-
Artykuły
Ojcowie w literaturze, czyli świętujemy Dzień OjcaKonrad Wrzesiński29 -
Artykuły
Rękopis „Chłopów” Władysława Stanisława Reymonta na liście UNESCOAnna Sierant3 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 21 czerwca 2024LubimyCzytać579 -
Artykuły
Wejdź do świata, który przyspiesza bicie serca. Najlepsze kryminały w StorytelLubimyCzytać2
Biblioteczka
2018
2017
Dotąd nie było mi jakoś dane zapoznać się z twórczością D. Glukhovskiego. Owszem, widywałam jego powieści na półkach bibliotecznych i w księgarniach. Słyszałam i czytałam ten ogrom pozytywnych opinii, zachwyt czytelników i wyczekiwanie kolejnych części. Coś sprawiło jednak, że tematyka postapokaliptyczna nie przemówiła do mnie. I nagle w moje ręce trafia „Tekst”, zupełnie inna powieść, nie związana ze światem fantasy. Okładka do mnie przemawia – intryguje, chcę odkryć jej prawdziwe oblicze, zrozumieć.
Poznałam Ilję – byłego już więźnia, który wraca do domu po zakończonym wyroku. Śmierć matki zmienia jego plany. Tym bardziej, że to on zostaje odpowiedzialny za pogrzeb itd. I nagle pewne wydarzenie oraz zdobyty przez to Iphone zmieniają wszystko. Do czego może doprowadzić chęć zemsty? Dziwna lista kontaktów, e-maile od matki i cała zawartość telefonu sprawiają, że bardzo łatwo można stać się kimś innym. Ilja początkowo się jedynie bawi, ale właśnie to sprawia, że świat wirtualny staje się coraz bardziej uzależniający. Czy można nagle stać się zupełnie kimś innym, zmienić tożsamość poprzez jedynie smartfon i nikt tego nie zauważy?
Podsumowując: Nie do końca wiem, jak mam ocenić tę powieść. Z jednej strony pięknie napisana, żywo wręcz, ale z przestrogą. Z drugiej świat tam przedstawiony, tematyka nie za bardzo do mnie przemawia. Z pewnością jest do bardzo dobra powieść i każdy powinien ją przeczytać. Daje do myślenia, gdzie jest nasza granica prywatności, pytania o nas samych, naszą tożsamość, kim jesteśmy naprawdę, a kim wirtualnie. Czym jest bezpieczeństwo w sieci? Jak się uchronić? Przecież całe nasze życie znajduje się w naszych smartfonach – zdjęcia, wiadomości, e-maile, kontakty, wszystkie aplikacje sprawdzające co robimy i gdzie jesteśmy, historię przeglądanych stron i wyszukiwanych informacji, nie wspominając o informacjach publikowanych w portalach społecznościowych. Co się stanie, gdy zgubimy telefon? Do czego można wykorzystać taką wiedzę? Polecam gorąco, bowiem nie tylko powieść daje do myślenia, ale zmusza czytelnika do przemyśleń, do diagnozy własnego życia i postępowania. Choć napisana w bardzo przystępny sposób, nie jest wcale łatwą lekturą do poduszki.
Dotąd nie było mi jakoś dane zapoznać się z twórczością D. Glukhovskiego. Owszem, widywałam jego powieści na półkach bibliotecznych i w księgarniach. Słyszałam i czytałam ten ogrom pozytywnych opinii, zachwyt czytelników i wyczekiwanie kolejnych części. Coś sprawiło jednak, że tematyka postapokaliptyczna nie przemówiła do mnie. I nagle w moje ręce trafia „Tekst”, zupełnie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017
http://smag-rekomendacje.blogspot.com/
„Nie potrzebuje broni ten, który sam nią jest.”
Po przeczytaniu serii „Dwór cierni i róż” byłam ciekawa, jak napisane są inne książki autorki. I tak zaczęła się moja przygoda z serią „Szklany tron” oraz z jej bohaterami. Która jest lepsza seria, ciężko powiedzieć, bo obie uwodzą w podobny sposób. Mam swoich faworytów i bohaterów, których nie znoszę, czekając na ich rychły koniec. Obie serie także po pierwszym tomie mnie zaintrygowały, a dopiero po drugim uwiodły. Pokochałam je. Aż tu trafia w moje ręce wyczekiwany tom trzeci. Okładka sprawia, że chcę poznać dalszą historię Celeany. Jestem zaciekawiona. I co najważniejsze – utrzymana w stylu poprzednich. Jaka jest różnica? Zacznę od objętości – sporych rozmiarów, ale nie można tego inaczej napisać, skrócić. Jest wręcz idealna. Tylko co znajdziemy w środku?
„Nie proś o nic, nie módl się, nie marz. Po prostu wyszarpnij.”
Celeana wyjeżdża do domu. Zdradza Chaolowi kim naprawdę jest, ale jak tchórz ucieka. A może był to jedyny sposób? Życie w Adarlanie trwa nadal. Dorian szaleje. Pojawiają się buntownicy i to coraz liczniej. Zjawia się również tajemnicza Sorscha. A co robi sama Zabójczyni? Jej życie można podzielić na pewne rozdziały. Pierwszym jest załamanie spowodowane wyjazdem, śmiercią przyjaciółki, porzuceniem bliskich sobie ludzi oraz powrocie do rodzinnych stron, które przecież już nie odczuwa jako swoje. Drugi etap to poznanie Fae i Pół-Fae, nauka magii i walki, nauka pokory i poczucia wlasnej wartości. Trzeci i najtrudniejszy etap jej życia to odkrycie prawdy o sobie, o wydarzeniach z przeszłości, odblokowaniem się i objawieniem jako ta, na którą wszyscy czekają. Król jednak nie próżnuje, siejąc zniszczenie i śmierć. Wiedźmy także przygotowują się do wielkiej wojny. Nadchodzi światłość – czy wygra z ciemnością?
