Więzień labiryntu
- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Cykl:
- Więzień Labiryntu (tom 1)
- Tytuł oryginału:
- The Maze Runner
- Wydawnictwo:
- Papierowy Księżyc
- Data wydania:
- 2014-09-12
- Data 1. wyd. pol.:
- 2011-11-09
- Data 1. wydania:
- 2010-08-24
- Liczba stron:
- 424
- Czas czytania
- 7 godz. 4 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788361386520
- Tłumacz:
- Łukasz Dunajski
- Tagi:
- dystopia Łukasz Dunajski literatura amerykańska nastolatkowie labirynt
Światowy bestseller, na podstawie którego powstał film wytwórni Twentieth Century Fox. Film już w kinach!
"Więzień labiryntu" to pierwszy tom trylogii amerykańskiego autora Jamesa Dashnera, która stała się światowym bestsellerem i jest uznawana za jedną z najlepszych książek tego gatunku, obok takich tytułów jak "Igrzyska Śmierci" czy "Niezgodna".
"Więzień labiryntu" to pełna akcji i nieustającego napięcia książka, która chwyci czytelnika za gardło, i nie puści aż do ostatniej strony, ponieważ każde wejście do Labiryntu może stać się przepustką do koszmaru, i walką na śmierć i życie...
Kiedy Thomas budzi się w ciemnej windzie, jedyną rzeczą jaką pamięta jest jego imię. Kiedy drzwi się otwierają jego oczom ukazuje się grupa nastoletnich chłopców, która wita go w Strefie – otwartej przestrzeni otoczonej wielkimi murami, która znajduje się w samym centrum wielkiego i przerażającego labiryntu.
Podobnie jak Thomas, żaden z mieszkańców Strefy nie wie z jakiego powodu się tu znalazł i kto ich tu zesłał. Czują jednak, że ich obecność nie jest przypadkowa i każdego ranka próbują znaleźć odpowiedź, przemierzając korytarze otaczającego ich labiryntu. Jednak ta droga nie jest łatwa, bowiem labirynt skrywa swoje okrutne tajemnice.
Kiedy następnego dnia po Thomasie windą do Strefy po raz pierwszy zostaje dostarczona dziewczyna przynosząc tajemniczą wiadomość, wszyscy Streferzy zdają sobie sprawę, że od tej pory nic nie będzie już takie jak było. Thomas podświadomie czuje, że to właśnie on i dziewczyna są kluczem do rozwiązania zagadki Labiryntu i znalezienia wyjścia. Ale z każdą chwilą czasu na to jest coraz mniej, a pytań wciąż więcej.
Dlaczego w ogóle znaleźli się w Strefie?
Jaka jest ich rola?
Kim są Stwórcy, którzy sprawują nad nimi kontrolę?
Czym jest labirynt i czy można znaleźć z niego wyjście?
Jaką cenę przyjdzie im za to zapłacić i czy są na to gotowi?
Szansa jest tylko jedna:
Znajdź wyjście albo giń.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Futurystyczna mitologia
Labirynt odwołuje się do pierwotnych emocji: lęku, chęci ucieczki i histerii. Nawet najbardziej wytrwali śmiałkowie mogą zostać strąceni w otchłań szaleństwa, gdy zagoszczą w nim na dłużej. Tortury duchowe zaczynają napierać na umysł nieszczęśnika, powodując zdruzgotanie emocjonalne oraz utratę poczucia rzeczywistości. Depresja oraz wrażenie beznadziejności stają się Twoim jedynym towarzyszem. Mając na uwadze powyższe przesłanki odważyłbyś się wejść w odmęty labiryntu? Główni bohaterowie powieści Jamesa Dashnera nie mogą dokonać nawet tak prostego wyboru.
Książka przedstawia historię szesnastoletniego chłopca o imieniu Thomas, który w niejasnych okolicznościach trafia w sam środek piekła. Tym razem gehenna przybrała nazwę „Strefy” – kilkusetmetrowej kwadratowej przestrzeni, otoczonej zewsząd wysokimi murami Labiryntu. Jest to miejsce, które stało się domem dla sześćdziesięciu chłopców w wieku od dziesięciu do siedemnastu lat. Ich jedynym celem jest odnalezienie wyjścia z „betonowej pułapki”, która co noc zmienia swój układ. Na dodatek Labirynt zamieszkują przerażająco bezlitosne stworzenia, w których diecie znajduje się wyłącznie ludzkie mięso. Ponadto, jak to w życiu bywa, wszystko komplikuje się po przybyciu pierwszej kobiety do męskiej społeczności, a wtedy „nic już nie będzie takie, jak kiedyś”. Nie sposób nie odnieść wrażenia, iż autor posiłkował się mitami zapożyczonymi z mitologii greckiej oraz Collinsowych „Igrzysk Śmierci”. W doskonały sposób połączone stworzyły coś naprawdę wspaniałego! Historia jest świeża, oryginalna i – co najważniejsze – wciągająca. „Więzień Labiryntu” jest kolejną powieścią, która celuje we wrażliwość społeczną. Umierające w sposób daleki od humanitarnego dzieci to tragedie, obok których nie sposób przejść obojętnie.
