English Passengers
Wydawnictwo: Penguin Books literatura piękna
462 str. 7 godz. 42 min.
- Kategoria:
- literatura piękna
- Wydawnictwo:
- Penguin Books
- Data wydania:
- 2001-01-01
- Data 1. wydania:
- 2001-01-01
- Liczba stron:
- 462
- Czas czytania
- 7 godz. 42 min.
- Język:
- angielski
- ISBN:
- 9780140285215
- Inne
It is 1857 and the Reverend Geoffrey Wilson has set out for Tasmania, hoping to find the true site of the Garden of Eden. But the journey is turning out to be less than straightforward – dissent is growing between him and sinister racial-theorist Dr Potter, and, unknown to both, the ship they have hurriedly chartered is in fact a Manx smuggled vessel, fleeing British customs. In Tasmania the aboriginal people have been fighting a desperate battle against British invaders, and, as the passengers will discover, the island is now far from being an earthly paradise . . .
Dodaj do biblioteczki
Porównaj ceny
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Szukamy ofert...
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 546
- 195
- 97
- 16
- 10
- 7
- 6
- 4
- 3
- 3
OPINIE i DYSKUSJE
Tytuł zniechęca. „Anglicy na pokładzie”? Banał. Coś jak „Lekarze w szpitalu” albo „Himalaiści w górach”. Jednak za okładką z najprostszym możliwym tytułem kryje się bite pięćset stron jednej z najlepszych powieści, które przeczytałem w tym roku.
Powieść rozgrywa się w różnych miejscach, w różnym czasie, a narratorów mamy aż dwudziestu jeden, ale wszystkie wątki i losy postaci zazębiają się we właściwym, czyli finałowym, momencie. Główną osią narracji jest dowodzona przez pastora Geoffreya Wilsona wyprawa na Tasmanię. To właśnie na tej położonej na południe od Australii wyspie ma się znajdować, jego zdaniem, rajski ogród. Skład ekspedycji tworzą dość przypadkowe osoby, statek prowadzą przemytnicy, a miejsce docelowe okazuje się pełne byłych skazańców i kolonii karnych, gdzie rozgrywają się ostatnie akordy istnienia rdzennych ludów wyspy. Ta wyprawa nie może się udać…
Pechowy kapitan, lekarz-rasista, Aborygen próbujący (często w zabawny sposób) zrozumieć kulturę białych ludzi, niezbyt rozgarnięty duchowny przekonany, że wie, gdzie znajduje się biblijny Eden – bohaterami zaludniającymi karty powieści można by obdzielić kilka innych fabuł. Angielski pisarz zdecydował się stworzyć pod tym względem powieść totalną. Siłą rzeczy jest to książka bez głównego bohatera. Moim ulubionym z miejsca stał się wspomniany Aborygen o imieniu Peevay. Pewnie trochę dlatego, że jego lud dotyka hekatomba unicestwienia, matka go nie kocha, ukochana… (dobrze, już dobrze, gryzę się w język),a ja zazwyczaj – jak w tenisie – kibicuję słabszym. Chętnie przeczytałbym książkę tylko o Peevayu. Panie Kneale: poproszę…
Równie totalnie do tłumaczenia powieści podeszło gdańskie wydawnictwo Wiatr od Morza, które postanowiło, że opowieści dwudziestu jeden bohaterów przełoży… dwudziestu jeden tłumaczy. Co ciekawe, zgodził się na to też Autor. Nie wiem, czy zrobił to z ciekawości, bo raczej owoców pracy polskich tłumaczy nie pozna (chyba że językiem Mickiewicza włada równie biegle co rodzimym),ale z pewnością pomysł wydawcy jest ciekawy i prekursorski.
Oczywiście nie znam na tyle dotychczasowych translatorskich doświadczeń całej dwudziestojednoosobowej grupy, aby oświadczyć, że w przekładach przygód każdego bohatera powieści ewidentnie widać indywidualny rys pracy danego tłumacza. Zapewniam natomiast, że stanęli oni na wysokości zadania w tym sensie, że dziewiętnastowieczny pastor mówi jak dziewiętnastowieczny pastor, tasmański Aborygen jak Aborygen, a kłusownik jak kłusownik.
