The Return of The Native

Okładka książki The Return of The Native Thomas Hardy
Okładka książki The Return of The Native
Thomas Hardy Wydawnictwo: Wordsworth Editions Seria: Wordsworth Classics klasyka
400 str. 6 godz. 40 min.
Kategoria:
klasyka
Seria:
Wordsworth Classics
Tytuł oryginału:
The Return of The Native
Wydawnictwo:
Wordsworth Editions
Data wydania:
1995-01-01
Data 1. wydania:
1995-01-01
Liczba stron:
400
Czas czytania
6 godz. 40 min.
Język:
angielski
ISBN:
9781853262388
Średnia ocen

6,5 6,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,5 / 10
2 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
332
68

Na półkach: ,

Bardzo dobra powieść, jak każda Hardy’ego. To jeden z moich ulubionych pisarzy wiktoriańskich i nie zawodzi. Doskonale opisuje ciemniejsze strony ludzkiego charakteru oraz wierny obraz XIX-wiecznej wsi z ówczesnymi zabobonami i tradycjami. Fabuła wartka i czuć od początku ciążące nad bohaterami farum (jak to zwykle u Hardy’ego). Mimo wszystko nadal moimi ulubionymi powieściami pozostaną Tessa Urberville i Burmistrz Casterbridge, ale po Powrót na wrzosowisko z pewnością warto sięgnąć na późniejszym etapie, bo to wciąż wyśmienita klasyka.

Bardzo dobra powieść, jak każda Hardy’ego. To jeden z moich ulubionych pisarzy wiktoriańskich i nie zawodzi. Doskonale opisuje ciemniejsze strony ludzkiego charakteru oraz wierny obraz XIX-wiecznej wsi z ówczesnymi zabobonami i tradycjami. Fabuła wartka i czuć od początku ciążące nad bohaterami farum (jak to zwykle u Hardy’ego). Mimo wszystko nadal moimi ulubionymi...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1238
258

Na półkach:

Hardy to klasyka. Powieść jest świetna.

Hardy to klasyka. Powieść jest świetna.

Pokaż mimo to

avatar
2
2

Na półkach:

Czytanie tej wspaniałej lektury wymaga odpowiedniej atmosfery. W ciszy i spokoju najlepiej z akompaniamentem deszczu uderzającego w parapet, można wczuć się w atmosferę barwnie przedstawionej przez autora krainy. Książka jak filmy Alfreda Hitchcock'a dozuje emocje które wybuchają niczym nabrzmiały lawą wulkan w końcowym akcie tego dzieła.
Lektura dla każdego, ponadczasowa ukazująca życie prostego człowieka, którego losy mogą diametralnie się zmienić, niczym nurt meandrującego górskiego potoku pod wpływem drobnego z pozoru nic nieznaczącego kamyka spadającego w jego środek.
Niezwykle ujęła mnie umiejętność autora w kierowaniu uczuciem sympatii i antypatii w stosunku do bohaterów żonglując nim niczym mistrz cyrkowy.
Polecam wszystkim tę pozycję szczególnie na jesienne długie wieczory, by zanurzyć się w atmosferze tajemniczej i magicznej krainy starożytnego Egdonu.

Czytanie tej wspaniałej lektury wymaga odpowiedniej atmosfery. W ciszy i spokoju najlepiej z akompaniamentem deszczu uderzającego w parapet, można wczuć się w atmosferę barwnie przedstawionej przez autora krainy. Książka jak filmy Alfreda Hitchcock'a dozuje emocje które wybuchają niczym nabrzmiały lawą wulkan w końcowym akcie tego dzieła.
Lektura dla każdego, ponadczasowa...

