rozwińzwiń

Kings of the Wyld

Okładka książki Kings of the Wyld Nicholas Eames
Okładka książki Kings of the Wyld
Nicholas Eames Wydawnictwo: Orbit Books Cykl: Saga [The Band] (tom 1) fantasy, science fiction
502 str. 8 godz. 22 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
Saga [The Band] (tom 1)
Tytuł oryginału:
Kings of the Wyld
Wydawnictwo:
Orbit Books
Data wydania:
2017-02-21
Data 1. wydania:
2017-02-21
Liczba stron:
502
Czas czytania
8 godz. 22 min.
Język:
angielski
ISBN:
9780316362474
Średnia ocen

6,7 6,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,7 / 10
3 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
82
8

Na półkach:

Bardzo dobra, wielowątkowa. Ciągle coś się działo. Niezwykle kreatywna w kwestii potworów.
Mocne 9.

Bardzo dobra, wielowątkowa. Ciągle coś się działo. Niezwykle kreatywna w kwestii potworów.
Mocne 9.

Pokaż mimo to

avatar
1356
101

Na półkach:

Słabe,bardzo słabe.

Słabe,bardzo słabe.

Pokaż mimo to

avatar
208
81

Na półkach: ,

Pierwsza połowa książki nie zapowiadała tego jak bardzo historia mi się ostatecznie spodoba. Pierwsze rozdziały trzeba trochę przebrnąć, zawierają głównie przemyślenia głównego bohatera, jego narzekanie i filozofowanie. Natomiast im dalej tym więcej bohaterów się pojawia i każdy z nich wnosi mnóstwo akcji i humoru do historii. Mimo tragiczności historii - uwięziona córką, widmo wojny i hordy potworów, książka jest przepełniona humorem, którego z początku się obawiałam, lecz ostatecznie dość mi przypasował, kojarzył mi się troszkę z humorem Sapkowskiego w wiedzminie. Z jednej strony historia zakrawa na typowa opowieść drogi, lecz akcja, która pojawia się w czasie wędrówki utrzymuje nasze zainteresowanie. Postacie każda oryginalna, każda ciekawa na swój sposób, dla mnie jednak sam główny bohater mocno się wybija. Nie tylko dlatego, że śledzimy historie jego oczami ale również dlatego, że autor nadal mu najwięcej głębi, jego natura była najbardziej złożona wśród bohaterów. Żałuję jedynie, że autor nie poświęcił więcej czasu na pogłębienie historii antagonisty. Ostatni i jego motywacje były dla mnie bardzo interesujące niestety autor ograniczył się trochę do minimum skupiając się na Sadze. Książka ma swoje minusy jednak patrząc na to, jak dobrze bawiłam się podczas lektury dostaje u mnie wysoka ocenę i z chęcią sięgnę po kolejny tom, by poznać również losy Rose.

Pierwsza połowa książki nie zapowiadała tego jak bardzo historia mi się ostatecznie spodoba. Pierwsze rozdziały trzeba trochę przebrnąć, zawierają głównie przemyślenia głównego bohatera, jego narzekanie i filozofowanie. Natomiast im dalej tym więcej bohaterów się pojawia i każdy z nich wnosi mnóstwo akcji i humoru do historii. Mimo tragiczności historii - uwięziona córką,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
344
163

Na półkach:

¯\_(ツ)_/¯

¯\_(ツ)_/¯

Pokaż mimo to

avatar
514
49

Na półkach: , ,

Taki delikatny DNF, wydaje mi się, że nie mam do niej teraz serca.
Książka dla piętnastoletnich chłopców, którzy utknęli w czterdziestoletnich ciałach i nie mówię tego jako przytyk. Jest to historia czysto-rozrywkowa, jednak za każdym razem gdy ją odkładam, tracę nią zainteresowanie. Dlatego wraca z powrotem na półkę, gdzie będzie czekała aż znowu nadejdzie jej kolej albo trafi do biblioteki.

