Statek śmierci
- Kategoria:
- kryminał, sensacja, thriller
- Cykl:
- Thora (tom 6)
- Seria:
- Platforma strachu
- Tytuł oryginału:
- Brakið/ The swell
- Wydawnictwo:
- Muza
- Data wydania:
- 2013-06-12
- Data 1. wyd. pol.:
- 2013-06-12
- Liczba stron:
- 336
- Czas czytania
- 5 godz. 36 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788377583395
- Tłumacz:
- Małgorzata Bochwic-Ivanovska
- Tagi:
- Małgorzata Bochwic-Ivanovska Tora Islandia literatura islandzka
Luksusowy jacht rozbija się przy wejściu do portu w Reykjawiku. Na jego pokładzie nie ma nikogo. Jacht jest własnością Banku Islandzkiego, odkąd poprzedni właściciel popadł w długi. Co stało się z trzema członkami załogi i czteroosobową rodziną, która weszła na pokład w Lizbonie? Turyści, którzy zaginęli wykupili, przed podróżą, bardzo wysoką polisę na życie. Firma ubezpieczeniowa chce mieć pewność, że nie doszło do oszustwa. Do akcji wkracza Tora. Musi ustalić, co wydarzyło się na jachcie pomiędzy Lizboną a Reykjawikiem.
To nie horror. Lub może raczej horror innego rodzaju. Jeśli znalazłeś się na pokładzie jachtu na środku oceanu i nie wiesz, komu możesz zaufać, to horror o którym mówimy.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
W statku widmo
Czy istnieje takie miejsce na ziemi, które może stanowić idealną scenerię do popełnienia najokrutniejszych przestępstw? Powiecie, że każde miejsce może takim być, i słusznie. Jednak aura pewnego zakątka zdaje się dawać niepisane przyzwolenie na najmroczniejsze działania, do których zdolny jest człowiek… Na próżno szukać tu długiego pobytu słońca na przejrzystym niebie, wszak często przykrywa je solidna pierzyna z ciężkich chmur. Naturalna w związku z tym wydaje się być wszędobylska ciemność, która nastaje bardzo szybko w ciągu dnia i ustępuje późnym rankiem. A jeśli dodać do tego otaczającą to miejsce wielką wodę, to mamy idealne tło dla mrożących krew w żyłach wydarzeń…
Miejscem tym jest Islandia i położone na jej terytorium miasto (będące jej stolicą) Reykjavik. To tu rozgrywa się większa część akcji najnowszej powieści Yrsy Sigurdardóttir pt. „Statek śmierci”. Egir, będący przedstawicielem komisji likwidacyjnej banku, wraz z żoną Lárą i córkami (bliźniaczkami) Arną oraz Bylgją ma wyruszyć w rejs, zastępując swojego niedysponowanego kolegę. Początkowo wszyscy cieszą się na samą myśl o podróży statkiem, lecz z czasem Egir zaczyna mieć przeczucie, że nie jest to dobra decyzja. Jednak raz podjętej decyzji nie można już zmienić – rodzina wraz z trzyosobową załogą wyrusza w rejs.
