Zamień chemię na jedzenie. Nowe przepisy
- Kategoria:
- kulinaria, przepisy kulinarne
- Wydawnictwo:
- Znak
- Data wydania:
- 2014-09-22
- Data 1. wyd. pol.:
- 2014-09-22
- Liczba stron:
- 208
- Czas czytania
- 3 godz. 28 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788324032204
- Tagi:
- odżywianie zdrowie potrawy ekologia
Proste przepisy na jedzenie bez chemii!
Ponad 40 tysięcy sprzedanych egzemplarzy „Zamień chemię na jedzenie”!
Julita Bator zmieniła nawyki żywieniowe Polaków. Pokazała jak jeść bez chemii i nie zbankrutować. Teraz przedstawia książkę pełną prostych i praktycznych przepisów sprawdzonych na własnej rodzinie.
Autorka myślała, że nie ma rady na choroby jej dzieci. Wystarczyła jednak zmiana sposobu żywienia. Teraz sama piecze bułki orkiszowe i przyrządza domowy jogurt bez chemicznych dodatków. Małymi krokami wprowadziła rewolucyjne zmiany i nie martwi się już antybiotykami ani wizytami u lekarzy.
Odpowiadając na potrzeby czytelników proponuje praktyczną książkę złożoną z 80 nowych przepisów na dania bez polepszaczy i sztucznych barwników.
W książce znajdziesz proste i niedrogie pomysły na:
• własne pieczywo,
• drugie śniadanie do pracy i szkoły,
• nietypowe potrawy na przyjęcia dla dzieci,
• desery dla łasuchów,
• dania świąteczne,
• zdrowe przekąski dla małych i dużych sportowców.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Zupa otruła recenzenta!
Po raz kolejny w moje ręce trafiła książka kucharska. Gdy Monika (nasza koordynatorka recenzencka) zaproponowała mi zrecenzowanie kulinarnego tworu, pomyślałem sobie, że to zamach na moje życie, gdyż w moich myślach momentalnie pojawiły się takie zwroty jak „rozstrój żołądka”, „ostre zatrucie pokarmowe”, „szpital” oraz „śmierć w męczarniach”. Później pomyślałem o nagłówkach w gazetach: „zupa zabiła recenzenta”, „źle przygotowana potrawa przyczyną tragedii”, „amputacja ręki podczas przygód kulinarnych”! Moja wyobraźnia zaczęła mnie przerażać, więc pocieszając samego siebie, wziąłem się w garść i zacząłem gotować. Pichciłem starannie, mieszałem dokładnie, ugniatałem z największą rozkoszą. Powołując się na słynne słowa Juliusza Cezara „Przybyłem, zobaczyłem, zwyciężyłem” ja „ugotowałem, zjadłem, przeżyłem”. Nie obyło się oczywiście bez komplikacji, ale o tym za chwilę.
Książki kucharskie są niesamowitym tworem. Zachęcają potencjalnego nabywcę przepięknymi obrazkami potraw na okładkach, różnorodnymi przepisami i recepturami, a także wyzwalają w człowieku chęć zaimponowania nową potrawą znajomym, którzy przez długi okres czasu będą wychwalać nasze zdolności kulinarne pod niebiosa i przed samymi wszystkimi świętymi. Osobiście przechodzę koło nich obojętnie, gdyż gdy mam jakiś problem w kuchni, dzwonię do matecznika, gdzie zawsze otrzymam szczegółowe instrukcje i zapewnienia, że „sobie poradzę” (mhm). Na recenzję książki „Zamień chemię na jedzenie” zgodziłem się z bardzo prostego powodu: przeważnie nie odżywiam się zdrowo, więc chciałem zmienić swoje nawyki żywieniowe na trochę bardziej zoptymalizowane i pozbawione tytułowej „chemii”. Publikacja Julity Bator doskonale spełnia się w tej kwestii i mam nadzieję, że niejednokrotnie będę do niej wracał. Nie jest to również typowa książka traktująca o gotowaniu potraw, bowiem znalazły się w niej wywody autorki i czytelników na różnorodne tematy kulinarne. Jest to bardzo frapujący element publikacji, pozwalający spojrzeć na „kuchenny świat” z innej, czasami filuternej perspektywy.
