Przeczytanie "Nerve" to wynik mojego masochizmu i nieziemskiego uporu. Jestem dogłębnie zdziwiona jak można zmarnować tak dobry pomysł. Tym bardziej, że adaptacja (którą oglądałam kilka lat temu) była całkiem udana.
Sama koncepcja fabularna polega na istnieniu gry/internetowego show dla nastolatków, podczas którego uczestnicy zdobywają cenne nagrody za wykonywanie kontrowersyjnych wyzwań. Poziom tych wyzwań skojarzył mi się od razu z obecnymi prankami dzieciaków polegającymi np. na grupowym tarzaniu się po podłodze w sklepie z ciuchami. Czyli ze zjawiskiem faktycznie obecnym we współczesnym świecie, dlatego też tym bardziej książka ta mogłaby być pięknym polem do rozważań.
Tymczasem wypada ona bardzo blado, a miejscami wręcz irytująco. Książka jest strasznie infantylna - po co nam uwagi na temat rozmiarów staników postaci? Ponadto bolą mnie niemiłosiernie takie krzaki literackie jak "silnie zarysowane rysy twarzy" 💔
W kwestii infantylności: główna bohaterka (Vee) decydując się na konfrontację z przyjaciółką w sprawie dramy o chłopaka ma "przed oczami obraz patriotów domagających się sprawiedliwości". To jest tak irracjonalnie głupie, że aż nie wiem co powiedzieć.
Co więcej, mamy tu do czynienia z profesjonalną zodiakarą. "Moje poczucie winy, jak to bywa u Koziorożców, już i tak było ogromne". Aż mnie skręciło w środku, jak to przeczytałam.
"Ian kołysze biodrami i ramionami, porusza się na tyle płynnie, na ile potrafi heteroseksualny chłopak." A przy tym cytacie coś we mnie wewnętrznie obumarło.
Przez większość czasu Vee przypomina moją podświadomość w trakcie jakiegoś kompletnie abstrakcyjnego koszmaru. Podejmuje idiotyczne decyzje i jedynie co jakiś czas próbuje się opamiętać i zastanowić dlaczego postępuje nielogicznie, ale nic z tych przemyśleń nie wychodzi. Jak to jest, że nie ma ona problemu z udawaniem prostytutki w niebezpiecznej dzielnicy, ale wykonanie zadania polegającego na zwykłym tańcu już jej urąga?
"Oszczędności na moje studia zostały poważnie nadszarpnięte opłatami za szpital." To jedyny fragment skłaniający do jakiejkolwiek refleksji. Niestety kończy się on na tym jednym zdaniu.
Było źle, nie polecam.
Należę do tego grona czytelników, którzy najpierw poznali film, by potem sięgnąć po książkę. Jeśli mam być szczera obie rzeczy zrobiłam z przypadku, ale właściwie nie żałuję! Książka była przyjemną i szybko czytającą się lekturą.
Vee podejmuje szybką decyzję o udziale w nieznanej opinii publicznej grze Nerve. Poznaje tam Iana, który odtąd staje się jej wspólnikiem. Oboje nie wiedzą jeszcze jakie ta gra ciągnie za sobą konsekwencję i ile przyjdzie im zapłacić za chęć rozerwania się. Pozostaje jednak jedno pytanie:
Jesteś widzem czy graczem?