-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1156
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać409
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński22
Biblioteczka
2024-05-27
2023-10-17
“Często zastanawiałam się, jak można kogoś nienawidzić z powodu jego wyglądu.”
Chociaż minęło 20 lat, nadal się zastanawiam nad tym fenomenem. Jest to dla mnie niesamowicie trudny i ciężki temat, ponieważ całkowicie utożsamiam się z główną bohaterką książki - Martą - i jak się później okaże - również z Sarą. Byłam prześladowana w podobny sposób przez okres szkoły podstawowej i całe gimnazjum. Tak samo jak Marta czekałam aż moi oprawcy opuszczą szkolny budynek, żebym mogła spokojnie wyjść do domu. Zdarzało się, że drugie śniadanie jadłam w zupełnie innej części szkoły. Rzucano we mnie różnymi przedmiotami, czasami robiono to wręcz na oczach nauczyciela (lekcje w-f), który udawał że nic nie widzi… Wielokrotnie naruszano moje granice, również cielesne. Popychano mnie, dotykano, kilkukrotnie zostałam opluta, zabierano i niszczono mi moją własność, upokarzano mnie na oczach całej szkoły, wyśmiewano i szydzono z całości mojego wyglądu (bo nie tylko waga była problemem). Nie mogłam się czuć bezpiecznie nawet we własnym domu, bowiem wszyscy dobrze wiedzieli gdzie mieszkam i potrafiłam mieć niezapowiedziane wizyty. Naprawdę mogłabym jeszcze wymieniać.
Czy coś z tym zrobiono? Nie. Dyrekcja szkoły miała totalnie w to wbite. Podobnie jak i nauczyciele. Na nic zdawało się proszenie dorosłych o pomoc. Mimo to, ciągle próbowałam. W którymś momencie byłam już tak na skraju wytrzymałości, że sama jestem pełna podziwu, że nie skończyło się to wtedy dla mnie tragicznie. Jako matka, jeśli kiedykolwiek coś podobnego spotka moje dziecko, na pewno zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby zmienić ten chory system.
To nie jedyne podobieństwa z główną bohaterką. Na skutek tych doświadczeń moja relacja z jedzeniem została kompletnie zaburzona. Choć człowiek był kompletnie świadom tego co robi, nie miał siły by walczyć z chorobą. Na szczęście “góra” trzymała nade mną pieczę i nie pozwoliła, abym zrobiła sobie nieodwracalną krzywdę. Echo tamtych dni nadal mnie prześladuje. Powiedziałabym, że to odbiło na mnie największe piętno.
Były też inne przykre doświadczenia, ale to nie miejsce, by o nich pisać. Nikomu nie mówiłam o moich problemach, była to moja tajemnica. Do czasu - ponad rok temu udałam się na terapię, by zająć się swoim wnętrzem. Ale to nie koniec pracy nad sobą. Kiedy ktoś tyle lat wmawia ci, że nie jesteś nic warta, ciężko zmienić swój wyrobiony tok myślenia z dnia na dzień. Szczególnie, gdy kształtuje to tak młodą psychikę na resztę życia. Nadal miewam gorsze dni. Jednakże świadomość, zrozumienie i akceptacja tego co się działo pozwala mi powoli iść do przodu.
Tak właśnie zaczynam kolejną książkę Marcela Mossa - od powrotu do przykrych wspomnień. Tak prawdziwie oddał przeżycia Marty, że nie sposób pomyśleć czy pan Moss sam nie zaznał tego z autopsji. Jakkolwiek by nie było, za to właśnie lubię jego książki - bardzo dobrze oddają dzisiejsze czasy i aktualne problemy.
Historia rozpoczyna się od samobójstwa najlepszej przyjaciółki Marty - Otylii - oraz chłopaka, którego darzyła ogromnym uczuciem. Tylko co tak naprawdę stało się z tą dwójką? Czy na pewno popełnili samobójstwo? Na skutek działań podjętych po tej tragedii wspólnie z wychowawczynią, do Marty trafia liścik informujący, że tak naprawdę ona nie wie wszystkiego i pozna prawdę tylko jeśli zachowa ją dla siebie. Czy Marta zdecyduje się na grę z nieznajomym?
Oprócz Marty, poznajemy też świat oczami Sary - dziewczyny zmarłego Alana. Jej życie również nie jest usłane różami tak jak postrzega to z boku choćby Marta. Sara uchodzi za ideał, do tego przewodniczy szkolnej elicie. Wszystko jest tak naprawdę na pokaz i nikt nie wie, jaką cenę płaci dziewczyna. Z jakiego powodu - też się dowiadujemy. To smutne, że nie tylko rówieśnicy wzajemnie gotują sobie piekło - rodzice przyczyniają się do tego w równym stopniu. I tak Sara robi wiele, by przypodobać się własnej matce. Jej historia również zwraca uwagę na to jak ważna jest komunikacja z otoczeniem.
Kolejne rozdziały pokazują nam lepiej losy pozostałych bohaterów - uczniów, ich rodziców, nauczycieli. Widząc każdego oczami innych osób dowiadujemy się czasem przerażających rzeczy, gdy dana postać zostaje dopuszczona do głosu. Dlatego właśnie nie należy nigdy oceniać kogoś po pozorach - nie wiemy jaka historia stoi za człowiekiem. Pomimo tak częstego skakania po bohaterach nie gubiłam się ani w linii czasowej, ani w losach poszczególnych osób. Moss naprawdę fajnie poprowadził całą książkę - powoli dochodzimy po nitce do kłębka. I to z narastającą ciekawością.
Zakończenie “Nie wiesz wszystkiego” jest zaskakujące - nie dość, że dowiadujemy się co tak naprawdę się stało, to jeszcze otrzymujemy zapewnienie o kontynuacji całego wątku. To dość jasne zważywszy, że pan Moss zdążył wydać kolejne książki z tej serii. Jakkolwiek ostatnie słowa sprawiają, że mam ochotę od razu zabrać się za kontynuację. Nawet myślę, że tak będzie. Bardzo podobało mi się to jak ta opowieść została napisana od początku do końca. A może ma to wiele wspólnego z tym, że tak bardzo odnajduję się w opisanych przeżyciach.
“Człowiek ma spokój tylko wtedy, gdy żyje w zgodzie z samym sobą” - tym zdaniem chciałabym zakończyć moją recenzję. Niby takie proste, a jednocześnie tak bardzo ciężka praca nad sobą.
“Często zastanawiałam się, jak można kogoś nienawidzić z powodu jego wyglądu.”
Chociaż minęło 20 lat, nadal się zastanawiam nad tym fenomenem. Jest to dla mnie niesamowicie trudny i ciężki temat, ponieważ całkowicie utożsamiam się z główną bohaterką książki - Martą - i jak się później okaże - również z Sarą. Byłam prześladowana w podobny sposób przez okres szkoły...
2020-06-20
Pierwszą książkę pana Mossa przeczytałam z zapartym tchem. Nie dość, że to był praktycznie mój debiut z polskimi thrillerem, to w dodatku działo się tam dużo. Po drugiej części wcale nie oczekuję mniej - liczę, że znowu spędzę przyjemnie czas, śledząc poczynania głównych bohaterów i poznając ich brudne sekrety.
A brudno jest już od początku - w prologu widzimy perwersyjną grę rozgrywającą się pomiędzy kobietą i jej mężem, który to stracił już chęć na dalszy udział w zabawie, następnie przeskakujemy w czasie w zupełnie inne miejsce i z bomby mierzymy się z morderstwem. W dodatku naoczny świadek kłamie. Wyśmienicie. Zapowiada się obiecująca historia.
Z upływem stron poznajemy przeszłość głównych bohaterów i zastanawiamy się jak to też wpłynie na bieżące wydarzenia. Autor lubi trzymać swoich czytelników w niepewności, lubi w nich wzbudzać ogromną ciekawość i chęć na więcej, więc gdy tylko dotrzemy do interesującego zwrotu akcji, rozdział się urywa i przechodzimy do kolejnej postaci. Taki pstryczek w nos ze strony pana Mossa, dający nam znać, że przyjdzie odpowiedni moment na wyjawienie kolejnych wątków. Trochę trąci masochizmem, skoro sięgamy po kolejny tom i godzimy się bezceremonialnie na identyczne traktowanie, co nie?
