Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Naprawdę nie rozumiem, dlaczego ta książka ma tak wysoką ocenę. Historia przewidywalna, język okropny, dialogi słabe, pełno dłużyzn, postaci sztampowe. Ta książka nic z sobą nie niesie i nawet nie odpręża, bo są romansidła i czytadła, które chociaż odmóżdżają, pozwalają się zrelaksować. Powieść męczy i denerwuje. Mój egzemplarz jest zniszczony, bo miejscami byłam tak zirytowana, że leciał przez pokój, by uderzyć o ścianę. A może po prostu jestem za stara? Na Boga, mam 23 lata. Książka teoretycznie jest adresowana do mojego pokolenia. Jeśli wszystkie powieści z rodzaju New Adult są właśnie takie to boję się o kondycję współczesnego młodego czytelnika. Nie polecam.
Ps. Plus za okładkę, jest naprawdę ładna.

Naprawdę nie rozumiem, dlaczego ta książka ma tak wysoką ocenę. Historia przewidywalna, język okropny, dialogi słabe, pełno dłużyzn, postaci sztampowe. Ta książka nic z sobą nie niesie i nawet nie odpręża, bo są romansidła i czytadła, które chociaż odmóżdżają, pozwalają się zrelaksować. Powieść męczy i denerwuje. Mój egzemplarz jest zniszczony, bo miejscami byłam tak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie ocenię jej. Nie można wystawić stopnia czyjemuś życiu. Nie podeszłam do niej jak do literatury, ale jak do zapisu ludzkiej doli. Zmiażdżył mnie ogrom ludzkiej perfidii, braku zrozumienia i okrucieństwa.

Nie ocenię jej. Nie można wystawić stopnia czyjemuś życiu. Nie podeszłam do niej jak do literatury, ale jak do zapisu ludzkiej doli. Zmiażdżył mnie ogrom ludzkiej perfidii, braku zrozumienia i okrucieństwa.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Warta uwagi. Literacko - nic wielkiego, ale jako dokument, jak najbardziej. Ukazanie wojny od strony sukienki to świetny pomysł. Większość książek i filmów skupia się na bohaterach płci męskiej. Przecież wojna to rzecz dla faceta, a nie kobiet, tutaj dziewczyn, w plisowanych spódnicach. Ciekawa, miejscami poruszająca, na pewno wartościowa.

Warta uwagi. Literacko - nic wielkiego, ale jako dokument, jak najbardziej. Ukazanie wojny od strony sukienki to świetny pomysł. Większość książek i filmów skupia się na bohaterach płci męskiej. Przecież wojna to rzecz dla faceta, a nie kobiet, tutaj dziewczyn, w plisowanych spódnicach. Ciekawa, miejscami poruszająca, na pewno wartościowa.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Moje pierwsze spotkanie z Fantem i już teraz wiem, że chcę więcej! "Podróż do Los Angeles" mnie bawiła. To świetna satyra. Miejscami genialna, jednak tylko językowo, ponieważ fabularnie jest nudna. Mimo to, czyta się szybko i przyjemnie, a to za sprawą błyskotliwego humoru, absurdalnych sytuacji i groteskowego głównego bohatera, który jest hybrydą wszelkich cech amerykańskiego nastolatka w wybujałym ego.
Połknęłam tę powieść, a raczej powiastkę, w jedno czerwcowe popołudnie i naprawdę ubawiłam się setnie. Wiele razy tłukłam okładką w kolano wykrzykując "Ty durny, mały głupku, jak Ty mało wiesz?! Ależ z Ciebie cielę". Och, i te niekonwencjonalne wyzwiska, którymi obrzucał siostrę, matkę i wuja... Byłam i wciąż jestem, pełna podziwu, dla kreatywności autora pod tym właśnie względem.