Taki delikatny DNF, wydaje mi się, że nie mam do niej teraz serca.
Książka dla piętnastoletnich chłopców, którzy utknęli w czterdziestoletnich ciałach i nie mówię tego jako przytyk. Jest to historia czysto-rozrywkowa, jednak za każdym razem gdy ją odkładam, tracę nią zainteresowanie. Dlatego wraca z powrotem na półkę, gdzie będzie czekała aż znowu nadejdzie jej kolej albo...

więcej Pokaż mimo to

avatar
3
3

Na półkach:

Powieść napisana pewnie z miłości do epic fantasy, ale efekt trochę na granicy parodii gatunku. Przesycone humorem.
Brak głównego bohatera. Po 1/3 książki miałem wrażenie że czytam o grupie brodatych boomerów, których imiona nie mają żadnego znaczenia.
Po kolejny tom prędko nie sięgnę.
Niemniej może takie książki mają swoich czytelników; szacunek dla nich.

Powieść napisana pewnie z miłości do epic fantasy, ale efekt trochę na granicy parodii gatunku. Przesycone humorem.
Brak głównego bohatera. Po 1/3 książki miałem wrażenie że czytam o grupie brodatych boomerów, których imiona nie mają żadnego znaczenia.
Po kolejny tom prędko nie sięgnę.
Niemniej może takie książki mają swoich czytelników; szacunek dla nich.

Pokaż mimo to

avatar
2735
615

Na półkach: ,

Na pozór "Królowie Wyldu" wyglądają bardzo atrakcyjnie. Grupa seniorów, dawnych rębajłów mordujących setkami najgroźniejsze potwory, musi znów zebrać się razem i ruszyć w dzikie ostępy na ratunek córce jednego z nich. Panowie mają po 50+ lat, czy też może nawet i więcej, kraina obfituje w szeroki wachlarz niezwykle niebezpiecznych stworzeń, zaś całość opowieści została utopiona w humorze. Co więcej – powieść uhonorowano w roku 2018 nagrodą Davida Gemmella za najlepszy debiut fantasy (przy czym była to zarazem ostatnia edycja nagrody),a na okładce polskiego wydania znalazła się fraza „Najlepsza książka fantasy 2017 roku”, bo takie właśnie miano przyznał literackiemu dziełu portal FANTASY-FACTION.COM.

Czy coś mogło więc pójść źle? No więc – tak, praktycznie wszystko. Ale może po kolei.

Postaci – w rozumieniu bohaterów – są nijakie. Mieli być seniorzy, którzy po bitych dwóch dekadach wracają do swojego rzemiosła, czyli rzezania stworów, ale z seniorskich przypadłości trafia się co najwyżej obfity brzuch u tego, który zasiadł na królewskim stolcu, oraz… no nie wiem, może nieco lumpiarski wygląd u innego. Dzieci? No tak, u paru są. Utrata masy mięśniowej? No niby gdzieś tam tak, ale nie przesadzajmy. Zmęczenie życiem? W teorii tak, ale wszyscy z nich z miejsca mogą brać się do roboty i ruszają na drugi koniec świata, nie ustając w drodze i nie kwękając. I to mimo perspektywy starcia z wrogiem nawet nie tyle przeważającym liczebnie, co po prostu niemożliwym do pokonania, zwłaszcza jeśli się idzie w kilka osób. Bez problemu też wymachują bronią, mocno, precyzyjnie i szparko tnąc przeciwników na plasterki.

