-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel15
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać1
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Biblioteczka
Kojąca, spokojna, wzruszająca. Takimi trzema przymiotnikami opisałabym niniejszą pozycję. Bardzo rzadko czytam takie spokojne powieści. Bałam się, że w pewnym momencie, jeśli coś się nie "zadzieje", to będzie nudno, ale cóż...na pewno nie było nudno.
Hanka, główna bohaterka tej książki nie miała łatwo z miłością. Ale z drugiej strony sama sobie to wszystko komplikowała, jak tylko mogła. Oceniam ją jako trochę zahukaną i zagubioną kobietę. Dopiero kiedy pojawił się mały Adaś trochę ta pewność siebie ruszyła, ale nie jakoś bardzo. Niemniej bardzo ją polubiłam i kibicowałam jej do samego końca.
Stracić miłość swojego życia... Nawet sobie tego nie wyobrażam. A Hania straciła najważniejszą osobę w jej życiu i ciężko miała się po tym pozbierać. Później poznała swego przyszłego męża, który okazał się totalnym bucem, ale dał jej coś najlepszego w życiu. Dziecko. Cudownego chłopca, który był jej całym światem. Później miała perypetie z Ksawerym, ale tak autorka zamieszała, że trochę ją za to znielubiłam. Obstawałam za tym związkiem, a tutaj takie zaskoczenie! No cóż. Bohaterka w tej książce ma po prostu przekichane 🙊
Jeśli lubicie książki obyczajowe o trudach miłości, stracie i nowych początkach, to polecam Waszej uwadze "Ocalić siebie".
Współpraca reklamowa @wydawnictwofilia
Kojąca, spokojna, wzruszająca. Takimi trzema przymiotnikami opisałabym niniejszą pozycję. Bardzo rzadko czytam takie spokojne powieści. Bałam się, że w pewnym momencie, jeśli coś się nie "zadzieje", to będzie nudno, ale cóż...na pewno nie było nudno.
Hanka, główna bohaterka tej książki nie miała łatwo z miłością. Ale z drugiej strony sama sobie to wszystko komplikowała,...
Muszę przyznać, że niespodziewałam się tak zabawnej historii. Nastawiłam się na lekką książkę o miłości, a tutaj proszę, przy tym jeszcze była kupa śmiechu!
Ta książka to taka hotówa! Należy wspomnieć, że jest przeznaczona dla czytelników 18+, bo ja szczerze powiedziawszy nie przypuszczałam, że będzie ona aż tak pikantna.
Dani, to przebojowa, zapracowana biseksualna kobieta, która niewątpliwie wie, czego chce od życia i partnera/ki i naa pewno nie jest to romantyczny długotrwału związek. Zaf za to jest niepoprawnym romantykiem, słuchającym i czytającym romanse. Pragnie stałego związku, rodziny, dzieci. I pragnie też Dani. Ha! No cóż jedno drugie wyklucza 🙈
Jednak dochodzi do sytuacji, gdzie oboje wchodzą ze sobą w udawany związek. Ale czy na pewno jest on udawany? My jako czytelnicy wiemy, że nie. Niemniej sami bohaterowie usilnie się przekonują o tym, że to tymczasowe. I bawią się troszkę w kotka i myszkę. Co prowadzi do zabawnych dialogów i sytuacji. Dzięki czemu bawiłam się znakomicie!
Jest jednak coś, co mi się nie podobało. Może dlatego, że nie spodziewałam się aż tylu takich scen i dialogów? Całkiem możliwe. Chodzi mi o sceny erotyczne. Ja nie jestem fanką erotyków, więc jedna taka scena przejdzie, no może dwie lekkie, ale tutaj było jak dla mnie za ostro 🙊 Wolę pozostawić pole działania swojej wyobraźni, a nie mieć podane wszystko na tacy.
Podsumowując, bawiłam się naprawdę świetnie czytając "Zrozum to, Dani Brown". Zabawna, lekka i pikantna historia. Więc jeśli lubicie gorące i zabawne romanse, to ta książka jest dla Was!
Współpraca reklamowa: @czwartastrona
Muszę przyznać, że niespodziewałam się tak zabawnej historii. Nastawiłam się na lekką książkę o miłości, a tutaj proszę, przy tym jeszcze była kupa śmiechu!