Moje pierwsze spotkanie z Fantem i już teraz wiem, że chcę więcej! "Podróż do Los Angeles" mnie bawiła. To świetna satyra. Miejscami genialna, jednak tylko językowo, ponieważ fabularnie jest nudna. Mimo to, czyta się szybko i przyjemnie, a to za sprawą błyskotliwego humoru, absurdalnych sytuacji i groteskowego głównego bohatera, który jest hybrydą wszelkich cech...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To już chyba piąta powieść Safak, którą miała okazję, szczęście i niewątpliwą przyjemność przeczytać. Kolejny raz, nie tylko nie jestem rozczarowana, ale czuję się wprost zaczarowana! W każdej mojej opinii staram się unikać spoilerowania, streszczania fabuły, bo, moim zdaniem, od tego są recenzję, dlatego powiem krótko, że "Pchli pałac" to książka, z której dowiadujemy się wiele nie tylko o Stambule, ale przede wszystkim o Turkach. Autorka opowiada o tym jacy są, w co wierzą, czego się boją, brzydzą, pożądają... Maluje portrety osobliwych postaci, czyniąc to z humorem, dystansem i niewyobrażalną językową precyzją. Uwielbiam czytać powieść, w której każda kolejna strona ocieka językowym geniuszem. Safak posiada literacką zdolność ubrania w słowa tego, co widzi w swoim ojczystym kraju bez wybielania i niepotrzebnego plątania, wynaturzania rzeczywistości. Czytając książkę miałam wrażenie, że jestem w Stambule, siedzę przed kamienicą i spoglądam w okna jej mieszkańców. Trochę jak podglądacz.
Wielką zaletą książki są kreacje bohaterów, język - prosty i poetycki zarazem (podobną poetycką prostotę można znaleźć u Pamuka - nie mam pojęcia jak Ci Turcy to robią!)i absolutnie zaskakujące, choć może nie tak znów bardzo, zakończenie. Wady? Czasem można się pogubić, kto jest kim i co dla kogo znaczy, bo tureckie imiona dla nas Polaków brzmią egzotycznie. To wszystko.
"Pchli pałac" jest godny uwagi, być może mniejszej niż "Czterdzieści zasad miłości" lub "Bękart ze Stambułu", ale na pewno okaże się wartościową lekturą nie tylko dla tych lubiących wschodnie klimaty.

To już chyba piąta powieść Safak, którą miała okazję, szczęście i niewątpliwą przyjemność przeczytać. Kolejny raz, nie tylko nie jestem rozczarowana, ale czuję się wprost zaczarowana! W każdej mojej opinii staram się unikać spoilerowania, streszczania fabuły, bo, moim zdaniem, od tego są recenzję, dlatego powiem krótko, że "Pchli pałac" to książka, z której dowiadujemy się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytadło do poduszki. Dobre na stres. Język okropny. Ana wkurzająca. Grey jest sexy i ratuje książkę.

Czytadło do poduszki. Dobre na stres. Język okropny. Ana wkurzająca. Grey jest sexy i ratuje książkę.

Pokaż mimo to

Okładka książki Balsam dla duszy. Historie miłosne Jack Canfield, Mark Victor Hansen
Ocena 6,5
Balsam dla dus... Jack Canfield, Mark...

Na półkach:

Tytuł mówi sam za siebie - miłość w każdej postaci to jak okład na serce. Człowiekowi po lekturze robi się błogo słodko i ciepło na duszy. To świetny wybór na poprawę nastroju, albo lek na nieszczęśliwe zakochanie. Można przy tym i popłakać i się pośmiać. To jak cukierki pudrowe.

Tytuł mówi sam za siebie - miłość w każdej postaci to jak okład na serce. Człowiekowi po lekturze robi się błogo słodko i ciepło na duszy. To świetny wybór na poprawę nastroju, albo lek na nieszczęśliwe zakochanie. Można przy tym i popłakać i się pośmiać. To jak cukierki pudrowe.

Pokaż mimo to


Na półkach:

To tak piękna książka o miłości, samotności i walce z samym sobą, że nie potrafię tego wyrazić słowami. Być może mam zbyt mały zasób. Jednak tę książkę po prostu trzeba przeczytać.

To tak piękna książka o miłości, samotności i walce z samym sobą, że nie potrafię tego wyrazić słowami. Być może mam zbyt mały zasób. Jednak tę książkę po prostu trzeba przeczytać.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Słaba jak zęby sześciolatka i głupia jak blondynka z dowcipu. Nie warto na to tracić czasu.

Słaba jak zęby sześciolatka i głupia jak blondynka z dowcipu. Nie warto na to tracić czasu.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Cóż poradzę? Jestem kobietą i od czasu do czasu lubię zajrzeć w dobry romans. Pozwala mi to odpocząć od szarej codzienności, a w tym wypadku pozwoliło naładować akumulatory po sesji zimowej. Książkę pochłonęłam dosłownie w dwa lutowe wieczory, przy herbacie i ciastkach z cynamonem, a i bez nich było mi słodko. Nora ma talent do tworzenia historii nie tylko opowiadających o miłości, ale także mających w sobie kroplę sensacyjności, kryminału a nawet thrillera. To niebywale podnosi wartość romansidła w moich oczach, bo ciekawi jeszcze bardziej niż wzdychania dwójki rozkochanych w sobie bohaterów. Dzięki tej otoczce powieść przewyższa zwykły harlequin. Polecam na odprężenie, szczególnie w czasie zimy, bo rzecz dzieje się w Kalifornii w winnicy, gdzie jest ciepło, pięknie i wydaje się, że ciągle są wakacje.

