Wysłuchane jako audiobook, ponad 11 i pół godziny, czytał Artur Żmijewski.

Kupowałem kilka audiobooków w promocji, wybrałem takie, które mnie interesują i jakoś tak z rozpędu dorzuciłem "Kochanka" chociaż nie miałem kompletnie pojęcia o czym to jest, jaki to styl ani jaka to epoka. I okazało się po raz kolejny, że głupi ma szczęście...

Rewelacja! Co prawda najbardziej podobała mi się początkowa jedna trzecia książki, kiedy wciąż jeszcze nie wiedziałem czy to będzie romans, dramat, traktat filozoficzny czy powieść drogi. Kiedy już się zorientowałem, że zaczyna to wyglądać na kryminał to moje napięcie trochę opadło, ale książka i tak jest świetna.

Tu spoiler: to jest coś w rodzaju kryminału dziejącego się na przełomie XIX i XX wieku w Moskwie. Koniec spoilera.

Ale kluczowa rzecz: Artur Żmijewski! Artur Żmijewski! Artur Żmijewski! To razem trzy rzeczy. Słuchałem w tym roku wielu wspaniałych lektorów. Niektórzy wchodzą do Panteonu Lektorów bez wątpienia. Ale to co Żmijewski robi tu to jest wzorzec lektora z Sevres! I to nie dlatego, że są tu fajerwerki ale dlatego, że tych fajerwerków tu nie ma. To znaczy: w ogóle się ich nie zauważa. Trzeba się zacząć świadomie zastanawiać nad tym co się słyszy, żeby zauważyć, że lektor bez najmniejszego wahania zaczyna się jąkać głosem Erasta Pietrowicza, czy "japońszczyć" głosem Masy. Pan Artur robi to tak naturalnie, że zajęło mi 2 czy 3 godziny słuchania, żeby pojąć, że to cały czas ten sam lektor. Przez cały ten czas miałem przed oczyma 3 czy 4 osoby. Wytęż słuch i znajdź różnicę!

Wysłuchane jako audiobook, ponad 11 i pół godziny, czytał Artur Żmijewski.

Kupowałem kilka audiobooków w promocji, wybrałem takie, które mnie interesują i jakoś tak z rozpędu dorzuciłem "Kochanka" chociaż nie miałem kompletnie pojęcia o czym to jest, jaki to styl ani jaka to epoka. I okazało się po raz kolejny, że głupi ma szczęście...

Rewelacja! Co prawda najbardziej...