Podobnie jak poprzednim razem, postanowiłem zrobić uroczysty obiad dla czterech osób, lecz w tym wypadku postawiłem sobie poprzeczkę wyżej – wykonałem aż pięć dań! Pięć różnorodnych przepisów, aby zaspokoić podniebienia wymagających gości! Po kilkudniowych rozważaniach, wybór padł na zupę z porów, roladę serową z pieczarkami, sałatkę makaronową z indykiem, drożdżówki orkiszowe z masą serową i kokosanki. Gdy wszystkie potrzebne ingredienty zostały zakupione, w kuchni nastał chaos! Zupa z porów zawierała w sobie kaszę jaglaną, którą (aż wstyd się przyznać) jadłem pierwszy raz w życiu i już teraz wiem, że nie zagości w mojej diecie na długo. To była niechęć od pierwszego wejrzenia! Nie dość, że w smaku przypominała zupełnie nic, to ponadto miała skłonności do przypalania się w garnku. Jednak w ostatecznym rozrachunku, połączona z porowym wywarem stworzyła bardzo smaczną mieszankę. Chociaż zupa wyszła ciut za gęsta, pieściła podniebienie ekscytującym smakiem.
Drugie danie okazało się moim największym nemezis. Ser „latał” po całej kuchni, pieczarki zostały pokrojone za grubo i trzeba było dokonać korekty, a kości z pierś z kurczaka (przy przygotowywaniu) niejednokrotnie, nieprzyjemnie wbijały się w moje dłonie. Lecz to nic w porównaniu z samym procesem tworzenia rolady! Jej zwijanie okazało się niebywale trudne, gdyż rozpuszczony ser nie jest do końca najlepszym materiałem na zewnętrzną ścianę potrawy. Tak naprawdę główne danie było dziwną wariacją kotletów devolay z odwróconymi proporcjami. Sama pieczeń była wybornie dobra, gdyż połączenie sera, mięsa i pieczarek jest czymś, czym mógłbym zajadać się w nieskończoność. Dodatkowym atutem rolady był fakt, że można było ją podawać zarówno na ciepło, jak i na zimno. Do obiadu zaserwowałem makaronową sałatkę z indykiem, która pomimo niepozornych składników była jedną z lepszych jakie jadłem (ale nic nie przebije maminej sałatki jarzynowej przygotowywanej na święta! Sorry Julita!). Jej przygotowanie było dziecinnie proste, a smak naprawdę zjawiskowy.
Orkiszowe drożdżówki oraz kokosanki zagościły na stole w porze deserowej. Te pierwsze wymagały poświęcenia trochę większej ilości czasu, lecz rekompensowały zarówno wyglądem jak i smakiem. Delikatne ciasto wraz z masą serową to coś do czego mają skłonność nawet największe niejadki. Deser ten podbił serca wszystkich gości, którzy z prędkością światła przepisywali i fotografowali przepis, aby czym prędzej wykonać go w swoich domowych zaciszach. Nie ma co się im dziwić, gdyż drożdżówki Julity były wyśmienite i zostały pochłonięte w mgnieniu oka. Kokosanki natomiast okazały się niczym innym, jak bezami z dodatkiem wiórków kokosowych. Niewyobrażalnie słodkie, kruche i szybkie w przygotowaniu. Jednak czułem się trochę zawiedziony tym przepisem, gdyż wydał mi się zbyt prosty i niegodny znalezienia się w jakiejkolwiek książce kucharskiej. Ubić białka z cukrem i wiórkami potrafi nawet trzyletnie dziecko, więc nie do końca rozumiem takie przepisy, a nadmienię, że jest ich sporo w recenzowanej pozycji, ale o tym za chwilę.
Sposób przedstawienia przepisów i receptur jest czytelny, dobrze rozmieszczone zdjęcia współgrają z całością publikacji, a dodanie przepisów podstawowych i „kuchennych sztuczek” okazało się strzałem w dziesiątkę. Jak na typową książkę kucharską przystało, każda recepta została oznaczona stopniem trudności przyrządzanych dań oraz orientacyjną ilością wytworzonych potraw. Natomiast największym błędem publikacji jest pominięcie orientacyjnego czasu przyrządzania poczęstunku. Nie rozumiem tego zabiegu, gdyż robiąc wybraną przez siebie potrawę, chciałbym wiedzieć ile czasu zajmie mi jej przygotowanie. Drugą bolączką książki są niektóre jej przepisy, które w moim mniemaniu są zbyt proste i mogłyby z powodzeniem zostać pominięte (autorka we wstępie pisze, że jej dania są proste w wykonaniu, ale na litość boską bez przesady). Receptury jak przyrządzić suszone owoce na choinkę (!),chrupiące kawałki kurczaka (nuggetsy z płatków kukurydzianych) czy chociażby przepis na frytki, to coś, o czym nie chciałbym czytać nawet w Internecie, gdyż nawet taki laik jak ja w sferze kulinarnej, wie jak przyrządzić smażone ziemniaki czy pokrojoną, chrupiącą kurę. Ponadto dodam, że poczułem się obrażony czytając poradnik zatytułowany „jak zapakować kanapkę, żeby nie wypadały okruchy?”, który również znalazł się w recenzowanej publikacji. Szkoda, gdyż te przerywniki są zwykłymi zapychaczami stron.
