Królowie Wyldu
- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Cykl:
- Saga [The Band] (tom 1)
- Tytuł oryginału:
- Kings of the Wyld
- Wydawnictwo:
- Rebis
- Data wydania:
- 2018-10-30
- Data 1. wyd. pol.:
- 2018-10-30
- Data 1. wydania:
- 2017-02-21
- Liczba stron:
- 528
- Czas czytania
- 8 godz. 48 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788380623095
- Tłumacz:
- Robert J. Szmidt
- Tagi:
- debiut literacki fantasy książki fantasy literatura fantasy literatura kanadyjska magia nadprzyrodzona moc najemnik niebezpieczeństwo odwaga podstęp porwanie zaginięcie
Lubisz Abercrombiego i Pratchetta – pokochasz Eamesa!
– „Fantasy Review Barn”
Saga wraca na scenę!
Chwała nigdy się nie starzeje.
Clay Cooper i członkowie jego grupy niegdyś zasłynęli jako najokrutniejsi najemnicy, najlepsi z najlepszych w tej części Wyldu. Dni ich chwały dawno przeminęły, a oni sami oddalili się od siebie, rozpili się, przytyli i zestarzeli. Pewnego dnia na progu Claya pojawia się jego dawny kompan, Gabriel. Prośba, z którą przybywa, dotyczy misji, jakiej może się podjąć tylko ktoś bardzo odważny bądź bardzo głupi.
Córka Gabriela, Rose, została uwięziona na drugim końcu świata w mieście, które oblega chmara potworów nazywanych hordą z Wyldu. Aby dotrzeć pod mury miasta i pokonać hordę, reaktywowana Saga musi rozprawić się z kanibalami, żądnymi zemsty bogami oraz niedającą im chwili wytchnienia łowczynią głów.
Nadchodzi pora, by przywrócić Sagę do życia.
Genialny debiut… Rewelacyjna epicka fantasy…
– „PublishersWeekly”
Szalona, porywająca, trzymająca w napięciu książka! Wspaniałe postaci – dający się lubić dranie, z którymi się zżyłem i którym kibicowałem podczas ich wędrówki – oraz przeróżne fantastyczne stwory. A wszystko to podlane specyficznym humorem, dzięki czemu podczas lektury ani na chwilę nie przestałem się uśmiechać. Cudo!
– John Gwynne, autor „Zawiści”
Doprowadzi was do śmiechu i płaczu… Wprost zabraknie wam tchu! Ta książka ma dosłownie wszystko!
– K.J. Parker, autor „Składanego noża” oraz „Młota”
Nicholas Eames wprowadził do gatunku fantasy wrażliwość rock’n’rollowca i dowcip kpiarza.
– Sebastien de Castell, autor cyklu „Wielkie płaszcze”
Wartka akcja i poczucie humoru. Świetna książka!
– Ian Irvine, autor „Cienia na szkle”
Genialna. Pełna humoru i ciepła.
– John Hollins, autor trylogii „The Dragon Lords”
Clay Cooper niegdyś był członkiem Sagi, najsłynniejszej grupy najemników na świecie, od tamtej pory jednak przeszedł na emeryturę i teraz wiedzie spokojne życie z żoną i dziewięcioletnią córeczką – to znaczy do czasu, gdy w jego progu staje Gabriel, dawny kompan, także członek Sagi. Potrzebuje pomocy. Jego córka, Rose, została uwięziona na drugim końcu świata w pewnym mieście, które oblega chmara potworów nazywanych hordą z Wyldu.
Clay niechętnie godzi się pomóc kompanowi i obaj wyruszają odnaleźć i zwerbować pozostałych członków Sagi. Będą to: Korg, rozkojarzony czarownik, Matrick, król-rogacz trzymany w uwięzieniu przez własną żonę, i Ganelon, śmiertelnie niebezpieczny wojownik, który dekady od rozwiązania Sagi spędził zamieniony w kamień.
