-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać467 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2017
2017
"(...) Oto jest dzika bierność, której nic nie przełamie. A jedyna broń - to nasza liczba, której komory nie pomieszczą. (...)"
"(...) Oto jest dzika bierność, której nic nie przełamie. A jedyna broń - to nasza liczba, której komory nie pomieszczą. (...)"
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017
Tytuł chyba mówi wszystko. Mocne.
Tytuł chyba mówi wszystko. Mocne.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017
Choć niełatwo jest czytać takie opowiadania, nie mozna pozwolić, aby o nich zapomniano. Historia mocna, dosadna.
Choć niełatwo jest czytać takie opowiadania, nie mozna pozwolić, aby o nich zapomniano. Historia mocna, dosadna.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017
To strach powiedzieć, że ta pozycja jest "dobra" - to strach określić ją tym słowem, bo to jakby powiedzieć, że cały koszmar obozów koncentracyjnych był... "dobry".
Książka do bólu realistyczna, wzruszająca, wstrząsająca. To chyba trzy najbardziej adekwatne do niej określenia. Ktoś uciekł z obozu, z transportu, ktoś inny na własne oczy widział tragedię innych - i przeżył, by móc to drugiemu człowiekowi opowiedzieć.
Warto przeczytać chociażby dla ostatniego dialogu, dla zdania, które tylko utwierdza w przekonaniu, że warto było sięgnąć po "Medaliony", bo elektryzuje. Na sam koniec nie pozostawiając na czytelniku przysłowiowej suchej nitki, szokuje do głębi.
To strach powiedzieć, że ta pozycja jest "dobra" - to strach określić ją tym słowem, bo to jakby powiedzieć, że cały koszmar obozów koncentracyjnych był... "dobry".
Książka do bólu realistyczna, wzruszająca, wstrząsająca. To chyba trzy najbardziej adekwatne do niej określenia. Ktoś uciekł z obozu, z transportu, ktoś inny na własne oczy widział tragedię innych - i przeżył,...
2017
"(...) Jak się później dowiedziałem, Marię (...) wywieziono wraz z transportem żydowskim do osławionego obozu nad morzem, zagazowano w komorze krematoryjnej, a ciało jej zapewne przerobiono na mydło. (...)"
"(...) Jak się później dowiedziałem, Marię (...) wywieziono wraz z transportem żydowskim do osławionego obozu nad morzem, zagazowano w komorze krematoryjnej, a ciało jej zapewne przerobiono na mydło. (...)"
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017
" - (...) Mówili, że truponosy dostali wczoraj po dwa bochenki chleba, bo wywieźli pięćdziesiąt trupów w skrzyni. (...)
- Nie dwa, nie dwa bochenki - tylko każdy trupiarz dostał po pół bochenka i trochę margaryny w nagrodę. (...)"
" - (...) Mówili, że truponosy dostali wczoraj po dwa bochenki chleba, bo wywieźli pięćdziesiąt trupów w skrzyni. (...)
- Nie dwa, nie dwa bochenki - tylko każdy trupiarz dostał po pół bochenka i trochę margaryny w nagrodę. (...)"
2017
Arcydzieło.
Hanna Krall robi dokładnie to, co powinna, prowadząc rozmowę z takim bohaterem - po prostu pozwala mu mówić. A słowa, które płyną swobodnie, robią jeszcze większe wrażenie niż gdyby były powodowane jej szczegółowymi pytaniami. Sposób, w jaki Edelman tutaj ironizuje, jest mistrzowski. Nikt nigdy nie opowiadał tak o getcie, o Żydach, o walce, o życiu i śmierci. O kardiologii, o ratowaniu ludziom życia, o rozdawaniu numerków. Jak to jest zastanawiać się nad sposobem śmierci, który nie byłby indywidualny, a spektakularny, bohaterski?
Co ja tu mogę powiedzieć, skoro ja tak naprawdę nic jeszcze o życiu nie wiem? Po prostu ukłon. Szacunek. Wdzięczność, że był ktoś taki jak Marek Edelman. To chyba wszystko, co mogę napisać.
