rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , , ,

Najmniej ze wszystkiego spodziewałam się tego, jak zareaguję na tę książkę. Nie są to w żadnym stopniu moje klimaty czytelnicze, mimo to nie przeszkodziło mi to w tym, żeby pokochać tę historię, śmiać się i płakać (głównie jednak płakać) z główną bohaterką.

,,Milion nowych chwil” to historia opowiedziana z perspektywy Margaret-młodej, zdolnej i pięknej kobiety, która ukończyła studia i była o krok od podjęcia wymarzonej pracy. No właśnie o krok, bo czasami właśnie tyle dzieli nas od spełnienia celu, gdy wszystko się rozpada jak domek z kart i nic nie jest już takie jak przedtem.
Wskutek tragicznego wypadku samolotowego, któremu ulega Maggie wszystkie jej marzenia, pragnienia i oczekiwania względem siebie i swojej przyszłości stają pod ogromnym znakiem zapytania. Czy w obliczu osobistej tragedii Maggie zrozumie, jak wielką iluzją był jej związek i podejmowane decyzje, które być może tak naprawdę nigdy nie były jej?

,,Milion nowych chwil” to historia łamiąca serce i składająca je na nowo-pełna nadziei, ciepła i dążenia do szczęśliwego zakończenia, które jak się okazuje, może być szczęśliwe na tysiące różnych sposobów i pod ogromną ilością kątów. Każda z miliona nowych chwil w tej książce była wyjątkowa i niepowtarzalna. Jedyne czego żałuję w tym momencie to faktu, że nie mogę przeczytać tej książki ponownie bez znania zakończenia.
Być może nie przeczytałam w tym roku książek w liczbie powyżej dwudziestu, ale jedno jest pewne, nawet jeżeli przeczytałabym książek pięćdziesiąt, osiemdziesiąt lub sto to ,,Milion nowych chwil” byłoby absolutnym liderem tego roku. Powieść Katherine Center otwiera nam oczy i pozwala docenić, to co jest dla nas równie naturalne co oddychanie, mruganie lub mrużenie oczu przed słońcem, czy kiedykolwiek zastanawialiśmy się jednak nad tym, co by było, gdybyśmy stracili, to co zawsze było takie oczywiste i coś, co nigdy nie stanowiło większego wysiłku? Nie da się ukryć, że książka zmusza do refleksji i zastanowienia się nad tym, jak mimo wszystko wiele mamy.

Pełna recenzja powieści Katherine Center wkrótce na moim blogu.
miedzyplanetarne.blogspot.com

Najmniej ze wszystkiego spodziewałam się tego, jak zareaguję na tę książkę. Nie są to w żadnym stopniu moje klimaty czytelnicze, mimo to nie przeszkodziło mi to w tym, żeby pokochać tę historię, śmiać się i płakać (głównie jednak płakać) z główną bohaterką.

,,Milion nowych chwil” to historia opowiedziana z perspektywy Margaret-młodej, zdolnej i pięknej kobiety, która...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Moja przygoda z ,,Królem Kier" zaczęła się dość spontanicznie, zanim dostałam propozycję zrecenzowania drugiego tomu trylogii Aleksandry Polak, nie wiedziałam nawet, że mam ochotę przeczytać tę książkę. Spróbowałam i dostałam to, czego się spodziewałam.

Alicja jest uczennicą ostatniej klasy liceum. Przed nią jest tylko pełna znaków zapytania przyszłość, widmo studniówki i matury. Już na samym początku otrzymałam coś, czego totalnie nie cierpię- przydługi opis, który zawierał mieszaninę informacji o szkole i jej drabinie bytu, o tym, że dzień studniówki musiał być idealny i nieprzewidziane zostały żadne nieprzewidziane komplikacje. Bo co takiego może się wydarzyć na studniówce, na którą poszło się ukochanym chłopakiem, żeby można było ją nazwać totalną klapą i katastrofą?

Aby akcja ruszyła do przodu najpierw trzeba było przebrnąć przez całą masę rozterek czy zerwać z chłopakiem, z którym coraz mniej łączyło, czy może jednak dać mu kolejną szansę. Jak to z chłopakiem, z którym prawie nic jej już nie łączyło, a miłość między nimi wypaliła się jak te małe świeczki z biedronki pakowane po dwanaście sztuk? Przecież przed chwilą napisałam, że to był jej ukochany! W ,,Królu kier" nic nie jest takie, jakie się wydaje. Jest dziwaczna fabuła i długi wstęp. Nic, co by mi się skojarzyło z całą serią o Nocnych Łowcach.

Upragniony przełom w akcji następuje w trakcie niby mało znaczącego wypadu na wystawę przedmiotów cyrkowych. Na wyżej wspomnianej wystawie poznaje Hadriana, który wpada jej w oko niemalże od razu. Chłopak przypominał jej najprawdziwsze światło i kojarzył jej się z dobrem, ten element został przewałkowany tyle razy, że zaczęłam się zastanawiać czy to był zabieg celowy, bo autorka chciała, aby czytelnicy koniecznie nie zapomnieli kto jest tą dobrą postacią, czy może po prostu nieświadomie stworzyła postać mającą obsesję na punkcie Hadriana.
Nie będziecie zdziwieni, gdy dodam, że Alicja trafiła na listę najbardziej denerwujących bohaterek. Stawia pierwsze kroki w nowym świecie, o którym przez te swoje dziewiętnaście lat nie miała pojęcia, jest zielona w każdym fragmencie, ale nie przeszkadza jej to w tym, żeby podejmować nieprzemyślane decyzje, rzucać się w wir walki i mieć totalnie gdzieś rady ludzi, dla których nowy świat Alicji jest jedynym światem, w którym żyli. Skoro jesteśmy już przy postaciach, to dodam, że wielkim nieporozumieniem jest dla mnie postać Maksa (dotychczasowego chłopaka Alicji do momentu, gdy jej znajomość z Hadrianem obrała nowe tory) czytając o jego zachowaniu czułam się, jakby autorka na siłę starała się z niego zrobić pustego napalonego sportowca, który nie wiadomo jakim cudem wylądował w klasie ekonomicznej.

Żeby nie było, że przez większą część, tylko krytykuję, to powiem, że polubiłam kilku członków trupy cyrkowej Circus Lumos. Książka pomimo swojej przeciętności jest napisana w taki sposób, że nawet osobom, którym nie przypadnie do gustu uda się przeczytać ją w dwa-trzy wieczory.

Podsumowując, uważam, że ,,Król Kier" to książka przeciętna, nie ma niezwykle oryginalnej fabuły, styl bardzo wattpadowy (i niekoniecznie ten z topek), ale daję kolejną szansę i mam nadzieję, że coś uratuje tę trylogię. Jeśli macie ochotę przekonać się co tak naprawdę WY będziecie myśleć o twórczości Aleksandry Polak to po prostu przeczytajcie, jeśli nie to cóż nic nie stracicie, świat jest pełen dobrych książek, którym możecie poświęcić ten czas.

Moja przygoda z ,,Królem Kier" zaczęła się dość spontanicznie, zanim dostałam propozycję zrecenzowania drugiego tomu trylogii Aleksandry Polak, nie wiedziałam nawet, że mam ochotę przeczytać tę książkę. Spróbowałam i dostałam to, czego się spodziewałam.

Alicja jest uczennicą ostatniej klasy liceum. Przed nią jest tylko pełna znaków zapytania przyszłość, widmo studniówki i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Pierwszy tom mnie zafascynował, drugi zabrał w niesamowitą podróż prosto do pełnego magii, ferów i jednorożców świata Kate. Muszę przyznać, że ,,Czarny Amulet" wciągnął mnie od pierwszej strony i podobał mi się bardziej aniżeli Księga Luster, być może to kwestia tego, że tom drugi nie jest wprowadzeniem, fabuła jest lepiej nakreślona i w końcu jest motyw odkrywania tego, kto jest czarnym charakterem!