„… najważniejsze na świecie jest to, co mieszka w naszych sercach”
Podsumowując: Nie do końca wiem, jak mam zareagować na ten tom. Jest przełomowy. Nareszcie wiele tajemnic zostaje odkrytych, a czytelnik rozumie zachowanie bohaterów i poznaje prawdę z ich przeszłości. Król, który wszystko wie i wszystko widzi, nie wiedział kogo miał za Obrończynię? Wiedział o buntownikach, Chaolu, Dorianie i wszystkich intrygach. Stawia kolejne pułapki, a bohaterowie w nie wpadają z taką łatwością. Książka z pewnością jest pełna poświęcenia, bohaterskich czynów w imię idei, nadziei i miłości. Końcówka z pewnością zaskakująca i naprawdę boję się kolejnego tomu. Do końca nie wiadomo, komu ufać, kto jest tym dobrym, a kto złym. Każdy przecież może zdradzić. Polecać nie muszę, bowiem książka sama się broni. Czytelnicy, którzy mają już za sobą poprzednie tomy, z pewnością sięgną i po ten – i z pewnością się nie rozczarują. Warto nabyć i wracać, bo wywołuje ogrom emocji, pozostając na długo w sercu i w myślach. Przeczytałam ją parę godzin temu i nadal nie mogę przestać wyjść z tego świata, obmyślając kolejne potencjalne scenariusze dla bohaterów. Idealna.
http://smag-rekomendacje.blogspot.com/
„Nie potrzebuje broni ten, który sam nią jest.”
Po przeczytaniu serii „Dwór cierni i róż” byłam ciekawa, jak napisane są inne książki autorki. I tak zaczęła się moja przygoda z serią „Szklany tron” oraz z jej bohaterami. Która jest lepsza seria, ciężko powiedzieć, bo obie uwodzą w podobny sposób. Mam swoich faworytów i bohaterów,...
2017
http://smag-rekomendacje.blogspot.com/
Po przeczytaniu serii „Dwór cierni i róż” oraz pierwszego tomu i tym samym nazwą cyklu „Szklany tron”, nic nie mogło mnie powstrzymać przed sięgnięciem po „Koronę w mroku”. Drugi tom, od którego miałam naprawdę ogromne oczekiwania. Oprawa graficzna przyciągająca uwagę i uwodząca, prosta choć mająca coś w sobie. I to, co lubię najbardziej – okładka utrzymana w stylu tomu pierwszego, jak i pozostałych, o czym już wkrótce.
Celaena zostaje Obrończynią Króla, którego tak szczerze nienawidzi. Ciężko wywalczyła sobie tytuł, zyskując tym samym wielu wrogów i paru prawdziwych przyjaciół. Wzgardzony książę, coraz bliższy kapitan gwardii oraz skrywająca tajemnice księżniczka. Co także dzieje się naprawdę z Kaltain? Co naprawdę planuje Król i czy zdobył to, co od dziesięciu lat jest zakazane? Tak wiele pytań, a jeszcze zadania coraz trudniejsze do spełnienia. Kolejne morderstwa, które musi wykonać. I zlecenie, które wywraca świat do góry nogami – zabić Archera, dawnego znajomego z Twierdzy Zabójców. Czy ulegnie jego wpływom?
Podsumowując: Drugi tom zdaje mi się znacznie lepszy od poprzedniego. Po przeczytaniu go, jedyne co mogłam powiedzieć, to: „WOW”. Czytałam ostatnie strony raz jeszcze i znów, i tak ciągle. Z jednej strony domyślałam się, ale z drugiej… reakcja Chaola na odkrycie prawdy sprawiła, że miałam łzy w oczach. I od razu chciałam sięgnąć po kolejny tom, by sprawdzić, co będzie dalej. Polecam gorąco, bo każda książka autorki dostarcza niezapomnianych wrażeń i zapada głęboko w sercu.
http://smag-rekomendacje.blogspot.com/
Po przeczytaniu serii „Dwór cierni i róż” oraz pierwszego tomu i tym samym nazwą cyklu „Szklany tron”, nic nie mogło mnie powstrzymać przed sięgnięciem po „Koronę w mroku”. Drugi tom, od którego miałam naprawdę ogromne oczekiwania. Oprawa graficzna przyciągająca uwagę i uwodząca, prosta choć mająca coś w sobie. I to, co lubię...
2017
http://smag-rekomendacje.blogspot.com/
Z autorką miałam wcześniej styczność zaczytując się w rewelacyjnej serii „Dwór cierni i róż”. Po przeczytaniu trzech tomów wzrastała we mnie ogromna potrzeba zapoznania się z inną twórczością autorki. Chciałam porównać obie serie i sprawdzić, czy faktycznie tylko Dwór był tak świetny, czy to pióro pisarki jest mistrzowskie. A gdy emocje po innych książkach opadły, na spokojnie zabrałam się za „Szklany tron”.
Poznałam Celaenę S. zabójczynię – dla mnie to najemniczka, ale w tej powieści nie chodzi o jej nazywanie, a o jakże jej trudne losy. W wieku siedemnastu lat trafia za dokonane przestępstwa do kopalni, która jest jedynie powolnym umieraniem w męczarni. Wyczerpująca praca, ostre traktowanie i warunki do przeżycia minimalne. A jednak Celeana daje radę. Zwłaszcza, gdy pojawia się nadzieja w postaci Księcia Doriana. Propozycja wręcz nie do odrzucenia – ma stanąć w turnieju o stanowisko Królewskiej Obrończyni, a tym samym wywalczyć sobie wolność. Przybiera różne imiona, by ukryć prawdziwą tożsamość. Staje do kolejnych prób. Ale dworskie intrygi i używanie zakazanej magii z pewnością utrudniają walkę w turnieju, gdy trzeba walczyć każdego dnia o życie. Kolejni zawodnicy znajdowani są martwi, na współ zjedzeni. Kim jest bestia i kto jest jej panem? Nadchodzą ciężkie czasy i tylko magia może ich uchronić.
