Ojczyzna polszczyzna dla uczniów Jan Miodek 6,9
ocenił(a) na 61 dzień temu W latach 90. XX wieku profesor Miodek był chyba najbardziej znanym ekspertem od poprawności językowej. Z właściwą sobie elegancją i swadą objaśniał w mediach zawiłości polszczyzny. Jako popularyzator wiedzy sprawdzał się znakomicie. Nie tylko w audycjach radiowych i telewizyjnych, ale również w licznych pisemnych publikacjach niósł kaganek oświaty, tropiąc popełniane przez Polaków błędy i podpowiadając, jak ich unikać. Każdorazowo wskazywał przyczyny tych omyłek. Zwykle mają one podłoże: gwarowe, historyczne lub wynikają z tendencji do upraszczania (tzw. ekonomii języka).
Jedną z edukacyjnych propozycji, jaką profesor skierował do najmłodszych, była książeczka nawiązująca tytułem do jego programu. Mówiąc ściślej – powstała ona jako efekt tegoż, odpowiadając na zapotrzebowanie uczniów.
„Ojczyzna polszczyzna dla uczniów” okazuje się jednak cenna i dla nas, dorosłych czytelników. Pomieszczone w zbiorku miniwykłady dotyczą bowiem nie tylko kwestii podstawowych („Głoska a litera”, „Kłopoty z ę i ą”, „Czy zawsze przecinek przed że i który”, „O przydawce i dopełnieniu”, „Raz – włączyć, ciągle – włączać”, „Odmieniajcie nazwiska!”),ale również spraw mniej oczywistych („Czy Warszawa pochodzi od Warsa i Sawy?”, „Kłopoty z mieleniem”, „Tę i tą”, „O formach bardzo często używanych”).
Warto więc przytoczyć te fragmenty, które poszerzają nie tylko uczniowskie horyzonty:
Dlaczego Warszawa?
Połączeniu -ro- między spółgłoskami może na północy odpowiadać -ar- (Starogród, Nowogród, krowa – Stargard, Nowogard, karwa). Także imię Wrocisław (ten, który miał wrócić sławę, wrócić sławny),od którego pochodzi nazwa miejscowa Wrocław ma swoją północną wersję, mianowicie: Warcisław. Spieszczenie od Warcisława to Warsz, zaś osada Warsza to Warszewa. Jeszcze w XVI w. Kochanowski pisał fraszki na most warszewski. Warszewa przekształciła się w Warszawę wskutek mechanizmu przesadnej poprawności językowej. Ponieważ w gwarach Mazowsza i północnej Polski zmieniano a na e (jebłko, jegoda, wiedro),nasi przodkowie puryści tak gorliwie poprawiali e na a, że objęli tą modyfikacją także Warszewę. Choć był to błąd, Warszawa stała się w końcu obowiązującą normą. Legendę o Warsie i Sawie można zatem włożyć między bajki.
Jak mleć kawę?
Kawa stała się u nas prawie narodowym napojem, ale wciąż mamy kłopoty z odmianą czasownika mleć. Krąży dowcip o człowieku, który zobaczywszy w sklepie tabliczkę z napisem: „Mielimy kawę”, odczytał ją jako informację o braku (utracie) owego produktu. Nie mówimy zatem: mielimy, lecz mielemy. I nie mlesz czy mielisz, tylko mielesz. W czasie teraźniejszym poprawne są formy: ja mielę, ty mielesz, on/ona miele, my mielemy, wy mielecie, oni/one mielą. Jeszcze trudniej jest w czasie przeszłym: ja mełłem (mełłam),ty mełłeś (mełłaś),on mełł (ona mełła),my mełliśmy (mełłyśmy),wy mełliście (mełłyście),oni mełli (one mełły). A jaka jest kawa po zmieleniu? Mielona, zmielona albo – rzadziej – mełta, zmełta.
Tę i tą
Skąd bierze się rozterka gramatyczna: tę – tą? Jak wiemy w piśmie musi być tę, w mowie dopuszcza się tą. Normy języka pisanego są zawsze surowsze. Dlaczego jednak ta niejednolitość? Otóż do XIX w. wszystkie zaimki rodzaju żeńskiego miały w bierniku końcówkę –ę: widziało się nie tylko tę matkę, ale i moję matkę, twoję matkę, naszę matkę, waszę matkę itp. Ponieważ jednak przymiotniki miały zawsze w tym przypadku końcówkę –ą (od wieków widziało się zawsze miłą dziewczynę, dobrą matkę, kolorową sukienkę, czarną torebkę),pod ich wpływem i zaimki przyjęły końcówkę –ą, żeby było łatwiej (wygodniej powiedzieć: widzę moją dobrą matkę niż widzę moję dobrą matkę). Czemu zaimek ta uparcie się trzyma swej starej postaci biernikowej? Bo jest on bardzo często używany, stokrotnie częściej niż zaimki: moja, twoja, nasza, wasza, a formy bardzo często używane zmieniają się we wszystkich języka świata najwolniej.
O liczbie podwójnej
Cóż to za dziwoląg gramatyczny: dwie słowie w przysłowiu: Mądrej głowie dość dwie słowie? Czemu nie dwa słowa? Bo kiedyś w języku polskim oprócz liczby pojedynczej i mnogiej funkcjonowała tzw. liczba podwójna. Kiedy mówiło się o czymkolwiek, co występowało w parze, trzeba było stosować – czy to w odmianie przez przypadki, czy przez osoby – formy gramatyczne specjalne dla owej liczby podwójnej. Było jedno słowo i trzy, cztery słowa. O dwu słowach nie można było powiedzieć inaczej jak tylko dwie słowie. Podobnie: dwie niewieście (dzisiejsze: dwie niewiasty),dwie skrzydle (dzisiejsze dwa skrzydła),dwie lecie (dwa lata),dwie poli (dwa pola),dwie słońcy (dwa słońca) itp. Liczba podwójna obumarła kilkaset lat temu. W starej formule przysłowia, powtarzanej przez wieki, zachowała się jednak dawna postać gramatyczna. Swoją odmianę miały też nazwy organów parzystych – oczu, rąk, uszu, pleców. To dlatego do dziś obok postaci: oczami, rękami (tak jak kobietami, mężczyznami, polami, oknami, psami, kotami) znajdują się w obiegu stare: oczyma, rękoma (plecyma, uszyma całkowicie uległy młodszym formom: plecami, uszami).