"(...) Więc on się od razu nie nadawał do mówienia, bo nie umiał krzyczeć. Nie nadawał się też na bohatera, bo nie było w nim patosu. Cóż to za prawdziwy pech. Ten jedyny, który przeżył, nie nadawał się na bohatera. (...)"
Arcydzieło.
Hanna Krall robi dokładnie to, co powinna, prowadząc rozmowę z takim bohaterem - po prostu pozwala mu mówić. A słowa, które płyną swobodnie, robią jeszcze większe wrażenie niż gdyby były powodowane jej szczegółowymi pytaniami. Sposób, w jaki Edelman tutaj ironizuje, jest mistrzowski. Nikt nigdy nie opowiadał tak o getcie, o Żydach, o walce, o życiu i śmierci. O...
2017
Przy dużej frekwencji książek opartych na wspomnieniach więźniów obozów koncentracyjnych w Niemczech, pozycji opisujących warunki obozów pracy w Rosji jest dosyć mało. A szkoda.
Przeczytałam tę książkę krótko po opowiadaniach Borowskiego, który wspomina system stosowany przez hitlerowskich Niemców, toteż pewnego rodzaju ciekawostką były dla mnie zapiski Herlinga-Grudzińskiego. Choć zabrzmi to pewnie nieludzko - szalenie mi się spodobały. Pióro autora bardzo przypadło mi do gustu, a szczegółowość opisywanych sytuacji, rytuałów panujących w obozie, poniektórych więźniów to as w rękawie tej książki. Choć przy kilku stronach zupełnie osłabłam, bo okazały się dla mnie miejscami zbyt mocne, to jednak powieść wołała do mnie nieustająco i nie miałam serca jej definitywnie odłożyć.
Warto przeczytać, choćby dla uzupełnienia wiedzy o sowieckich obozach pracy; dla przekonania się, co trzeba było przejść podczas wojny i że obozy koncentracyjne kojarzone z Niemcami to nie jest jedyne piekło tamtego okresu; dla dumy, że się przeczytało, że się o tym wszystkim pamięta, że się tych ludzi podziwia.
Przy dużej frekwencji książek opartych na wspomnieniach więźniów obozów koncentracyjnych w Niemczech, pozycji opisujących warunki obozów pracy w Rosji jest dosyć mało. A szkoda.
Przeczytałam tę książkę krótko po opowiadaniach Borowskiego, który wspomina system stosowany przez hitlerowskich Niemców, toteż pewnego rodzaju ciekawostką były dla mnie zapiski...
2017
Uniwersalizm, który będąc wspaniałym, jednocześnie odziera ze wszystkich złudzeń i ukazuje człowiekowi brutalną prawdę o nim samym.
Jestem pod ogromnym wrażeniem tej pozycji. Fenomenalnie opisana machina władzy, która - gdy już zacznie działać - działa bezkompromisowo i konsekwentnie, rozpuszczając swoje macki coraz szerzej. Choć najsilniej na myśl przychodzą tutaj systemy totalitarne, sytuacja przedstawiona w "Folwarku..." jest prawdopodobna w każdym z ustrojów. Choć autentyzm tej lektury skradł mi serce, pękło ono kilkakrotnie za sprawą świetnie wykreowanych bohaterów - koń Boxer, osioł Benjamin... Chyba w żadnej innej książce zwierzęta nie są tak dobrym uosobieniem cech ludzkich. Majstersztyk.
Polecam gorąco. Polecam, bo wstyd nie przeczytać.
Uniwersalizm, który będąc wspaniałym, jednocześnie odziera ze wszystkich złudzeń i ukazuje człowiekowi brutalną prawdę o nim samym.
Jestem pod ogromnym wrażeniem tej pozycji. Fenomenalnie opisana machina władzy, która - gdy już zacznie działać - działa bezkompromisowo i konsekwentnie, rozpuszczając swoje macki coraz szerzej. Choć najsilniej na myśl przychodzą tutaj systemy...