Świat – jest tuzinkowy. Do jednego wora wrzucono większość znanych z fantasy stworów (smoki, ogry, trolle, chimery, drzewce, wilkory, itp.),wzbogacono pulę zapożyczeniami z systemów RPG (m.in. znalazły się tu ettercapy i ettiny z Planescape'a),do tego dodano magiczne bronie (głównie miecze) oraz… latające żaglowce. Które niby są niesłychanie rzadkimi reliktami po wymarłej rasie, ale bywa, że na niebie jest od nich wręcz tłoczno. Bo każda ważniejsza persona ma takie cacko i naturalnie uwielbia krążyć nim po świecie, dzięki czemu statek trafia się na kartach powieści praktycznie co i rusz. Ba! Bohaterowie też taki w pewnym momencie sobie przywłaszczają. W całej tej mnogości kreacji chyba jedynym rzeczywiście oryginalnym wkładem autora jest rasa druinów, czyli niemalże nieśmiertelnych ludzi z… króliczymi uszami. Nie był to jednak przesadnie mądry pomysł, bo ilekroć trafia się druin, przed oczami czytelnika staje Królik z Disneyowskiej wersji "Kubusia Puchatka"..

Humor, którego obfitością reklamowano tę książkę – również rozczarowuje, bo jest przaśny, niekiedy wręcz czerstwy. Taki w sam raz na delikatny uśmiech połową ust co 15-20 stron. Jak dla mnie to zdecydowanie za mało, by nazwać "Królów Wyldu" powieścią humorystyczną.

I tu dochodzimy do tego, co czyni z "Królów Wyldu" swego rodzaju kuriozum. Otóż po opisanym świecie plączą się dziesiątki, może nawet setki grup najemników zajmujących się rzezaniem stworów. Każda z własną, chwytliwą nazwą. A wszystkie ogólnie znane, ciągające ze sobą na każdą wyprawę barda, by sławił ich poczynania. W efekcie nie idzie spamiętać, kto, co, gdzie i kiedy, ale bohaterowie – naturalnie sami tworzący ongiś jedną z takich grup, bodaj najbardziej legendarną ze wszystkich dotychczas istniejących (co jest trochę bez sensu, bo wcześniej też chyba jakieś grupy były, i to mające na koncie grubsze sukcesy) – są rozpoznawani przez niemalże wszystkich, z którymi się stykają. Mimo że od 20 lat już nie działają, czynów równie bohaterskich dokonano w międzyczasie całe multum, a do tego akurat ich bardowie nie utrzymywali się długo przy życiu, więc nie wiadomo, kto miałby sławić ich triumfy.

Żeby nie było – sam koncept powieści jest nawet interesujący. To jakby próba pożenienia epickiej sagi dla starszych czytelników (w rozumieniu prawie-emerytów marzących o wywijaniu mieczem) z wątkami bliskimi sercu uzależnionej od mediów społecznościowych młodzieży, czyli odpowiednikiem naszego Tik Toka, seriami produkującego celebrytów. Biegnie się gdzieś, gdzie wiadomo, że grasuje większy stwór, ubija się go i cyk! No, może nie pstryka się sobie fotki, ale daje się wódkę bardowi, żeby dobrze rymy poskładał i puścił laurkę w obieg. Kłopot w tym, że wedle fabuły grup takich jest zatrzęsienie, przez co chwilami opowieść popada w groteskę, bo więcej tu celebrytów walczących o rozpoznawalność i poklask niż zwykłych ludzi zarabiających na chleb jakąś przyziemną pracą.

Niestety, taka dziwaczna konstrukcja świata wymusza pewną umowność czy wręcz infantylność realiów. Pieniądze? Leżą na ulicy. Niby żaden z głównych bohaterów (nie licząc króla, ale tylko przez chwilę) groszem nie śmierdzi, ale zawsze jakieś fundusze się znajdą. Przeciwności losu? O tyle, żeby czytelnika czymś zająć, bo wiadomo, że seniorom krzywda stać się (poważniejsza) nie może. Nawet jak któryś doznaje kontuzji, to pięć stron później nikt o tym nie pamięta. Głodu ani zimna też nie zaznają – zawsze w odpowiedniej chwili trafią na kogoś, kto ich zna lub ma w sercu gościnność. W końcu lektura ma być łatwa i przyjemna, nawet jeśli trup ściele się gęsto. Oczywiście trup przeciwników, bo autorowi szkoda było robić przykrości nie tylko seniorom, ale nawet ich przyjaciołom.