Połączywszy siły, wyprawiają się do rozległego, pełnego potworów lasu o nazwie Wyld. Po drodze rozprawiają się z kanibalami, żądnymi zemsty bogami oraz niedającą im chwili wytchnienia łowczynią głów imieniem Ostróżka. Jednak największym zagrożeniem jest czekająca na nich w mieście Castia horda. Aby się z nią uporać, członkowie Sagi muszą przekonać zarówno swoich rówieśników, jak i niecierpliwych młodzików, ażeby postawili na szali wszystko w celu zdobycia tego, co jest najcenniejsze dla każdego najemnika: wiecznej chwały.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Jak ratować córkę, to tylko z wiernymi kumplami
Jeśli ktoś po opisie tej książki spodziewa się klasycznego heroic fantasy, to zapewne srodze się rozczaruje. „Królowie Wyldu” to powieść z jednej strony schematyczna, z drugiej łamiąca klasyczne schematy gatunku, bawiąca się konwencją i dająca ogromną przyjemność z lektury.
Mamy tu historię Claya Coopera zwanego Wolnorękim, dawnego najemnika i członka grupy znanej jako Saga, najlepszej w całym Grandualu. Ich zadaniem była walka za pieniądze z potworami, uwalnianie od nich wiosek i, ogólnie rzecz biorąc, robienie tego, co groziło każdemu zwykłemu śmiertelnikowi nagłym zejściem z tego świata. Nie raz i nie dwa przemierzali w tym celu połacie lasu zwanego Wyldem, w którym roiło się od najgorszych kreatur z koszmarów, a że robili to często i zawsze wychodzili cało z takich wypraw, zostali nazwani Królami Wyldu. Teraz jednak, po kilkunastu latach od rozwiązania Sagi, jej członkowie zestarzeli się, rozpili, roztyli i pozakładali mniej lub bardziej szczęśliwe rodziny. Clay wiedzie poukładane życie u boku ukochanej żony, ma kilkuletnią córeczkę i odkłada pieniądze na założenie gospody, gdy w drzwiach jego domu staje dawny przyjaciel, Gabriel. Chce reaktywować Sagę i to nie z byle powodu – jego jedyna córka, Rose, jest oblężona w mieście Castia, które otoczyła horda potworów z Wyldu, a Gabriel musi ją ratować. W tym celu potrzebuje pomocy dawnych przyjaciół.
Cała historia opiera się na starym jak świat motywie drogi – bohaterowie idą od punktu do punktu, by dotrzeć do celu i wypełnić swą misję. Taka konstrukcja sprawia, że czytelnik jest w stanie przewidzieć fabułę i domyśleć się, jak cała historia przebiegnie. Decydując się na taką kompozycję, autor świadomie przeniósł ciężar gatunkowy na coś innego – akcję i humor. A jednego i drugiego w „Królach Wyldu” nie brakuje. Nie można tu narzekać na jakiekolwiek dłużyzny czy chwile przestoju, cały czas coś się dzieje i bohaterowie nie mają ani chwili odpoczynku. Owszem, zawsze wiemy, że Saga wyjdzie cało z opresji, bo jak inaczej mogliby wypełnić swą misję, ale każda przygoda wnosi coś nowego do charakterystyki ich postaci. Dodatkową zabawą dla uważnego czytelnika są nawiązania do muzyki i innych dzieł literackich, ukryte w tekście.
