rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

„Matki i córki” to przykład książki, która z początkiem czytania nie zachęca i wydaje się być infantylna po czym wciąga i zachwyca. Mnie naprawdę zauroczyła. Wciągnęła w świat kobiet pełnych tajemnic i tragedii życiowych. Prababcia, która była na zsyłce na Syberii, babcia, która była w obozie koncentracyjnym, matka z tragiczną miłością z czasów PRL i na końcu wnuczka szukająca rodzinnej tożsamości i mężczyzn, którzy w tej rodzinie gdzieś się zagubili. Wisienką na torcie jest zakończenie historii każdej z tych kobiet. Zaskakujące i dające nadzieje. Moim zdaniem warte przeczytania.

„Matki i córki” to przykład książki, która z początkiem czytania nie zachęca i wydaje się być infantylna po czym wciąga i zachwyca. Mnie naprawdę zauroczyła. Wciągnęła w świat kobiet pełnych tajemnic i tragedii życiowych. Prababcia, która była na zsyłce na Syberii, babcia, która była w obozie koncentracyjnym, matka z tragiczną miłością z czasów PRL i na końcu wnuczka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Z całą moją sympatią do autora... inaczej nie mogę. Najgorsza książka jaką w roku 2017 miałam w ręce. Nie byłam w stanie przeczytać do końca. Od pierwszej strony historia jest tak absurdalna, że z ogromnym wysiłkiem musiałam czytać każda kolejną stronę. Mam nadzieję, że to jednorazowa wpadka autora. Podziwiam każdego, kto doczytał do końca i znalazł w tej pozycji jakiś sens.

Z całą moją sympatią do autora... inaczej nie mogę. Najgorsza książka jaką w roku 2017 miałam w ręce. Nie byłam w stanie przeczytać do końca. Od pierwszej strony historia jest tak absurdalna, że z ogromnym wysiłkiem musiałam czytać każda kolejną stronę. Mam nadzieję, że to jednorazowa wpadka autora. Podziwiam każdego, kto doczytał do końca i znalazł w tej pozycji jakiś sens.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Genialny reportaż, który czyta się niczym kryminał. Niestety przeraża fakt, że to wydarzyło się naprawdę. Pozycja, która wzbudza emocje, ogromną ilość negatywnych uczuć i niezgodę na takie wydarzenia. Naprawdę warto sięgnąć po tę książkę. Nie da się przejść obok niej obojętnie.

Genialny reportaż, który czyta się niczym kryminał. Niestety przeraża fakt, że to wydarzyło się naprawdę. Pozycja, która wzbudza emocje, ogromną ilość negatywnych uczuć i niezgodę na takie wydarzenia. Naprawdę warto sięgnąć po tę książkę. Nie da się przejść obok niej obojętnie.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Dla niezbyt wymagającego czytelnika.
Po raz kolejny promocja książki była lepsza niż sama powieść. Dzięki tej książce rodzi się w człowieku świadomość tego, jak łatwo nas w dzisiejszych czasach obserwować. W nawale tego typu powieści, tej nie mogę zbyt wiele zarzucić. No może tylko tyle, że zlewa mi się z Bad Mommy. Jest poprawna i momentami nawet wciąga. Nie należy jej zbytnio analizować. Do przeczytania w nudne, zimowe wieczory.

Dla niezbyt wymagającego czytelnika.
Po raz kolejny promocja książki była lepsza niż sama powieść. Dzięki tej książce rodzi się w człowieku świadomość tego, jak łatwo nas w dzisiejszych czasach obserwować. W nawale tego typu powieści, tej nie mogę zbyt wiele zarzucić. No może tylko tyle, że zlewa mi się z Bad Mommy. Jest poprawna i momentami nawet wciąga. Nie należy jej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Szczera, prosta i łatwa pozycja. Nie ma w niej encyklopedycznych pojęć czy geograficznych szczegółów. Za to jest sporo człowieka. Urocza relacja z podróży i pomysłu na zmianę w życiu. Dla każdego kto lubi takie relacje z końca świata. Fajny motywator aby ruszyć przed siebie.