Cóż poradzę? Jestem kobietą i od czasu do czasu lubię zajrzeć w dobry romans. Pozwala mi to odpocząć od szarej codzienności, a w tym wypadku pozwoliło naładować akumulatory po sesji zimowej. Książkę pochłonęłam dosłownie w dwa lutowe wieczory, przy herbacie i ciastkach z cynamonem, a i bez nich było mi słodko. Nora ma talent do tworzenia historii nie tylko opowiadających o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Poznaj Paryż od strony alkowy. I to nie byle jakiej, bo należącej do najświetniejszej kurtyzany jaką znało to miasto miłości, rozpusty i nędzy! Przygoda z Zolą rozpoczęta od tej pozycji to dobry wybór, bo lektura porywa, nie zaskakuje, ale mierzi tępotą tytułowej postaci, jej egoizmem, pustym samozachwytem, ale też naiwnością. Pomiędzy stronami spotyka się brud, smród, nędzę i moralne zepsucie podane na tacy prostego języka, oddartego z wyszukanych porównań i epitetów. Ponadto autor, dzięki bezpośredniości i nazywaniu rzeczy po imieniu, uniknął taniego moralizatorstwa. To niewątpliwie proza najwyższej próby, bo Zola rzeczywiście odbija gościniec w zwierciadle, jak to mawiał Flaubert. Wchodzi z piórem w świat prostytutek i wielkich panów, które nie są oddzielone żelazną kurtyną, ale lekkim przepierzeniem z cieniutkiej gazy tak często przekraczanym, na ile pozwala na to czas i zasobność sakiewki. W każdym rozdziale przebija biologizm Nany i jej upodobanie, tak do swego ciała, w którym jest zakochana, jak i do ciał mężczyzn i innych kobiet, co nie wydaje się dziwne ani naganne, lecz puste i prowadzące donikąd. Zola zrobił coś niezwykłego, gdyż z historii jakich wiele działo się w tamtym okresie na bruku paryskim utkał arcydzieło, które literacko jest majstersztykiem i takim już pozostanie. Każdemu miłośnikowi wysokiej literatury, polecam ją z czystym sumieniem.

Poznaj Paryż od strony alkowy. I to nie byle jakiej, bo należącej do najświetniejszej kurtyzany jaką znało to miasto miłości, rozpusty i nędzy! Przygoda z Zolą rozpoczęta od tej pozycji to dobry wybór, bo lektura porywa, nie zaskakuje, ale mierzi tępotą tytułowej postaci, jej egoizmem, pustym samozachwytem, ale też naiwnością. Pomiędzy stronami spotyka się brud, smród,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Allende trzeba lubić, bo inaczej nuży i sprawia, że człowiek jest poirytowany nie tylko wydarzeniami, które opisuje, ale również sposobem ich prezentowania. W moim przypadku, ponieważ lubię prozę tej Chilijki,mogłam się zachwycać, dowiedzieć czegoś o początkach Kalifornii, o których miałam ledwie mgliste pojecie. Być może nie odebrałam tej książki tak jak chciała autorka, ale czyż nie pięknie jest błądzić, poszukiwać i na kartkach powieści, która w zamierzeniu pisarza była "o tym i o tym" znaleźć coś nowego, co pozwoliło inaczej spojrzeć na jakieś fakty? Wydaje mi się, że to jest sedno literatury, poezji zwłaszcza, ale prozy również. Wobec tego, dla mnie zaznaczam, nie jest książką o przygodach Elizy Sommers, ale o narodzinach Kalifornii, "złotego stanu Ameryki" jak ją w jednej z prac nazwał Steinbeck. Życie bohaterki jest jedynie pretekstem, pewnym punktem, a raczej linią, zaczepienia, która pozwoliła na nakreślenie takiego a nie innego obrazu rzeczywistości.
Okazuje się, że ten obecnie najbardziej błyszczący, wydaje się, stan Ameryki został stworzony na fundamentach bezprawia oraz zgnilizny moralnej przez zbieraninę najbardziej szemranych typów: prostytutki, nieuczciwych poszukiwaczy złota, złodziei i bandytów. W mojej głowie powstało pewne połączenie z powieścią, której tytułu teraz za Chiny nie potrafię sobie przypomnieć, opowiadającą i początkach Australii, którą budowali potomkowie, więźniów zsyłanych tam przez Koronę Brytyjską. Wracając do " Córki fortuny" dla mnie znaczyła tyle ile napisałam wyżej i była właśnie o tym, dla kogoś innego może być tylko opowieścią o życiu młodej kobiety z XIX wieku albo historycznym romansem. Każdy ma prawo do własnej opinii. Z mojej strony, powieść jest godna uwagi.

