Autor epickich sag high fantasy: Wierni i upadli, Of Blood and Bone oraz Saga o Krwiozaprzysiężonych. Należy do grupy rekonstrukcyjnej Wikingów, a jego największym szczęściem jest stawanie w murze tarcz ramię w ramię z trzema synami – tak jak on zafascynowanymi rykiem bitew, mieczami i toporami.
Mieszka na malowniczym południowym wybrzeżu Wielkiej Brytanii, otoczony nie tylko kochającą rodziną – żoną, trzema synami, córką – ale także całą gromadką zwierząt: trzema psami, koniem i owieczką, która, jak na małego buntownika przystało, wierzy, że jest psem.
Jego literacka podróż rozpoczęła się triumfalnie w 2012 roku, kiedy to debiutancka powieść „Malice” zdobyła Nagrodę Davida Gemmella za najlepszy debiut fantasy. Dla Gwynna był to wyjątkowy moment – triumf na miarę marzeń, gdyż David Gemmell był dla niego nie tylko wzorem, ale i inspiracją, która pchnęła go do pisarskiej przygody.https://john-gwynne.com
Każdy z nas czuje strach, a więc musi zadecydować, co z tym pocznie. Czy zostanie czy rzuci się do ucieczki? Czy będzie walczył czy się podd...
Każdy z nas czuje strach, a więc musi zadecydować, co z tym pocznie. Czy zostanie czy rzuci się do ucieczki? Czy będzie walczył czy się podda? Dopiero decyzja, którą podejmiesz, zamienia cię w tchórza bądź bohatera. Bez lęku nie ma odwagi.
Nie jest to na pewno wybitna książka. Świat wykreowany przez autora niczym szczególnym się nie wyróżnia, ot kilka królestw porozdzielanych paroma lasami i rzekami. Czytając nazwy miejsc czy istot miałem wrażenie jakbym gdzieś je już widział w nieco zmienionej wersji. Taki Isiltir od razu nasuwa skojarzenia z Tolkienem a wilkuny to wilkory Martina. Przykłady można mnożyć, bo praktycznie wszystko w "Zawiści" jest wtórne. Szczególnie raziły mnie dialogi, może to kwestia tłumaczenia, ale moim zdaniem pan Gwynne kompletnie nie potrafi w ten jakże istotny dla konstruowania powieści element. Rozmowy bohaterów są tak drętwe i nienaturalne, że bez dwóch zdań jest to najgorszy element książki. Na lekki plus za to opisy bitew, które same w sobie nie były może specjalnie pasjonujące, ale czytało się je sprawnie. Podsumowując, "Zawiść" czytałem głównie gdy miałem chwilę wolnego w pracy i w tej roli sprawdza się bardzo dobrze, zawsze można się bez żalu oderwać a prosta jak drut fabuła umila czas, w którym alternatywą byłoby nie robienie niczego. Jeśli jednak ktoś szuka ambitnego, nietuzinkowego fantasy z wieloma ciekawymi bohaterami to należy poszukać gdzieś indziej. Zdecydowanie.
Niezwykle przypadła mi do gustu ta seria. Czytając nie tylko tą część ale wszystkie pozostałe świetnie się bawiłem. Dużo wartkiej akcji, wielkich bitew i małych potyczek. Akcja dobrze się rozwija i nie zwalnia tempa przez całą serię.
Zakończenie całego cyklu bardzo mi się podobało. Nie będę ukrywał, że kibicowałem głównym bohaterom i trzymałem kciuki żeby im się udało.
Mimo to, niektóre elementy mnie trochę raziły. Część bohaterów miała według mnie trochę irytujące cechy (co nie przeszkadzało mi kibicować im w starciu z siłami zła). Serie fantasy mają swoje prawa, ale mimo wszystko po uśmiercał bym trochę więcej pierwszoplanowych postaci, ponieważ momentami ich wyjścia z opresji były lekko przesadzone. Nie odbiera to jednak w moich oczach nic z serii bo świetnie się ją czytało i z czystym sumieniem mogę ją polecić innym fanom gatunku.