Muszę przyznać, że od lektury poprzedniej części upłynęło już sporo czasu, więc nie do końca pamiętałam zarys głównych bohaterów, których losy są tu kontynuowane. Na szczęście można się łatwo odnaleźć, gdyż autor nie posługuje się zawiłymi odniesieniami. Dostajemy tyle, żeby przypomnieć sobie poprzednie wątki i nie przeszkadza to w lekturze "Nie patrz".
Niestety, nie mogłam się pozbyć wrażenia deja vu. Mamy bowiem podobny schemat - problemy z alkoholem, przemocą, depresją. Jakbym czytała drugi raz tę samą książkę, tylko w nieco innym wydaniu. Może było to zamierzone, może nie. Na szczęście im dalej brnęłam z lekturą, tym więcej pojawiało się różnic.
Autor wprowadził kilka linii czasowych. Dzięki temu poznajemy bohaterów jeszcze lepiej niż w pierwszej książce pana Mossa. Pojawienie się młodocianych postaci sprawia, że "Nie patrz" stanowi dla mnie krzyżówkę "Nie odpisuj" ze "Żmijowiskiem". I właśnie to ratuje drugą część.
Wydawałoby się, że nasze domysły kreowane przez większą część zostaną potwierdzone, dostaniemy finał, jakiego oczekujemy, ale autor szykuje dla czytelnika naprawdę ogromny zwrot. Jak zakończą się losy wszystkich wymienionych osób? Co je łączy? Warto dotrwać do ostatnich stron. Epilog to wisienka na torcie, która tylko wzbudziła we mnie apetyt na kolejną część.
Start: 13/06/2020
Koniec: 20/06/2020
Pierwszą książkę pana Mossa przeczytałam z zapartym tchem. Nie dość, że to był praktycznie mój debiut z polskimi thrillerem, to w dodatku działo się tam dużo. Po drugiej części wcale nie oczekuję mniej - liczę, że znowu spędzę przyjemnie czas, śledząc poczynania głównych bohaterów i poznając ich brudne sekrety.
A brudno jest już od początku - w prologu widzimy perwersyjną...
2023-09-21
“Podobno socjopaci doskonale potrafią udawać ludzi normalnych.”
“Dublerka” była na mojej liści od lat, jednak nigdy nie nadarzyła się okazja, żebym po nią sięgnęła. Coś mnie tknęło w tym, jak długo chcę ją przeczytać i zanim zmieniłam zdanie, po prostu otworzyłam ją na pierwszej stronie. Losy tej książki potoczyły się tak zawile, że ostatecznie czytałam ją kolejny rok. Ciekawy przypadek…
Mamy tu cztery pisarki, cztery dziewczyny i cztery matki. Stabilizację i spokój zakłóci pojawienie się tej dodatkowej - piątej… Aż jestem ciekawa co wyszło z tak wybuchowej mieszanki.
Na duży plus zaliczam przedstawienie wszystkich w krótkiej formie zanim zacznie się właściwa fabuła. Przypomina to trochę sztukę teatralną - w podobny sposób przedstawiani są bowiem bohaterowie sceniczni. To też nie jest przypadek - dowiadujemy się na wstępie, że bohaterki uczą się w szkole sztuk scenicznych. I w tej właśnie szkole wydarzy się jakiś dramat, to jest wręcz pewne.
Książka zaczyna się spotkaniem matek na dywaniku u dyrektora. Jak już zapowiedział opis z okładki, między ich córkami regularnie dochodzi do różnych niesnasek i wojen. Wiadomo - dziewczyny między sobą rywalizują, a w tym wieku nastoletnie dramy są na porządku dziennym. Dyrektor oznajmia kobietom, że do szkoły przybywa nowa uczennica. Jest przekonany, że Imogen ustabilizuje kłótliwą grupę. A może będzie zupełnie na odwrót…? Tej opcji nie zdaje się brać pod uwagę nikt z obecnych.
Czytając po kolei rozdziały z perspektywy każdej matki coraz bardziej nabierałam przekonania, że coś tu nie gra. Generalnie, miałam swoje typy. Tylko, że przemyślenia mam powodowały u mnie coraz większą dezorientację. Kto ma rację? Kto tu jest dobry? Kto coś ukrywa? Myślę, że zastosowanie kunsztu literackiego aż czterech pisarek spełniło swoje zadanie wyśmienicie. Rzeczywiście ma się wrażenie, jakbyśmy poznawały cztery zgoła różne osoby. Jest to ogromny plus “Dublerki”.
Niestety, im bliżej końca zmierzałam, tym bardziej cała historia się sypała. Zupełnie jakby finał nie był do końca przemyślany, albo nie dorównywał poziomem wcześniejszym stronom. Coś nie wyszło… Zakończenie wydawało się takie mało zaskakujące? Mało satysfakcjonujące? Spodziewałam się prawdziwej bomby po takim przygotowaniu. No i sam tytuł - bardzo intrygujący z początku - po rozwiązaniu zagadki zupełnie stracił dla mnie sens.
“Podobno socjopaci doskonale potrafią udawać ludzi normalnych.”
“Dublerka” była na mojej liści od lat, jednak nigdy nie nadarzyła się okazja, żebym po nią sięgnęła. Coś mnie tknęło w tym, jak długo chcę ją przeczytać i zanim zmieniłam zdanie, po prostu otworzyłam ją na pierwszej stronie. Losy tej książki potoczyły się tak zawile, że ostatecznie czytałam ją kolejny rok....
2022-10-08
Co takiego mogłoby zakłócić ceremonię małżeńską? Pojawienie się dawnej miłości? Wyjście na jaw skrywanych przez lata sekretów? A może… śmierć? To pytanie krążyło mi po głowie od pierwszych chwil słuchania “Idealnego dnia”.
Lauren i Adam wydają się być szczęśliwą parą, ale tylko z pozoru. Mają za sobą utratę ciąży i rodziców panny młodej, a lada dzień zadzwonią weselne dzwony. Ich spokój zakłócają tajemnicze przesyłki kierowane do Lauren. Fotografia z przykrym dopiskiem, kwiaty z robakami… Z upływem czasu sprawy zachodzą jeszcze dalej. Kto i dlaczego prześladuje Lauren? A co najważniejsze, czy uda się tej osobie zrujnować ich idealny dzień?
Miałam kilka typów. I to dość oczywistych, można rzec, gdyż sama pisarka kontynuuje te wątki i sprowadza nas na manowce. I standardowo, zawsze tak w połowie lub trzech czwartych powieści, wybucha bomba, po której ciężko się pozbierać. Tak było również w tym przypadku. Kluczem do poznania rozwiązania są wspomnienia, przeplatane przez fabułę. A żeby było ciekawiej, to nie jedyny twist jaki nas czeka przed wielkim finałem.
Szczerze mówiąc, głowni bohaterowie oraz postacie drugoplanowe wcale mnie nie porwały. Były - jak dla mnie - słabo zarysowane, takie nijakie. Zależało mi jedynie na poznaniu klucza do całej historii. Czegoś po prostu brakowało w tym, w jaki sposób autorka wszystko opisywała, choć pomysł na książkę był zacny.
Na minus zaliczam również lektora - myślę, że gdybym tę lekturę czytała, a nie słuchała, trochę by to zmieniło moje odczucia wobec “Idealnego dnia”. Nie przypadł mi do gustu wydźwięk bohaterów i tempo opowiadanej fabuły.
Co takiego mogłoby zakłócić ceremonię małżeńską? Pojawienie się dawnej miłości? Wyjście na jaw skrywanych przez lata sekretów? A może… śmierć? To pytanie krążyło mi po głowie od pierwszych chwil słuchania “Idealnego dnia”.
Lauren i Adam wydają się być szczęśliwą parą, ale tylko z pozoru. Mają za sobą utratę ciąży i rodziców panny młodej, a lada dzień zadzwonią weselne...
2022-09-28
Szczerze mówiąc, kiedy zabrałam się za “Klub Mefista” po tak długiej przerwie, nie pamiętałam już o czym traktował poprzedni tom serii Rizzoli/Isles. Jednak, gdy książka rozpoczyna się sekwencją spotkania Maury i przystojnego księdza, momentalnie wraca do mnie ta niezwykła chemia, która się między nimi zadziała w poprzedniej części. I nadal żywię złudną nadzieję, że ta historia będzie miała podobny happy end, jak u Jane.