Szczera, prosta i łatwa pozycja. Nie ma w niej encyklopedycznych pojęć czy geograficznych szczegółów. Za to jest sporo człowieka. Urocza relacja z podróży i pomysłu na zmianę w życiu. Dla każdego kto lubi takie relacje z końca świata. Fajny motywator aby ruszyć przed siebie.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Łatwa i przyjemna lektura. Bez głębszych przemyśleń i wgryzania się w miejsca, które autor odwiedził. Dziennik z podróży, który równie dobrze mógłby zostać w szufladzie autora. Dobra pozycja dla tych, którzy wybierają się do Ameryki Środkowej i chcą zobaczyć jak tam jest, tak na "pierwszy rzut oka". Czytelnik przespaceruje się kilkoma zocalo i poobserwuje życie mieszkańców. Plus za plastyczne opisy i łatwość pióra.

Łatwa i przyjemna lektura. Bez głębszych przemyśleń i wgryzania się w miejsca, które autor odwiedził. Dziennik z podróży, który równie dobrze mógłby zostać w szufladzie autora. Dobra pozycja dla tych, którzy wybierają się do Ameryki Środkowej i chcą zobaczyć jak tam jest, tak na "pierwszy rzut oka". Czytelnik przespaceruje się kilkoma zocalo i poobserwuje życie mieszkańców....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo dobra pozycja dla każdego kto interesuje się historią Majów i obowiązkowa dla każdego, kto rusza do Ameryki Środkowej.
Książka wcale nie jest lekka, dzięki temu jej wartość rośnie. Musimy przedrzeć się przez kilka trudniejszych fragmentów, aby dość do momentów, przez które płynie się jak w rwącej rzece. genialnie opowiedziane historie Majów, niesamowite przygody, świat, który dla nas niestety pozostanie zamknięty. Ogromny plus za pracę włożoną w badania i napisanie tej pozycji. To jedyna książka jaką znalazłam, która nie jest pisana z perspektywy turysty, który uważa się za podróżnika, ale kogoś, kto wniknął w środowisko Majów. Autorka nie jest tylko gościem, staje się częścią społeczności i to tej mieszkającej głęboko w dżungli. Dzięki temu dostajemy porcje niesamowitych informacji, których nadaremno szukać możemy w przewodnikach.

Bardzo dobra pozycja dla każdego kto interesuje się historią Majów i obowiązkowa dla każdego, kto rusza do Ameryki Środkowej.
Książka wcale nie jest lekka, dzięki temu jej wartość rośnie. Musimy przedrzeć się przez kilka trudniejszych fragmentów, aby dość do momentów, przez które płynie się jak w rwącej rzece. genialnie opowiedziane historie Majów, niesamowite przygody,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Daję tylko pięć gwiazdek z kilku powodów: poważny temat potraktowany trochę jak na wykładzie dla idiotów. Niedopracowane i niedokończone wątki. Przekonanie, że historia handlu ludźmi jest tylko przykrywką dla napisania kolejnej książki. Niepotrzebne wątki historii autorki, które nic nie wnoszą, przysłaniają główny temat książki. A mogło być tak pięknie.
Autorka miała fajny pomysł, temat handlu ludźmi jest niebywale poważny i potrzebny. Gdyby napisała powieść w której cała jej uwaga skupiłaby się na historii Julii to wyszłaby z tego naprawdę dobra powieść. A tak zamiast czytać o biednej dziewczynie jesteśmy katowani migreną autorki i jej dylematami jaką herbatę zamówić u służby. Nie wybaczę też końcówki, która wygląda jakby była napisana na kolanie. Szkoda, bo mogłaby być z tego naprawdę dobra i mądra pozycja. Nie będę jednak jej odradzać. Warto przeczytać i nie spodziewać się zbyt wiele.