więcej Pokaż mimo to

avatar
215
216

Na półkach: , , ,

Miło się słuchało, tym bardziej, że czytający to wyjątkowy lektor, angielski aktor, laureat wielu artystycznych nagród, (w tym m.in. nagrody im. K.Kieślowskiego wręczonej na festiwalu operatorów filmowych Camerimage w Bydgoszczy),pan Alan Rickman. Zawsze potrafił mnie przyciągnąć swoim hipnotyzującym głosem, raz głębokim i aksamitnym (o takich moja siostra mówi "niskoerotyczne" ;D),raz niezwykle twardym jak hartowana stal! Jak tylko się dowiedziałam, że pan A.R. nagrał audiobook, od razu wiedziałam, że muszę się zapoznać z tą pozycją.
Trochę jestem rozczarowana faktem, że mimo iż rzecz rozgrywa się na wrzosowisku (co zwykle budzi jakieś romantyczne skojarzenia ;D),scen, w które niskoerotyczny głos lektora mógłby się cudnie wpasować, tyle co kot napłakał.... Odejmuję za to gwiazdki! Dobrze, że tyle tu opisów przyrody. Głęboki, aksamitny głos jak najbardziej tu pasuje ;D Szkoda, że to jedyny audiobook, którego można posłuchać w takim wykonaniu.
Żałuję, że nie miałam okazji podziwiać pana A.R.w teatrze. Musiał tam robić ogromne wrażenie. Zarówno w filmach z jego udziałem, które dane mi było oglądać, jak i w niniejszym audiobooku słychać w jego głosie pewną teatralną manierę, choć moim zdaniem dodaje mu to uroku. ;D
Narzekać się nie da - czysty angielski akcent i doskonała dykcja, tworzą świetną jakość i specyficzny angielski klimat. Całość absolutnie godna, za przeproszeniem, członka Royal Shakespeare Company. Jak widać - mam do tego pana absolutną słabość ;D
Polecam jednak z czystym sumieniem.

Miło się słuchało, tym bardziej, że czytający to wyjątkowy lektor, angielski aktor, laureat wielu artystycznych nagród, (w tym m.in. nagrody im. K.Kieślowskiego wręczonej na festiwalu operatorów filmowych Camerimage w Bydgoszczy),pan Alan Rickman. Zawsze potrafił mnie przyciągnąć swoim hipnotyzującym głosem, raz głębokim i aksamitnym (o takich moja siostra mówi...

więcej Pokaż mimo to

avatar
215
216

Na półkach: , , ,

Co mnie skłoniło do przeczytania tej książki? Lektor. Tak, lektor! Do szpiku kości angielski gentleman. Nawiasem mówiąc, mój ulubiony aktor. Najpierw zaopatrzyłam się więc w angielski audiobook, a potem polską książkę. Z tym, że dawkowałam obie rzeczy jednocześnie ;D Poszłam na łatwiznę po prostu. To taki mój sprytny sposób na moją nienachalną znajomość języka.
Historia natomiast zdawałoby się skądinąd znajoma. O miłości. Niejednej. Na wrzosowisku ;D O prowincjonalnych intrygach i plotkach, o magii i wiejskich zabobonach, o tym kto pasuje, a kto nie do tutejszego środowiska, o zazdrości i laleczkach voodoo. O tym, że kiedy piękna dziewczyna zawróci w głowie dobrze zapowiadającemu się młodemu człowiekowi i on z tego powodu czyni różne głupstwa, to wiadomo od razu, że to czarownica. Trzeba ją dźgnąć znienacka w kościele, upuścić tej małpie krwi! To właśnie ta wiedźma pali ogniska na wrzosowisku wieczorową porą i hipnotyzuje bogu ducha winnych ludzi. W dodatku jest niebywale wyrachowana, ma swoje przemyślane cele. Nieodrodna femme fatale!
"Istnieje pewien sposób natężenia światła, pewna jego tonacja, która wpływa na zakłócenie równowagi zmysłów i niebezpiecznie wzmaga czulsze nastroje, a połączona z ruchem potęguje aż nadmierne emocje, podczas gdy rozsądek pozostaje w stosunku odwrotnie proporcjonalnym, usypia i ślepnie – i takie właśnie światło padało z księżycowej tarczy".
Malownicze opisy przyrody potęgują niezwykły nastrój.
"Wszystko tchnęło idealną harmonią. Słońce, spoczywające na linii horyzontu, słało po ziemi strumienie blasku spoza miedzianych i liliowych obłoków, układających się płatami pod seledynem nieba. Wszystko co było ziemne i znajdowało się na ziemi pomiędzy nimi a słońcem, otaczała purpurowa mgła, w której chmary brzęczących komarów, kłębiąc się i wirując, błyskały jak iskry"
Kto by przypuszczał, że prosta, leniwie tocząca się opowieść o codziennym życiu kilkorga mieszkańców wrzosowiska, tajemniczego pustkowia zwanego Egdon Heath, przeistoczy się nagle w prawdziwy dramat?
"O sile ciosu decyduje różnica między tym, czego oczekujemy, a co następuje". A co, jeśli w ogóle go nie oczekujemy? Czasem jedna nasza czynność, lub właśnie bezczynność, powoduje całą lawinę dramatycznych wydarzeń, a jeden niedoręczony na czas list, powoduje tragedię. Po takiej historii trudno nie uwierzyć w "efekt motyla". Czy trzepot jego skrzydeł nad rodzimym uroczyskiem może wywołać trzęsienie ziemi na antypodach? Prosta historia o sile sprawczej skomplikowanych uczuć. Dobra na leniwe niedzielne popołudnie.