Podsumowując: Tytuł wskazywałby na walkę nie o stanowisko Królewskiej Obrończyni, a o Szklany Tron. Bardzo dobrze napisana. Podtrzymująca napięcie i wyzwalająca ogrom emocji. Nie do końca wiedziałam, komu lepiej kibicować – Księciowi Dorianowi czy Kapitanowi Chaol’owi. Wiem także, że Król jeszcze wiele ma do pokazania ze swej mrocznej natury a w dalszych częściach spodziewam się jeszcze więcej magii, dworskich intryg i znacznie większych emocji. A to, co stało się z Kaltain, to dopiero początek. Bardzo dobra dawka świetnie napisanej fantastyki. Gdy się wydaje, że najważniejszy jest turniej, autorka wprowadza dodatkowe elementy walki, dodatkowe tajemnice do rozwikłania i brutalne morderstwa. A to tylko sprawia, że nie można się oderwać do lektury. I choć wkradła się tu pewna przewidywalność, wciąż jest do rozwinięcia tajemnica. Gorąco polecam, bo naprawdę warto. Ta książka pokazała, że seria „Dwór cierni i róż” nie jest wyjątkiem, a to właśnie pióro autorki jest tak rewelacyjne. Nie pozostaje mi nic innego, jak oddać się dalszej lekturze kolejnych tomów.
http://smag-rekomendacje.blogspot.com/
Z autorką miałam wcześniej styczność zaczytując się w rewelacyjnej serii „Dwór cierni i róż”. Po przeczytaniu trzech tomów wzrastała we mnie ogromna potrzeba zapoznania się z inną twórczością autorki. Chciałam porównać obie serie i sprawdzić, czy faktycznie tylko Dwór był tak świetny, czy to pióro pisarki jest mistrzowskie. A gdy...
2017
http://smag-rekomendacje.blogspot.com/
„W ciemności kryje się niebezpieczeństwo.”
Na ten tom, piąty i finałowy, czekałam z ogromną niecierpliwością i obawą. Nie wiedziałam, jak to wszystko się zakończy. I nie dowierzałam, jak można skończyć ich historię, dlaczego autorka nie chce pisać tego dalej. Przecież nam, czytelnikom, wcale nie znudziły się losy terra indigena. Jednak dostając ją w dłonie, nie mogłam powstrzymać się od pochłaniania każdej następnej strony. Na uwagę zasługuje także okładka – idealna, w klimacie poprzednich części (tom czwarty dziwnie się wyróżnia od pozostałych). A co znalazłam w środku?
„… żeby mieć silne kości, należy jeść silne kości.”
Na początek ostrzeżenie – proszę tego nie czytać, jeśli jesteście przed lekturą. Niestety każde zdanie będzie zdradzało zbyt wiele. Zatem – UWAGA, SPOILERY!
Historia piątego tomu rozpoczyna się wkrótce po „porządkach” Starszych. Pazury i Kły Namid wyszły na ulice. Nie tylko ludzie z przestrachem obserwują sytuację – Inni także czają się w gotowości do ucieczki. Każda ze stron przelicza straty. Spora część miast nagle przestała istnieć. Panuje chaos i zgroza. Niewiele zostaje z tych, którzy wspomagali LPiNW. Dziedziniec jednak nie ucierpiał. Starsi także polubili to miejsce, obserwując zwyczaje ludzi i terra indigena. Simon Wilcza Straż ma jednak poważne zadanie przed sobą – nie tylko Meg jest Pionierką dla swoich, ale i on zostaje tym obciążony. Na jego przykładzie, a także mieszkańców Dziedzińca, Starsi uczą się czym jest dobro i zło, kto zasługuję na karę, a kogo można oszczędzić i wpuścić do miast. I wszystko wydawałoby się powoli wracać do normy, gdyby nie nagłe pojawienie się Cyrusa Montgomery’ego. Jedni stają się go ciekawi, inni chcą się go od razu pozbyć. Jedna wizyta zmieni dalsze losy całego Dziedzińca, ale również nauczy Starszych, że czasem Ci mniejsi mają rację i trzeba uczyć się na błędach, bowiem ciekawość niekiedy prowadzi do śmierci. A życie Meg staje pod wielkim znakiem zapytania.
„… słowa mogą ranić tak samo jak pięści.”
Podsumowując: Nie mogłam uwierzyć, że to już koniec! Nie można tak zakończyć tej historii. Wciągająca, niepowtarzalna. Powtórzę się, bo przy każdej części pisałam to samo – MISTRZOSTWO zarówno pióra, jak i przekazu emocji. Polecam gorąco tym, którzy jeszcze nie sięgnęli po serię Inni, bowiem Ci, którzy spróbowali – nie potrafią się powstrzymać i dają się wciągnąć w losy Meg i Dziedzińca.
http://smag-rekomendacje.blogspot.com/
„W ciemności kryje się niebezpieczeństwo.”
Na ten tom, piąty i finałowy, czekałam z ogromną niecierpliwością i obawą. Nie wiedziałam, jak to wszystko się zakończy. I nie dowierzałam, jak można skończyć ich historię, dlaczego autorka nie chce pisać tego dalej. Przecież nam, czytelnikom, wcale nie znudziły się losy terra indigena....
