-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1140
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać366
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński21
Biblioteczka
2017-12-02
2017-10-26
Jeszcze nie zdarzyło mi się przeczytać pierwsze zdanie w książce i od razu stwierdzić: "To będzie naprawdę dobre."
Przy tej książce, pierwsza myśl, która pojawiła się w mojej głowie to: "To będzie genialne".
Nie da się opisać cudowności tej powieści. Jest tak dobrze przemyślana, a narracja idealnie dopasowana do futurystycznej antyutopii. Fikcja, która nie jest wcale tak daleka od prawdy.
Przez cały czas miałam "braingasm", bo nie wiem jak inaczej opisać uczucia towarzyszące mi przy czytaniu tej książki.
Polecam, bo jest to lektura obowiązkowa.
Prawdziwe arcydzieło literackie.
Jeszcze nie zdarzyło mi się przeczytać pierwsze zdanie w książce i od razu stwierdzić: "To będzie naprawdę dobre."
Przy tej książce, pierwsza myśl, która pojawiła się w mojej głowie to: "To będzie genialne".
Nie da się opisać cudowności tej powieści. Jest tak dobrze przemyślana, a narracja idealnie dopasowana do futurystycznej antyutopii. Fikcja, która nie jest wcale tak...
2017-01-16
"Z mgły zrodzony" to książka, którą niezmiernie ciężko ocenić. Z jednej strony sama się czytała, miała dobrą fabułę, system magii oryginalny i ciekawy, postaci... No właśnie. Zapamiętałam tylko głównych bohaterów. Do reszty nie potrafiłam się przywiązać, praktycznie ich nie rozróżniałam.
Niestety, nie dorównuje Archiwum Burzowego Światła, a po Sandersonie spodziewałam się trochę więcej. Niemniej, czytało się ją bardzo przyjemnie. Mam nadzieję, że kolejne części mnie do siebie przekonają.
"Z mgły zrodzony" to książka, którą niezmiernie ciężko ocenić. Z jednej strony sama się czytała, miała dobrą fabułę, system magii oryginalny i ciekawy, postaci... No właśnie. Zapamiętałam tylko głównych bohaterów. Do reszty nie potrafiłam się przywiązać, praktycznie ich nie rozróżniałam.
Niestety, nie dorównuje Archiwum Burzowego Światła, a po Sandersonie spodziewałam się...
2017-06-15
Pewnego dnia (wczoraj) sięgnęłam po pierwszą lepszą książkę Sci-Fi, bo akurat naszła mnie ochota i...
Nie spodziewałam się, że ta książka będzie tak dobra!
Wciągnęła mnie od pierwszej kartki i nie mogłam się ani na chwilę od niej oderwać! Fabuła, mimo, że prosta, była genialna. Zwroty akcji niepowtarzalne. Bohaterowie, nawet jeśli niemożliwie inteligentni, byli prawdziwi, a ich uczucia pokazywały prawdę o człowieczeństwie. O tym, że nikt nie jest idealny i każdy ma swój limit. Że psychika ludzka nie jest tak prosta.
Książka mnie oczarowała swą dojrzałością i przenikliwością w różnych tematach natury ludzkiej. I pozostawiła mnie z pytaniem: Czy zawsze warto się poświęcać?
Pewnego dnia (wczoraj) sięgnęłam po pierwszą lepszą książkę Sci-Fi, bo akurat naszła mnie ochota i...
Nie spodziewałam się, że ta książka będzie tak dobra!
Wciągnęła mnie od pierwszej kartki i nie mogłam się ani na chwilę od niej oderwać! Fabuła, mimo, że prosta, była genialna. Zwroty akcji niepowtarzalne. Bohaterowie, nawet jeśli niemożliwie inteligentni, byli prawdziwi,...
2014
2015-11-25
"Droga Cienia" to książka, dzięki której po bardzo długiej przerwie od czytania, znów przekonałam się do tego rodzaju rozrywki.
Kochałam fabułę, świat i postaci, a Kylar to mój ulubiony anty-bohater.
Książka ma pełno wad, nie była bardzo oryginalna, ale przymykałam na to oko, gdyż jednak całość trafiła do mojego serca i na pewno się z niego nie wydostanie.
Oczywiście rozumiem czemu wielu osobom może się ona nie spodobać, ale dla mnie była cudowna.
Polecam każdemu fanowi fantasy, może też da się ponieść tej pięknej i brutalnej powieści.
"Droga Cienia" to książka, dzięki której po bardzo długiej przerwie od czytania, znów przekonałam się do tego rodzaju rozrywki.
Kochałam fabułę, świat i postaci, a Kylar to mój ulubiony anty-bohater.
