już o wymowie, dlatego też uproszczę go do „Przepowiedni”. Mam nadzieję, że wydawnictwo i autorka nie będą mi mieli tego za złe.
Wiele miliardów lat temu, na początku świata, władca wszystkich Dusz Natury zwany Duszą Słońca zapieczętował swojego brata Duszę Mroku,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
502
473

Na półkach: , ,

www.ksiazkomaniacyrecenzje.blogspot.com

Bardzo dawno temu, wiele miliardów lat wstecz, władca wszystkich Dusz Natury, zwany przez wszystkich Duszą Słońca, zapieczętował swojego brata - Duszę Mroku, by uratować oba światy. Krąży legenda, że Wybraniec o mieszanej krwi, będący powiernikiem Duszy Słońca, będzie musiał sprostać równie trudnemu zadaniu. Pewnego dnia przyjdzie mu stanąć do walki z Duszą Mroku. Idea będzie niezwykle szlachetna - zapewnić wolność wszystkim Wymiarom. Każdy uważa to za legendę, która nigdy się nie wypełni, bajkę, którą opowiada się dzieciom na dobranoc. Nikt nie przypuszcza, że przepowiednia właśnie się wypełnia, a termin starcia z Duszą Mroku zbliża się nieubłaganie. To, kto okaże się Reinkaanyiuki - następcą i reinkarnacją Duszy Słońca, będzie dla nich równie wielkim zaskoczeniem. Los leży w jego rękach...

Czy misja mająca na celu ocalenie świata zakończy się powodzeniem? Kto okaże się Reinkaanyiuki? Jakie trudności napotkają bohaterów na drodze do zwycięstwa?

"Przepowiednia Reinkaanyiuki" to literacki debiut Kaliny Bobras. Autorka zdecydowała się na książkę z jakże wdzięcznego gatunku o szerokim polu do popisu - fantastyki. Mówi się, że to taki gatunek rzeka, którego nic nie ogranicza - no, może jedynie wyobraźnia. I właśnie dlatego kocham fantastykę, zawsze mogę odnaleźć w niej coś nowego, często nie potrafię nadziwić się, jak wspaniałe pomysły mają autorzy i niemal zawsze zazdroszczę im, że na to wpadli. Kalina Bobras nie jest gorsza. Pomysł na fabułę jest ciekawy, wciągający, a akcja przeprowadzona solidnie i
z humorem, choć zdarzyło jej się popełnić kilka błędów.

W książce poznamy wielu bohaterów - nie żartuję, naprawdę mnóstwo. Zdziwiłam się, że debiutantka zdecyduje się na wprowadzenie tylu postaci, co przecież utrudni jej zadanie. Autorka wyszła jednak z tego prawie bez szwanku. Główny bohater to naprawdę fajny gość, postacie drugoplanowe i dalsze już nie za bardzo, ale dało się przeżyć. Trochę głupiutcy i niezbyt odnajdujący się w sytuacji, ale mimo to dość sympatycznie się o nich czytało i nie wpłynęło to negatywnie na mój odbiór powieści.

Jeśli chodzi o kreację świata to wydaje mi się, że troszkę Kalina Bobras się pogubiła. W jednej
z przeczytanych przeze mnie recenzji ktoś zwrócił uwagę na to, że nie do końca wiemy kiedy właściwie rozgrywa się akcja powieści, a niektóre "wpadki" są widoczne i jeszcze bardziej niwelują szansę na odnalezienie się w czasie. Uwaga bardzo słuszna, również miałam ten problem. Nie było to jednak dla mnie aż tak bardzo istotne, choć myślę, że dla innych było to kluczowe i o ile kiedyś autorka pokusiłaby się o jakąś kontynuację to warto byłoby to uregulować. Przyznam, że troszkę brakowało mi barwniejszych opisów miejsc, w których przebywają bohaterowie.

Reasumując, "Przepowiednia Reinkaanyiuki" to dobra książka młodzieżowa, fajny, napisany lekkim językiem debiut z drobnymi potknięciami, które można wybaczyć autorce. Przy książce bawiłam się naprawdę dobrze. Dostałam to, czego oczekuję od fantastyki, która ma za zadanie zapewnić mi rozrywkę. W tym przypadku była to zabawa przez dobre kilka godzin. Książka jest porządnych rozmiarów, gdyż liczy 450 stron. Początkowo zapowiadała się na lekturę trudną, ale w ogólnym rozrachunku była naprawdę przyjemna, wciągająca i nie dało się od niej oderwać na długo. Polecam książkę głównie młodzieży. Wydaje mi się, że to właśnie ta grupa będzie najbardziej zadowolona z lektury. Świetna książka na wakacje i nie tylko. Przeczytajcie!

