-
ArtykułyZbliżają się Międzynarodowe Targi Książki w Warszawie! Oto najważniejsze informacjeLubimyCzytać2
-
ArtykułyUrban fantasy „Antykwariat pod Salamandrą”, czyli nowy cykl Adama PrzechrztyMarcin Waincetel1
-
ArtykułyZawodne pamięci. „Księga luster” E.O. ChiroviciegoBartek Czartoryski1
-
Artykuły„Cud w dolinie Poskoków”, czyli zabawna opowieść o tym, jak kobiety zmieniają światRemigiusz Koziński7
Biblioteczka
2020-10-17
2020-10-11
"Coś tu jest nie tak"...
Najnowsza książka mojego ulubionego polskiego autora - Jakuba Małeckiego - pod tytułem "Saturnin" pozostawiła mnie ze szczęką na podłodze, której nie potrafię zebrać od dobrych kilku godzin.
Jak to u J. Małeckiego bywa, "Saturnin" zaczyna się bardzo zwyczajnie. Nic konkretnego się nie dzieje. No może poza tym, że dziadek głównego bohatera zaginął. Wraz z autem córki. A gość jest po dziewięćdziesiątce, więc zdarzyć mogło się wszystko.
Głównym bohaterem (choć, czy aby na pewno?) "Saturnina" jest trzydziestoletni chłopak, o tytułowym imieniu. Cały w piegach, lubi "pakować", pracuje jako przedstawiciel handlowy. Można by rzec, że to kolejny, zwyczajny chłopak. No, może ze zwiększoną ilością piegów.
Dziadek Saturnina zawsze był "dziwny". W sumie, to cała jego rodzina jest dziwna, a zwłaszcza ojciec Satka. Nie będę zdradzał co takiego sprawia że są dziwni, to musicie sprawdzić już sami.
Nie zdradzę także nic więcej, bo im mniej wiemy o tej cudownej książce, tym lepiej się ją czyta.
J. Małecki jest mistrzem w snuciu opowieści o zwykłych ludziach. Ale "Saturnin" jest książką wyjątkową, i ta wyjątkowość sprawia, że już po całej lekturze czytelnik jest w niemałym szoku, bo "coś tu jest nie tak". I tylko jedno słowo w treści może zdradzić pewną bardzo ważną rzecz.
Kupujcie i czytajcie! "Saturnin" to złoto!!!
"Coś tu jest nie tak"...
Najnowsza książka mojego ulubionego polskiego autora - Jakuba Małeckiego - pod tytułem "Saturnin" pozostawiła mnie ze szczęką na podłodze, której nie potrafię zebrać od dobrych kilku godzin.
Jak to u J. Małeckiego bywa, "Saturnin" zaczyna się bardzo zwyczajnie. Nic konkretnego się nie dzieje. No może poza tym, że dziadek głównego bohatera zaginął....
2019-04-16
Ależ to było smaczne... tfu, DOBRE!
"Głód" - jak sam tytuł wskazuje - towarzyszył mi przez każdą stronę powieści Almy Katsu. Byłem głodny każdego kolejnego zdania, ta książka po prostu mnie pożarła, pochłonęła w dosłownym tego słowa znaczeniu.
"Głód" jest opartą na faktach historią "wyprawy Donnera", tj. podróżą osadników ze wschodu na zachód Stanów Zjednoczonych w roku 1846, którzy pragnęli lepszego życia.
Autorka do całej - i tak tragicznej historii - wplotła wątek fantastyczny, który wpasował się w nią perfekcyjnie (mam nadzieję, iż film powstający na kanwie "Głodu", którego producentem jest Ridley Scott, nie będzie tandetnym horrorem), ukazując ludzką tragedię z wielu perspektyw.
Karawana licząca początkowo około stu osadników z czasem zaczynała się pomniejszać. Nie zdradzę tutaj co było tego przyczyną, gdyż najprawdopodobniej zepsuł bym Wam zabawę, napisze tylko, iż znaczącą rolę odgrywał w tej historii tytułowy "głód"...
Książka od pierwszej do ostatniej strony trzyma w napięciu. Nie brakuje zaskakujących zwrotów akcji, których raczej się nie spodziewałem.