Książka ma pełno wad, nie była bardzo oryginalna, ale przymykałam na to oko, gdyż jednak całość trafiła do mojego serca i na pewno się z niego nie wydostanie.
Oczywiście...
2016-06-02
Gdy tylko dostałam tę książkę do rąk zaczęłam znów przeżywać przygody razem z Aelin. Trwało to nieprzespaną noc i na następny dzień już było po wszystkim. Praktycznie sama się czyta. Jest tak niesamowicie lekka i przyjemna, że ciężko jej nie kochać. Nie jest to lektura idealna, bo kilka rzeczy mnie denerwowało (przemiana Rowana, wątek Aelin i Chaola), ale wciągnęła mnie od pierwszej kartki. Postaci nie są płaskie, wręcz żywe ze swoimi niedoskonałościami. I nawet jeśli momentami miałam ochotę je zdzielić po twarzy, z drugiej strony kochałam je za bycie tak ludzkimi w swoich decyzjach i odczuciach.
W porównaniu do trzeciej części, w "Królowej cieni" była wartka akcja, ciągle coś się działo i ani trochę się nie nudziłam. Trochę zawiodłam się wyborem Aelin co do swojego nowego partnera, ale przynajmniej w końcu na kogoś się zdecydowała (oby już tego nie zmieniała).
Czwarty tom jest zdecydowanie inny, ale i lepszy. Przekracza poziomem trzecią część. Zdecydowanie polecam.
Gdy tylko dostałam tę książkę do rąk zaczęłam znów przeżywać przygody razem z Aelin. Trwało to nieprzespaną noc i na następny dzień już było po wszystkim. Praktycznie sama się czyta. Jest tak niesamowicie lekka i przyjemna, że ciężko jej nie kochać. Nie jest to lektura idealna, bo kilka rzeczy mnie denerwowało (przemiana Rowana, wątek Aelin i Chaola), ale wciągnęła mnie od...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-02-19
Widząc komentarze o tej książce, mocno zastanawiam się, czy jestem jedyną osobą, która miała napady niekontrolowanego śmiechu podczas czytania. Humor był po prostu świetny, choć czasem bardzo przygłupawy.
Postaci nabrały głębszych barw i nie wiem, czy był ktoś kogo naprawdę nie lubiłam. Szczególnie jeśli chodzi o Elodina – gdy tylko się pojawiał, zastanawiałam się jakim szalonym pomysłem znów mnie zaskoczy i nigdy się nie zawiodłam.
W tej części Kvothe był jeszcze bardziej sarkastyczny, a Denna - jeszcze bardziej nieuchwytna. Czytałam każdą stronę z napięciem, jak ich losy dalej się potoczą.
Mimo, że dużo się nie działo, kwiecisty język autora pochłaniał mnie i czułam, że żyję w tym świecie. Nie było miejsca na nudę.
Jest to bardzo udana kontynuacja przygód Kvothe’a. Dużo bardziej podobała mi się od i tak cudownego "Imienia wiatru". Od razu biorę się za następną część.
Niech cię szlag trafi, Rothfuss, za przedostatni rozdział!
Widząc komentarze o tej książce, mocno zastanawiam się, czy jestem jedyną osobą, która miała napady niekontrolowanego śmiechu podczas czytania. Humor był po prostu świetny, choć czasem bardzo przygłupawy.
Postaci nabrały głębszych barw i nie wiem, czy był ktoś kogo naprawdę nie lubiłam. Szczególnie jeśli chodzi o Elodina – gdy tylko się pojawiał, zastanawiałam się jakim...
2016-12-04
Bardzo dużo słyszałam o tej książce, dlatego postanowiłam spróbować. Bardzo długo ją czytałam, jednak naprawdę było warto.
Jest napisana pięknym, podchodzącym pod poezję językiem, co pozwala przebrnąć przez kilka nudnawych momentów. Czary i magiczne stworzenia są tu zepchnięte na dalszy plan i moim zdaniem wyszło to fenomenalnie. Nie ma przesady, jest więcej realizmu. Uczucia grają tu główną rolę, a postaci to na pewno atut tej książki. Pełno fantastycznego humoru i równie przejmującego smutku, ale i tak moje serce wygrała miłość głównego bohatera do muzyki.
Polecam każdemu, nawet jeśli nie gustuje w fantastyce.
Bardzo dużo słyszałam o tej książce, dlatego postanowiłam spróbować. Bardzo długo ją czytałam, jednak naprawdę było warto.
Jest napisana pięknym, podchodzącym pod poezję językiem, co pozwala przebrnąć przez kilka nudnawych momentów. Czary i magiczne stworzenia są tu zepchnięte na dalszy plan i moim zdaniem wyszło to fenomenalnie. Nie ma przesady, jest więcej realizmu....