Daję tylko pięć gwiazdek z kilku powodów: poważny temat potraktowany trochę jak na wykładzie dla idiotów. Niedopracowane i niedokończone wątki. Przekonanie, że historia handlu ludźmi jest tylko przykrywką dla napisania kolejnej książki. Niepotrzebne wątki historii autorki, które nic nie wnoszą, przysłaniają główny temat książki. A mogło być tak pięknie.
Autorka miała fajny...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Potencjał był, ale coś nie poszło do końca dobrze. Pogubiłam się gdzieś w połowie. Masa intryg, niedomówień, powrotów do przeszłości. Trzy płaszczyzny: obecna, kiedy główna bohaterka leży w śpiączce, wcześniejsza - przed szpitalem i dzieciństwo. Trochę młyn, ale da się to ogarnąć. Warta przeczytania ze względu na ciekawe zwroty akcji i pewną trudność, jaką czytelnik ma z rozwiązaniem tej zagadki.

Potencjał był, ale coś nie poszło do końca dobrze. Pogubiłam się gdzieś w połowie. Masa intryg, niedomówień, powrotów do przeszłości. Trzy płaszczyzny: obecna, kiedy główna bohaterka leży w śpiączce, wcześniejsza - przed szpitalem i dzieciństwo. Trochę młyn, ale da się to ogarnąć. Warta przeczytania ze względu na ciekawe zwroty akcji i pewną trudność, jaką czytelnik ma z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeżeli ktoś czytał wszystkie wcześniejsze części to tu nie odnajdzie nic nowego. Łatwy, lekki kryminał. Schematy aż biją po oczach. Te same motywy, które znamy już z wcześniejszych tomów. Trochę szkoda, że autorka niczym nas nie zaskakuje. szkoda też, że dwie płaszczyzny powieści nie wiążą się ze sobą w jasny sposób. Pozostawia to pewien niesmak. Mimo to lubię jej książki. Są dla mnie miłym przerywnikiem i dobrze się je czyta. "Czarownica" nie powinna więc bardzo zawieść.

