rozwiń zwiń

Pozdrowienia z Korei. Uczyłam dzieci północnokoreańskich elit

Okładka książki Pozdrowienia z Korei. Uczyłam dzieci północnokoreańskich elit Suki Kim
Logo plebiscytu Książka Roku Nominacja w Plebiscycie 2015
Okładka książki Pozdrowienia z Korei. Uczyłam dzieci północnokoreańskich elit
Suki Kim
7,2 / 10
Logo plebiscytu Książka Roku Nominacja w Plebiscycie 2015
Wydawnictwo: Znak Literanova reportaż
336 str. 5 godz. 36 min.
Kategoria:
reportaż
Tytuł oryginału:
Without You, There Is No Us. My tme with the sons of North Korea's elite
Wydawnictwo:
Znak Literanova
Data wydania:
2015-06-15
Data 1. wyd. pol.:
2015-06-15
Data 1. wydania:
2014-10-14
Liczba stron:
336
Czas czytania
5 godz. 36 min.
Język:
polski
ISBN:
9788324027446
Tłumacz:
Agnieszka Sobolewska
Tagi:
Agnieszka Sobolewska korea polnocna korea północna reżim
Inne

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,2 / 10
1956 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
544
540

Na półkach:

Świat się rozwija krocząc nieustanie do przodu, w kierunku lepszej przyszłości. Może brzmieć to jak slogan, jak zbyteczny frazes, ale w ujęciu ogółu ludzkiej zbiorowości tak nie jest. Nasza świadomość technologiczna, kulturalna, etyczno-filozoficzna, czy polityczna ewoluuje, dostosowując się do naszych potrzeb. W ogólnym zglobalizowanym pojęciu, nasza cywilizacja osiągnęła w tym pewną stateczność. Statystycznie rzecz biorąc przeciętnemu Ziemianinowi żyje się lepiej niż kilka dekad temu. Kupujemy co chcemy i jak chcemy; dzwonimy i podróżujemy gdzie chcemy, kiedy chcemy oraz jak chcemy. Nic nie pęta naszych myśli, wolnej woli ciężkimi żelazistymi kajdanami. Stoi przed nami droga wyboru. Wyboru, który daje nam wolność – piękne uczucie wyrażania siebie. A jak się przekonamy, dzięki relacji Suki Kim– pochodzącej z Korei Południowej dziennikarki, świadomość podejmowanych decyzji, swoboda w obraniu ścieżki życia i zawierzeniu się losowi, to względne, iluzoryczne i krzywdzące pojęcie w stosunku do mieszkańców Państwa, w którym indywidualność w okrutny sposób miażdżona jest przez aparat ucisku panującej tu władzy; w którym określenia ,,ja”, ,,moje” nie istnieją, a można by rzec, że z odczucia możliwości zawiedzenia Wielkiego Wodza nie pojawiają się one nawet w myślach obywateli.

Życie w solidnym, jakby o nieskończonych granicach kokonie – własnym, surowym, wymierającym Wszechświecie, tworzy u Koreańczyków z Północy silny odruch bezwarunkowy, w którym pojęcie ,,swoje” przemianowuje się na ,, nasze” – ideologia wspólnoty zakorzenionej przez ,,Dżucze” i Kim Ir Sena. Tutaj jest jak w odwróconym fantastycznym świecie, jak na planie filmowym jakiegoś horroru lub thrilleru Stephena Kinga lub jak w post-apokaliptycznej rzeczywistości. Wystarczy otworzyć i zaczytać się w porażające „Pozdrowienia z Korei” autorstwa Suki Kim, aby się o tym przekonać.

