Zaintygowała mnie i okładka i tytuł tej książki, więc kiedy tylko spotkałam ją na bibliotecznej półce wypozyczyłam.Przede mną czytała ją moja mama i nie miała o niej najlepszej opinii.A mnie się bardzo spodobała.Głowna bohaterka to podinpektor Ewa Lewicka z Warszawy.W pewien wiosenny weekend udaje się ona wraz z mężem bankowcem na Mazury nad Wigry aby odpocząć w hotelu przekształconym z klasztoru.Jej małżeństwo wisi na przysłowiowym włosku - Ewa ma dość kolejnych romansów i kochanek męża - choć jej jej bliski chce odejść.Podczas pobytu ginie dyrektor hotelu - przystojny i mający powodzenie u kobiet ,a zarazem mający poslubić instruktorkę fitnessu Jerzy Marciniak.Jego ciało ktoś zrzuca z Wieży Zegarowej choć przyczyną zgonu jest uraz głowy wskutek uderzenia świecznikiem.Motywów zbrodni wydaje się kilka - a to porzucona kolejna kochanka w ciąży , a to niezadowolony z zakwaterowania przyjaciel .Ewa decyduje się pomóc w śledztwie miejscowemu policjantowi Banasikowi - zagadka wydaje się jej ciekawa.Więcej treści oczywiście nie zdradzę - bo znając koniec czytanie kryminału staje się bezcelowe.Autorka bardzo jak dla mnie ciekawie splotła intrygę kryminalną z historią miejsca , jego legendami i opisami tego pięknego zakątka na mapie Polski.Opisy nie nużą , są krótkie a zarazem treściwe.Czytając zapragnęłam sama odwiedzić to miejsce , gdzie nie tylko przez wiele lat modlili się kameduli ,ale i wypoczywał podczas pielgrzymki Jan Paweł II.Lubię polskie kryminały i ten zdecydowanie przypadł mi do gustu.

Zaintygowała mnie i okładka i tytuł tej książki, więc kiedy tylko spotkałam ją na bibliotecznej półce wypozyczyłam.Przede mną czytała ją moja mama i nie miała o niej najlepszej opinii.A mnie się bardzo spodobała.Głowna bohaterka to podinpektor Ewa Lewicka z Warszawy.W pewien wiosenny weekend udaje się ona wraz z mężem bankowcem na Mazury nad Wigry aby odpocząć w hotelu...