Z początku książka wydawała się taka fajna lekka przyjemna aczkolwiek później zaczęła być bega męcząca za dużo tych spraw za dużo wszystkiego wszystko na raz pogmatwane o matko boska.Ta końcówka też taka pi razy drzwi ogólnie ksiazka ok ale liczę że 2 część będzie lepsza

Z początku książka wydawała się taka fajna lekka przyjemna aczkolwiek później zaczęła być bega męcząca za dużo tych spraw za dużo wszystkiego wszystko na raz pogmatwane o matko boska.Ta końcówka też taka pi razy drzwi ogólnie ksiazka ok ale liczę że 2 część będzie lepsza

Trochę zawiła książka, na początku nie mogłam się odnaleźć, ale później wciągnęła mnie i zaintrygowała pomysłem. Połączenie w książce sprawy kryminalnej z nadprzyrodzonymi rzeczami było ciekawym zabiegiem. Przynajmniej koniec wyjaśnił mi o co chodzi z tytułem. Na pewno przeczytam dalsze losy McLeana.

Trochę zawiła książka, na początku nie mogłam się odnaleźć, ale później wciągnęła mnie i zaintrygowała pomysłem. Połączenie w książce sprawy kryminalnej z nadprzyrodzonymi rzeczami było ciekawym zabiegiem. Przynajmniej koniec wyjaśnił mi o co chodzi z tytułem. Na pewno przeczytam dalsze losy McLeana.

Zacznę od tego, że nie polubiłem głównego bohatera, nie był jakiś mega charakterystyczny, zresztą jak reszta bohaterów. Książka bez ładu i składu, głównie w swerze wyglądu, przez co trudniej się czytało [chodzi mi o to, że nie wiadomo kiedy jest retrospakcja a kiedyś czasy teraźniejsze, bo nie jest napisane przed tekstem, nie wiadomotakże kogo to dotyczy]
Główny wątek w sumie był fajny, wszystkie także powiązania jak i akcja także na plus. Jest to taki dobry kriminał i groza w jednym, ze słabo napisanymi postaciami. Ogólnie jest tu tego tyle, że łatwo się pogubić. Wątek miłosny, wątek elementów nadprzyrodzonych, zbrodnia, no dużo tego, a wszystko ze sobą poplątane.
Denerwowała mnie także jedna rzecz - telefon (ten kto przeczyta będzie wiedział)
Podsumowując: Przeczytaj sam a ocenisz

Zacznę od tego, że nie polubiłem głównego bohatera, nie był jakiś mega charakterystyczny, zresztą jak reszta bohaterów. Książka bez ładu i składu, głównie w swerze wyglądu, przez co trudniej się czytało [chodzi mi o to, że nie wiadomo kiedy jest retrospakcja a kiedyś czasy teraźniejsze, bo nie jest napisane przed tekstem, nie wiadomotakże kogo to dotyczy]
Główny wątek w...

Świetny styl, intrygująca intryga:),lekko metafizyczne odniesienia. Bardzo mi się podobało, migiem czytało i żałowało, że takich książek jest tak mało!

Świetny styl, intrygująca intryga:),lekko metafizyczne odniesienia. Bardzo mi się podobało, migiem czytało i żałowało, że takich książek jest tak mało!

W posłowiu Oswald dziękuje Stuartowi MacBride, za skierowanie go na drogę literatury detyktywistycznej.
Dotąd pisał w konwencji fantasy, teraz zszedł na drogę, którą z tak ogromnym powodzeniem podąża MacBride. No cóż, czuć, że James Oswald stawia na niej dopiero pierwsze kroki...a i mam wrażenie, że czego Jamesik się nauczył (mam na myśli literaturę fantasy),z tego James do końca nie potrafi zrezygnować...
"Z przyczyn naturalnych" czyta się bardzo sprawnie, nie sposób też nie polubić głównego bohatera, inspektora McLeana, jednak fabuła wygląda jak po wybuchu granatu - panuje totalna dezorientacja i jest też cała masa ofiar. Nikt nikogo nie słucha, wszyscy wiedzą swoje, a kojarzenie faktów to nie jest coś co cechuje policjantów w Edynburgu. Organy ścigania, to przykład kompleksowego braku profesjonalizmu - im wyższe stanowisko, tym mniejsze kompetencje, aż dziw bierze, że jakiekolwiek sprawy zostają rozwiązane...
Dobrze, że jest inspektor Anthony McLean.
Sześć gwiazdek za, i na początek nowej drogi.