Rok szkolny się skończył. Nadeszły wakacje a co za tym idzie, coraz bardziej zbliżał się dzień wypadu pod namioty, który Kate zaplanowała razem ze swoją najlepszą przyjaciółką Mel. Niestety jak to zawsze bywa wszystko, co dobre szybko się kończy, a do akcji wkracza ciotka Hillena wraz ze swoimi planami na wakacje, które obejmują także Kate. Takim oto sposobem nastolatka ląduje w Hagsborough - miasteczku czarownic. Łagodnie mówiąc Kate nie jest zadowolona z obrotu spraw, do tego dochodzi paskudna z charakteru Diana i fakt, że ktoś nie ma zamiaru dać Kate wypocząć.

Dziwny zbieg okoliczności i chęć poznania prawdy o ojcu zwabia do Hagsborough także Jonathana - szkolną miłość Kate i obiekt jej niekoniecznie udanego czaru miłosnego.

Oprócz tych przyjemniejszych momentów np. gdy Kate uczy się latać na miotle, odwiedza niesamowitą bibliotekę z literaturą zarówno dla wiedźm, jak i tą dla zwykłych ludzi niestety są także te nieprzyjemne, gdy po raz kolejny musi walczyć o swoje życie, na które ktoś czyha i przede wszystkim jest też jej ,,delikatna" obsesja na punkcie swojego bezpieczeństwa.

Drugi tom ,,Kronik Jaaru" to książka z dużą dawką magii i jeżeli nie zgadzałam się z porównaniem Kronik Jaaru do ,,Harry'ego Pottera" to muszę przyznać, że w drugim tomie jest o wiele więcej podobieństw niż w pierwszym. Pojawia się wybieranie różdżek (od razu większości skojarzy się to z wybieraniem różdżki u Ollivandera) mamy też WIELKIEGO ZŁEGO, który zniknął, ale ktoś dąży do tego by powrócił, pojawia się wątek sługów ,,Wielkiego złego" no i oczywiście miotły! Nie wiem, czy to dobrze, czy źle, że jest tyle podobieństw, bo z jednej strony łeeee to już było a z drugiej magii nigdy za wiele.

Na plus jest fakt, że nareszcie jest więcej Jonathana. Uwielbiam Jonathana!

Styl pisania Fabera w drugim tomie był taki trochę inny... Nadal przyjemny, ale kompletnie nieprzypominający tego stylu z pierwszego tomu.
Denerwowała mnie spora ilość opisów, przez które trzeba było przebrnąć. Rozumiem, że dzięki temu otrzymaliśmy lepiej nakreślony obraz i fabułę, ale były momenty, gdy miałam ochotę przeskoczyć po prostu do dialogów, bo one były najlepszą częścią ,,Czarnego Amuletu".

Reasumując oczywiście polecam kontynuację ,,Księgi Luster", ponieważ bardzo mi się podobała i spędziłam przy niej naprawdę przyjemnie czas.
Jeżeli macie ochotę na trochę magii, wakacyjnego klimatu i dużej ilości akcji to koniecznie sięgnijcie po ,,Czarny Amulet" a jeżeli nie czytaliście jeszcze ,,Księgi Luster" to również polecam, bo jako wprowadzenie do całej serii jest naprawdę dobra!

Pierwszy tom mnie zafascynował, drugi zabrał w niesamowitą podróż prosto do pełnego magii, ferów i jednorożców świata Kate. Muszę przyznać, że ,,Czarny Amulet" wciągnął mnie od pierwszej strony i podobał mi się bardziej aniżeli Księga Luster, być może to kwestia tego, że tom drugi nie jest wprowadzeniem, fabuła jest lepiej nakreślona i w końcu jest motyw odkrywania tego,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

,,Ciemna Strona" to książka, która grubym flamastrem podkreśla i pokazuje jak kruchą istotą jest człowiek, jak gruby mur potrafi wokół siebie człowiek wybudować oraz że nieznane są zakamarki ludzkiego umysłu.

Senna jest bestsellerową autorką książek, a jedna z nich nawet ukazała się na ekranach kin! Jest także osobą z przeszłością, ciężkim bagażem życiowego doświadczenia. Kobieta jest na pierwszy rzut oka oschła, nie do końca normalna, jest po prostu inna.
Akcja ,,Ciemnej Strony" zaczyna się od momentu, w którym główna bohaterka w dniu trzydziestych trzecich urodzin zostaje porwana i o ile samego opisu porwania nie otrzymujemy to o tyle po prostu zostajemy wrzuceni we fragment, w którym Senna budzi się w obcym pokoju, w obcym domu na jakimś odludziu otoczonym bielą śniegu oraz ogrodzeniem pod napięciem.
Zaskoczenie i dezorientacja głównej bohaterki jest jeszcze większa, gdy okazuje się, że w domu znajduje się druga uwięziona osoba.

Jaki cel miał porywacz? Dlaczego dwójka ludzi, która utraciła ze sobą kontakt ponownie została zmuszona do zetknięcia się ze sobą i domknięcia przeszłości? Kim jest Isaac i jaką odgrywał rolę w życiu seny przed porwaniem?
Pytania, które sobie stawiłam podczas czytania nie zawsze uzyskiwały odpowiedzi, których oczekiwałam. Niektóre były pokrętne a inne wręcz były kolejnym ślepym zaułkiem.

,,Ciemna Strona" to książka dobra, momentami ze zniecierpliwieniem przewracałam kartki. Podczas całej książki miałam poczucie, że raczej nie dogadałabym się z główną bohaterką, czasami nie rozumiałam jej toku rozumowania, zachowania. Isaac z kolei był z tych bohaterów, którzy moją sympatię zyskali w zastraszająco szybkim tempie.
Najważniejszym pytaniem, które prawdopodobnie zadawały sobie wszystkie osoby, które czytały tej książki jest; Kim jest oprawca tej dwójki? Psychofanem Senny, psychopatą czy może... Przyjacielem?

Bez bicia się przyznam, że Sennę przydzieliłam do tej większej części bohaterek, które irytują, są nierozumiane i tak dalej.
Ogólnie książkę oceniam jak najbardziej na plus. Koniecznie sięgnijcie po tę pozycję i wraz z Senną oraz Isaacem rozwiążcie sprawę ich porwania, wydostańcie się z domu na odludziu, a przede wszystkim przetrwajcie!

,,Ciemna Strona" to książka, która grubym flamastrem podkreśla i pokazuje jak kruchą istotą jest człowiek, jak gruby mur potrafi wokół siebie człowiek wybudować oraz że nieznane są zakamarki ludzkiego umysłu.

Senna jest bestsellerową autorką książek, a jedna z nich nawet ukazała się na ekranach kin! Jest także osobą z przeszłością, ciężkim bagażem życiowego doświadczenia....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Skrzypaczka z XXI wieku i pirat z XVIII wieku.

