Niechciani
- Kategoria:
- kryminał, sensacja, thriller
- Tytuł oryginału:
- Kuldi
- Wydawnictwo:
- Muza
- Data wydania:
- 2014-09-02
- Data 1. wyd. pol.:
- 2014-09-02
- Liczba stron:
- 336
- Czas czytania
- 5 godz. 36 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788377587775
- Tłumacz:
- Elżbieta Ptaszyńska-Sadowska
- Tagi:
- literatura islandzka powieść islandzka Islandia
Ódinn zamieszkał sam z jedenastoletnią córką Rún po śmierci byłej żony, która wypadła z okna. Ale ojciec i córka nie są ze sobą zżyci…Pewnego dnia otrzymuje w pracy nowe zadanie: ma ustalić, co działo się wiele lat temu w Krókur, położonym na odludziu i zamkniętym domu wychowawczym dla chłopców. Bada między innymi sprawę śmierci dwóch z nich – chłopcy w tajemniczych okolicznościach udusili się spalinami w samochodzie.
Im bardziej Ódinn zagłębia się w tę sprawę, tym częściej wydaje mu się, że dopadają go upiory z przeszłości. Czy przedwczesna śmierć jego żony ma z tym coś wspólnego? Ódinn rozpaczliwie poszukuje odpowiedzi na to pytanie i czuje, że atmosfera grozy narasta…
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Na spotkaniu z islandzką królową kryminału oraz thrillera
Autorów kryminałów określanych wspólnym mianem „skandynawscy” jest obecnie całe mnóstwo. I jakby rzucić okiem na okładkę którejkolwiek z ich książek, to na pewno znaleźlibyśmy stwierdzenie, że oto trzymamy w ręku dzieło nowego Nesbø, Larssona, Mankella czy Nessera. Na szczęście wśród tych autorów znajduje się również nazwisko kogoś, kogo wydawca nie musi podpierać żadną sławą świata literackiego – nazwisko tej pisarki jest marką samą w sobie. Co ciekawe, jest to nazwisko jednej z moich ulubionych autorek, a doprawdy ciężko mi je wymówić bez choćby jednego zacięcia się… Pewnie część z Was już domyśla się, że chodzi o Yrsę Sigurdardóttir.
Niedawno na naszym rynku ukazała się jej nowa powieść „Niechciani”. Po znakomitym wrażeniu pozostawionym przez jej „Statek śmierci” czy „Pamiętam cię” liczyłam, że i tym razem dostanę solidną dawkę mocnych wrażeń oraz dobrze skrojoną fabułę. O ile tego pierwszego odczułam niedosyt, to na fabułę już narzekać nie mogłam, bowiem Yrsa zaczyna swoją powieść mocnym akcentem i niezbyt często wybieranym przez pisarzy zabiegiem. Otóż na wstępie zapoznajemy się z jedną z końcowych scen powieści. Chociaż nie sprawia to, że lektura już na starcie staje się przewidywalna i nie odbiera jej to tajemniczości, ja tę scenę w pełni świadomie pominę i napomnę tylko z grubsza o tym, co spotykamy po otwarciu książki.
Ódinn jest rozwodnikiem oraz ojcem dorastającej córki. Jego niemal bezproblemowe i lekkie życie zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni, gdy w nieszczęśliwym wypadku ginie jego była małżonka i sam musi przejąć opiekę nad małoletnią Rún. Sprawa jest o tyle trudniejsza, że ich relacje nie są zbyt bliskie i ich prawidłowy kształt muszą dopiero wypracować. Dodatkowo pojawiające się u obojga po śmierci Láry lęki oraz koszmary nocne nie ułatwiają im sprawy.
W życiu zawodowym Ódinn także nie może narzekać na nudę, bowiem po nagłej śmierci swojej koleżanki z pracy przejmuje jej zadanie. Musi wyjaśnić zagadkę tajemniczego zgonu dwóch chłopców, którzy byli wtedy podopiecznymi domu wychowawczego, a którzy zatruli się spalinami, siedząc w zamkniętym aucie. Im bardziej mężczyzna zagłębia się w historię sprzed lat (tj. z lat siedemdziesiątych), tym bardziej zaskakują fakty, do których dochodzi.