2017
Ta książka zmiata z nóg, jak domowej roboty rosyjski spirytus.
Autor dociera do ludzi żyjących w bezwzględnych warunkach. Właśnie to słowo jest ważne: że dociera. Wysłuchuje zwierzeń, dopytuje o szczegóły, w niektórych wypadkach wydaje się, jakby on jeden od wielu lat okazał komuś zainteresowanie. I ludzie opowiadają. Choć nie zdają sobie sprawy z tego, że ich historie dla nas są czymś niewyobrażalnym. I przez to opowiadają lekko. O życiu z perspektywy osoby bezdomnej, o odsiadce w więzieniu za homoseksualizm, o kupnie samochodu z pieniędzy za sprzedaż nerki. Świetny styl, mocne spostrzeżenia i dosadne podsumowanie każdego problemu.
Choć momentami nierówna (jak dla mnie), to z pewnością dobra i wyjątkowa.
Ta książka zmiata z nóg, jak domowej roboty rosyjski spirytus.
Autor dociera do ludzi żyjących w bezwzględnych warunkach. Właśnie to słowo jest ważne: że dociera. Wysłuchuje zwierzeń, dopytuje o szczegóły, w niektórych wypadkach wydaje się, jakby on jeden od wielu lat okazał komuś zainteresowanie. I ludzie opowiadają. Choć nie zdają sobie sprawy z tego, że ich historie dla...
2017
Trudno mi będzie tę książkę zrecenzować tak, aby w swoich słowach zawrzeć zalety, o których jeszcze nie było mowy. ;)
Prawda jest bowiem taka, że przepadła za całą serią od pierwszego wejrzenia. Ciekawa perspektywa śledzenia sprawy kryminalnej, gdyż robimy to od strony dwójki prawników. Nie detektywów, policjantów. Prawników. A ci sami w sobie - poezja! Cięty język Chyłki, na który koniecznie co wrażliwe charaktery muszą przymknąć oko, a Oryński? Rządzi razem ze swoim ulubionym łososiem jedzonym zawsze i wszędzie. Fabuła sama w sobie świetna, utrzymana w równym tempie i niemęcząca.
Można lepiej?
Trudno mi będzie tę książkę zrecenzować tak, aby w swoich słowach zawrzeć zalety, o których jeszcze nie było mowy. ;)
Prawda jest bowiem taka, że przepadła za całą serią od pierwszego wejrzenia. Ciekawa perspektywa śledzenia sprawy kryminalnej, gdyż robimy to od strony dwójki prawników. Nie detektywów, policjantów. Prawników. A ci sami w sobie - poezja! Cięty język Chyłki,...
2017
Czy kontynuacja musi rządzić się prawem bycia "gorszą" od poprzedniczki? Absolutnie!
Jeśli Chyłkę i Zordona się zna już z "Kasacji", to się wie, że jest to duet niezastąpiony. I ten duet się świetnie rozwija - choć można się domyślić, w którą stronę zmierza para prawników, autor stosuje tutaj bardzo nienachalne wstawki el romantico, więc naprawdę nie ma przesytu i poczucia zażenowania. Jest w punkt. Delikatnie. Ta część jednak wydała mi się odrobinę słabsza z tej prostej przyczyny, że zabrakło mi polotu w pomyśle na fabułę. Z drugiej strony jednak, jak na ironię - zwroty akcji, które jednak były obecne, bardziej mi się podobały. Niesamowite.
Oczywiście - polecam.
Czy kontynuacja musi rządzić się prawem bycia "gorszą" od poprzedniczki? Absolutnie!
Jeśli Chyłkę i Zordona się zna już z "Kasacji", to się wie, że jest to duet niezastąpiony. I ten duet się świetnie rozwija - choć można się domyślić, w którą stronę zmierza para prawników, autor stosuje tutaj bardzo nienachalne wstawki el romantico, więc naprawdę nie ma przesytu i poczucia...