Niewątpliwą zaletą książki jest promocja zdrowego odżywiania i zmiana nawyków żywieniowych, które na dłuższą metę zaowocują lepszym samopoczuciem i zdrowiem. Autorka radzi, których składników unikać, a na które zwracać uwagę. Praktycznie każdy potrzebny do potrawy ingredient musi zostać staranie wyselekcjonowany ze sklepowej półki, gdyż w dzisiejszych czasach nawet jajka, warzywa i owoce są narażone na skażenie niepotrzebnymi chemikaliami. Zakupy takich produktów nie są zadaniem prostym, ale na pewno w przyszłości organizm odpłaci nam świetną formą i dobrym przystosowaniem do trudów codziennego życia.
Pomimo kilku wad, jest to książka wyjątkowa i godna polecenia, ponieważ przepisy w niej zawarte są smaczne, a o to przecież chodzi w tego typu publikacjach. Przyrządzanie potraw - pomimo, że zajęło mi to o wiele więcej czasu niż zakładałem - było dla mnie świetną zabawą, a zadowolenie na twarzy moich królików doświadczalnych utwierdziło mnie w przekonaniu, że Julita Bator przekazuje wiedzę w sposób zrozumiały, gdyż jako amator zdołałem uszczęśliwić swoich gości. Polecam wszystkim fanom zdrowego odżywiania i nie tylko. Gwarantuję, że się nie zawiedziecie.
Oceny
Książka na półkach
- 421
- 267
- 129
- 23
- 10
- 8
- 8
- 8
- 7
- 6
OPINIE i DYSKUSJE
Kolejna część z serii książek o zdrowym żywieniu Julity Bator. Cenię sobie pomysły autorki, jej szczerość i proste przepisy.
Książka ma przejrzysty skład, ciekawe zdjęcia i poręczny format. Polecam, wszystkim, którzy chcą zmienić swoje nawyki żywieniowe.
Kolejna część z serii książek o zdrowym żywieniu Julity Bator. Cenię sobie pomysły autorki, jej szczerość i proste przepisy.
Pokaż mimo toKsiążka ma przejrzysty skład, ciekawe zdjęcia i poręczny format. Polecam, wszystkim, którzy chcą zmienić swoje nawyki żywieniowe.
Mam świadomość, że książka została wydana w 2014 roku. Wtedy tego typu pozycje mam wrażenie dopiero wkraczały na polski rynek. Dziś jest to dla mnie pozycja dla początkujących. Powiedziała bym, że dla ludzi którzy dopiero zaczynają się interesować zdrowym odżywianiem, a z gotowaniem w domu im nie po drodze. Dla starych wyjadaczy książka nie będzie odkrywcza. Niemniej uważam, że jest to książka potrzeba, coś na dobry start, żeby początkującego delikwenta w walce o zdrowe odżywianie nie przestraszyć. Książka zawiera naprawdę proste przepisy z użyciem mięsa, nabiału,mąk, owoców i warzyw. O ile wegetarianie z większości przepisów skorzystają, to weganie będą mieli dla siebie może 1/4 przepisów z książki.
Mam świadomość, że książka została wydana w 2014 roku. Wtedy tego typu pozycje mam wrażenie dopiero wkraczały na polski rynek. Dziś jest to dla mnie pozycja dla początkujących. Powiedziała bym, że dla ludzi którzy dopiero zaczynają się interesować zdrowym odżywianiem, a z gotowaniem w domu im nie po drodze. Dla starych wyjadaczy książka nie będzie odkrywcza. Niemniej...
więcej Pokaż mimo toDobra książka. Przydatna. Mądrze napisana.
Nie chcesz, żeby twoje dziecko świeciło w ciemności od nadmiaru nafaszerowania tzw. chemią, ugotuj/upiecz/przyrządź wedle wskazówek autorki.
Jest prosto, bezpretensjonalnie, bez udziwnień, mądralowania i popisywania się.
Czego zabrakło, bym oceniła tę pozycję choć nieco wyżej?
Ano, skoro autorka tego, jak by nie było poradnika kulinarnego, okrasza swoje propozycje przepisów zastrzeżeniami typu 'łyżeczka soli (bez żelazocyjanku potasu E 536' bądź też '50 dag żółtego sera (bez annato E160b, azotanu potasu E252, natamycyny E235, lizozymu 1105)' dobrze by było gdyby przy okazji klarownie i treściwie wyłożyć zgubne skutki spożywania tych przeróżnych E z cyferkami.