“Klub Mefista” wyróżnia się na tle innych książek z tej serii. Przede wszystkim nie pamiętam kiedy ostatnio było tyle zwrotów akcji od samego początku. Standardowo - Maura odkrywa coś nietypowego, potem mamy huragan w prywatnym życiu Jane, a jeszcze nie oswoiwszy się z jednym, mamy kolejne, bardzo zaskakujące morderstwo. Nie wspominając, że fabuła przeplatana jest inną, przerażającą historią. I oczywiście te dwa elementy mają wspólny mianownik (jakby inaczej).
Czytałam książkę z zapartym tchem. Ciężko było przerwać, kiedy wydarzyło się coś zaskakującego. Czyli właściwie cały czas. Nie ukrywam, że temat, o którym traktuje ta część, jest mi bliski - od dziecka interesuje mnie starożytność, więc moje zaangażowanie było jak najbardziej do przewidzenia. “Klub Mefista” to niewątpliwie jedna z lepszych powieści w cyklu.
Szczerze mówiąc, kiedy zabrałam się za “Klub Mefista” po tak długiej przerwie, nie pamiętałam już o czym traktował poprzedni tom serii Rizzoli/Isles. Jednak, gdy książka rozpoczyna się sekwencją spotkania Maury i przystojnego księdza, momentalnie wraca do mnie ta niezwykła chemia, która się między nimi zadziała w poprzedniej części. I nadal żywię złudną nadzieję, że ta...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-09-22
Budzisz się w szpitalu z potwornym bólem. Początkowo nie wiesz gdzie jesteś i jak się tam znalazłaś. Widzisz znajomą twarz obok łóżka, ale jednocześnie wiesz, że ta osoba nie jest do końca przyjazna. Kurczowo łapiesz się wspomnień w głowie - mój syn, gdzie on jest? Pytasz, prosisz, ale nie otrzymujesz odpowiedzi. Jesteś więźniem tego miejsca i nie możesz nic zrobić. Ta przeogromna rozpacz wypełnia cię na wskroś. Nikt nie może ci pomóc.
Tak rozpoczyna się “Zbrodnia doskonała” - powieść, którą wybrałam na chybił trafił. Przyciągnął mnie tytuł, okładka i napis znajdujący się na niej. Nie sugerowałam się opiniami na Lubimy Czytać, bo nie wszystkie były pochlebne, a wiem że czasem można ominąć w ten sposób bardzo interesujące pozycje. Coś w moim wnętrzu mówiło mi, żeby dać szansę tej książce.
Główną bohaterką powieści jest Teresa, nazywana w skrócie Tess. Historia rozgrywa się w krótkim odcinku czasowym - mąż Teresy ginie w styczniu, a jej losy zaczynamy śledzić od lutego do feralnego kwietniowego dnia, kiedy to budzi się w szpitalu. Od tego momentu linie czasowe przeplatają się przez kolejne rozdziały.
Od pierwszych stron wyziera potworny smutek. Emocje bohaterki są przytłaczające i gdyby nie pojawienie się brata zmarłego męża, to zastanawiałabym się dokąd to wszystko zmierza… I jakby to było dokładnie zaplanowane, w tym momencie zostałam kupiona. Ian wcale nie działa z dobrych pobudek i jest to dla mnie jasne już przy pierwszej rozmowie z Tessą. Zaintrygowana czytałam dalej… aż wciągnęłam się na amen.
Miałam podejrzenia, jaki scenariusz obrała sobie autorka, kiedy tylko dowiedziałam się w jaki sposób zginął mąż Teresy. No i ten wymowny tytuł - “Zdrada doskonała”. Tylko o czyją zdradę chodzi? Męża? Przyjaciółki? Chęć potwierdzenia domysłów była kolejną motywacją do jak najszybszego ukończenia czytania.
Przyznam szczerze, pojawienie się Shelly - wolontariuszki, wspierającej osoby, które utraciły bliską osobę - było dla mnie również podejrzane. A prędkość, z jaką zaufała jej Teresa mnie powaliła. Sama w życiu nie powierzyłabym opieki nad swoim dzieckiem komuś, z kim rozmawiałam zaledwie raz lub dwa, w dodatku mając do tej osoby wyłącznie kontakt telefoniczny. Nie wspominając już o braku referencji - Tessa nie weryfikowała Shelly. To aż się prosi o jakiś dramat.
Sami widzicie ile palących kwestii mnie zżerało i dlaczego z takim zapałem czytałam “Zdradę doskonałą”. Powiem Wam, że tego co się stało na końcu, w ogóle nie brałam pod uwagę. Szok i niedowierzanie. Z drugiej strony byłam też trochę zawiedziona rozwiązaniem historii, ale taki finał wpasował się w narrację.
Pisząc te słowa, jest mi smutno. Książka jest przesycona depresją i nie polecałabym jej komuś, kto się z nią w chwili czytania zmaga. Powinni umieścić jakieś ostrzeżenie na okładce.
Mimo wszystko polecam - wciągnęłam się niesamowicie (czytałam zaledwie trzy dni), autorka daje spore pole do popisu, jeśli chodzi o winnych, w dodatku jest to jedna z nielicznych książek, z których aż tak kipi emocjami.
Budzisz się w szpitalu z potwornym bólem. Początkowo nie wiesz gdzie jesteś i jak się tam znalazłaś. Widzisz znajomą twarz obok łóżka, ale jednocześnie wiesz, że ta osoba nie jest do końca przyjazna. Kurczowo łapiesz się wspomnień w głowie - mój syn, gdzie on jest? Pytasz, prosisz, ale nie otrzymujesz odpowiedzi. Jesteś więźniem tego miejsca i nie możesz nic zrobić. Ta...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-09-20
To moje pierwsze spotkanie z twórczością Läckberg. Przed rozpoczęciem lektury zrobiłam mały research i dowiedziałam się, że do tej pory ma na swoim liczniku kilkutomową serię kryminalną o rodzinej miejscowości, a “Mentalista” jest początkiem kolejnej. Uznałam to za dobry omen, tym bardziej, że właśnie tę książkę wybrano na pierwszy tytuł nowopowstałego w naszym mieście klubu czytelniczego.
Zaczyna się dość brutalnie i łzawo. Młoda matka w drodze po swojego synka pada ofiarą porwania. Nie przypuszcza, budząc się zamknięta w ciasnej klatce, że to będą jej ostatnie chwile na tym świecie. Autorka dokładnie opisuje w jaki sposób ginie kobieta. Właśnie to morderstwo - przypominające iście nieudaną sztuczkę magiczną - jest pod lupą małego zespołu szwedzkiej policji, do którego, na skutek utknięcia w martwym punkcie, dołącza znany mentalista - Vincent Walder.
Vincenta oraz główną bohaterkę policyjnego zespołu - Minę - łączy niewidzialna więź, ciągnąca ich ku sobie. Zapewne z powodu rozmaitych skrzywień, jakie posiadają: Mina uczęszcza na spotkania AA i ma paranoiczny strach przed brudem, Vincent liczy wszystko dokładnie w myślach i jest perfekcjonistą. Nie wysiądzie z taksówki, jeśli taksometr nie pokazuje idealnie okrągłej kwoty. Jakie skrywają tajemnice? Z recenzji innych osób dowiedziałam się, że przyjdzie mi poczekać do ostatnich stron.
Główny wątek fabularny przeplatany jest historią pewnej rodziny, mieszkającej w małej miejscowości w latach ‘80. Każdy kolejny rozdział przybliża nam fascynację małego chłopca iluzją i magikami. W głowie roiło się od domysłów. Po pewnym czasie, gdy docierałam do strony zatytułowanej “Kvibille” dostawałam już nawet dreszczy. Było w tej historii coś przerażającego i od początku wiedziałam, że ma istotne znaczenie dla całej książki. Niemniej, choć te wstawki były początkowo irytujące, coraz bardziej ich wypatrywałam.