2017
Zacznę może mało zachęcająco, ale muszę - trzecia część przygód Chyłki i Zordona jest według mnie słabsza od poprzedniczek.
Nie wiem czy to wrażenie jest spowodowane kilkudniowymi przerwami w lekturze, ale tym razem akcja zupełnie mnie nie porwała. Postępowanie nie idzie do przodu już tak dynamicznie jak poprzednio, choć fabuła ma duży potencjał. Plusem za to okazała się dla mnie pewnego rodzaju "metamorfoza" Chyłki, dzięki czemu autor unika tworzenia z bohaterów maszyny, które nigdy nie ulegają emocjom, słabościom czy lękom.
Tak, jak mówię - część odrobinę słabsza od pierwszej i drugiej, ale zdecydowanie warta przeczytania. Choćby po to, aby sobie móc zrobić takie porównanie :)
Zacznę może mało zachęcająco, ale muszę - trzecia część przygód Chyłki i Zordona jest według mnie słabsza od poprzedniczek.
Nie wiem czy to wrażenie jest spowodowane kilkudniowymi przerwami w lekturze, ale tym razem akcja zupełnie mnie nie porwała. Postępowanie nie idzie do przodu już tak dynamicznie jak poprzednio, choć fabuła ma duży potencjał. Plusem za to okazała się...
2017
Powrót, na szczęście, udany!
Czemu "na szczęście"? I dlaczego w ogóle "powrót"? A, no dlatego, że poprzednia część serii o duecie prawniczym był dla mnie zdecydowanie najsłabszy. Nie wiem, co było tego przyczyną, ale bałam się, że dalej będzie już tylko gorzej. A tu taka miła niespodzianka! Akcja znów toczy się wartko, znów jest intrygująco i tak, że nie można odłożyć książki przed doczytaniem do końca. Zawsze chce się "jeszcze tylko jednego" rozdziału. Sędzia Trybunału Konstytucyjnego jako oskarżony o zabójstwo? Nic bardziej atrakcyjnego! Super :)
Polecam!
Powrót, na szczęście, udany!
Czemu "na szczęście"? I dlaczego w ogóle "powrót"? A, no dlatego, że poprzednia część serii o duecie prawniczym był dla mnie zdecydowanie najsłabszy. Nie wiem, co było tego przyczyną, ale bałam się, że dalej będzie już tylko gorzej. A tu taka miła niespodzianka! Akcja znów toczy się wartko, znów jest intrygująco i tak, że nie można odłożyć...
2017
Po trzymiesięcznej przerwie związanej z brakiem czasu udało mi się dokończyć tę lekturę i moje wrażenia są naprawdę bardzo pozytywne.
Wiele osób narzeka na brak akcji, czego jednak nie mogę zrozumieć, biorąc pod uwagę tematykę, którą autor bierze na warsztat. Poruszając się w codzienności sądowniczej świetnie ukazuje groteskowość i absurd biurokracji. Wbrew wielu opiniom, według mnie tempo wydarzeń jest naprawdę przyjemne i pozwala zrozumieć wszystkie dygresje, na które pozwala sobie autor.
Bardzo dobra, wielowymiarowa powieść. Jedna z moich ulubionych lektur szkolnych.
Po trzymiesięcznej przerwie związanej z brakiem czasu udało mi się dokończyć tę lekturę i moje wrażenia są naprawdę bardzo pozytywne.
Wiele osób narzeka na brak akcji, czego jednak nie mogę zrozumieć, biorąc pod uwagę tematykę, którą autor bierze na warsztat. Poruszając się w codzienności sądowniczej świetnie ukazuje groteskowość i absurd biurokracji. Wbrew wielu opiniom,...
2017
Brałam tę książkę za infantylną i absurdalną, ale w zasadzie okazała się mieć w sobie to "coś", czego jednak nie umiem dokładnie określić.
Niewątpliwie stylizacja na młodzieżowy slang miejscami mocno kuleje, co mnie szczerze irytowało, jednak przez to autorowi nie można odmówić choćby próby odzwierciedlenia środowiska młodzieży, o problemach których pisze.