Zdecydowanie nie jest to pozycja dla młodszych czytelników, poruszane są tutaj tematy przez wielu uważane za tabu. Lepiej nie czytać jej po zmroku, zwłaszcza kiedy jesteśmy sami w domu.
Lecz jeżeli czujecie "głód" do świetnej lektury, to tenże "Głód" z czystym sumieniem Wam polecam! Prześwietna lektura!
Ależ to było smaczne... tfu, DOBRE!
"Głód" - jak sam tytuł wskazuje - towarzyszył mi przez każdą stronę powieści Almy Katsu. Byłem głodny każdego kolejnego zdania, ta książka po prostu mnie pożarła, pochłonęła w dosłownym tego słowa znaczeniu.
"Głód" jest opartą na faktach historią "wyprawy Donnera", tj. podróżą osadników ze wschodu na zachód Stanów Zjednoczonych w roku...
2020-01-28
"Na południe od Brazos" to nie książka... to ARCYDZIEŁO!
To co zrobił Larry McMurtry z moją głową to jest coś niewiarygodnego. Nie było chyba jeszcze takiej książki, którą czytało by mi się tak gładko jak "Lonesome Dove" (oryginalny tytuł). Można by rzec, iż człowiek płynie poprzez kolejne strony i rozdziały.
Ilość wątków głównych i pobocznych jest ogromna, nie wspominając o tym, jak autor opisuje bohaterów. Można by rzec, iż "czytamy ludzi". To jest niesamowite uczucie, coś jakby być tuż przy nich i poznawać ich życie. A antagonistów również tutaj nie brakuje.
Nie będę się rozpisywał o fabule, bo nie sposób tego zrobić w kilku zdaniach. Napisze tylko, iż to ARCYDZIEŁO funduje czytelnikowi całą gamę uczuć podczas czytania. Będziemy się śmiali, denerwowali, bali, a co niektórzy zapewne także nie raz zapłaczą, gdyż momentami "Lonsome Dove" tak chwyta za serce, że najzwyczajniej w świecie chce się wyć.
Marze o tym, aby pozostałe trzy części zostały wydane w Polsce, ale chyba się na to nie zanosi, więc terzba się będzie zmierzyć z kolejnymi częściami w oryginale.
Nigdy nie przepadałem za westernami (chociaż za młodu oglądało się "Bonanzę"), tak prędzej czy później na pewno obejrzę miniserial stworzony na podstawie "Lonesome Dove" pod tym samym tytułem.
KUPUJCIE i CZYTAJCIE! Koniecznie! Jeśli miałby to być Wasz jedyny western który przeczytacie w życiu, to musi być koniecznie "Na południe od Brazos"!
"Na południe od Brazos" to nie książka... to ARCYDZIEŁO!
To co zrobił Larry McMurtry z moją głową to jest coś niewiarygodnego. Nie było chyba jeszcze takiej książki, którą czytało by mi się tak gładko jak "Lonesome Dove" (oryginalny tytuł). Można by rzec, iż człowiek płynie poprzez kolejne strony i rozdziały.
Ilość wątków głównych i pobocznych jest ogromna, nie...
2019-09-29
Łukasz Orbitowsk w "Innej duszy" ukazuje realia życia codziennego w drugiej połowie lat 90-tych XX wieku.
Akcja książki rozgrywa się w Bydgoszczy, lecz każdy czytelnik zamiast niej może podstawić własne miasto bądź swoją miejscowość, a i tak dosłownie przesiąknie klimatem tamtych lat. Będzie to odczuwalne zwłaszcza dla ludzi, którzy w latach dziewięćdziesiątych przeżywali swoją młodość, byli nastolatkami, wchodzili w dorosłość.
Autor funduje czytelnikowi niezwykły rollercoaster zdarzeń i zwrotów akcji. Głównym bohaterem - i zarazem narratorem - jest Krzysztof Hopper, dwunastolatek żyjący na jednej z biedniejszych ulic Bydgoszczy, Jasnej. Jak to niestety w wielu polskich rodzinach bywa, ojciec jest bezrobotnym alkoholikiem, matka natomiast trzyma się go jak rzep psiego ogona. Ogólnie jest biednie i zdecydowanie nie kolorowo.