Samo śledztwo było moim zdaniem dość niezdarne. Może ten zespół był po prostu niekompetentny? A może Läckberg celowo tak poprowadziła historię? W końcu ma doświadczenie w kryminałach. Nie jest to jednak aż tak istotne, kiedy zostaje na nas zrzucona bomba w trzech czwartych książki. Ciężko mi pozbierać szczękę z ziemi. Takiego obrotu spraw się po prostu nie spodziewałam! Trzeba długo czekać na element zaskoczenia, ale jest dokładnie przemyślany i umieszczony w odpowiednim momencie. Zbyt szybkie ujawnienie rozwiązania popsułoby frajdę z dalszego czytania. Wszystko ma swój czas - włącznie z wyjaśnieniem tajemniczej fobii Miny (a na to czekałam chyba najbardziej!).
Czy polecam? Pytanie! Oczywiście, że tak! Pomimo dłużnych, naprawdę warto. Nie zawiedziecie się. Sama sięgnę po kontynuację serii, jeśli powstanie - w końcu nie wszystkie karty zostały odsłonięte.
To moje pierwsze spotkanie z twórczością Läckberg. Przed rozpoczęciem lektury zrobiłam mały research i dowiedziałam się, że do tej pory ma na swoim liczniku kilkutomową serię kryminalną o rodzinej miejscowości, a “Mentalista” jest początkiem kolejnej. Uznałam to za dobry omen, tym bardziej, że właśnie tę książkę wybrano na pierwszy tytuł nowopowstałego w naszym mieście...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-09-13
“Umowa”, jaką zawierają główni bohaterowie książki to tak naprawdę chleb powszedni w dzisiejszych czasach. On jest bogaty, ma swoje lata, ale nie otrzymuje spełnienia w rodzinnym domu, więc szuka młodej i atrakcyjnej dziewczyny, która rozerwie go w ciągu tygodnia, po dniu ciężkiej pracy. Ona ledwo wiąże koniec z końcem - jak to studentka w wielkim mieście - do tego jest zapaloną artystką, studiującą na prestiżowej uczelni, dzięki przyznanemu stypendium.
Pomyślicie, co takiego wyróżnia tę książkę od innych? W większości mamy podobny schemat, w którym historia zawsze kończy się tak samo: zraniona kobieta mści się na swoim kochanku. Zaskoczę Was, gdyż tu autorka poprowadziła wątek w nieco innym stylu i bardzo mi się przez to spodobała jej “Umowa”. Oczywiście mamy typowe zwroty akcji, ale zakończenie nie wydaje się przyśpieszone, ani wymyślone naprędce.
Fabuła rozwija się powoli, ale oczekiwanie na porzucenie dziewczyny wcale mi się nie dłużyło. Myślę, że to dzięki zręcznemu wpleceniu do powieści postaci drugoplanowych, którym zostają poświęcone dodatkowe strony. Poznajemy lepiej losy Nat i jej uczucia. Druga połowa książki obfituje w intrygi, desperację i walkę o swoje szczęście, co równoważy trwającą sielankę.
Muszę przyznać, że każde z głównych bohaterów było ciekawie zarysowane - Nat, Gabe, jego żona, a pod koniec również jego córka. Najbardziej skrajne emocje odczuwałam względem Gabriela - najpierw było mi go żal, potem powoli wzbierała we mnie irytacja i pogarda. Finał jak dla mnie był świetny.
Polecam, gdyż sama nie sądziłam, że wciągnę się tak w książkę.
“Umowa”, jaką zawierają główni bohaterowie książki to tak naprawdę chleb powszedni w dzisiejszych czasach. On jest bogaty, ma swoje lata, ale nie otrzymuje spełnienia w rodzinnym domu, więc szuka młodej i atrakcyjnej dziewczyny, która rozerwie go w ciągu tygodnia, po dniu ciężkiej pracy. Ona ledwo wiąże koniec z końcem - jak to studentka w wielkim mieście - do tego jest...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-08-13
“Trzecia żona” to moja pierwsza słuchana książka - podchodziłam do takiej formy “czytania” ze sceptyzmem. Naprawdę długo dojrzewałam do audiobooków. Czasem po prostu musi nadejść odpowiedni moment - coś mnie tknęło i dałam im szansę. Odkryłam, że jest to świetne urozmaicenie pewnych czynności, przy których mogę odpalić książkę na słuchawkach.
Tytułowa “Trzecia żona”, która jest też zarazem narratorem, to dość złożona postać. Wywodząca się z biednej, doświadczonej rodziny, decyduje się poszukać swojego szczęścia w innym miejscu. Pewnego dnia zostawia rodzeństwo i wyrusza - jak się okaże - w podróż swojego życia. Marlena rozpoczyna karierę modelki, powoli zdobywa popularność i co najważniejsze - serce pana Dursta, który był na jej celowniku od dawna. Niestety, co z początku wygląda na istną sielankę, wcale takie nie jest. Tuż po ślubie, wybranek pokazuje swoje drugie oblicze i znacząco ogranicza jej swobodę oraz kontakty. Marlena musi za wszelką cenę odwrócić role w tym małżeństwie, a stawka jest bardzo wysoka. Czy jej się to uda?
Bardzo mi się podobało, w jaki sposób autorka poprowadziła relację Marleny z mężem. Każde kolejne potknięcie głównej bohaterki skutkowało w coraz to wymyślniejsze zwroty akcji. Co się stanie tym razem? Czy ujdzie cało? Kiedy padnie kolej na niego? Te i mnóstwo innych pytań krążyło mi wtedy w głowie. Życie w złotej klatce nie dawało Marlenie zbyt wielu możliwości na obronę, a to - niestety - skutkowało nawarstwiającymi się niedociągnięciami. Poza tym, zakończenie książki było bardzo niejednoznaczne, gdy rozpoczynałam ostatnią część, ale to akurat zaliczam na plus. Podobnie jak postacie drugoplanowe, które wzbogaciły historię. “Trzecia żona” była przyjemną lekturą i mogę ją szczerze polecić.
“Trzecia żona” to moja pierwsza słuchana książka - podchodziłam do takiej formy “czytania” ze sceptyzmem. Naprawdę długo dojrzewałam do audiobooków. Czasem po prostu musi nadejść odpowiedni moment - coś mnie tknęło i dałam im szansę. Odkryłam, że jest to świetne urozmaicenie pewnych czynności, przy których mogę odpalić książkę na słuchawkach.
Tytułowa “Trzecia żona”, która...
2021-09-01
"Lokatorka" jest moją pierwszą powieścią tego pisarza. Do lektury zacierałam ręce już od dawna, w końcu nadarzyła się okazja. Było trochę ciekawie, trochę kiepsko. Tak naprawdę ciężko mi zaliczyć “Lokatorkę” do udanych, czy też nieudanych książek. To taki średniak. Liczę, że kolejne pozycje w dorobku autora okażą się lepsze, bardziej angażujące, z większym twistem fabularnym i ogólnie ciekawszą historią, gdyż momentami odnosiłam wrażenie, że brakowało pomysłu na rozwinięcie postaci.
Co mi się za to bardzo podobało, z uwagi na moje wykształcenie, zawód i zainteresowania, to że mamy kolejnego pisarza podejmującego temat nowych technologii. I to jakich! Inteligentne domy to niewątpliwie nasza przyszłość. Do takiego miejsca wprowadza się główna bohaterka książki - Jane. Zanim jednak do tego dochodzi, musi spełnić bardzo rygorystyczne warunki właściciela domu, który w dalszej historii okaże się równie kluczową postacią dla fabuły. Dowiadujemy się kim była poprzednia lokatorka Folgate Street 1 i dlaczego już tam nie mieszka. Choć z początku mało wiemy poza podstawowymi faktami, z biegiem czasu odkrywamy wszystkie karty - w tym co łączy Emmę i Jane.
J.P. Delaney pokazuje zagrożenia płynące z mieszkania w inteligentnym domu. To tylko przedsmak tego co tak naprawdę mógł zobrazować (przypomnę w tym momencie chociażby sławne “Ziarno demona” Koontza lub jeden z odcinków “Black Mirror”), dlatego czuję niedosyt, a w sumie nawet lekki zawód. Niemniej była to dla mnie przyjemna lektura. Jak na debiut - dość udany. Polecam, ale nie oczekujcie fajerwerków.