Etta ma siedemnaście lat i przed sobą perspektywę debiutu na scenie. Wieczór, który mógłby być przepustką do jej wielkiej kariery, okazuje się totalną katastrofą, a do tego dzieje się coś, czego nastolatka nie była w stanie przewidzieć. W jednym momencie znajduje się we współczesnym Nowym Jorku, a w drugim budzi się na statku i to w środku przejęcia owego statku, którym płynęła wraz z Sophią. Dziewczyną, którą Etta uważała za skrzypaczkę taką jak ona.
Jak się okazuje, Etta została wyznaczona do odzyskania magicznego przedmiotu, który niegdyś ukryła gdzieś w czasie jej matka. Ma na to osiem dni, jeśli nie wykona zadania, to będzie gorzej niż źle. Czy dziewczyna, która jest totalnie nieprzygotowana do podróżowania poprzez wszystkie ery tego świata, jest w stanie wykonać wymuszoną na niej misję? Co, jeśli jest to tylko czubek góry lodowej? Co, jeśli się okaże, że odzyskanie magicznego astrolabium jest najmniejszym z jej problemów?
Towarzyszem dziewczyny ma być piekielnie przystojny Korsarz Nicholas Carter, który również otrzymał swoją misję, za której wykonanie miał otrzymać sowitą zapłatę. Czy sposób jest ujść życiem z bombardowania Londynu, dżungli pełnej niebezpiecznych gatunków zwierząt, Francji z czasów Wielkiej Rewolucji, nie umrzeć na pustyni i nie zakochać się? Uczucie Etty i Nicholasa może ich zgubić lub sprawić, że wszystko się ułoży.

,,Pasażerka” to podróż przez epoki, wydarzenia, miejsca i historię. Pomysł na stworzenie tuneli czasowych, które przenoszą podróżnika do przeszłości, jest bardzo ciekawy, a co najważniejsze autorka sprawiła, że to wszystko wydawało się takie realne. Jestem osobą, która lubi historię w każdej postaci, więc naprawdę fajną zabawą było dla mnie czytanie o podróżach w czasie. Bohaterowie byli naprawdę dobrze wykreowani i z przyjemnością śledziłam ich losy przez te czterysta trzydzieści stron. Jest to chyba jedna z nielicznych książek, gdzie wręcz czekałam na wątek miłosny, co często się nie zdarza.
Podobało mi się również to, że główna bohaterka nie została przedstawiona jaki taki super hero, który w sumie nawet nie wiedział o swoich umiejętnościach, a nagle jest najlepszy i przewyższa wyszkoleniem Nicka, który odbył więcej podróży w czasie, niż Etta dała koncertów.
,,Pasażerkę” skończyłam czytać mniej więcej o szóstej trzydzieści. Nie przejmowałam się tym, że wyglądam jak zombi. Przez następne półgodziny siedziałam i wpatrywałam się tępym wzrokiem w ekran komputera. Nie mogłam uwierzyć, że naprawdę już skończyłam tę pozycję. Dawno nie miałam w sobie tak sprzecznych emocji. Z jednej strony była złość, że to już koniec, z drugiej czarna rozpacz, że skończyło się w takim momencie (co to w ogóle miało być?) no i łagodnie mówiąc dezorientacja. Ta historia skończyła się w takim momencie, że aż prosiła się o to, by sięgnąć po drugi tom, otworzyć go i czytać dalej.
Muszę przyznać, że nie spodziewałam się tak dobrego kawałka literatury, wprawdzie czytałam wcześniej pierwszym tom Mrocznych Umysłów tej autorki, ale nie nastawiałam się na zbyt wiele. Alexandra Bracken nie rozczarowała mnie ani trochę, ba zaskoczyła i to pozytywnie. Jestem bardzo ciekawa drugiego tomu, na pewno będę go wyglądać, gdy tylko nadarzy się okazja, to go przeczytam.
Jeśli macie jakiekolwiek wątpliwości co do tego, że podobała mi się ta pozycja, to dodam jeszcze, że polecam ją każdemu. Nawet jeśli ktoś nie lubi książek, gdzie występują podróży w czasie to i tak mu polecam. Być może zmieni się jego nastawienie lub też po prostu utwierdzi się w tym, że takie wątki totalnie go nie przyciągają.
Polecam także każdemu, kto ma ochotę na kawałek dobrej literatury młodzieżowej i intryguje go nie tylko wątek tuneli czasoprzestrzennych, ale także subtelny romans w tle.

Skrzypaczka z XXI wieku i pirat z XVIII wieku.

Etta ma siedemnaście lat i przed sobą perspektywę debiutu na scenie. Wieczór, który mógłby być przepustką do jej wielkiej kariery, okazuje się totalną katastrofą, a do tego dzieje się coś, czego nastolatka nie była w stanie przewidzieć. W jednym momencie znajduje się we współczesnym Nowym Jorku, a w drugim budzi się na statku...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Emma i Jane to dwie kobiety. Obie mieszkały w tym samym domu, obie sypiały z tym samym mężczyzną. Były podobne do siebie, tak samo jak i ta poprzednia. Co je różni? Emma już nie żyje, Jane jeszcze tak.

Jane to trzydziestoczteroletnia kobieta z przeszłością. Jak każda z byłych i przyszłych lokatorek domu przy Folgate Street 1 pokłada w domu ogromne nadzieje. Uważa ten dom za fortecę, w której można zacząć wszystko od nowa, otrzymać czystą kartę i zapomnieć o przeszłości. Co jeśli przeszłość nie chce zostać zapomniana?

Na dodatek na horyzoncie pojawia się architekt, który jest pomysłodawcą i właścicielem domu przy Folgate Street 1. Czy przystojny Edward tak jak wielu innym kobietom zawróci w głowie Jane? Czy czarujący Pan Architekt może nie być taki idealny jak się wydaje?

Podczas ponad czterystu stron ,,Lokatorki" otrzymujemy odpowiedzi na pytania, a później te odpowiedzi zostają nam siłą wyrwane z rąk. Bowiem okazuje się, że autor robi z czytelników totalnych głupców i gra im na nosie. Wydaje ci się, że już wiesz jak to wszystko się potoczy myślisz sobie ,,Ha! Rozgryzłam/em cię! Myślisz, że jesteś taki dobry?" a tu guzik, bo autor nie podaje niczego na tacy. Do wszystkiego dojdziesz ale w swoim czasie. Wielokrotnie myślałam, że jestem już o krok od odkrycia całej prawdy, a później się okazywało jak wielkich rozmiarów była moja pomyłka.
Gdy zaczynałam czytać tę pozycję myślałam, że pewna jedna osoba jest totalnym/totalną wariatem/wariatką. Okazało się, że książka wręcz ocieka mitomanią, obsesjami, perfekcjonizmem i socjopatią.

Ogólnie ,,Lokatorkę" oceniam na spory plus. Dawno nie pochłonęłam książki w tak krótkim czasie i naprawdę czuję niedosyt. Fabuła gnała na łeb na szyję, pojawiały się jakieś sugestie, podpowiedzi, które jak się później okazywało miały za zadanie wyprowadzić czytelnika w pole. Czytałam tę książkę i wierzyłam w każde opowiedziane w niej kłamstwo, może jestem naiwna albo to autor sprytnie wszystko przedstawiał. Książka jest rewelacyjna, dopracowana prawie w każdym calu (oprócz zakończenia ale o tym za chwilę) nie ma momentów zbędnej gadaniny, a JP Delaney jak tylko może utrudnia życie bohaterom. Widać, że książka jest zapięta na ostatni guzik, że się tak wyrażę. Dziesięć lat pisania ,,Lokatorki" to jest coś.

No i zakończenie. Zgadzam się z tym, że genialne to ono nie było. Spodziewałam się jakiegoś zakończenia z takim hmm? przytupem? zakończenia, które tylko przypieczętuje moją opinię, że rozwieje wszelkie wątpliwości, tymczasem... Tymczasem zakończenie było nie tyle słabe co nieprzemyślane. Książka się kończy w takim momencie, że pierwsza myśl, która się pojawia to: ,,no okej, ale gdzie jest reszta moich kartek?"

