Mark Salzman is an award-winning novelist and nonfiction author who has written on a variety of subjects, from a graceful novel about a Carmelite nun’s ecstatic visions and crisis of faith to a compelling memoir about growing up a misfit in a Connecticut suburb—clearly displaying a range that transcends genre. As a boy, all Salzman ever wanted was to be a kung fu master, but it was his proficiency on the cello that facilitated his acceptance to Yale University at age sixteen. He soon changed his major to Chinese language and philosophy, which took him to mainland China where he taught English for two years and studied martial arts. He never gave up music, though, and Salzman’s cello playing appears on the soundtrack to several films, including the Academy Award–winning documentary Breathing Lessons: The Life and Work of Mark O’Brien. He has also played with Yo-Yo Ma and pianist Emanuel Ax at Lincoln Center. Salzman’s unusual combination of talents—as both a well-known author and a concert-proficient cellist—led to a feature profile about him in The New Yorker magazine. He was also recently presented with the Algonquin West Hollywood Literary Award.
A number of Mark Salzman’s books have been chosen for “book in common” reading programs by more than a few schools and universities for their elegance, humor, and portrayal of our shared humanity. His first memoir, Iron and Silk, inspired by his years in China, was nominated for the Pulitzer Prize in nonfiction and received the Christopher Award. His book True Notebooks is a fascinating look at his experiences as a writing teacher at Los Angeles Central Juvenile Hall, a lockup for violent teenage offenders. Salzman is also the author of the memoir Lost in Place: Growing Up Absurd in Suburbia, and the novels The Laughing Sutra, The Soloist, and Lying Awake. Common to each of his works is a theme of how people struggle to reach an ideal but often fall short, and the quiet change that takes place in facing the discouragement and the possibility of never achieving their goal. Salzman writes with gut-wrenching honesty and unalloyed warmth, combined with a sharp sense of humor. His latest work is the memoir The Man in the Empty Boat.http://
Jeśli siostra się zdenerwuje, będą oczarowani.Ludzie lubią nieśmiałych artystów.
W klasztornym życiu uciążliwe było nie odosobnienie - i z ...
Jeśli siostra się zdenerwuje, będą oczarowani.Ludzie lubią nieśmiałych artystów.
W klasztornym życiu uciążliwe było nie odosobnienie - i z tą opinią zgadzała się większość sióstr - lecz to, że nie można było odseparować się od ludzi, których poza klasztorem nigdy nie wybrałoby się na przyjaciół.
W życiu duchowym sukces jednostki burzy bowiem harmonię wspólnoty.
Dobra, ciekawa lektura, ale może się nie podobać tym, których nie interesuje świat religii. Znamienne, że autor sam nie będąc katolikiem, jednak w rzetelny, uczciwy sposób, ze zrozumieniem i szacunkiem, przedstawił w swej książce zamknięte życie Karmelitanek Bosych. We wszystkich aspektach życia, współcześnie, w samym centrum Los Angeles, z ujęciem 100-ej rocznicy śmierci małej świętej Teresy od Dzieciątka Jezus, która właśnie miała zostać ogłoszona najmłodszym doktorem Kościoła.
Główna bohaterka opowieści, siostra John z talentem literackim, doznaje wizji mistycznych, którym nieodzownie towarzyszą silne bóle głowy.Jest to rodzaj epilepsji spowodowany guzkiem skroniowym, tak zwany syndrom Dostojewskiego...absolutna nowość dla dotychczasowej mojej wiedzy na ten temat.
Oprócz wartości dylematu moralnego,książka ma bez wątpienia wartość
poznawczą o dużym znaczeniu dla dzisiejszego świata konsumpcji.:))
Książka kusi okładką, kolor ciepłej żółtości i piękne chińskie porcelanowe czarki. Serię Rebisu znam od dawna i od dawna czytuję powieści z Salamandrą. Nie wszystkie jednakowo urocze, nie wszystkie zachwycają, ale i nie zniechęcają. Można rzec: literatura środka.
Marka Salzmana nie znam i nic mi nie mówił zachęcający dopisek na okładce książki: Autor "Solisty". "Solisty" też nie znam.
"Jedwab i żelazo" to książka autobiograficzna. Mark Salzman od dziecka interesował się Chinami, a w szczególności zaś wschodnimi sztukami walki. Studiował sinologię na uniwersytecie Yale. Po ukończeniu studiów wyjechał do Chin. Tam pracuje jako nauczyciel języka angielskiego w Szkole Medycznej, pracuje z chińskimi studentami. Sam też pobiera nauki, bo to ciekawe przeżycie, gdzie amerykański kapitalizm zderza się z chińskim komunizmem.
Poznaje kraj, ludzi, język i kulturę. Jest człowiekiem ciekawym świata, chętnym do poznawania kultury chińskiej, a w szczególności sztuk walki. Kontakty Marka Salzmana z Chińczykami nie ograniczają się tylko do studentów. Nawiązuje znajomości z przypadkowo spotkanymi ludźmi - nauczycielem sztuk walki, rybakami, nieletnim uciekinierem, profesorem kaligrafii. Spotykamy w tych wspomnieniach ludzi przyjacielskich, ale tak jak i w innych społecznościach - ludzi niemiłych, opryskliwych zasłaniających się dziwacznym absurdalnym prawem, szczególnie dla Amerykanina.
Przyznam szczerze, że początkowo książka mnie denerwowała. Odnosiłam wrażenie, że autor pokpiwa, ironizuje z sytuacji w Chinach, choć im dalej, tym częściej zauważało się serdeczny stosunek do ludzi, z którymi się stykał. Wspierał ich jak mógł, pożyczał książki z własnej biblioteki, sprowadzał z USA potrzebne artykuły. W sumie książka ma pozytywny wydźwięk. Zawiera też dużo ciekawostek dotyczących życia w Chinach, choć nie każda dziedzina jednakowo mnie fascynowała. Nie podzielam fascynacji autora sztukami walki czy kaligrafii których opisy, szkoły i sposób nauczania niejednokrotnie mnie nudziły. Ale szczerze trzeba przyznać, że książka urokliwa, ciepła i warta przeczytania.
Na podstawie książki powstał film, w którym autor zagrał sam siebie.