Zima już prawie za rogiem, więc jeśli ktoś szuka powieści, której mógłby poświęcić długie wieczory, to z pełną odpowiedzialnością polecam „Anglików na pokładzie”. Warto przebrnąć przez ponad pięćset stron, choćby po to, aby dowiedzieć się, w jaki przewrotny sposób los potraktuje wspomnianego lekarza-rasistę, doktora Thomasa Pottera. Warto, naprawdę warto!
Tytuł zniechęca. „Anglicy na pokładzie”? Banał. Coś jak „Lekarze w szpitalu” albo „Himalaiści w górach”. Jednak za okładką z najprostszym możliwym tytułem kryje się bite pięćset stron jednej z najlepszych powieści, które przeczytałem w tym roku.
więcej Pokaż mimo toPowieść rozgrywa się w różnych miejscach, w różnym czasie, a narratorów mamy aż dwudziestu jeden, ale wszystkie wątki i losy...
Bardzo dobra książka historyczno - marynistyczna opowiadająca o wybranie na Tasmanię w poszukiwaniu biblijnego raju. Jednak przez swoją bardzo rozbitą narrację (21 narratorów) sporo traci. Wiele obiecuje ale traci człowieka.
Bardzo dobra książka historyczno - marynistyczna opowiadająca o wybranie na Tasmanię w poszukiwaniu biblijnego raju. Jednak przez swoją bardzo rozbitą narrację (21 narratorów) sporo traci. Wiele obiecuje ale traci człowieka.
Pokaż mimo toPolecam, książka przeczytana w ramach czytelniczego wyzwania na 2023 rok.
Polecam, książka przeczytana w ramach czytelniczego wyzwania na 2023 rok.
Pokaż mimo toNiby tematyka interesująca, bohaterowie różnorodni, ciekawy sposób narracji, a jednak czegoś mi zabrakło. Poddałam się około setnej strony.
Niby tematyka interesująca, bohaterowie różnorodni, ciekawy sposób narracji, a jednak czegoś mi zabrakło. Poddałam się około setnej strony.
Pokaż mimo toDługo czekała na swoją kolej, ale nie zawiodłem się. Świetnie się czyta, szacunek dla tłumaczy. Polecam!
Długo czekała na swoją kolej, ale nie zawiodłem się. Świetnie się czyta, szacunek dla tłumaczy. Polecam!
Pokaż mimo toTasmańska apokalipsa
Wielce ciekawa powieść utkana z narracji wielu osób o różnych charakterach, spojrzeniach na świat i różnej sprawności językowej. Wspaniałe! Niezwykle było czytać opowieść Aborygena Peevaya. Wydaje się, że Kneale trafnie przedstawił ducha epoki i ludzi tamtych czasów. Wielki szacunek dla autora, że dźwignął literackie wyzwanie. Szacunek dla tłumaczy. Nieraz można było rozkoszować się potoczystą frazą. Wiele osób, wątków, wiele zdarzeń.
Ta wielość, choć wyróżnia powieść spośród innych (oczywiście poza tematyką),to po trosze słaby punkt. Gdzieś tam trochę za dużo przeskoków. Sam złapałem się na tym, że chciałem przerzucać strony i skupić się na jednej postaci.
W tym wielogłosie dociera do czytelnika prawda o losie tasmańskich autochtonów. Właśnie tych informacji chciałoby się najwięcej, co jest o "konfuzję przyprawiające".
Tasmańska apokalipsa
więcej Pokaż mimo toWielce ciekawa powieść utkana z narracji wielu osób o różnych charakterach, spojrzeniach na świat i różnej sprawności językowej. Wspaniałe! Niezwykle było czytać opowieść Aborygena Peevaya. Wydaje się, że Kneale trafnie przedstawił ducha epoki i ludzi tamtych czasów. Wielki szacunek dla autora, że dźwignął literackie wyzwanie. Szacunek dla tłumaczy....