Czas nikogo nie oszczędza i tak też się stało z bohaterami Sagi. Dopadają ich zwykłe dla ich wieku dolegliwości – bóle krzyża, strzykanie w kolanie, szybkie zmęczenie. W dodatku Clay jest teraz dużo wolniejszy, Matrick rozpił się i roztył, Gabriel nie ma już takiego refleksu jak kiedyś, a Korg, czarodziej, często myli zaklęcia i nie zawsze działają one tak, jak powinny. Jedyny członek drużyny, który pozostał taki jak prawie dwadzieścia lat temu, to Ganelon, ale czemu tak się stało, musicie przeczytać sami. Nie są to tradycyjni bohaterowie, którzy idą po trupach do celu – są dużo bliżsi zwykłym ludziom niż w jakiejkolwiek innej książce. Sama fabuła i grupa najemników mogą kojarzyć się trochę z klasycznym RPG, a to skojarzenie jeszcze wzmagają pojawiające się tu potwory – począwszy od takich klasyków, jak orki, smoki, gobliny czy wyverny, po takie komiczne twory, jak sowomisie (tak, chodzi o skrzyżowanie sowy z misiem) czy przerażające tygrysy ze skrzydłami jak ważka. To wszystko sprawia, że książka, mimo nieco schematycznej fabuły, zaskakuje niektórymi rozwiązaniami i czyta się ją naprawdę przyjemnie.
Jeśli jesteście fanami gatunku i lubicie się pośmiać, to śmiało sięgajcie po „Królów Wyldu”. Co prawda uważam, że porównanie poczucia humoru z tej książki do poczucia humoru Terry'ego Pratchetta jest nieco na wyrost, mimo to będziecie śmiać się głośno, a książki nie odłożycie aż do samego końca.
Aleksandra Kujawa
Oceny
Książka na półkach
- 707
- 462
- 163
- 25
- 23
- 22
- 17
- 17
- 10
- 7
OPINIE i DYSKUSJE
Bardzo dobra, wielowątkowa. Ciągle coś się działo. Niezwykle kreatywna w kwestii potworów.
Mocne 9.
Bardzo dobra, wielowątkowa. Ciągle coś się działo. Niezwykle kreatywna w kwestii potworów.
Pokaż mimo toMocne 9.
Słabe,bardzo słabe.
Słabe,bardzo słabe.
Pokaż mimo toPierwsza połowa książki nie zapowiadała tego jak bardzo historia mi się ostatecznie spodoba. Pierwsze rozdziały trzeba trochę przebrnąć, zawierają głównie przemyślenia głównego bohatera, jego narzekanie i filozofowanie. Natomiast im dalej tym więcej bohaterów się pojawia i każdy z nich wnosi mnóstwo akcji i humoru do historii. Mimo tragiczności historii - uwięziona córką, widmo wojny i hordy potworów, książka jest przepełniona humorem, którego z początku się obawiałam, lecz ostatecznie dość mi przypasował, kojarzył mi się troszkę z humorem Sapkowskiego w wiedzminie. Z jednej strony historia zakrawa na typowa opowieść drogi, lecz akcja, która pojawia się w czasie wędrówki utrzymuje nasze zainteresowanie. Postacie każda oryginalna, każda ciekawa na swój sposób, dla mnie jednak sam główny bohater mocno się wybija. Nie tylko dlatego, że śledzimy historie jego oczami ale również dlatego, że autor nadal mu najwięcej głębi, jego natura była najbardziej złożona wśród bohaterów. Żałuję jedynie, że autor nie poświęcił więcej czasu na pogłębienie historii antagonisty. Ostatni i jego motywacje były dla mnie bardzo interesujące niestety autor ograniczył się trochę do minimum skupiając się na Sadze. Książka ma swoje minusy jednak patrząc na to, jak dobrze bawiłam się podczas lektury dostaje u mnie wysoka ocenę i z chęcią sięgnę po kolejny tom, by poznać również losy Rose.
Pierwsza połowa książki nie zapowiadała tego jak bardzo historia mi się ostatecznie spodoba. Pierwsze rozdziały trzeba trochę przebrnąć, zawierają głównie przemyślenia głównego bohatera, jego narzekanie i filozofowanie. Natomiast im dalej tym więcej bohaterów się pojawia i każdy z nich wnosi mnóstwo akcji i humoru do historii. Mimo tragiczności historii - uwięziona córką,...
więcej Pokaż mimo to¯\_(ツ)_/¯
¯\_(ツ)_/¯
Pokaż mimo toTaki delikatny DNF, wydaje mi się, że nie mam do niej teraz serca.