Krzysiek zakolegował się z Jędrkiem i Darkiem, którzy są kuzynami. Jędrek - w sumie drugi główny bohater "Innej duszy" jest o rok starszy od Krzyśka, zawsze chciał zostać żołnierzem, i do tego właśnie dąży. Choć póki co jest praktykantem w cukierni pani Wandy. Jędrek bardzo lubi noże...
Darek natomiast jest zakochany w swojej siostrze Beacie, chodzi na siłownię i już w wieku tych wczesnych nastu lat zarabia pieniądze, chociaż przez dłuższy czas nie chce zdradzić kolegom jaką pracę wykonuje.
Życie w Bydgoszczy toczy się powoli, aż do pewnego chłodnego poranka, kiedy to kogoś zabija ktoś. Po tym dniu już nic nie jest takie samo, zwłaszcza dla kilkorga ludzi.
Łukasz Orbitowski wgniata czytelnika w fotel tak mocno, że momentami trudno złapać oddech. Czasami jesteśmy przytłoczeni tym co właśnie przeczytaliśmy, czasem jest nam strasznie przykro i jesteśmy smutni, ale w żadnym wypadku nie sprawia to abyśmy chcieli rzucić lekturą w kąt. Jest wręcz przeciwnie! Pochłaniamy kolejne strony jakby od tego zależało nasze życie.
Śmiem twierdzić, iż niejeden z czytelników mógłby powiedzieć: "ta książka jest o mnie", lub o moim znajomym, koledze, przyjacielu.
"Inna dusza" jest jak lustro , w które spogląda czytelnik, tylko tak, jakby miał te 20 lat mniej.
Sposób pisania autora jest perfekcyjny. Nie owija w bawełnę. Podaje czytelnikowi gorzki, cierpki drink, który na następny dzień nie daje o sobie zapomnieć, lecz już wtedy ma się ochotę na następnego. Dlatego już wiem że Łukasz Orbitowski - z którym było to moje pierwsze spotkanie - stał się jednym z moich ulubionych autorów, oraz wie także, iż następnym moim zakupem będzie "Kult".
Bardzo, bardzo gorąco zachęcam do czytania. GENIALNA pozycja.
Łukasz Orbitowsk w "Innej duszy" ukazuje realia życia codziennego w drugiej połowie lat 90-tych XX wieku.
Akcja książki rozgrywa się w Bydgoszczy, lecz każdy czytelnik zamiast niej może podstawić własne miasto bądź swoją miejscowość, a i tak dosłownie przesiąknie klimatem tamtych lat. Będzie to odczuwalne zwłaszcza dla ludzi, którzy w latach dziewięćdziesiątych przeżywali...
2019-11-09
GENIALNA, WSPANIAŁA, CUDOWNA, POZOSTAWIAJĄCA MĘTLIK I CHAOS W GŁOWIE!
Nie ma co pisać recenzji, "Horyzont" po prostu TRZEBA przeczytać, i to KONIECZNIE!
Znajdziemy tutaj całą esencję twórczości Jakuba Małeckiego, który od jakiegoś czasu dla mnie jest ZDECYDOWANIE NAJLEPSZYM POLSKIM PISARZEM!
P.S. Podczas czytania w głowie grało się:
Rise Against - Hero of war
System Of A Down - Soldier side
Five Finger Death Puch - Wrong side of Heaven
GENIALNA, WSPANIAŁA, CUDOWNA, POZOSTAWIAJĄCA MĘTLIK I CHAOS W GŁOWIE!
Nie ma co pisać recenzji, "Horyzont" po prostu TRZEBA przeczytać, i to KONIECZNIE!
Znajdziemy tutaj całą esencję twórczości Jakuba Małeckiego, który od jakiegoś czasu dla mnie jest ZDECYDOWANIE NAJLEPSZYM POLSKIM PISARZEM!
P.S. Podczas czytania w głowie grało się:
Rise Against - Hero of war
System Of...
2019-11-05
"Ostatnie życzenie" czytało mi się bardzo dobrze. Natomiast "Miecz przeznaczenia" czytało się DOSKONALE!
Drugi tom sagi o Geralcie jest jeszcze lepszy od pierwszego. Nie mogłem oderwać się od czytania. W sumie dopiero teraz mogę rzec, że zostałem kupiony, zniewolony, wciągnięty, przeczołgany i zakopany żywcem. Andrzej Sapkowski zrobił to wszystko, ukłony po ziemię Mistrzu!
