rozwiń zwiń

Armenia. Karawany śmierci


Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,1 / 10
672 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
181
75

Na półkach: , , ,

Armenia znakomitej większości populacji kojarzy się przeważnie z majaczącym w zakamarkach pamięci trzęsieniem ziemi oraz ciągłą „napier...anką” o jakieś góry/lasy/chaszcze, w którą w dodatku zawsze wcinają się „ruscy”. Duszom nieco młodszym z ormiańską mafią całkiem prężnie reprezentowaną w obrazach generowanych przez Hollywood i Kardaszjanką (ale tu już raczej, tylko tym, którym przypadkowo omsknął się palec z pudelkowych dupo-cyców i zupełnie niechcący czegoś się dowiedzieli, a to przecież wstyd tak się o świecie czegoś dowiedzieć, więc i pogadać o odkryciu nie ma z kim to i lepiej od razu zapomnieć). No i jeszcze może z „typkami” krążącymi w okolicach bazarów lub inszych straganów co to tacy „ciapaci”, ale muslimy-to-nie-tego, a żydy-chyba-też-nie, bo przecież krzyż na szyi wisi to tak w mordę bez zapytania walnąć nie wypada, więc wiele pożytku z nich nie ma, no chyba że kilka paczek fajków odpalą gratisowo.

I mógłbym tak długo żartować z ludzkich wad, przywar i ograniczeń, ale muszę się zreflektować i przyznać, że ja o Armenii również zbyt wiele nie wiedziałem. Coś tam, gdzieś tam to tak, ale co i gdzie to już nie za bardzo. A mówiąc tak już zupełnie na serio to Armenia kojarzyła mi się przede wszystkim z niczym fajnym, z nudą, z jednym z wielu bezbarwnych krajów pognębionych przez Wielkiego Brata. Dlatego właśnie rzuciłem się na tę książkę z wyjątkową zachłannością, może nawet z odrobiną zuchwałości ;P, a ona była uprzejma odwzajemnić mi się wspaniałą opowieścią o poranionym kraju, poranionych ludziach, karawanach śmierci, które w sensie dosłownym i w przenośni przemierzały dziesięciolecia, pokolenia, granice.

„Duma i wstyd – to dwa uczucia, które walczą o lepsze w duszach Ormian. Na każdy argument o wielkości tego narodu można znaleźć kontrargument o jego miałkości.”

„Więc jak to jest – państwo „naj” czy nieistotny skrawek wyschniętej ziemi, który co rusz przechodził pod panowanie regionalnych potęg? Wspaniały naród z wielką tradycją i kulturą czy skorumpowany naród kupczący wszystkim, co się da? I jedno i drugie.”

Te dwa cytaty najlepiej oddają wydźwięk reportażu. Armenia duetu Brzeziecki-Nocuń jawi się jako kraj pełen sprzeczności i kontrastów. Kraj, który wciąż nie może otrząsnąć się z traum przeszłości (a faktycznie można odnieść wrażenie, że wisi nad nim jakieś fatum). Kraj wyśmienitych „koniaków”, dywanów nielotów i nienaturalnie starych ludzi. Kraj toczony przez korupcję, bezwzględną walkę o władzę i pieniądze. Kraj w którym wszyscy się znają, wszyscy razem płaczą i razem się śmieją, liczba ludności jest najpilniej strzeżoną tajemnicą państwową, „władza potrafi się mścić”, wybory są „stosunkowo uczciwe”, służba wojskowa przypomina porwanie dla okupu, „reżim tuszuje niewygodne sprawy”, lista najważniejszych deputowanych pokrywa się z listą najbogatszych obywateli, „hektary ziemi leżą odłogiem, domy i gospodarstwa popadają w ruinę”, tu i ówdzie na płotach suszą się skóry z kotów, prezerwatywy są dobre wyłącznie dla prostytutek, na progach kościołów wierni wciąż składają ofiary ze zwierząt, a „idealna rodzina to ta, w której rodzi się syn” (wszak „posłuszna kobieta wie, że mąż czekał na chłopca”).

Autorzy podejmują próbę zrelacjonowania drogi, która przywiodła Armenię od ongiś rozległego, potężnego imperium do wynędzniałego państewka kategorii B, położonego nie-wiadomo-gdzie, przy czym osią relacji czynią historię i kamienie milowe ormiańskiej traumy narodowej: czystki etniczne i ludobójstwo (w których zginęło w sumie ok. 2 mln ludzi), operację Nemezis, mroczne czasy stalinizmu, zsyłki na Sybir, blokadę gospodarczą, rotacyjne dostawy gazu i prądu (godzina na dobę), trzęsienie ziemi (1988), wojnę o Górski Karabach, zamieszki etniczne, rzeź w Sumgaicie, pogromy w Baku, zamach stanu (1999).