"Lokatorka" jest moją pierwszą powieścią tego pisarza. Do lektury zacierałam ręce już od dawna, w końcu nadarzyła się okazja. Było trochę ciekawie, trochę kiepsko. Tak naprawdę ciężko mi zaliczyć “Lokatorkę” do udanych, czy też nieudanych książek. To taki średniak. Liczę, że kolejne pozycje w dorobku autora okażą się lepsze, bardziej angażujące, z większym twistem...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-07-12
To moja trzecia książka tego autora i póki co - najlepsza. Wydawać, by się mogło: dlaczego, skoro ma tak płytką fabułę? Ano, jest bardzo adekwatna do dzisiejszych czasów i brutalnie obnażająca zagrożenia płynące ze strony wirtualnego świata. Pracując w IT, czerpię tym większą przyjemność z lektury takiej książki. Fantazja w tych książkach co rusz mnie zaskakuje.
Główny bohater "Pokaż mi" - Łukasz - jest typowym korpoludkiem posiadającym kredyt, własne mieszkanie i całkiem niezłą kobietę u boku. Mimo to, takie życie mu nie wystarcza i decyduje się wypełnić coraz bardziej doskwierającą mu nudę i monotonnię dodatkową rozrywką, którą zapewnia mu niezbyt grzeczna aplikacja mobilna... Właśnie stąd pochodzi tytułowe "Pokaż mi". Łukasz wdaje się w zawiłą relację z Królową, która kusi go swoją osobą na każdym kroku, a w zamian za posłuszeństwo odwdzięcza się odkrywaniem swojego ciała i specjalnymi pokazami.
Z biegiem czasu zadania robią się coraz bardziej dziwaczne i ryzykowne... W dodatku Królowa ma asa w rękawie, a Łukasz musi coraz bardziej kryć się przed swoją narzeczoną i kolegami. Czy uda mu się zachować pozory normalności i jednocześnie grać na dwa fronty? Zrobi się naprawdę gorąco - mogę to obiecać! Zakończenie wbija w fotel.
W międzyczasie na jaw wychodzą fakty z przeszłości Łukasza, które dodają niemałych zwrotów akcji. Choć z początku przeszkadzało mi skakanie po linii czasowej, przywykłam do tego zabiegu i wręcz nie mogłam się oderwać, żeby dowiedzieć się jak potoczyła się dalej historia. Panu Marcelowi idzie coraz lepiej.
To moja trzecia książka tego autora i póki co - najlepsza. Wydawać, by się mogło: dlaczego, skoro ma tak płytką fabułę? Ano, jest bardzo adekwatna do dzisiejszych czasów i brutalnie obnażająca zagrożenia płynące ze strony wirtualnego świata. Pracując w IT, czerpię tym większą przyjemność z lektury takiej książki. Fantazja w tych książkach co rusz mnie zaskakuje.
Główny...
2021-07-08
"Każdy nałóg może obrócić się w psychozę. Wszystko zależy od tego, jak daleko sięgają jego korzenie."
Myślę, że ten cytat idealnie oddaje meritum książki. Ciekawie czytało się powieść, w której praktycznie każda postać borykała się z mniejszymi/większymi problemami natury psychicznej. Z początku nie sądziłam, że dostanę tak złożoną powieść spod pióra pani Alicji - miło się rozczarowałam, odkrywając ostatnie karty historii.
Iza pochodzi z patologicznej rodziny i właściwie jako jedyna wychodzi "na ludzi". Arek jest dawnym znajomym z czasów szkolnych, który - można rzec - osiągnął w życiu spełnienie - wybudował piękny dom i robi właśnie karierę jako szanowany w mieście chirurg. Do szczęścia brakuje mu tylko prawdziwej rodziny. Wygląda, że i to marzenie miał na wyciągnięcie ręki - dopóki jego druga połówka nie ginie w wypadku. Właśnie od wspomnienia tego zdarzenia zaczyna się cała opowieść.
Los sprawia, że drogi Izy i Arka ponownie się łączą - między nimi wraca dawna fascynacja, podsycana wzajemnym zrozumieniem i brakiem przeszkód ze strony obojga. I kiedy wydaje się, że tej sielanki nie jest w stanie nic przerwać, na horyzoncie pojawia się pani Milska - matka głównego bohatera. Przyznam szczerze, że dawno nie miałam do czynienia z tak fajnie rozbudowaną postacią drugoplanową. Bożena Milska jest kobietą elegancką, ale wyrachowaną. W stosunku do partnerek swojego syna jest chamska i nie boi się okazywać swojego zniechęcenia publicznie - licząc, że spowoduje to ucieczkę kobiety z życia Arka. Robi wszystko, żeby i Iza zniknęła jak najszybciej.
Z tygodnia na tydzień relacja między głównymi postaciami pogłębia się i tym samym zaczynają mieć miejsce pierwsze nietypowe zdarzenia - ktoś obserwuje dom Arka nocą, Iza zaczyna otrzymywać niepokojące wiadomości na Facebooku. A to dopiero przedsmak tego, co nadejdzie. Sprawa śmierci Justyny po roku wraca na usta, tym bardziej że tak naprawdę nie została nigdy wyjaśniona. Iza coraz bardziej się niepokoi, a Arek zupełnie bagatelizuje powagę sytuacji. Czy ma coś do ukrycia? Czy pani Milska ma z tym wszystkim coś wspólnego? A może sprawcą jest jeden z niezbyt przychylnych dla nowej relacji sąsiadów?
Okazuje się, że każdy z bohaterów skrywa swoją ciemną stronę, którą prędzej czy później poznajemy. I wcale nie jest to tak oczywiste, jak może się wydawać. Obstawiałam tak wiele postaci, że nie ma sensu zgadywać na ślepo, bo i tak będziecie zaskoczeni. I właśnie dlatego nie żałuję czasu spędzonego przy tej lekturze, choć akcja rozwijała się dość powoli.
Końcowy wątek rozbudził moją wyobraźnię i przyznam szczerze, że był miłym akcentem dla finału historii. Czuję niedosyt. Chętnie przeczytałabym kontynuację tej książki.
"Każdy nałóg może obrócić się w psychozę. Wszystko zależy od tego, jak daleko sięgają jego korzenie."
Myślę, że ten cytat idealnie oddaje meritum książki. Ciekawie czytało się powieść, w której praktycznie każda postać borykała się z mniejszymi/większymi problemami natury psychicznej. Z początku nie sądziłam, że dostanę tak złożoną powieść spod pióra pani Alicji - miło się...
2021-06-28
Iga to młoda matka, która ma wszystko, o czym marzy większość. Kochający, przystojny mąż, którego mogą pozazdrościć koleżanki. Duży dom w bardzo atrakcyjnym miejscu. Pomoc matki w codziennych sprawunkach i opiece nad dzieckiem. A przed ciążą - wymarzona kariera, która nadal czeka po zakończeniu urlopu macierzyńskiego. Istna sielanka, co nie? Niestety, ten obrazek nie jest do końca idealny - Iga bowiem cierpi na problemy natury psychicznej.
Leczenie, jakiemu poddawana jest główna bohaterka, odbywa się w pełni automatycznie i bez jej udziału. Jest współautorką chipa, który tak jak implant antykoncepcyjny, wydziela do jej organizmu odpowiednią dawkę - w tym przypadku - leków. Całością zarządza specjalny system przy wsparciu aplikacji mobilnej. Iga jest tak naprawdę jedną z pierwszych testerek własnego produktu. Trochę ryzykowne przy niespełna miesięcznym niemowlęciu, prawda?
Z dnia na dzień stan naszej bohaterki zaczyna się pogarszać. Ma halucynacje, dopada ją amnezja, czuje się coraz bardziej osłabiona. Powoli traci kontakt z rzeczywistością - nie wie już co jest prawdą, a co nie. Zastanawia się czy leki rzeczywiście działają, czy może aplikacja uległa awarii, albo co gorsze - ktoś w nią zaingerował? Podejrzanymi mogą być tylko najbliższe jej osoby - jak to możliwe, że któraś z nich chciałaby zrobić jej krzywdę?