Książka dla piętnastoletnich chłopców, którzy utknęli w czterdziestoletnich ciałach i nie mówię tego jako przytyk. Jest to historia czysto-rozrywkowa, jednak za każdym razem gdy ją odkładam, tracę nią zainteresowanie. Dlatego wraca z powrotem na półkę, gdzie będzie czekała aż znowu nadejdzie jej kolej albo trafi do biblioteki.
Taki delikatny DNF, wydaje mi się, że nie mam do niej teraz serca.
więcej Pokaż mimo toKsiążka dla piętnastoletnich chłopców, którzy utknęli w czterdziestoletnich ciałach i nie mówię tego jako przytyk. Jest to historia czysto-rozrywkowa, jednak za każdym razem gdy ją odkładam, tracę nią zainteresowanie. Dlatego wraca z powrotem na półkę, gdzie będzie czekała aż znowu nadejdzie jej kolej albo...
Powieść napisana pewnie z miłości do epic fantasy, ale efekt trochę na granicy parodii gatunku. Przesycone humorem.
Brak głównego bohatera. Po 1/3 książki miałem wrażenie że czytam o grupie brodatych boomerów, których imiona nie mają żadnego znaczenia.
Po kolejny tom prędko nie sięgnę.
Niemniej może takie książki mają swoich czytelników; szacunek dla nich.
Powieść napisana pewnie z miłości do epic fantasy, ale efekt trochę na granicy parodii gatunku. Przesycone humorem.
Pokaż mimo toBrak głównego bohatera. Po 1/3 książki miałem wrażenie że czytam o grupie brodatych boomerów, których imiona nie mają żadnego znaczenia.
Po kolejny tom prędko nie sięgnę.
Niemniej może takie książki mają swoich czytelników; szacunek dla nich.
Na pozór "Królowie Wyldu" wyglądają bardzo atrakcyjnie. Grupa seniorów, dawnych rębajłów mordujących setkami najgroźniejsze potwory, musi znów zebrać się razem i ruszyć w dzikie ostępy na ratunek córce jednego z nich. Panowie mają po 50+ lat, czy też może nawet i więcej, kraina obfituje w szeroki wachlarz niezwykle niebezpiecznych stworzeń, zaś całość opowieści została utopiona w humorze. Co więcej – powieść uhonorowano w roku 2018 nagrodą Davida Gemmella za najlepszy debiut fantasy (przy czym była to zarazem ostatnia edycja nagrody),a na okładce polskiego wydania znalazła się fraza „Najlepsza książka fantasy 2017 roku”, bo takie właśnie miano przyznał literackiemu dziełu portal FANTASY-FACTION.COM.
Czy coś mogło więc pójść źle? No więc – tak, praktycznie wszystko. Ale może po kolei.
Postaci – w rozumieniu bohaterów – są nijakie. Mieli być seniorzy, którzy po bitych dwóch dekadach wracają do swojego rzemiosła, czyli rzezania stworów, ale z seniorskich przypadłości trafia się co najwyżej obfity brzuch u tego, który zasiadł na królewskim stolcu, oraz… no nie wiem, może nieco lumpiarski wygląd u innego. Dzieci? No tak, u paru są. Utrata masy mięśniowej? No niby gdzieś tam tak, ale nie przesadzajmy. Zmęczenie życiem? W teorii tak, ale wszyscy z nich z miejsca mogą brać się do roboty i ruszają na drugi koniec świata, nie ustając w drodze i nie kwękając. I to mimo perspektywy starcia z wrogiem nawet nie tyle przeważającym liczebnie, co po prostu niemożliwym do pokonania, zwłaszcza jeśli się idzie w kilka osób. Bez problemu też wymachują bronią, mocno, precyzyjnie i szparko tnąc przeciwników na plasterki.