Nie czekajcie, jak nie macie to kupujcie (lub pożyczajcie) i czytajcie! Tutaj klimat zdecydowanie przewyższa ten z "Ostatniego życzenia"!
"Ostatnie życzenie" czytało mi się bardzo dobrze. Natomiast "Miecz przeznaczenia" czytało się DOSKONALE!
Drugi tom sagi o Geralcie jest jeszcze lepszy od pierwszego. Nie mogłem oderwać się od czytania. W sumie dopiero teraz mogę rzec, że zostałem kupiony, zniewolony, wciągnięty, przeczołgany i zakopany żywcem. Andrzej Sapkowski zrobił to wszystko, ukłony po ziemię...
2019-09-19
Ach ten Małecki!
(nie mylić z tym drugim Małeckim)
"Historie Podniebne" to zbiór siedmiu króciuteńkich opowiadań potrafiących tak "obić mordę" czytelnikowi, jak mało który tekst.
Jakub Małecki, jak to zwykle u niego bywa nie idzie na żadne kompromisy. Rzuca nam strzępki informacji, nie dopowiada ważnych kwestii, a i tak z tych urywków dowiadujemy się dokładnie tyle, aby poczuć się, jakby właśnie ktoś dał nam w twarz - z pięści.
Każda z siedmiu historii jest osobną opowieścią, lecz wątkiem łączącym prawie wszystkie z nich jest RELACJA. Chociaż jak powszechnie wiadomo, relacja relacji nie równa, tak właśnie u Małeckiego jest to ogromny plus. Autor skupia się na relacjach międzyludzkich, takich zwyczajnych, pomiędzy szarymi ludźmi, z którymi może się utożsamiać każdy z nas.
Jak zawsze u Jakuba Małeckiego, brakuje mi objętości. Mógłbym takich jego historii czytać na pęczki. Są tak wspaniałe. A i nie jeden zapewne uroni przy nich łezkę. Gorąco, zdecydowanie, z całego serca polecam! Czytajcie, CZYTAJCIE!
Ach ten Małecki!
(nie mylić z tym drugim Małeckim)
"Historie Podniebne" to zbiór siedmiu króciuteńkich opowiadań potrafiących tak "obić mordę" czytelnikowi, jak mało który tekst.
Jakub Małecki, jak to zwykle u niego bywa nie idzie na żadne kompromisy. Rzuca nam strzępki informacji, nie dopowiada ważnych kwestii, a i tak z tych urywków dowiadujemy się dokładnie tyle, aby...
2019-06-12
Mariusz Szczygieł jest mistrzem reportażu i NIE MA takiego drugiego. Choć jest jeszcze kilka osób, które również zasługują na to miano. Lecz o tym innym razem.
"Nie ma" jest zbiorem, który na długo pozostanie w mojej głowie. Tematy, które porusza autor są niezwykle wciągające, chociaż czytając niektóre (a zwłaszcza jeden) trzeba mieć nerwy ze stali.
Każdy z przedstawionych reportaży niesie ze sobą to coś, co sprawia, że obok żadnego nie przejdziemy obojętnie. Wszystkie pozostawią w czytelniku swoje piętno - jedne mniejsze, drugie większe - które nie jeden raz, daje do myślenia.
Było to moje pierwsze spotkanie z Panem Mariuszem, i na pewno nie ostatnie. Kto jeszcze nie czytał, dla tego lektura obowiązkowa!
Mariusz Szczygieł jest mistrzem reportażu i NIE MA takiego drugiego. Choć jest jeszcze kilka osób, które również zasługują na to miano. Lecz o tym innym razem.
"Nie ma" jest zbiorem, który na długo pozostanie w mojej głowie. Tematy, które porusza autor są niezwykle wciągające, chociaż czytając niektóre (a zwłaszcza jeden) trzeba mieć nerwy ze stali.
Każdy z...
2019-06-03
Stephen E. Ambrose jest MISTRZEM w swoim fachu.
"Kompania Braci" jest napisana FE-NO-ME-NAL-NIE! Już od pierwszych stron wchodzimy w skórę żołnierzy Kompani E 506 pułku piechoty spadochronowej 101 Dywizji Powietrznodesantowej.