Izabela Nestioruk

www.ksiazkomaniacyrecenzje.blogspot.com

Bardzo dawno temu, wiele miliardów lat wstecz, władca wszystkich Dusz Natury, zwany przez wszystkich Duszą Słońca, zapieczętował swojego brata - Duszę Mroku, by uratować oba światy. Krąży legenda, że Wybraniec o mieszanej krwi, będący powiernikiem Duszy Słońca, będzie musiał sprostać równie trudnemu zadaniu. Pewnego dnia przyjdzie mu...

więcej Pokaż mimo to

avatar
724
407

Na półkach: , , , , ,

Wiele miliardów lat temu władca wszystkich Dusz Natury, czyli Dusza Słońca zapieczętował na wieki swojego brata Duszę Mroku. Chciał tym uratować światy. Jednak w przyszłości Wybraniec o mieszanej krwi będzie musiał się z nim zmierzyć o ponowne ratowanie wymiarów. Teraz każdy w Ybrezmarze uznaję tę przepowiednię za legendę, a tym bardziej prawdziwość Reinkaanyiuki, czyli następcę i reinkarnację Duszy Słońca. Do czasu, kiedy przepowiednia zaczyna się sprawdzać. W tym celu Heaylden wraz z poznanymi w podróży Wybranymi szuka kryształów Natury.

Chyba wielokrotnie powtarzałam, że jednym z moich ulubionych gatunków literackich jest fantastyka. W mojej biblioteczce mam jej zdecydowanie najwięcej i jak na prawdziwego książkoholika przystało, z wielką chęcią przygarnęłabym jej drugie tyle. I właśnie jedną z takich pozycji jest "Przepowiednia Reinkaanyiuki". Historia przepełniona fantastyką, gdzie sam tytuł intryguje. Jednak, czy po głębszym czytaniu jest tak samo obiecująco?

"Przepowiednia Reinkaanyiuki. Więź płomienia" to debiutancka powieść Kaliny Bobras. I trzeba przyznać, że pod względem fabuły, pomysł autorki był intrygujący, ale obiecujący. Świat, w którym ludzie posiadają określone moce oraz młodzież walcząca za ratowaniem wymiarów już w pierwszych stronach zachęcały mnie do czytania. Problem jednak w tym, że kiedy głębiej weszłam w tę historię, to wątki zaczęły robić się coraz bardziej schematyczne. Widać to przede wszystkim w misjach, które wykonują bohaterowie. Poza tym postacie nie uczyli się na własnych błędach i popełniali je na okrągło, co stawało się trochę nużące. Natomiast najbardziej ukazano siłę przyjaźni. W każdym momencie bohaterowie mogli na siebie liczyć, a w walkach byli gotowi się poświęcić. Uważam, że jest to atut tej książki, aczkolwiek według mnie zbyt szybko te przyjaźnie się nawiązywały.

W całej powieści występuje naprawdę duża ilość bohaterów. Oprócz wyżej wymienianego Heayldena jest także między innymi księżniczka Vaylleany, troszkę niesforny Daniel, książę Deyroz, mieszkająca na pustyni Yvhryn, czy piratka Yohual. I mimo tej liczebności niestety, ale oprócz tego, co wymieniłam, to praktycznie niczym się nie wyróżniają. Tym bardziej szkoda, gdyż każdy z nich pochodzi z innego królestwa. Dodatkowo głównym przewodzącym grupą jest Heaylden, który kompletnie nie nadaje się do tego zadania, ponieważ jest straszną ciapą oraz swoimi decyzjami utrudnia misje. Nie polubiłam nikogo z tej grupy, choć gdybym miała już wybierać to postać piratki wydawała się najbardziej interesująca, lecz jedynie z powodu jej ukazania.