Jeżeli ktoś czytał wszystkie wcześniejsze części to tu nie odnajdzie nic nowego. Łatwy, lekki kryminał. Schematy aż biją po oczach. Te same motywy, które znamy już z wcześniejszych tomów. Trochę szkoda, że autorka niczym nas nie zaskakuje. szkoda też, że dwie płaszczyzny powieści nie wiążą się ze sobą w jasny sposób. Pozostawia to pewien niesmak. Mimo to lubię jej książki....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Z przykrością muszę stwierdzić, że "Motylek" był najgorszą książką jaką przeczytałam. Nudną, płytką, źle napisaną stylistycznie, z ogromną ilością błędów merytorycznych, z płaskimi postaciami, nic nie wnoszącymi dialogami. To książka, którą mogła napisać gimnazjalistka. Najgorsze jest to, że od samego początku nasuwa się skojarzenie z Camillą Läckberg, niestety Pani Puzyńska nie udźwignęła nawet tego, aby umiejętnie osadzić skopiowaną historię w polskich realiach. Bardzo słabe połączenie "Ojca Mateusza" z "Domem nad rozlewiskiem".
Od początku: mamy Lipowo - małe miasteczko niczym wieś odciętą od świata, gdzie dzielni policjanci jeżdżą jednym polonezem. Mamy też trupa. Pomijam fakt, że w Polsce sprawy o zabójstwa nie są prowadzone przez posterunki policji. Ani żaden prokurator, ani żaden komendant nigdy by się na to ie zgodzili. Niestety Polska to nie Norwegia, ale autorce nawet tego nie chciało się umiejętnie wpleść w nasze realia. Dzielni policjanci mają problem z rozróżnieniem osoby potrąconej od kilkukrotnie przejechanej ba... od dźgniętej nożem. Żeby było zabawniej policjantów mamy aż czterech - pełen przekrój społeczeństwa. Każdy wymieniony jest z pełnego stopnia. Za każdym razem! Tak więc setki razy czytamy "młodszy aspirant Daniel Podgórski", "Komisarz Klementyna Kopp" etc. Autorka albo uważa czytelników za debili, albo chciała usilnie zwiększyć objętość książki. Nikt w Polsce, na żadnym posterunku, komisariacie ani komendzie nie zwraca się do policjanta z użyciem jego pełnego stopnia. Tym bardziej dziwi więc zabieg zastosowany przez autorkę. Od wymieniania tych stopni robi się czytelnikowi słabo. Podobną reakcje wywołuje określenie lokalnych bogaczy jako "Junior" i "Senior". Czytając ma się wrażenie, że autorka boi się użyć samego mienia postaci z obawy, że czytelnik zagubi się w gąszczu pojawiających się na kartach osób.
Można byłoby to wszystko wybaczyć, gdyby czytana historia miała jakiś sens, tajemnicę czy trzymała się przysłowiowej kupy. W "Motylku" mamy jednak chaos i plątaninę niepotrzebnych wątków opisanych na dwóch płaszczyznach czasowych. Połowa postaci jest w powieści zbędna, stanowią niepotrzebne tło i tworzą tylko większy bałagan. Postacie są nudne, banalne i schematyczne. Począwszy od policjantów (musi być alkoholik, lowelas, niedouczony żółtodziób i szara myszka), przez kobiety (przyjezdna po przejściach, fryzjerka - plotkara, nastolatka głupia ja but, matka - kura domowa i ofiara przemocy) skończywszy na sołtysie, plebanie, bogaczu i dresie. W "Motylku" upchnięty mamy bowiem cały świat i wszelkie aktualne problemy społeczne. Opisane tematy i postacie można było spokojnie podzielić na kilka książek i stworzyć z tego serie.
Wszystko to jednak jest niczym w porównaniu z największą zbrodnią autorki mianowicie opisaniem pracy policjantów w sposób tak odrealniony jakby jej wiedza kończyła się na tym co zobaczyła w "W11". Żaden policjant w taki sposób nie odnosi się do świadków, nie zbiera dowodów, nie prowadzi sprawy, nie odnosi się do przełożonych. Czytałam to z szeroko otwartymi oczami i zastanawiałam się jak ktoś mógł napisać książkę o policjantach i nawet w najmniejszy sposób nie starał się oddać realiów ich pracy. Wyszło trochę jak parodia. Pani Komisarz, która do świadka mówi w bezczelny sposób na Ty, posługuje się językiem niechlujnym a każde zdanie zaczyna od "Stop. Czekaj". Smutno się to czyta bo można było na kartach tej powieści wykreować naprawdę fajne policyjne postacie, a wyszły z tego debilne karykatury. Ręce opadały też kiedy czytało się zdania wypowiedziane przez Kamińskiego. Jego język naszprycowany był wulgaryzmami, do tego stopnia, że przejmował je nawet narrator. Oczywistym jest, że policjanci klną, ale tutaj zamiast oddania emocji przy pomocy wulgaryzmów wyszedł śmieszny bełkot pijaka stojącego pod monopolowym i komentującego świat przy pomocy przekleństw.
Przeczytałam książkę do końca pomimo tego, że byłą to droga przez mękę. Niestety finał także nie sprostał moim oczekiwaniom. Kilkaset stron nudnych jak flaki z olejem i koniec, który napisany został jakby od niechcenia. Pani Katarzynie serdecznie polecam spędzić trochę czasu wśród policjantów, przeczytać zamiast Camilli Läckberg kilka zakończonych spraw policyjnych i znaleźć choć emerytowanego policjanta, który posłuży jako konsultant. I warto zapamiętać, że zabójstwo to zawsze śledztwo - nigdy dochodzenie. Takich błędów nie można tłumaczyć potrzebą dzieła i fikcją literacką.
Wystarczy, że cały "Motylek" był jak czytanie o UFO.
Serdecznie odradzam.