Strach i uwielbienie, dwie kontrastujące ze sobą emocje. Tak czują się, tak przemawia przez mieszkańców Korei Północnej ich oddanie Najwyższemu, umiłowanemu przywódcy Narodu. Począwszy od Kim Ir Sena, poprzez Kim Dzong Ila, a skończywszy na Kim Dzong Unie, w tym wyjałowionym mającym ochłapy godności współczesnego wolnego, otwartego na świat kraju, szczelnym dezinformacyjnym kordonie liczy się on, władca – zesłany przez niebiosa Bóg. Przywódca KRLD to świętość, to abstrakcyjny ,,najukochańszy” byt. Koreańczyk tego wprost nie powie, ale gdyby jego Wódz miał cierpieć katusze, głodować, gdyby miał go spotkać straszny los, wolałby on aby to jego spotkała taka kara, ba, to byłby zaszczyt i najwyższe poświęcenie, aby umrzeć tylko po to, by Przewodzący Narodowi Władca mógł żyć. Takich przykładów, co jest poruszające i do chłodu poniżej zera absolutnego przerażające, w niniejszym reportażu Suki Kim z jej pobytu jako nauczycielki w Uniwersytecie dla Koreańskich Elit z Północy w Pjongjangu, mamy aż nadto. Autorka bardzo drobiazgowo, wciąż żywo i niezwykle intymnie wspomina wszystko co się tam wydarzyło. Teraźniejszość, gdzie wygodnie, zapewne w swoim mieszkaniu na Manhattanie w Nowym Jorku, w otoczeniu zwykłych czujących własne życie, potrzeby i wiedzących co to jest prywatność i poczucie wolności, ludzi, przeplata tym, co miało miejsce w stolicy KRLD - tam gdzie Koreańczycy żyli w tak skrajnym kłamstwie i czymś dużo gorszym niż ,,wypranie mózgów, że gdyby Wielki Wódz oznajmił im, że Ziemia nagle stała się płaska i wszystko, co było poza ich ukochaną ojczyzną spadło poza jej krawędź pozostawiając tylko samą Koreę i resztę Wszechświata, to oni zażarcie by w to uwierzyli. Dzięki temu to wstrząsające zeznanie Suki Kim, ta przestroga, jak i wołanie o pomoc, by uczynić cokolwiek dla tego ciemiężonego przez własny aparat władzy państewka, aby w końcu zawitała tam ,,koreańska wiosna”, nabiera prawdziwie autentycznego i niekłamanego znaczenia.

Na początku nie było łatwo. Po powrocie do domu były łzy, a bezsenne noce ciągnęły się nieustannie, jakby obraz Korei Północnej zapisał się w pamięci Suki Kim, tak, że przesiąknął on bardzo głęboko do podświadomości, scalając się z jej duchem wewnętrznym. Odczuwanie psychicznego bólu i rozdarcia, które im bardziej przez Koreańczyków tłumione, tym bardziej było doświadczane przez autorkę, było czymś tak silnie przytłaczającym, że minęło sporo czasu, zanim Suki zaakceptowała, że w ogóle tam była, że taki horror przeżyła. Obecnie Pani Kim, o czym wspomina w niniejszej publikacji, wszystko czym tak bardzo przesiąknęła ucząc północnokoreańskich elit nie uważa już za koszmar; patrzy się na to zupełnie inaczej, gdy wypłacze się już wszystkie łzy i po tysiąckroć wypowie się ,,dlaczego…”.

Pjongjang, teoretycznie rzecz biorąc mógłby być typową metropolią, których to w oceanie rozwiniętego niekończącego się świata możliwości mamy całe multum. Jednak tak nie jest, i nie mydlmy sobie oczu, możliwe, że w najbliższym czasie tak nie będzie. Stolica nie państwa, a Koreańskiego Imperium, to typowy przykład zmuszania obywateli do życia w posłuszeństwie, którego skrajność Suki Kim dość odważnie porównuje do niewoli; w posłuszeństwie, które z perspektywy tych biednych kruchych istotek, pokurczonych i zapadających się pod własnym ciężarem hamowanej przez oddanie Najwyższemu Przywódcy chęci wyrażenia siebie, gdzie absolutnie jest to zabronione, jest normalnym życiem. Paradoksalnie rzecz biorąc, o czym ciężko jest pisać, tworzyć jakąkolwiek dłuższą wypowiedź, Kim Ir Sen i jego potomkowie, czyli najwyższy Panteon czczonych tu Bóstw, osiągnęli w tym celu perfekcję, i nie chciejmy, nawet o tym nie myślmy, aby jakikolwiek kraj poszedł w ich ślady.