Co do bohaterów... Jane to silna babka, która w przeciwieństwie do Emmy jest samowystarczalna, radzi sobie w opresji i nie potrzebuje siły męskiej by poradzić sobie z problemami, polubiłam ją bo jest jedną z lepiej wykreowanych postaci i jak się okazuje ona niby niewinna, dobra, uprzejma również potrafi zakpić z innych. Może się ludziom wydawać, że ją kontrolują ale w pewnym momencie spotka ich przykra niespodzianka.

,,Lokatorka" to jedna z lepszych przeczytanych przeze mnie w tym roku książek, mam nadzieję że uda mi się natrafić jeszcze w tym roku na jakiś dobry thriller psychologiczny!

Emma i Jane to dwie kobiety. Obie mieszkały w tym samym domu, obie sypiały z tym samym mężczyzną. Były podobne do siebie, tak samo jak i ta poprzednia. Co je różni? Emma już nie żyje, Jane jeszcze tak.

Jane to trzydziestoczteroletnia kobieta z przeszłością. Jak każda z byłych i przyszłych lokatorek domu przy Folgate Street 1 pokłada w domu ogromne nadzieje. Uważa ten dom...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

,,Gdyby Harry Potter był dziewczyną, nazywałby się Kate Hallander".
Gdyby Harry Potter był dziewczyną i nazywałby się Kate Hallander, nie pokonałby Voldemorta, a cały świat czarodziejów łagodnie mówiąc, miałby przechlapane.
Kate to typowa siedemnastolatka, jak praktycznie każda nastolatka w tym wieku, chodzi do szkoły, ma najlepszą przyjaciółkę i przyśpieszone bicie serca na widok pewnego chłopaka.
Któregoś razu wbrew zakazom ciotki postanawia wejść do sklepu tajemniczej Selene. Sklep jest pełen dziwnych przedmiotów takich jak szklane kule do wróżenia, kociołki i miecze. Podczas owej wizyty Kate otrzymuje od Selene księgę, która podobno ma się jej przydać. Po co siedemnastolatce wielka stara i skórzana księga? Według wskazówek właścicielki sklepu, zaklęcia spisane w księdze mogą być całkiem pomocne, lecz czy Kate wierzy w jakąkolwiek magię?
Nie do końca. Dlatego też pewna, że zaklęcia nie działają, postanawia rzucić jedno z nich. Dokładniej to miłosne. Z braku składników potrzebnych do odprawienia czarów Kate zamienia różową nić na sznurówkę, czerwoną świecę musi zastąpić jej biała pomalowana na czerwono czerwonym flamastrem. Z jej czarowania może wyniknąć niezły bajzel.
Tytułowy Jaar jest krainą niezwykłą. Gdy Hallander trafia do owej krainy po raz pierwszy, z jednej strony wierzy w magię, wierzy w Jaar i w to, że prawdopodobnie jest czarownicą, a z drugiej wszystko jest dla niej obce dziwaczne i ciężkie do zrozumienia. W ,,Kronikach Jaaru" nie zabraknie również walki dobra ze złem, dziwnych ciekawostek i... Jednorożców!
,,Kroniki Jaaru" to dobra książka, oczywiście nie zgadzam się z porównaniem Kate do Harry'ego Pottera, ponieważ to dwie całkowicie różne postacie, dwa całkowicie różne światy i przede wszystkim dwoje różnych autorów. J.K. Rowling nadal jest autorką serii, która sprzedała się w rekordowej ilości egzemplarzy, a Adam Faber wciąż jest autorem, któremu udało się napisać kawałek dobrej fantastyki, ale bez porównania do bestsellerowego Harry'ego.
Podobała mi się wizja Jaaru. Gdyby była możliwość, chociaż na moment przenieść się do krainy Ferów, nie wahałabym się ani chwili.
,,Kroniki Jaaru" nie są książką idealną, były niedociągnięcia i była też Kate, która chciała być bohaterką, która ocaliła jakiś tam magiczny kamyk i Jaar. Plusem był fakt, że dzięki stylowi autora i w miarę dużej czcionce bardzo szybko można było przebrnąć przez książkę.

,,Gdyby Harry Potter był dziewczyną, nazywałby się Kate Hallander".
Gdyby Harry Potter był dziewczyną i nazywałby się Kate Hallander, nie pokonałby Voldemorta, a cały świat czarodziejów łagodnie mówiąc, miałby przechlapane.
Kate to typowa siedemnastolatka, jak praktycznie każda nastolatka w tym wieku, chodzi do szkoły, ma najlepszą przyjaciółkę i przyśpieszone bicie serca...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Perfekcyjna para?
Doskonałe małżeństwo
Czy idealne kłamstwo?

Mówią, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła, jednakże kto w dzisiejszych czasach stosuje się do takich powiedzeń? Ludzie tylko słuchają, patrzą i gadają, starają się obnażyć to co skrywasz pod maską swojej ,,idealności".
Jack i Grace to małżeństwo z nienaganną opinią. Kochający Jack, dbający o swoją żonę i zapewniający jej jak najwyższe standardy życiowe, tak przynajmniej wygląda to z boku, z perspektywy przyjaciół Grace i Jacka oraz pobocznych świadków. Jak naprawdę wygląda życie Jacka i Grace ZA ZAMKNIĘTYMI DRZWIAMI?

B.A.Paris stworzyła książkę, która mną wstrząsnęła. Stworzyła książkę, którą czytałam z zapartym tchem. Od pewnego momentu miałam nawet wątpliwości, czy to co jest opisane w książce dzieje się naprawdę, czy tylko w głowie Grace, która cierpi na jakąś chorobę psychiczną. Był też Jack nigdy nie miałam takiego rozdwojenia jeśli chodzi o bohaterów, z jednej strony go nienawidziłam z drugiej mnie zauroczył swoimi dżentelmeńskimi prześwitami przy ludziach. Czuję, że długo nie będę w stanie stwierdzić, co tak naprawdę uważam o tej książce. Wiem, że mi się podobała i że mnie przeraziła. Przerażało mnie to, że czułam dokładnie to samo co Grace. Były momenty, gdy czułam się zupełnie bezsilna i były też takie, w których czułam się jak dzikie zwierze zamknięte w zbyt małej klatce.
Książka B.A.Paris zostawia po sobie zdumienie i zaskoczenie tym jak potoczyła się cała historia. Nie był to mój pierwszy przeczytany thriller psychologiczny ale zdecydowanie pierwszy, który na mnie tak zadziałał.
Zdecydowanie polecam!

Perfekcyjna para?
Doskonałe małżeństwo
Czy idealne kłamstwo?

Mówią, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła, jednakże kto w dzisiejszych czasach stosuje się do takich powiedzeń? Ludzie tylko słuchają, patrzą i gadają, starają się obnażyć to co skrywasz pod maską swojej ,,idealności".
Jack i Grace to małżeństwo z nienaganną opinią. Kochający Jack, dbający o swoją...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Mimo że sklep z porcelanowymi lalkami kojarzy mi się z grozą, to ,,Chłopak z innej bajki" zdecydowanie nie należał do książek napawających strachem.