Oprócz grozy i niepewności opowieść spowita jest wieloma tajemnicami, które dostarczają więcej pytań niżeli odpowiedzi. Czemu ktoś wysyła dzieci w sam środek piekła? Do czego to wszystko zdąża? Dlaczego wszyscy Streferzy nie pamiętają niczego z życia przed Labiryntem i kto za tym wszystkim stoi? Te i wiele innych pytań niejednokrotnie wpadały do mojego umysłu, chcąc rozpaczliwie uzyskać rozwiązanie. Autor po przez stopniowe wstrzykiwanie informacji w głowy czytelników powoduje pozytywną frustrację, bawiąc się przy tym w kreatora enigmatyczności. Dodatkowo umiejętnie prowadzi akcję i buduje napięcie przez całą książkę. Zwroty akcji przyprawiają odbiorcę o zawał serca i praktycznie każda końcówka rozdziału powoduje tak zwany „opad kopary”. Klimat strachu wylewa się z każdej strony, śmierć czyha przy każdym wyrazie, a współczucie włóczy się w bardzo bliskiej odległości. Zakończenie książki również należy uznać za majestatyczny artyzm! Jest zaskakujące i prognozujące doskonałą rozrywkę w kolejnych dwóch tomach opowieści.
W powieści można zaobserwować proces tworzenia nowej wspólnoty. Dzieci, aby przeżyć skonstruowały nowy, samodzielnie działający organizm społeczny. Podzieliły obowiązki, stworzyły profesje, wygospodarowały sektory, wyselekcjonowały przywódców oraz skonstruowały własny język. To dowód na to, że człowiek poradzi sobie w każdej, nawet tak dantejskiej sytuacji i zrobi wszystko, aby przeżyć. Chociaż jest to substytut prawdziwego świata, przypominający bardziej społeczność więzienną, to i tak na pierwszy plan wysuwa się chęć przetrwania. Na szczególną uwagę zasługuje przede wszystkim specyficzna gwara stworzona przez nastolatków. Nie różni się znacząco od współcześnie znanego nam języka, lecz i tak bawi i rozśmiesza. Zmiany wprowadzone przez autora są zmianami koniecznymi, ponieważ bez nich książka przeznaczona byłaby tylko dla dorosłych czytelników. Gwara Strefy ujawnia się przede wszystkim w sytuacjach nerwowych, w których konieczne jest użycie słów powszechnie uznanych za wulgarne. Poprzez ten zabieg, książka zyskuje na oryginalności i zapada w pamięć (no purwa masz rację!).
Powieść obfituje w różnorodną paletę osobowości. Zdenerwowanie odczujemy, biorąc udział w dialogu ze „starszyzną”, śmiejemy się z ciętych ripost młodzików, empatię przelejemy na nowych mieszkańców, a smutek na tych, którzy zbyt wcześnie polegli. Siłą rzeczy przyzwyczajamy się do bohaterów, chcąc jak najdłużej utrzymać ich przy życiu (co nie jest zadaniem prostym). Niestety, w momencie, w którym mogłoby się wydawać, iż poznaliśmy bohaterów w sposób wystarczający, autor udowadnia, że tak nie jest. Wszystko za sprawą wahań nastrojów, które efektywnie obniżają radość czytelniczą. Ich niezdecydowanie, zbyt pochopne wnioski, wybuchowość, euforia i inne skrajne emocje zmieniają się tak szybko, że zastanawiamy się, czy nie mamy do czynienia z rozdrażnioną staruszką. Wstydliwy, acz sympatyczny chłopak w jednej chwili zamienia się w kłótliwego choleryka, oskarżającego wszystkich o to, że „zupa była za słona”.