Podsumowując – "Królowie Wyldu" są rozczarowująco jałową książką, przebiegiem fabuły i konstrukcją świata oraz postaci przypominającą zapis kampanii RPG. Ot, drużyna starszych herosów wędruje na drugi koniec kontynentu, po drodze radząc sobie z rozmaitymi przeciwnościami losu, od rabusiów po groźne potwory. Próżno tu szukać czy głębi kreacji, czy niezapomnianych postaci, czy wreszcie wartego uwagi humoru. To po prostu jedno z setek dostępnych na rynku czytadeł, o tyle niezłych, że połykających się szybko i gładko, czego główną zasługą jest dobre, potoczyste tłumaczenie Roberta J. Szmidta. Osobiście jednak lekturę uznaję za stratę czasu i absolutnie nie zamierzam sięgać po tom drugi.

(Esensja.pl)

Na pozór "Królowie Wyldu" wyglądają bardzo atrakcyjnie. Grupa seniorów, dawnych rębajłów mordujących setkami najgroźniejsze potwory, musi znów zebrać się razem i ruszyć w dzikie ostępy na ratunek córce jednego z nich. Panowie mają po 50+ lat, czy też może nawet i więcej, kraina obfituje w szeroki wachlarz niezwykle niebezpiecznych stworzeń, zaś całość opowieści została...

więcej Pokaż mimo to

avatar
363
223

Na półkach: , ,

Dziś przychodzę do was z recenzją książki, która rozbawiła mnie do łez i zadomowiła się w gronie moich ulubieńców na dłuższy czas.

Historia toczy się w świecie brutalnym i pełnym przemocy. W świecie, w którym magiczne stworzenia; smoki, mantykory, koboldy, cyklopy, minotaury, ludożercy i sowomisie istnieją. W zasadzie, jeśli pomyślicie o jakiejkolwiek postaci magicznej to gdzieś w zakamarkach Wyldu pewnie byście ją znaleźli. Z tymi krwiożerczymi stworami walczą zespoły najemników, których popularność dorównuje popularności gwiazd rocka. Zresztą muzycznych nawiązań znajdziecie tu bardzo dużo.

Saga - Królowie Wyldu to taki właśnie zespół tylko trochę zardzewiały. Królami to oni byli kiedyś, mimo że wciąż o ich wyczynach krążą legendy, ich ekipa bardziej przypomina karykaturę tej z dawnych czasów. Tacy trochę emerytowani bohaterzy. Podstarzali, przy kości, schorowani, złamani życiem i nie dzisiejsi. Wiele lat minęło, odkąd ich skład się rozszedł i nic nie zapowiadało, że ścieżki starych przyjaciół splączą się na nowo.

Jednak, gdy na progu Claya (bohatera, którego oczami śledzimy całą historię) staje Gabriel dawny lider grupy z prośbą o pomoc w ratowaniu córki, ten nie jest w stanie mu odmówić, mimo że misja zdaje się być z góry skazana na porażkę. I tak we dwóch ruszają w drogę do Wyldu po kolei zbierając starych druhów, których życie zdecydowanie potoczyło się w różnych kierunkach.

Bohaterowie sprawiają, że ta historia ma w sobie coś niesamowitego. Dla odmiany nie mamy tu do czynienia z młodymi pełnymi wigoru i siły postaciami, tylko z facetami, po 40, którzy zdecydowanie nie są w formie, a mimo to potrafią zaskoczyć. Ich droga bogata jest w przygody, a podczas niej nasi królowie mają wiele czasu na wspominanie lat świetności i swoich zamierzchłych historii. Do tego przygody, które śledzimy pełne są epickich scen. (Finał historii i scena walki Gabriela wołały o wielkie WOW).

