rozwińzwiń

As w rękawie

Okładka książki As w rękawie Annie Proulx
Okładka książki As w rękawie
Annie Proulx Wydawnictwo: Rebis Seria: Salamandra literatura piękna
439 str. 7 godz. 19 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Salamandra
Wydawnictwo:
Rebis
Data wydania:
2003-05-21
Data 1. wyd. pol.:
2003-05-21
Liczba stron:
439
Czas czytania
7 godz. 19 min.
Język:
polski
ISBN:
8373013555
Tagi:
obyczajowa życie farma
Średnia ocen

5,9 5,9 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,9 / 10
42 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
14
7

Na półkach: ,

Oszolomienie po lekturze kilku powiesci Annie Proulx mija, i z czasem mozna poczuc pewnego rodzaju odpornosc, na smak jezyka tej pisarki. Kolejne opowiadania, zwiazane z kolejnymi postaciami Asa, wciagaja z ta sama moca, z jaka "ZYCIE" tlucze bohaterow tej ksaizki.

Oszolomienie po lekturze kilku powiesci Annie Proulx mija, i z czasem mozna poczuc pewnego rodzaju odpornosc, na smak jezyka tej pisarki. Kolejne opowiadania, zwiazane z kolejnymi postaciami Asa, wciagaja z ta sama moca, z jaka "ZYCIE" tlucze bohaterow tej ksaizki.

Pokaż mimo to

avatar
2174
835

Na półkach:

Po ukończeniu lektury “Kronik portowych” w ciemno sięgnąłem po kilka kolejnych książek Annie Proulx, wychodząc z założenia, że z pewnością nie będą kiepskie. Poleżały trochę na półce, przyszedł czas na lekturę… i po lekturze “Asa w rękawie” kompletnie nie mam pojęcia jak o książce opowiedzieć. Idąc tropem opisu z okładki wypadałoby rzec, że będziemy towarzyszyć Bobowi Dollarowi w wędrówce przez tzw. panhandle, fragment południa Stanów Zjednoczonych, Texas i Oklahomę. Bob poszukuje miejsca, w którym mogłoby powstać kolejne przetwórstwo Globalnej Spółki Wieprzowej. Ale dlaczego akurat wieprzki, i dlaczego panhandle, i dlaczego poszukiwania są trudne, a bywają i niebezpieczne - to właściwa historia przedstawiona w tej powieści.

Historia ukazana przy pomocy często potężnych zdań, wielokrotnie złożonych, z mnóstwem nie tylko przecinków, ale i średników, nieraz zajmujących całe sporej wielkości akapity. Historia o tyle ciekawsza, że w polskim tłumaczeniu została oddana dosłownie: przetłumaczono nie tylko treść fabularną, ale i nazwy miejscowości, a nawet nazwiska bohaterów, co jednocześnie utrudnia zabawę - bo odciąga od lektury - a z drugiej strony czyni rzecz i tak już abstrakcyjną jeszcze bardziej nonsensowną, tak bardzo, że paradoksalnie “As w rękawie” staje się prostszy w zrozumieniu. Panhandle to przedziwne miejsce; bohater w wolnych chwilach czyta dziennik innego podróżnika, prowadzony w XIX wieku, i zauważa - i my też zauważamy - że ten rejon nic się nie zmienia. Choć wygląda inaczej, poprzecinany drogami, bez pasących się bizonów, z naturą sponiewieraną przez białego człowieka, to zamieszkany jest wciąż przez takich samych ludzi. Panhandle to miejsce, dla którego nawet klasyczne już słowo “zadupie” jest zbyt dobre, gdzie akceptuje się tylko myśl prymitywną, a dowcip wypada mieć ciężki jak polscy kabareciarze.

A najciekawsze jest, że przy całym tym, prawda, że mało atrakcyjnym opisie, panhandle wcale nie jest złym miejscem. Po prostu tak wygląda, i o tym jest “As w rękawie”, powieść nie posiadająca prawdziwego głównego wątku, prawdziwej, klasycznej fabuły, ale złożona z bardzo wielu mniejszych historii, z grubsza tylko spinanych postacią Boba Dollara i jego przygód. To pozycja jednocześnie przyjemnie nonsensowna i radośnie abstrakcyjna, jak i poważna i prezentująca świat, który istnieje, i to od dawna, i nie zmienia się, i w tym chyba problem…

To nie są “Kroniki portowe”. Aż chce się zacytować Monty Pythona: to coś z zupełnie innej beczki. To książka, która leżała pod stołem ładnych kilkanaście dni, nim dotarłem do końca. I mimo tego, że trudno mi nazwać się czytelnikiem usatysfakcjonowanym, czy nawet zadowolonym, to jednak raczej uważam, że wypada ją polecić. Bo choć nudnawa, to ciekawa, i robi coś interesującego dla tego rejonu USA: potwierdzając wszystkie negatywne cechy tego miejsca jednocześnie w pewien sposób je tłumaczy, usprawiedliwia i chwilami nawet czyni je prawie atrakcyjnym. No i to tłumaczenie - naprawdę dodaje uroku, sprowadza klimat nonsensu na nasz grunt, świetny pomysł, choć wpierw odciąga uwagę, po fakcie widać, że poważnie pomaga w zrozumieniu ludzi w powieści napotkanych.