W posłowiu Oswald dziękuje Stuartowi MacBride, za skierowanie go na drogę literatury detyktywistycznej.
Dotąd pisał w konwencji fantasy, teraz zszedł na drogę, którą z tak ogromnym powodzeniem podąża MacBride. No cóż, czuć, że James Oswald stawia na niej dopiero pierwsze kroki...a i mam wrażenie, że czego Jamesik się nauczył (mam na myśli literaturę fantasy),z tego James...

Kolejny raz książka zakupiona praktycznie w ciemno (choć niemały wpływ na to miała opinia Znajomego z LC, Piotra…),i kolejny raz sam sobie gratuluję dokonanego wyboru. Kiedy dowiedziałem się że to szkocki kryminał, nie stanęło mi przed oczami nazwisko Ian Rankin – choć z okładki tej książki napis głosi że Autor jest następcą Rankina. Nie stanęło mi z prostej przyczyny – nie miałem jeszcze przyjemności przeczytania choćby jednej książki tego pisarza. Ale stanęło mi przed oczami inne nazwisko – Stuart MacBride. Akurat jego cenię bardzo, uwielbiam jego książki o cynicznym komisarzu McRae, i tylko szkoda że w Polsce zostało wydane tylko 7 książek z tego cyklu. Jak dobrze kojarzę powstało kolejne 5 powieści. Wstyd, polskie wydawnictwa, wstyd…
Sam Stuart MacBride występuje w tej książce. Tak tak, to nie żart. Tak nazywa się sympatyczny posterunkowy, jeden ze współpracowników inspektora McLeana. A żeby już w pełni mieć obraz tychże inspiracji jednym Autorem przez drugiego, to wystarczy przeczytać ‘Posłowie’ na końcu książki; wszystko staje się jasne…
Ale wróćmy do Oswalda. Książkę się pochłania, i przyznam szczerze że widać tutaj inspiracje MacBride’m, ale w bardzo pozytywnym tego słowa znaczeniu. Jedyne czego mnie osobiście brakowało, to dawki czarnego humoru, jaka często gościła na kryminałach ze szkockiego Aberdeen. Może w Edynburgu policja jest bardziej powściągliwa…?
Dwie sprawy kryminalne – zbrodnia obecnie i zbrodnia sprzed kilku dekad. Może ich wyjaśnianie nie toczy się w tempie lawinowym, ale jedno jest pewne – mnie wciągnęło kompletnie. Każda kolejna strona ujawnia coraz to nowe fakty, które nadają całości coraz bardziej przejrzysty obraz. Takie coś lubię! Mały minusik za zakończenie – James Oswald się chyba troszkę zagalopował…
Nie zmienia to faktu że jest to książka zdecydowanie godna polecenia!

Kolejny raz książka zakupiona praktycznie w ciemno (choć niemały wpływ na to miała opinia Znajomego z LC, Piotra…),i kolejny raz sam sobie gratuluję dokonanego wyboru. Kiedy dowiedziałem się że to szkocki kryminał, nie stanęło mi przed oczami nazwisko Ian Rankin – choć z okładki tej książki napis głosi że Autor jest następcą Rankina. Nie stanęło mi z prostej przyczyny –...

Kryminał szkockiego pisarza, akcja również rozgrywa się w Szkocji. Trupów mnóstwo, jeden bardziej zmasakrowany od drugiego, ale nie odniosłam wrażenia, że Autor próbuje epatować flakami. Co zrobić, taka sprawa się inspektorowi trafiła.