Książkę tę kupiłem impulsywnie, zachęciła mnie okazyjna cena i opis na okładce. Po czym przeleżała na półce prawie rok czasu czekając na swoją kolej aż się wreszcie doczekała. Jestem nią bardzo pozytywnie zaskoczony a jej lektura okazała się przyjemnością.
Zaskakujące są dwa fakty – nie dość, że książka ma aż dwudziestu jeden narratorów to jeszcze każdy z tych narratorów jest tłumaczony przez innego tłumacza. I okazało się to znakomitym posunięciem, wszak każdy z bohaterów ma inny charakter i osobowość jak też każdy z tłumaczy. Wyszła z tego bardzo ciekawa mieszanka, wszak każdy z tych tłumaczy ma swój styl. I chociaż zapewne każdy z nich usiłował pozostać wierny autorowi pierwowzoru to jednak swojemu tłumaczeniu nadał swoje własne indywidualne rysy i cechy. Zadziałało to zdecydowanie na korzyść całości, uwypukliło różnice pomiędzy poszczególnymi bohaterami.
Obawiałem się początkowo, że ta mnogość narratorów zaszkodzi całości, rozmieni ją na drobne, rozproszy jakoś. Okazało się, że jest zupełnie na odwrót. Historia przez to nabrała rumieńców, pokazał ją z wielu różnych stron, okazała się jak spojrzenie przez kalejdoskop.
Zawiedzie się jednak ten, kto myśli, że „Anglicy na pokładzie” to książka lekka, łatwa i przyjemna. Pod płaszczykiem przygodowej powieści, takiej mieszanki powieści marynistyczno – awanturniczej, autor poruszył dość istotny temat jakim była kolonizacja Tasmanii a co za tym poszło – ludobójstwo i eksterminacja wśród rdzennych mieszkańców tamtego regionu. To dość gorzka krytyka polityki kolonialnej i ludzi biorącej w niej udział.
Świetna powieść, ciekawa fabularnie, genialna stylistycznie i niełatwa tematycznie. Polecam zdecydowanie.
Książkę tę kupiłem impulsywnie, zachęciła mnie okazyjna cena i opis na okładce. Po czym przeleżała na półce prawie rok czasu czekając na swoją kolej aż się wreszcie doczekała. Jestem nią bardzo pozytywnie zaskoczony a jej lektura okazała się przyjemnością.
więcej Pokaż mimo toZaskakujące są dwa fakty – nie dość, że książka ma aż dwudziestu jeden narratorów to jeszcze każdy z tych narratorów...
Zawsze czuję pewien dyskomfort, pisząc negatywnie o powieściach, które podobały się wszystkim i które wszyscy mi polecali. Zwłaszcza, jeśli doskonale rozumiem, dlaczego im się podobały, a dlaczego mnie nie. I tak właśnie jest w przypadku nominowanych do Nagrody Bookera "Anglików na pokładzie" autorstwa Matthew Kneale'a (znanego mi już z bardzo dobrych "Drobnych występków w czasach obfitości"),którzy okazali się dla mnie sporym rozczarowaniem. Zapraszam.
Ciąg dalszy na:
https://miedzysklejonymikartkami.blogspot.com/2018/07/355-anglicy-na-pokadzie-m-kneale.html
Zawsze czuję pewien dyskomfort, pisząc negatywnie o powieściach, które podobały się wszystkim i które wszyscy mi polecali. Zwłaszcza, jeśli doskonale rozumiem, dlaczego im się podobały, a dlaczego mnie nie. I tak właśnie jest w przypadku nominowanych do Nagrody Bookera "Anglików na pokładzie" autorstwa Matthew Kneale'a (znanego mi już z bardzo dobrych "Drobnych występków w...
