Niuch
- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Cykl:
- Świat Dysku (tom 39)
- Tytuł oryginału:
- Snuff
- Wydawnictwo:
- Prószyński i S-ka
- Data wydania:
- 2012-04-10
- Data 1. wyd. pol.:
- 2012-04-10
- Data 1. wydania:
- 2011-01-01
- Liczba stron:
- 360
- Czas czytania
- 6 godz. 0 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788378391050
- Tłumacz:
- Piotr W. Cholewa
- Inne
Powszechnie uznawana prawda głosi, że kiedy policjant wyjeżdża na urlop, ledwie ma czas otworzyć walizkę, nim znajdzie pierwsze zwłoki. Komendant Sam Vimes ze Straży Miejskiej Ankh-Morpork jest właśnie na urlopie na wsi – niewinnej i wesołej, ale nie dla niego są zwykłe trupy w szafie. Trupów jest więcej, bardzo wiele, a także pradawna zbrodnia, straszniejsza niż morderstwo. Znalazł się poza swoją jurysdykcją, poza kompetencją, niekiedy zagubiony i poza granicami zrozumienia, pozbawiony kanapek z bekonem, ale nie przebiegłości. Podobno w końcu wszystkie grzechy zostają wybaczone. Ale chyba nie całkiem…
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Policjant jest zawsze na służbie
Śmierć nie była dla Vimesa zjawiskiem obcym – i vice versa.
Sir Samuel Vimes, komendant Vimes czyli jego łaskawość diuk Ankh jak większość obywateli dowolnej rangi społecznej, oddycha. Z wyjątkiem może tych, którzy już tego nie robią. Zwykle nie jest tego faktu świadomy i przypomina sobie o tym przede wszystkim w sytuacjach, które mogą go tego oddechu pozbawić. A ponieważ oddychanie jest nierozerwalnie związane z węchem, a on jest nierozerwalnie związany ze swoim powołaniem, Vimes także węszy. I po prawdzie to również jest proces nie do końca od niego zależny.
Zakazać Vimesowi węszyć, to jakby zakazać innym oddychać. W zasadzie można, owszem, niektórzy będą nawet próbować – mniej lub bardziej intensywnie, w zależności od autorytetu wygłaszającego takie żądanie – ale i tak zwykle natura będzie na wierzchu. Na wierzchu Vimesa natomiast jest przestępstwo. Na wierzchu, naokoło, jest albo dopiero będzie – jego zwykle mało subtelny zapach dolatuje do Vimesa, a następnie materializuje się w takim miejscu, w którym ktoś, najpewniej znowu Vimes, w końcu się o nie potknie. I bez znaczenia jest fakt, że właściwie to komendant jest na wakacjach. I właściwie to wedle zaleceń małżonki (której zdanie bardzo ceni, nawet jeśli nie rozumie lub nie popiera) powinien odpoczywać. Tyle że to tak, jakby drwal pojechał na wypoczynek do lasu. A las jest wszędzie - prędzej czy później zawsze wpadnie się na drzewo.
Samuel Vimes osobiście lubił herbatę, jednak herbata nie jest herbatą, jeśli jeszcze przed pierwszym łykiem można zobaczyć dno filiżanki.
W zasadzie u Pratchetta widać nie tylko dno filiżanki, ale nawet stół, na którym ona stoi. W przeciwieństwie jednak do herbaty, w przypadku Świata Dysku jest to niewątpliwa zaleta. Jeśli ktoś oczekuje tego, co zawsze, nie zawiedzie się. Jeśli ktoś oczekuje czegoś nowego, również powinien się czuć usatysfakcjonowany…
To co u Pratchetta przyciąga w pierwszej kolejności i w czym jest niekwestionowanym mistrzem, to język - tak zawiły i tak lekki jednocześnie w tej zawiłości, że aż chwilami niemożliwy. To jest ta materia, w której autor czuje się jak ryba w wodzie. Lub jak Vimes na ulicach Ankh Morpork. Jednak pomimo tego, że obcowanie z widzeniem świata przez Pratchetta nigdy nie przestaje być zaskakujące, z czasem ciężar lektury musi przenieść się z formy wypowiedzi także na jej treść.
Chociaż, bądźmy szczerzy, napędzanie akcji nie jest mocną stroną Pratchetta i próżno oczekiwać od niej trzymających w napięciu zwrotów. Jeśli czytelnik nastawi się na wartki kryminał, może się okazać, że spomiędzy kartek dobiegnie cichy śmiech autora. Zwroty, owszem, będą, ale raczej w stylu rady zatroskanej mamy pilota: Lataj nisko i powoli, a na zakrętach zwalniaj.
Osobny hołd należałoby po raz kolejny złożyć tłumaczowi, Piotrowi W. Cholewie. Sztuką wyższych lotów jest używanie języka w sposób, w jaki używa go Pratchett, czyli mniej więcej tak, jakby wyjąć ten język codzienny, dość już i tak odległy od słownikowego, z zawiasów i zacząć zginać w zupełnie nietypowych, wręcz niemożliwych miejscach. Przetłumaczenie takiego powykrzywianego tworu na inny język wymaga jednak podwójnych umiejętności i szarych komórek na najwyższym stopniu wtajemniczenia. Dlatego krótko i dobitnie nie zawaham się stwierdzić, że autorów „Niucha” jest dwóch i jak daleko by już ten tandem nie dojechał, jestem pewna, że jeszcze długa i owocna droga przed nim.