Świat – jest tuzinkowy. Do jednego wora wrzucono większość znanych z fantasy stworów (smoki, ogry, trolle, chimery, drzewce, wilkory, itp.),wzbogacono pulę zapożyczeniami z systemów RPG (m.in. znalazły się tu ettercapy i ettiny z Planescape'a),do tego dodano magiczne bronie (głównie miecze) oraz… latające żaglowce. Które niby są niesłychanie rzadkimi reliktami po wymarłej rasie, ale bywa, że na niebie jest od nich wręcz tłoczno. Bo każda ważniejsza persona ma takie cacko i naturalnie uwielbia krążyć nim po świecie, dzięki czemu statek trafia się na kartach powieści praktycznie co i rusz. Ba! Bohaterowie też taki w pewnym momencie sobie przywłaszczają. W całej tej mnogości kreacji chyba jedynym rzeczywiście oryginalnym wkładem autora jest rasa druinów, czyli niemalże nieśmiertelnych ludzi z… króliczymi uszami. Nie był to jednak przesadnie mądry pomysł, bo ilekroć trafia się druin, przed oczami czytelnika staje Królik z Disneyowskiej wersji "Kubusia Puchatka"..
Humor, którego obfitością reklamowano tę książkę – również rozczarowuje, bo jest przaśny, niekiedy wręcz czerstwy. Taki w sam raz na delikatny uśmiech połową ust co 15-20 stron. Jak dla mnie to zdecydowanie za mało, by nazwać "Królów Wyldu" powieścią humorystyczną.
I tu dochodzimy do tego, co czyni z "Królów Wyldu" swego rodzaju kuriozum. Otóż po opisanym świecie plączą się dziesiątki, może nawet setki grup najemników zajmujących się rzezaniem stworów. Każda z własną, chwytliwą nazwą. A wszystkie ogólnie znane, ciągające ze sobą na każdą wyprawę barda, by sławił ich poczynania. W efekcie nie idzie spamiętać, kto, co, gdzie i kiedy, ale bohaterowie – naturalnie sami tworzący ongiś jedną z takich grup, bodaj najbardziej legendarną ze wszystkich dotychczas istniejących (co jest trochę bez sensu, bo wcześniej też chyba jakieś grupy były, i to mające na koncie grubsze sukcesy) – są rozpoznawani przez niemalże wszystkich, z którymi się stykają. Mimo że od 20 lat już nie działają, czynów równie bohaterskich dokonano w międzyczasie całe multum, a do tego akurat ich bardowie nie utrzymywali się długo przy życiu, więc nie wiadomo, kto miałby sławić ich triumfy.
Żeby nie było – sam koncept powieści jest nawet interesujący. To jakby próba pożenienia epickiej sagi dla starszych czytelników (w rozumieniu prawie-emerytów marzących o wywijaniu mieczem) z wątkami bliskimi sercu uzależnionej od mediów społecznościowych młodzieży, czyli odpowiednikiem naszego Tik Toka, seriami produkującego celebrytów. Biegnie się gdzieś, gdzie wiadomo, że grasuje większy stwór, ubija się go i cyk! No, może nie pstryka się sobie fotki, ale daje się wódkę bardowi, żeby dobrze rymy poskładał i puścił laurkę w obieg. Kłopot w tym, że wedle fabuły grup takich jest zatrzęsienie, przez co chwilami opowieść popada w groteskę, bo więcej tu celebrytów walczących o rozpoznawalność i poklask niż zwykłych ludzi zarabiających na chleb jakąś przyziemną pracą.