więcej Pokaż mimo toUwielbiam powieści, dzięki którym mogę przenieść się w zupełnie inne miejsce i czas, poznać kawałek historii i nauczyć czegoś nowego o świecie. "Anglicy na pokładzie" to właśnie taka książka. Ale ma też wiele innych plusów ;)
Akcja powieści toczy sie w połowie XIX wieku. Z wyspy Man wyrusza nietypowa ekspedycja zmierzająca w kierunku Tasmanii. Skąd ta "nietypowość"? Tak się składa, że każdy z jej uczestników (bardzo zresztą oryginalnych) ma inny cel. Jest pastor święcie przekonany, że na Tasmanii odnajdzie biblijny Eden; jest antropolog zbierający materiały do swoich rasistowskich badań i jest również młody botanik, wysłany przez rodziców na drugi koniec świata, by "poznał trochę życia". Oprocz podróżników na statku jest oczywiście załoga wraz z kapitanem Kewley'em, których zupełnie nie interesują plany pasażerów, bo cel mają tylko jeden: przemyt tytoniu i brandy skrzętnie ukrytych na pokładzie. Wszystkich ich od początku prześladuje pech, a trudności piętrzą się w nieskończoność. Równolegle śledzimy losy Peevaya- tasmańskiego Aborygena, dzięki któremu czytelnik poznaje historię rdzennych mieszkańców Tasmanii i kolonizacji tych ziem.
To jedna z tych powieści, które aż proszą się o przeniesienie na duży ekran. XIX-wieczna Anglia, wyprawa przez oceany na drugi koniec świata, tasmańska dżungla, wyraziści bohaterowie i mnóstwo zaskakujacych zwrotów akcji- czego chcieć więcej?
Sposób snucia opowieści kojarzył mi się nieco z angielskimi klasykami jak Dickens, ale wszystko zrobione jest z większym pazurem i bardziej przewrotnie, po prostu nowocześniej. "Anglicy na pokładzie" są pełni czarnego humoru i satyry na różne warstwy społeczne, ale ta książka ma w sobie dużo poważniejsze przesłanie niż tylko rozrywka. To dramatyczna historia eksterminacji Aborygenów i niewesoły obraz europejskich kolonizatorów, którzy mają się za "panów świata".
Podczas lektury zaczęłam szukać informacji o historii Tasmanii i ze zdumieniem odkryłam, że cała opowieść jest mocno inspirowana autentycznymi zdarzeniami. Przewijają się historyczne postaci, wiele zaskakujących wydarzeń okazało się prawdziwymi lub do takich nawiązywało. To w moich oczach kolejna wielka zaleta tej książki.
Warto też wspomnieć o polskim przekładzie. W "Anglikach na pokładzie" mamy 21 narratorów i każdy pod względem stylistycznym opowiada inaczej. Innego języka używa uduchowiony pastor, innego przestępca z kolonii karnej, a jeszcze innego Aborygen, który dopiero uczy się angielskiego. Wydawnictwo Wiatr od Morza do pracy zaprosiło 21 tłumaczy, każdy przełożył fragmenty innego narratora. Wyszło to genialnie! Postaci są pełnokrwiste, zapadające w pamięć i z pewnością będziecie mieli swoich ulubieńców. Moim jest kapitan Kewley :)
Dawno czytanie książki nie sprawiało mi takiej przyjemności jak podczas "Anglików na pokładzie". To naprawdę pasjonująca historia, świetnie napisana i przetłumaczona, do tego pełna humoru, akcji i ważnych treści. Coś genialnego! :)
Uwielbiam powieści, dzięki którym mogę przenieść się w zupełnie inne miejsce i czas, poznać kawałek historii i nauczyć czegoś nowego o świecie. "Anglicy na pokładzie" to właśnie taka książka. Ale ma też wiele innych plusów ;)
więcej Pokaż mimo toAkcja powieści toczy sie w połowie XIX wieku. Z wyspy Man wyrusza nietypowa ekspedycja zmierzająca w kierunku Tasmanii. Skąd ta...
Miłe uczucie katharsis na koniec
Miłe uczucie katharsis na koniec
Pokaż mimo to