Z przykrością muszę stwierdzić, że "Motylek" był najgorszą książką jaką przeczytałam. Nudną, płytką, źle napisaną stylistycznie, z ogromną ilością błędów merytorycznych, z płaskimi postaciami, nic nie wnoszącymi dialogami. To książka, którą mogła napisać gimnazjalistka. Najgorsze jest to, że od samego początku nasuwa się skojarzenie z Camillą Läckberg, niestety Pani...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zazwyczaj nie czytuję horrorów, nie jest to mój ulubiony gatunek, nie jestem też ekspertem z tej dziedziny. Może właśnie dlatego tak bardzo podobał mi się "Dom na wzgórzu". Powieść, która moim zdaniem ma wszystko aby być ciekawą pozycją tego gatunku. Wartka akcja, narastający niepokój i ciekawość, jasny i klarowny język. Historia sama w sobie może i prosta: stary, piękny dom, nowi lokatorzy i "coś" co przeszkadza im rozpocząć nowe życie. Czytałam i byłam ciekawa co dalej, oczywiste było, że w domu "coś" jest i nie daje lokatorom spokoju. Bardziej zastanawiało mnie dlaczego? Dla kogoś kto nie obcuje na co dzień z literackim strachem, nie ma dużego doświadczenia w tym gatunku, "Dom na wzgórzu" może być naprawdę interesującą pozycją.

Zazwyczaj nie czytuję horrorów, nie jest to mój ulubiony gatunek, nie jestem też ekspertem z tej dziedziny. Może właśnie dlatego tak bardzo podobał mi się "Dom na wzgórzu". Powieść, która moim zdaniem ma wszystko aby być ciekawą pozycją tego gatunku. Wartka akcja, narastający niepokój i ciekawość, jasny i klarowny język. Historia sama w sobie może i prosta: stary, piękny...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lekka, łatwa i przyjemna. Książka prosta, o życiu. Trochę jak serial, kolorowa, czasami zabawna. Czyta się ją dobrze, ale wtedy, kiedy nie ma się wobec niej dużych oczekiwań. Taki przerywnik pomiędzy trudniejszymi pozycjami. Trzeba autorce przyznać, że posługuje się ładnym językiem. "Siódmy rok" to pozycja, która nie wniesie zbyt wiele do naszego życia, ale też kończąc ją nie odczujemy wielkiej straty. Polecam dla mało wymagających czytelników, dla których książka ma myć lekką rozrywką.

Lekka, łatwa i przyjemna. Książka prosta, o życiu. Trochę jak serial, kolorowa, czasami zabawna. Czyta się ją dobrze, ale wtedy, kiedy nie ma się wobec niej dużych oczekiwań. Taki przerywnik pomiędzy trudniejszymi pozycjami. Trzeba autorce przyznać, że posługuje się ładnym językiem. "Siódmy rok" to pozycja, która nie wniesie zbyt wiele do naszego życia, ale też kończąc ją...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wybitność tej książki nie polega na jej walorach artystycznych ale na ogromnym ładunku emocjonalnym jaki ze sobą niesie. "Chłopiec z Listy Schindlera" to piękna i wzruszająca relacja z czasów okropnych i przerażających. Nie da się (ba a nawet nie powinno) oceniać jej treści. Leon Leyson (właśc. Lejb Lejzon) przekazał w nasze ręce swoje wspomnienia z czasów okupacji hitlerowskiej. Jestem mu za to ogromnie wdzięczna. Lista Schindlera widziana oczami młodego chłopca pozwala nam spojrzeć na okropieństwo wojny z punktu widzenia tych najmłodszych. Książka jest napisana bardzo "łagodnie", nie ma w niej szczegółów zagłady, opisów mordów i bestialstwa nazistów jakie można spotkać w innych tego typu publikacjach. Jest taka "delikatna", niewinna co sprawia, że mogą po nią sięgnąć także ci wrażliwsi czytelnicy, którzy omijają publikacje opisujące holokaust gdyż nie mogą czytać o tak brutalnych wydarzeniach. Polecam każdemu. O tych wydarzeniach nie wolno nam zapomnieć.

