Władcy marionetek

Okładka książki Władcy marionetek
Robert A. Heinlein Wydawnictwo: Solaris Seria: Klasyka Science Fiction fantasy, science fiction
282 str. 4 godz. 42 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Seria:
Klasyka Science Fiction
Tytuł oryginału:
The Puppet Masters
Wydawnictwo:
Solaris
Data wydania:
2007-11-29
Data 1. wyd. pol.:
1991-01-01
Liczba stron:
282
Czas czytania
4 godz. 42 min.
Język:
polski
ISBN:
9788389951786
Tłumacz:
Anita Zuchora
Tagi:
obcy zimna wojne pasożyt nosiciel inwazja
Średnia ocen

                6,5 6,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,5 / 10
560 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
381
380

Na półkach:

W ramach informacji tworzących zarys realiów w jakich przyszło żyć głównemu bohaterowi, dowiadujemy się że akcja toczy się w pierwszej połowie XXI wieku, po roku 2014. Związek Radziecki trwa w najlepsze, żelazna kurtyna nie opadła, a świat ma za sobą trzecią wojnę światową, pierwszych ludzi na Marsie (gdzie są ruiny dawnej cywilizacji) i kolonie na Wenus (pokrytej dżunglą, z dobrą atmosfera i życiem przypominające ziemskie) oraz technikę rodem z lat 60 i 70 ubiegłego stulecia – szpule z filmami, analogowe aparaty... nie ma internetu, komórek, tabletów, laptopów i gadżetów w formie zminiaturyzowanej, stacji newsowych, elektronicznej ewidencji czy GPS; rola komputerów jest marginalna. Mamy za to video-rozmowy, samochody które mogą przemieszczać się w powietrzu (a wiec pojazdy jak najbardziej futurystyczne) i rozwój medycyny który dziś zdaje się być powoli w naszym zasięgu. Wizja przyszłości poważnie obciążona czasem w którym była wystukiwana na maszynie (lata 50-te). Główny nacisk kładziony jest na akcję, a to niestety za mało. Miała być prosta, rozrywkowa historia – wyszedł kompletny gniot z żenującymi dialogami. Teraz nikt by tego nie puścił. Już po pierwszych stronach chciałem sobie dać spokój z tym czytadłem, ale stwierdziłem że w ramach analizy korzeni gatunku trzeba przez tą krótką, grafomańską wizje inwazji przebrnąć.
Dialogi przywodzą na myśl kino klasy B (tudzież obyczajowe seriale produkcji południowoamerykańskiej). Heinlein próbując opisać działanie tajnej komórki rządowej całkowicie zapomniał o specyfice pracy tego typu służb. Mamy tu bardziej wyobrażenie przeciętnego zjadacza chleba o tym jak to może – bądź powinno – wyglądać... ba, ze zjadacza chleba który ma dodatkowo mleko pod nosem, bo dojrzale ujecie sprawy to to nie jest. Dialogi przepełnia egzaltacja, z każdego zdania sączy się infantylność, są zupełnie nierealne – budzą politowanie, złość i irytację. Ale taka była ówczesna pisanina SF (może nie całość, ale główny nurt science-fiction skierowany do masowego odbiorcy, sam Heinlein przecież nim był, czytał za młodu te magazyny po parę centów).
Mówienie o tej książce jako o dziele wybitnym jest zwyczajnym rozmijaniem się z prawdą i podyktowane strachem przed wyjściem na idiotę, no bo wszyscy chwalą, to co ja będę biadolił? To nie jest dobre SF, ani to „Wojna Światów” Wellsa, ani „Równi Bogom” Asimova. Sama koncepcja fabularna jest całkiem interesująca, wykonanie jednak nie. Czytając ma się wrażenie, że tekst pisany był od niechcenia, byleby odwalić robotę i zgarnąć za niego jakieś grosze na życie. Nie wiem czy błędy stylistyczne są winą tłumacza, czy samego Heinleina, ale redaktor mógł tekst doszlifować. Heinlein co najmniej dwa razy podaje nam sprzeczne treści, raz główny bohater twierdzi że jest mięśniakiem, innym razem że nie ma się czym pochwalić; raz że strzela słabo, a zaraz potem że ma dobre oko i długi staż strzelecki... To rzeczy fundamentalne jeśli idzie o konstrukcje bohatera, i skoro na tym polu autor ma wątpliwości, znakiem tego nie przyłożył się do tekstu. To tylko chałtura, i tyle.
Rok, dwa lata temu czytałem inną książkę Heinleina – „Żołnierzy Kosmosu”, uproszczenia i infantylizmy były, sama koncepcja wroga też rodem z lat 40 i kiepskich horrorów... ale ogólnie rzecz biorąc, mimo wad, odbiór tej książki był dodatni. Potem widziałem na przecenie „Friday” (wcześniej wydanej u nas jako „Piętaszek”). Przewertowałem, przeczytałem blurba... i doszedłem do wniosku że mimo ciekawych realiów, jest to proste czytadełko dla chłopców... i że szkoda czasu oraz pieniędzy. Lektura „Władców Marionetek” sugeruje że autor tworzy mniej więcej w tej konwencji.
Heinlein napisał sporo, pisał przez całe życie, regularnie; mając na uwadze aspekt finansowy swojego zawodu, i jakieś terminy – nie mógł ustrzec się przed słabszymi publikacjami.

.

...ostatnim tak kiepskim czytadłem które wpadło w moje ręce był „Wilczy Legion” – który skończyłem w jakimś masochistycznym, perwersyjnym akcie samoudręczenia. Przed nim było nowe wydanie Conana, którego – nie mając wcześniej styczności z prozą Howarda – z wielką nadzieją męczyłem, mimo senności jaką to wywoływało. W połowie książki jednak się poddałem. Pomijając opowiadania, wcześniej był jeszcze nieukończony „Wilczarz”... oraz parę rzeczy z Fabryki Słów... co łączy te wszystkie książki? Sztuczność, prostota... nierealistyczne oddanie zachowań, zdarzeń – fakt że nic tu się nie trzyma kupy.
Najdziwniejsze zaś, że tak złe rzeczy spotykają się z dodatnim odbiorem sporej grupy czytelników. Niewyrobionych i zbyt mało krytycznych.

.

(We „Władcach Marionetek” zawarte jest wyraźne echo fascynacji mitem latających spodków i mrugnięcie okiem do czytelnika; autor doskonale zna doniesienia które zebrał i opatrzył komentarzem Charles Fort).

W ramach informacji tworzących zarys realiów w jakich przyszło żyć głównemu bohaterowi, dowiadujemy się że akcja toczy się w pierwszej połowie XXI wieku, po roku 2014. Związek Radziecki trwa w najlepsze, żelazna kurtyna nie opadła, a świat ma za sobą trzecią wojnę światową, pierwszych ludzi na Marsie (gdzie są ruiny dawnej cywilizacji) i kolonie na Wenus (pokrytej dżunglą,...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    722
  • Chcę przeczytać
    398
  • Posiadam
    211
  • Fantastyka
    32
  • Science Fiction
    18
  • Ulubione
    14
  • Science-fiction
    7
  • 2013
    6
  • 2014
    3
  • Fantasy/SF
    3

Cytaty

Więcej
Robert A. Heinlein Władcy marionetek Zobacz więcej
Robert A. Heinlein Władcy marionetek Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także