Pamiętam - piąte przez dziesiąte - jak jako nastolatek zakochałem się w serialu "Kompania Braci", który stworzyło HBO (ogromne dzięki: Stephen Spielberg oraz Tom Hanks). Wreszcie dane było mi dokładnie zgłębić się w historię bohaterów z Kompani E.
Autor nie stosuje tutaj żadnych upiększaczy, nie dodaje fajerwerków, nie słodzi. Jest brutalnie, ostro i prosto z mostu. Dokładnie tak jak na wojnie. Nie ma tutaj miejsca dla mięczaków. Opisy są czasem brutalne, obrzydliwe, ale zawsze prawdziwe.
To co przeżyli bohaterowie, godne jest najwyższego podziwu, ale i pogardy dla większości ich przełożonych. Ale o tym, musicie przekonać się sami.
Absolutny must read dla każdego, kto chociaż w minimalnym stopniu interesuje się tematyką wojenną, a zwłaszcza D-Day i operacją Market-Garden.
Najlepsze jest to, iż sami bohaterowie brali czynny udział w powstawaniu książki, co czyni ją niemalże w 100% pozycją dokumentalną. Jest to niesamowite.
Zdecydowanie jest to jedna z moich ulubionych pozycji!
Stephen E. Ambrose jest MISTRZEM w swoim fachu.
"Kompania Braci" jest napisana FE-NO-ME-NAL-NIE! Już od pierwszych stron wchodzimy w skórę żołnierzy Kompani E 506 pułku piechoty spadochronowej 101 Dywizji Powietrznodesantowej.
Pamiętam - piąte przez dziesiąte - jak jako nastolatek zakochałem się w serialu "Kompania Braci", który stworzyło HBO (ogromne dzięki: Stephen...
2019-01-23
Najpiękniejsza, a zarazem najtragiczniejsza historia jaka wyszła spod pióra Mistrza Tolkiena. Dzieci Hurina - Turin i Nienor - próbują przeciwstawić się przeznaczeniu, które ma czarne barwy Glaurunga oraz Morgotha. Czy są w stanie cokolwiek zdziałać? Tego nie zdradzę.
Pozycja OBOWIĄZKOWA dla każdego fana J.R.R. Tolkiena!
Najpiękniejsza, a zarazem najtragiczniejsza historia jaka wyszła spod pióra Mistrza Tolkiena. Dzieci Hurina - Turin i Nienor - próbują przeciwstawić się przeznaczeniu, które ma czarne barwy Glaurunga oraz Morgotha. Czy są w stanie cokolwiek zdziałać? Tego nie zdradzę.
Pozycja OBOWIĄZKOWA dla każdego fana J.R.R. Tolkiena!
2016-10-29
2018-10-10
Czemu ta GENIALNA książka jest tak krótka?! MISTRZOSTWO, nic dodać, nic ująć! Ale jednak raczej dodać... WIĘCEJ TREŚCI!
Czemu ta GENIALNA książka jest tak krótka?! MISTRZOSTWO, nic dodać, nic ująć! Ale jednak raczej dodać... WIĘCEJ TREŚCI!
Pokaż mimo to2019-01-04
Po prostu wspaniała!
Ślady = Dygot = Rdza
Wszystkie trzy wspomniane powyżej dzieła Jakuba Małeckiego są dla mnie równie wspaniałe (podane jedynie w kolejności przeczytania).
Po raz kolejny autor przenosi nas na typową polską prowincję, do niejakich Chojen. Tam, jak to już zwykle bywa u Małeckiego, poznajemy losy najzwyklejszych na świecie ludzi, których losy splatają się raz ciaśniej, raz luźniej. Poznajemy młodzieńcze przyjaźnie, życiowe rozterki, głębokie przemyślenia, ale także zostajemy przeniesieni na okres II Wojny Światowej, która wcale nie miała zamiaru omijać Chojen.
Jakub Małecki prowadzi narrację z perspektywy niemalże wszystkich poznanych nam bohaterów, oczywiście zaczynając od ukazania strzępków historii danej postaci. Wraz z zagłębianiem się w treść, poznawane strzępy zaczynają do siebie pasować, zupełnie jak klocki LEGO.