W dniu, w którym jednostka ma przybić do portu, na powitanie wychodzi grupka osób. Każda z nich oczekuje na powrót kogoś z pasażerów i gdy tylko jacht pojawia się w zasięgu wzroku, radość rozpiera wszystkich. Nie tylko dlatego, że za chwilę zobaczą swoich bliskich, dzieje się to także za sprawą niebywałego uroku statku. Jednak wraz z jego przybliżaniem się do nadbrzeża, zmieniają się reakcje oczekujących: radość ustępuje miejsca przerażaniu… Obiekt z niebezpieczną prędkością zbliża się do nich, aż ostatecznie uderza w nadbrzeże. Okazuje się, że to nie koniec emocji fundowanych świadkom katastrofy i całemu społeczeństwu. Szybko wychodzi na jaw, że na pokładzie statku nie ma ani jednej osoby…
Gdzie podziali się załoga i pasażerowie? Za rozwikłanie tej zagadki weźmie się Thora, będąca adwokatem rodziny osób, które zaginęły bez wieści. Nie będzie to łatwe ani przyjemne zadanie, za to obfitujące w mnóstwo pytań i bardzo mało odpowiedzi. Jak wskazuje opis fabuły, można spodziewać się po „Statku śmierci” konkretnej akcji. Czy słusznie? Jak najbardziej! Ta misternie utkana opowieść, w której nic nie wydaje się być jasne i zrozumiałe, lawirująca pomiędzy gatunkiem thrillera, kryminału i horroru naprawdę mocno wciąga. Akcja powieści jest przeplatanką aktualnych posunięć Thory w sprawie z minionymi wydarzeniami na statku. Na drugi plan schodzą postacie, które nie wydają się być nazbyt wyraziste czy mocno zapadające w pamięć, ale to nic nie szkodzi. Autorka wiedziała, co robi, pisząc tę powieść, i postawiła wszystko na jedną kartę, kartę akcji i wygrała! Stworzyła emocjonującą do ostatniej strony powieść. Co straszy w powieści Sigurdardóttir? Wiele mrocznych opisów, wybujała fantazja bohaterów i to okropne uczucie braku zaufania do kogokolwiek. Warto też dodać, że „Statek śmierci” mocno wyróżnia się na tle innych utworów z tej kategorii – w końcu rzecz dzieje się na statku, a nie wydaje mi się, by autorzy w ostatnim czasie dość często decydowali się na takie umiejscowienie akcji swoich dzieł.
Jestem po raz drugi usatysfakcjonowana powieścią Yrsy Sigurdardóttir. Poprzednio czytałam „Pamiętam cię” i już wtedy przypadł mi do gustu jej styl oraz klimat budowanych historii. W przypadku „Statku śmierci” pisarka potwierdziła, że zasługuje na laury i miłość fanów. Dodatkowo dostaje wysoką lokatę w rankingu moich ulubionych pisarzy.
Ewa Szczepańska
Oceny
Książka na półkach
- 943
- 924
- 231
- 25
- 22
- 18
- 12
- 12
- 11
- 10
Cytaty
Zbyt piękni ludzie często wyglądają na nudnych i nikt się nie zastanawia, jacy są w środku.
Opinia
Po książkowym kacu spowodowanym lekturą książki „Moja Siostra mieszka na kominku”(polecam lekturę) miałam problem z wyborem lektury, rzuciłam chyba czterema książkami, obiektywnie – świetnie się zapowiadały- ale ja wpadłam w taki typowo-babski humor „nie wiem czego chcę, wkurza mnie to, nie podchodź mi pod nogi, bo zaraz się okaże, ze to przez ciebie!! Grrr trzymajcie się ode mnie z daleka, nie mam co czytać”. Swoje lata mam, ale wiem, że żaden PMS nie wytrąca mnie z równowagi i tak nie działa mi na nerwy jak kac książkowy i problem z wyborem lektury. Jest zaledwie kilka osób na całym globie, które irytują mnie – a i to li i jedynie porównywalnie – tak bardzo.
Yrsa zawiodła mnie tylko raz, jej najnowsza książka zbiera różne recenzje, od pełnych zachwytów, przez sceptyczne, aż po te z brakiem entuzjazmu. To wyciszyło mój entuzjazm, ale z drugiej strony ja jestem bardzo strachliwa. Naprawdę! Nie czytam thrillerów, horrorów bo się boję spać i nie są to czcze słowa, ja naprawdę nie mogę usnąć! Unikam więc. Ale Yrsę pokochałam dwa lata temu, w okolicach mojej obrony przeczytałam, połknęłam kryminał „Spójrz na mnie”. Do dziś pamiętam ten dzień, gdy zamiast stresować się obroną, wylegiwałam się na słońcu i wraz z Thorą próbowałam rozwiązać zagadkę. „Pamiętam cię” również wzbudziło we mnie masę emocji, dreszczyku. Wydaje mi się, że Yrsa jest moją ulubioną, współczesną autorką kryminałów. Piszę o tym wszystkim, aby dać Wam pogląd na moją(nieco skopaną) psychikę, jestem strachliwa, toteż mój próg wytrzymałości jest niższy, to czego ja się przestraszę zapewnie nie wywrze wrażenia na miłośnikach literatury z dreszczykiem. Musiałam tę książkę skończyć przed zmrokiem, bo po zachodzie słońca musiałabym ją czytać z psem i kotem. Fragmentami, czułam autentyczny strach, a każdy hałas przyprawiał mnie o stan przedzawałowy. A książka, jako całość… nie rozczarowała mnie.