2017
http://smag-rekomendacje.blogspot.com/
To było moje kolejne podejście to tej powieści. Od lat przerywałam jej czytanie, nie dochodząc nawet do połowy. Twierdziłam, że to jednak nie dla mnie, choć znajomi ponoć tak się dobrze przy niej bawili. Tłumaczyli mi, jaka jest zabawna – ja tego nie widziałam. Przyszedł jednak ten czas najwyraźniej odpowiedni, aż przeczytałam książkę i to w dodatku nareszcie w całości. Pochłonęła mnie. Ale zacznijmy od początku…
Poznajemy Wiktorię, studentkę kochającą życie na Ziemi, która z jakiegoś powodu trafia do imprezowego Piekła. O nie, nie smaży się, nie jest torturowana, wręcz przeciwnie – bawi się jak na niekończącej się imprezie. Za to Niebo pełne jest sztywniaków w sandałkach ze skarpetkami. Dlaczego trafiła akurat do Lucyfera? Nie do końca wiadomo, zwłaszcza z jej zasadami moralnymi, sumieniem i ogólnym prowadzeniem. Ale już za późno – trafiła tam i koniec. Poznajemy jej „przyjaciółkę”, prawdziwą Kleopatrę, która podsuwa Wiki doskonały pomysł. I nagle BUM, bohaterka prowadzi podwójne życie: jako nadal studentka i wzdychająca do pewnego Piotra oraz jako diablica z całkiem przyjemnymi mocami i walcząca o dusze właśnie zmarłych. Do każdego przekrętu, każdego bałaganu motywują ją dwa jakże przystojne diabły: Azazel i Beleth. Co sprawia, że w Piekle dzieje się… nigdy jeszcze tak się nie działo, a sam Lucyfer w połączeniu z Archaniołem Gabrielem chcą się jak najszybciej pozbyć niewygodnej Diablicy. Zaczyna się polowanie. Kto wygra?
Podsumowując: Naprawdę bardzo dobrze się przy niej bawiłam. Powieść rozbawiała mnie wielokrotnie. Nie mogłam uwierzyć wręcz w ślepotę Wiktorii i jej naiwności. I ten cały Piotruś bardziej mnie denerwujący, niż jakikolwiek inny bohater powieści. Poznałam już literaturę autorki i naprawdę teraz widzę, jak bardzo rozwinęła swój warsztat od czasów serii o Diablicy. Świetny pomysł, dobrze opisany. Nieco przewidywalna, ale jaka przyjemność z jej czytania. Nie jest to literatura wysokich lotów, ale na zimne wieczory dla odstresowania po ciężkim dniu będzie idealna. I bardzo liczę, że Wydawnictwo WAB jednak zdecyduje się na dalsze części w wersji kieszonkowej, jaką aktualnie posiadam. Bardzo na to liczę :)
http://smag-rekomendacje.blogspot.com/
To było moje kolejne podejście to tej powieści. Od lat przerywałam jej czytanie, nie dochodząc nawet do połowy. Twierdziłam, że to jednak nie dla mnie, choć znajomi ponoć tak się dobrze przy niej bawili. Tłumaczyli mi, jaka jest zabawna – ja tego nie widziałam. Przyszedł jednak ten czas najwyraźniej odpowiedni, aż przeczytałam książkę...
2017
http://smag-rekomendacje.blogspot.com/2017/11/bullet-book-badz-pieknie-zorganizowana.html
Po zapoznaniu się z „Twój rok z bullet bookiem” Z. Compton’a, a także wprowadzeniu znacznych zmian w układzie mojego terminarza, informacji istotnych i planów, marzeń, potrzeb i zachcianek na różnych kartkach, nie obawiałam się sięgnąć po kolejną książkę z serii, a mianowicie sam „Bullet book” przygotowany przez David’a Sinden’a oraz Wydawnictwo Insignis. Chciałam wiedzieć, jak to wygląda „fachowo”, a nie takie luźne notatki doczepione do mojego kalendarza. Chciałam w końcu zorganizować wszystkie zapiski w jednym miejscu bez obawy, że coś przeoczę lub też się zagubi. Dodatkowym atutem jest sam wygląd książki, jej szata graficzna, która przyciąga uwagę. A jak jest w środku?
Książka jest przygotowana jako gotowy projekt, zeszyt, notatnik, dziennik i terminarz w jednym, z miejscami na nasze własne zapiski tematyczne. Podzielony jest tak, by uzupełniać każdego dnia i podsumowywać po tygodniu, miesiącu, roku. Na każdej stronie znaleźć można także sentencję na dany dzień – piękne, z głębokim przekazem. Informacje są posortowane, ale w prosty sposób podsumowujące naszą sytuację. Jest miejsce na ważne daty i spotkania, na pracę i na życie prywatne, na nasze pasje, zachcianki, drobne remonty itp. Dla mnie jest to niemal jak pamiętnik – i poniekąd też osobisty terapeuta. Nie zwracamy przecież uwagi na tak wiele aspektów naszego życia, do czasu, aż je zapiszemy. Dzięki tej książce można naprawdę uporządkować nasze życiowe cele i priorytety. Tu także można znaleźć miejsce na śledzenie własnych finansów, zarządzać kontaktami, czy nawet wyrobić w sobie nowe nawyki. Ta książka bowiem to zbiór metod i ćwiczeń, dzięki którym można wieść spełnione życie.
Podsumowując: Zaintrygowana całą tą misją prowadzenia bullet booka, sięgnęłam po książkę przygotowaną specjalnie dla osób, które dopiero wkraczają w ten świat i chcą mieć gotowy materiał do wypełnienia. Oczywiście, można tworzyć samemu i „pod siebie”. Tak też zamierzam zrobić, jak tylko dokończę gotowy Bullet Book. A co w nim znalazłam? Gotowe miejsca na sprawy, które dotąd pomijałam, a okazały się znaczne, ważne lub mniej ważne w codziennym życiu. Dopóki nie zapisałam, dopóty nie wiedziałam, jak wiele czasu „traciłam” na całkiem zbędne czynności, nic nie wnoszące w moje życie. To także rozplanowanie inaczej finansów, zapisywanie każdej zachcianki i wracanie do niej po dwóch dniach, by sprawdzić, czy nadal chcę ją spełnić (po dwóch dniach już mi się nie chciało kupować kolejnych kredek, kolorowych zakreślaczy, samoprzylepnych karteczek indeksujących, skoro miałam w domu ich bardzo dużo). Dotąd sądziłam, że jestem w miarę zorganizowaną osobą – dzięki bullet book dowiedziałam się jednak, jak wiele spraw mi umykało. Moja organizacja była dobra tymczasowo. Dlaczego nie miałabym zatem jej poprawić? Czy polecam? Owszem. Idealnym prezentem będzie z pewnością połączenie „Twój rok z bullet bookiem” właśnie z samym „Bullet Book”. Pozwólmy innym odkryć piękno organizacji własnego życia i osiągnięcia spełnienia, szczęścia.