Ta książka to taka hotówa! Należy wspomnieć, że jest przeznaczona dla czytelników 18+, bo ja szczerze powiedziawszy nie przypuszczałam, że będzie ona aż tak pikantna.
Dani, to przebojowa, zapracowana biseksualna...
"Confessio", co to była za książka 🙈 Budzaca masę skrajnych emocji. Przez wzruszenie, do złości. A główna bohaterka Paula, to naprawdę super wykreowana postać. Taka zwyczajna kobieta, która nie dość, że ma bardzo wymagającą pracę prokuratora, to jeszcze zmaga się z trudami bycia matką autystyczego pięciolatka. W dodatku samotną matką, bo jej były to taki typowy kretyn i maminsynek 🙈 Kiedyczytałam ich dialogi, to miałam ochotę rzucić książką. Ależ on mnie wkurzał! A postaci drugoplanowe wypadają słabo. Właściwie, to tylko Paula zapadła mi konkretnie w pamięć. A szkoda, bo myślałam, że autorka fajnie rozwinie wątek pewnego pana policjanta. No cóż, nie można mieć wszystkiego .
Pani prokurator trafiła się sprawa baaardzo nieprzyjemna. Znaleziono martwe roczne dziecko. Okazuje się, że to nie jest śmierć naturalna, pomimo iż dziecko urodziło się z ciężka chorobą. Kto zatem jest mordercą? Podejrzanych jest kilkoro.
"Confessio" Natalii Krauzer, a raczej kogoś, kto kryje się pod tym pseudonimem, pokazuje również (trochę słabo, ale jednak) jak wygląda praca prokuratora. Sporo trudności i pobocznych, brutalnych i nieprzyjemnych spraw wychodzących na światło dzienne przy prowadzeniu głownego śledztwa. Ja nie podołałabym takiemu zadaniu. To praca dla ludzi o mocnych nerwach. Jak doczytałam, autorka jest czynnym prokuratorem i tak, jak główna bohaterka - jest mamą chorego dziecka, więc podziwiam. Naprawdę.
Reasumując. Pomysł super. Poprowadzenie fabuły rownież dobre. Wątki poboczne? Można by je ciut bardziej rozbudować i byłoby miód malina. Tak samo, jeśli chodzi o drugoplanowe postaci. Jestem ciekawa czy będzie kolejny tom o naszej pani prokurator, bo chętnie poznałabym jej dalsze losy.
Czy polecam? Jak najbardziej tak. Oczywiście, jeśli lubicie takie wątki kryminalistyczne.
Współpraca reklamowa: @filiamrocznastrona
"Confessio", co to była za książka 🙈 Budzaca masę skrajnych emocji. Przez wzruszenie, do złości. A główna bohaterka Paula, to naprawdę super wykreowana postać. Taka zwyczajna kobieta, która nie dość, że ma bardzo wymagającą pracę prokuratora, to jeszcze zmaga się z trudami bycia matką autystyczego pięciolatka. W dodatku samotną matką, bo jej były to taki typowy kretyn i...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Ptasznik" to moja pierwsza książka autora, którą czytałam. Wiem jednak, że nie będzie ostatnią. Bardzo podoba mi się styl, jakim posługuje się w książce Marek Stelar.
Jeśli już sam początek zaczyna się intrygująco i mrocznie, to wiedz, że będzie to dobra książka. Oj tak. Klimacik jest naprawdę zacnie stworzony 👌 Poznajemy Henryka w dość interesującej sytuacji. Mężczyzna ma za sobą odsiadkę w więzieniu za zabójstwo. Odkąd wyszedł z wiezienia, żyje sobie spokojnie, nikomu nie wchodzi w paradę. Pragnie prostego życia. Aż tutaj nagle puk puk puk. Coś uderza w jego łódź. Jak się później okazuje, jest to ktoś, a nie coś. I wtedy się zaczyna. Cała lawina nieszczęść i powrót do niechcianej przeszłości. 🤔 Albo to raczej przeszłość wraca do Henryka.
To tak w wielkim skrócie.