Drugą niedogodnością odnalezioną w dziele Dashnera jest niezrozumiałość wynikająca z głównej „idei” umieszczania nastolatków w kłębowisku cementowych ścian. Przedstawione wyjaśnienie zostało ukazane po macoszemu i może wydawać się aż nadto naiwne. Na szczęście w kolejnych tomach ten wątek fabularny został rozwinięty i odpowiednio wyklarowany. A proszę mi wierzyć, że druga część jest jeszcze lepsza! Niemniej jednak „Więzień Labiryntu” jest świetnym otwarciem trylogii.
Książkę przeczytałem w 2011 roku i od tamtego czasu marzyłem o jej ekranizacji. Swoją niecierpliwość wystawiłem na prawie trzy lata wyczekiwania, aż w końcu zostałem w tej kwestii zaspokojony. Filmowy odpowiednik książki jest bardzo dobrą produkcją, która nie hańbi jej papierowego odpowiednika. Postaci są dobrze oddane (w szczególności rola Thomasa i Chucka), fabuła nie została spłycona zbyt mocno, a zwroty akcji – tak widoczne w powieści – również i w dziele Balla znalazły swoje miejsce. Jeśli dodam do tego świetną grę aktorską, świetną muzykę i interesującą wirtuozerię reżysera, nie pozostaje mi nic innego, jak polecić wizytę w kinie, gdyż mało jest dzieł kinematograficznych, które tak dobrze oddają klimat i napięcie swojego książkowego pierwowzoru. Lecz w myśl zasady „najpierw książka, potem film” zachęcam do sięgnięcia po dzieło Dashnera w pierwszej kolejności, gdyż gwarantuję, że nie będziecie żałować czasu, który przy nim spędzicie.
Książka swoją konstrukcją przypomina labirynt – gdy raz do niego wejdziesz, uzależniająco pragniesz odnaleźć wyjście, które nadejdzie wraz z przeczytaniem ostatniej strony powieści. Należy mieć tylko nadzieję, że współczesne społeczeństwo, które nieustannie dąży do nietypowych, wzbudzających skrajne emocje i kontrowersyjnych rozrywek, nie weźmie przykładu z książki Jamesa Dashnera i nie zorganizuje podobnych, morderczych ekscesów w przyszłości. Kruchość społeczeństwa stoi na granicy Labiryntu. Odważysz się wejść?
Damian Hejmanowski
Oceny
Książka na półkach
- 14 501
- 8 302
- 3 804
- 1 418
- 340
- 256
- 169
- 153
- 117
- 83
Opinia
Pamiętacie może jeden z mitów, gdzie ateńczycy zostawali zsyłani do labiryntu, aby nakarmić sobą bestię, jakiej przyszło żyć w tej przedziwnej budowli? Zapewne kojarzycie go z historii i nawet przypominacie sobie, że jednym z ważniejszych wątków w tej historii była zasługa Ariadny, zauroczonej jednym z chłopaków do tego stopnia, że postanowiła mu pomóc oszukać śmierć. Ofiarowała młodzieńcowi kłębek nici, którą rozwijał, coby zabić Minotaura i wydostać się z więzienia. Całkiem pomysłowe, jednak co z tego, jeżeli w przypadku Streferów to nie jest pomocne?
Thomas budzi się w windzie, jednak nie wie, gdzie ona w ogóle prowadzi. Za wszelką cenę próbuje pobudzić swoją pamięć, lecz przed oczami stają mu urywki z życia, które nic mu nie mówią. Przypomina sobie także swoje imię, ale to też nie ratuje jego sytuacji. Z przerażeniem oczekuje końca podróży, licząc na łut szczęścia.
Po otworzeniu wrót maszyny witają go tłumy chłopaków, którzy są zaciekawieni kolejnym towarzyszem. Thomas dowiaduje się, że aktualnie przebywa w Strefie – otwartym terenie, który znajduje się wewnątrz Labiryntu, a od tej dziwnej konstrukcji dzieli ich ogromny mur.
Chłopak próbuje dowiedzieć się, w jakim celu został tutaj zesłany, jednak nikt nie potrafi udzielić mu odpowiedzi. Streferzy jednak nie siedzą z założonymi rękoma i każdego dnia próbują rozszyfrować zagadkę. Aby ułatwić sobie zadanie tworzą swój wewnętrzny ekosystem i każdy odgrywa w nim swoją wyznaczoną rolę. Najważniejszą okazuje się bycie Zwiadowcą, który każdego dnia wbiega w niebezpieczne wnętrze Labiryntu, próbując przynieść ocalenie w postaci wyjścia, lecz konstrukcja wcale im tego nie ułatwia. Nie dość, że każdej nocy zmienia się ułożenie ścian, to jeszcze wtedy na zewnątrz wychodzą potwory, a spotkanie z nimi w cztery oczy nie wróży niczego dobrego.