Niestety, taka dziwaczna konstrukcja świata wymusza pewną umowność czy wręcz infantylność realiów. Pieniądze? Leżą na ulicy. Niby żaden z głównych bohaterów (nie licząc króla, ale tylko przez chwilę) groszem nie śmierdzi, ale zawsze jakieś fundusze się znajdą. Przeciwności losu? O tyle, żeby czytelnika czymś zająć, bo wiadomo, że seniorom krzywda stać się (poważniejsza) nie może. Nawet jak któryś doznaje kontuzji, to pięć stron później nikt o tym nie pamięta. Głodu ani zimna też nie zaznają – zawsze w odpowiedniej chwili trafią na kogoś, kto ich zna lub ma w sercu gościnność. W końcu lektura ma być łatwa i przyjemna, nawet jeśli trup ściele się gęsto. Oczywiście trup przeciwników, bo autorowi szkoda było robić przykrości nie tylko seniorom, ale nawet ich przyjaciołom.
Podsumowując – "Królowie Wyldu" są rozczarowująco jałową książką, przebiegiem fabuły i konstrukcją świata oraz postaci przypominającą zapis kampanii RPG. Ot, drużyna starszych herosów wędruje na drugi koniec kontynentu, po drodze radząc sobie z rozmaitymi przeciwnościami losu, od rabusiów po groźne potwory. Próżno tu szukać czy głębi kreacji, czy niezapomnianych postaci, czy wreszcie wartego uwagi humoru. To po prostu jedno z setek dostępnych na rynku czytadeł, o tyle niezłych, że połykających się szybko i gładko, czego główną zasługą jest dobre, potoczyste tłumaczenie Roberta J. Szmidta. Osobiście jednak lekturę uznaję za stratę czasu i absolutnie nie zamierzam sięgać po tom drugi.
(Esensja.pl)
Na pozór "Królowie Wyldu" wyglądają bardzo atrakcyjnie. Grupa seniorów, dawnych rębajłów mordujących setkami najgroźniejsze potwory, musi znów zebrać się razem i ruszyć w dzikie ostępy na ratunek córce jednego z nich. Panowie mają po 50+ lat, czy też może nawet i więcej, kraina obfituje w szeroki wachlarz niezwykle niebezpiecznych stworzeń, zaś całość opowieści została...
więcej Pokaż mimo toDziś przychodzę do was z recenzją książki, która rozbawiła mnie do łez i zadomowiła się w gronie moich ulubieńców na dłuższy czas.
Historia toczy się w świecie brutalnym i pełnym przemocy. W świecie, w którym magiczne stworzenia; smoki, mantykory, koboldy, cyklopy, minotaury, ludożercy i sowomisie istnieją. W zasadzie, jeśli pomyślicie o jakiejkolwiek postaci magicznej to gdzieś w zakamarkach Wyldu pewnie byście ją znaleźli. Z tymi krwiożerczymi stworami walczą zespoły najemników, których popularność dorównuje popularności gwiazd rocka. Zresztą muzycznych nawiązań znajdziecie tu bardzo dużo.
Saga - Królowie Wyldu to taki właśnie zespół tylko trochę zardzewiały. Królami to oni byli kiedyś, mimo że wciąż o ich wyczynach krążą legendy, ich ekipa bardziej przypomina karykaturę tej z dawnych czasów. Tacy trochę emerytowani bohaterzy. Podstarzali, przy kości, schorowani, złamani życiem i nie dzisiejsi. Wiele lat minęło, odkąd ich skład się rozszedł i nic nie zapowiadało, że ścieżki starych przyjaciół splączą się na nowo.
Jednak, gdy na progu Claya (bohatera, którego oczami śledzimy całą historię) staje Gabriel dawny lider grupy z prośbą o pomoc w ratowaniu córki, ten nie jest w stanie mu odmówić, mimo że misja zdaje się być z góry skazana na porażkę. I tak we dwóch ruszają w drogę do Wyldu po kolei zbierając starych druhów, których życie zdecydowanie potoczyło się w różnych kierunkach.