Po ukończeniu lektury “Kronik portowych” w ciemno sięgnąłem po kilka kolejnych książek Annie Proulx, wychodząc z założenia, że z pewnością nie będą kiepskie. Poleżały trochę na półce, przyszedł czas na lekturę… i po lekturze “Asa w rękawie” kompletnie nie mam pojęcia jak o książce opowiedzieć. Idąc tropem opisu z okładki wypadałoby rzec, że będziemy towarzyszyć Bobowi...

więcej Pokaż mimo to

avatar
811
138

Na półkach: , ,

I jak to nie warto uprzedzać się na zapas? Gdybym wiedział, że przymierzam się do książki autorki „Tajemnic Brokeback Mountain”, to pewnie bym się nie przymierzył. Coś mi tam w głowie dzwoniło o „Kronikach portowych”, ale zbyt daleko było do tego kościoła i nie chciało mi się sprawdzać czy to tam właśnie dzwoni czy gdzie indziej. Była więc dla mnie wielką tajemnicą Pani Annie Proulx i jej „As w rękawie”. Po raz kolejny przekonałem się, że dobrze czasem po prostu wziąć książkę do ręki, powąchać, rzucić okiem na notkę biograficzną na okładce lub na skrzydełkach, przekartkować, przejrzeć spis treści lub przeczytać pierwsze zdanie i… albo chwyci albo nie.
„Globalna Skórka Wieprzowa SA” – tak właśnie nazywa się pierwszy rozdział w tej książce i tym razem chwyciło. Nazwa wydała mi się tak absurdalna, że zapragnąłem dowiedzieć się co się za nią kryje. W języku tubylców brzmi to chyba lepiej, żeby nie powiedzieć dumnie: Global Pork Rind Corp. Pracownikiem tejże właśnie korporacji jest Bob Dolar, jeden z głównych bohaterów książki, a jego zadaniem jest znaleźć tereny pod przemysłową hodowlę wieprzków i przekonać właścicieli tych terenów aby to właśnie jemu zechcieli je sprzedać. W tym celu Bob wyrusza na tereny teksaskiego panhandle. Region Texas Pannahdle to 26 hrabstw o łącznej powierzchni stanowiącej blisko ¼ powierzchni Polski i zamieszkały zaledwie przez nieco ponad 400 tys. mieszkańców.To surowa kraina i surowi ludzie ją zamieszkują. Ich portret stanowi właściwą treść książki i jest to portret zaskakujący (zaskakująco nieoczywisty). Autorka rysuje postaci mieszkańców tej części Texasu bardzo wyraźną kreską w sposób, który z początku mnie irytował. Odnosiłem wrażenie jakby każdy kolejny mieszkaniec Kowbojskiej Róży czy Bumelii opisywany był wedle jednego szablonu, jak z jakiegoś podręcznika dla początkujących pisarzy. Na dodatek było ich tak wielu, że wydawało się niemożliwe aby wszystkich spamiętać wraz z ich koligacjami rodzinnymi i historią życia na trzy pokolenia wstecz. Ale to wszystko ma znaczenie, to wszystko jest ważne. Bob Dolar znika z pola widzenia na całe rozdziały a my w tym czasie poznajemy specyfikę życia w tym kawałku USA położonym poza głównymi szlakami komunikacyjnymi – to eufemistyczne określenie „zadupia”. Kiedyś byli „na szlaku” i to na jednym z głównych, zwanym Szlakiem Santa Fe. Potem odeszli Czejenowie i Komancze, odeszły bizony, odjechały wozy osadników, zniknęły wielkie stada bydła i pastwiska pogrodzone drutem kolczastym, skończyła się ropa została ziemia „jak stary dywan poszarpana, zaplamiona i zadeptywana, zalewana, wyniszczona i wyblakła (…) efemeryczna, a przecież trwająca”. I zostali oni, potomkowie tych, którzy przez kilka pokoleń czerpali z bogactw tej ziemi i ciągle - mimo przeciwności losu - z niczym nieuzasadnioną nadzieją patrzący w przyszłość. To właśnie te ziemie leżą „Na wschód od Edenu”
Równie mocno doświadczony przez życie Bob Dolar, stanie przed trudnym wyborem. Przyjdzie mu się zmierzyć nie tylko z tym pięknym lecz trudnym do życia miejscem, nie tylko z prostymi, surowymi mieszkańcami Panhandle, ale także – a może przede wszystkim ze swoim wyobrażeniem o sobie, o tym co i jak chce w życiu osiągnąć i ile jest w stanie za to zapłacić.
A i było jeszcze coś wcześniej, na co zwróciłem uwagę dopiero po skończeniu książki. Tuż po wstępie, po tak charakterystycznych dla amerykańskich pisarzy i tak irytujących mnie zwykle podziękowaniach, jedno skromne zdanie, po holendersku na dodatek: Alle molens vangen wind – przechwyć wszystkie wiatraki. To zdanie jest kluczem do zrozumienia wielu rzeczy w tej powieści