Dziwna, mroczna i nierzadko przerażająca aura, która wytwarza się zarówno wokół niego jak i jego córki, dopełnia dzieła i czyni powieść Sigurdardóttir thrillerem z nutką grozy. Pod żadnym pozorem nie spodziewajcie się tu jednak scen rodem z rasowego horroru (tego zdecydowanie więcej znajdziecie w „Statku śmierci”). Yrsa straszy bardzo subtelnie, ledwo wyczuwalnie, ale umiejętnie – w stylu: i nagle poczuł czyjś oddech na karku lub zawiał wiatr, a zasłona pod jego wpływem przybrała ludzkie kształty. W tego typu zabiegach, jak i w budowaniu napięcia oraz klimatu powieści ta islandzka pisarka doprawdy jest mistrzynią. Kumulacja tych atutów przypada na moment zakończenia książki i robi naprawdę mocne wrażenie – już byłam pewna, że domyśliłam się zakończenia, a jednak okazało się, że pisarka wywiodła mnie w pole i zafundowała zupełnie inny epilog niż bym się tego spodziewała.
Wspomniałam wcześniej, że odczułam pewien niedosyt mocnych wrażeń podczas lektury „Niechcianych” – i jest to fakt. Na dobrą sprawę można śmiało stwierdzić, że towarzyszą one czytelnikowi tylko w momentach muśniętych grozą oraz na samym końcu książki, a to jednak za mało jak na thriller tej autorki – wiem, że potrafi dać z siebie znacznie więcej. Nie zmienia to jednak faktu, że „Niechcianych” czyta się dobrze i warto po tę książkę sięgnąć, do czego gorąco Was namawiam.
Ewa Szczepańska
Oceny
Książka na półkach
- 870
- 747
- 158
- 17
- 16
- 16
- 12
- 12
- 11
- 10
Opinia
Podobno …
„Historia mrożąca krew w żyłach. Można ją czytać tylko wtedy, gdy okna i drzwi są zaryglowane.”
Może to zwyczajny chwyt reklamowy, ale się skusiłam. Poczułam chęć na dreszczyk emocji i chciałam sprawdzić na własnej skórze czy to co przeczytałam jest prawdą. Czy może być aż tak strasznie? Zapoznałam się z opisem i miałam jeszcze większy apetyt. No i zabrałam się do czytania, otworzyłam książkę i … natrafiłam na spis postaci a zaraz za tym na „koniec”. Lekko zdziwiona czytałam dalej. Zastanawiając się nad zakończeniem na początku. Moje myśli szybowały w kierunku jednego pytania. W jakiej książce natknęłam się na coś podobnego? Potem nasunęło się kolejne pytanie. A może to tylko jeden z wariantów i autorka potem go zmieni? Postanowiłam cierpliwie poczekać na rozwój wydarzeń. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy prócz tego „końca na początku” to ciężka, mroczna atmosfera. Nie było wyczuwało się nic lekkiego czy choćby ociupinę wesołego. Zresztą im dalej tym ciężej i chyba nawet nie mogę przytoczyć nic co by miało rozjaśnić tą szarość. Historia opowiadana nam jest przez dwie osoby, przez Ódinna, który próbuje rozwikłać tą zagadkę w obecnym czasie i Aldís, która opowiada nam wydarzenia z roku 1974. Niektóre fragmenty przyprawiają o przyspieszone bicie serca, ma się wrażenie, że siedzimy w tej piwnicy razem z bohaterką powieści. Widzimy wszystko oczami bohaterów by potem się wycofać i obserwować z dystansem. Atmosfera jest ciężka, barwy szare a bohaterowie co najmniej dziwni. Plusem tej powieści jest niewątpliwie umiejętne dawkowanie informacji przez autorkę. Nie dowiadujemy się od razu co się stało. Jesteśmy o krok do tyłu w porównaniu z bohaterami. Bywa to momentami irytujące, co też jest plusem, gdyż wyzwala emocje w czytelniku i ewidentnie intryguje i wyzwala chęć poznania sekretu, wydarzenia, listu. Narracja pozwala nam zaspokoić wyobraźnię, która doszukuje się obrazu otoczenia i bohaterów – więc to też jest plus. Zakończenie wbrew temu co przeczytałam na początku jest zaskakujące i nasuwa kolejne pytania. Co dalej? Czy będzie kolejna ofiara? Zagadkowa nie jest tu tyle postać byłej żony Ódinna co jego córki Rún. Podsumowując książka jest naprawdę dobra i aż się dziwię, że wcześniej nie trafiłam na żadną książkę tej autorki.
Podobno …
więcej Pokaż mimo to„Historia mrożąca krew w żyłach. Można ją czytać tylko wtedy, gdy okna i drzwi są zaryglowane.”
Może to zwyczajny chwyt reklamowy, ale się skusiłam. Poczułam chęć na dreszczyk emocji i chciałam sprawdzić na własnej skórze czy to co przeczytałam jest prawdą. Czy może być aż tak strasznie? Zapoznałam się z opisem i miałam jeszcze większy apetyt. No i zabrałam się do...