Co mnie skłoniło do przeczytania tej książki? Lektor. Tak, lektor! Do szpiku kości angielski gentleman. Nawiasem mówiąc, mój ulubiony aktor. Najpierw zaopatrzyłam się więc w angielski audiobook, a potem polską książkę. Z tym, że dawkowałam obie rzeczy jednocześnie ;D Poszłam na łatwiznę po prostu. To taki mój sprytny sposób na moją nienachalną znajomość języka.
Historia...

więcej Pokaż mimo to

avatar
807
765

Na półkach: , , , ,

Trzecie spotkanie z epoką wiktoriańską oczami T. Hardy'ego, po "Z dala od zgiełku", który mnie zauroczył wciąż jestem głodna....
Wrzosowiska Egdonu piękne a zarazem posępne i złowrogie stają się miejscem akcji wybuchu wielkiej namiętności....a duchy Eustachii i Damona unoszą się.

"...Przedwieczorny zmierzch i rozległy obszar ugoru, znanego jako wrzosowisko Egdon, przybrało barwę coraz ciemniejszego brązu.
Zwiastującą nisko białawą płachtą obłoków, która odcinała go od nieba, wyglądała jak namiot mający za podstawę całe wrzosowisko.(...)Zasnutych tym białym welonem, z pokrytą ciemną roślinnością ziemią.(...)
Ponury wygląd tej okolicy potrafił niejednokrotnie opóźnić świt, omroczyć blask południa, zwiastować grozę nie rozpętanych jeszcze burz, a bezksiężycową nieprzeniknioną ciemność nocy wypełnić przerażeniem i trwogą.(...)Objawiało się jego wspaniałe, osobliwe piękno.(...)
Naturę Egdonu wyczuwało się najlepiej, gdy nie widziało się wyraźnie szczegółów krajobrazu.(...)Obszar porosłych wrzosem wzgórz i dolin jak gdyby podnosił się na powitanie miłej mu.(...)Tym , którzy wrzosowisko ukochali, jawiło się ono we wspomnieniach, jako miejsce szczególnie bliskie i łaskawe.(...)Tak bliskie uśmiechnięte, kwieciste i urodzajne równiny.(...) W godzinie zmierzchu krajobraz Egdonu tchnął majestatem, lecz nie surowością, urzekał dostojeństwem bez ostentacji, zda się, przed czymś ostrzegał i był prawdziwie wielki w swej prostocie..."

Czyniąc to niezwykłe miejsce natury żywiołem wielkiej miłości Eustachii i Damona przeniósł nas w zakamarki ludzkich psychiki, pragnień, upokorzeń. Poznajemy losy Eustachii i Damona, Tomasiny i Clyma, ta czwórka w szaleństwie pragnień i dążeń popełni błędy, które naprawia Viggory Venn.
Pan Venn to bardzo tajemnicza postać, którą Hardy wprowadzając uczynił tę powieść realną i ciepłą, to sprzedawca farb, czarodziej, przedsiębiorca mleczarski. Pracowity człowiek, który jak Hermes zajmuje się posłannictwem i korygowaniem zaistniałych sytuacji, gotowy poświęcić wszystko, aby uczynić szczęśliwymi wszystkich dookoła, kosztem własnych uczuć.
Nie jest to łatwe zadanie, namiętność skrzy, nienawiść kiełkuje, a na wrzosowisku wciąż płonie ognisko...
Powieść przypomina trochę "Wichrowe wzgórza" polecam książkę.
Polecam do pakietu również słuchowisko "Teatr Wyobraźni" pt: "Powrót na wrzosowisko", trzy części, słucha się fantastycznie, głos Eustachii podstawia M. Kożuchowska i jest doskonała w tej roli.
Film "Miłość z wrzosowiska" z 1994 roku w roli Eustachii - Catherine Zeta-Jones a Damona - Clive Owen, film nie jest arcydziełem, przyjemnie przenosi w wiktoriańską epokę z pięknymi plenerami i oprawą muzyczną.