Wszystko to przeplecione jest nieokrzesanym, lekko prostackim, lekko czarnym humorem, który ja osobiście uwielbiam. Niemniej mimo dużej dawki humoru wiele było scen, które miały swoją wagę i wybrzmiały w całkiem poważnym tonie.

Jeśli miałabym szukać wad to pod koniec miałam poczucie pewnej repetytywności. Autor także kilkukrotnie wybierał łatwiejszą drogę i naprawiał sytuację nagłym magicznym rozwiązaniem.

Całokształt historii zdecydowanie do mnie trafił. Bardzo fajny koncept, który został ograny w prawdziwie kozacki sposób. Jeśli lubicie klasyczne motywy wplecione w epic quest fantasy to będzie to coś dla was. Polecam wam tą książkę i mam nadzieję, że przyniesie wam tyle radości przy czytaniu co mi.

Dziś przychodzę do was z recenzją książki, która rozbawiła mnie do łez i zadomowiła się w gronie moich ulubieńców na dłuższy czas.

Historia toczy się w świecie brutalnym i pełnym przemocy. W świecie, w którym magiczne stworzenia; smoki, mantykory, koboldy, cyklopy, minotaury, ludożercy i sowomisie istnieją. W zasadzie, jeśli pomyślicie o jakiejkolwiek postaci magicznej to...

więcej Pokaż mimo to

avatar
435
208

Na półkach: ,

Niby sympatyczne i chwilami zabawne, ale nie wciągnęło mnie jakoś bardzo. Tylko momentami byłam ciekawa, co będzie dalej, a końcówka to w ogóle mnie strasznie wymęczyła. Za bardzo jak na książkę rozrywkową, łatwą, lekką i przyjemną i na tyle mocno, że nie wiem czy sięgać po drugi tom. Bohaterowie niby charakterystyczni, ale w sumie to nie wiem czy któregokolwiek tak naprawdę <naprawdę> polubiłam. Chociaż to też nie tak, że mi się całkiem nie podobali, bardziej chyba mnie po prostu mało obchodzili. Nie wiem, w drużynie Kociołka w "Nie ma tego złego" Marcina Mortki też była zbieranina pomyleńców, a ich po prostu uwielbiałam, natomiast Sagę... no raczej tak średnio. Może to wina tego, że robiłam za duże przerwy w czytaniu. Możliwe, że audiobook też by mi bardziej spodobał, bo żarty lepiej wtedy "siadają". No nic, na razie mam inne pilniejsze plany czytelnicze, a po Krwawą Różę być może zabiorę się w przyszłości i chyba wtedy spróbuję audiobooka.
PS. Według opisu na okładce jest to najlepsza książka fantasy 2017 roku obwołana przez jakiś magazyn... chyba nawet mi się nie chce tego komentować. Nie wiem co oni tam czytają, skoro to jest najlepsza powieść roku.

Niby sympatyczne i chwilami zabawne, ale nie wciągnęło mnie jakoś bardzo. Tylko momentami byłam ciekawa, co będzie dalej, a końcówka to w ogóle mnie strasznie wymęczyła. Za bardzo jak na książkę rozrywkową, łatwą, lekką i przyjemną i na tyle mocno, że nie wiem czy sięgać po drugi tom. Bohaterowie niby charakterystyczni, ale w sumie to nie wiem czy któregokolwiek tak...

więcej Pokaż mimo to

avatar
878
322

Na półkach: ,

Ta książka, to prawdziwy worek cudowności. Autor tak zaszalał z ilością pobocznych bohaterów i zupełnie nowych magicznych istot, że nie wiem jak sam się w tym nie pogubił. Zastanawiałam się nawet czy ktoś tam przypadkiem nie zginął dwa razy (oprócz jednej postaci, ale to było zamierzone) tylko dlatego, że doszło do pomyłki w tym tłoku.