http://smag-rekomendacje.blogspot.com/2017/11/bullet-book-badz-pieknie-zorganizowana.html
Po zapoznaniu się z „Twój rok z bullet bookiem” Z. Compton’a, a także wprowadzeniu znacznych zmian w układzie mojego terminarza, informacji istotnych i planów, marzeń, potrzeb i zachcianek na różnych kartkach, nie obawiałam się sięgnąć po kolejną książkę z serii, a mianowicie sam...
2017
http://smag-rekomendacje.blogspot.com/2017/11/twoj-rok-z-bullet-bookiem-zennor-compton.html
Na ogół omijałam wszelkiego rodzaju poradniki. Nigdy nie wierzyłam w ich skuteczność. Brałam na swoją logikę – jeśli sama nie zmienię swojego życia, to żaden poradnik nie zrobi tego za mnie. A siedzieć, narzekać i czytać, jak innym się poszczęściło – nic nie daje. Tak samo z organizacją swojego własnego czasu. Mam wypracowany przecież swój „system” działania każdego dnia – terminarz z luźno opisanymi sprawami do załatwienia, a że lubię kolory, mam podzielone na życie prywatne i zawodowe. Zatem to, co trzeba zrobić w pracy jest innym kolorem, niż na przykład spotkania ze znajomymi. I celowo wspomniałam, że luźno zapisane, bowiem nie potrafię trzymać się sztywno ram godzinowych. Stawiam na elastyczność. Przecież wszystko, co zaplanowałam na dany dzień, zostało w efekcie spełnione, odhaczone, załatwione – nie ważne, że w innych godzinach, niż myślałam przewidywałam rano. Liczy się efekt, prawda?
I nagle wpada mi w ręce „Twój rok z Bullet Bookiem. Jak dzień po dniu kreatywnie zorganizować sobie życie”. Uśmiechnęłam się jedynie pod nosem i z ciekawości sięgnęłam po książkę. Zaczęłam czytać. I jakie to było moje zdziwienie, gdy się okazało, że jest bardzo podobne do tego, co ja robię sama. Dodatkowo jednak znalazłam porady, jak moje zapiski urozmaicić, udoskonalić. I ten szok, gdy naprawdę się w to wciągnęłam, pozaznaczałam karteczkami samoprzylepnymi konkretne porady, które zaczęłam już wprowadzać w życie. Ale ta książka to coś więcej, niż tylko nauka zapisywania i realizowania zadań w terminarzu. To także porady, jak codziennie radzić sobie ze sobą samym, jak urozmaicić każdy dzień, jak nauczyć się w prosty sposób nowych słów, rozpoznawać rośliny i zwierzęta, zacząć myśleć kreatywnie. Dla mnie jedną z najbardziej przydatnych porad było, jak radzić sobie z nadmiernymi zakupami artykułów biurowych. Wprowadziłam w życie tę zmianę i działa!
Podsumowując: Inspirująca i twórcza książka, dająca wiele praktycznych wskazówek, jak udoskonalić nasz każdy dzień, nie tylko pod względem samej organizacji czasu, ale także nas samych – naszych potrzeb i zachcianek, naszego samopoczucia, naszej równowagi. Książka powiem nie ogranicza się tylko do roli organizera, notesu, ale także dziennika i niekiedy też pamiętnika. Wszystko zależy od nas, co wprowadzimy w życie i w jakiej formie, bowiem Bullet Book nie nakazuje nam, jak to zrobić – jedynie sugeruje, jak można usprawnić, kreatywnie podejść do każdego dnia i to w sposób prosty, tani i jakże przyjemny. Czy polecam? Oczywiście. Nawet jeśli jesteśmy zorganizowane, warto sprawdzić, jak to zrobić inaczej, być może lepiej. Ja wiele już zmian wprowadziłam w swoim życiu, w swoim terminarzu i widzę różnicę. Bullet Book nagle będzie doskonałym ćwiczeniem na każdy dzień roku, mając w sobie ważne dla nas daty, przypomnienia, marzenia, plany, zachcianki i cenne wspomnienia. Polecam.
Zorganizuj się efektywnie i kreatywnie dzień po dniu.
http://smag-rekomendacje.blogspot.com/2017/11/twoj-rok-z-bullet-bookiem-zennor-compton.html
Na ogół omijałam wszelkiego rodzaju poradniki. Nigdy nie wierzyłam w ich skuteczność. Brałam na swoją logikę – jeśli sama nie zmienię swojego życia, to żaden poradnik nie zrobi tego za mnie. A siedzieć, narzekać i czytać, jak innym się poszczęściło – nic nie daje. Tak samo z...
2017-10
http://smag-rekomendacje.blogspot.com/
„Kłótnia to tylko marnowanie sił – i czasu.”
