Gwiazdka z nieba

Okładka książki Gwiazdka z nieba
Katarzyna Michalak Wydawnictwo: Znak Literanova Cykl: Seria mazurska (tom 1) literatura obyczajowa, romans
304 str. 5 godz. 4 min.
Kategoria:
literatura obyczajowa, romans
Cykl:
Seria mazurska (tom 1)
Wydawnictwo:
Znak Literanova
Data wydania:
2017-11-06
Data 1. wyd. pol.:
2017-11-06
Liczba stron:
304
Czas czytania
5 godz. 4 min.
Język:
polski
ISBN:
9788324046799
Tagi:
literatura polska

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,1 / 10
1470 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
278
73

Na półkach:

Uwaga, spoilery!

Nie biorę udziału w żadnych wyzwaniach książkowych, ale pod koniec zeszłego roku powzięłam jedno – przeczytanie jednej książki osławionej już w niektórych fejsbukowych grupach książkowych Katarzyny Michalak. Padło na najnowszą wówczas „Gwiazdkę z nieba”. Miałam cichą nadzieję, że uda mi się wypożyczyć ją jeszcze przed świętami i w efekcie oddam się lekturze kiedy pierogi, uszka i makowce będą wygodnie układały się w moim żołądku, podczas gdy ja ułożę się na kanapie spowita blaskiem choinki. Co ważne, miałam taką nadzieję mimo znajomości tematyki jej innych książek – wszechobecne gwałty, nieszczęścia, mafijne porachunki, a to wszystko wśród złowróżbnych penisów i niemowlaków rzuconych na pastwę lasu ze wszystkimi przyległościami w postaci dzikiej zwierzyny, że o braku pożywienia nie wspomnę. Zresztą niemowlak sam i tak sam by się nie pożywił. Co ja piszę? Nie, to nie ja zwariowałam tocząc takie dywagacje, to jeden z wątków w twórczości pani Kasi, a co więcej, dziecko przeżyło kilkutygodniowy pobyt w ściółce leśnej. No więc mimo wszystko, liczyłam na w miarę przyjemną książkę, która pomoże mi w trawieniu i odpoczywaniu od rodzinnych okołoświątecznych rozmów o tym dlaczego partia X lepsza jest od partii Y i dlaczego żadna z nich nie jest dobra. Niestety – zawiodłam się, a święta owszem, występują, ale na ostatnich kilku stronach i w zasadzie jest to tylko wigilia i to taka dość nietypowa. Aha, kolejka w bibliotece była oczywiście dość pokaźna, więc książkę wypożyczyłam już w tym roku i przeczytałam w bólach w ciągu ok 3 tygodni.


Ad rem. Głównym bohaterem nie jest, jak zapewne zazwyczaj, mniej lub bardziej wrażliwa niewiasta, ale bardzo wrażliwy, delikatny i pokrzywdzony przez życie młody mężczyzna, Nataniel Domaradzki. Jest ilustratorem książek dla dzieci, który stracił mamę, mieszkanie, sprawność w nodze i chęć do życia. Mama „padła ofiarą” ludzi zajmujących się tzw. dziką reprywatyzacją. Uściślając – nie, wbrew temu jak ujmuje to Nataniel, nie zamordowali jej gangsterzy. Zmarła przez słabe serce i najwyraźniej niską odporność emocjonalną. W efekcie chłopak postanowił spakować to, co mu zostało i ruszyć przed siebie. Dzięki niezwykle oryginalnemu pomysłowi jego obecnej, zastępczej mamy, czyli Michalak (to taka przenośnia;)), psuje mu się samochód i trafia do domu Marty Kraszewskiej. W cudownie szybki sposób zaczynają czuć, nie, nie, kochani, nie pociąg seksualny, jeszcze nie teraz. Zaczynają pałać do siebie ogromną sympatią, przyjaźnią wręcz. Marta proponuje mu nocleg. Okazuje się, że w pobliżu jej gospodarstwa znajduje się opuszczony i zniszczony dom. Nataniel dowiaduje się, że może w nim zamieszkać. Cud, prawda? Za chwilę wydarza się kolejny – najlepszym i w zasadzie jedyny przyjaciel Marty to złota rączka od samochodów, Mateusz. Proponuje chłopakowi super lifting auta w zamian za stworzenie strony internetowej. Chłopak przystaje na propozycję. Następnie zamienia tenże samochód na wspomniany dom. Cud, prawda? Już nie pomnę, po skończeniu książki nie miałam czasu na napisanie tego tekstu, ale było to możliwe chyba dzięki temu, że uratował z wypadku samochodowego córkę właściciela tego domu. No to może już nie taki cud. Och, wait… Aha, kiedy w pewnym momencie Nataniel dowiaduje się, że zakup domu może być z jakiegoś powodu niemożliwy, padają słowa o tym, że już mu to zabierają. No tak, ale to, że w ogóle trafiło mu się coś takiego, nawet tylko chwilę, za darmo, w pięknym miejscu, w pobliżu życzliwych ludzi, to już nie jest istotne… Mimo tego, że kilka razy Nataniel zawiódł swoich zleceniodawców, nie dotrzymał terminów i w normalnym życiu byłby pewnie już skreślony jako zaufany pracownik, tu bez najmniejszego problemu wraca do pracy, a zlecenia płyną wartkim nurtem.