"Królów Wyldu" na tle innych książek fantastycznych wyróżniają bohaterowie. To grupa emerytowanych najemników, którzy dwadzieścia lat wcześniej tworzyli grupę Sagę i byli kimś w rodzaju wiedźminów - dla pieniędzy lub dla sławy zabijali magiczne stwory z przeklętego lasu Wyld. Byli w swoim fachu świetni i stali się legendą. Ale w pewnym momencie stwierdzili, że już dość, i każdy z nich poszedł w swoją stronę.


Jednoczy ich powtórnie ich dawny lider, Złoty Gabriel. Jego córka Rose, która poszła w jego ślady i też została najemniczką, utknęła w oblężonym przez hordę magicznych potworów mieście po drugiej stronie Wyldu. Zdesperowany ojciec wyrusza po pomoc starych przyjaciół, by wraz z nimi dokonać niemożliwego - nie po raz pierwszy.


Na początku ciężko było mi się wczytać w historię. Gubiłam się w ilości informacji, dużo tam było wspomnień i wzmianek o osobach i miejscach, które jeszcze nie dały się poznać. Humor też potrafił być bardziej żenujący niż zabawny, i to trochę mnie rozczarowało. Przestałam oczekiwać od książki, że mnie zachwyci. Ale im dłużej czytałam o grupie "staruszków", dokonujących kolejnych niezwykłych osiągnięć w imię przyjaźni, tym bardziej się wciągałam.

Jacy to byli cudowni bohaterowie. Wyraziści, każdy różny, z mocno zaznaczonym charakterem i historią, którą wpływała na ich obecne zachowanie. Strasznie szkoda, że nie będzie drugiej części o ich przygodach - w drugim tomie bohaterowie są inni.


Co do świata przedstawionego, również nie mam się do czego przyczepić. Może tylko odrobinę do tego chaosu na początku, przez który można się pogubić. Jednak wraz z rozwojem akcji coraz więcej się wyjaśnia, coraz więcej wiadomo a i świat robi się coraz bardziej skomplikowany. Wyld i jego mieszkańcy dodają mu odrobinę baśniowości, ale raczej z tych najstarszych wersji baśni, gdzie krew lała się strumieniami.


"Królowie Wyldu" to książka o bohaterach, którym musi się udać. Nie mogło więc zabraknąć nagłych zwrotów akcji, kiedy to następuje jakieś niesamowite wydarzenie, raczej mało prawdopodobne, i bohaterowie zostają ocaleni. Ale tak polubiłam Sagę, że cieszyło mnie każde ich zwycięstwo. Polecam książkę gorąco. To skomplikowana fabuła pełna ciekawostek, niesamowicie wykreowani bohaterowie i humor, który po pierwszych rozdziałach albo się wyrobił, albo do którego po prostu się przywyka i ten staje się bardzo strawny. To był świetnie spędzony czas na lekturze i bez oporów daję książce 8/10 gwiazdek.

Ta książka, to prawdziwy worek cudowności. Autor tak zaszalał z ilością pobocznych bohaterów i zupełnie nowych magicznych istot, że nie wiem jak sam się w tym nie pogubił. Zastanawiałam się nawet czy ktoś tam przypadkiem nie zginął dwa razy (oprócz jednej postaci, ale to było zamierzone) tylko dlatego, że doszło do pomyłki w tym tłoku.


"Królów Wyldu" na tle innych książek...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    707
  • Przeczytane
    462
  • Posiadam
    163
  • Fantastyka
    25
  • Fantasy
    23
  • Teraz czytam
    22
  • 2019
    17
  • Ulubione
    17
  • Chcę w prezencie
    10
  • 2023
    7

Cytaty

Więcej
Nicholas Eames Królowie Wyldu Zobacz więcej
Nicholas Eames Królowie Wyldu Zobacz więcej
Nicholas Eames Królowie Wyldu Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także