Siedemnastoletnia Caymen Meyers wraz ze swoją mamą prowadzi sklep ,,Lalki i dużo więcej", mimo że w sklepie sprzedawane są tylko i wyłącznie lalki.
Od zawsze Caymen było wpajane przez matkę, że ludzie ,,niższej" klasy nie powinni angażować się w znajomości z bogaczami, a tym bardziej wchodzić z nimi w bardziej zażyłe relacje. Dziewczyna zgadzała się z nią do momentu... Do momentu, gdy pewnego dnia do sklepu wszedł Xander, od którego bogactwo czuć było na kilometr. Caymen choć z początku chciała trzymać się z dala od chłopaka, próbując nawet znajomości, z innym chłopakiem - w dodatku członkiem jednego z lokalnych zespołów!
Po raz kolejny Kasie West mnie nie rozczarowała, książka była bardzo lekka i przyjemna, z drugiej strony był w niej poruszony temat kłopotów finansowych, skrajnego upadku i skomplikowanej sytuacji rodzinnej. Równowaga, która panowała w tej książce sprawiła, że nie była ona przesadnie słodka, lekka i przyjemna ani też przesadnie przesączona tragedią i problemami.

,,Chłopak z innej bajki" tak samo jak ,,P.S. I Like You" jest książką bardzo dobrze wpasowującą się w letnie klimaty, gdzie z chęcią czytamy dobrą i przyjemną książkę! Powieść Kasie West zostawia po sobie dobre wrażenie oraz zachęca do sięgnięcia po kolejne jej książki!
Ja się skuszę... A wy?

Mimo że sklep z porcelanowymi lalkami kojarzy mi się z grozą, to ,,Chłopak z innej bajki" zdecydowanie nie należał do książek napawających strachem.

Siedemnastoletnia Caymen Meyers wraz ze swoją mamą prowadzi sklep ,,Lalki i dużo więcej", mimo że w sklepie sprzedawane są tylko i wyłącznie lalki.
Od zawsze Caymen było wpajane przez matkę, że ludzie ,,niższej" klasy nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Czy mieliście kiedyś drobny może trochę większy problem z jakimś przedmiotem? No nie wiem może z matematyką, która była zbyt nudna i zbyt ciężka, żeby ją zrozumieć? Lub z historią, gdzie nie mogliście skupić się na tym co mówi nauczyciel, daty z zawziętością toczyły bitwę rodem tej spod Grunwaldu, żeby tylko przypadkiem nie wejść do waszych głów? A zamiast tego wirowały wam w głowach jakieś myśli zupełnie niezwiązane z lekcją lub... Lub teksty piosenek?

Lily Abbott to licealistka ucząca się w szkole Morris High. Jest zupełnie inna niż jej rówieśniczki. Nie ubiera się modnie, głównie szyje ubrania sama lub wynajduje je w sklepach z używaną odzieżą, jest uznawana za dziwaczkę przez co nigdy nie dotrwała do trzeciej randki.
Cała akcja ,,Ps. I like you" zaczyna się niepozornie, gdy nauczyciel chemii Pan Ortega zabiera jej jedyną rzecz, która pozwala przetrwać jej okropnie nudną i ciągnącą się w nieskończoność lekcję chemii - a mianowicie jej zielono-fioletowy zeszyt z tekstami napisanych przez nią piosenek, z notatkami na marginesach, z rysunkami i projektami ubrań. Dziewczyna zapisuje na blacie szkolnej ławki tekst jednej z piosenek swojego ulubionego zespołu, którym jest mało znany ,,Blackout", ku jej zaskoczeniu już następnego dnia pod zapisanym przez nią tekstem pojawiły się kolejne wersy.
Tak zaczyna się historia listów na chemii zostawianych pod ławką. Tak zaczyna się historia kiełkującej sympatii, przyjaźni i uczuć, których Lily w życiu by nie oczekiwała po kilku lub kilkunastu anonimowych listach.

Książka ,,Ps. I like you" to książka bardzo lekka, urocza i napisana prostym językiem powieść idealna na lato. Styl autorki jest bardzo przyswajalny i kiedy już przeczytasz jedną z jej książek, to musisz sięgnąć i po kolejne!
,,Ps. I like you" to moja pierwsza styczność z twórczością tejże autorki, ale bez dwóch zdań nie ostatnia.

Historia Lily to niby kolejna powieść o nastolatce, która...Która czuje się jak piąte koło u wozu, gdy jej przyjaciółka umawia się na randki ze swoim chłopakiem, zabierając ją ze sobą. ,,Ps. I like you" to książka o dawaniu drugiej szansy, o przyjaźni, rodzinie a przede wszystkim o tym, żeby nie skreślić ludzi na podstawie tego jacy są przy ludziach, ponieważ bardzo często przywdziewamy maski, które inni biorą za prawdziwych nas.

Książkę polecam każdej dziewczynie, która ma ochotę zagłębić się w niezwykłą historię Lily i tajemniczego ,,ktosia" z jej listów!

Czy mieliście kiedyś drobny może trochę większy problem z jakimś przedmiotem? No nie wiem może z matematyką, która była zbyt nudna i zbyt ciężka, żeby ją zrozumieć? Lub z historią, gdzie nie mogliście skupić się na tym co mówi nauczyciel, daty z zawziętością toczyły bitwę rodem tej spod Grunwaldu, żeby tylko przypadkiem nie wejść do waszych głów? A zamiast tego wirowały wam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Życie Madeline Whittier toczyło się pośród czterech ścian.
Nie pamięta dnia, w którym po raz ostatni była na zewnątrz.
To do niej przychodziła pielęgniarka i nauczyciel architektury. Do czasu.
Osiemnastoletnia Madeline cierpiała na schorzenie nazywające się ,,SCID" potocznie jest to po prostu alergia na cały świat. Napad choroby mogło wywołać dosłownie wszystko. Jakaś egzotyczna przyprawa, nowy proszek do prania, lub pyłki kwiatów.
Wszystko zmienia się diametralnie. Pewnego dnia pojawia się rzecz jasna chłopak. Chłopak bez, którego życie Madeline nigdy nie będzie już takie same.
Gdy po raz pierwszy serce dziewczyny przyśpiesza, oddech staje się urywany, a w brzuchu jakby trzepoczą setki motylich skrzydeł to najlepsze potwierdzenie faktu, że Olly już nigdy nie będzie jej obojętny. Jakkolwiek mocno nie chciałaby się odkochać, to chłopak pozostanie jej pierwszą miłością już na zawsze.
,,Ponad Wszystko" to historia o dziewczynie, która tak naprawdę zna świat tylko z książek, nie wie jak pachnie ocean, może sobie tylko wyobrazić ten zapach za pomocą opisów książek, które oczywiście dostaje zapakowane hermetycznie.
Matka dziewczyny wie co oznacza utrata bliskich osób. Sama straciła męża i syna w wypadku samochodowym spowodowanym przez kierowcę ciężarówki, który miał kurs drugi dzień z rzędu i po prostu zasnął za kierownicą.
Książka autorstwa Nicoli Yoon jest bardzo realna bowiem ukazuje nam wszystkie emocje, marzenia i wyobrażenia głównej bohaterki, która ogląda świat przez okno.
Każda rodzina ma swoje sekrety.
Nawet rodzina Madeline.
Książkę polecam każdemu, ponieważ jest to lektura zdecydowanie warta przeczytania, przemyślenia.
Refleksje, które się pojawiają w trakcie i po lekturze również dają do myślenia.