Morderstwa, zamachy, intrygi, mafia, lewe interesy, kombinacje i do tego szczypta miłości. Dobrze skrojeni bohaterowie, zapadający w pamięć. Fajny styl autora... no cóż przepis idelny na dobry kryminał 👌
Czytając Ptasznika wczułam się w rolę detektywa. Kluczyła razem z bohaterami tejże książki. Tak samo, jak oni chciałam wiedzieć o co tutaj chodzi. Zastanawiałam się kto jest winny, kto mówi prawdę, a kto kłamie. I dlaczego takie to wszystko zagmatwane. Bawiłam się naprawdę dobrze podczas czytania tej książki. Dlatego z przyjemnością polecam ją Waszej uwadze.
Współpraca reklamowa @filiamrocznastrona
Instagram: @niesiowe
"Ptasznik" to moja pierwsza książka autora, którą czytałam. Wiem jednak, że nie będzie ostatnią. Bardzo podoba mi się styl, jakim posługuje się w książce Marek Stelar.
Jeśli już sam początek zaczyna się intrygująco i mrocznie, to wiedz, że będzie to dobra książka. Oj tak. Klimacik jest naprawdę zacnie stworzony 👌 Poznajemy Henryka w dość interesującej sytuacji. Mężczyzna...
2019-11-04
2019-11-04
2019-11-04
2019-11-04
2019-11-04
2019-11-04
2019-11-04
Sadie. Książka mocna, pełna żalu i gorzkiej historii, która bardzo mnie ruszyła. Sadie. Imię dziewczyny, która przeszła przez piekło. Dziewczyny, która nie zaznała matczynej opieki i miłości. Zawsze sama musiała radzić sobie ze wszystkim, co podsunął jej los, a ten nie był łaskawy. Oj, nie był. Odważna, nieustraszona, smutna, przepełniona cierpieniem nastolatka, która była na celowniku zwyrodnialca. Zrobiła wszystko, by chronić młodszą siostrę, to jednak jej się nie udało, więc postanowiła wyznaczyć sprawiedliwość na własną rękę. Strata siostrzyczki przepełniła czarę goryczy... Świetna książka, kierowana do dojrzałego odbiorcy. I to zakończenie... ciągle myślę o tym zakończeniu.
@bookshunter_sol
Sadie. Książka mocna, pełna żalu i gorzkiej historii, która bardzo mnie ruszyła. Sadie. Imię dziewczyny, która przeszła przez piekło. Dziewczyny, która nie zaznała matczynej opieki i miłości. Zawsze sama musiała radzić sobie ze wszystkim, co podsunął jej los, a ten nie był łaskawy. Oj, nie był. Odważna, nieustraszona, smutna, przepełniona cierpieniem nastolatka, która była...
więcej mniej Pokaż mimo to
Pierwszy thriller psychologiczny autorki, która znana jest z książek wyciskających łzy, NA, YA? Coś nowego w dorobku Colleen Hoover? Biorę w ciemno. Ciekawość mnie zjadła i wiecie co? Nie zawiodłam się. "Coraz większy mrok", to bardzo dobra powieść. Z zaskakującym i zarazem szokującym zakończeniem - a takie tygryski lubią najbardziej. Prawda?
Książka od początku była intrygująca i chociaż podejrzewałam wiele rzeczy, to i tak to, jak Hoover zakończyła tę historię zaskoczyło mnie totalnie. Po przeczytaniu ostatniego słowa, długo zastanawiałam się nad tym wszystkim, co działo się w książce. Autorka zawile przedstawiła kilka wątków, jednak na ostatnich stronach powieści wszystko wyjaśniła, a wtedy ja musiałam sobie to wszystko poukładać.
Postaci, jakie poznajemy w książce "Coraz większy mrok" nie są jakoś wybitnie wykreowane - nie ma w nich niczego szczególnego - jednak, idealnie pasują do całości, można rzec, że są w punkt!