Trzecie spotkanie z epoką wiktoriańską oczami T. Hardy'ego, po "Z dala od zgiełku", który mnie zauroczył wciąż jestem głodna....
Wrzosowiska Egdonu piękne a zarazem posępne i złowrogie stają się miejscem akcji wybuchu wielkiej namiętności....a duchy Eustachii i Damona unoszą się.

"...Przedwieczorny zmierzch i rozległy obszar ugoru, znanego jako wrzosowisko Egdon, przybrało...

więcej Pokaż mimo to

avatar
554
346

Na półkach:

Ta książka już od pierwszych rozdziałów stała mi się bliska za sprawą Clyma Yeobrighta. Jego tęsknota za miejscem narodzin, dla wielu tak niezrozumiała, dla mnie dziwnie bliska. Tytułowe wrzosowisko jawi się nam jako miejsce tajemnicze i ujmujące, ale także posępne, surowe, z brakiem perspektyw. Jakie to prawdziwe – nie doceniasz tego miejsca, gdy masz je na co dzień, gdy każdego poranka budzisz się właśnie tam, gdy wiesz, że ono przyjmie nawet twoje wieczne nań narzekania. Ale gdy opuścisz rodzinne strony, gdy porwie cię wielkomiejski świat, wtedy docenisz, zatęsknisz, nie jedną i nie dwie łzy za nim uronisz. Sekret niedostrzegalnego piękna twojego miejsca na ziemi polega na tym, że trzeba wiedzieć, gdzie patrzeć. A tego uczy nas właśnie rozłąka.

Dość jednak smutków natury osobistej. Wrócmy do bohaterów, którzy wzbudzali we mnie mocne uczucia, często ambiwalentne. Wspomniany uprzednio Clym, jakże romantyczna dusza, o której szczęście drżałam, domyślając się, kto stanie na jego drodze, zawiódł mnie jednak, lekceważąc słowa matki. I choć z pewnością nie można go obwinić o jej śmierć, to jednak dotrwawszy do końca powieści, nachodzi człowieka pytanie: czy warto było?

Kto mnie zna, ten wie, że postaci romantyczne uwielbiam, nawet pomimo kłopotów, jakie nań ten romantyzm ściąga. Czytając tę książkę, odkryłam, że jest pewien rodzaj romantyzmu, którego nie rozumiem i zrozumieć nie chcę. To ten romantyzm nazwany przeze mnie egoistycznym, który reprezentuje Eustachia. Idealizacja własnych pragnień, które nijak nie przystają do otaczającej rzeczywistości – tak czyni wielu z nas, czekając na spełnienie wydarzeń, które nie mają prawa się spełnić. W życiu przychodzi jednak taki moment, kiedy uświadamiasz sobie, że to, co sobie wymarzyłeś, pozostanie już zawsze w sferze marzeń i że tak naprawdę w ogóle ci to nie przeszkadza. To właśnie wtedy zaczynasz dostrzegać pozytywy tu, na ziemi. A dostrzegasz je, bo zaczynasz szukać, bo przestajesz patrzeć na świat przez pryzmat tego, co sobie wymarzyłeś. Eustachia przegapiła gdzieś ten moment, do końca pozostając wyrachowaną marzycielką. Przecież nawet krocząc przez wrzosowisko na spotkanie Wildeve’a, kiedy uświadomiła sobie, że nie ma pieniędzy na ucieczkę, nieobce były jej kalkulacje – nie było dla niej bowiem problemem przeniewierzenie przysięgi małżeńskiej, ale to, że Wildeve nie jest mężyczną, dla którego warto utracić reputację. Smutne to, ale też potwierdzające prawdę starą jak świat – gdzie wina, tam i kara nadejdzie, a dalsze losy Eustachii są tego potwierdzeniem.