Intryga jest świetnie zbudowana. Do tego stopnia, że w połowie książki wracałam do poprzednich rozdziałów, żeby przypomnieć sobie szczegóły. Typa miałam już przy pierwszej "podejrzanej" akcji i - niestety - się sprawdził, więc zaskok był mały, ale naprawdę podobał mi się motyw kierujący złoczyńcą i jak ta postać została zbudowana. Po drodze nabrałam jeszcze innych podejrzeń, więc zaliczam to jak najbardziej na plus.
Jako osoba pracująca w IT muszę przyznać, że z wielkim zainteresowaniem zabierałam się za tę książkę. Niestety, brak obeznania autorki w tym świecie czuć podczas lektury i jest to rzecz, która mi przeszkadzała. Dlatego nie mogę dać wyższej noty końcowej. Jakkolwiek, jest to naprawdę ciekawa książka wydana ostatnimi czasy i bardzo ją polecam.
Iga to młoda matka, która ma wszystko, o czym marzy większość. Kochający, przystojny mąż, którego mogą pozazdrościć koleżanki. Duży dom w bardzo atrakcyjnym miejscu. Pomoc matki w codziennych sprawunkach i opiece nad dzieckiem. A przed ciążą - wymarzona kariera, która nadal czeka po zakończeniu urlopu macierzyńskiego. Istna sielanka, co nie? Niestety, ten obrazek nie jest...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-06-21
"Mam na imię Mila, a to jest moja historia..."
Tymi słowami zaczyna się i jednocześnie kończy ta porywająca książka - kolejny tom z serii przygód Jane Rizzoli i Maury Isles. Do tej pory żadna historia mnie nie zawiodła. Każdą pochłaniam w mgnieniu oka. Skupia uwagę czytelnika od początku aż do ostatnich stron. W przypadku "Autopsji" nie było inaczej. Gerritsen po prostu nie owija w bawełnę, a duet Rizzoli & Isles w dalszym ciągu idealnie się uzupełnia.
Historia Mili jest tak naprawdę kluczowa w tej powieści, choć poznajemy ją nieco później w inny sposób niż można wywnioskować po pierwszych stronach. Jak piszą w innych recenzjach, jej historia chwyta za serce - w końcu opisuje ludzki dramat. To kobieta szukająca swojego miejsca, posiadająca wielkie-małe marzenia, do tego młoda i niewinna - wszystko jest jeszcze przed nią. Tylko nie zdaje sobie sprawy z tego, jak bardzo brutalny jest otaczający ją świat.
Jane przypadkowo staje się częścią jej historii, kiedy trafia do szpitala na porodówkę. Wtedy jeszcze nie wie co kryje się za napadem i dlaczego porywacze zachowują się tak dziwnie. Wszystkie karty zostają odsłonięte stopniowo. Każdy szczegół ma znaczenie. Gerritsen dozuje odpowiednią ilość informacji w każdym rozdziale. Prawda jest momentami szokująca, ale dzięki temu to wszystko jest tak realne i przekonujące.
"Autopsja" to kolejna świetna pozycja w dorobku Gerritsen. Nawet jeśli wcześniej nie śledziliśmy wątku Rizzoli/Isles, nic nie stoi na przedszkodzie by chwycić tę książkę do ręki i ją po prostu przeczytać. Warto.
"Mam na imię Mila, a to jest moja historia..."
Tymi słowami zaczyna się i jednocześnie kończy ta porywająca książka - kolejny tom z serii przygód Jane Rizzoli i Maury Isles. Do tej pory żadna historia mnie nie zawiodła. Każdą pochłaniam w mgnieniu oka. Skupia uwagę czytelnika od początku aż do ostatnich stron. W przypadku "Autopsji" nie było inaczej. Gerritsen po prostu...
2021-06-16
To było moje pierwsze spotkanie z twórczością Abbott i muszę przyznać, że niezwykle udane. Książkę przeczytałam w mgnieniu oka - nie przypuszczałam, że tak mnie wciągnie!
Bohaterką powieści jest Jo - aspirująca aktorka, matka siedmioletniej dziewczynki, związana z niezwykle utalentowanym i poważanym chirurgiem dziecięcym. Jej idealne życie legnie w gruzach, kiedy pewnego popołudnia podczas wspólnego obiadu słyszą pukanie do drzwi. Od tej chwili wszystko się zmienia - Ash zostaje aresztowany, jej córka zabrana. Wtedy do akcji wkracza inspektor Douglas i jego zespół.
Akcja rozgrywa się właściwie przez cały czas - mnogość wątków powodowała, że nie mogłam się oderwać od lektury. Abbott zręcznie przeskakuje od jednej historii do kolejnej, żeby podtrzymać zainteresowanie czytelnika. Wyszło to znakomicie. Nawet nieznajomość prywaty inspektora Douglasa nie wprawiała mnie w zakłopotanie, gdyż autorka przemyciła śladowe informacje z poprzednich książek, wystarczające by się odnaleźć w historii jego życia.
Niestety, im bliżej byłam poznania wielkiego finału i odkrycia tożsamości złoczyńcy, tym bardziej zaczynałam wątpić w misterną intrygę. Owszem, był lekki zaskok, ale zupełnie nie spodobało mi się kto stał za całą akcją. Moim zdaniem - bardzo oklepany i przewidywalny motyw. Początkowe podejrzenia, poruszone w książce, sprawdziłyby się moim zdaniem o wiele lepiej. Niemniej, wcale nie wpływa to na mój ogólny osąd, gdyż powieść naprawdę czytało się świetnie i szybko.
Polecam. I nie wykluczam, że w przyszłości wrócę do tej pisarki, a może nawet i serii.
To było moje pierwsze spotkanie z twórczością Abbott i muszę przyznać, że niezwykle udane. Książkę przeczytałam w mgnieniu oka - nie przypuszczałam, że tak mnie wciągnie!
Bohaterką powieści jest Jo - aspirująca aktorka, matka siedmioletniej dziewczynki, związana z niezwykle utalentowanym i poważanym chirurgiem dziecięcym. Jej idealne życie legnie w gruzach, kiedy pewnego...
2021-06-11
Kiedy pierwszy raz usłyszałam o tej książce miałam nieodparte wrażenie, że gdzieś już natknęłam się na podobną historię. Szybko sprawdziłam - i - rzeczywiście się nie myliłam. Kobieta pokroju Anny była główną bohaterką książki "Nieznajoma" napisanej przez Allison Dickson. Te dwie powieści łączy naprawdę wiele. Pytanie czy jedna zainspirowała drugą?
Anna jest psychologiem dziecięcym i cierpi na agorafobię. Brzmi trochę zabawnie, prawda? Nasza bohaterka nie wychodzi z domu od prawie roku i nie wygląda jakby miało się to zmienić w najbliższym czasie, tym bardziej, że bardzo odpowiada jej taki styl życia - codziennie upija się do nieprzytomności w towarzystwie ulubionych starych filmów. Nie potrzebuje kompana do towarzystwa, gdyż tę rolę znakomicie sprawuje jej lustrzanka - Anna lubi podglądać swoich sąsiadów i snuje rozmaite historie o ich życiach. I właśnie to hobby powoduje, że jej życie wkrótce wywraca się do góry nogami.
Do sąsiedztwa wprowadza się nowa rodzina. Anna w niedługim czasie poznaje ich syna, potem panią domu, a na końcu głowę rodziny. Nie wydaje się, żeby coś było z nimi nie tak - dopóki Anna jednego wieczoru nie widzi ze swojego okna jak jej sąsiadka zostaje raniona. W tym momencie rozpoczyna się spektakl pod tytułem "Anna vs Świat". Nikt nie wierzy naszej bohaterce w to co widziała. Nikt nie stoi po jej stronie. Musi stawić czoła nie tylko intrydze, ale i własnym demonom, które spowodowały, że wylądowała w takim, a nie innym położeniu.
Powoli dowiadujemy się dlaczego Anna zachorowała i dlaczego mieszka w domu sama - jej historia mocno chwyciła mnie za serce. W jednej chwili wszystko stało się jasne. Brakowało mi podobnego rozwinięcia po stronie drugiej rodziny - myślę, że w kontekście finału miałoby to ogromne znaczenie. Twist, jaki autorka wprowadziła na ostatnich kartach, mocno mnie skonfundował i nie do końca rozumiałam dlaczego poszła w takim kierunku. Uważam, że mogło się obejść bez dodatkowego zamieszania, a intryga wcale nie straciłaby na wartości. Jak teraz o tym myślę, to wygląda to trochę jakby takie zakończenie przyszło jej do głowy właśnie w momencie zamykania książki.