Magdalena Wiśniewska
Wszystkie cytaty za: Niuch, Terry Pratchett, Prószyński i S-ka, Warszawa 2012.
Oceny
Książka na półkach
- 3 798
- 1 923
- 1 383
- 178
- 141
- 95
- 70
- 70
- 68
- 64
Opinia
Mówi się, że nie chodzi o ilość tylko o jakość. I dlatego też wydawać by się mogło, że jeżeli ktoś popełnił tak ogromną ilość książek jak sir Terry Pratchett, z pewnością nie ma czytelnikowi już nic do zaoferowania. Można przypuszczać, że jego kolejna książka nie będzie warta nawet przelotnego rzucenia okiem na nią w księgarni, że nie miał o czym pisać, że poszedł po najmniejszej linii oporu, książka będzie bez polotu, mało interesująca. A jedyne co z pewnością będzie o niej można powiedzieć to, to że została napisana dla mamony,ale nic bardziej, mylnego. Mam wrażenie, że Pratchett mimo swojego wieku (64 lata) ma głowę wypchaną wspaniałymi, czasami nieco szalonymi pomysłami których nie powstydziłby się niejeden nastolatek. „Niuch” będąca już 39 książką twórcy tak uwielbianego przez szeroką rzeszę fanów na całym świecie - Świata dysku, tylko to potwierdza.
Sam Vimes nie ma powodów do zadowolenia, on mający poważanie w całym mieście, człowiek przed którym najwięksi złoczyńcy Ankh-Morpork chowają się w ciemnych zaułkach miasta, poważany komendant Straży Miejskiej został postawiony pod murem i to przez swoją ukochaną żonę Lady Sybil. Dowódca z ciężkim sercem i wielkim niepokojem wyjeżdża ze swoją rodziną na swoje pierwsze wakacje. Sam nawet w najmniejszym stopniu nie jest w nastroju wakacyjnym. Urlop na wsi, w pięknym pałacu pośrodku zielonego oceanu kwiatów, drzew, krzewów i pięknie śpiewającego ptactwa jest dla niego nie lada utrapieniem. Vimes dotkliwie odczuwa brak powietrza przepełnionego ciężkim dymem z kominów, hałasu i krzyków dochodzących z brudnych, pełnych szczurów i wszelkiej maści zbirów ulic, na których zło i brutalność to chleb powszedni. Jednak jak przystało na prawdziwego policjanta z krwi i kości Vimes wie, że tam gdzie są ludzie musi być i przestępstwo. Zgodnie z oczekiwaniami nie musi wcale długo czekać by jego przypuszczenia się sprawdziły, a on sam znalazł się pośrodku serii zabójstw goblinów z ogromną aferą z bezwzględnymi przemytnikami w tle.
Jak wcześniej wspomniałam „Niuch” jest już 39 książką z Serii Świata Dysku jednak równie dobrze można potraktować jako odrębną opowieść. Czytanie tej książki stanowiło dla mnie samą przyjemność. Język Pratchetta jest niepowtarzalny, przystępny, giętki i zabawny przez co przynosi czytelnikowi niemałą frajdę podczas obcowania z jego twórczością. Jeżeli chodzi zaś o głównego bohatera – Samuela Vimesa, to podczas tych 39 książek rozłożono go już na czynniki pierwsze i napisano o nim już pewnie tyle, że na jego temat mogłaby powstać niejedna fascynująca i obszerna praca magisterska (o ile już nie powstała). Jest on postacią, która wierzy w sprawiedliwość i właśnie nią stara się kierować w życiu, niejednokrotnie również możemy się przekonać, że w swoich zachowaniu upodobał sobie zasadę, według której cel uświęca środki. Z resztą jak powszechnie wiadomo to właśnie komendant Straży Miejskiej jest swoistym alter ego samego autora. Wszystkie cechy, które sobą prezentuje charakteryzują również jego twórcę – są odzwierciedleniem poglądów i cech, które ceni lub posiada Terry Prathchett.
Wiele osób twierdzi, że Pratchett Pratchetowi nie równy. Wielu zarzuca mu wypalenie i brak w ostatniej książce tego za czym tak przepadali; puszczania oka do czytelnika, zabawy słowami i humoru. Czytałam również recenzje mówiące, że książka tchnie z każdej strony zadumą, zbyt wiele w niej powagi, zbyt wiele umoralniania itp. Być może jest w tym trochę prawdy, ale biorąc pod uwagę całokształt oraz fakt, że postępująca u niego choroba Alzhaimera naprawdę utrudnia mu pisanie powinniśmy być wdzięczni za każdą możliwość spotkania z Vimesem i spółką oraz podziwiać jego warsztat, humor i postrzeganie tego przewrotnego nie do końca racjonalnego świata.
Polecam zdecydowanie, każdemu kto kocha Pratchetta ale również tym, którzy jeszcze nie widzą, że Go pokochają.
Mówi się, że nie chodzi o ilość tylko o jakość. I dlatego też wydawać by się mogło, że jeżeli ktoś popełnił tak ogromną ilość książek jak sir Terry Pratchett, z pewnością nie ma czytelnikowi już nic do zaoferowania. Można przypuszczać, że jego kolejna książka nie będzie warta nawet przelotnego rzucenia okiem na nią w księgarni, że nie miał o czym pisać, że poszedł po...
więcej Pokaż mimo to