Bohaterowie sprawiają, że ta historia ma w sobie coś niesamowitego. Dla odmiany nie mamy tu do czynienia z młodymi pełnymi wigoru i siły postaciami, tylko z facetami, po 40, którzy zdecydowanie nie są w formie, a mimo to potrafią zaskoczyć. Ich droga bogata jest w przygody, a podczas niej nasi królowie mają wiele czasu na wspominanie lat świetności i swoich zamierzchłych historii. Do tego przygody, które śledzimy pełne są epickich scen. (Finał historii i scena walki Gabriela wołały o wielkie WOW).
Wszystko to przeplecione jest nieokrzesanym, lekko prostackim, lekko czarnym humorem, który ja osobiście uwielbiam. Niemniej mimo dużej dawki humoru wiele było scen, które miały swoją wagę i wybrzmiały w całkiem poważnym tonie.
Jeśli miałabym szukać wad to pod koniec miałam poczucie pewnej repetytywności. Autor także kilkukrotnie wybierał łatwiejszą drogę i naprawiał sytuację nagłym magicznym rozwiązaniem.
Całokształt historii zdecydowanie do mnie trafił. Bardzo fajny koncept, który został ograny w prawdziwie kozacki sposób. Jeśli lubicie klasyczne motywy wplecione w epic quest fantasy to będzie to coś dla was. Polecam wam tą książkę i mam nadzieję, że przyniesie wam tyle radości przy czytaniu co mi.
Dziś przychodzę do was z recenzją książki, która rozbawiła mnie do łez i zadomowiła się w gronie moich ulubieńców na dłuższy czas.
więcej Pokaż mimo toHistoria toczy się w świecie brutalnym i pełnym przemocy. W świecie, w którym magiczne stworzenia; smoki, mantykory, koboldy, cyklopy, minotaury, ludożercy i sowomisie istnieją. W zasadzie, jeśli pomyślicie o jakiejkolwiek postaci magicznej to...
Niby sympatyczne i chwilami zabawne, ale nie wciągnęło mnie jakoś bardzo. Tylko momentami byłam ciekawa, co będzie dalej, a końcówka to w ogóle mnie strasznie wymęczyła. Za bardzo jak na książkę rozrywkową, łatwą, lekką i przyjemną i na tyle mocno, że nie wiem czy sięgać po drugi tom. Bohaterowie niby charakterystyczni, ale w sumie to nie wiem czy któregokolwiek tak naprawdę <naprawdę> polubiłam. Chociaż to też nie tak, że mi się całkiem nie podobali, bardziej chyba mnie po prostu mało obchodzili. Nie wiem, w drużynie Kociołka w "Nie ma tego złego" Marcina Mortki też była zbieranina pomyleńców, a ich po prostu uwielbiałam, natomiast Sagę... no raczej tak średnio. Może to wina tego, że robiłam za duże przerwy w czytaniu. Możliwe, że audiobook też by mi bardziej spodobał, bo żarty lepiej wtedy "siadają". No nic, na razie mam inne pilniejsze plany czytelnicze, a po Krwawą Różę być może zabiorę się w przyszłości i chyba wtedy spróbuję audiobooka.
PS. Według opisu na okładce jest to najlepsza książka fantasy 2017 roku obwołana przez jakiś magazyn... chyba nawet mi się nie chce tego komentować. Nie wiem co oni tam czytają, skoro to jest najlepsza powieść roku.
Niby sympatyczne i chwilami zabawne, ale nie wciągnęło mnie jakoś bardzo. Tylko momentami byłam ciekawa, co będzie dalej, a końcówka to w ogóle mnie strasznie wymęczyła. Za bardzo jak na książkę rozrywkową, łatwą, lekką i przyjemną i na tyle mocno, że nie wiem czy sięgać po drugi tom. Bohaterowie niby charakterystyczni, ale w sumie to nie wiem czy któregokolwiek tak...
więcej Pokaż mimo toTa książka, to prawdziwy worek cudowności. Autor tak zaszalał z ilością pobocznych bohaterów i zupełnie nowych magicznych istot, że nie wiem jak sam się w tym nie pogubił. Zastanawiałam się nawet czy ktoś tam przypadkiem nie zginął dwa razy (oprócz jednej postaci, ale to było zamierzone) tylko dlatego, że doszło do pomyłki w tym tłoku.