I jak to nie warto uprzedzać się na zapas? Gdybym wiedział, że przymierzam się do książki autorki „Tajemnic Brokeback Mountain”, to pewnie bym się nie przymierzył. Coś mi tam w głowie dzwoniło o „Kronikach portowych”, ale zbyt daleko było do tego kościoła i nie chciało mi się sprawdzać czy to tam właśnie dzwoni czy gdzie indziej. Była więc dla mnie wielką tajemnicą Pani...

więcej Pokaż mimo to

avatar
651
68

Na półkach:

"As w rękawie" jest pierwsza książką Annie Proulx, jaką w ogóle miałem w ręce. Autorka jest oczywiście znana z "Tajemnic Brokeback Mountain" czy z "Kronik portowych" na podstawie których nakręcono filmy. Ja jednak nie miałem okazji ich jeszcze zobaczyć ale postaram się nadrobić swoje zaległości. Na tytuł, o którym tu dzisiaj piszę trafiłem przypadkiem na stoisku taniej książki. Czasem warto tam zajrzeć, bo zdarza się coś co nie jest tanim romansidłem, które kiedyś dołączono do jakiejś poczytnej gazetki, czego dowodem jest właśnie ta książka.
W każdym razie wróćmy do recenzji. Akcja powieści toczy się głównie w teksaskim panhandle, czyli krótko mówiąc na głębokiej, bardzo głębokiej prowincji. I początkowo mogłoby się wydawać, że autorka próbuje wyśmiać tę właśnie prowincję z jej zwyczajami, kulturą, śmiesznymi nazwami miejscowości czy też dziwnymi imionami mieszkańców. Powoli jednak, w miarę czytania, obraz ten ulega przeobrażeniu, prowincja już nie jest taka obciachowa a raczej staje się warta poznania czy nawet zachowania jej w stanie takim jaki jest. I wszystko to brzmi dość górnolotnie i patetycznie, tylko że autorka piszę o tym w sposób, który odbiera temu wszystkiemu patos i nadaje rzeczywistą wartość. Główny bohater, Bob, pracuje dla globalnego koncernu, dla którego szuka nieruchomości, na których można by wybudować kolejną świńską fermę. Nie podoba się to jednak mieszkańcom przywiązanym do niezanieczyszczonego otoczenia, w jakim wyrośli. Bo świńska ferma to nie tylko miejsca pracy dla mieszkańców, ale głównie przerażający, potworny fetor unoszący się w powietrzu i spowijający wszystko wokół. I w tym smrodzie nie można przecież normalnie żyć. Co prawda większość młodych mieszkańców wyjechała do wielkich miast i nic ich nie obchodzi sytuacja rodzinnych stron, ale starsi ludzie woleliby dożyć swoich dni tam, gdzie się urodzili, a przy okazji przekazać swoje kulturę i zwyczaje dalej. Bo przecież dziki zachód to nie tylko pędzenie bydła przez prerię.
Muszę przyznać, że ta książka zmieniła również moje postrzeganie Ameryki. Autorka pokazuje nam, że Stany to nie tylko bogate nastolatki chodzące do liceum i przezywające swoje pierwsze miłości z wampirami, mieszkające w Nowym Jorku czy LA. To także kawałek dorobku kulturalnego, o którym warto pamiętać, choć czasem przywodzi on na myśl cepelię i nasze kurpiowskie hafty. A do tego jest to powieść napisana z humorem, dzięki czemu nie czujemy się jak na szkolnej akademii upamiętniającej jedno czy drugie powstanie.
Wszystko to wydane po polsku przez wydawnictwo Rebis, a konkretnie w serii Salamandra, którą bardzo lubię. Okładka typowa dla Salamandry, zdjęcie i czarny prostokąt z autorem i tytułem. Gdybym miał ocenić książkę w skali od 1 do 10, dałbym mniej więcej 7 punktów, bo czasem jednak zdarzały się dłużyzny. Mimo wszystko uważam, że dzieło to warto przeczytać i wszystkich do tego zachęcam.

"As w rękawie" jest pierwsza książką Annie Proulx, jaką w ogóle miałem w ręce. Autorka jest oczywiście znana z "Tajemnic Brokeback Mountain" czy z "Kronik portowych" na podstawie których nakręcono filmy. Ja jednak nie miałem okazji ich jeszcze zobaczyć ale postaram się nadrobić swoje zaległości. Na tytuł, o którym tu dzisiaj piszę trafiłem przypadkiem na stoisku taniej...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    68
  • Chcę przeczytać
    63
  • Posiadam
    18
  • ♥♥ Priorytety ♥♥
    1
  • PLIKI PDF
    1
  • E-book niekomerc. PDF, rtf, doc. txt
    1
  • Moje
    1
  • Powieść obyczajowa
    1
  • 2015
    1
  • 2003
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki As w rękawie


Podobne książki

Przeczytaj także