Gra Endera

Okładka książki Gra Endera
Orson Scott Card Wydawnictwo: Prószyński i S-ka Cykl: Saga Endera (tom 1) Ekranizacje: Gra Endera (2013) fantasy, science fiction
254 str. 4 godz. 14 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
Saga Endera (tom 1)
Tytuł oryginału:
Ender's Game
Wydawnictwo:
Prószyński i S-ka
Data wydania:
2005-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2005-01-01
Liczba stron:
254
Czas czytania
4 godz. 14 min.
Język:
polski
ISBN:
83-7255-767-5
Tłumacz:
Piotr W. Cholewa
Ekranizacje:
Gra Endera (2013)
Tagi:
Card Ender Mówca Umarłych science fiction filozofia obcy dziecko wojna Nebula Hugo

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,1 / 10
2083 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
708
40

Na półkach: , , , ,

„Był żołnierzem i gdyby ktoś go zapytał, kim chce zostać, kiedy dorośnie, nie wiedziałby, o co chodzi”

Science fiction. Pierwsze skojarzenie osoby mniej lub bardziej nieświadomie unikającej tego gatunku? Miliony nazw planet, systemów i galaktyk. Wynalazki opisane w sposób bardziej kosmiczny od samego miejsca akcji, które, nawiasem mówiąc, jest nie do ogarnięcia. Lasery, komandorzy, najwymyślniejsze obce rasy, ludzie z często zerowymi problemami egzystencjalnymi, ponieważ znaczące zwiększenie się Świata zajmuje całą ich uwagę. Marines, wahadłowce, krążowniki, roboty, komputery, hologramy, technika, o rany, królestwo za konia.

Po „Grę Endera” sięgnęłam z dwóch powodów. Po pierwsze, warto przełamywać przyzwyczajenia, poszerzać horyzonty, dbać o elastyczność myślenia. Ani rusz bez próbowania różnych potraw. Po drugie, zawsze fascynowały mnie literackie wizje dzieci nieco odbiegających od standardów. Motyw dzieci z krwią na rękach mam już za sobą, teraz nadszedł czas na dzieci genialne. Mogłoby się wydawać, że to popularny motyw, ale czy ktoś zrealizował go kiedyś naprawdę idealnie? W tym tygodniu dowiedziałam się, że odpowiedź brzmi: tak. Tą osobą jest Orson Scott Card.

Ender Wiggin, lat sześć, ma ocalić ludzkość przed zagładą jako dowódca floty. Odkryto w nim geniusz wojskowy, ale ponieważ czas nagli, a już wiele lat wcześniej przekonano się, że potencjał dziecięcego umysłu należy wykorzystać jak najszybciej, chłopiec musi w trybie przyspieszonym uzyskać wiedzę i umiejętności, które wpaja się przez co najmniej dziesięć lat szkolenia. Nie brzmi to zbyt zaskakująco, nieprawdaż? Wszystko dlatego, że w tej książce liczy się nie los dwóch stojących naprzeciw siebie cywilizacji, ale człowiek, w którego ręka spoczywa ich przyszłość.

Jedno trzeba zaznaczyć jasno i wyraźnie: nie jest to historia o strzelających do siebie komandosach, o epickich bitwach w przestrzeni kosmicznej ani nawet o eksploracji tej czy innej galaktyki. Nic z tych rzeczy. „Gra Endera” to opowieść o chłopcu, którego wyrwano z dzieciństwa, zanim zdał sobie sprawę z tego, czym ono jest. Obserwujemy, jak rośnie, wiemy jednak, że nie dorasta; już w chwili, gdy czytelnik poznaje Endera, widzi, że jest on bardziej niż dojrzały. Inteligencja i analityczny umysł są jego błogosławieństwem i przekleństwem jednocześnie. Jest zbyt bystry, by sprzeciwić się narzuconemu odgórnie obowiązkowi, myśli zbyt dużo, by nie dostrzec, jak wiele od niego zależy, jaki obowiązek spoczywa na jego barkach.

