Wyznaję

Okładka książki Wyznaję
Jaume Cabré Wydawnictwo: Marginesy literatura piękna
768 str. 12 godz. 48 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
Jo confesso
Wydawnictwo:
Marginesy
Data wydania:
2013-02-20
Data 1. wyd. pol.:
2013-02-20
Data 1. wydania:
2011-01-01
Liczba stron:
768
Czas czytania
12 godz. 48 min.
Język:
polski
ISBN:
9788363656249
Tłumacz:
Anna Sawicka

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Rekonstrukcja tożsamości



4227 121 154

Oceny

Opinia

avatar
1529
172

Na półkach: , , ,

Co za książka… Co za efekciarska i oszukańcza książka! Nie liczyłam na wielką literaturę, jedynie na niegłupią i uczciwą lekturę. Tymczasem jest to ”dzieło”, które na każdej stronie oszukuje czytelnika niespełnionymi obietnicami, udając, że jest czymś więcej, niż jest.

Można by przypuszczać, że jeśli autor przegania nas przez kilkaset lat historii, nie oszczędzając różnorakich tragedii, nawet Oświęcimia nie oszczędzając, robi to w jakimś istotnym celu.
Aż do ostatnich stron żywiłam nieśmiałą nadzieję, że kluczem do rozwiązania tej zagadki będą nazwiska Vico i Berlina, myślicieli, którymi zajmuje się bohater (poliglota Adrian). Uwaga, spoiler – nic takiego nie następuje. Na koniec okazuje się bowiem, że Isaiah Berlin, który występuje w tej powieści jako jedna z postaci, jest tam jedynie po to, aby wysłać bohaterowi gratulacje, Vico natomiast, aby bohater mógł powiedzieć, że myślał dokładnie to samo, co on, zanim go przeczytał. Autor zatrudnił ich mniej więcej w takim celu, w jakim Salman Rushdie wystąpił w filmie „Bridget Jones”, mianowicie był tam pytany o drogę do toalety. Tylko że to był żart.

Przy pewnym udziale dobrej woli można sobie dopowiedzieć, po co autorowi tych dwoje. Vico, a za nim Berlin (pisze o tym Berlin w eseju „Giambatista Vico i historia kultury”, w zbiorze "Pokrzywione drzewo człowieczeństwa") uważał każdą epokę w historii, a z nią każdą kulturę za swego rodzaju odrębną całość, posiadającą własną wizję świata i odpowiadające jej ideały, wartości i normy. Zło przybiera w każdej z tych epok swoistą dla niej formę. Zbrodnia, przemoc, kara śmierci wyrażają daną epokę tak samo jak poezja czy architektura. Dla Vico próba zrozumienia Starożytnych powinna zawierać zarówno genialne dzieła sztuki, jak i akty barbarzyństwa. Berlin będzie się zastanawiał nad źródłami dwudziestowiecznego ludobójstwa w kontekście filozofii oświecenia. Można przypuszczać, że autor czerpie z nich inspirację; używając Vicowskiej fantasia (wnikanie w sposób myślenia dawnych ludzi), stara się ożywić przeszłość i opowiedzieć o różnych wcieleniach zła, zła, które przychodzi nie od Boga czy szatana, ale od społeczeństwa, i ma taki kształt, jaki ono mu nadaje. Ale czy rzeczywiście o to autorowi chodzi? Nie wiadomo, bo przez żadne swoje rozumowanie nie raczy nas przeprowadzić, a na sam koniec stwierdza ustami bohatera ni mniej ni więcej tyle, że wszystko jest dziełem przypadku lub boskiego planu. Byłby to może wynik załamania powieściowego myśliciela Adriana pod ciężarem osobistych tragedii, ale szczerze mówiąc, ten bęcwał żył całe życie jak pączek w maśle, a jedyne przykre rzeczy, które mu się przytrafiały, wynikały z jego własnych słabości.

Historia. Jako próbkę znajomości historii w wykonaniu autora polecam opowieść o hitlerowskim zbrodniarzu wojennym, który wychodzi z więzienia gdzieś tak około roku 50, 51, w strefie brytyjskiej, po czym rusza beztrosko – gdzie? Na Wschód, proszę państwa, do strefy radzieckiej, przechodzi sobie nie niepokojony przez granicę NRD, zaszywa się w zakonie (stalinizm z szaleje, ale nikt zakonników broń Boże nie niepokoi), po czym rusza sobie dalej i znów bez żadnych problemów krąży za Żelazną Kurtyną, przemierzając kolejne granice i ani przez myśl mu nie przejdzie, że ktoś z ocalonych może go rozpoznać.

Psychologia. Zbrodniarz wojenny, który żałuje za grzechy i odkupuje je całym swoim dalszym cnotliwym życiem. Mengele w afrykańskich slamsach. Jasne.

Wielka miłość. Nasz bohater kocha się całe życie w kobiecie, o której wiemy tylko tyle, że ładnie rysuje i jest Żydówką, bo tak pasuje do akcji. Jest to kobieta bez osobowości, bez jakichkolwiek własnych myśli, dzięki którym mogłaby sprawiać wrażenie człowieka z krwi i kości, a nie snującej się mary. Wielkie uczucia wyrażone są wyłącznie za pomocą wyświechtanych patetyczno-sentymentalnych zwrotów typu „kochać do szaleństwa”, „zatapiać się w głębi oczu”, „rzewnie płakać” itp. OK, de gustibus… , ale na mnie to jakoś nie działa. Czy raczej, działa odwrotnie do zamierzeń autora.

Jedyny przebłysk, jaki widzę w tej hucpie, to Bernat, przyjaciel głównego bohatera. Bernat, doskonały skrzypek, który czuje, że techniczna wirtuozeria to jeszcze nie sztuka – bo tej potrzeba autentyzmu, a on go nie ma. Bernat, który próbuje pisać, ale tu dotyka go ten sam problem. Za mało przeżył? Brak mu bożej iskry? Nie wiadomo. Wiadomo jedynie, że to co pisze, jest wydumane, wykoncypowane, ale brak temu szczerości głębokiego wewnętrznego przeżycia. Jak dla mnie, wypisz wymaluj autor.

Jest taki cytat z Máraiego, który chodził za mną, kiedy tę książkę czytałam, zostawię go tu więc zamiast podsumowania:
„Szczery kryminał, uczciwy romans nigdy literaturze nie szkodziły: czytelnik wiedział, co czytał. Ale paraliteratura dusi literaturę, ponieważ oszałamia czytelnika, który nawet nie podejrzewa, że to, co czyta, to nie literatura, lecz syntetyczna namiastka”.

Co za książka… Co za efekciarska i oszukańcza książka! Nie liczyłam na wielką literaturę, jedynie na niegłupią i uczciwą lekturę. Tymczasem jest to ”dzieło”, które na każdej stronie oszukuje czytelnika niespełnionymi obietnicami, udając, że jest czymś więcej, niż jest.

Można by przypuszczać, że jeśli autor przegania nas przez kilkaset lat historii, nie oszczędzając...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    7 976
  • Przeczytane
    5 728
  • Posiadam
    2 052
  • Ulubione
    536
  • Teraz czytam
    412
  • Chcę w prezencie
    156
  • 2013
    99
  • 2014
    81
  • E-book
    46
  • 2018
    42

Cytaty

Więcej
Jaume Cabré Wyznaję Zobacz więcej
Jaume Cabré Wyznaję Zobacz więcej
Jaume Cabré Wyznaję Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także