Finał. Koniec. Jak tak można? Feyra powraca do Dworu Wiosny. Inna, bardzo zmieniona, na pozór taka sama. Niektórzy zauważają jej zmianę, ale czy Tamlin także to widzi? Może jedynie udaje? I nagle drzwi ich domostwa otwierają się na Hybernię – przecież ich władca obiecał przyjąć wrogie oddziały, zaprzedał Prythian dla odzyskania swej miłości, swego serca i swego świata. Czy zatem Feyra to docenia? I co z Dworem Nocy – z Rhysanderem okrutnikiem. Kto jest większym wrogiem dla bohaterki – Tamlin czy skrzydlaty kochanek? Kto także jest właścicielem jej serca? Hybernia się zbliża. Wojna wybucha. Kolejne krainy przyłączają się do do dwóch wrogich sobie obozów. Kto okaże się przyjacielem i sojusznikiem, a kto wrogiem? A przede wszystkim – co z krainą ludzi, gdy mur oddzielający je od fae zniknie raz na zawsze?
„… to, co jest naszą największą słabością, może czasem okazać się naszą największą siłą.”
Zaskakująca. Niesamowita. Emocjonalna. Czytałam z zapartym tchem i nie wierzyłam w to, co pojawiało się na kolejnych stronach. Jedni wrogowie okazywali się jednak sprzymierzeńcami. Lojalni okazywali się wrogami. Totalny chaos, ale nie ma się co dziwić – wszak wybuchła okrutna i krwawa wojna. Nie tylko pomiędzy Hyberią a Prythianem i ludźmi. Do gry wkraczają Istoty pradawne, nie z tego świata, wymiaru. Oj, namieszają. Dowiemy się także wielu prawd o samych bohaterach. Nikt bowiem nie jest tu w pełni zły lub w pełni dobry – mamy tu cały wachlarz szarości. Poświęcenia, miłość, nienawiść, rozterki i te skradzione chwile pełne uniesień w świecie krwawych walk, sadyzmu, tortur i kreatur, które chcą wyszarpnąć także cząstkę dla siebie. Z pewnością jest to najlepszy tom, bombowe zakończenie. I śmierć tego, który zginąć nie powinien, a nad którym płakałam najbardziej. „Dwór skrzydeł i zguby” jest wisieńką na torcie, finałem. I nadal nie mogę uwierzyć, że to już koniec. Jak dla mnie – mistrzostwo. I polecać nie muszę, bo każdy, kto zacznie już tę serię, nie odpuści nim nie dotrwa do końca.
„… osoba, po której by się tego najmniej spodziewać, może odmienić bieg historii.”
http://smag-rekomendacje.blogspot.com/
„Kłótnia to tylko marnowanie sił – i czasu.”
Finał. Koniec. Jak tak można? Feyra powraca do Dworu Wiosny. Inna, bardzo zmieniona, na pozór taka sama. Niektórzy zauważają jej zmianę, ale czy Tamlin także to widzi? Może jedynie udaje? I nagle drzwi ich domostwa otwierają się na Hybernię – przecież ich władca obiecał przyjąć wrogie...
2017-10
Więcej na: http://smag-rekomendacje.blogspot.com/
Thriller w szpitalu na oddziale psychiatrycznym? Czemu nie. I tak właśnie poznajemy Joannę Skoczek, odbywającą rezydenturę na oddziale psychiatrii. Sam szpital nie wygląda zapraszająco, a korytarze z pewnością skrywają wiele tajemnic, to właśnie w tych podziemiach zostaje znaleziona jedna z pacjentek. Od tej pory nic już nie jest proste i przyjemne. Z oględzin wynika, że powrócił seryjny morderca kobiet. Dodatkowo nasza bohaterka zaczyna otrzymywać niepokojące listy od tajemniczego wielbiciela. Czyżby to seryjny morderca, a Asia była w kręgu jego zainteresowań?
Podsumowując: Nieco obawiałam się tej książki, bowiem przywykłam do książek autorki z gatunku fantasy. A jak wyszło? Z pewnością lekko i przyjemnie, emocjonująco. Powieść trzyma w napięciu do samego końca. I to mnie uwiodło. Początkowo było bardziej opisowo, by wprowadzić czytelnika w sytuację. Jednak później nie można było się oderwać od książki. Autorce wielokrotnie udało się zmylić mnie, jako czytelnika. Gubiłam się w swoich domysłach i potencjalnych scenariuszach. Niesamowicie zaskakująca. Jak dla mnie REWELACJA! K.B. Miszczuk pokazała naprawdę na co ją stać i jakim dysponuje talentem, wyobraźnią i kreatywnością. Zdecydowanie polecam.
Więcej na: http://smag-rekomendacje.blogspot.com/
Thriller w szpitalu na oddziale psychiatrycznym? Czemu nie. I tak właśnie poznajemy Joannę Skoczek, odbywającą rezydenturę na oddziale psychiatrii. Sam szpital nie wygląda zapraszająco, a korytarze z pewnością skrywają wiele tajemnic, to właśnie w tych podziemiach zostaje znaleziona jedna z pacjentek. Od tej pory nic już...
2017-10
Więcej na: http://smag-rekomendacje.blogspot.com/
Amber Reynolds – tajemnicza kobieta, pacjentka. Przede wszystkim przedstawiona jest jako kobieta, której mąż już ponoć nie kocha. W dodatku drugim faktem jest, iż leży w śpiączce. Dlaczego? Od początku wiemy, że zapadła w nią po wypadku samochodowym. I tu mało faktów – przynajmniej na wstępie. Jest unieruchomiona, ale z wciąż pracującym umysłem i to na najwyższych obrotach. Wie, kiedy ktoś przychodzi, kiedy przemawia nad jej łóżkiem i co dokładnie mówi. Analizuje każde słowo. Ale wie także, gdy zbliża się zagrożenie, któremu nie może się przeciwstawić. Niemal jest więźniem swojego ciała. Ale jest też trzeci fakt o Amber, o którym zawsze trzeba pamiętać – czasami kłamie. Dlatego nigdy nie wiadomo, co jest prawdą, a co jedynie kolejnym wymysłem wymęczonego umysłu. Co jest prawdą o wypadku? Co stało się z jej siostrą i co dzieje się z jej mężem?