Allende trzeba lubić, bo inaczej nuży i sprawia, że człowiek jest poirytowany nie tylko wydarzeniami, które opisuje, ale również sposobem ich prezentowania. W moim przypadku, ponieważ lubię prozę tej Chilijki,mogłam się zachwycać, dowiedzieć czegoś o początkach Kalifornii, o których miałam ledwie mgliste pojecie. Być może nie odebrałam tej książki tak jak chciała autorka,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mam niemały problem z oceną tej książki. Nie jest to moja pierwsza przygoda z twórczością Marleny de Blasi i po raz kolejny nie jestem rozczarowana. Wobec tego dlaczego daję tylko 4 gwiazdki? Ano dlatego, że powieść to, mówiąc wprost nie ogródkami,dość kiepska. Językowo jest świetnie, ale to akurat nic dziwnego, mnie to nie zaskoczyło, bo autorka jest dziennikarką i posługiwać się językiem pisanym potrafi. Ten wniosek wysnułam już po lekturze jej wcześniejszej książki. Jednocześnie opowiadana historia również była niecodzienna i co ważniejsze zdarzyła się naprawdę, co oznacza, że powieść nie jest fabularyzowana, ale ma zadatki na reportaż, bardzo malowniczy i ładny, ale nic poza tym. Męczące były przemyślenia autorki i opisy wydarzeń, które niewiele wnosiły do zrozumienia samej historii Toski, która przecież była najważniejsza. Z drugiej strony rozumiem, że w ten sposób pisarka chciała przekazać nastrój i przybliżyć klimat miejsca, które wywarło na niej takie wrażenie. W ten sposób starała się, aby czytelnik przeniósł się, choćby myślami na gorącą Sycylię. Jak już mówiłam, rozumiem to, ale uważam, że można to było zrobić zgrabniej i nie sprawiać, że człowiek spieszy się czytając konkretne fragmenty, aby jak najprędzej przejść do apetyczniejszych części, w tym wypadku opowieści samej Toski.
Budowa powieści sama w sobie jest ciekawa. Dzielenie na odpowiednie lata i zaskakujące zakończenie są oczywistym atutem książki, którą można przeczytać choćby dlatego, że autorka tworzy ciekawe konstrukcje zdaniowe i stosuje bardzo ładne epitety, które miejscami brzmią poetycko.
Nie jest to wysoka proza, ale może się podobać, szczególnie tym, którzy lubią Włochy.

Mam niemały problem z oceną tej książki. Nie jest to moja pierwsza przygoda z twórczością Marleny de Blasi i po raz kolejny nie jestem rozczarowana. Wobec tego dlaczego daję tylko 4 gwiazdki? Ano dlatego, że powieść to, mówiąc wprost nie ogródkami,dość kiepska. Językowo jest świetnie, ale to akurat nic dziwnego, mnie to nie zaskoczyło, bo autorka jest dziennikarką i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie jest to romans - to wiem na pewno. Kiedy sięgałam po "Uciekinierkę..." spodziewałam się raczej lekkiej lektury przygodowej, bo tak zapowiadał wydawca na skrzydełkach okładki. Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że powieść na swoich 800 stronach mówi o czymś, a nie jest tylko ładną zlepką wydarzeń. Jest dobra, bo przekazuje dobre wartości. Poza tym fabuła jest wartka, szybka i pozbawiona niepotrzebnych dłużyzn, które psują efekt dynamiki w chyba każdej powieści a'la western. Mogłabym w tym miejscu podsumować: "fajne" czytadło, ale nie zrobię tego, ponieważ pomijając fakt, że historia wydaje się nieprawdopodobna, a to chyba minus w przypadku powieści przygodowej, czytadłem nie jest tylko powieścią (to taka moja osobista ocena jakości ;) ). Z drugiej strony "Potop" Sienkiewicza też jest spod znaku "zabili go i uciekł", dlatego nie będę się czepiać. Powiem jedynie: można czytać, kupić nie warto, bo to lektura na raz.