Pomimo sprzecznych uczuć, które były moim udziałem przy lekturze „Powrotu na wrzosowisko”, znalazłam postać, która skradła moje serce już od pierwszych stronnic, a kolejne tylko potwierdzały słuszność mojego wyboru. Diggory Venn, postać początkowo ledwie uchwytna, a jednak tak niezmiernie ważna. Sprzedawca farby pojawiał się w każdym znaczącym momencie fabuły, by wpłynąć na losy bohaterów bardziej od niego charyzmatycznych i zajmujących, a potem dobrowolnie, po cichu usuwać się w cień. Tak inny od tragicznej Eustachii, tak mało zwracający na siebie uwagę i jednocześnie tak stały, niezbędny. Dla mnie ta książka nie jest opowieścią o nieszczęśliwej miłości dwojga niedopasowanych do siebie ludzi – Eustachii i Clyma. To opowieść o Diggorym Vennie, który niczym dobry duch czuwał nad losami pozostałych bohaterów, nie tylko nad losem Tomasiny. To opowieść o tym, że stałość i ten rodzaj romantyzmu, w którym stawiasz innych ponad własnymi pragnieniami, potrafi doprowadzić i do twojego szczęścia, choć wszystko zdaje się temu przeczyć. Bo gdy ostatnie tchnienie wydadzą uczucia tak intensywne, że nie sposób, by trwały wiecznie, to właśnie stałość okaże się najważniejszą zaletą, czymś, dzięki czemu jesteśmy w stanie się podnieść. Bo trzeba marzyć, ale nie można zapomnieć o tym, by w rzeczywistości odnajdywać coś, dla czego warto żyć. Tylko wtedy upadek z krainy marzeń nie będzie zbyt bolesny.

Książkę szczerze polecam osobom skłonnym do marzeń, ale i do przemyśleń nad tym, czy warto je przedkładać nad rzeczywistość.

Ulubione cytaty:

„Nie są nam tak bliskie uśmiechnięte, kwieciste i urodzajne równiny, one bowiem na stałe harmonizować mogą jedynie z egzystencją budzącą większe nadzieje niż nasza”.

Ta książka już od pierwszych rozdziałów stała mi się bliska za sprawą Clyma Yeobrighta. Jego tęsknota za miejscem narodzin, dla wielu tak niezrozumiała, dla mnie dziwnie bliska. Tytułowe wrzosowisko jawi się nam jako miejsce tajemnicze i ujmujące, ale także posępne, surowe, z brakiem perspektyw. Jakie to prawdziwe – nie doceniasz tego miejsca, gdy masz je na co dzień, gdy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
319
26

Na półkach: ,

Moje pierwsze spotkanie z tym klasykiem zakończyło się sukcesem :) Banalna tematyka miłosna posłużyła stworzeniu niesamowitej atmosfery, pustkowia i rozległego wrzosowiska na którym rozgrywa się cała akcja, do pokazania różnych postaw życiowych bohaterów, a także przesądów które nadal wyznają niektórzy. Palenie ognisk i sposób obchodzenia świąt wciąż ma tam elementy wierzeń pogańskich, co potęguje klimat powieści, w której dominują kaprysy natury oraz zależność bohaterów od niej. Czytając ją można odnieść wrażenie, że niemal cały czas wrzosowisko targane jest wiatrami i deszczem, a większość kluczowych wydarzeń ma miejsce o zmroku, szczególnie dramatyczne jest rozwiązanie losów obojga par. Jeśli ktoś gustuje w literaturze typu "Wichrowe wzgórza" czy "Dziwne losy Jane Eyre", na pewno znajdzie coś dla siebie również w tej książce. polecam :)

Moje pierwsze spotkanie z tym klasykiem zakończyło się sukcesem :) Banalna tematyka miłosna posłużyła stworzeniu niesamowitej atmosfery, pustkowia i rozległego wrzosowiska na którym rozgrywa się cała akcja, do pokazania różnych postaw życiowych bohaterów, a także przesądów które nadal wyznają niektórzy. Palenie ognisk i sposób obchodzenia świąt wciąż ma tam elementy wierzeń...

więcej Pokaż mimo to

avatar
74
39

Na półkach:

Ujmująca historia nieszczęśliwej i tragicznej miłości. Nonkonformistyczne podejście do życia na przekór innym z tragicznym zakończeniem. Choć trochę się dłuży, w szczególności początek, jakieś 100 stron.

Ujmująca historia nieszczęśliwej i tragicznej miłości. Nonkonformistyczne podejście do życia na przekór innym z tragicznym zakończeniem. Choć trochę się dłuży, w szczególności początek, jakieś 100 stron.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
550
244

Na półkach: ,

Do tej pory nie czytałam żadnej książki Thomasa Hardy'ego. A że na jednym z blogów autorka bardzo chwaliła tego pisarza, w końcu zdecydowałam się nadrobić zaległości. Na pierwsze spotkanie wybrałam Powrót na wrzosowisko i udałam się po nią do biblioteki. jestem już po lekturze i mogę podzielić się z Wami moimi wrażeniami.