Podsumowując: Jeśli spodziewasz się lekkiej historii – zapomnij. Nic tu nie jest takie, jakie by się wydawało. Ogromną niewiadomą są przedstawione fakty – czytelnik do końca nie wie, co jest prawdą, a co kolejnym kłamstwem Amber. W dodatku tajemniczy wypadek. Autorka daje nam ogromne pole do popisu dla naszej wyobraźni, przedstawiając historię Amber z trzech różnych okresów czasowych – sprzed wypadku, ze śpiączki oraz z dziejów spisanych w pamiętniku dawno temu. Wszystko opowiedziane oczami Amber. Zdecydowanie udany zabieg, dając nam wgląd, jaką jest kobietą, co nią kieruje. Ogromnym plusem jest także emocjonalność autorki powieści, której udało się przerzucić wszystkie swoje odczucia na tekst, na literki, na bohaterów. Widać to od samego początku. I tym mnie uwiodła – emocjonalnością, zaskoczeniem i niepewnością prawie do samego końca. Czy polecam? Owszem! Bardzo udany debiut autorki. I choć na początku był dla mnie intrygujący, z czasem stawał się coraz bardziej rozczarowujący – obronił się i stał się godnym polecenia na jesienne wieczory z dreszczykiem emocji.
Więcej na: http://smag-rekomendacje.blogspot.com/
Amber Reynolds – tajemnicza kobieta, pacjentka. Przede wszystkim przedstawiona jest jako kobieta, której mąż już ponoć nie kocha. W dodatku drugim faktem jest, iż leży w śpiączce. Dlaczego? Od początku wiemy, że zapadła w nią po wypadku samochodowym. I tu mało faktów – przynajmniej na wstępie. Jest unieruchomiona, ale z...
2017
http://smag-rekomendacje.blogspot.com/
Ona – dobra tancerka. I On – gwiazda sceny. Od początku było wszystkim nie po drodze. Zbyt wyraziste charaktery razem? Niemożliwe. A jednak. Los splata ich ścieżki w niecodzienny sposób i gdy wydawać by się mogło, że to właśnie TO, że wszystko układa się tak, jak być powinno – dzieje się COŚ, co sielankę przerywa. Romantyczny Rzym, cudowny Paryż i tajemniczy Londyn. Wspólne tournee po Europie nie może skończyć się inaczej. Czy jednak podążanie za głosem serca jest takie proste i słuszne, jakby się mogło wydawać? Może czasem lepiej kierować się rozumem, zwłaszcza gdy miłość, zamiast uszczęśliwiać, sprawia ból.
Za książkę zabierałam się z dystansem i ostrożnością. Wiele powieści czytałam na wattpadzie i moje obawy wzrastały. Zbyt wiele pozycji z wattpada, choć mające sporo odsłon, okazywało się koszmarem czytelniczym. Sam początek nie przekonał mnie, jednak postanowiłam dać kolejną szansę. Szło mi mozolnie, ale nim się spostrzegłam, dałam się wciągnąć przygodzie i nie potrafiłam się już oderwać. Chłonęłam kolejne przygody Livii, jej rozterki, decyzje i konsekwencje. Przeżywałam wraz z bohaterami emocjonalne huśtawki. Z pewnością jest to miła lektura, akurat na wieczór z ciepłym kakao i pod kocykiem, gdy za oknem wiatr, deszcz i nieprzyjemna polska jesień. Polubiłam ją. Dałam się wciągnąć. jednak nie powaliła mnie na kolana. Bardzo udany debiut, to fakt.
http://smag-rekomendacje.blogspot.com/
Ona – dobra tancerka. I On – gwiazda sceny. Od początku było wszystkim nie po drodze. Zbyt wyraziste charaktery razem? Niemożliwe. A jednak. Los splata ich ścieżki w niecodzienny sposób i gdy wydawać by się mogło, że to właśnie TO, że wszystko układa się tak, jak być powinno – dzieje się COŚ, co sielankę przerywa. Romantyczny Rzym,...
2017
Więcej na: http://smag-rekomendacje.blogspot.com/
Skoro nadal znajduję się w tematyce fantasy, nie mogłam przejść obojętnie obok wznowienia powieści Martyny Raduchowskiej. Kilka dobrych lat temu trafiłam na dwa tomy wydane przez Fabrykę Słów. Teraz w moje ręce trafiła powieść z Uroboros. Czym się różnią? Z pewnością oprawą graficzną – ta nowsza przemawia do mnie bardziej. Nadal jednak humor ten sam, a i w tekście na nowo odkrytym znalazłam wiele przyjemności. Ale do tego wrócę później.
Poznajemy Idę Brzezińską. Dziewczynę wychowaną w rodzinie wysoko postawionych czarodziei, choć nie do końca chcącą odziedziczyć cokolwiek, a tym bardziej parać się magią. Uznana oficjalnie za totalne beztalencie, trwa sobie dalej, chcąc żyć normalnie, bez magii i obciążeń genetycznych. Ale Ida ma Pecha. A Pech uwielbia mieszać jej w życiu i zaciera rączki, gdy pokieruje ją inaczej, niż sama by tego chciała. I tak oto pojawia się tajemnicza Tekla oraz pan Kwiatkowski. Rozwiązanie zagadki wciągnie Idę w świat, którego z pewnością nie oczekiwała. A wszystko utrudniają duchy, mieszające w jej życiu. I nawet gromada kotów nie jest w stanie ich w pełni wystraszyć. A Pech? On zaciera rączki i bawi się, wraz z nami, w najlepsze.
Podsumowując: Ubawiłam się nieziemsko. Parskałam śmiechem tak często, że po przeczytaniu powieści bolały mnie wszystkie mięśnie brzucha. Rewelacyjna. Humorystyczna. Uznałam, że Marta Kisiel pisze świetnie, ale to Martyna Raduchowska jest dla mnie mistrzynią pióra. Genialnie stworzeni bohaterowie, świat i magia. Mistrzostwo, w którym się na nowo odnalazłam. Czy warto zakupić? O tak! Czekam na kolejne tomy z niecierpliwością, bo jest na co czekać.