Chociaż wątków jest w "Rdzy" wiele, to chyba wiodącym, jest ten, traktujący o przyjaźni dwóch kolegów, która - wraz z przebiegiem akcji - doznaje wielu zawirowań, uszczerbków, skaz, można by rzec, iż rdzewieje. Pytanie, co się z nią w końcu stanie? Czy przetrwa? A może jednak zakończy się wcześniej niż później. Lecz aby się tego dowiedzieć, koniecznie musicie sięgnąć po "Rdzę".
Polecam z całego serca!
Jakub Małecki - jesteś WIELKI!!!
Po prostu wspaniała!
Ślady = Dygot = Rdza
Wszystkie trzy wspomniane powyżej dzieła Jakuba Małeckiego są dla mnie równie wspaniałe (podane jedynie w kolejności przeczytania).
Po raz kolejny autor przenosi nas na typową polską prowincję, do niejakich Chojen. Tam, jak to już zwykle bywa u Małeckiego, poznajemy losy najzwyklejszych na świecie ludzi, których losy splatają...
2018-06-22
2018-10-31
A-R-C-Y-D-Z-I-E-Ł-O
Wspaniała pozycja, nie przez przypadek nominowana do tytułu "Książki Roku 2017 LubimyCzytac.pl". Dlaczego ma TYLKO 862 strony?! Z wielką ochotą przeczytałbym przynajmniej drugie tyle!
Autor w cudownie lekki i bardzo interesujący sposób opisuje rzeczy błahe, które po lekturze ów książki nabierają o wiele głębszego znaczenia. Historie zwykłych ludzi potrafią zainteresować tak, jakbyśmy czytali biografię ulubionego artysty.
Zdaję sobie sprawę, iż nie każdemu przypadnie do gustu styl Hill'a, lecz Ci, którym się spodoba, zakochają się w nim bez opamiętania. Oczywiście (jak w prawie każdej książce, filmie, utworze muzycznym) trafiają się fragmenty mniej ciekawe, czasem nawet nużące, znacznie odbiegające i praktycznie nic nie wnoszące go wątku głównego, lecz nie znaczy to, iż nie są warte przeczytania. Każde zdanie w "Niksach" ma swoją wartość - według mnie - zawsze dodatnią.
Zatraciłem się w tym dziele, zdecydowanie PROSZĘ O WIĘCEJ! Pozostało jeszcze kilka wątków, które chciałbym "spenetrować znacznie głębiej"...
A-R-C-Y-D-Z-I-E-Ł-O
Wspaniała pozycja, nie przez przypadek nominowana do tytułu "Książki Roku 2017 LubimyCzytac.pl". Dlaczego ma TYLKO 862 strony?! Z wielką ochotą przeczytałbym przynajmniej drugie tyle!
Autor w cudownie lekki i bardzo interesujący sposób opisuje rzeczy błahe, które po lekturze ów książki nabierają o wiele głębszego znaczenia. Historie zwykłych ludzi...
2018-07-06
Prze-FANTASTYCZNA pozycja, absolutny must-read dla każdego, kto potrafi czytać!
Prze-FANTASTYCZNA pozycja, absolutny must-read dla każdego, kto potrafi czytać!
Pokaż mimo to2016-08-20
„Chory od powietrza człowiek z nizin” – rzekłby Rogożerca. Kto przy zdrowych zmysłach tworzy opasłe, niemalże tysiąc stronicowe tomisko, a do tego zapowiada, iż jest to pierwsza z… dziesięciu części? To nikt inny jak Brandon Sanderson. Dzieło życia Amerykanina powstawało w jego umyśle przez wiele lat, dlatego też Roshar, czyli świat przedstawiony w Drodze Królów, jest niezwykle barwny, szczegółowy, skomplikowany i przede wszystkim… znacznie różniący się od naszego, realnego.
To właśnie świeżość i odmienność sprawiają, że nie odczuwamy grama powtarzalności. Przyroda, religia, wierzenia, legendy, bohaterowie – wszystko jest niebywale skomplikowane i rozbudowane, jednocześnie będąc szalenie ciekawym, a owa ciekawość rośnie w miarę czytania. Ale po kolei.