Wybitność tej książki nie polega na jej walorach artystycznych ale na ogromnym ładunku emocjonalnym jaki ze sobą niesie. "Chłopiec z Listy Schindlera" to piękna i wzruszająca relacja z czasów okropnych i przerażających. Nie da się (ba a nawet nie powinno) oceniać jej treści. Leon Leyson (właśc. Lejb Lejzon) przekazał w nasze ręce swoje wspomnienia z czasów okupacji...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Gdybym nie wiedziała o czym miała być ta książka to miałabym problem z domyśleniem się tego. "Góra Tajget" to kilka rozdziałów, każdy opowiada historię innej osoby. Brakuje jakiejś spójności, klamry, która spięłaby całość tej historii. Gdzieś w tle pojawia się tragedia dzieci, ofiar akcji T4. Ta tragedia powinna być jednak głównym bohaterem a po macoszemu potraktowanym wątkiem pobocznym. Czytelnik jest przez autorkę mocno doświadczany, co rozdział rzucany w inny czas historyczny (czasami długo trzeba się domyślać w którym akurat roku się znajdujemy). Mocno bolała mnie niespójność w rozdziałach i przeskoki z bohater na na bohatera. Ciężarna kobieta przychodzi odwiedzić umierającą ciotkę, pyta dlaczego ta nie ma dzieci, po chwili ciężarna wraca do rodzinnego domu gdzie matka źle ją traktuje (czy to ta sama bohaterka czy już inna?). Nie wiemy skąd wraca i dlaczego z brzuchem ani nawet ile ma lat. Wiemy, że wyjechała mając lat 14. Gdzie? Trzeba się domyśleć co autorka ma na myśli, gdyż nagle wrzuca nas w bajkę o "Alicji w Krainie Czarów". Miały być roboty jest bajka o poziomkach i krasnalach. Okazuje się, że to jednak inna bohaterka niż ta która siadała na szpitalnym łóżku. Takich sytuacji w książce jest wiele. Ogromnie uciążliwe dla mnie były fragmenty pisane gwarą śląską, której nie znam i nie rozumiem. "Góra Tajget" miała być głosem pomordowanych dzieci, okazała się dla mnie słabą książką o niczym. Szkoda tak poważnego i smutnego tematu.

Gdybym nie wiedziała o czym miała być ta książka to miałabym problem z domyśleniem się tego. "Góra Tajget" to kilka rozdziałów, każdy opowiada historię innej osoby. Brakuje jakiejś spójności, klamry, która spięłaby całość tej historii. Gdzieś w tle pojawia się tragedia dzieci, ofiar akcji T4. Ta tragedia powinna być jednak głównym bohaterem a po macoszemu potraktowanym...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

To chyba (niestety) najsłabsza książka Harlana Cobena jaką przeczytałam. Bardzo lubię tego autora i to jak jego książki porywają. Tej się to nie udało. Gdybym nie wiedziała kto ją napisał, powiedziałabym, że nieznany autor próbuje naśladować mistrza. Cobena w "Nieznajomym" jest mało. Historia niby ciekawa i poruszająca aktualne problemy anonimowości w sieci, ale jakaś taka niedopracowana. Miejscami spłycona, momentami obudowana zbędnymi wątkami w których czytelnik łatwo może się zagubić. Nie wiadomo co ważne i potrzebne a co jest tylko zbędnym "kwiatkiem". Postaci epizodycznych pojawia się tyle, że warto byłoby zapisywać ich nazwiska. W efekcie to co istotne ginie gdzieś między stronami. Większość powieści czytałam z oczekiwaniem aż wreszcie coś się zacznie dziać (do czego Coben tak mnie przyzwyczaił). Ledwo akcja się rozwinęła książka się skończyła. I to zakończyła się w sposób zaskakujący nawet dla samego Cobena, który przyzwyczaił czytelników do całkiem innych finałów swojej powieści. Z uwagi na nazwisko autora warto sięgnąć po "Nieznajomego", to nie jest zła powieść, jest tylko dobra. A to za mało jak dla tego kalibru autora.