Oczywiście niekiedy wiedza, którą przekazuje książka jest w stylu "narkotyki są złe", ale jak się pomyśli, że to jest pisane z perspektywy nastolatka, to nabiera to troszeczkę innego wyrazu.
Nie wiem, jest coś nieszablonowego w tej książce, mimo że ją zlekceważyłam od początku. To nie jest lektura wysokich lotów, nic specjalistycznego i naukowego, a problem narkotyków raczej poruszony dość naiwnie, ale oczekując najgorszej książki wszech czasów okazuje się, że jednak nie jest taka zła.
Brałam tę książkę za infantylną i absurdalną, ale w zasadzie okazała się mieć w sobie to "coś", czego jednak nie umiem dokładnie określić.
Niewątpliwie stylizacja na młodzieżowy slang miejscami mocno kuleje, co mnie szczerze irytowało, jednak przez to autorowi nie można odmówić choćby próby odzwierciedlenia środowiska młodzieży, o problemach których pisze.
Oczywiście...
2017
Od bardzo dawna nie czytałam książki o kobiecej przyjaźni, która byłaby tak wspaniała i przede wszystkim: tak prawdziwa.
Na przykładzie czterech przyjaciółek - tak zwanych Ya-Ya - autorka mówi o problemach, z którymi musi się mierzyć niejedna kobieta. Pierwsze nastoletnie szaleństwa, problemy wychowawcze dotyczące własnych dzieci, najwcześniejsze trudne miłosne wybory i najsilniejsze emocje to tylko jedne z niektórych przystanków, na które zabiera nas Rebecca Wells.
Ciepło i rodzinny klimat, jakie biją od tej powieści, są wręcz namacalne. Podoba mi się to głównie dlatego, że nie jest przesadzone i przesłodzone - autorka nie waha się zderzenia problemu matki-alkoholiczki, która okłada pasem swoje dzieci, z lekkością opisu zabaw, jakim oddawały się członkinie Ya-Ya w dzieciństwie.
To książka o więzach, relacji matki z córką i przede wszystkim o walce z przeciwnościami, którą musi stoczyć każda kobieta. Najważniejsza jest jednak moc kobiecej przyjaźni, która to moc - jak wiemy - potrafi być nieziemsko silna.
Od bardzo dawna nie czytałam książki o kobiecej przyjaźni, która byłaby tak wspaniała i przede wszystkim: tak prawdziwa.
Na przykładzie czterech przyjaciółek - tak zwanych Ya-Ya - autorka mówi o problemach, z którymi musi się mierzyć niejedna kobieta. Pierwsze nastoletnie szaleństwa, problemy wychowawcze dotyczące własnych dzieci, najwcześniejsze trudne miłosne wybory i...
2017
Jak opisać tę pozycję w trzech słowach? Arcydzieło i majstersztyk.
Powieść szkatułkowa to z reguły nie jest nic prostego i zazwyczaj wymaga od czytelnika zaangażowania oraz skupienia i spostrzegawczości. Przyznaję się bez bicia - na początku te trzy perspektywy: relacja Iris z wydarzeń domu rodzinnego; jej spostrzeżenia na temat starości i jej obecnego życia; aż wreszcie rozdziały tzw. książki w książce, czyli "Ślepego zabójcy" - były dla mnie nie do przebrnięcia i czułam lekki dyskomfort.
Jednak w miarę czytania i zagłębiania się w całą historię to uczucie całkowicie zniknęło. Zakochałam się w stylu, w jakim Iris prowadziła swoje wspomnienia, ten pamiętnik miał w sobie coś, co mnie bez odwrotu urzekło. Na kilka kwestii dotyczących winy, kary, odpowiedzialności czy młodości mam takie same spostrzeżenia, co ona. Fragmenty zatem co chwila były zaznaczane, aby żaden trafny cytat mi nie umknął.