Nie zaszkodziłoby też podawanie wartości kalorycznej proponowanych dań, czego w tej książce kompletnie brak.
Ale, by nie czepiać się zbyt mocno, przepisy są sensowne, nie trzeba rujnować domowego budżetu na cudawianki z eko-sreko-sklepów z pozłacanymi cenami, do tego piękne zdjęcia i... no właśnie - samo główne przesłanie - im mniej chemii w żarciu, tym lepiej.
Czego naprawdę idzie dokonać przy średnim choćby wysiłku.
Dobra książka. Przydatna. Mądrze napisana.
więcej Pokaż mimo toNie chcesz, żeby twoje dziecko świeciło w ciemności od nadmiaru nafaszerowania tzw. chemią, ugotuj/upiecz/przyrządź wedle wskazówek autorki.
Jest prosto, bezpretensjonalnie, bez udziwnień, mądralowania i popisywania się.
Czego zabrakło, bym oceniła tę pozycję choć nieco wyżej?
Ano, skoro autorka tego, jak by nie było poradnika...
Ciekawe przepisy.
Ciekawe przepisy.
Pokaż mimo toBarwniki, aromaty, wzmacniacze smaku i konserwanty znajdują się już we wszystkim, co jemy, dlatego warto samodzielnie przygotowywać potrawy i ograniczyć ilość spożywanej przez nas chemii. Właśnie o tym jest ta książka.
Książka składa się z 10 rozdziałów. Znajdziecie tutaj zdrowe przepisy na dania obiadowe, pomysły na drugie śniadanie, desery, napoje itp. Każdy przepis zawiera informację o stopniu trudności (od łatwego do średnio trudnego),a przy niektórych składnikach sugestie dotyczące zakupu (np. jakiego dodatku chemicznego nie powinien zawierać ten produkt). Na końcu książki zamieszczono podział przepisów na wegetariańskie, wegańskie, bezglutenowe itd. Książka została bardzo ładnie wydana – twarda okładka, a przy każdym przepisie zdjęcie potrawy.
Dla mnie jest to świetna książka zawierająca zdrowe, smaczne i niezbyt trudne przepisy (większość została wypróbowana przeze mnie i moją rodzinę). Polecam wszystkim, którzy interesują się tematem zdrowego odżywiania albo dopiero zaczynają swoją przygodę ze zdrowym jedzeniem. Dzięki książkom Julity Bator zaczęłam uważniej czytać etykiety produktów, które kupuję oraz więcej rzeczy przygotowuję sama zamiast kupować gotowe dania. Wiadomo, że całkiem nie wyeliminujemy chemii w jedzeniu, ale możemy znacznie ograniczyć jej spożywanie i dzięki temu czuć się lepiej, zdrowiej. Naprawdę polecam!
Barwniki, aromaty, wzmacniacze smaku i konserwanty znajdują się już we wszystkim, co jemy, dlatego warto samodzielnie przygotowywać potrawy i ograniczyć ilość spożywanej przez nas chemii. Właśnie o tym jest ta książka.
więcej Pokaż mimo toKsiążka składa się z 10 rozdziałów. Znajdziecie tutaj zdrowe przepisy na dania obiadowe, pomysły na drugie śniadanie, desery, napoje itp. Każdy przepis...
Super przepisy, ładne zdjęcia, aż chce się gotować. Ta książka podoba mi się o wiele bardziej niż poprzednia część tej autorki.
Super przepisy, ładne zdjęcia, aż chce się gotować. Ta książka podoba mi się o wiele bardziej niż poprzednia część tej autorki.
Pokaż mimo toCiężko mi ocenić tą książkę, może gdy wykonam większość przepisów. Przepisy wyglądają na banalne, ale i smaczne..Osobiście uważam, że dobrze jest mieć takie sprawdzone receptury na każdą okazję i warto je zapisywać chociażby dla siebie.
Ciężko mi ocenić tą książkę, może gdy wykonam większość przepisów. Przepisy wyglądają na banalne, ale i smaczne..Osobiście uważam, że dobrze jest mieć takie sprawdzone receptury na każdą okazję i warto je zapisywać chociażby dla siebie.
Pokaż mimo toNajlepsze są bułki orkiszowe polecam !!!!! :-) ^^
Najlepsze są bułki orkiszowe polecam !!!!! :-) ^^
Pokaż mimo toUwaga to książka tylko z przepisami.
Uwaga to książka tylko z przepisami.
Pokaż mimo toPomocna, także dla niewprawnych w kuchni a chcących zamienić wysokoprzetworzone produkty prostszym jedzeniem.
Pomocna, także dla niewprawnych w kuchni a chcących zamienić wysokoprzetworzone produkty prostszym jedzeniem.
Pokaż mimo to