Internet. Czas się bać
- Kategoria:
- publicystyka literacka, eseje
- Wydawnictwo:
- Agora
- Data wydania:
- 2013-12-12
- Data 1. wyd. pol.:
- 2013-12-12
- Liczba stron:
- 288
- Czas czytania
- 4 godz. 48 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788326812989
- Tagi:
- Internet inwigilacja technologia
Koniec niewinności! Koniec bezkrytycznego zapatrzenia w dobrodziejstwa sieci! Jeśli myślicie, że dla was internet nie jest groźny, mylicie się. Czas się bać!
Nawet mieszkańcy NRD nie byli inwigilowani przez Stasi tak skutecznie, jak my jesteśmy codziennie inwigilowani w sieci. Nigdy w historii ludzkości nie pojawiła się sytuacja, w której wolność słowa, tajemnica korespondencji czy przepływy pieniędzy zależały od kilku korporacji. Politycy bawią się Twitterem z gorliwością gimnazjalisty obdarowanego smartfonem na urodziny. Dziennikarze technologiczni ekscytują się kolejnymi wodotryskami w kolejnych wersjach gadżetów. Większość pieje z zachwytu, mało kto pyta o zagrożenia. A ja uważam, że najwyższy czas zacząć pytać: Jak to się stało, że internet, obiecując nam wolność wyboru, tę wolność nam odebrał? A obiecując absolutną wolność słowa, zrealizował koszmar doskonałej cenzury? Dlaczego na własne życzenie zrezygnowaliśmy w sieci z naszej prywatności i czy było warto? Czy sieć tworzy nowe miejsca pracy, czy je zabiera? Jaka jest prawda o rewolucjach, które wybuchają w serwisach społecznościowych, a zwyciężają na ulicach? Jak świat pogrążył się w tym szaleństwie i czy da się to jeszcze naprawić?
Da się. O tym również jest moja książka.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oceny
Książka na półkach
- 278
- 266
- 77
- 13
- 8
- 6
- 6
- 4
- 3
- 3
Opinia
Z racji tego, że sam jestem programistą i wiele korzystam z internetu. Byłem żywo zainteresowany tą pozycją. Autor demonizuje tu zagrożenia związane z internetem, niestety jako dziennikarz jakiejś gazety jest też bardzo głęboko zaangażowany w politykę. Nie stawia się tu po żadnej stronie politycznej sceny, ale tak ogólnie politykuje. Co niestety, nielubiącym takich tematów ujmuje tej książce i jest irytujące. Liczyłem na jakąś głębszą analizę socjologiczno-psychologiczną zjawiska jakim jest internet. Tymczasem autor skupia się jedynie na aspekcie prywatności i bogacenia się firm, które istnieją poprzez internet. Przytacza szereg argumentów, ale nie różnią się one niczym od argumentów jakie znamy już z innych dziedzin życia. Poprzez tą książkę mnie osobiście udowodnił coś zupełnie innego niż sugerowałby tytuł i podtekst jaki zawiera. Internet nie różni się praktycznie niczym pod względem nadużyć od innych dziedzin życia i działalności ludzkiej. Może jedynie łatwością. Ale takie mamy czasy, wszystko jest większe, szybsze i łatwiejsze. Zarzuca firmom internetowym, że bogacą się ponad miarę nie płacąc podatków i tworząc fikcyjne miejsca pracy, zabierając inne. Amazon budujący magazyny u nas. Stworzy nowe miejsca pracy, ale pośrednio przyczyni się likwidacji pomniejszych księgarń. To samo można zarzucić jakiemukolwiek hipermarketowi. Pełnia władzy firm internetowych: Jeśli chcemy aby zniknęło nasze zdjęcie czy filmik, które nas ośmiesza nie mamy na to szans. Ale WikiLeaks można zamknąć usta po publikacji rewelacji Snowdena. Za pomocą zmowy wielkich gigantów internetowych. Z gazetą nie da się tego zrobić. Czyżby? Co za problem ją kupić. Co za problem spowodować zerwanie umów na jej drukowanie, czy kolportaż. Czy wreszcie wrobić w coś redaktora naczelnego i go zamknąć. Tak jak można uciszyć portal internetowy, można to samo zrobić ze zwykłą gazetę. Google czy Facebook działają u nas, ale są amerykańskie i takie prawo prywatności czy respektowania praw autorskich obowiązuje. Nie do końca. Na YouTube filmy z muzyką w tle częściej są blokowane w Niemczech, bo tam prawo jest bardziej restrykcyjne. U nas można je oglądać i słuchać. Zresztą Amerykanie nie tylko w internecie narzucają swoje prawa. Znamy z historii jak u brzegów izolowanej Japonii zacumowała flota amerykańska i wysłannicy sprawę postawili jasno: Handel albo wojna. Co w efekcie Japonii wyszło na dobre. Wreszcie wyszukiwarka google personalizuje odpowiedzi i jest nieobiektywna. Zwolennikom zamachu w Smoleńsku będzie takie właśnie wyniki podsuwała, bo wie, że na takie strony i takie treści przeglądają. Na boga, ludzie interesują się nie tylko sprawami politycznymi. A co z geografem czy żeglarzem wpisującym “Łódź” w wyszukiwarkę, albo sportowcem i informatykiem wpisującym słowo “rekord” Czemu podsuwa wyniki z Wikipedii, a nie z encyklopedii PWN. A czemu wygrał VHS, a nie BetaCam czy Video8. Bo tak wybrali ludzie, mimo tego, że system technicznie był najsłabszy. Tak, w internecie czai się zło, jak i w energii atomowej. Internet istnieje zaledwie 40 lat. Na razie mamy problem z prawem dostosowanym do dystrybucji nowych mediów. Za pomocą internetu i ogólnie pojmowanej mobilności można śledzić i inwigilować ludzi. Za pomocą ulicznych kamer i satelitów też. Taka jest cena rozwoju. Tak, należy coś z tym zrobić, ale jak na razie prawo nie nadąża za postępem. Nie wiele możemy z tym zrobić. Dobrze jednak, że są takie głosy jak ta książka.
Z racji tego, że sam jestem programistą i wiele korzystam z internetu. Byłem żywo zainteresowany tą pozycją. Autor demonizuje tu zagrożenia związane z internetem, niestety jako dziennikarz jakiejś gazety jest też bardzo głęboko zaangażowany w politykę. Nie stawia się tu po żadnej stronie politycznej sceny, ale tak ogólnie politykuje. Co niestety, nielubiącym takich tematów...
więcej Pokaż mimo to