A teraz zabieram się za oglądanie ekranizacji.
Kiedy pierwszy raz usłyszałam o tej książce miałam nieodparte wrażenie, że gdzieś już natknęłam się na podobną historię. Szybko sprawdziłam - i - rzeczywiście się nie myliłam. Kobieta pokroju Anny była główną bohaterką książki "Nieznajoma" napisanej przez Allison Dickson. Te dwie powieści łączy naprawdę wiele. Pytanie czy jedna zainspirowała drugą?
Anna jest psychologiem...
2020-10-29
Sadie i Will przeprowadzają się z dziećmi do Maine. To ma być dla nich nowy początek w nowym miejscu. Niestety, Sadie nie wydaje się być tym pomysłem zachwycona. Uważa, że zmiana adresu nie jest remedium na rodzinne problemy. Romans, problemy w szkole, utrata pracy - czy rzeczywiście można to wszystko zostawić za sobą?
Po przyjeździe okazuje się, że dom ma mieszkańca. Jest nim Imogen, córka zmarłej siostry Willa. Dziewczyna nie jest nastawiona przyjaźnie do nowych lokatorów i okazuje to przy każdej możliwej okazji. Sadie tłumaczy sobie jej destrukcyjne zachowanie niedawną śmiercią matki i mimo nieustannych porażek, cały czas próbuje nawiązać z nią kontakt. Jednocześnie, im więcej odkrywa, tym bardziej zaczyna się jej bać.
Krótko po przeprowadzce ma miejsce tragedia. W niewyjaśnionych okolicznościach ginie młoda kobieta - jak się okazuje, została brutalnie zamordowana. Niepokój Sadie się wzmaga, tym bardziej że na wyspę można dostać się tylko promem w określonych godzinach, a obok ich działki stoi opuszczony dom. Czy morderca jest wśród mieszkańców? Sprawy przybiorą tak nieoczekiwany obrót, że to właśnie główna bohaterka znajdzie się w kręgu podejrzanych. Tylko, że ona nawet nie miała kontaktu z ofiarą. Jak to możliwe? Sadie postanawia rozpocząć własne śledztwo.
Po tym zdarzeniu przenosimy się do innej historii - za sprawą Camille dowiadujemy się, że Sadie i Will nie poznali się przypadkiem i gdyby nie kaprys losu, wszystko mogłoby wyglądać inaczej. Camille jest zupełnym przeciwieństwem Sadie i okaże się, że gotów jest zrobić wiele, by osiągnąć cel.
Jednak jaki związek z tą całą fabułą ma historia Myszki? To skryta i jednocześnie wrażliwa sześciolatka, która mocno przeżywa pojawienie się w domu nowej mamy. Jej tragedia mocno ruszyła moim sercem i każdorazowo, gdy rozpoczynałam rozdział z jej udziałem, robiło mi się potwornie smutno, że nie mam mocy, by wnieść do jej życia trochę radości. Do samego finału w duchu modliłam się, żeby wszystko skończyło się dobrze. Choć dość szybko domyśliłam się w jakim kierunku zmierza fabuła, autorka zaskakuje i wprowadza nieoczekiwany zwrot akcji tuż przy końcu.
Wszystkie postaci - choć zupełnie różne - mają ze sobą związek i trzeba naprawdę zwracać uwagę na wszystkie szczegóły podczas czytania. Kilkukrotnie wracałam do poprzednich rozdziałów, żeby przypomnieć sobie pewne fakty. Autorka świetnie zbudowała w ten sposób klimat i tempo akcji. Z początku byłam sceptycznie nastawiona do takiego skakania po wątkach, ale z upływem stron coraz więcej się wyjaśniało i drugą połowę książki pochłonęłam momentalnie.
To, co mi się nie podobało, to że niektóre rzeczy nie trzymały się kupy. Wiedząc, w jakim kierunku zmierza historia, byłam zaskoczona pojawieniem się pewnych elementów. Brakowało mi też efektu wow. "Tamta kobieta" napisana jest w nieco innym tonie niż większość czytanych przeze mnie ostatnimi czasy książek. Jest ciężka, a dzięki umiejscowieniu historii w czasie zimy można poczuć chłód na karku. Niemniej, opowieść była ciekawa i zwraca uwagę na bardzo istotny problem w dzisiejszych czasach.
Start: 19/10/2020
Koniec: 29/10/2020
Sadie i Will przeprowadzają się z dziećmi do Maine. To ma być dla nich nowy początek w nowym miejscu. Niestety, Sadie nie wydaje się być tym pomysłem zachwycona. Uważa, że zmiana adresu nie jest remedium na rodzinne problemy. Romans, problemy w szkole, utrata pracy - czy rzeczywiście można to wszystko zostawić za sobą?
Po przyjeździe okazuje się, że dom ma mieszkańca. Jest...
2020-10-19
Lowen ma gorszy okres w życiu. Właśnie zmarła jej matka, nie ma środków do życia, jej książki przynoszą mało zysków. Światełkiem w tunelu okazuje się propozycja, jaką składa jej agent. Ponieważ szczegóły kontraktu są ściśle tajne, musi osobiście stawić się na miejscu, by dowiedzieć się czego oczekuje od niej wydawnictwo.
Jeremy'ego poznaje w drodze - oboje są sobą zaintrygowani i chyba wiedzą, że nie będzie to ich pierwsze i ostatnie spotkanie. Okazuje się, że Jeremy jest mężem bardzo znanej i poczytnej autorki thrillerów - Verity Crawford. Niestety, Verity na skutek obrażeń z wypadku samochodowego nie jest w stanie ukończyć swojej bestsellerowej serii książek. Wydawnictwo oferuje Lowen posadę współautorki i stawia przed nią cel napisania ostatnich trzech powieści.
Lowen, ku swoim początkowym wątpliwościom, zgadza się na układ. Zostawia swoje dawne życie za sobą i rusza do domu Crawfordów. Na miejscu okazuje się, że ich idealne życie jest naznaczone tragedią większą niż mogłaby sobie wyobrazić.
W trakcie przeszukiwania materiałów do nowych książek w gabinecie pani Crawford Lowen natrafia na skrywaną przed wszystkimi autobiografię Verity. I jaka sama mówi: "Nie znoszę siebie za to, że mimo nawału spraw, na których powinnam się skupić, pragnę jedynie zwinąć się w kłębek i czytać o ich małżeństwie. Czuję się z tym cokolwiek żałośnie". Ciekawość bierze górę nad profesjonalizmem i tak w miarę upływu czasu Lowen popada w obsesję i paranoję.
Czy Verity jest rzeczywiście chora? Czy to był rzeczywiście wypadek? Czy państwa Crawford naprawdę dosięgło fatum czy może ktoś pomógł nieszczęściu zagościć w ich życiu? Właśnie takie pytania pojawiały się w mojej głowie na początku. Ta książka nie jest oczywista, nie dajcie się zwieść!
Autorka zbudowała niesamowity klimat grozy. Momentami napięcie sięgało tak bardzo zenitu, że nie mogłam odłożyć czytania nim nie zaspokoiłam swojej ciekawości - podobnie jak Lowen. Książka przeplatana jest wstawkami z autobiografii Verity i to za ich sprawą moje domysły były wywracane do góry nogami niespodziewanymi zwrotami akcji. Sposób, w jaki maszynopis wpływa na Lowen ma przełożenie na każdy aspekt życia Crawfordów. Czy Jeremy o nim wie lub się o nim dowie? Co takiego zawiera i jak bardzo zmieni życie wszystkich bohaterów? O tym będziecie musieli się przekonać sami. Od siebie dodam tylko, że należy bardzo uważać na zostawiane za sobą ślady, bo nigdy nie wiadomo kiedy i kto na nie trafi.
Finał tej opowieści jest po prostu miażdżący. Kiedy wydaje się, że wszystko zmierza ku dobremu i że powoli czas pożegnać się z tą historią - bam! - dostajemy siarczysty policzek. Szok i niedowierzanie - ale jak to...? Uwielbiam książki, w których sprawy przybierają tak nieoczekiwany obrót na sam koniec. Niczego nie można być pewnym do ostatnich stron.