"Królów Wyldu" na tle innych książek fantastycznych wyróżniają bohaterowie. To grupa emerytowanych najemników, którzy dwadzieścia lat wcześniej tworzyli grupę Sagę i byli kimś w rodzaju wiedźminów - dla pieniędzy lub dla sławy zabijali magiczne stwory z przeklętego lasu Wyld. Byli w swoim fachu świetni i stali się legendą. Ale w pewnym momencie stwierdzili, że już dość, i każdy z nich poszedł w swoją stronę.
Jednoczy ich powtórnie ich dawny lider, Złoty Gabriel. Jego córka Rose, która poszła w jego ślady i też została najemniczką, utknęła w oblężonym przez hordę magicznych potworów mieście po drugiej stronie Wyldu. Zdesperowany ojciec wyrusza po pomoc starych przyjaciół, by wraz z nimi dokonać niemożliwego - nie po raz pierwszy.
Na początku ciężko było mi się wczytać w historię. Gubiłam się w ilości informacji, dużo tam było wspomnień i wzmianek o osobach i miejscach, które jeszcze nie dały się poznać. Humor też potrafił być bardziej żenujący niż zabawny, i to trochę mnie rozczarowało. Przestałam oczekiwać od książki, że mnie zachwyci. Ale im dłużej czytałam o grupie "staruszków", dokonujących kolejnych niezwykłych osiągnięć w imię przyjaźni, tym bardziej się wciągałam.
Jacy to byli cudowni bohaterowie. Wyraziści, każdy różny, z mocno zaznaczonym charakterem i historią, którą wpływała na ich obecne zachowanie. Strasznie szkoda, że nie będzie drugiej części o ich przygodach - w drugim tomie bohaterowie są inni.
Co do świata przedstawionego, również nie mam się do czego przyczepić. Może tylko odrobinę do tego chaosu na początku, przez który można się pogubić. Jednak wraz z rozwojem akcji coraz więcej się wyjaśnia, coraz więcej wiadomo a i świat robi się coraz bardziej skomplikowany. Wyld i jego mieszkańcy dodają mu odrobinę baśniowości, ale raczej z tych najstarszych wersji baśni, gdzie krew lała się strumieniami.
"Królowie Wyldu" to książka o bohaterach, którym musi się udać. Nie mogło więc zabraknąć nagłych zwrotów akcji, kiedy to następuje jakieś niesamowite wydarzenie, raczej mało prawdopodobne, i bohaterowie zostają ocaleni. Ale tak polubiłam Sagę, że cieszyło mnie każde ich zwycięstwo. Polecam książkę gorąco. To skomplikowana fabuła pełna ciekawostek, niesamowicie wykreowani bohaterowie i humor, który po pierwszych rozdziałach albo się wyrobił, albo do którego po prostu się przywyka i ten staje się bardzo strawny. To był świetnie spędzony czas na lekturze i bez oporów daję książce 8/10 gwiazdek.
Ta książka, to prawdziwy worek cudowności. Autor tak zaszalał z ilością pobocznych bohaterów i zupełnie nowych magicznych istot, że nie wiem jak sam się w tym nie pogubił. Zastanawiałam się nawet czy ktoś tam przypadkiem nie zginął dwa razy (oprócz jednej postaci, ale to było zamierzone) tylko dlatego, że doszło do pomyłki w tym tłoku.
więcej Pokaż mimo to"Królów Wyldu" na tle innych książek...