Powieść skupia się na wrzosowisku Egdon oraz jego mieszkańcach uwikłanych we własne namiętności. Jedni kochają ten surowy krajobraz, inni go nienawidzą i pragną się z niego wyrwać za wszelką cenę. Owe skrajne postawy przejawiają Clym i Eustachia. Clym wraca do domu po pobycie w Paryżu i pragnie tu pozostać. Eustachia marzy o wyjeździe a swoją szansę widzi właśnie w Clymie. Nie dostrzega, a właściwie nie chce przyjąć do wiadomości, że młody człowiek wcale nie chce opuszczać tego miejsca. Mimo miłości, która ich łączy oboje nie rozumieją się nawzajem. Rozmawiają ze sobą, mówią o swoich pragnieniach, ale jednocześnie mam wrażenie, że zupełnie siebie nie słuchają. W ogóle ich charaktery są krańcowo różne. Clym jest spokojny, oddany matce, choć potrafił być nieustępliwy. Zachowywał pogodę ducha i zadowolenie, nawet w niesprzyjających okolicznościach. Eustachia zaś była pełna namiętności, dumy, pasji, żywa, pełna pogardy dla innych, niżej od siebie stojących w hierarchii społecznej, nienawidząca wrzosowiska, czasem lekkomyślna. Czy dwoje tak różnych ludzi może się pokochać prawdziwą miłością? Czy ta miłość ma prawo przetrwać?

Poza tymi dwoma postaciami poznajemy innych mieszkańców Egdonu. Matkę Clyma, przeciwną małżeństwu syna, Tomasinę - jego kuzynkę, która wyszła za mąż za wielbiciela Eustachii. Tegoż Wildeve'a, który był rozdarty między dwie kobiety. Venna kochającego Tomasinę i dążącego do jej szczęścia,nawet kosztem swojego. Poza tym, wiecznie bojący się Christian i jego żwawy ojciec oraz grupa ludzi utrzymujących się z pracy na wrzosowisku. Cała galeria postaci, niektóre mniej ważne, inne bardziej, ale wszystkie wplecione nawzajem w swoje losy oraz niezmienny Egdon.

Na początku, jak to u mnie czasem bywa, nie wciągnęła mnie ta książka, ale z biegiem czasu, gdy autor odkrywał przede mną całą gamę uczuć i emocji, które targały bohaterami zainteresowała mnie bardzo. Uczucia te były czasem sprzeczne, ale zawsze intensywne. Nie było półśrodków. Nie lubiłam Eustachii, ale czasem ją podziwiałam, za jej niezależność, nie dbanie o opinię innych. Clym zresztą też nie był ideałem - nie widział w Eustachii kobiety, którą była, ale taką, jaką życzył sobie widzieć.

Niektóre, pozornie błahe, wydarzenia miały ogromny wpływ na ludzi i determinowały ich losy, doprowadzały do niewspółmiernych konsekwencji. Powieść nie jest sielanką. Tak jak życie. Emocje, które targały ludźmi były tak żywe, mocne. Sporo miejsca autor poświęcił opisom osobliwej przyrody Egdonu. Trzeba przyznać, że Hardy potrafił operować słowem. Chciałabym kiedyś na własne oczy zobaczyć te surowe wrzosowiska, o których potrafił pisać w ten sposób.

http://czarneespresso.blogspot.com/2015/01/powrot-na-wrzosowisko-thomas-hardy.html

Do tej pory nie czytałam żadnej książki Thomasa Hardy'ego. A że na jednym z blogów autorka bardzo chwaliła tego pisarza, w końcu zdecydowałam się nadrobić zaległości. Na pierwsze spotkanie wybrałam Powrót na wrzosowisko i udałam się po nią do biblioteki. jestem już po lekturze i mogę podzielić się z Wami moimi wrażeniami.

Powieść skupia się na wrzosowisku Egdon oraz jego...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    299
  • Przeczytane
    149
  • Posiadam
    35
  • Ulubione
    7
  • Klasyka
    6
  • 2018
    5
  • Literatura angielska
    4
  • Obyczajowe
    3
  • Literatura brytyjska
    3
  • Biblioteczka domowa
    2

Cytaty

Więcej
Thomas Hardy Powrót na wrzosowisko Zobacz więcej
Thomas Hardy Powrót na wrzosowisko Zobacz więcej
Thomas Hardy Powrót na wrzosowisko Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także