W międzyczasie pojawia się osobnik piękny i seksowny, acz zły do szpiku kości. No prawie, bo kocha zwierzęta, uratował nawet chorego konia z transportu. A imię jego Siergiej. Zajmuje się jakimiś szemranymi interesami, nie zostało wyjaśnione czym dokładnie. Początkowo kreowany na osobnika naprawdę budzącego niechęć, nienawiść wręcz, nagle zaczyna wywoływać u Marty uczucia wręcz odwrotne (jakiś czas wcześniej zdążyły lekko wykiełkować, ale potem zostały zniszczone przez jego zachowanie). Między nim a Martą zaczyna się ognisty romans. A wcześniej, żeby Nataniel mógł zarobić jeszcze więcej, wszak pieniądze na remont domu były mu bardzo potrzebne, Sergiej wyjeżdża i zostawia mu pod opieką swoje zwierzęta.


Przejdźmy do wątku, który musi się pojawić się u Michalak. No więc pewnego dnia, kiedy Nataniel jeździ sobie konno podziwiając mazurską florę i faunę, pod jego dom przybywa nie gorszej od nich urody dziewczyna. Wszystko w niej było tak nieziemskie, że niewykluczone, iż koń przez siodło poczuł jak bardzo go zachwyciła. Okazuje się, że dziewoja jest studentką, która zapragnęła przeżyć wakacyjną przygodę, tzn. znaleźć mężczyznę, który przygarnie ją na te trzy miesiące. Złapała więc stopa i ruszyła w siną dal. Pech chciał, że kierowcę też zachwyciła, w związku z czym chciał ją zgwałcić. Po ucieczce trafiła pod dom naszego Nata. Co robi statystyczna kobieta po takim wydarzeniu? Oczywiście kilka godzin później ląduje nago w jeziorze z nowopoznanym mężczyzną, proponując mu zaznanie uciech cielesnych. Aha, on nie był nagi, został w dżinsach. Nie pytajcie… Dalej wygląda to tak, że dziewczyna u niego zostaje, dając mu siebie całą we wszystkich konfiguracjach, a w zamian biorąc jego gotówkę, kartę, debet i pożyczkę. Co gorsza, serce również. Co okazuje się dalej? Ano to, że dziewczyna najwyraźniej jest nimfomanką i nie może oprzeć się też urokowi Siergieja. W efekcie któregoś pięknego dnia Nataniel z Marta zastają ich w sytuacji nie dość, że wyjątkowo jednoznacznej, to jeszcze chłopak słyszy, co tak naprawdę ukochana o nim myśli. A ponieważ jest już wystarczająco zakompleksiony z powodu kulejącej nogi, to wydarzenie okazuje się ciosem nie do zniesienia. Wpada w depresję, zaczyna pić. Marta natomiast wyjeżdża. W końcu Mateusz przemawia mu do rozumu i chłopak postanawia wziąć się za siebie.
Zbliżają się święta, ale nie przyjmuje zaproszenia sołtysa (w międzyczasie iskrzyło między nim a jego córką, to ta uratowana z wypadku). Zostaje sam, bo tak zdecydował, pierwsze święta bez mamy chce spędzić na samotnej kontemplacji. Mateusz natomiast postanawia wybrać się do Marty do Dublina (kocha ją, no ale jak powszechnie wiadomo, łobuz kocha najbardziej, dlatego ona wolała Siergieja). Kiedy spokojnie myje okna, nagle podjeżdża jakaś kobieta, wręczając mu dziecko i list. Okazuje się, że jest to potomek tamtej nieszczęsnej studentki. Nie, nie, to nie jest niemowlak, na pewno nie może być to jego dziecko. Aha, dzień wcześniej Siergiej dał mu większą ilość gotówki, więc w jego skołowanej głowie pojawia się myśl, że to może on jest ojcem. W liście stoi, co następuje: jego była ukochana jest prostytutką, która właśnie poszła siedzieć za oszustwa matrymonialne, a nikt się tak dobrze nie zajmie jej córeczką jak on. Czy ktoś wspominał, że książki Michalak są życiowe? Chłopak ma tak niezwykle dobre serce, że oczywiście godzi się na to. Książka kończy się tak, że Marta z Mateuszem robią mu niespodziankę swoim przyjazdem, a pod koniec dnia odwiedza go pewna tajemnicza dziewczyna. Nataniel jest zaskoczony i szczęśliwy, mówi, że myślał, że nie żyje, a następnie pyta ją o imię. Taka sytuacja. Tak że czego by nie mówić o twórczości Michalak, to potrafi książkę skończyć tak, żeby czytelnicy nie mogli się doczekać drugiej części i ustanowili rekord sprzedaży jeszcze przed premierą.