Książka napisana jest w stylu młodzieżowym, przez co czyta się ją dość dobrze. Całość opowiada narrator trzecioosobowy. I chyba pierwszy raz to powiem, ale brakowało mi opisów świata przedstawionego. Mimo że jest to grubasek (ma 460 stron) to zdecydowanie brakuje mu ukazania krain, w których bohaterowie przebywają. Dodatkowo nie za bardzo orientowałam się, w jakim czasie występuje akcja, bo z jednej strony było spanie w namiocie i walki na miecze, to z drugiej bohaterowie przemieszczali się pociągiem.

"Przepowiednia Reinkaanyiuki" nie jest złą książką. Po prostu widać jej niedopracowanie. I największym minusem są zdecydowanie schematy. Przez te wszystkie mankamenty starszy czytelnik może nie czuć się usatysfakcjonowany. Myślę jednak, że utwór ten jest idealny dla młodszego fana fantastyki. Nie ma w niej brutalności i jakkolwiek by było, ich podróż jest pełna przygód.

Wiele miliardów lat temu władca wszystkich Dusz Natury, czyli Dusza Słońca zapieczętował na wieki swojego brata Duszę Mroku. Chciał tym uratować światy. Jednak w przyszłości Wybraniec o mieszanej krwi będzie musiał się z nim zmierzyć o ponowne ratowanie wymiarów. Teraz każdy w Ybrezmarze uznaję tę przepowiednię za legendę, a tym bardziej prawdziwość Reinkaanyiuki, czyli...

więcej Pokaż mimo to

avatar
6
3

Na półkach:

Już po przeczytaniu opisu wiedziałam, że to książka dla mnie. Fabuła jest niezwykle wciągająca, a główny bohater jest świetnie skonstruowaną postacią. Książkę bardzo dobrze się czyta. Polecam wszystkim fanom fantastyki.
Bardzo dobry debiut! Oby tak dalej!

Już po przeczytaniu opisu wiedziałam, że to książka dla mnie. Fabuła jest niezwykle wciągająca, a główny bohater jest świetnie skonstruowaną postacią. Książkę bardzo dobrze się czyta. Polecam wszystkim fanom fantastyki.
Bardzo dobry debiut! Oby tak dalej!

Pokaż mimo to

avatar
1508
1204

Na półkach: , , , ,

Przepowiednia Reinkaanyiuki zapowiadała się na intrygującą lekturę. Niestety ciekawy pomysł to nie wszystko. Autorka nie poradziła sobie z jego rozwinięciem i poprowadzeniem akcji... A szkoda...

Początek powieści napawał mnie optymizmem co do kolejnych rozdziałów. Zaczęło się odrobinę tajemniczo i magicznie, a przy tym ciut zabawnie (choć zapewne głównemu bohaterowie do śmiechu nie było). Jednak mój optymizm topniał z każdym kolejnym rozdziałem, gdy dotarło do mnie, że to, co wydarzy się dalej, będzie powtarzało się niczym cykl... pór roku. Wiadomo czego się spodziewać, zmienia się tylko sceneria...

Kolejna sprawa to niemożność stwierdzenia, w jakich czasach rozgrywa się akcja powieści. Momentami miałam wrażenie, że to coś a'la średniowiecze, bo zamki, smoki i osady, a za chwilę wszelkie znaki na niebie i ziemi (dosłownie) wskazywały, że bliżej nam do współczesności... dlaczego? Otóż jak filip z konopi na horyzoncie pojawiał się pociąg, co jest o tyle zastanawiające, że 99% podróży, jaką odbywają główni bohaterowie, upływa im na pieszych „spacerach” po różnych krainach i wymiarach... Dlaczego więc nie mogli, miast tracisz czas na piesze wycieczki, przemieszczać się pociągiem? Któż to wie...

Dialogi. W większości można powiedzieć, że bardzo młodzieżowe. I byłoby ok, gdyby młodzieżowość kończyła się na konwersacjach między bohaterami. Nie bardzo pasował mi ten „styl” w chwili spotkań z ów Duszami. Biorąc pod uwagę, że Dusze miały miliardy lat i miały przekazać Wybrańcom wiedzę (i nie tylko),przydałoby się odrobinę... powagi i może nutkę patosu, ale taką bardzo małą ;).

