Żyjemy w świecie, w którym jeśli coś staje się popularne to od razu kombinuje się, jak na tym więcej kasy zarobić. I nie mogłem pozbyć się wrażenia, że zbiór opowiadań "W Hołdzie Królowi" jest właśnie taką próbą zarobienia na czymś popularnym. Bo przecież kto nie zna "Władcy Pierścieni" Tolkiena? Bierzemy więc kilka opowiadań fantasy, wrzućmy do jednego tomiku, wymieszajmy.... i koniecznie napiszmy na okładce, że powstały "w hołdzie Tolkienowi.

Nie zrozumcie mnie źle, nie uważam żeby omawiany zbiór opowiadań był zły. Wręcz przeciwnie - znalazłem tam wiele opowiadań, które przypadły mi do gustu (że wymienię choćby "Czas Miary", czy "Rzeczną Drogą"), poznałem kilku autorów, którymi się zainteresowałem, więc - jakby nie patrzeć - zbiór opowiadań spełnił swoje zadanie. Niech mi ktoś jednak wytłumaczy, co z Tolkienem ma wspólnego emerytowany żołnierz, który niechcący przywraca swojej wiosce stary zwyczaj majania studni. Albo koleś, który odkrył, że u niego w piwnicy, do rozlanej na ziemi coca-coli przykleiły się elfy, które chcą zniszczyć ludzkość ("Wyglądacie uroczo, jako naklejki" :D). W omawianym tomiku znalazło się miejsce nawet na Terry'ego Pratchetta, który genialnym pisarzem jest, ale jednak jego styl znacznie różni się od stylu Tolkiena.

Reasumując - masę powiadań (głównie) fantasy, większość z nich trzyma dobry, lub bardzo dobry poziom. Osobiście uważam, że podciągniecie tego tomiku opowiadań pod znaną markę jest nie potrzebne.... bo "W Hołdzie Królowi" obroniłby się i bez tego. Polecam

Żyjemy w świecie, w którym jeśli coś staje się popularne to od razu kombinuje się, jak na tym więcej kasy zarobić. I nie mogłem pozbyć się wrażenia, że zbiór opowiadań "W Hołdzie Królowi" jest właśnie taką próbą zarobienia na czymś popularnym. Bo przecież kto nie zna "Władcy Pierścieni" Tolkiena? Bierzemy więc kilka opowiadań fantasy, wrzućmy do jednego tomiku,...