Kiedy kolejnej doby do Strefy zostaje dostarczona po raz pierwszy dziewczyna, z tajemniczą wiadomością, wszyscy zdają sobie sprawę, że od tego momentu już nie będzie takie same. Thomas ma pewne przeczucie związane z nową towarzyszką. Ma wrażenie, jakby oboje zostali zesłani na tę ziemię nie bez powodu. Ta dziwna myśl nie daje mu spokoju i chłopak nie spocznie, póki nie pozna całej prawdy.
A co, jeżeli on i dziewczyna będą w stanie uwolnić zamkniętych w tym więzieniu Streferów? Czy Thomas odzyska swoje wspomnienia, które mogą być cenne? I jak zakończy się ta batalia z niewidzialnym wrogiem?
Jedno jest pewne: jeżeli nie odnajdą wyjścia – zginą!
Już od dłuższego czasu miałam ochotę przeczytać [Więźnia Labiryntu], jednak po dłuższym oczekiwaniu swojej szansy musiałam się zadowolić ekranizacją. Wiem, to ogromny grzech, ale widziałam go tak dawno temu, że większość treści uleciała z mojej głowy i możliwość odświeżenia sobie tej historii była dla mnie priorytetem. Całą trylogię otrzymałam od zarośniętego staruszka w czerwonym kubraczku, przy czym spełniło się moje marzenie. Tylko czy moja radość trwała długo? Jak oceniłam dzieło Jamesa Dashnera? Wyszłam z tego Labiryntu cała i zdrowa? A może zostałam jego więźniem, który nie potrafił dokończyć powierzonej mu misji? Zaraz wszystko wyjdzie na jaw...
„Zapomni o wszystkim, co dziwne. Zapomni o wszystkim, co złe. Zapomni o tym i nie spocznie, dopóki nie rozwiąże tej zagadki i nie znajdzie stąd wyjścia. ”
Świat wykreowany przez pana Dashnera należy do tych, gdzie sama nie chciałabym wylądować. Kiedy poznawałam krok po kroku Strefę i jej mieszkańców miałam wrażenie, jakbym sama była tą nową, a każde nieprzychylne opinie bądź spojrzenia działały na mnie z dużą siłą. Nie mogę także zapomnieć o kalejdoskopie uczuć, który przetoczył się przeze mnie. [Więzień Labiryntu] wyzwolił we mnie emocje tak silne, że nawet w pewnym momencie zapomniałam, jak się oddycha. Przyczyniła się do tego pędząca akcja, która pochłaniała mnie już całkowicie. Przyłapywałam się na wstrzymywaniu oddechu w najbardziej ekstremalnych chwilach oraz na słabych uśmiechach podczas ciekawych wymian zdań między Streferami. I pomyśleć, że na samym początku nie było tak kolorowo...
Pierwsze rozdziały ciągną się niczym guma w babcinych reformach, powoli wciągając nas w ten skomplikowany do bólu świat, gdzie każdy ma swoją rolę i musi się z niej wywiązywać. To zrozumiałe, skoro dopiero co go poznajemy, ale jak wytłumaczyć fakt dziwacznego słownictwa, które możemy znaleźć w prawie każdym dialogu? O moich spostrzeżeniach na ten temat możecie przeczytacie nieco niżej. Dopiero w połowie książki zaczyna się wszystko rozkręcać i wtedy zaczęłam wczuwać się w tekst, a o moich reakcjach mogliście przeczytać akapit wcześniej.
Teraz przejdźmy dalej.
Thomas należy do tych głównych bohaterów, których na początku ledwo znosiłam, jednak z czasem oswoiłam się z jego obecnością, jednak nadal nie zyskiwał mojej sympatii. Przedstawiony jako inteligentny chłopak o odwadze, którą można by obdzielić pięciu innych mieszkańców Strefy, w moich oczach zabłysnął jako głupiec. No bo kto normalny wskakuje do zamykającego się na noc Labiryntu, wiedząc że wtedy wychodzą na żerowanie Buldożercy i przetrwanie wewnątrz budowli graniczy z cudem? Rozumiem, że Thomas zrobił to po to, aby uratować nowo poznanych chłopaków, jednak co z tego? Nie można mylić odwagi z głupotą. Poza tym irytowało mnie rozczulanie się Thomasa nad sobą. Dopiero później zaczął ogarniać to miejsce, gdzie na plecach zaczyna się przedziałek. To jednak nie zmienia faktu, że miałabym ochotę go udusić.