Nauczanie Koreańczyków z Północy wychowania w duchu ,,wspólnoty” i zamysłu „Dżucze” nie ma ograniczenia wiekowego. Dezinformacja, infantylizacja obywateli, którzy z perspektywy patrzącego na nich z zewnątrz, zagranicznego obserwatora przypominają znarkotyzowanych ludzi, wierzących we wszystko co wpoi im się do głów, dla których efektem odstawienia narkotyku byłoby doświadczenie prawdziwego, szczerego i nie tak szarego życia poza fatalistycznym losem zgotowanym przez północnokoreańską ziemię, trwa od najmłodszych lat. W żłobkach i przedszkolach, gdzie dzieciaki powinny chłonąć wiedzę jak gąbka, uczyć się pisać, czytać, jak typowe kilkuletnie dziecko, kilkuletniemu uczniowi przedstawia się świat, w którego centrum znajduje się umiłowany Przywódca i nieustanna rewolucja wspólnoty społecznej, przez Jego Wyższość głoszona. Najwyżsi, Władcy, Bóstwa, zrodzeni z odwagi rewolucjoniści, ci którzy poprowadzą swój Naród do zwycięstwa, bo tak lubią hiperbolizować Przywódców Korei jej mieszkańcy, ironicznie to podkreślając, przesiąkają oni do każdej dziedziny życia obywateli. Hierarchia, dyscyplina, struktura egzystencji, i wykonywanie wszystkiego wspólnie przez Koreańczyków z Północy jest tak abstrakcyjne, że dla samej autorki niniejszego reportażu oraz innych zagranicznych wykładowców nauczających na Uniwersytecie w Pjongjangu przebywanie w tym środowisku zniewala, rozstraja i niszczy poczucie stałości psychicznej doprowadzając, prawie że do stanów nerwicowych i depresyjnych. To jak ogólnie, w ujęciu całego Państwa opartego na izolacjonizmie i skrajnie negatywnym, jadowitym nastawieniu w stosunku do Japończyków i Amerykanów, zbudowanego na przekonaniu, że w każdej chwili może wybuchnąć Wojna, Korea Północna zostanie zaatakowana, i że trzeba będzie bronić się przed inwazją ,,zachodniego plugastwa”, prezentuje się ten Kraj – obszar zarezerwowany dla Triumwiratu Wielkich Przywódców, można podsumować jednym groteskowym, porażającym określeniem: ,,To umarłe, pozbawione sensu egzystencji, obce samo dla siebie Państwo, do którego nawet śmierć nie chce zaglądać.”

Wkładu Suki Kim w wybraniu ścieżki zrozumienia jakiegokolwiek sensu istnienia Korei Północnej na mapie świata – kraju, w którym elementarne zasady człowieczeństwa, wolna wola oraz wolność, to marzenie głupca i wymarłe, bezsensowne idee, nie da się nie docenić. Pani Kim, jako wykładowca Uniwersytetu w Pjongjangu, odwiedziła stolicę dwukrotnie: podczas semestru letniego i zimowego roku akademickiego. Jak sama podkreślała "Pozdrowienia z Korei" napisała w oparciu o pracę na uczelni, głównie ze względu na nieco łatwiejsze dojście do dzieci Elit Politycznych, które uczyła, dzięki którym mogła pokazać odbiorcom reportażu, że życie tych wybranych, odżywionych, młodych, i ,,aktywnych umysłowo” osób, których techniczna wiedza jest tak kiepska, że nie możliwa do zaakceptowania niczym z mrocznego snu, jest dużo niższa od standardów, które przeciętny człowiek uważa za poniżej jakiegokolwiek progu, oraz ze względu na większą kulturę osobistą i otwartość na świat niż typowy Koreańczyk z Północy mieszkający w jakiejś wiosce i nie mający z nauką nic wspólnego. Najgorsze dla Suki Kim, graniczące z chwilami załamania psychicznego było bezczynne patrzenie się na niewolę mieszkańców tego odizolowanego państewka, której nie można było złamać ani powstrzymać. Serce podpowiadało wiele, lecz umysł, ciało, nawet niewiadomo jak ogromne chęci niesione na skrzydłach nadziei nic nie mogły zrobić. Gdy Władza patrzy, obserwuje, perfekcyjnie i niebezpośrednio zastrasza i indoktrynuje czas i przestrzeń zamiera. Odważna lektura dla odważnych.

Świat się rozwija krocząc nieustanie do przodu, w kierunku lepszej przyszłości. Może brzmieć to jak slogan, jak zbyteczny frazes, ale w ujęciu ogółu ludzkiej zbiorowości tak nie jest. Nasza świadomość technologiczna, kulturalna, etyczno-filozoficzna, czy polityczna ewoluuje, dostosowując się do naszych potrzeb. W ogólnym zglobalizowanym pojęciu, nasza cywilizacja osiągnęła...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    2 424
  • Chcę przeczytać
    2 002
  • Posiadam
    588
  • Chcę w prezencie
    72
  • Teraz czytam
    66
  • Reportaż
    42
  • 2018
    36
  • Ulubione
    32
  • Korea Północna
    30
  • 2019
    27

Cytaty

Więcej
Suki Kim Pozdrowienia z Korei. Uczyłam dzieci północnokoreańskich elit Zobacz więcej
Suki Kim Pozdrowienia z Korei. Uczyłam dzieci północnokoreańskich elit Zobacz więcej
Suki Kim Pozdrowienia z Korei. Uczyłam dzieci północnokoreańskich elit Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także