To chyba (niestety) najsłabsza książka Harlana Cobena jaką przeczytałam. Bardzo lubię tego autora i to jak jego książki porywają. Tej się to nie udało. Gdybym nie wiedziała kto ją napisał, powiedziałabym, że nieznany autor próbuje naśladować mistrza. Cobena w "Nieznajomym" jest mało. Historia niby ciekawa i poruszająca aktualne problemy anonimowości w sieci, ale jakaś taka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Amber" może się wydać zwykłym romansem jakich wiele, to jednak może zmylić. Historia dość popularna: ona piękna i młoda, oni zaś przystojni. Oczywiście oni są najlepszymi przyjaciółmi, ona wchodzi w ten ich dość uporządkowany świat. "Amber" to istny kocioł emocjonalny. Książka dla każdego, komu nie są obce porywy uczuć, stany zakochania i trudne wybory. Ten trójkąt szybko wciąga czytelnika i porywa aż do ostatnich stron. Można zarzucić książce, że jest płytka lub też emocjonalne rozterki bohaterów nie świadczą o ich dojrzałości. Mnie to nie przeszkadzało. Czy można zakochać się w dwóch osobach i mieć problem z wybraniem jednej z nich? Co dzieje się z przyjaźnią kiedy najlepszy kumpel będący jak brat zakochuje się w Twojej dziewczynie? A co jeżeli zauważasz, że Twoja ukochana ma słabość do Twojego przyjaciela? "Amber" to nie jest zwykłe romansidło. Świadczyć o tym może chociażby zakończenie tej książki... warto jednak dotrzeć do niego samemu...

"Amber" może się wydać zwykłym romansem jakich wiele, to jednak może zmylić. Historia dość popularna: ona piękna i młoda, oni zaś przystojni. Oczywiście oni są najlepszymi przyjaciółmi, ona wchodzi w ten ich dość uporządkowany świat. "Amber" to istny kocioł emocjonalny. Książka dla każdego, komu nie są obce porywy uczuć, stany zakochania i trudne wybory. Ten trójkąt szybko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Sam tytuł zdradza wszystko. "Kopciuszek w Singapurze" to (na szczęście) krótka historia Adrianny, która zostaje zwolniona z pracy, a w ramach pocieszenia dostaje od znajomych bilet do Singapuru. Skoro jednak Adriannę stać na wyjazd do jednego z najdroższych miast świata, to znaczy, że nie jest tak biedna jak Kopciuszek. Jest jednak od Kopciuszka o wiele bardziej infantylna, można to dosadnie poczuć w każdym wypowiadanym przez nią zdaniu. Jednak to nie wina bohaterki tylko samej autorki, która zmarnowała swój i czytelnika czas. Język użyty w książce razi tak okropnie, że ma się ochotę książkę odłożyć już po dwóch pierwszych stronach. Zdania typu: "Dobra! Facet ma gadane! Ma gadane jak jasna ciasna!"- pomyślałam wpatrując się w niego, jak sroka w błyskotki" czy "Krótką chwilę zajęło mi przyzwyczajenie się wątłego światła tropikalnej nocy" lub też "Światła odbijające się w wodnej toni stanowiły doskonałe uzupełnienie świec płonących w kandelabrach" są niczym wyjęte z wypracowań romantycznych dziewczynek ze szkoły podstawowej. Sam Singapur opisany jest tak, że lepiej byłoby otworzyć pierwszy lepszy przewodnik. Sama historia jest prosta i powszechnie znana: ona biedna - on bogaty, miłość która rozwija się niczym akcja w telenoweli i całkiem niepotrzebne dylematy głównej bohaterki, która sama nie wie czego chce i jaka tak w ogóle jest. Książka pisana jest w pierwszej osobie, co dodatkowo utrudniło prace autorce. Tak więc na każdej stronie musimy znosić bzdurne wywody bohaterki, informacje o najprostszych i nie mających znaczenia czynnościach (zjadłam, wypiłam, patrzyłam, myślałam, ubrałam się, poszłam...) i jej rozterkach sercowo - emocjonalnych niczym z "50 twarzy Greya". Dodatkowy minus za bardzo płytkie dialogi, niesamowicie płaskie postacie i wątki, które nie mają najmniejszego sensu. Najbardziej jednak irytujące jest ciągłe porównywanie się bohaterki do Kopciuszka, tak, jakby czytelnik sam tego podobieństwa nie był w stanie dojrzeć. Podsumowując: płytka, prosta książka, która niczym nie zaskakuje, bardzo słaby warsztat, generalnie strata czasu.