Zapewne teraz zapytacie: Skoro główny bohater tak cię irytował, to po co czytałaś dalej? Już wam zdradzam swoją tajemnicę, a raczej dwie tajemnice – Newt i Minho. Dobrze, może nie jestem oryginalna, ponieważ sporo dziewczyn wzdycha do tych postaci, jednak tylko oni przyczynili się do kontynuacji lektury [Więźnia Labiryntu]. Cierpliwy i wyrozumiały Newt oraz sypiący sarkastycznymi uwagami Minho podbili moje serce już w momencie, gdy tylko pierwszy raz przeczytałam ich imiona. Moim zdaniem to oni nadawali smaku całej historii, gdy Thomas próbował rozsadzić nasze czytelnicze kubki smakowe.
A co do pozostałych bohaterów, to mogę powiedzieć, że każdy wypełnił swoją rolę i nie wyobrażam sobie, żeby zabrakło któregokolwiek ze Streferów. Nieważne są ich większe czy mniejsze dokonania. Autorowi udała się sztuka wpychania bohaterów w fabułę bez powodu, co jest na plus. I to ogromny!
„Chciałabym ci w ten sposób powiedzieć, że gdybyś umarł, to bym cię zabiła. ”
James Dashner posługuje się prostym i zrozumiałym językiem, z pewnymi wyjątkami. Wspominałam wcześniej o specyficznym slangu, jakim posługują się Streferzy i teraz rozwinę tę myśl. Dziwne wyrażenia stosowane przez bandę dzieciaków zapewne miały nadać oryginalności książce, coby zaczęła wyróżniać się na tle innych tytułów tego samego gatunku, ale ja jestem zdania, że tak naprawdę psuły komfort czytania. James Dashner chciał dobrze, jednak wyszło jak wyszło. Może innym się to podobało, ale ja jestem zniesmaczona. I dodajmy jeszcze fakt, że jesteśmy bombardowani dziwnymi wyrażeniami już od samego początku w nadmiarze. Dopiero później to wszystko się uspokaja, ale co za dużo to nawet... Pozwólcie, że nie zakończę tej myśli.
Moim zdaniem [Więzień Labiryntu] ukazuje całą prawdę o tym, że tak łatwo przyzwyczajamy się do wygody. Rozdzielamy między sobą obowiązki i każdy się ich trzyma. Chociaż monotonność męczy, ale nie chcemy przerywać rozpoczętego ciągu. A czasami wystarczy jeden dodatkowy ruch, aby coś się zmieniło. Tylko nie można być pewnym, czy na lepsze.
Ostatnio nie wytykałam wydawnictwom literówek czy innych błędów w książkach, ale tutaj nie mogę przejść koło tego obojętnie. W prawie każdym rozdziale wykrywałam takie brzydactwa, które także wytrącały mnie z rytmu czytania. Niektórzy z was zapewne ignorują takie wydawnicze wpadki, ale ja nie potrafię. Jestem wyczulona na błędy i za ten mankament [Więzień Labiryntu] traci punkt w końcowej ocenie.
Z serii „rozkminy bluszczyny”: Chociaż ten dziwny slang działał mi na nerwy, to bardzo często łapię się na tym, że sama zaczynam go stosować. Muszę to jak najszybciej wyplenić!
Podsumowując:
[Więzień Labiryntu] to książka pełna emocji i niespodziewanych zwrotów akcji. Każdy rozdział rozpala wyobraźnię i nawet nie wiadomo kiedy zostajemy popchnięci do wnętrza Labiryntu, powoli stając się jednym ze Streferów. Oczywiście czyhają na nas słowni Buldożercy gotowi zepsuć nam przyjemność czytania. A czy będą w stanie to zrobić? Mnie dorwali i zrobili spustoszenie w mojej głowie, ale to nie znaczy, że was także spotka taka przykra niespodzianka.
Polecam szczególnie fanom tego gatunku, jednak jeżeli dopiero rozpoczynasz z nim przygodę, to radzę sięgnąć po inny tytuł. A jeśli uwielbiasz ryzyko – droga wolna!
Pamiętacie może jeden z mitów, gdzie ateńczycy zostawali zsyłani do labiryntu, aby nakarmić sobą bestię, jakiej przyszło żyć w tej przedziwnej budowli? Zapewne kojarzycie go z historii i nawet przypominacie sobie, że jednym z ważniejszych wątków w tej historii była zasługa Ariadny, zauroczonej jednym z chłopaków do tego stopnia, że postanowiła mu pomóc oszukać śmierć....
więcej Pokaż mimo to