Po "Homecoming" zabrałam się praktycznie natychmiastowo po lekturze "Day 21". W jakiś niewyjaśniony sposób ta książka wciągnęła mnie na tyle, że pochłonęłam ją w kilka godzin.
Na Ziemi lądują ludzie z Kolonii. Nie wszyscy, co prawda, nawet nie większość - liczba statków jest niewielka. Tymczasem, setka pierwotnie zesłana na planetę coraz lepiej dogaduje się z Ziemianami. Problem w tym, że Rhode będący zastępcą Kanclerza, nie jest skłonny do sojuszu. W dodatku dąży do uśmiercenia Bellamy'ego, czemu Ziemianie i przyjaciele chłopaka starają się zapobiec.
Narracja w tej powieści jest taka jak w poprzednich, o wydarzeniach czytamy z czterech perspektyw. Niezmiennie lubię Clarke i Bellamy'ego, a także relacje pomiędzy tą dwójką, ale wątek Glass ciągle uważam za bezużyteczny. Naprawdę, zamiast tego można by rozwinąć wiele innych, znacznie ciekawszych wątków.
W poprzednich dwóch częściach brakowało mi ciągłej akcji, momentów, w których lękam się o życie bohaterów. Tutaj Kass Morgan nadrobiła zaległości - akcji było znacznie więcej, przez co "Homecoming" wciągnęło mnie bardziej niż pozostałe tomy razem wzięte.
Ale bez paru minusów się nie obejdzie. Przede wszystkim, kilka wątków wydało mi się nieco naciąganych, wręcz surrealistycznych - na przykład ten o rodzicach Clarke, a także parę innych. Gdy skończyłam czytać, czułam również lekki niedosyt - sądzę, że wiele kwestii zostało niewyjaśnionych, a z tego wszystkiego uzbierałby się nawet materiał na kolejną książkę.
Pomysł jest naprawdę ciekawy, ale autorka nie wykorzystała w pełni jego potencjału. Został on natomiast świetnie wykorzystany w serialu na podstawie serii - tam jednak wiecznie coś się dzieje, jest dwa razy więcej akcji. Może dlatego, że poza paroma imionami i ogólną ideą serial i książka nie mają ze sobą nic wspólnego…
Całość nie powala i nie jest to jakaś wybitna lektura. Mimo to, serię czytało mi się przyjemnie i sądzę, że warto po nią sięgnąć. Polecam!

Po "Homecoming" zabrałam się praktycznie natychmiastowo po lekturze "Day 21". W jakiś niewyjaśniony sposób ta książka wciągnęła mnie na tyle, że pochłonęłam ją w kilka godzin.
Na Ziemi lądują ludzie z Kolonii. Nie wszyscy, co prawda, nawet nie większość - liczba statków jest niewielka. Tymczasem, setka pierwotnie zesłana na planetę coraz lepiej dogaduje się z Ziemianami....