Nie jest to romans - to wiem na pewno. Kiedy sięgałam po "Uciekinierkę..." spodziewałam się raczej lekkiej lektury przygodowej, bo tak zapowiadał wydawca na skrzydełkach okładki. Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że powieść na swoich 800 stronach mówi o czymś, a nie jest tylko ładną zlepką wydarzeń. Jest dobra, bo przekazuje dobre wartości. Poza tym fabuła jest wartka,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dobra na popołudnia i jesienne wieczory. Potraktowałam ją jako odpoczynek od ambitniejszej literatury i czytana w ten sposób przysporzyła mi wiele przyjemności. Polecam:)

Dobra na popołudnia i jesienne wieczory. Potraktowałam ją jako odpoczynek od ambitniejszej literatury i czytana w ten sposób przysporzyła mi wiele przyjemności. Polecam:)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Trudno powiedzieć, dlaczego oceniając tę powieść dałam tylko 3 gwiazdki. W gruncie rzeczy przecież nie mam do czego się przyczepić: fabuła ciekawa, język pełen wirtuozerii, nieszablonowe postacie i mnóstwo odwołań do literatury, głownie rosyjskiej, co pozwala na użycie stwierdzenia "wielka powieść". Tylko w czytaniu bardzo uciążliwa. Nabokov jest bardzo chaotyczny i czytając "Adę.." można odnieść wrażenie podobne jak przy oglądaniu filmu kręconego bez statywu - pewne drgania i nieostrość obrazu. Oczywiście podejrzewam, że takie było założenie artysty, taka jego wizja tejże powieści, która jak podają informacje na okładce miała być sztandarowym przykładem tego gatunku literackiego.
Nie czepiam się też samego tematu kazirodczego związku głównych bohaterów, który czasem może przyprawić o mdłości, gdyż tak jak pisałam wcześniej sama akcja jest ciekawa. Podejrzewam, że mój surowy osąd na temat tej pozycji wynika z niedouczenia i nieznajomości rosyjskiej literatury w stopniu tak zaawansowanym. Wobec tego postanowiłam, że przeczytam "Adę..." raz jeszcze, gdy moja wiedza się poszerzy, a sama może tez muszę jeszcze do niej dojrzeć?

Trudno powiedzieć, dlaczego oceniając tę powieść dałam tylko 3 gwiazdki. W gruncie rzeczy przecież nie mam do czego się przyczepić: fabuła ciekawa, język pełen wirtuozerii, nieszablonowe postacie i mnóstwo odwołań do literatury, głownie rosyjskiej, co pozwala na użycie stwierdzenia "wielka powieść". Tylko w czytaniu bardzo uciążliwa. Nabokov jest bardzo chaotyczny i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Szczerze mówiąc nie zawiodłam się na tej lekturze. Jest lekka, przyjemna, ciepła i rodzinna. Wprost wymarzona książka na lato, nie tylko to upalne, ale także to jakie mamy teraz - chłodne, wietrzne i deszczowe. Miło było przenieść się w ciepłe strony północnego wybrzeża Ameryki i przez 2 dni żyć życiem "dziewczyn z plaży", którymi były główne bohaterki. Fabuła wciąga, język nie zaskakuje ani nie zachwyca ponadprzeciętnym kunsztem, ale nie można powiedzieć, że jest to byle jakie czytadło. Historia opowiedziana przez Luanne Rice jest pouczająca i wzięta z życia, pozwala się zastanowić nad naszymi wyborami oraz kierunkiem jakie obiera nasza życiowa droga i czy rzeczywiście chcemy znaleźć się tam gdzie ona nas prowadzi.
Uległam urokowi "wakacyjnych przyjaciółek" może też częściowo dlatego, że moja przyjaciółka również ma na imię Maddie:)