To był przyjemnie spędzony czas i mogę szczerze polecić "Coraz większy mrok" każdemu kto lubi nieco dreszczyku emocji.
Start: 17/10/2020
Koniec: 19/10/2020
Lowen ma gorszy okres w życiu. Właśnie zmarła jej matka, nie ma środków do życia, jej książki przynoszą mało zysków. Światełkiem w tunelu okazuje się propozycja, jaką składa jej agent. Ponieważ szczegóły kontraktu są ściśle tajne, musi osobiście stawić się na miejscu, by dowiedzieć się czego oczekuje od niej wydawnictwo.
Jeremy'ego poznaje w drodze - oboje są sobą...
2020-10-17
"Lockdown" to książka skrojona na miarę naszych czasów. Choć obecnie zmagamy się z nieco inną epidemią, możemy znaleźć wiele cech łączących te dwa wirusy. Przeżyliśmy w tym roku już jeden paraliż kraju - przechodzimy właśnie przez następny. Chwilami wyobraźnia pisarza mroziła mi krew w żyłach, gdyż opisywał rzeczy przerażające - takie, które mogłyby być ziszczeniem naszych najgorszych koszmarów. To czyni teraz tę pozycję tak atrakcyjną.
Historia książki jest przepełniona akcją niczym powieść sensacyjna - nie ma momentu, w którym nic by się nie działo. W sumie byłoby dziwne, gdyby było inaczej - fabułę osadzono na przestrzeni trzech następujących po sobie dni. Trzeba więc działać szybko. Bardzo lubię takie książki, gdyż pochłaniam je w mgnieniu oka i przeważnie jestem z nich usatysfakcjonowana.
O czym opowiada "Lockdown"? Główna bohaterka - Olga Maj - stoi w obliczu życiowej tragedii. Jej życie prywatne wali się na równi z karierą, kiedy to cały kraj zostaje objęty stanem wyjątkowym. Jest o krok od zawarcia historycznej umowy, a na domiar wszystkiego jej córka zostaje porwana. Okup nie wydaje się wygórowany, ale w czasie lockdownu pada gospodarka i niemożliwym staje się wyciągnięcie tak dużej gotówki w tak krótkim czasie. Jak więc uratować córkę?
Olga będzie miała pomoc - i to nie byle kogo. Człowiek, który na co dzień nie wyróżniał się w jej życiu nagle stanie się osobą, która zrobi wszystko, by jej pomóc. Okaże się, że Karol posiada nie tylko umiejętności, ale i kontakty. Olga twardo wyruszy z misją odbicia córki w towarzystwie swego czarnego anioła.
O ile pomysł na książkę jest świetny, to mam nieco mieszane uczucia do wykonania. Mamy przed sobą dwie jakże różne osobowości: Olga, która jest kobietą sukcesu, ma wszystko, czego dusza zapragnie. W jednej chwili potrafi wziąć się w garść, użyć swoich atutów i bezwzględnie iść po trupach do celu; Karol jest człowiekiem, który dawno temu zostawił szemraną przeszłość za sobą i postanowił żyć jak przeciętny zjadacz chleba. Kiedy dochodzi do porwania, decyduje się wrócić do dawnej profesji i pomóc w odnalezieniu Dominiki. Czy im się uda? Jaki tak naprawdę będzie koszt całej operacji odbicia ukochanego dziecka? Uwierzcie mi, do ostatnich stron będziecie się zastanawiać czy dostaniemy happy end.
Brakowało mi takich bohaterów jak Olga, Karol i Dominika w ostatnio czytanych książkach. Niemniej akcja jaka rozgrywa się od momentu połączenia sił Olgi i Karola jest dla mnie nieco oderwana od rzeczywistości. Oczekiwałam, że nie będzie łatwo, że intryga będzie bardziej zawiła, że nie będzie tylu oczywistości... Żeby wiele nie zdradzić, powiem tylko, że opis ciemnej strony Warszawy mnie po prostu nie kupił.
Niemniej, to dobra lektura na wieczór. Smaczku całości dodają wstawki z dramatów rozgrywających się na mieście. Jeśli kiedyś powstanie film oparty na tej książce, z pewnością się na niego wybiorę. Brakuje takich tytułów w polskiej kinematografii!
Start: 11/10/2020
Koniec: 17/10/2020
"Lockdown" to książka skrojona na miarę naszych czasów. Choć obecnie zmagamy się z nieco inną epidemią, możemy znaleźć wiele cech łączących te dwa wirusy. Przeżyliśmy w tym roku już jeden paraliż kraju - przechodzimy właśnie przez następny. Chwilami wyobraźnia pisarza mroziła mi krew w żyłach, gdyż opisywał rzeczy przerażające - takie, które mogłyby być ziszczeniem naszych...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Książka rozpoczyna się w nader spektakularny sposób - uczeń szkoły dokonuje zamachu na wszystkich zgromadzonych w trakcie trwania uroczystości okołoświątecznych. Ciekawy dobór czasu i miejsca, prawda? Ginie bardzo wiele osób, w tym sam zamachowiec. Czy reszcie jego wspólników udało się zbiec? Jakie pobudki kierowały Błażejem? Co takiego musiało się stać w jego życiu, że nie widział już odwrotu? Te i wiele pytań zaprząta moją głowę przy pierwszych stronach “Wszyscy muszą zginąć”.
“To przerażające, że ludzie, których nigdy nie podejrzewalibyśmy o złe zamiary, są zdolni do takich potworności. Jak dobrze znamy naszych bliskich, przyjaciół czy znajomych? Co tak naprawdę wiemy o ludziach, których - jak sądzimy - znamy na wylot?”
Ten cytat mocno zapadł mi w pamięć już przy okazji innych utworów. Pojawia się na początku książki. Nie sądziłam, że z każdą stroną coraz częściej będę do niego wracać w myślach - bowiem zachowania głównych bohaterów (w tym przypadku rodzeństwa) będą namacalnym przykładem tych słów. To smutny obraz ewolucji tak młodych osób, a jeszcze smutniejszy jest fakt, że Marcel Moss wcale sobie tego nie wymyślił. Tak po prostu jest.
To niesamowicie smutne jak w obecnych czasach nadal można obawiać się swojej prawdziwej twarzy, grać pod innych i zabiegać o ich względy. Niestety, social media zdominowały świat i wiele osób traktuje je jako wyznacznik życia. Czy naprawdę czyjeś poglądy są jedne i właściwe? Czy przynależność do grupy świadczy o tym jaką mamy wartość?
Książka porusza tak wiele złożonych tematów, że najlepiej zapoznać się z nią osobiście. Jest brutalna, odziera z nadziei, pozostawia w smutku. Ale to właśnie dlatego że jest wciąż tak bardzo aktualna. Niektórym fikcja zbyt bardzo miesza się z rzeczywistością, a to potrafi mieć opłakane skutki.
Nie wiem czemu, ale “Wszyscy muszą zginąć” wprawia mnie w pewien dyskomfort. To pierwsza książka autorstwa Mossa, którą czytało mi się z niesmakiem. Nie chodzi tu wcale o kunszt językowy czy fabułę. Bardziej o tematykę i same postaci. Sposób, w jaki Marcel Moss nadaje całej książce autentyczności.
Niestety, największym minusem tej powieści jest dla mnie jej zakończenie. No dawno nie spotkałam się z tak słabo przemyślanym finałem. Wyjaśnienie po prostu nie pasuje do całej historii, nie ma sensu. Szkoda, bo z biegiem stron wkręciłam się w fabułę i byłam ciekawa jaki plot twist czeka mnie na końcu. Czegoś takiego się nie spodziewałam.
Książka rozpoczyna się w nader spektakularny sposób - uczeń szkoły dokonuje zamachu na wszystkich zgromadzonych w trakcie trwania uroczystości okołoświątecznych. Ciekawy dobór czasu i miejsca, prawda? Ginie bardzo wiele osób, w tym sam zamachowiec. Czy reszcie jego wspólników udało się zbiec? Jakie pobudki kierowały Błażejem? Co takiego musiało się stać w jego życiu, że nie...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to