Życie Madeline Whittier toczyło się pośród czterech ścian.
Nie pamięta dnia, w którym po raz ostatni była na zewnątrz.
To do niej przychodziła pielęgniarka i nauczyciel architektury. Do czasu.
Osiemnastoletnia Madeline cierpiała na schorzenie nazywające się ,,SCID" potocznie jest to po prostu alergia na cały świat. Napad choroby mogło wywołać dosłownie wszystko. Jakaś...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Fragment recenzji znajdującej się na moim blogu >>> http://atramentowe-ruiny.blogspot.com/
Cztery lata temu wszystko się zaczęło, to cztery lata temu stwierdzono nagły wzrost samobójstw, który bardzo szybko został nazwany ,,Epidemią Samobójstw". Cztery lata temu powstał również ,,Program" który miał na celu zapobieganie śmiercionośnej epidemii.
Sloane to dziewczyna, która zgubną siłę całej plagi odczuła dosadnie. Jej starszy brat Brady odebrał sobie życie skacząc ze skarpy.
Sloane jako osoba spokrewniona z samobójcą, nie miała łatwego okresu w swoim życiu, codziennie podczas wypełniania szkolnej ankiety musiała kłamać, udawać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, nie mogła płakać. Płacz był oznaką słabości i brakiem odporności na zarażenie się epidemią. W momencie, gdy samobójstwo poprzez zażycie killera popełnia przyjaciel Sloane i Jamesa staje się pewne, że przed zachorowaniem nie ma już dla nich ratunku. To się już stało, ich umysły zostały skażone, co oznaczało pobyt w ośrodku programu i dokładne wymazywanie zakażonych wspomnień, wymazywanie ze swoich wspomnień każdego pocałunku, każdej wspólnie spędzonej chwili, każdego momentu.
Świat stworzony przez Suzanne Young to przerażający obraz depresji, cierpienia i męczącej walki z samym sobą, przyjaźń i miłość w serii ,,Program” to coś, co napawało bohaterów nadzieją.
Czy istnieje dla nich szansa? Czy utracone wspomnienia da się odzyskać? Czy będą mieli siłę, by pokonać przeszkody, by uchronić się przed ponownym zachorowaniem, czy może jednak zatoczą tak zwane błędne koło? Co jeśli ich przeznaczenie to zapominanie siebie nawzajem wciąż na nowo i na nowo?
Książkę Suzanne Young polecam każdemu, kto ma ochotę na kawałek dobrej dystopii każdemu, kto chce książki o przyjaźni, ucieczce przed przeznaczeniem i drogą do wolności usnutą cierpieniem, żalem i resztkami nadziei.

Fragment recenzji znajdującej się na moim blogu >>> http://atramentowe-ruiny.blogspot.com/
Cztery lata temu wszystko się zaczęło, to cztery lata temu stwierdzono nagły wzrost samobójstw, który bardzo szybko został nazwany ,,Epidemią Samobójstw". Cztery lata temu powstał również ,,Program" który miał na celu zapobieganie śmiercionośnej epidemii.
Sloane to dziewczyna, która...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Teraz. Kilkanaście minut po skończeniu tej pozycji, nie bardzo wiem co chcę zawrzeć w swojej opinii.
Może swoje pięć plusów?
Świetnie nakreślona fabuła, Mojżesz, po pewnym czasie nieirytująca główna bohaterka, zaskakująca nie raz nie dwa akcja,bohaterowie.
Jest mi smutno, ponieważ książka leżała około miesiąc na mojej półce zanim się za nią zabrałam, a teraz jestem już po jej lekturze i dosłownie nie wiem, co począć ze swoim życiem. W trakcie tego roku zdarzały się książki gorsze, lepsze, ale nie trafiła mi się taka książka, jak ,,Prawo Mojżesza" podchodziłam do niej sceptycznie po przeczytaniu pięciu czy sześciu pozytywnych opinii, no i zostałam totalnie zaskoczona.
Książka jest niesamowita, porusza tematy ,,TABU" o których niezbyt chcemy rozmawiać.
Mojżesz dziecko cracku - ludzie niezbyt go akceptowali, on sam nie robił nic by być akceptowanym, jedyną przyjazną mu osobą, była Georgia oraz Gi.
Georgia stuprocentowa kowbojka, z małomiasteczkową mową, oraz z miłością do pewnego pękniętego chłopaka.
Książka jest o akceptacji, śmierci, oraz o malowaniu.
Zdecydowanie warto przeczytać, ponieważ książka jest jak jedne wielkie ,,WOW" żałuję teraz, że nie mogę zapomnieć całej treści i zacząć czytać na nowo tej pozycji, bez świadomości co się wydarzy na kolejnej stronie.
Niesamowita przygoda za mną, a być może kolejna przede mną! :D
Zdecydowanie polecam ,,Prawo Mojżesza"
Przed, Po i Zawsze.

Teraz. Kilkanaście minut po skończeniu tej pozycji, nie bardzo wiem co chcę zawrzeć w swojej opinii.
Może swoje pięć plusów?
Świetnie nakreślona fabuła, Mojżesz, po pewnym czasie nieirytująca główna bohaterka, zaskakująca nie raz nie dwa akcja,bohaterowie.
Jest mi smutno, ponieważ książka leżała około miesiąc na mojej półce zanim się za nią zabrałam, a teraz jestem już po...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Ktoś mnie pokocha. 12 wakacyjnych opowiadań Leigh Bardugo, Francesca Lia Block, Libba Bray, Cassandra Clare, Brandy Colbert, Lev Grossman, Nina LaCour, Stephanie Perkins, Veronica Roth, Jon Skovron, Jennifer E. Smith
Ocena 6,5
Ktoś mnie poko... Leigh Bardugo, Fran...

Na półkach: ,

Sięgając po tę książkę, poniekąd spodziewałam się słodkiej idealnej na lato pozycji, czy tak było?
Książka ,,Ktoś mnie pokocha. 12 wakacyjnych opowiadań" jest zbiorem opowiadań napisanych przez 12 autorów, wśród nazwisk twórców tej książki znajduje się między innymi nazwiska; Cassandry Clare, Stephanie Perkins, Veronici Roth.
Kiedy jednak otwarłam książkę i skończyłam czytać pierwsze opowiadanie, stwierdziłam, że nie tego się spodziewałam. W prawdzie opowiadanie owszem było lekkie, ale stanowczo, to nie było to czego szukałam.
Pośród opowiadań można się natknąć na utkwionych w 4 sierpnia Marka i Margaret, Ostatnia Wizyta i przedziwne zombie, które wyszło z filmu w trakcie ostatniego seansu w Horrelaksie lub potwór Igipigi zamieszkujący pobliskie jezioro.
Opowiadania w większości były dobre, bez polotu, nie było żadnego ,,WOW" a sześć gwiazdek, z racji, że były dwa-trzy opowiadania, które czytałam z niesamowitą ciekawością. Szkoda, że tak nie było przez całą książkę.
Jeśli szukacie czegoś na lato ( mimo że jest wrzesień i szkoła, to lato wciąż trwa) czegoś co jest momentami lekkie, aczkolwiek poruszane zostają także bardziej skomplikowane tematy.
Ogólnie książka była ok, nie jakaś wybitna i stanowczo czytałam lepsze.