Do portu przypływa luksusowy jacht, przypływa, a raczej taranuje nadbrzeże, po wejściu na statek okazuje się, że nie ma na nim żywej duszy. Statek jest pusty. Jak to możliwe? Skoro z portu w Lizbonie wypłynął Jach z małżeństwem z bliźniaczkami oraz z załogą. Tak mała liczba pasażerów jest spowodowana tym, iż jacht został zajęty przez bank na poczet długów. Krążą plotki, że nad jachtem ciąży klątwa, coś dziwnego wyczuwa się również w atmosferze. Thora – znana z poprzednik kryminałów autorki – prawnik zostaje pełnomocnikiem rodziców mężczyzny, który z ramienia komisji likwidacyjnej, znalazł się na pokładzie bo ma uprawnienia – odbył kiedyś kurs żeglarski- a jeden z członków załogi miał wypadek. Przypadek… płynął z żoną i dwiema córkami, najmłodsza córka została z dziadkami. Rodzice Egira wynajmują Thorę, która jak zwykle całym sercem angażuje się w śledztwo mające na celu wyjaśnienie tego co stało się na pokładzie. Czy pasażerowie dryfują gdzieś po lodowatych wodach? Ta nadzieja ulatuje, gdy odnalezione zostają zwłoki jednego z pasażerów, one rozwiewają złudzenia. Jaka tragedia rozegrała się na luksusowym, zachwycającym jachcie? Kto mógł dokonać takiej eksterminacji, w jakim celu?
Jak dla mnie już sam wybór miejsca na główną akcję jest rewelacyjny. Jacht na pełnym morzu, to zagranie w stylu Christie, mamy ograniczoną liczbę potencjalnych sprawców, dodatkowo dochodzi permanentne poczucie zagrożenia, dziwna atmosfera, poczucie przebywania w pułapce z której de facto nie ma ucieczki, kontakt ze światem jest ograniczony a i to odchodzi w przeszłość. Dodatkowe Yrsa pisze w specyficzny sposób na pograniczu realizmu i świata paranormalnego. Ten schemat powtarza się i tutaj, ale jest to napisane w tak dobry sposób, że nawet osoby tak przyziemne jak ja nie odczuwają z tego powodu dyskomfortu.
Co mi przeszkadzało, co przeszkadza mi w kryminałach skandynawskich to imiona, których nie mogę wypowiedzieć nawet w głowie, więc ciężko mi połapać się who is who. Wiem, że nic się z tym nie da zrobić, ale niesamowite zbitki liter sprawiają, że nawet nie próbuję odczytać imienia, bohaterów kojarzę wizualnie po zlepkach znaków oznaczających ich personalia. Mam nadzieję, że rozumiecie co mam na myśl ; ]
Reasumując spędziłam przy tej książce naprawdę dobre godziny, dała mi to czego oczekiwałam, emocje, dreszczyk, napięcie i zakończenie, które jest nieco zamotane, ale ostatnie strony dają po twarzy – metaforycznie. Mocne.
Szczerze polecam, dobra książka! Jasne, na raz – jak większość kryminałów, ale nie powinniście doznać zawodu.
Po książkowym kacu spowodowanym lekturą książki „Moja Siostra mieszka na kominku”(polecam lekturę) miałam problem z wyborem lektury, rzuciłam chyba czterema książkami, obiektywnie – świetnie się zapowiadały- ale ja wpadłam w taki typowo-babski humor „nie wiem czego chcę, wkurza mnie to, nie podchodź mi pod nogi, bo zaraz się okaże, ze to przez ciebie!! Grrr trzymajcie się...
więcej Pokaż mimo to