Bohaterowie zaś troszkę potraktowani zostali po macoszemu. Niby coś tam o nich wiemy, niby autorka postarała się o ich przeszłość i historię ich krótkich żyć (to nastolatkowie),to gdzieś brakło w tym wszystkim czegoś, co podkreśliłoby każdą z postaci... a tymczasem zrobił się taki zlepek wszystkiego i koniec końców wszyscy oni giną gdzieś po drodze...

Podsumowując: Przepowiednia Reinkaanyiuki to powieść, która mogłaby być jedną z ciekawszych na polskim rynku fantasy, gdyby autorka podrasowała i dopracowała całość. Jest potencjał, trzeba tylko popracować nad warsztatem. Zatem to od Was zależy, czy sięgniecie po tę historię...

Przepowiednia Reinkaanyiuki zapowiadała się na intrygującą lekturę. Niestety ciekawy pomysł to nie wszystko. Autorka nie poradziła sobie z jego rozwinięciem i poprowadzeniem akcji... A szkoda...

Początek powieści napawał mnie optymizmem co do kolejnych rozdziałów. Zaczęło się odrobinę tajemniczo i magicznie, a przy tym ciut zabawnie (choć zapewne głównemu bohaterowie do...

więcej Pokaż mimo to

avatar
386
368

Na półkach:

Wiele miliardów lat temu, na początku świata, władca wszystkich Dusz Natury zwany Duszą Słońca zapieczętował swojego brata Duszę Mroku, by uratować oba światy. Według legendy aam także się ukrył, by powrócić w ciele Wybrańca o mieszanej krwi, powierniku Duszy Słońca, by pewnego dnia stanąć do walki ze swoim bratem o wolność wszystkich Wymiarów. Żaden z mieszkańców Ybrezmaru nie spodziewa się, że przepowiednia właśnie się wypełnia. Większość uważa ją za zwykłą bajkę. Nikt też nie przypuszcza, kto jest Reinkaanyiuki, następcą i reinkarnacją Duszy Słońca, mającym pokierować misją ocalenia świata.

Heaylden dostał od matki zadanie, by znaleźć mędrca Akerona. Starzec zlecił mu misję. Chłopak musi odnaleźć wybrańców i utworzyć drużynę, u boku której będzie walczył o ocalenie świata. W czasie kilkumiesięcznej podróży, wikłając się w niebezpieczne misje i przygody, spotyka ich na swojej drodze. Wszyscy są młodzi i niedoświadczeni. Wciąż popełniają te same błędy i nie wyciągają z nich wniosków. Wciąż pakują się w kłopoty, które tylko opóźniają misję.

Ostatnio rzadko sięgam po fantastykę, ale to nie znaczy, że za nią nie przepadam. Ja wręcz ją kocham. Uwielbiam zatopić się w świat tajemniczych zamków, długo skrywanych sekretów, niezwykłych mocy, starych przepowiedni, niespotykanych światów. Dlatego też kiedy przeczytałam opis książki i zobaczyłam tam przepowiednię, wiedziałam, że muszę przeczytać tę książkę.

Początkowo fabuła niezwykle mnie wciągnęła. Bardzo polubiłam głównego bohatera. Niestety, jego towarzysze niezbyt przypadli mi do gustu. Jako wybrańcy, którzy mają ocalić świat powinni być bardziej dojrzali, a oni zachowywali się trochę jak banda rozkapryszonych dzieciaków. To trochę osłabiło moją radość z czytania. Brakowało mi też trochę bardziej zdecydowanych zwrotów akcji. Mimo wszystko miło spędziłam czas czytając Przepowiednię Reinkaanyiuki.

Wiele miliardów lat temu, na początku świata, władca wszystkich Dusz Natury zwany Duszą Słońca zapieczętował swojego brata Duszę Mroku, by uratować oba światy. Według legendy aam także się ukrył, by powrócić w ciele Wybrańca o mieszanej krwi, powierniku Duszy Słońca, by pewnego dnia stanąć do walki ze swoim bratem o wolność wszystkich Wymiarów. Żaden z mieszkańców...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    14
  • Przeczytane
    13
  • Posiadam
    4
  • Polskie
    2
  • Polscy autorzy
    2
  • Plan na wakacje 2018
    1
  • W prezencie
    1
  • 2018
    1
  • Pojedyńcze
    1
  • Polska
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Przepowiednia Reinkaanyiuki. Więź Płomienia


Podobne książki

Przeczytaj także