Jak wyglądałoby wasze życie, gdyby było uzależnione od burz? Kiedy prognoza pogody jest jedną z najważniejszych rzeczy, na jakie czekamy każdego dnia? Zapewne egzystencja nie byłaby prosta ani łatwa, tym bardziej, że te niezwykłe burze to Arcyburze, siejące postrach i zniszczenie. A co powiecie na florę, która w znakomitej większości potrafi schować się w swoich skorupach, gdy wyczuje zagrożenie?
W Rosharze każda roślina żyje. Wyobraźnia czytelnika działa na najwyższych obrotach. Dodajcie do tego przepastne bestie, wielkie na dwadzieścia stóp. Krabokształtne chulle, wykorzystywane w roli zwierząt pociągowych, ostrogary stosowane jako nasze psy myśliwskie bądź domowe, które mają sześć nóg i żuwaczki zamiast pysków, a pokrywa je coś pomiędzy skórą a skorupą. Znajdziecie tutaj również konie, takie zwykłe, ziemskie – towar niezwykle cenny oraz deficytowy, stać na nie tylko najbogatszych. Ponadto mają one również większych braci, rasę ryshadyjskich, koni obdarzonych znaczną inteligencją, które wybierają sobie jeźdźca i nawiązują z nim głęboką więź. Co więcej, nie wolno zapomnieć o mnogości ras ludzkich i im podobnych, gdyż znajdziecie ich w Rosharze cały wachlarz, począwszy od zwykłych homo sapiens, po shinów, rogożerców, thayleńczyków i azirczyków.
Wspomnieć należy także o wszechobecnych Sprenach. Trudno zdefiniować, czym one są. To świetliste byty, które ukazują się w przeróżnych sytuacjach, przy różnych uczuciach. Przykładowo wiatrospreny pojawiają się przy silnych wiatrach, wyglądają jak świecące błękitne wstęgi tańczące na wietrze. Natomiast zgniłospreny pokazują się, gdy jakiś człowiek bądź zwierzę jest ranne. Dodajmy do tego chwałospreny, honorospreny, bólospreny, życiospreny, śmierciospreny, strachospreny i wiele, wiele innych.
W Drodze królów mamy do czynienia z czterema głównymi bohaterami. Pierwszym jest chirurg, który został żołnierzem, lecz nie wie jeszcze, jakiemu wyzwaniu dane mu będzie stawić czoła. Kaladin Burzą Błogosławiony – bo o nim mowa – z nieba dostanie się do piekła, i to do najciemniejszego jego zakamarka, lecz będzie walczył, i to jeszcze jak!
Drugim z bohaterów jest młoda kobieta – Shallan – oszustka, która myśli tylko o sobie, chowa się za skrzętnie wymyślonymi kłamstwami. Chociaż nie ukrywa swojej prawdziwej tożsamości, nikt nie wie, z kim tak naprawdę ma do czynienia.
Trzeci bohater, niejaki skrytobójca w bieli – płacze gdy zabija – Mocowiązca. Potrafi rzeczy, jakie nie śniły się nawet najstarszym góralom.
Ostatni z głównych bohaterów, Arcyksiążę – Czarny Cierń – przez lata był najdzielniejszym i najlepszym wojownikiem w Rosharze. Żaden ze wspomnianych charakterów nie jest niezwyciężony, nie ma tutaj superbohaterów. Każdego można zranić i nie jeden wielokrotnie odczuje ból, wielki ból. Wszystkie z przedstawionych postaci posiadają swoją historię, która nadaje im niezwykłego charakteru oraz osobowości. Nawet poboczni bohaterowie są niezwykle skomplikowani.
Historie całej czwórki, w żadnym stopniu ze sobą niepowiązane, wraz z rozwojem fabuły zaczynają się łączyć, a uwierzcie mi – akcja nabiera rozpędu z każdą przeczytaną stroną, aby przy około sześćsetnej ruszyć z prędkością światła, i to burzowego,
odgrywającego w książce równie ważną rolę, jak dla nas elektryczność. Zamknięte w różnego rodzaju kulach, które miały swoje wartości, posiada dwojakie zastosowanie – jest walutą oraz źródłem światła. Niestety kule z czasem stają się bure. Wystarczy jednak wystawić je (oczywiście dobrze zabezpieczone) na działanie Arcyburzy, by znów napełniły się burzowym światłem.