Przytaczają sylwetki i historie osób znanych oraz przysłowiowych zwykłych obywateli, którym los przydzielił doświadczenie czegoś szczególnego, między innymi twórcy alfabetu ormiańskiego, reprezentantki Armenii w paraolimpiadzie w Londynie 2012, legendarnego przywódcy opozycji, zastrzelonego w zamachu parlamentarzysty, naczelnego architekta Erywania, po charyzmatycznych, acz mocno kontrowersyjnych polityków na czele z duumwiratem Koczarjana i Sargsjana.

Dane faktograficzne przeplatają się z opowieściami obyczajowo-etnograficzno- architektoniczno-religijno-krajoznawczymi w rezultacie czego czytelnik dostaje sążnisty pakiet informacji o wewnętrznych podziałach politycznych, próbach rozwiązania konfliktu karabaskiego, nieudanym „Majdanie”, patologiach w armii i gospodarce, ztraumatyzowanych popogromowych imigrantach, którzy (podobnie jak poholokaustowi Żydzi w Izraelu) byli traktowani z obrzydzeniem i pogardą, o zmaganiach z szerzącym się brakiem akceptacji, nędzą, chorobami, przestępczym półświatku, spirali nienawiści, rządach melików, Pazyryku i sztuce czytania kobierców, ormiańskim eposie narodowym, „derbenckich wrotach”, Dolinie Ararackiej, społeczeństwie, które jest „społeczeństwem strachu i milczenia”, gigantycznej diasporze rozsianej po całym świecie, „romansie ormiańskiego koniaku z rosyjską władzą” , sterowaniu nastrojami przez Kreml, historyczno-etnicznym morderczym ping-pongu (Sumgait, Baku, Chodżalu), świętych miejscach Ormian (Ararat, Ani, Matenadaran, Wagharszapat, Arcach, Tatew, Sewan…), Erywaniu – mieście z brzoskwiniowego tufu, mieście baranich zagród, poradzieckiej kultury blokowej i nowobogackich rezydencji oligarchów, wreszcie o rytuałach pogrzebowych, lokalnych rozrywkach, magach, klątwach, ekstrasensach, ormiańskiej kabale i niebezpieczeństwach poduszki poduszką podszytej.

A skoro mowa o kraju twardo trzymanym pod butem ZSRR, nie mogło również zabraknąć kilku słów o zsyłkach, KGB, kryminalnyje poniatija, internacjonalizmie, pieriestrojce, Gorbaczowie, „radzieckiej kulturze blokowej”, korupcji, rozrywaniu państwowego tortu, oligarchach i ich bezkarnych ochroniarzach, fali w wojsku, porwaniach, Aleksandrze Litwinience, Putinie, kryminalnej wyprzedaży majątku narodowego, micie bratnich narodów i radzieckim człowieku.

No dobrze, zaraz dostanę zadyszki od tej wyliczanki… Skąd taka figura? Ano stąd, by (oprócz ułożenia sobie w głowie obrazu kraju, o którym wreszcie dowiedziałem się czegoś konkretnego) wykazać, że lektura powinna zadowolić zarówno czytelników złaknionych wodospadu faktów/dat/nazwisk/twardych danych jak i tych, którzy wolą nadgryzać historię przez opowiastki kulturowo-obyczajowe.

"Karawany..." to pozycja chyba wręcz idealna do zapoznania się z historią Armenii i "załapania" z czego wynikają współczesne nastroje, lęki i nostalgie jej obywateli. To, że opisywane wydarzenia prezentowane są z punktu widzenia Ormian jest chyba naturalne, bo przecież o Armenii właśnie książka traktuje, a trzeba oddać autorom, że o odwecie na Azerach nadmienili pisząc wyraźnie, że to temat tabu (nie zamiatając tematu pod dywan jak miałem okazję przeczytać w kilku opiniach). Faktycznie przydałoby się trochę więcej geopolityki i wyjścia w region, ale pewnie na ten temat mogłaby powstać kolejna książka całkiem pokaźnych rozmiarów. Na koniec dementuję również jakoby lektura miała budzić niechęć do kraju jako takiego. U mnie wzbudziła raczej szacunek i zainteresowanie.

Armenia znakomitej większości populacji kojarzy się przeważnie z majaczącym w zakamarkach pamięci trzęsieniem ziemi oraz ciągłą „napier...anką” o jakieś góry/lasy/chaszcze, w którą w dodatku zawsze wcinają się „ruscy”. Duszom nieco młodszym z ormiańską mafią całkiem prężnie reprezentowaną w obrazach generowanych przez Hollywood i Kardaszjanką (ale tu już raczej, tylko tym,...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    995
  • Przeczytane
    985
  • Posiadam
    151
  • Reportaż
    46
  • Teraz czytam
    22
  • 2018
    16
  • Kaukaz
    13
  • 2022
    12
  • Reportaże
    11
  • 2019
    11

Cytaty

Więcej
Andrzej Brzeziecki Armenia. Karawany śmierci Zobacz więcej
Andrzej Brzeziecki Armenia. Karawany śmierci Zobacz więcej
Andrzej Brzeziecki Armenia. Karawany śmierci Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także