2016-09-22
Nie da się zacząć tej książki i być na nią obojętnym, po prostu się nie da. Tam nie ma pustych słów, wszystko co tam jest zawarte to czysta, nieograniczona wyobraźnia. Czapki z głów dla Sandersona za to, że pokazał nam, że nie wszystkie pomysły zostały już wykorzystane i można wymyślić coś oryginalnego. I tak epickiego.
Książka od pierwszych zdań wciąga w siebie jak bagno i nie pozwala nam się uwolnić. Spędziłam cały tydzień tylko czytając to dzieło. Po prostu nic innego nie potrafiłam robić. W każdej chwili myślałam o tych przygodach, a w nocy śnili mi się ich bohaterowie. Żyłam w tym świecie i, jej, ale to było cudowne. Ciągle coś się działo, nie było chwili wytchnienia. Żadne zdanie nie nużyło. Nawet jeśli na chwilę się wyłączyłam, od razu wracałam wzrokiem do poprzednich zdań. Nie mogłam niczego pominąć, bo bym sobie tego nie wybaczyła. To byłby ciężki grzech.
Poznajemy tu jeszcze bliżej bohaterów. Każdy z nich jest tak szczegółowo opisany, że spokojnie można by było wydać osobne części specjalnie o każdym z nich. W tym tomie najwięcej uwagi poświęcono Shallan i muszę przyznać, że dużo bardziej ją polubiłam. W końcu też dowiadujemy się więcej o Adolinie, którego w „Drodze Królów” było zdecydowanie za mało. I oczywiście Kaladin... uwielbiam go! Mogłabym o każdej postaci coś powiedzieć, ale jest ich za dużo i są aż za dobrze wykreowane.
Byłam niemal pewna, że w świecie Rosharu nic mnie już nie zaskoczy, bo w „Drodze Królów” został wyczerpująco przedstawiony. Ale nie, Sanderson nie mógł pozwolić na coś takiego. Musiał jeszcze dodać od siebie nowe rzeczy, pokazać nową kulturę i uzupełnić braki w naszej wiedzy. I wyszło mu to po prostu obłędnie.
I humor! Było go o wiele więcej niż w pierwszej księdze. I tak cudownie rozładowywał napięcie. Z niektórych tekstów lałam przez chyba pół godziny. Kolejny plus dla autora.
Niestety, jest jedna jedyna rzecz, której mogłabym się uczepić. Żeby za bardzo nie zaspoilować, napiszę, że autor wrzucał Kaladina gdzie popadnie, nie dając szans innym bohaterom na wykazanie się. Oczywiście, jest świetny, ale momentami aż za bardzo. Niemniej jednak nie odbierało to frajdy z czytania. Bynajmniej.
Wow, po prostu wow. Sanderson powalił mnie, podeptał i jeszcze splunął – a mnie się to podobało. Napisał 950 stron tak epickiego dzieła, a ja nawet w kilku zdaniach nie potrafię opisać jego wspaniałości. To jest ponad wszystko co do tej pory widziałam i czytałam. Teraz tylko boję się, że nie będę w stanie czytać innych książek, bo po prostu nie dorównają temu arcydziełu. Dałabym 11/10, bo zwykła skala wydaje mi się nieodpowiednia dla „Słów Światłości”. Polecam każdemu – to po prostu trzeba przeczytać!
Nie da się zacząć tej książki i być na nią obojętnym, po prostu się nie da. Tam nie ma pustych słów, wszystko co tam jest zawarte to czysta, nieograniczona wyobraźnia. Czapki z głów dla Sandersona za to, że pokazał nam, że nie wszystkie pomysły zostały już wykorzystane i można wymyślić coś oryginalnego. I tak epickiego.
Książka od pierwszych zdań wciąga w siebie jak...
2016-08-09
O "Drodze królów" dowiedziałam się przypadkiem przeglądając pewnego wieczora internet. Na następny dzień udałam się do księgarni i zobaczyłam go - ogromny,wzdłuż i wszerz, stojący na wystawie tom tego arcydzieła. Zajrzałam do środka spodziewając się dużej czcionki, bo w końcu jak można napisać jedną książkę (księgę!) zawierając w niej tyle informacji co w kilku częściach. A tu moje zdziwienie - jednak można.