Więcej na: http://smag-rekomendacje.blogspot.com/
Skoro nadal znajduję się w tematyce fantasy, nie mogłam przejść obojętnie obok wznowienia powieści Martyny Raduchowskiej. Kilka dobrych lat temu trafiłam na dwa tomy wydane przez Fabrykę Słów. Teraz w moje ręce trafiła powieść z Uroboros. Czym się różnią? Z pewnością oprawą graficzną – ta nowsza przemawia do mnie bardziej....
2017
http://smag-rekomendacje.blogspot.com/
Powróciłam do K. Bromberg i jej bohaterów, zapachu spalin, ostrej jazdy i tak wielu emocji, że nie potrafiłam na jeden raz ich wszystkich pochłonąć. W ręce wpadła mi najnowsza powieść, za którą bardzo dziękuję Wydawnictwu Editiored – dopieszczacie czytelników takimi smakołykami. Okładka kusząca i co najważniejsze, utrzymana w klimacie poprzednich. Wszystkie ślicznie prezentują się razem na półce.
Przechodząc jednak do treści. Tym razem skupiamy się na samym Zadnerze Donovanie, chociaż i bohaterowie z poprzednich tomów także będą występować. Spotykamy go, gdy jest załamany ogromnymi kłamstwami, jakie odkrył. Powiedziałabym, że świat mu się zawalił. A krzywda zadana przez Coltona zdaje się być wybawieniem. Musiała także pojawić się przypadkiem kobieta, prawda? I tak oto poznajemy Getty Caster. Skromna. Nieśmiała. Tajemnicza. Cudownie było patrzeć, jak otwiera się na świat, jak coraz odważniej stawia kolejne kroki w relacjach międzyludzkich i ma swoje małe bunty. Ich pierwsze spotkanie nie należy do spokojnych, ale z pewnością zapada w pamięć. Droga ich nie będzie prosta, ale dotarcie do mety stanie się jazdą bez trzymanki.
Podsumowując: Świetna książka na letnie wieczory. Emocjonalna. Wciągająca. Grzeszna. Uwielbiałam czytać o Getty, o jej przełamywaniu kolejnych barier, o jej buntowaniu się z tym, co wpajano jej latami. O tak naprawdę jej walkę o każdy dzień. Zander, choć początkowo mnie bardzo irytował swoim podejściem i zachowaniem, uznałam go za bardzo niewdzięcznego, rozkapryszonego i po części rozpieszczonego, gdzieś tam dał się polubić. A im dalej się zaczytywałam, tym coraz bardziej lubiłam tę dwójkę. Urocza. Uśmiechałam się i ocierałam łzy. Świetna mieszanka emocjonalna, powieść budująca napięcie. Po prostu polecam.
http://smag-rekomendacje.blogspot.com/
Powróciłam do K. Bromberg i jej bohaterów, zapachu spalin, ostrej jazdy i tak wielu emocji, że nie potrafiłam na jeden raz ich wszystkich pochłonąć. W ręce wpadła mi najnowsza powieść, za którą bardzo dziękuję Wydawnictwu Editiored – dopieszczacie czytelników takimi smakołykami. Okładka kusząca i co najważniejsze, utrzymana w klimacie...
http://smag-rekomendacje.blogspot.com/
"Mówiła, że przeszłości nie da się zakopać. Że będzie wracała w różnej postaci."
Ostatnimi czasy zaczytałam się głównie w fantastykę i uwielbiam ją. Inne rzeczywistości, gatunki, światy, choć niektóre problemy jakże aktualne. Czasem jednak trzeba wyjść z alternatywnego świata i dać się uwieść innym gatunkom literatury. I tak oto trafił w moje ręce thriller. Nie byle jaki. Owinięty w taśmę policyjną już sprawił, że chciałam poznać szczegóły zbrodni. W dodatku świat mody, modelki i ich życie. Robiło się coraz ciekawiej.
I tak oto poznałam Sophie Kent, dziennikarkę. Przypadkowa znajomość z Natalią i jej zwierzenia ze świata mody zaciskają pętlę na szyi Sophie. Kolejna zbrodnia, tajemnica do rozwiązania. Znaleziona następna modelka. I to w czasie, gdy Natalia zdradza coraz więcej. Narkotyki, prostytucja, brutalny świat. I krzywda, o której powinien usłyszeć świat. Co zrobić, gdy główna informatorka nagle się wycofuje i ucieka? A co gorsze, gdy to jej ostatnie chwile życia? Sophie jednak jest zbyt ciekawa. Wkracza w niebezpieczny świat, odkrywa kolejne tajemnice. Czy to przeżyje i ile trzeba będzie poświęcić, by rozwiązać tajemnicę?
Podsumowując: Książka elektryzująca. Sama nie wiem, czego się spodziewałam, ale z pewnością nie czegoś tak dobrego. Czytało się szybko, choć temat nie był prosty. I choć brutalność biła z tej książki, autorka podała to w sposób łatwy i przystępny. Wciągnęła mnie w ten świat. I jestem pod ogromnym wrażeniem, choć nie sądziłam, że ów gatunek przypadnie mi do gustu. Nie pamiętam, kiedy ostatnim razem jakaś książka wywołała u mnie tyle dreszczy i gęsiej skórki. Gorąco polecam
http://smag-rekomendacje.blogspot.com/
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to"Mówiła, że przeszłości nie da się zakopać. Że będzie wracała w różnej postaci."
Ostatnimi czasy zaczytałam się głównie w fantastykę i uwielbiam ją. Inne rzeczywistości, gatunki, światy, choć niektóre problemy jakże aktualne. Czasem jednak trzeba wyjść z alternatywnego świata i dać się uwieść innym gatunkom literatury. I tak oto...