Trudno powiedzieć, na czym polega magia „Gry Endera”. Mogę ostrożnie obstawiać, że chodzi właśnie o głównego bohatera. Z jednej strony podziwiamy jego zdolności, tempo, w jakim się uczy i pomysły, na które wpada w ułamku sekundy. Z drugiej... widzimy, że wszystko to dzieje się wbrew niemu. Ender dociera na szczyt, ponieważ dorośli łamią go raz po raz – i robią to w taki sposób, że inteligencja chłopca, jego najsilniejsza broń, zwraca się przeciw niemu. Cieszymy się wraz z Enderem po zwycięstwie, tęsknimy razem z nim za ciepłym uściskiem przyjaznej dłoni, walczymy o uznanie, a potem obserwujemy jego stratę mimo zwycięstwa, otrzymujemy coś i po chwili jest nam to zabierane... Tak wygląda życie Endera. Czytelnik mu nie współczuje; on cierpi razem z bohaterem. Jednocześnie wie doskonale, że niszczą go w imię wyższego celu, w imię przetrwania. A gdy dochodzi do ostatecznego starcia... choćby tylko dla niego warto przeczytać „Grę...”. Uczucie głębokiego osłupienia gwarantowane.

Card opisał młodość Endera językiem prostym, pozbawionym wymyślnych językowych fajerwerków, a mimo to przedstawił świat i bohatera w sposób całkowicie zrozumiały, jasny, a przede wszystkim wciągający. Mimo niewielkiej objętości powieść zawiera mnóstwo wątków i smaczków, które łykamy błyskawicznie. Szkolenie w Szkole Bojowej czyta się na jednym wdechu, Szkołę Dowodzenia na drugim. Postacie otaczające Endera ustępują mu tylko dlatego, że to wokół niego skupia się historia, ale to nie przeszkadza w polubieniu Groszka oraz reszty genialnych dzieci czy też znienawidzenia Graffa wraz z całą armią dorosłych, którzy zdają się być nastawieni przeciwko Enderowi, „bo tak trzeba”.

Z każdą kolejną stroną czujemy coraz większy żal i przerażenie; nie tylko dlatego, że Ender nieuchronnie zbliża się na równi do zwycięstwa nad robalami, jak i do przegranej z samym sobą, ale też dlatego, że do końca lektury zostało tylko sto pięćdziesąt... sto... trzydzieści... dziesięć stron. To jedna z tych osobliwych książek, po których skończeniu czuje się niesamowitą pustkę, ma się ochotę rzucić wszystko i zacząć czytać od nowa, równocześnie jednak trudno określić, dlaczego tak się dzieje.

Odkładam „Grę Endera” na półkę z mieszaniną zachwytu i głębokiego smutku, ponieważ mam wrażenie, że właśnie przeczytałam najlepszą książkę od dłuższego czasu i nieprędko coś wywoła u mnie podobny stan. Myślę, że mój umysł jeszcze przez pewien czas będzie znajdował się w nullo – stanie całkowitej nieważkości.

[ http://butelka-rudego.blogspot.com/2011/08/gra-endera-orson-s-card.html ]

„Był żołnierzem i gdyby ktoś go zapytał, kim chce zostać, kiedy dorośnie, nie wiedziałby, o co chodzi”

Science fiction. Pierwsze skojarzenie osoby mniej lub bardziej nieświadomie unikającej tego gatunku? Miliony nazw planet, systemów i galaktyk. Wynalazki opisane w sposób bardziej kosmiczny od samego miejsca akcji, które, nawiasem mówiąc, jest nie do ogarnięcia. Lasery,...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    14 326
  • Chcę przeczytać
    5 778
  • Posiadam
    2 551
  • Ulubione
    1 134
  • Fantastyka
    247
  • Teraz czytam
    169
  • 2013
    160
  • Chcę w prezencie
    131
  • 2014
    112
  • Science Fiction
    102

Cytaty

Więcej
Orson Scott Card Gra Endera Zobacz więcej
Orson Scott Card Gra Endera Zobacz więcej
Orson Scott Card Gra Endera Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także