Główna bohaterka o imieniu Lowen, to taka szara, naiwna i wypłoszona myszka, którą autorka chciała (mam wrażenie) przedstawić, jako cwaną bestię. Niestety w moim odczuciu, nadal była tylko myszką. Za to kotem na pewno dobrze stworzonym, był Jeremy. Przystojny, inteligentny, śmiały i czuły mąż, który jest podejrzanie idealnym mężem, ojcem, opiekunem oraz w ogóle - mężczyzną. Ciekawą postacią na pewno jest Verity - czasami miałam ciary, kiedy czytałam książkę, a moja wyobraźnia działała na naprawdę wysokich obrotach w pewnych momentach związanych z tą postacią.
Bardzo podobałą mi się wielotorowa narracja. Dzięki takim zabiegom, lepiej poznajemy bohaterów. W tym przypadku po dróżkach teraźniejszości, prowadzą nas oczy Lowen, natomiast przeszłość pokazuje nam Verity. Łapałam się na tym, iż czasami ciężko było mi wybrać, która wersja jest bliższa prawdy. I przez te zawiłości zadawałam sobie wiele pytań. Dlaczego tak, a nie inaczej? Ale jak ona mogła to zrobić? I, czy ona to zrobiła? Komu wierzyć? Podczas czytania miałam tak wiele myśli naraz, że szok!
Reasumując... "Coraz większy mrok", to dobrze skonstruowany i klimatyczny thriller psychologiczny. Hoover może być dumna, bo niewątpliwie książka jej się udała. Jestem ciekawa kolejnych odsłon tej autorki. Polecam!
https://sol-shadowhunter.blogspot.com/
Pierwszy thriller psychologiczny autorki, która znana jest z książek wyciskających łzy, NA, YA? Coś nowego w dorobku Colleen Hoover? Biorę w ciemno. Ciekawość mnie zjadła i wiecie co? Nie zawiodłam się. "Coraz większy mrok", to bardzo dobra powieść. Z zaskakującym i zarazem szokującym zakończeniem - a takie tygryski lubią najbardziej. Prawda?
Książka od początku była...
Chciałam coś mocnego i to otrzymałam. "Sierociniec" walnął mnie prawym sierpowym i do teraz nie mogę się otrząsnąć po tym ciosie. Myślę sobie o tym, że tak kiedyś było. Pewnie dalej tak gdzieś się dzieje i będzie działo za przyzwoleniem ludzi wysoko postawionych.
Ależ autor mi sprzedał powieść. Ciężko się pozbierać i logicznie napisać tę recenzję. Ja ciąglę "czuję" ciężkość tej książki. Oblepiła mnie jak smoła. To było cholernie dobre! Począwszy od pomysłu, kreację nietuzinkowych postaci, po wykonanie i sam finisz. Naprawdę jestem ogromnie zadowolona z lektury. Mimo, iż temat, jaki w niej poruszono jest okropny, niesmaczny, ciężki i ah... szkoda gadać.
Auror przosi czytelnika w przeszłość. Do głębokiego PRL-u. Polski Ludowej, gdzie działy się okropne rzeczy. Dzieci samotne, pragnące miłości, domu i opieki, otrzymują bilet prosto do piekła. Nie chcę za bardzo się rozwodzić co i jak, bo jednak nie chciałabym nikomu czegoś zaspoilerować.
W samej notce od autora mamy wyjaśnione, że fikcyjna powieść poniekąd opiera się na faktach. Co jeszcze bardziej czyni ją wyjątkową i wyjątkowo poruszającą. Przemysław Kowalewski (tak brzydko napiszę) odwalił kawał dobrej roboty tworząc "Sierociniec". Jestem pod ogromnym wrażeniem tej książki i tak oto jest pierwsza mocna piąteczka w tym roku. Książka dla ludzi o mocnych nerwach. Zdecydowanie.
Współpraca reklamowa @wydawnictwofilia
Chciałam coś mocnego i to otrzymałam. "Sierociniec" walnął mnie prawym sierpowym i do teraz nie mogę się otrząsnąć po tym ciosie. Myślę sobie o tym, że tak kiedyś było. Pewnie dalej tak gdzieś się dzieje i będzie działo za przyzwoleniem ludzi wysoko postawionych.
więcej Pokaż mimo toAleż autor mi sprzedał powieść. Ciężko się pozbierać i logicznie napisać tę recenzję. Ja ciąglę "czuję"...