Grzechem byłoby nie wspomnieć o Odpryskowych i ich Ostrzach Odprysku. Są to rycerze posiadający magiczną zbroję oraz wręcz święty miecz, za który można kupić królestwa lub całe państwa. Owa klinga jest mityczną bronią, pojawiającą się, gdy właściciel o niej pomyśli. Przywołanie miecza trwa dziesięć uderzeń serca. Po ostatnim w wyciągniętej dłoni materializuje się ogromna broń, potrafiąca przecinać dusze. Po zadaniu ciosu Ostrzem Odprysku ciało pozostaje nieruszone, lecz odcięta część staje się bezwładna, martwa. Gdy cięcie dotyczy głowy… tego zdradzał już nie będę.
Droga królów to pozycja wręcz obowiązkową dla każdego fana literatury fantastycznej. I chociaż nie ujrzymy tutaj elfów, orków, wampirów czy czarodziei, świat przedstawiony jest tak bardzo rozbudowany i dopracowany, że wsiąkniemy w niego jak woda w gąbkę. Nie bez przyczyny owa pozycja otrzymuje tak dobre recenzje w każdym państwie,
gdzie została wydana.
Żeby jednak nie było zbyt sielankowo, znajdziemy w książce momenty, które mogą nużyć, jak choćby rozbudowane i przydługie dialogi, lecz nie ma ich wiele, więc w całościowym rozrachunku są niemalże niezauważalne. Nie napotkamy tutaj szczęśliwego zakończenia, nie wszystkie postaci pozostaną przy życiu. Sporo wątków nas zaskoczy, część rozbawi, jeszcze inne przerażą. Zapewniam – każda strona jest godna uwagi.
Recenzja dostępna na: https://ostatniatawerna.pl/droga-krolow/
„Chory od powietrza człowiek z nizin” – rzekłby Rogożerca. Kto przy zdrowych zmysłach tworzy opasłe, niemalże tysiąc stronicowe tomisko, a do tego zapowiada, iż jest to pierwsza z… dziesięciu części? To nikt inny jak Brandon Sanderson. Dzieło życia Amerykanina powstawało w jego umyśle przez wiele lat, dlatego też Roshar, czyli świat przedstawiony w Drodze Królów, jest...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-05-17
2018-06-21
Nie dziwię się, że "Droga" autorstwa Cormac'a McCarthy'ego zdobyła w 2007 roku nagrodę Pulitzera. Ta książka jest absolutnie genialna! Choć smutek i przygnębienie wylewa się całymi litrami z każdej jej strony - dosłownie.
"Droga" opowiada historię ojca i syna, którzy wędrują na południe, aby uciec przez zabójczym zimnem. I nie było by to aż takie dziwne, gdyby nie fakt, iż świat w którym przyszło im żyć nie jest tym samym światem który ojciec zna sprzed kataklizmu.
Cały kraj jest opustoszony, nie żyją zwierzęta, ptaki. Została tylko garstka ludzi, rozproszona. Ale wszyscy wędrują na południe, po ocalenie.
Autor w pięknych słowach serwuje nam przyszłość, w której NIKT nie chciałby żyć. Obecny rok z Covid'em na czele, to pikuś w porównaniu z tym, z czym muszą mierzyć się główni bohaterowie "Drogi".
Nie ma tutaj krztyny wesołości, żartów czy dobrego humoru. Ale to bardzo dobrze. Może dzięki tej książce ktoś doceni coś, czego nie chciał dostrzec i docenić przez całe swoje życie.
"Droga" to lektura obowiązkowa dla każdego. Powinna być obowiązkową lekturą szkolną w liceum. Daje do myślenia - i to bardzo.
Kupujcie/wypożyczajcie i czytajcie, koniecznie!
"Droga" jest GENIALNA!
Nie dziwię się, że "Droga" autorstwa Cormac'a McCarthy'ego zdobyła w 2007 roku nagrodę Pulitzera. Ta książka jest absolutnie genialna! Choć smutek i przygnębienie wylewa się całymi litrami z każdej jej strony - dosłownie.
więcej Pokaż mimo to"Droga" opowiada historię ojca i syna, którzy wędrują na południe, aby uciec przez zabójczym zimnem. I nie było by to aż takie dziwne, gdyby nie fakt, iż...