Sam tytuł zdradza wszystko. "Kopciuszek w Singapurze" to (na szczęście) krótka historia Adrianny, która zostaje zwolniona z pracy, a w ramach pocieszenia dostaje od znajomych bilet do Singapuru. Skoro jednak Adriannę stać na wyjazd do jednego z najdroższych miast świata, to znaczy, że nie jest tak biedna jak Kopciuszek. Jest jednak od Kopciuszka o wiele bardziej infantylna,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dobra pozycja dla każdego kto chce pogłębić swoją wiedzę historyczną a niekoniecznie ma ochotę sięgnąć po podręcznik. Przystępna, dobrze napisana, miejscami zaskakująca pozycja, którą potrafi wciągnąć niczym "Gra o Tron". Różnica jest jedna: opisane bohaterki i to co je spotkało wydarzyło się naprawdę.

Dobra pozycja dla każdego kto chce pogłębić swoją wiedzę historyczną a niekoniecznie ma ochotę sięgnąć po podręcznik. Przystępna, dobrze napisana, miejscami zaskakująca pozycja, którą potrafi wciągnąć niczym "Gra o Tron". Różnica jest jedna: opisane bohaterki i to co je spotkało wydarzyło się naprawdę.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Pani Ałbena Grabowska wpuściła mnie "z butami" w życie pewnego małżeństwa. Para całkiem normalna, na pozór szczęśliwa, ona - elegancka pani nauczyciel, on - pracownik Akademii Medycznej, taki "prawie lekarz". Mają dwójkę dorosłych synów, dom i pieniądze. Na pierwszy rzut oka wszystko pięknie. Za tą fasadą normalności kryje się jednak wielka iluzja. I zaczyna się dramat...
Świetne studium psychiczne bohaterów. Bardzo dobrze skrojone postacie: pozornie wszyscy normalni a czytelnik zastanawia się kto ma większe kłopoty z psychiką. Ogromny plus za umiejętne poprowadzenie wątków pobocznych, które niby nic nie znaczące a wspaniale ukazywały charaktery głównych bohaterów. Czyta się dobrze i płynnie, trudno się "Lady M" przerywa bo książka jest mocno intrygująca. Polecam! ...i Boże chroń przed takimi kobietami.

Pani Ałbena Grabowska wpuściła mnie "z butami" w życie pewnego małżeństwa. Para całkiem normalna, na pozór szczęśliwa, ona - elegancka pani nauczyciel, on - pracownik Akademii Medycznej, taki "prawie lekarz". Mają dwójkę dorosłych synów, dom i pieniądze. Na pierwszy rzut oka wszystko pięknie. Za tą fasadą normalności kryje się jednak wielka iluzja. I zaczyna się...

więcej Pokaż mimo to