Szczerze mówiąc nie zawiodłam się na tej lekturze. Jest lekka, przyjemna, ciepła i rodzinna. Wprost wymarzona książka na lato, nie tylko to upalne, ale także to jakie mamy teraz - chłodne, wietrzne i deszczowe. Miło było przenieść się w ciepłe strony północnego wybrzeża Ameryki i przez 2 dni żyć życiem "dziewczyn z plaży", którymi były główne bohaterki. Fabuła wciąga, język...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książkę podrzucił mi mój chłopak, tuż przed swoim wyjazdem na podobną wyprawę. Wcześniej pokazał mi film oparty na jej podstawie opisujący losy McCandlessa. Pomimo to, że literacko książka mnie rozczarowała, nie mogłam się oderwać ze względu na treść. Jako reportaż i studium życia, a nawet zaryzykuję użyć stwierdzenia próba wejścia w duszę Chrisa, jest bardzo dobra! Ponadto wychodzi poza historię chłopca, ponieważ Krakauer doszukuje się analogii pomiędzy nim, a innymi podobnymi mu wędrowcami, jak i samym sobą. W efekcie pozwala to na panoramiczne spojrzenie na życie tych ludzi oraz zrozumienie wyborów jakich dokonali i działań jakie podjęli by w pewnym stopniu dopiąć swego, a może nawet spełnić swoje marzenia.
Dla mnie czytanie jej było nie tylko przygodą, ale też ważną lekcją, dzięki której poznałam lepiej to, co dzieje się w głowie bardzo ważnej dla mnie osoby i ze zrozumieniem potraktowałam jego wyjazd.
"Wszystko za życie" powinien przeczytać każdy, kto widzi, że bliska mu osoba pragnie "uciec" wtedy można okazać wsparcie i zakończenie historii może nie będzie równie tragiczne.

Książkę podrzucił mi mój chłopak, tuż przed swoim wyjazdem na podobną wyprawę. Wcześniej pokazał mi film oparty na jej podstawie opisujący losy McCandlessa. Pomimo to, że literacko książka mnie rozczarowała, nie mogłam się oderwać ze względu na treść. Jako reportaż i studium życia, a nawet zaryzykuję użyć stwierdzenia próba wejścia w duszę Chrisa, jest bardzo dobra! Ponadto...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Trudno powiedzieć czy polecam tę książkę. To dziwne, bo sama nie wiem. Na pewno jest wartościowa, a skoro wartościowa, to warta przeczytania. Na czym polega jej wartość? Magia słowa. jestem na nią niezwykle wrażliwa. Stasiuk potrafi malować słowem. Może to dziwić, ponieważ na co dzień nie używa wyszukanych określeń, za to bywa wulgarny, dosadny i szorstki. Tymczasem " Fado" to podróż w nieznane, zbiór pejzaży, obrazków bardzo impresjonistycznie opisanych momentów, chwil ulotnych zatrzymanych na papierze. Nie ma tu też eklektyzmu, jest jeden gatunek. To wspomnieniowy kolaż i to najbardziej niezwykły jaki przyszło mi ostatnimi czasy mieć w ręku.
I chyba sama sobie odpowiedziałam. Tak, książkę polecam.

Trudno powiedzieć czy polecam tę książkę. To dziwne, bo sama nie wiem. Na pewno jest wartościowa, a skoro wartościowa, to warta przeczytania. Na czym polega jej wartość? Magia słowa. jestem na nią niezwykle wrażliwa. Stasiuk potrafi malować słowem. Może to dziwić, ponieważ na co dzień nie używa wyszukanych określeń, za to bywa wulgarny, dosadny i szorstki. Tymczasem " Fado"...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To pierwsza książka Nurowskiej, którą przeczytałam i już wiem, ze sięgnę po następne. Nie dlatego, ze oczarował mnie język literacki autorki, ale dlatego, że zachwyciła mnie znajomość psychiki kobiecej. Powieść epistolarna nigdy nie była moja ulubioną, to się nie zmieniło jednak, tym większe moje zaskoczenie, że czytałam ją z zapartym tchem i dosłownie pożerałam każdą stronę, chcąc poznać zakończenie historii Elżbiety Elsner. TO powieść wartościowa i warta przeczytania. Tego jestem pewna.

To pierwsza książka Nurowskiej, którą przeczytałam i już wiem, ze sięgnę po następne. Nie dlatego, ze oczarował mnie język literacki autorki, ale dlatego, że zachwyciła mnie znajomość psychiki kobiecej. Powieść epistolarna nigdy nie była moja ulubioną, to się nie zmieniło jednak, tym większe moje zaskoczenie, że czytałam ją z zapartym tchem i dosłownie pożerałam każdą...

więcej Pokaż mimo to