Sięgając po tę książkę, poniekąd spodziewałam się słodkiej idealnej na lato pozycji, czy tak było?
Książka ,,Ktoś mnie pokocha. 12 wakacyjnych opowiadań" jest zbiorem opowiadań napisanych przez 12 autorów, wśród nazwisk twórców tej książki znajduje się między innymi nazwiska; Cassandry Clare, Stephanie Perkins, Veronici Roth.
Kiedy jednak otwarłam książkę i skończyłam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

,,Czasem nawet śmierć nie kończy cierpienia."
Aza Ray Boyle to dziewczyna ,,cud" nie jest to jednak określenie jej niezwykłości jako czegoś dobrego. Niezwykłość Azy tkwi w tym, że jest jedyną osobą na całej Ziemi, która cierpi na tajemniczą chorobę. Dlatego też ta choroba nazywa się zespół Azaray.
Dziewczyna jak na osobę chorą i niewątpliwie umierającą ma zadziwiający charakter i chyba właśnie za to ją polubiłam. Aza Ray pomimo świadomości, że prawdopodobnie nigdy nie będzie miała prawda jazdy, nigdy legalnie nie wypije alkoholu nigdy nie ukończy collegu, nie użala się nad sobą w żadnym procencie.
Jason to jedyny przyjaciel Azy, który sądzi, że jest przygotowany na odejście Azy, ale czy można być przygotowanym na śmierć jedynej osoby, z którą oglądałeś wielką kałamarnicę?
Kiedy nadchodzi ten moment, cztery dni przed szesnastymi urodzinami. Aza Ray odchodzi.
Wbrew pozorom dziewczyna nie umiera, jest jak najbardziej żywa, jest bardziej żywa od komara, którego niebawem zabijemy, bo będzie nam przeszkadzał.
Kiedy Aza ,,umiera" a raczej ludzka skorupa Azy umiera, to główna bohaterka trafia do tytułowej Magonii.
Magonia jest to kraina całkiem niezwykła i fascynująca, Magonia jest wysoko pośród chmur, gdzie pływają wszelkie rodzaje statków jakie kiedykolwiek powstały od zwykłych łódek do karaweli. Amina Pennarum to magoński statek należący do prawdziwej matki Azy Ray.
Jak można się domyślić zadaniem Azy Raj jest zbawienie całego świata, jak to przystało na główną bohaterkę, mimo tego schematu Aza Ray wciąż jest przeze mnie jedną z kilku postaci, które polubiłam w tej książce.
Magonia to kraina gdzie przede wszystkim wszyscy są po części ptakami, a po części ,,ludźmi".
Książka Marii Dahvany Headley to książka niesamowicie stworzona, zawierająca w sobie genialną historię mitologii magonii. Latające w powietrzu statki, pół ptaki pół ludzie ( to nawet chyba nie są ludzie tylko jakieś takie coś) którzy wystarczy, że zaśpiewają i mop sam wyczyści cały pokład? Takie rzeczy tylko w ,,Magonii". Maria Dahvana Headley przede wszystkim stworzyła na podstawie mitologii, coś co nigdy nie zostało wykorzystane w żadnej książce, którą miałam przyjemność przeczytać, za co duży plus, gdyż takich nieschematycznych perełek jest naprawdę niewiele.
Książkę polecam każdemu, kto pragnie rozwinąć skrzydła wyobraźni i wzbić się w przestworza prosto do Magonii :)

,,Czasem nawet śmierć nie kończy cierpienia."
Aza Ray Boyle to dziewczyna ,,cud" nie jest to jednak określenie jej niezwykłości jako czegoś dobrego. Niezwykłość Azy tkwi w tym, że jest jedyną osobą na całej Ziemi, która cierpi na tajemniczą chorobę. Dlatego też ta choroba nazywa się zespół Azaray.
Dziewczyna jak na osobę chorą i niewątpliwie umierającą ma zadziwiający...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

,,Mroczne Umysły'' to historia o nastolatkach innych niż wszystkie, o niezwykłych umiejętnościach, mniej lub bardziej niebezpiecznych.
Główna bohaterka do ,,obozu rehabilitacyjnego" trafiła w dniu dziesiątych urodzin, kiedy to przypadkiem wymazała pamięć swoich rodziców.
Cała akcja książki toczy się wokół tego, jak ważna jest siła przyjaźni, jak potrafi być mocna i do jakich czynów jest w stanie się posunąć w obronie przyjaciół oraz tych, których kocha.
Książka jest niesamowitym połączeniem lekkiego humoru, kiełkującego uczucia, walki o wolność, oraz momentów kiedy ciężko powstrzymać napływające do oczu łzy.
Jednym z kilku minusów jest to że przez pierwsze siedem rozdziałów książka mnie po prostu nudziła, jednakże później z każdym kolejnym rozdziałem było już coraz lepiej, a ja poczułam się jakbym była jednym z bohaterów ,,Mrocznych Umysłów'' pobocznym obserwatorem, który obserwuje każdy ich ruch. Jestem zachwycona tym, jak została przedstawiona przyjaźń, jako siła która utrzymuje przy sobie bliskie sobie osoby, jest to siła dzięki której jedna osoba nie zawaha się zginąć, żeby uratować pozostałe. Została tu przedstawiona przyjaźń, o której marzy każdy z nas.
Zakończenie książki zmiażdżyło mnie tak jak drzewo podczas wichury miażdży samochód. Przez półgodziny siedziałam wpatrując się w ostatnią stronę.
,,Mroczne Umysły" to książka o wszystkich najważniejszych wartościach w życiu, każdy powinien ją przeczytać bez względu na to czy jest chłopakiem czy dziewczyną, czy ma lat czternaście, czy dwadzieścia cztery.
Ta pozycja, mimo że z początku nudna, nauczyła mnie doceniać to co mam. Doceniać moich przyjaciół, znajomych nie zważając na to czy coś zrobili źle czy dobrze, bo wiem, że żaden prawdziwy przyjaciel nie zrobiłby niczego co by mi zaszkodziło.

,,Mroczne Umysły'' to historia o nastolatkach innych niż wszystkie, o niezwykłych umiejętnościach, mniej lub bardziej niebezpiecznych.
Główna bohaterka do ,,obozu rehabilitacyjnego" trafiła w dniu dziesiątych urodzin, kiedy to przypadkiem wymazała pamięć swoich rodziców.
Cała akcja książki toczy się wokół tego, jak ważna jest siła przyjaźni, jak potrafi być mocna i do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Panika to gra tylko dla odważnych, którzy żeby wygrać nie boją się wbiec w ogień, przystawić sobie lufę do głowy i strzelić nieświadomi tego, że pistolet nie jest naładowany, przejść z zawiązanymi oczami przez autostradę pełną jadących aut.
Panika to nielegalna gra, sama wzmianka o niej jest wystarczająca żeby wsadzić osobę, która w minimalnym stopniu wyraża zainteresowanie nią za kratki. Heather nie miała zamiaru brać udziału w Panice, dla niej gra była absurdalna i głupia. Kiedy jednak pada suma która jest nagrodą za wygranie, kiedy chłopak któremu chciała wyznać miłość rzuca ją, dziewczyna skacze z samego szczytu skarpy co jest jednocześnie potwierdzeniem swojego udziału w grze. Zadania, wiadomości, rywalizacja - wokół tego toczy się większa część książki. Są też po prostu zwykłe problemy, w których skład wchodzi uzależniona od alkoholu i narkotyków matka, mieszkanie w przyczepie i ciągłe imprezowanie matki.
Książka jest dobra, nie rewelacyjna, ale dobra. Nie polecam jej na zwykłe odmóżdżenie, bo to książka trudna. Książkę męczyłam dwa tygodnie, były fragmenty które wciągały i było jedno wielkie ,,WOW'' były niestety również takie, które wynudziły mnie niemiłosiernie, przez co niemal co chwilę zerkałam na zegarek i sprawdzałam ile jeszcze stron do końca, co powodowało zaś to że nie byłam w stanie w pełni skupić się na lekturze i miałam pewne problemy z nadążeniem za akcją książki. Ogólnie jednak oceniam, książkę na siedem gwiazdek, ponieważ nie jest to książka gdzie po dwudziestu stronach odrzuciłabym ją w kąt.