Z początku bałam się zacząć tę książkę. Nie czułam się pewnie, żeby zostać wciągniętą w tak pojemną opowieść i przeżyć to wszystko bez poczucia znudzenia. A jednak, Sandersonowi udało się mnie na tyle zaciekawić, że nie umiałam się oderwać. Po przyzwyczajeniu się do czcionki (co w wielu książkach mnie zrażało na tyle, że nie mogłam ich dokończyć), dałam się wciągnąć w ten pięknie wykreowany i oryginalny świat - wszystkie miejsca, materia ożywiona i nieożywiona miały swój urok i piękno. Opisy nie nudziły, wręcz zaciekawiały czytelnika, bo wszystko było takie... świeże. Wyobraźnia autora naprawdę nie zna granic.
Postaci zostały przedstawione fenomenalnie, każda z nich miała swoją historię, która sprawiała, że się z nimi zżyłam i przeżywałam razem z nimi ich przygody. Mimowolnie uśmiechałam się i smuciłam razem z nimi. Pokochałam głównych bohaterów i tylko czekałam na więcej. Najbardziej zaintrygowała mnie postać Szetha, aczkolwiek było go zdecydowanie za mało! Jego następcą jest Kaladin i wątki jego przeszłości co jakiś czas wrzucane między teraźniejszymi wydarzeniami, co sprawiło, że co chwilę działo się coś innego i zdecydowanie przyjemniej się czytało.
Fabuła zaciekawiła mnie swoją dojrzałością i, mimo że działo się dużo, dało się we wszystkim połapać bez najmniejszego problemu. Legendy, mity i wszystkie historie świetnie dopełniały ten i tak już świetnie dopracowany świat i nadawały mu charakteru. Uwiodły mnie nawet te malutkie rzeczy - przykładem jest używanie przez autora porównań do rzeczy przez niego wymyślonych, które zostają opisane i wyjaśnione kilka rozdziałów później. To nadawało autentyczności opisom. Nie były na siłę wciskane wytłumaczenia jak coś wygląda lub działa.
Skończyłam dziś tę książkę (co za cudowne uczucie czytać ostatnie sto stron, gdy za oknem szaleje burza) i na pewno zostanie ze mną do końca życia. Świat pochłonął mnie do tego stopnia, że nad niczym innym nie mogłam się skupić. Mogę z "bezpieczną" dłonią na sercu napisać, że nie czytałam lepszej książki. Dzieło - arcydzieło - godne polecenia.
O "Drodze królów" dowiedziałam się przypadkiem przeglądając pewnego wieczora internet. Na następny dzień udałam się do księgarni i zobaczyłam go - ogromny,wzdłuż i wszerz, stojący na wystawie tom tego arcydzieła. Zajrzałam do środka spodziewając się dużej czcionki, bo w końcu jak można napisać jedną książkę (księgę!) zawierając w niej tyle informacji co w kilku częściach. A...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-02-04
2016-02-15
Nie sugerujcie się moją oceną. Jeśli jesteście fanami Archiwum Burzowego Światła, to na pewno dostaniecie to, na co czekaliście. Zaś moja ocena podyktowana jest podzieleniem tej książki na dwie części. Oczywiście rozumiem, że Dawca jest bardzo obszerną księgą i nie dałoby się inaczej jej wydać, lecz gdybym nie musiała tyle czekać na dokończenie... Po doczytaniu ostatniej strony czułam się, jakbym przeczytała po prostu niedokończoną opowieść, bo akcja nie miała jak się do końca rozwinąć.
Nie działo się dużo, ale to na pewno również z wyżej wymienionych powodów.
Niemniej jednak, był to Sanderson. Nie zawiódł mnie. Książka była fantastyczna. Dużo wyjaśnionych wątków co pociągnęło za sobą powstanie nowych. I o matko, czytałam je z zapartym tchem. Autor cudownie buduje napięcie.
Co mnie zdziwiło, było więcej tematyki romantycznej, gdzie w pierwszej części była naprawdę znikoma.
A jeśli chodzi o humor, to naprawdę niektóre teksty rozłożyły mnie na łopatki. (Szczególnie Zwinka i jej powód nieufności).
Była to książka najwyższej półki, ale radzę Wam poczekać aż wyjdzie druga część i dopiero wtedy zacząć swoją przygodę z Dawcą Przysięgi.
Daję mocną dziewiątkę, ale moja ostateczna ocena zostanie zatwierdzona po przeczytaniu całej książki.
Nie sugerujcie się moją oceną. Jeśli jesteście fanami Archiwum Burzowego Światła, to na pewno dostaniecie to, na co czekaliście. Zaś moja ocena podyktowana jest podzieleniem tej książki na dwie części. Oczywiście rozumiem, że Dawca jest bardzo obszerną księgą i nie dałoby się inaczej jej wydać, lecz gdybym nie musiała tyle czekać na dokończenie... Po doczytaniu ostatniej...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to