Odrobinę irytowała mnie nadnaturalność akcji. Nie mam nic przeciwko fantastyce, na odwrót — bardzo ją lubię, ale nie wtedy, gdy służy jako wyjaśnienie zbrodni, która nastąpiła w naszym, zwyczajnym świecie. Magią można wytłumaczyć wszystko, ale czasami to wygląda jak pójście na łatwiznę.

Więcej szczegółów tutaj: https://finklaczyta.blogspot.com/2019/03/z-przyczyn-naturalnych-nie-cakiem.html

Kryminał szkockiego pisarza, akcja również rozgrywa się w Szkocji. Trupów mnóstwo, jeden bardziej zmasakrowany od drugiego, ale nie odniosłam wrażenia, że Autor próbuje epatować flakami. Co zrobić, taka sprawa się inspektorowi trafiła.

Odrobinę irytowała mnie nadnaturalność akcji. Nie mam nic przeciwko fantastyce, na odwrót — bardzo ją lubię, ale nie wtedy, gdy służy jako...

super :)

super :)

Dobry, ciekawy kryminał, są niedociągnięcia, ale nie będę się czepiać. Jeśli lubicie Stuarta MacBride i Iana Rankina, to jest to autor dla Was. Szkocja ma naprawdę dobrych pisarzy w tej dziedzinie literatury.

Dobry, ciekawy kryminał, są niedociągnięcia, ale nie będę się czepiać. Jeśli lubicie Stuarta MacBride i Iana Rankina, to jest to autor dla Was. Szkocja ma naprawdę dobrych pisarzy w tej dziedzinie literatury.

Od zawsze byłem zdania, że największym literackim wyzwaniem jest napisać doskonały kryminał. Taki, który od pierwszych chwil, aż po ostatnie słowa jest wyjątkową pod każdym względem kwintesencją gatunku. I przyznać również trzeba, że ostatnio mam do nich wyjątkowe szczęście.

Za sprawą Wydawnictwa Jaguar mamy niewątpliwą przyjemność poznawać i odkrywać doskonałe poczynania inspektora McLeana. Wystarczyło raptem kilka stron, aby rozsmakować się w tej opowieści, ale stać się też uważnym obserwatorem śledztwa, które prowadzi inspektor. Śledztwa, które do najłatwiejszych nie należy, gdyż brutalne rytualne morderstwo sprzed sześćdziesięciu lat nie ma żadnego priorytetu u jego przełożonych. Ma je natomiast śledztwo, które prowadzi nadinspektor Duguid. Z bliżej nieokreślonych powodów obaj panowie się nie lubią.

Pomijając ten zawodowy fakt braku wzajemnej sympatii i zależności służbowej oba niezależnie prowadzone śledztwa zaczynają mieć coraz więcej wspólnych cech, co zaczynają dostrzegać inspektor McLean i współpracujący z nim młody, ale już bystry posterunkowy MacBride. Trzeci z tego zespołu Bob Gburek raczej się nie przemęcza.

Jest wiele innych postaci, ale to wokół tych dwóch (Bob Gburek jakby czasem coś wtrąci) policjantów James Oswald buduje swoją fenomenalną intrygę.

Na odległym planie jest babcia inspektora McLeana i choć właśnie ten plan na pierwszy rzut oka nie wydaje się istotny, to z czasem może się okazać, że jest zupełnie inaczej, a to, co mogła mieć do powiedzenia babcia zanim we śnie odeszła mogło wnieść wiele światła do śledztwa.

Wszystko do początku do końca jest na swoim miejscu, a Z przyczyn naturalnych już wskoczyło bardzo wysoko do moich osobistych literackich notowań. Teraz warto jedynie poczekać na kolejne spotkanie z inspektorem McLeanem, gdyż jest to początek określonego cyklu.

https://internetowacela.blogspot.com/

Od zawsze byłem zdania, że największym literackim wyzwaniem jest napisać doskonały kryminał. Taki, który od pierwszych chwil, aż po ostatnie słowa jest wyjątkową pod każdym względem kwintesencją gatunku. I przyznać również trzeba, że ostatnio mam do nich wyjątkowe szczęście.

Za sprawą Wydawnictwa Jaguar mamy niewątpliwą przyjemność poznawać i odkrywać doskonałe poczynania...