Na koniec coś zupełnie technicznego - mimo, że rozdziałów książka liczy sobie mnóstwo, to są one stosunkowo krótkie, więc powieść nie męczy, mimo swojej złożoności.
Ulubieniec na wiele lat.
Jak opisać tę pozycję w trzech słowach? Arcydzieło i majstersztyk.
Powieść szkatułkowa to z reguły nie jest nic prostego i zazwyczaj wymaga od czytelnika zaangażowania oraz skupienia i spostrzegawczości. Przyznaję się bez bicia - na początku te trzy perspektywy: relacja Iris z wydarzeń domu rodzinnego; jej spostrzeżenia na temat starości i jej obecnego życia; aż wreszcie...
2017
Klimat dwudziestolecia międzywojennego został nakreślony mistrzowsko. Po prostu!
Świetnie zapowiadający się poeci i pisarze walczą i każdy dzień, choć tak naprawdę niewiele z każdym otrzymanym dniem robią. Muszą uporać się z biedą, przepełnionym lokatorami pokojem, niezgodnością charakterów, absurdalnymi nieporozumieniami. Autor pisze w taki sposób, że czytelnik odnosi wrażenie, jakby sam był przy kłótniach studentów, wyznaniu miłości głównego bohatera, itd. Mimo dramatycznych momentów - tworzy przytulną atmosferę.
Różnorodność i plastyczność postaci nie czyni w tej książce nudy, nie ma moty o tym, aby odbiorca poczuł się znużony - z opisem każdego następnego dnia bohaterów spotykają nowe codzienne trudności.
Książka bez złudzeń odsłania sposób życia i trudne warunki, z jakimi mierzyli się międzywojenni twórcy.
Będę do nie wracać - na bank!
Klimat dwudziestolecia międzywojennego został nakreślony mistrzowsko. Po prostu!
Świetnie zapowiadający się poeci i pisarze walczą i każdy dzień, choć tak naprawdę niewiele z każdym otrzymanym dniem robią. Muszą uporać się z biedą, przepełnionym lokatorami pokojem, niezgodnością charakterów, absurdalnymi nieporozumieniami. Autor pisze w taki sposób, że czytelnik odnosi...
Fenomenalne uzupełnienie historii o sylwetkę kata warszawskiego getta. Sylwetkę złożoną, bezwzględną i zaskakującą.
To, czego dokonał tutaj autor, jest nie do objęcia słowami. Mimo oczywistych przesłanek ku temu, by obraz pobytu w celi ze zbrodniarzem wojennym ująć subiektywnie - Moczarski zdecydowanie tego unika. W wielu miejscach powstrzymuje się od własnych ocen, nie komentuje i pozostawia osąd czytelnikowi. Przedstawia Stroopa jako niemieckiego oficera, który na drodze swojej kariery spotykał wiele kłód rzucanych mu pod nogi przez nieprzychylnych ludzi. I nagle dociera do nas, że on również nie miał łatwo. Choć kipią z niego ideały hitleryzmu, w pewnych momentach zachowuje pokorę, hamuje złość i najzwyczajniej - jest ludzki. Tak jak zresztą cała książka, która jest świetnie przygotowana pod względem merytorycznym. Oryginalne nazwy stopni oficerskich, miast, dokładne położenie geograficzne obiektów historycznych. Nie ma absolutnie mowy o mistyfikacji, przekręcaniu faktów, idealizowaniu, nieprawdzie - jakimkolwiek negatywnym (w tym przypadku) zachowaniu.
Zdecydowanie arcydzieło. Dla Polaków, ale przede wszystkim - Niemców.
Fenomenalne uzupełnienie historii o sylwetkę kata warszawskiego getta. Sylwetkę złożoną, bezwzględną i zaskakującą.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTo, czego dokonał tutaj autor, jest nie do objęcia słowami. Mimo oczywistych przesłanek ku temu, by obraz pobytu w celi ze zbrodniarzem wojennym ująć subiektywnie - Moczarski zdecydowanie tego unika. W wielu miejscach powstrzymuje się od własnych ocen, nie...