Panika to gra tylko dla odważnych, którzy żeby wygrać nie boją się wbiec w ogień, przystawić sobie lufę do głowy i strzelić nieświadomi tego, że pistolet nie jest naładowany, przejść z zawiązanymi oczami przez autostradę pełną jadących aut.
Panika to nielegalna gra, sama wzmianka o niej jest wystarczająca żeby wsadzić osobę, która w minimalnym stopniu wyraża...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kolejna część losów Mii i Adama.
Mijają trzy lata, a narratorem ,,Wróć jeśli pamiętasz'' nie jest Mia tylko jej chłopak, a raczej były chłopak Adam.
Dziwnym trafem, zbiegiem okoliczności ( niezbyt wiem jak to nazwać) ta dwójka się spotyka (hmm... Może to dlatego że Adam poszedł na występ Mii?)
Po rozmowie w garderobie dziewczyny, zaczyna się ostatnie pożegnanie wszystkich miejsc, jak i również pożegnanie Adama. Mia nie bez powodu ciągała Adama po swoich ulubionych miejscach. Na ostatnim ,,przystanku'' dziewczyna wyjaśnia naszej gwieździe dlaczego odeszła.
Czy los szykuje dla nich drugą szansę? Czy oni w ogóle chcą drugiej szansy?
,,Wróć jeśli pamiętasz'' nie uwiodła mojego serca ( mało jest takich książek, które to zrobiły) ale bardzo szybko i przyjemnie mi się ją czytało. Mimo wszystko wolałam ,,Zostań, jeśli kochasz'' z perspektywy Mii, bo Adam był trochę ześwirowany (ja rozumiem, kochał Mię ona go zostawiła, miał prawo być wściekły, załamany itp. Ale nie musiał wyładowywać się na wszystkich wkoło) Poważnie wystarczyłoby, jakby się wyżył na materacu, manekinie a nie na ludziach, którzy mimo wszystko wciąż przy nim są, pomimo jego zachowania, tego że na blisko rok opuścił zespół i Dom Rocka tylko po to by zasuwać w fabryce za nędzne pięćdziesiąt dolców.
Książkę polecam przede wszystkim osobom, które mają ochotą na historię miłosną nie tyle nietypową, co po prostu lekko odbiegającą od schematu ( pomijając sławną gwiazdę, która jest trochę ześwirowana)
Nie mogę powiedzieć, że chwyciła mnie ta historia za serce, że nie umiałam z siebie wykrztusić słowa po jej skończeniu. Nie. Bardzo lekko mi się i szybko czytało, podobała mi się, ale to wszystko. Tylko tyle i aż tyle :)
http://atramentowe-ruiny.blogspot.com/

Kolejna część losów Mii i Adama.
Mijają trzy lata, a narratorem ,,Wróć jeśli pamiętasz'' nie jest Mia tylko jej chłopak, a raczej były chłopak Adam.
Dziwnym trafem, zbiegiem okoliczności ( niezbyt wiem jak to nazwać) ta dwójka się spotyka (hmm... Może to dlatego że Adam poszedł na występ Mii?)
Po rozmowie w garderobie dziewczyny, zaczyna się ostatnie pożegnanie wszystkich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Eleonora to dziewczyna o ogniście rudych włosach.
Park to pół koreańczyk zaczytujący się w komiksach.
Co jeśli ta dwójka z pozoru niepasujących do siebie nastolatków się zaprzyjaźni?
Ich relacja nawiązała się w autobusie szkolnym,co dziwne czytali tylko komiksy, zero rozmów. Do czasu.
Kiedy zaczął się rozwijać wątek miłosny (który jak dla mnie był mocno przesłodzony) miałam tylko nadzieję, że nie będzie tu opisów scen +18
Nie było co przyjęłam z ulgą, choć dwa razy było blisko tych scen.
Książka nie była powalająca, bez polotu, a kiedy ją skończyłam nie patrzyłam się przez godzinę ogłupiała w ostatnią kartkę i nie uroniłam żadnej łzy, że skończyłam już tę pozycję ( którą jakby nie było męczyłam przez trzy dni) Książka była w porządku, ale to wszystko. Wątek miłosny był trochę nierealny, no bo najpierw nie odzywają się do siebie i czytają tylko komiksy. Zaś pewnego ranka Eleonorze odbija i zaczyna rozmawiać z Parkiem, a jeszcze dwa góra trzy dni później trzymają się za rączki niczym para zakochańców (ale co ja tam mogę wiedzieć o miłości?) Pomijając wątek miłosny, do przeżycia były opisy, które co prawda wyglądały jakby to Eleonora i Park wypowiadali się tyle, że w trzeciej osobie. Rzecz jasna pojawił się również wątek, którego nie cierpię, a mianowicie wredna sucz zamieniła się w dziewczynę, która pomogła Eleonorze. Rozbrajały mnie te słodkie czułe słówka i nie potrzebowałam już tej milki oreo. Więc ogólnie mówiąc, książkę polecam głównie tym, którzy nie mają jakichś wygórowanych oczekiwań, lub nie są wybredni. Polecam również dziewczynom (bo to głównie książka dla dziewczyn, no chyba że jakiś chłopak lubi przesłodzone historie) które uwielbiają zaczytywać się w romansach, jest szansa że postawią tej pozycji więcej niż sześć gwiazdek. Mi się książka podobała i w sumie tylko podobała.
atramentowe-ruiny.blogspot.com

Eleonora to dziewczyna o ogniście rudych włosach.
Park to pół koreańczyk zaczytujący się w komiksach.
Co jeśli ta dwójka z pozoru niepasujących do siebie nastolatków się zaprzyjaźni?
Ich relacja nawiązała się w autobusie szkolnym,co dziwne czytali tylko komiksy, zero rozmów. Do czasu.
Kiedy zaczął się rozwijać wątek miłosny (który jak dla mnie był mocno przesłodzony)...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kiedy naszła mnie ochota, na coś rozstrajającego coś, co będzie doprowadzać mnie do łez, spojrzałam odruchowo na ,,Zostań jeśli kochasz'' myślę sobie ,,Czemu, nie zalega mi od roku na półce, może warto ją przeczytać?'' za trzecim podejściem udało się. Przeczytałam ją. Książka przede wszystkich nie jest rewelacyjna, nie powala na kolana, a czytając ją nie wylewa się morza łez tworząc idealną sposobność do zatonięcia titanica. Mimo wszystko książka ma coś takiego w sobie, że gdybym powiedziała o niej, że jest po prostu dobra skłamałabym, a gdybym powiedziała, że jest rewelacyjna to byłaby to przesada.
Mia to siedemnastoletnia dziewczyna, która w skutek wypadku samochodowego traci mamę, tatę i młodszego brata Teddy'ego, sama walczy o życie w szpitalu. Ukazane zostało w książce, jak ważne jest mieć dla kogo żyć, nawet jeśli obiektywnie patrząc najbliższa rodzina dziewczyny zginęła w wypadku. Wujkowie, ciocie, kuzynki, dziadkowie Kim i Adam, we wszystkich Mia miałaby wsparcie. Lecz czy to wystarczy? Czy dziewczyna której dusza przebywa poza ciałem, a ona sama nie jest pewna, czy chce przeżyć, czy po prostu oddać się zmęczeniu i odejść. Czy pośród rodzinnej tragedii znajdzie siłę by walczyć o siebie i o życie?

Kiedy naszła mnie ochota, na coś rozstrajającego coś, co będzie doprowadzać mnie do łez, spojrzałam odruchowo na ,,Zostań jeśli kochasz'' myślę sobie ,,Czemu, nie zalega mi od roku na półce, może warto ją przeczytać?'' za trzecim podejściem udało się. Przeczytałam ją. Książka przede wszystkich nie jest rewelacyjna, nie powala na kolana, a czytając ją nie wylewa się morza...

więcej Pokaż mimo to