W zasadzie na tym mogłabym zakończyć, bo myślę, że ten przydługi skrót fabuły mówi sam za siebie. Ale dodam jeszcze, że Michalak po prostu nie potrafi pisać. Fabuła to jedno, jest jeszcze coś takiego jak styl. No i on tu woła o pomstę do nieba. Mamy nagromadzenie kolokwializmów („Oczadział zupełnie”), jakichś infantylnych zwrotów, sformułowań, które redakcja mogła zmienić („która zmarła właśnie „dzięki” takim bandziorom” – wystarczyło napisać „przez” – inna sprawa, że to nieprawda, o czym pisałam wyżej), ale musieliby napisać książkę od nowa, więc poprawili pewnie najbardziej rażące błędy. Kolejna rzecz to dwie wyjątkowo irytujące w moim odczuciu maniery. Jedna polega na bardzo częstym wstawianiu wielokropków w środku zdania („Nataniel… prawdę mówiąc w ogóle nie myślał, wpatrzony głodnym wzrokiem w jej zaciśnięte uda”), a druga na analogicznym wstawianiu wykrzykników („Że znów potrafi, i chce! się śmiać”). Jeszcze jedno zdanie stanowiące przykład na użycie potocznych zwrotów i wielokropków: „Potrafiła oprócz tego krzyczeć i rzucać się nań z pazurami, aż musiał chwytać ją za nadgarstki, zamykać w ramionach i… cóż… obłaskawiać w łóżku, czy gdzie tam się akurat znajdowali”. Do tego mamy nieudolne próby zbudowania jakiejś psychologii postaci i śmiech w momentach, w których autorka najwyraźniej oczekiwała wręcz przeciwnego efektu. Gdybym pisała to od razu po zakończeniu lektury pewnie pamiętałabym większą liczbę szczegółów, ale wtedy też nikt by tego nie przeczytał, bo byłoby 3 razy dłuższe. ;)


Jeśli chodzi o zalety tej książki, to faktycznie, zgadzam się, że czcionka jest duża, oczy przy niej odpoczywają, i szybciej się dzięki temu czyta (technicznie, bo ja się umęczyłam nad tymi bzdurami i stylem). I to by było na tyle. Reasumując – nie polecam. ;)

Uwaga, spoilery!

Nie biorę udziału w żadnych wyzwaniach książkowych, ale pod koniec zeszłego roku powzięłam jedno – przeczytanie jednej książki osławionej już w niektórych fejsbukowych grupach książkowych Katarzyny Michalak. Padło na najnowszą wówczas „Gwiazdkę z nieba”. Miałam cichą nadzieję, że uda mi się wypożyczyć ją jeszcze przed świętami i w efekcie oddam się...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    2 011
  • Chcę przeczytać
    706
  • Posiadam
    311
  • 2018
    86
  • Ulubione
    39
  • Teraz czytam
    37
  • 2019
    27
  • Katarzyna Michalak
    24
  • 2017
    21
  • Przeczytane 2018
    21

Cytaty

Więcej
Katarzyna Michalak Gwiazdka z nieba Zobacz więcej
Katarzyna Michalak Gwiazdka z nieba Zobacz więcej
Katarzyna Michalak Gwiazdka z nieba Zobacz więcej
Więcej

Video

Video

Podobne książki

Przeczytaj także